poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 16


Draco leniwie otworzył oczy, nie miał ochoty jeszcze wstawać, ale obudził go głośny huk. Powoli przekręcił głowę, która bolała go niemiłosiernie, gdyż prawie wcale nie spał tej nocy i ujrzał Hermionę, przeklinającą swój kufer, który najwidoczniej jej upadł. Draco przeciągnął się leniwie, po czym wstał. Odruchowo spojrzał na Granger, była już gotowa i jak zwykle wyglądała ślicznie. Z trudem oderwał od niej wzrok i sprawdził godzinę, dochodziła ósma, co oznaczało, że za godzinę odlatuje ich świstoklik. Z wielką ulgą przyjął fakt, że w końcu wracają do Hogwartu. Miał już serdecznie dosyć Durmstarangu i tych wszystkich ludzi, z Krumem na czele. Poszedł do łazienki, aby jakoś się ogarnąć, wypił też Eliksir Przeciwbólowy, gdyż ból głowy nie ustępował, a wręcz przeciwnie. Po mniej więcej pół godziny Prefekci w milczeniu szli już w stronę wyjścia z zamku. Gdy dotarli na miejsce, czekał tam na nich dyrektor i ku rozczarowaniu obojga, Wiktor Krum.
— Moi drodzy, chyba pora się pożegnać. Mam nadzieję, że miło będziecie wspominać pobyt w naszej szkole.
„Taa akurat…” przeszło przez myśl obojgu.
— Profesor Krum zaprowadzi was do miejsca, z którego możecie się przenieść do Hogwartu, ja muszę już iść, do widzenia.
Dyrektor pożegnał się i odszedł, a pozostała trójka opuściła szkołę. Po kilku minutach stali już na tej samej polanie, co tydzień temu.
— Oto wasz świstoklik, odlatuje za osiem minut.
Wiktor podał Prefektom butelkę. Chwycili ją tak, aby ich dłonie przypadkiem się nie dotknęły.
— Hermiono, bo ja chciałbym cię przep…
— Nie chcę twoich przeprosin, po prostu daj mi święty spokój.
Warknęła Hermiona z pogardą wypisaną na twarzy. W tej chwili Draco zastanawiał się, co ta dziewczyna robi w Gryffindorze. Patrząc na nią, widział w niej rasową Ślizgonkę.
— Ale…
Zaczął Krum, nie chcąc, aby tak to się wszystko skończyło.
— Chyba mówię wystarczająco wyraźnie, daj mi święty spokój, a najlepiej idź już stąd, bo nie mam ochoty na ciebie patrzeć.
Wiktor czuł, że i tak już nic nie wskóra, więc odwrócił się i odszedł. Wkrótce wybiła dziewiąta i Prefekci przenieśli się do gabinetu dyrektora w Hogwarcie. Oboje odetchnęli z ulgą, gdy znaleźli się w tym miejscu. Zamienili kilka słów z McGonagall, po czym udali się do siebie. Gdy byli już na piątym piętrze i wychodzili zza ostatniego zakrętu dzielącego ich od portretu starego czarodzieja, ujrzeli dwójkę swoich przyjaciół w towarzystwie pewnego czworonoga. Pies od razu wyrwał się Blaise’owi i popędził do swojej właścicielki.
— Demon! Kochany, tak się za tobą stęskniłam.
Mówiła Hermiona, przytulając się do dobermana, który również wyglądał na bardzo szczęśliwego. W tym czasie podeszli do nich również Blaise i Pansy.
— No nareszcie jesteście, już się was nie mogliśmy doczekać.
Zagadnął wesoło Zabini, witając się z Draconem.
— Nam też was brakowało. Chodźmy do nas, nie będziemy tu tak przecież stać.
Wszyscy zgodzili się z Hermioną i już po chwili siedzieli w salonie. Prefekci usiedli na dwóch fotelach, a para Ślizgonów na kanapie. Demon oczywiście leżał pod nogami swojej właścicielki.
— Opowiadajcie, jak tam było w Durmstrangu? Serio chodzą tam tacy kretyni?
