Draco leniwie otworzył
oczy, nie miał ochoty jeszcze wstawać, ale obudził go głośny huk. Powoli
przekręcił głowę, która bolała go niemiłosiernie, gdyż prawie wcale nie spał
tej nocy i ujrzał Hermionę, przeklinającą swój kufer, który najwidoczniej jej
upadł. Draco przeciągnął się leniwie, po czym wstał. Odruchowo spojrzał na Granger,
była już gotowa i jak zwykle wyglądała ślicznie. Z trudem oderwał od
niej wzrok i sprawdził godzinę, dochodziła ósma, co oznaczało, że za godzinę
odlatuje ich świstoklik. Z wielką ulgą przyjął fakt, że w końcu wracają do
Hogwartu. Miał już serdecznie dosyć Durmstarangu i tych wszystkich ludzi, z
Krumem na czele. Poszedł do łazienki, aby jakoś się ogarnąć, wypił też Eliksir
Przeciwbólowy, gdyż ból głowy nie ustępował, a wręcz przeciwnie. Po mniej
więcej pół godziny Prefekci w milczeniu szli już w stronę wyjścia z zamku. Gdy
dotarli na miejsce, czekał tam na nich dyrektor i ku rozczarowaniu obojga,
Wiktor Krum.
— Moi drodzy, chyba pora
się pożegnać. Mam nadzieję, że miło będziecie wspominać pobyt w naszej szkole.
„Taa akurat…” przeszło przez myśl obojgu.
— Profesor Krum
zaprowadzi was do miejsca, z którego możecie się przenieść do Hogwartu, ja
muszę już iść, do widzenia.
Dyrektor pożegnał się i
odszedł, a pozostała trójka opuściła szkołę. Po kilku minutach stali już na tej
samej polanie, co tydzień temu.
— Oto wasz świstoklik,
odlatuje za osiem minut.
Wiktor podał Prefektom
butelkę. Chwycili ją tak, aby ich dłonie przypadkiem się nie dotknęły.
— Hermiono, bo ja
chciałbym cię przep…
— Nie chcę twoich
przeprosin, po prostu daj mi święty spokój.
Warknęła Hermiona z pogardą
wypisaną na twarzy. W tej chwili Draco zastanawiał się, co ta dziewczyna robi w
Gryffindorze. Patrząc na nią, widział w niej rasową Ślizgonkę.
— Ale…
Zaczął Krum, nie chcąc,
aby tak to się wszystko skończyło.
— Chyba mówię
wystarczająco wyraźnie, daj mi święty spokój, a najlepiej idź już stąd, bo nie
mam ochoty na ciebie patrzeć.
Wiktor czuł, że i tak
już nic nie wskóra, więc odwrócił się i odszedł. Wkrótce wybiła dziewiąta i
Prefekci przenieśli się do gabinetu dyrektora w Hogwarcie. Oboje odetchnęli z
ulgą, gdy znaleźli się w tym miejscu. Zamienili kilka słów z McGonagall, po
czym udali się do siebie. Gdy byli już na piątym piętrze i wychodzili zza
ostatniego zakrętu dzielącego ich od portretu starego czarodzieja, ujrzeli
dwójkę swoich przyjaciół w towarzystwie pewnego czworonoga. Pies od razu wyrwał
się Blaise’owi i popędził do swojej właścicielki.
— Demon! Kochany, tak
się za tobą stęskniłam.
Mówiła Hermiona,
przytulając się do dobermana, który również wyglądał na bardzo szczęśliwego. W
tym czasie podeszli do nich również Blaise i Pansy.
— No nareszcie
jesteście, już się was nie mogliśmy doczekać.
Zagadnął wesoło Zabini,
witając się z Draconem.
— Nam też was brakowało.
Chodźmy do nas, nie będziemy tu tak przecież stać.
Wszyscy zgodzili się z Hermioną
i już po chwili siedzieli w salonie. Prefekci usiedli na dwóch fotelach, a para
Ślizgonów na kanapie. Demon oczywiście leżał pod nogami swojej właścicielki.
— Opowiadajcie, jak tam
było w Durmstrangu? Serio chodzą tam tacy kretyni?