Zapytał Blaise, szczerząc się przy tym.
— Kretyni to mało powiedziane, ale Granger odpowiadało takie towarzystwo.
Rzucił Draco, patrząc z wrednym uśmiechem na Hermionę. Może i miał wyrzuty sumienia, ale nie byłby sobą, gdyby nie rzucił jakieś złośliwej uwagi na jej temat.
— Za to Malfoyowi bardzo odpowiadały tamtejsze puszczalskie. Przeleciałeś je wszystkie, czy może oszczędziłeś którejś tej traumy?
Odgryzła się Hermiona. Nie miała zamiaru w spokoju wysłuchiwać jego kąśliwych uwaga na swój temat.
— Traumy? Każda by się dała pochlastać za jedną noc ze mną, nawet ty.
— Chyba żartujesz. Żebym złapała od ciebie jakiegoś syfa? Nie dzięki.
— Przeginasz, Granger. Odszczekaj to.
— Nie mam zamiaru niczego odwoływać! To ty w końcu się ode mnie odwal i przestań gadać jakieś bzdury na mój temat! Demon, idziemy.
Mówiąc to, wstała, wzięła swój kufer i skierowała się do swojej sypialni, a za nią podążył Demon.
— Granger, ja jeszcze nie skończyłem!
— Gówno mnie to obchodzi!
— Stój!
— Odpieprz się!
W tym momencie Hermiona weszła do sypialni i zatrzasnęła za sobą drzwi. Draco od razu poszedł za nią i próbował dostać się do jej pokoju, ale bezskutecznie.
— Niech cię szlag, Granger!
Sfrustrowany Draco odwróciła się i wpadł do swojej sypialni niczym huragan. Para Ślizgonów nadal siedziała na kanapie. Byli kompletnie zszokowani tym, co przed chwilą zaszło.
— Chyba jednak ten wyjazd nie wyszedł im na dobre.
Stwierdziła smętnie Pansy. Miała nadzieję, że ta dwójka wróci jako para, a tu jest wręcz odwrotnie.
— Co najmniej, ale swoją drogą ciekawe, co tam się stało.
— Nie wiem, ale nie wygląda to za dobrze.
— Chyba nie mamy innego wyjścia, idź do Hermiony, a ja spróbuję pogadać z Draconem.
Podnieśli się z kanapy i poszli pod drzwi sypialni Prefektów.
— No to powodzenia.
Powiedział Blaise i pocałował czule swoją dziewczynę. Gdy się od siebie oderwali, bez pukania wszedł do pokoju kumpla. Bezceremonialnie wpakował się na łóżko Dracona, który stał i tępo wpatrywał się w okno.
— A teraz gadaj, co się stało?
Zaczął Blaise, patrząc wyczekująco na przyjaciela.
— Nic.
Warknął jedynie, nawet nie patrząc na Zabiniego. Nie miał ochoty z nim gadać na temat tego cholernego wyjazdu, bo wiedział, co ten mu powie.
— Stary, nawet mnie nie wkurzaj. Skaczecie sobie z Hermioną do gardeł, a ty mi mówisz, że wszystko jest w porządku.
— Nie chcę o tym gadać.
— Masz świadomość, że ja stąd nie wyjdę, dopóki mi wszystkiego nie powiesz?
Malfoy spojrzał zrezygnowany na Blaise’a. Wiedział, że mówi poważnie.  Usiadł obok niego na łóżku i zaczął mówić. Opowiedział wszystko, co się działo od wyjazdu, aż do dzisiaj.
— Powinieneś ją przeprosić.
Oświadczył po chwili namysłu Blaise. Nie był zbyt zachwycony zachowaniem kumpla i tym jak traktował Hermionę.
— Wiem.
— To, czemu do jasnej cholery jeszcze tego nie zrobiłeś?
— Bo się nie mogę zebrać, dobra?
— Stary, taki odważny niby jesteś, a nie umiesz się przyznać do błędu i przeprosić?
— Odezwał się ten nieustraszony.
Prychnął Draco. Był zły, bo w głębi duszy wiedział, że ten cholerny Zabini ma rację.
— Tak się składa, że ja nie mam z tym problemu, a tak w ogóle to muszę ci coś powiedzieć.
Draco spojrzał zaciekawiony na kumpla, który miał dość poważną minę, ale na jego twarzy błąkał się uśmiech.
— Jesteśmy z Pansy razem.
Powiedział w końcu Blaise, prostując się dumnie. Draco był w lekki szoku. Niby przeczuwał, że coś się dzieje między tą dwójką, ale nie myślał, że Diabeł w końcu się ustatkuje.
— Nie no gratuluję, stary.
Draco z szerokim uśmiechem uścisną rękę kolegi.
— Dzięki, ale teraz wracając do tematu, masz przeprosić Hermionę.
— Ale…
— Nie ma żadnego, ale. Masz to zrobić i koniec.
Draco widząc wzrok swojego przyjaciela, westchnął. Zgadzał się z nim w stu procentach, ale nie wyobrażał sobie chwili, w której miałby przeprosić Granger.
— Dobra niech ci będzie, zrobię to.
— Kiedy?
— Przy najbliższej okazji.
— To wstawaj i idź do niej teraz.
— Nie! Teraz to ja muszę się napić, bo na trzeźwo w życiu tego nie zrobię.
Blaise przewrócił oczami, ale nic nie powiedział. Draco przywołał do siebie Ognistą i dwie szklanki, napełnił obie i jedną z nich podał kumplowi.
— Wypijmy za twój związek.
Rzucił Draco, posyłając Zabiniemu złośliwy uśmiech.
— I za twój przyszły związek z Granger.
Malofy spiorunował kumpla wzrokiem, po czym opróżnił swoją szklankę. Nie minęło pół minuty, a Draco upadł na podłogę i zaczął się trząść, jakby dostał ataku padaczki. Blaise natychmiast zeskoczył z łóżka i padł przed przyjacielem na kolana.
— Draco! Ocknij się!
Jednak ten nie reagował, a wręcz trząsł się jeszcze bardziej, z jego ust natomiast zaczęła toczyć się pian. Zabini nie miał pojęcia, co robić i, co spowodowało ten atak. Nagle poderwał się na równe nogi i wybiegł z pokoju. Bez zastanowienia wpadł do sypialni Gryfonki.
— Hermiona, szybko. Coś się stało Draconowi!
Wydyszał Blaise, coraz bardziej bał się o młodego Malfoya.
— O czym ty…
— Nie mamy czasu, chodź!!
Obie dziewczyn widząc jego przerażoną minę, zerwały się z łóżka i pobiegły za nim do pokoju drugiego Prefekta. Gdy tylko przekroczyły próg, zamarły. Na podłodze leżał Draco, który wyglądał, jakby dostał jakiegoś ataku. Hermiona przeraził się, ale natychmiast oprzytomniała.
— Blaise, przytrzymaj mu głowę. Pansy, usiądź mu na nogach. On może sobie coś zrobić.
Wszyscy bez słowa wykonali jej polecenia, a Hermiona uklękła przy twarzy Dracona. Otworzyła jego oczy, ale jedyne co ujrzała to białka.
— Ma padaczkę? Wypił coś, zjadł? Nie wiem cokolwiek!
Piekliła się Hermiona. Nie miała pojęcia, co robić i, co spowodowało ten atak.
— Nie ma padaczki, wypił tylko szklankę Ognistej.
Panna Granger zaczęła gorączkowo myśleć. Nagle przypomniała jej się podobna sytuacja z szóstego roku, kiedy to Ron wypił miód pitny z trucizną i Harry uratował mu życie za pomocą bezoaru. To była jej ostatnia deska ratunku. Wyjęła różdżkę i wypowiedziała formułkę zaklęcia.
— Accio bezoar.
Już po chwili na jej dłoni wylądował niewielki kamień. Szybko otworzyła usta chłopaka i umieścił go w nich, modląc się, aby to zadziałało. Ku radości wszystkich Draco przestał się trząść, ale nadal był nieprzytomny. Odetchnęli z ulgą, ale Hermiona wiedziała, że na pewno to jeszcze nie koniec.