Zapytał Blaise,
szczerząc się przy tym.
— Kretyni to mało
powiedziane, ale Granger odpowiadało takie towarzystwo.
Rzucił Draco, patrząc z
wrednym uśmiechem na Hermionę. Może i miał wyrzuty sumienia, ale nie byłby
sobą, gdyby nie rzucił jakieś złośliwej uwagi na jej temat.
— Za to Malfoyowi bardzo
odpowiadały tamtejsze puszczalskie. Przeleciałeś je wszystkie, czy może
oszczędziłeś którejś tej traumy?
Odgryzła się Hermiona.
Nie miała zamiaru w spokoju wysłuchiwać jego kąśliwych uwaga na swój temat.
— Traumy? Każda by się
dała pochlastać za jedną noc ze mną, nawet ty.
— Chyba żartujesz. Żebym
złapała od ciebie jakiegoś syfa? Nie dzięki.
— Przeginasz, Granger.
Odszczekaj to.
— Nie mam zamiaru
niczego odwoływać! To ty w końcu się ode mnie odwal i przestań gadać jakieś
bzdury na mój temat! Demon, idziemy.
Mówiąc to, wstała,
wzięła swój kufer i skierowała się do swojej sypialni, a za nią podążył Demon.
— Granger, ja jeszcze
nie skończyłem!
— Gówno mnie to
obchodzi!
— Stój!
— Odpieprz się!
W tym momencie Hermiona
weszła do sypialni i zatrzasnęła za sobą drzwi. Draco od razu poszedł za nią i
próbował dostać się do jej pokoju, ale bezskutecznie.
— Niech cię szlag,
Granger!
Sfrustrowany Draco
odwróciła się i wpadł do swojej sypialni niczym huragan. Para Ślizgonów nadal
siedziała na kanapie. Byli kompletnie zszokowani tym, co przed chwilą zaszło.
— Chyba jednak ten
wyjazd nie wyszedł im na dobre.
Stwierdziła smętnie Pansy.
Miała nadzieję, że ta dwójka wróci jako para, a tu jest wręcz odwrotnie.
— Co najmniej, ale swoją
drogą ciekawe, co tam się stało.
— Nie wiem, ale nie
wygląda to za dobrze.
— Chyba nie mamy innego
wyjścia, idź do Hermiony, a ja spróbuję pogadać z Draconem.
Podnieśli się z kanapy i
poszli pod drzwi sypialni Prefektów.
— No to powodzenia.
Powiedział Blaise i
pocałował czule swoją dziewczynę. Gdy się od siebie oderwali, bez pukania
wszedł do pokoju kumpla. Bezceremonialnie wpakował się na łóżko Dracona, który
stał i tępo wpatrywał się w okno.
— A teraz gadaj, co się
stało?
Zaczął Blaise, patrząc
wyczekująco na przyjaciela.
— Nic.
Warknął jedynie, nawet
nie patrząc na Zabiniego. Nie miał ochoty z nim gadać na temat tego cholernego
wyjazdu, bo wiedział, co ten mu powie.
— Stary, nawet mnie nie
wkurzaj. Skaczecie sobie z Hermioną do gardeł, a ty mi mówisz, że wszystko jest
w porządku.
— Nie chcę o tym gadać.
— Masz świadomość, że ja
stąd nie wyjdę, dopóki mi wszystkiego nie powiesz?
Malfoy spojrzał
zrezygnowany na Blaise’a. Wiedział, że mówi poważnie. Usiadł obok niego na łóżku i zaczął mówić.
Opowiedział wszystko, co się działo od wyjazdu, aż do dzisiaj.
— Powinieneś ją
przeprosić.
Oświadczył po chwili
namysłu Blaise. Nie był zbyt zachwycony zachowaniem kumpla i tym jak traktował
Hermionę.
— Wiem.
— To, czemu do jasnej
cholery jeszcze tego nie zrobiłeś?
— Bo się nie mogę
zebrać, dobra?
— Stary, taki odważny
niby jesteś, a nie umiesz się przyznać do błędu i przeprosić?
— Odezwał się ten
nieustraszony.
Prychnął Draco. Był zły,
bo w głębi duszy wiedział, że ten cholerny Zabini ma rację.
— Tak się składa, że ja
nie mam z tym problemu, a tak w ogóle to muszę ci coś powiedzieć.
Draco spojrzał
zaciekawiony na kumpla, który miał dość poważną minę, ale na jego twarzy błąkał
się uśmiech.
— Jesteśmy z Pansy
razem.
Powiedział w końcu
Blaise, prostując się dumnie. Draco był w lekki szoku. Niby przeczuwał, że coś
się dzieje między tą dwójką, ale nie myślał, że Diabeł w końcu się ustatkuje.
— Nie no gratuluję, stary.
Draco z szerokim
uśmiechem uścisną rękę kolegi.
— Dzięki, ale teraz
wracając do tematu, masz przeprosić Hermionę.
— Ale…
— Nie ma żadnego, ale. Masz
to zrobić i koniec.
Draco widząc wzrok
swojego przyjaciela, westchnął. Zgadzał się z nim w stu procentach, ale nie
wyobrażał sobie chwili, w której miałby przeprosić Granger.
— Dobra niech ci będzie,
zrobię to.
— Kiedy?
— Przy najbliższej
okazji.
— To wstawaj i idź do
niej teraz.
— Nie! Teraz to ja muszę
się napić, bo na trzeźwo w życiu tego nie zrobię.
Blaise przewrócił
oczami, ale nic nie powiedział. Draco przywołał do siebie Ognistą i dwie
szklanki, napełnił obie i jedną z nich podał kumplowi.
— Wypijmy za twój
związek.
Rzucił Draco, posyłając
Zabiniemu złośliwy uśmiech.
— I za twój przyszły
związek z Granger.
Malofy spiorunował kumpla
wzrokiem, po czym opróżnił swoją szklankę. Nie minęło pół minuty, a Draco upadł
na podłogę i zaczął się trząść, jakby dostał ataku padaczki. Blaise natychmiast
zeskoczył z łóżka i padł przed przyjacielem na kolana.
— Draco! Ocknij się!
Jednak ten nie reagował,
a wręcz trząsł się jeszcze bardziej, z jego ust natomiast zaczęła toczyć się
pian. Zabini nie miał pojęcia, co robić i, co spowodowało ten atak. Nagle
poderwał się na równe nogi i wybiegł z pokoju. Bez zastanowienia wpadł do
sypialni Gryfonki.
— Hermiona, szybko. Coś
się stało Draconowi!
Wydyszał Blaise, coraz
bardziej bał się o młodego Malfoya.
— O czym ty…
— Nie mamy czasu,
chodź!!
Obie dziewczyn widząc
jego przerażoną minę, zerwały się z łóżka i pobiegły za nim do pokoju drugiego
Prefekta. Gdy tylko przekroczyły próg, zamarły. Na podłodze leżał Draco, który
wyglądał, jakby dostał jakiegoś ataku. Hermiona przeraził się, ale natychmiast
oprzytomniała.
— Blaise, przytrzymaj mu
głowę. Pansy, usiądź mu na nogach. On może sobie coś zrobić.
Wszyscy bez słowa
wykonali jej polecenia, a Hermiona uklękła przy twarzy Dracona. Otworzyła jego
oczy, ale jedyne co ujrzała to białka.
— Ma padaczkę? Wypił
coś, zjadł? Nie wiem cokolwiek!
Piekliła się Hermiona.
Nie miała pojęcia, co robić i, co spowodowało ten atak.
— Nie ma padaczki, wypił
tylko szklankę Ognistej.
Panna Granger zaczęła
gorączkowo myśleć. Nagle przypomniała jej się podobna sytuacja z szóstego roku,
kiedy to Ron wypił miód pitny z trucizną i Harry uratował mu życie za pomocą
bezoaru. To była jej ostatnia deska ratunku. Wyjęła różdżkę i wypowiedziała
formułkę zaklęcia.
— Accio bezoar.
Już po chwili na jej
dłoni wylądował niewielki kamień. Szybko otworzyła usta chłopaka i umieścił go
w nich, modląc się, aby to zadziałało. Ku radości wszystkich Draco przestał się
trząść, ale nadal był nieprzytomny. Odetchnęli z ulgą, ale Hermiona wiedziała,
że na pewno to jeszcze nie koniec.