— Musimy jak najszybciej przenieść go do Skrzydła Szpitalnego.
Ślizgoni przytaknęli i wstali. Hermiona za pomocą zaklęcia uniosła ciało Dracona i szybkim krokiem wyszła z jego pokoju. Po chwili byli już przy skrzydle. Weszli do środka i Hermiona ulokowała nieprzytomnego na jednym z łóżek, a Blaise pobiegł po panią Pomfrey. Już po chwili kobieta wyszła ze swojego pokoju.
— Co mu się stało?
Zapytała uzdrowicielka, oglądając Ślizgona.
— Wypił szklankę whisky i potem zaczął się trząść, a z ust leciał mu piana. Hermiona podała mu bezoar i wszystko ustało.
— Czy z tym alkoholem wszystko było w porządku?
— Tak, ja też go piłem.
Pani Pomfrey zamyśliła się, szukając przyczyny złego stanu ucznia. Nagle pannę Granger olśniło.
— A może on wypił dzisiaj Eliksir Przeciwbólowy?
Dwójka Ślizgonów spojrzała na nią pytająco. Nie wiedzieli, do czego zmierza.
— Chyba masz rację, moja droga, wszystkie objawy na to wskazują. W takim razie pójdę po antidotum.
Mówiąc to, udała się do swojego gabinetu.
— Co ma Eliksir Przeciwbólowy do Ognistej?
Zapytał w końcu Blaise.
— Na Merlina, czy wy uważaliście kiedykolwiek na Eliksirach?
Widząc jednak, że Zabini uśmiecha się jak niewiniątko, pokręciła z politowaniem głową i kontynuowała.
— Eliksir Przeciwbólowy w połączeniu z jakimkolwiek alkoholem daje bardzo silną truciznę, która wywołuje właśnie takie objawy. Jeśli nie poda się antidotum, może nawet wywołać śmierć.
Para wpatrywała się w Hermionę oczami wielkości galeonów. Nie myśleli, że sprawa jest aż tak poważna. Nim jednak zdążyli cokolwiek powiedzieć, pojawiła się pani Pomfrey i podała choremu lek.
— Wszystko będzie dobrze. Teraz pan Malfoy przez najbliższe kilka godzin będzie spał, więc możecie iść.
Ślizgoni przytaknęli i skierowali się w stronę wyjścia, jednak Hermiona nie ruszyła się z miejsca.
— Pani Pomfrey, czy ja mogłabym z nim zostać?
Zapytała błagalnym głosem. Nie chciała go teraz zostawiać, a poza tym i tak nie mogłaby sobie znaleźć nigdzie miejsca.
— Oczywiście, ale tak jak mówiłam, on prędko się nie obudzi.
— Nie szkodzi.
Pansy i Blaise uśmiechnęli się, słysząc rozmowę kobiet. Teraz byli już pewni, że Prefekci jakoś się pogodzą. Gdy opuścili skrzydło, a pielęgniarka udała się do swojego gabinetu, Hermiona usiadła na krześle obok łóżka Dracona. Ujęła jego dłoń w swoje i obserwowała, jak miarowo oddycha. Wyglądał tak spokojnie, gdy spał. Miała nadzieję, że nic mu nie będzie. Teraz nie liczyło się to, że przez ostatni czas jedno drugiemu robiło na złość. Chciała, tylko aby otworzył oczy i uśmiechnął się tak, jak tylko on potrafił. Siedziała tak, patrząc na niego przez dobre dwie godziny, ale w tym momencie dla niej czas nie istniał, liczył się tylko ten nieznośny arystokrata. Nagle jego powieki drgnęły, by po chwili odsłonić piękne szare oczy. Draco nie za bardzo wiedział, gdzie jest i co się z nim stało. Obrócił głowę i ujrzał to, co najbardziej pragnął zobaczyć, swoją ulubioną Gryfonkę, która patrzyła na niego z troską.