— Musimy jak najszybciej
przenieść go do Skrzydła Szpitalnego.
Ślizgoni przytaknęli i
wstali. Hermiona za pomocą zaklęcia uniosła ciało Dracona i szybkim krokiem
wyszła z jego pokoju. Po chwili byli już przy skrzydle. Weszli do środka i
Hermiona ulokowała nieprzytomnego na jednym z łóżek, a Blaise pobiegł po panią
Pomfrey. Już po chwili kobieta wyszła ze swojego pokoju.
— Co mu się stało?
Zapytała uzdrowicielka,
oglądając Ślizgona.
— Wypił szklankę whisky
i potem zaczął się trząść, a z ust leciał mu piana. Hermiona podała mu bezoar i
wszystko ustało.
— Czy z tym alkoholem
wszystko było w porządku?
— Tak, ja też go piłem.
Pani Pomfrey zamyśliła
się, szukając przyczyny złego stanu ucznia. Nagle pannę Granger olśniło.
— A może on wypił
dzisiaj Eliksir Przeciwbólowy?
Dwójka Ślizgonów
spojrzała na nią pytająco. Nie wiedzieli, do czego zmierza.
— Chyba masz rację, moja
droga, wszystkie objawy na to wskazują. W takim razie pójdę po antidotum.
Mówiąc to, udała się do
swojego gabinetu.
— Co ma Eliksir Przeciwbólowy
do Ognistej?
Zapytał w końcu Blaise.
— Na Merlina, czy wy
uważaliście kiedykolwiek na Eliksirach?
Widząc jednak, że Zabini
uśmiecha się jak niewiniątko, pokręciła z politowaniem głową i kontynuowała.
— Eliksir Przeciwbólowy
w połączeniu z jakimkolwiek alkoholem daje bardzo silną truciznę, która
wywołuje właśnie takie objawy. Jeśli nie poda się antidotum, może nawet wywołać
śmierć.
Para wpatrywała się w Hermionę
oczami wielkości galeonów. Nie myśleli, że sprawa jest aż tak poważna. Nim
jednak zdążyli cokolwiek powiedzieć, pojawiła się pani Pomfrey i podała choremu
lek.
— Wszystko będzie
dobrze. Teraz pan Malfoy przez najbliższe kilka godzin będzie spał, więc
możecie iść.
Ślizgoni przytaknęli i
skierowali się w stronę wyjścia, jednak Hermiona nie ruszyła się z miejsca.
— Pani Pomfrey, czy ja
mogłabym z nim zostać?
Zapytała błagalnym
głosem. Nie chciała go teraz zostawiać, a poza tym i tak nie mogłaby sobie
znaleźć nigdzie miejsca.
— Oczywiście, ale tak jak
mówiłam, on prędko się nie obudzi.
— Nie szkodzi.
Pansy i Blaise
uśmiechnęli się, słysząc rozmowę kobiet. Teraz byli już pewni, że Prefekci
jakoś się pogodzą. Gdy opuścili skrzydło, a pielęgniarka udała się do swojego
gabinetu, Hermiona usiadła na krześle obok łóżka Dracona. Ujęła jego dłoń w
swoje i obserwowała, jak miarowo oddycha. Wyglądał tak spokojnie, gdy spał.
Miała nadzieję, że nic mu nie będzie. Teraz nie liczyło się to, że przez
ostatni czas jedno drugiemu robiło na złość. Chciała, tylko aby otworzył oczy i
uśmiechnął się tak, jak tylko on potrafił. Siedziała tak, patrząc na niego
przez dobre dwie godziny, ale w tym momencie dla niej czas nie istniał, liczył
się tylko ten nieznośny arystokrata. Nagle jego powieki drgnęły, by po chwili
odsłonić piękne szare oczy. Draco nie za bardzo wiedział, gdzie jest i co się z
nim stało. Obrócił głowę i ujrzał to, co najbardziej pragnął zobaczyć, swoją
ulubioną Gryfonkę, która patrzyła na niego z troską.
— Granger, co ja tu
robię?