— Granger, co ja tu robię?
Zapytał nieco zachrypniętym głosem. Był słaby i nie miał pojęcia dlaczego. Ostatnie, co pamiętał, to jak siedział z Zabinim u siebie i pili Ognistą, a potem już tylko ciemność.
— Tak się kończy nieuważanie na Eliksirach i łącznie Eliksiru Przeciwbólowego z alkoholem.
Powiedziała ostrym tonem Hermiona, jednak tak naprawdę miała ochotę go przytulić i ochrzanić za to, jak bardzo się o niego martwiła. Patrzyli tak na siebie w milczeniu, żadne z nich nie chciało zerwać kontaktu wzrokowego. Pierwsza złamała się Hermiona i zorientowała się, że nadal ściska dłoń chłopaka. Puściła ją natychmiast i wstała.
— Ja już chyba powinnam iść.
W głowie Dracona rozpoczęła się bitwa. Wiedział, że jeśli teraz pozwoli jej odejść, to nadal będą się kłócić, a tego nie chciał. Pragnął ją znowu mieć przy sobie. „No dalej Malfoy, nie bądź tchórzem, dasz radę!”, szepnął głosik w jego głowie, a on postanowił go posłuchać.
— Zaczekaj!
Mówiąc to, złapała ją za rękę. Hermiona odwróciła się nieco zaskoczona. Widać było, że Draco czymś się denerwuje.
— O co chodzi?
— Posłuchaj, bo jeśli chodzi o tę wymianę…
— Wiesz, jakoś nie mam ochoty o tym rozmawiać.
Przerwała mu Hermiona. Od razu pomyślała, że znowu chce jej dopiec jakąś wredną uwagą. Trochę ją to zabolało, a pod jej powiekami zebrały się łzy. Przed chwilą uratowała mu życie, a on znowu wraca do tej cholernej wymiany.
— Granger, do cholery, daj mi skończyć, a potem rób, co chcesz!
Powiedział lekko poirytowany Malfoy. Nie dość, że to było dla niego trudne, to jeszcze ona jak zwykle wszystko musiała utrudniać. Hermiona postanowiła go wysłuchać, bo wiedziała, że nie da jej spokoju. Modliła się jedynie, aby się przy nim nie rozpłakać, czego była bliska. Draco widząc, że milczy, kontynuował.
— Chodzi o to, że zachowywałem się jak świnia i chciałbym cię przeprosić.
Wszystko mówił bardzo szybko i do tego, co chwilę się jąkał. Gdy skończył, spojrzał na Granger. Na jej twarzy malował się szok i… powątpiewanie. Pierwsze, co jej przyszło do głowy to Blaise.
— Jeśli robisz to tylko dlatego, że Diabeł ci kazał, to możesz sobie darować.
„Nie no ja ją zaraz zabiję!”
— Nie, znaczy nie do końca… cholera jasna, czy z tobą musi się tak ciężko rozmawiać?! Posłuchaj, Zabini tylko utwierdził mnie w tym, że powinienem przeprosić, bo sam się nie mogłem zebrać, ok?
— Nie no nie wierzę. Wielki Draco Malfoy przeprasza.
Zakpiła Hermiona, choć teraz była pewna, że mówi szczerze, widziała to w jego oczach. Cieszyła się, że w końcu to powiedział. Nie myślała, że się na to zdobędzie.
— Wiem, ale nie licz, że to powtórzę.
Oboje roześmiali się. Draco słysząc jej śmiech, zdał sobie sprawę, jak mu tego brakowało
— W sumie to też powinnam przeprosić za to, jak cię spoliczkowałam.
— Przyznaję to z trudem, ale należało mi się.
Stwierdził z łobuzerskim uśmiechem Draco, w tym momencie miał wspaniały humor.
— Wiem. Pójdę do pani Pomfrey, zapytać, kiedy będziesz mógł wyjść.
— Przekonaj ją, żeby mnie wypuściła już dzisiaj, nie chcę tu siedzieć.
— Postaram się.