Zapytał nieco
zachrypniętym głosem. Był słaby i nie miał pojęcia dlaczego. Ostatnie, co
pamiętał, to jak siedział z Zabinim u siebie i pili Ognistą, a potem już tylko
ciemność.
— Tak się kończy
nieuważanie na Eliksirach i łącznie Eliksiru Przeciwbólowego z alkoholem.
Powiedziała ostrym tonem
Hermiona, jednak tak naprawdę miała ochotę go przytulić i ochrzanić za to, jak
bardzo się o niego martwiła. Patrzyli tak na siebie w milczeniu, żadne z nich
nie chciało zerwać kontaktu wzrokowego. Pierwsza złamała się Hermiona i
zorientowała się, że nadal ściska dłoń chłopaka. Puściła ją natychmiast i
wstała.
— Ja już chyba powinnam
iść.
W głowie Dracona
rozpoczęła się bitwa. Wiedział, że jeśli teraz pozwoli jej odejść, to nadal
będą się kłócić, a tego nie chciał. Pragnął ją znowu mieć przy sobie. „No dalej Malfoy, nie bądź tchórzem, dasz
radę!”, szepnął głosik w jego głowie, a on postanowił go posłuchać.
— Zaczekaj!
Mówiąc to, złapała ją za
rękę. Hermiona odwróciła się nieco zaskoczona. Widać było, że Draco czymś się
denerwuje.
— O co chodzi?
— Posłuchaj, bo jeśli
chodzi o tę wymianę…
— Wiesz, jakoś nie mam
ochoty o tym rozmawiać.
Przerwała mu Hermiona. Od
razu pomyślała, że znowu chce jej dopiec jakąś wredną uwagą. Trochę ją to
zabolało, a pod jej powiekami zebrały się łzy. Przed chwilą uratowała mu życie,
a on znowu wraca do tej cholernej wymiany.
— Granger, do cholery,
daj mi skończyć, a potem rób, co chcesz!
Powiedział lekko
poirytowany Malfoy. Nie dość, że to było dla niego trudne, to jeszcze ona jak
zwykle wszystko musiała utrudniać. Hermiona postanowiła go wysłuchać, bo
wiedziała, że nie da jej spokoju. Modliła się jedynie, aby się przy nim nie
rozpłakać, czego była bliska. Draco widząc, że milczy, kontynuował.
— Chodzi o to, że zachowywałem
się jak świnia i chciałbym cię przeprosić.
Wszystko mówił bardzo
szybko i do tego, co chwilę się jąkał. Gdy skończył, spojrzał na Granger. Na
jej twarzy malował się szok i… powątpiewanie. Pierwsze, co jej przyszło do
głowy to Blaise.
— Jeśli robisz to tylko
dlatego, że Diabeł ci kazał, to możesz sobie darować.
„Nie no ja ją zaraz zabiję!”
— Nie, znaczy nie do końca…
cholera jasna, czy z tobą musi się tak ciężko rozmawiać?! Posłuchaj, Zabini
tylko utwierdził mnie w tym, że powinienem przeprosić, bo sam się nie mogłem
zebrać, ok?
— Nie no nie wierzę.
Wielki Draco Malfoy przeprasza.
Zakpiła Hermiona, choć
teraz była pewna, że mówi szczerze, widziała to w jego oczach. Cieszyła się, że
w końcu to powiedział. Nie myślała, że się na to zdobędzie.
— Wiem, ale nie licz, że
to powtórzę.
Oboje roześmiali się.
Draco słysząc jej śmiech, zdał sobie sprawę, jak mu tego brakowało
— W sumie to też
powinnam przeprosić za to, jak cię spoliczkowałam.
— Przyznaję to z trudem,
ale należało mi się.
Stwierdził z łobuzerskim
uśmiechem Draco, w tym momencie miał wspaniały humor.
— Wiem. Pójdę do pani
Pomfrey, zapytać, kiedy będziesz mógł wyjść.
— Przekonaj ją, żeby
mnie wypuściła już dzisiaj, nie chcę tu siedzieć.
— Postaram się.
Hermiona uśmiechnęła się
jeszcze tylko uroczo i poszła do pielęgniarki. Draco poczuł się lepiej z myślą,
że znowu wszystko wróciło do normy. Zdał sobie sprawę, jak mu jej brakowało,
chociaż trochę go to zaniepokoiło. Kłócili się może tydzień, a on nawet tyle
ledwie bez niej wytrzymał. Wiedział, że dzieje się z nim coś dziwnego, ale
oczywiście nawet nie brał pod uwagę tego, że mógłby się zakochać, nie on. Jego
rozmyślania przerwał powrót Hermiony, która nie miała zbyt zadowolonej miny.
— Tylko mi nie mów, że
nie mogę stąd wyjść.
— Niestety…
— Granger, błagam cię,
ja nie mam zamiaru tu zostać!
— …mogę cię zabrać do
siebie.
Dodała Hermiona po
chwili ciszy, uśmiechając się złośliwie. Draco posłał jej mordercze spojrzenie,
ale sam również się uśmiechnął.
— Grabisz sobie jak
zwykle.
— Przestań już marudzić,
tylko chodź.
Draco podniósł się z
łóżka, ale zakręciło mu się w głowie i musiał złapać się Hermiony, aby nie
przeżyć bolesnego spotkania z ziemią.
— Chyba będziesz musiała
mnie zaprowadzić.
Stwierdził z chytrym
uśmiechem i objął Hermionę w talii.
— Jakoś przeżyję.
Odparła z miną
męczennicy, ale również objęła chłopaka w pasie. Przemierzali korytarze, przytulając
się i ściągając na siebie wścibskie spojrzenia uczniów, którzy szeptali między
sobą, spoglądając, co chwilę na wtulonych w siebie Prefektów.
— Wszyscy się na nas
gapią.
Szepnęła poirytowana
Hermiona.
— Jeszcze nie.
Powiedział tajemniczo
Draco, po czym pocałował ją w policzek bardzo blisko jej ust, co z boku
wyglądało, jakby to właśnie na nich złożył swój pocałunek.
— Teraz wszyscy się
gapią.
Wyszeptał jej do ucha
zmysłowym głosem.
— Idiota.
— Ale za to jaki
czarujący.
Hermiona mimowolnie się
uśmiechnęła. Bardzo brakowało jej tego zapatrzonego w siebie dupka. W końcu
dotarli na piąte piętro i weszli do salonu. Opadli obok siebie na kanapę oboje
z delikatnym uśmiechem na ustach. Przez chwilę siedzieli w ciszy, którą
przerwał Draco.
— Granger?
— Tak?
— O co chodziło z tym
Krumem?
Zapytał, patrząc na nią
badawczo. Wiedział już, że dziewczyn odtrącała Bułgara, ale chciał wiedzieć,
jak to wyglądało z jej perspektywy.
— Po co ci to wiedzieć?
Odpowiedziała pytaniem
na pytanie, nie odrywając wzroku od płomieni tańczących w kominku.
— Tak po prostu z
czystej ciekawości.
— Sam widziałeś, jak
wtedy w szatni wyskoczył z tą miłością i mnie pocałował. Ja go odepchnęłam,
spoliczkowałam, zwymyślałam i wróciłam do pokoju. Pokłóciłam się z tobą, a z
nim nie rozmawiałam aż do soboty, ale nie skończyło się to dla niego za dobrze,
a przy ostatniej naszej rozmowie już byłeś
— W sumie to słyszałem
wszystkie wasze rozmowy.
Wypalił bez
zastanowienia Draco. Hermiona momentalnie odwróciła głowę w jego stronę.
— Jak to wszystkie?!
— Yyy… bo widzisz, jak
byliście przed naszym pokojem, to ciężko było nie słyszeć waszych wrzasków.
— Na Merlina, czy ty
zawsze musisz wtykać nos tam, gdzie nie trzeba?
Zirytowała się Hermiona.
Nie odpowiadało jej, że Malfoy podsłuchiwał ich rozmowę, szczególnie że kłócili
się między innymi o niego.
— Granger, tym razem to
naprawdę nie było celowo.