Hermiona uśmiechnęła się jeszcze tylko uroczo i poszła do pielęgniarki. Draco poczuł się lepiej z myślą, że znowu wszystko wróciło do normy. Zdał sobie sprawę, jak mu jej brakowało, chociaż trochę go to zaniepokoiło. Kłócili się może tydzień, a on nawet tyle ledwie bez niej wytrzymał. Wiedział, że dzieje się z nim coś dziwnego, ale oczywiście nawet nie brał pod uwagę tego, że mógłby się zakochać, nie on. Jego rozmyślania przerwał powrót Hermiony, która nie miała zbyt zadowolonej miny.
— Tylko mi nie mów, że nie mogę stąd wyjść.
— Niestety…
— Granger, błagam cię, ja nie mam zamiaru tu zostać!
— …mogę cię zabrać do siebie.
Dodała Hermiona po chwili ciszy, uśmiechając się złośliwie. Draco posłał jej mordercze spojrzenie, ale sam również się uśmiechnął.
— Grabisz sobie jak zwykle.
— Przestań już marudzić, tylko chodź.
Draco podniósł się z łóżka, ale zakręciło mu się w głowie i musiał złapać się Hermiony, aby nie przeżyć bolesnego spotkania z ziemią.
— Chyba będziesz musiała mnie zaprowadzić.
Stwierdził z chytrym uśmiechem i objął Hermionę w talii.
— Jakoś przeżyję.
Odparła z miną męczennicy, ale również objęła chłopaka w pasie. Przemierzali korytarze, przytulając się i ściągając na siebie wścibskie spojrzenia uczniów, którzy szeptali między sobą, spoglądając, co chwilę na wtulonych w siebie Prefektów.
— Wszyscy się na nas gapią.
Szepnęła poirytowana Hermiona.
— Jeszcze nie.
Powiedział tajemniczo Draco, po czym pocałował ją w policzek bardzo blisko jej ust, co z boku wyglądało, jakby to właśnie na nich złożył swój pocałunek.
— Teraz wszyscy się gapią.
Wyszeptał jej do ucha zmysłowym głosem.
— Idiota.
— Ale za to jaki czarujący.
Hermiona mimowolnie się uśmiechnęła. Bardzo brakowało jej tego zapatrzonego w siebie dupka. W końcu dotarli na piąte piętro i weszli do salonu. Opadli obok siebie na kanapę oboje z delikatnym uśmiechem na ustach. Przez chwilę siedzieli w ciszy, którą przerwał Draco.
— Granger?
— Tak?
— O co chodziło z tym Krumem?
Zapytał, patrząc na nią badawczo. Wiedział już, że dziewczyn odtrącała Bułgara, ale chciał wiedzieć, jak to wyglądało z jej perspektywy.
— Po co ci to wiedzieć?
Odpowiedziała pytaniem na pytanie, nie odrywając wzroku od płomieni tańczących w kominku.
— Tak po prostu z czystej ciekawości.
— Sam widziałeś, jak wtedy w szatni wyskoczył z tą miłością i mnie pocałował. Ja go odepchnęłam, spoliczkowałam, zwymyślałam i wróciłam do pokoju. Pokłóciłam się z tobą, a z nim nie rozmawiałam aż do soboty, ale nie skończyło się to dla niego za dobrze, a przy ostatniej naszej rozmowie już byłeś
— W sumie to słyszałem wszystkie wasze rozmowy.
Wypalił bez zastanowienia Draco. Hermiona momentalnie odwróciła głowę w jego stronę.
— Jak to wszystkie?!
— Yyy… bo widzisz, jak byliście przed naszym pokojem, to ciężko było nie słyszeć waszych wrzasków.
— Na Merlina, czy ty zawsze musisz wtykać nos tam, gdzie nie trzeba?
Zirytowała się Hermiona. Nie odpowiadało jej, że Malfoy podsłuchiwał ich rozmowę, szczególnie że kłócili się między innymi o niego.
— Granger, tym razem to naprawdę nie było celowo.