Draco zrobił minę
niewiniątka i popatrzał na nią jak zbity pies. Ta na ten widok roześmiała się
serdecznie i już wiedział, że ją udobruchał. Siedzieli tak, śmiejąc się i
rozmawiając. Brakowało im tego przez ostanie dni. Draco cały ubiegły tydzień
spędził z niespotykanie głupimi dziewuchami, z którymi nawet nie dało się
porozmawiać, nie to, co z Granger. Cieszył się, że znowu może patrzeć na jej
uśmiech skierowany do niego. „Na Salazara,
o czym ja do cholery myślę?!”. Tak minął im czas aż do obiadu. W
wyśmienitych humorach zeszli do Wielkiej Sali, przed którą czekali na nich
Blaise i Pansy.
— Co ja widzę, czyżby
nasze gołąbeczki się pogodziły?
Zadrwił Zabini, ale
kamień spadł mu z serca.
— Diabeł, daj im spokój.
Ważne, że się nie kłócą.
Stwierdziła Pansy,
posyłając chłopakowi uroczy uśmiech.
— Dla ciebie wszystko,
kochanie.
Blaise pocałował swoją
ukochaną w czoło i przytulił jeszcze mocniej do siebie. Hermiona z rozczulenie
przyglądała się tej scenie. Zawsze wiedziała, że ta dwójka do siebie pasuje.
— Jacy w jesteście
słodcy.
— Aż mdli człowieka.
Wtrącił Draco, za co
oberwał od panny Granger z łokcia w bok.
— Hermiona, a może zjesz
z nami?
Zapytała Pansy, patrząc
z nadzieją na dziewczynę. Kto by pomyślała, ale naprawdę bardzo ją polubiła.
— Nie, raczej nie.
— Weź, nie daj się
prosić.
Poprosił Blaise z
uroczym uśmiechem.
— Granger, chyba nie
chcesz, żeby znowu zaniósł cię tam siłą?
Tym razem odezwał się
Draco, patrząc na Hermionę z ironicznym uśmiechem.
— Nie ośmielisz się.
— Doskonale wiesz, że to
zrobię.
Hermiona westchnęła
zrezygnowana. Wolała pójść dobrowolnie, niż znowu urządzić widowisko dla całej
sali.
— Już niech będzie.
— Grzeczna lwica.
— Nienawidzę cię,
Malfoy.
Trójka Ślizgonów
zaśmiała się, po czym wszyscy ruszyli do stołu Slytherinu. Prefekci usiedli na
ławce naprzeciwko swoich przyjaciół i zaczęli jeść. Zajadali się przysmakami,
gawędząc w międzyczasie, gdy nagle obok Hermiony usiadł nie kto inny jak Teodor
Nott.
— Hej, śliczna. Jak tam
wymiana?
Przywitał się wesoło. Hermiona
odwróciła głowę i obrzuciła go spojrzeniem pełnym niechęci. Doskonale
pamiętała, co powiedziała jej Pansy.
— Teraz to śliczna. A
gdzie się podziała szlamowata kurewka?
Teodor zrobił duże oczy.
Nie myślał, że ona wie o tej akcji z Malfoyem. Teraz wszystkie jego plany szlag
trafił.
— Ale Her…
Zaczął, chcąc ją jakoś
udobruchać, ale niedane mu było dokończyć.
— Nie no ty jesteś
bardziej żałosny, niż myślałam. Masz mnie za głupią szlamę, którą można sobie
tak po prostu przelecieć, a teraz nawet nie potrafisz się do tego przyznać.
Dobrze ci radzę, daj mi święty spokój i poszukaj sobie innej panienki na jedną
noc, co z twoimi predyspozycjami będzie trudne, ale cóż nadzieja matką głupich.
Mówiąc to, Hermiona
przez cały czas patrzyła mu w oczy. Jej spojrzenie było tak intensywne, że
Teodor odwrócił głowę i odszedł, co przyjęła z satysfakcją i wróciła do
jedzenia. Trójka jej przyjaciół obserwowała tę scenę z szokiem, ale i dumą.
— Widzę, że nasza lwica
pokazuje pazury.
Szepnął jej do ucha Draco,
na co Hermiona uśmiechnęła się uroczo i zajęła się swoim talerzem.
Piękny rozdział kochana. Bardo proszę Cię o to aby Draco i Miona wkońcu się zeszli byli razem i wszystko się układało i mieli dzieci:) Ale oczywiście jakieś sprzeczki muszą być bo inaczej było by trochę nudno. Piszesz po prostu świetnie masz talent :D i osobiście uważam, opowieść o Dramionie z Twojego bloga powinna zostać zekranizowana ;D życzę weny i kolejny rozdział chce przeczytać już wieczorem :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie że się pogodzili, super że jest nowy rozdział i cieszę się że wena dopisuje :)
OdpowiedzUsuńAnnelis
Swietny rozdzial <33333333333333333333333
OdpowiedzUsuńProsze o wiecej Dramione i chcemy aby wkoncu byly razem :3
Juupiii , świetnie że się pogodzili :D
OdpowiedzUsuńJa tu czekam już na Dramionnee ♥
a w ogóle świetny rozdział i długi :P
czekam na next xd
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Nareszcie się pogodzili! Świetnie to rozegrałaś, mam nadzieję, że wkrótce znów dasz nam poczytać jakąś scenę +18 :D
OdpowiedzUsuńŚwietne :D nie wiem co mam powiedzieć:D tak się cieszę, ze się w końcu pogodzili i tak jak Zakochanaa mam nadzije, ze juz niedługo nakaz scena +18 ;) Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńSuper!! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńOjej jak fajnie... :D Strasznie lubie twojego bloga ( tak wiem, piszę to chyba pod każdą notką xd)i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Czekam na więcej kontrowersji z jakimiś facetami, bo kocham jak Draco jest zazdrosny :D Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńczarodziejskie-dramione.blogspot.com
Zdecydowanie + !
OdpowiedzUsuńsuperrrrrrrrrrrrrrrr ! Jak się cieszę że się pogodzili ! <3
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział! :)
OdpowiedzUsuńWspaniały blog i w ogóle wszystko jest wspaniałe :D
Wspaniały rozdział. Ciekawy jest wizerunek przepraszającego Dracona. Czekam na więcej!!!
OdpowiedzUsuńŚlicznie Hermiona zgasiła Notta! Brawa za ten tekst :) Ogólnie cały rozdział fajny, bardzo przyjemny, lekki i z pomysłem. Gratuluje i czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Venetiia :)
Nominowałam Cię do Liebster Awards ;)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji znajdziesz tutaj ;)
http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com/p/liebster-award.html
Pozdrawiam gorąco ;)
O bożżżżeee ♥♥♥♥♥ Trafiłam na tw bloga przez przypadek, ale podoba mi się strasznie <3 *o* *o* A ta akcja Hermiony z Nottem <3 :D hahaha boska <3 Masz bardzo ciekawy pomysł na tą akcję :3 Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i życzę WENY :*
OdpowiedzUsuńzapraszam też do mnie :> http://dramiona-na-zawsze-razem.blog.onet.pl/
Geeeenialny ! Czekam na kolejny i życzę weny !
OdpowiedzUsuńMój blog : http://wish-you-were-here-dramione.blogspot.com/
Świetny rozdział. Trochę podobny do Harrego 6. Ale i tak był super.Wracam do czytania.
OdpowiedzUsuńJ.K.
Piknie ! Pogodzeni ! Juuupiiii ! <3 :3
OdpowiedzUsuńCzytelniczkaGreen.
Jeest:) Biedny Smok, dobrze że się dobrze skończyło :) Lecę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
Genialne ! Cieszę się, że się pogodzili !!
OdpowiedzUsuń"Popatrzył" nie "popatrzał" i interpunkcja.
OdpowiedzUsuńHa, brawo Hermiona :P
Pozdrawiam :)
Co do 'Pierwszej Pomocy' Miony, to powinna, zrobić dokładnie odwrotnie od tego co zrobiła, to znaczy nie trzymać za ręce i nogi, ale za głowę, by ona nie uderzyła w podłogę - co może skończyć sie źle.
OdpowiedzUsuńOd tego jak trzymać osobę z atakiem padaczki zależą też inne przyczyny takie jak: czy jest to np. Dorosły mężczyzna, czy mała dziewczynka, albo silny atak, bądź lekki.
Taka moja mała rada co do PP.
A tak to rozdział świetny :)