Draco zrobił minę niewiniątka i popatrzał na nią jak zbity pies. Ta na ten widok roześmiała się serdecznie i już wiedział, że ją udobruchał. Siedzieli tak, śmiejąc się i rozmawiając. Brakowało im tego przez ostanie dni. Draco cały ubiegły tydzień spędził z niespotykanie głupimi dziewuchami, z którymi nawet nie dało się porozmawiać, nie to, co z Granger. Cieszył się, że znowu może patrzeć na jej uśmiech skierowany do niego. „Na Salazara, o czym ja do cholery myślę?!”. Tak minął im czas aż do obiadu. W wyśmienitych humorach zeszli do Wielkiej Sali, przed którą czekali na nich Blaise i Pansy.
— Co ja widzę, czyżby nasze gołąbeczki się pogodziły?
Zadrwił Zabini, ale kamień spadł mu z serca.
— Diabeł, daj im spokój. Ważne, że się nie kłócą.
Stwierdziła Pansy, posyłając chłopakowi uroczy uśmiech.
— Dla ciebie wszystko, kochanie.
Blaise pocałował swoją ukochaną w czoło i przytulił jeszcze mocniej do siebie. Hermiona z rozczulenie przyglądała się tej scenie. Zawsze wiedziała, że ta dwójka do siebie pasuje.
— Jacy w jesteście słodcy.
— Aż mdli człowieka.
Wtrącił Draco, za co oberwał od panny Granger z łokcia w bok.
— Hermiona, a może zjesz z nami?
Zapytała Pansy, patrząc z nadzieją na dziewczynę. Kto by pomyślała, ale naprawdę bardzo ją polubiła.
— Nie, raczej nie.
— Weź, nie daj się prosić.
Poprosił Blaise z uroczym uśmiechem.
— Granger, chyba nie chcesz, żeby znowu zaniósł cię tam siłą?
Tym razem odezwał się Draco, patrząc na Hermionę z ironicznym uśmiechem.
— Nie ośmielisz się.
— Doskonale wiesz, że to zrobię.
Hermiona westchnęła zrezygnowana. Wolała pójść dobrowolnie, niż znowu urządzić widowisko dla całej sali.
— Już niech będzie.
— Grzeczna lwica.
— Nienawidzę cię, Malfoy.
Trójka Ślizgonów zaśmiała się, po czym wszyscy ruszyli do stołu Slytherinu. Prefekci usiedli na ławce naprzeciwko swoich przyjaciół i zaczęli jeść. Zajadali się przysmakami, gawędząc w międzyczasie, gdy nagle obok Hermiony usiadł nie kto inny jak Teodor Nott.
— Hej, śliczna. Jak tam wymiana?
Przywitał się wesoło. Hermiona odwróciła głowę i obrzuciła go spojrzeniem pełnym niechęci. Doskonale pamiętała, co powiedziała jej Pansy.
— Teraz to śliczna. A gdzie się podziała szlamowata kurewka?
Teodor zrobił duże oczy. Nie myślał, że ona wie o tej akcji z Malfoyem. Teraz wszystkie jego plany szlag trafił.
— Ale Her…
Zaczął, chcąc ją jakoś udobruchać, ale niedane mu było dokończyć.
— Nie no ty jesteś bardziej żałosny, niż myślałam. Masz mnie za głupią szlamę, którą można sobie tak po prostu przelecieć, a teraz nawet nie potrafisz się do tego przyznać. Dobrze ci radzę, daj mi święty spokój i poszukaj sobie innej panienki na jedną noc, co z twoimi predyspozycjami będzie trudne, ale cóż nadzieja matką głupich.
Mówiąc to, Hermiona przez cały czas patrzyła mu w oczy. Jej spojrzenie było tak intensywne, że Teodor odwrócił głowę i odszedł, co przyjęła z satysfakcją i wróciła do jedzenia. Trójka jej przyjaciół obserwowała tę scenę z szokiem, ale i dumą.
— Widzę, że nasza lwica pokazuje pazury.
Szepnął jej do ucha Draco, na co Hermiona uśmiechnęła się uroczo i zajęła się swoim talerzem.

22 komentarze:

  1. Piękny rozdział kochana. Bardo proszę Cię o to aby Draco i Miona wkońcu się zeszli byli razem i wszystko się układało i mieli dzieci:) Ale oczywiście jakieś sprzeczki muszą być bo inaczej było by trochę nudno. Piszesz po prostu świetnie masz talent :D i osobiście uważam, opowieść o Dramionie z Twojego bloga powinna zostać zekranizowana ;D życzę weny i kolejny rozdział chce przeczytać już wieczorem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie że się pogodzili, super że jest nowy rozdział i cieszę się że wena dopisuje :)

    Annelis

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rozdzial <33333333333333333333333
    Prosze o wiecej Dramione i chcemy aby wkoncu byly razem :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Juupiii , świetnie że się pogodzili :D
    Ja tu czekam już na Dramionnee ♥
    a w ogóle świetny rozdział i długi :P
    czekam na next xd
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie się pogodzili! Świetnie to rozegrałaś, mam nadzieję, że wkrótce znów dasz nam poczytać jakąś scenę +18 :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne :D nie wiem co mam powiedzieć:D tak się cieszę, ze się w końcu pogodzili i tak jak Zakochanaa mam nadzije, ze juz niedługo nakaz scena +18 ;) Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Super!! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej jak fajnie... :D Strasznie lubie twojego bloga ( tak wiem, piszę to chyba pod każdą notką xd)i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Czekam na więcej kontrowersji z jakimiś facetami, bo kocham jak Draco jest zazdrosny :D Pozdrawiam i życzę weny
    czarodziejskie-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. superrrrrrrrrrrrrrrr ! Jak się cieszę że się pogodzili ! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały rozdział! :)
    Wspaniały blog i w ogóle wszystko jest wspaniałe :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały rozdział. Ciekawy jest wizerunek przepraszającego Dracona. Czekam na więcej!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ślicznie Hermiona zgasiła Notta! Brawa za ten tekst :) Ogólnie cały rozdział fajny, bardzo przyjemny, lekki i z pomysłem. Gratuluje i czekam na ciąg dalszy :)
    Pozdrawiam!
    Venetiia :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nominowałam Cię do Liebster Awards ;)
    Więcej informacji znajdziesz tutaj ;)

    http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com/p/liebster-award.html

    Pozdrawiam gorąco ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. O bożżżżeee ♥♥♥♥♥ Trafiłam na tw bloga przez przypadek, ale podoba mi się strasznie <3 *o* *o* A ta akcja Hermiony z Nottem <3 :D hahaha boska <3 Masz bardzo ciekawy pomysł na tą akcję :3 Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i życzę WENY :*
    zapraszam też do mnie :> http://dramiona-na-zawsze-razem.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  15. Geeeenialny ! Czekam na kolejny i życzę weny !
    Mój blog : http://wish-you-were-here-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział. Trochę podobny do Harrego 6. Ale i tak był super.Wracam do czytania.

    J.K.

    OdpowiedzUsuń
  17. Piknie ! Pogodzeni ! Juuupiiii ! <3 :3
    CzytelniczkaGreen.

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeest:) Biedny Smok, dobrze że się dobrze skończyło :) Lecę czytać dalej :)
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  19. Genialne ! Cieszę się, że się pogodzili !!

    OdpowiedzUsuń
  20. "Popatrzył" nie "popatrzał" i interpunkcja.
    Ha, brawo Hermiona :P
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Co do 'Pierwszej Pomocy' Miony, to powinna, zrobić dokładnie odwrotnie od tego co zrobiła, to znaczy nie trzymać za ręce i nogi, ale za głowę, by ona nie uderzyła w podłogę - co może skończyć sie źle.
    Od tego jak trzymać osobę z atakiem padaczki zależą też inne przyczyny takie jak: czy jest to np. Dorosły mężczyzna, czy mała dziewczynka, albo silny atak, bądź lekki.
    Taka moja mała rada co do PP.
    A tak to rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń