Hermiona
szybkim krokiem przemierzała korytarze. Była już spóźniona na spotkanie z
przyjaciółmi, ponieważ jak zwykle zasiedziała się w bibliotece. Umówili się
dzisiaj w szóstkę w ich salonie, ostatnio coraz częściej można ich było
zobaczyć razem. Od pamiętnej imprezy u Prefektów Naczelnych naprawdę zaczęli
się dogadywać, co bardzo odpowiadało szatynce. W końcu dotarła pod portret
starego czarodzieja, podała hasło i jak burza wpadła do salonu, jednak to co
tam zobaczyła nieco ją zdziwiło. Na kanapie siedział Draco, ale nikogo poza nim
nie było, a byli umówieni jakieś 20 minut temu.
-
Gdzie są wszyscy?
Blondyn
odwrócił wzrok od okna, za którym szalała burza i spojrzał na brązowooką.
-
Delikatnie mówiąc wystawili nas.
Widząc
pytające spojrzenie dziewczyn kontynuował.
-
Potter i Wiewiórka powiedzieli, że mają coś ważnego do załatwienia, a Pansy i
Blaise stwierdzili, że koniecznie muszą się pouczyć.
-
Mam rozumieć, że Diabeł zrezygnował z imprezy na rzecz nauki?
-
Też mi to nie pasowało, no ale przecież siłą ich tu nie zaciągniemy, a sami też
damy sobie radę.
Uśmiechnął
się łobuzerko i wskazał na butelkę wina stojącą na stole.
-
W sumie masz racje. Poczekaj tylko chwile, muszę się przebrać i zaraz do ciebie
wrócę.
Po
chwili była już w swoim pokoju. W sumie to cieszyła się z wieczoru spędzonego z
blondynem. Coraz częściej przyłapywała się na tym, że ciągle o nim myśli i nie
może przestać. Nie chciała tego, ale naprawdę zaczęło jej zależeć na tym
Ślizgonie. Nie mogła nic na to poradzić, to po prostu działo się samo. Spędzali
ze sobą tyle czasu, że ograniczenie ich kontaktów nie było możliwe, a poza tym
sama Hermiona nie chciała tego za żadne skarby. Podświadomie potrzebowała jego
bliskości, a nawet wkurzających tekstów, po prostu jego. Oczywiście nie miała zamiaru
podzielić się z nikim tą informacją i bez tego ich przyjaciele nie dawali im
żyć. Po chwili zastanowienia, wyjęła z szafy ciuchy i szybko je na
siebie narzuciła. Wróciła do salonu i usiadła na kanapie obok Dracona.
-
To jak Granger, co robimy?
-
Najpierw nalej wina, a potem się pomyśli.
Blondyn
uśmiechnął się tylko i sięgnął po butelkę. Gdy mieli już kieliszki w dłoniach
zaczęli rozmawiać na błahe tematy. Z każdą wypitą lampką wina wygłupiali się
coraz bardziej.
-
Ja zawsze wiedziałem, że ty jesteś przemądrzała.
Stwierdził
Smok, gdy Gryfonka usiłowała mu wytłumaczyć jakieś zagadnienie z transmutacji.
-
Wcale nie!
Zrobiła
obrażoną minę, którą arystokrata tak uwielbiał.
-
Przykro mi, ale tak jest prawda, jesteś przemądrzałą Gryfonką, lwico.
-
Osz ty!
Po
tych słowach po prostu rzuciła się na niebieskookiego i zaczęła go łaskotać.
Nie trwało to jednak długo, gdyż już po chwili leżała na plecach, a Smok na
niej.
-
I co teraz zrobisz lwico?
Dziewczyna
próbowała się wyrwać, ale to było bez sensu.
-
Puść mnie!
-
Hmm kusząca propozycja, ale nie.
Nim
szatynka zdążyła cokolwiek powiedzieć on już zatopił się w jej wargach.
Brązowooka nie miała zamiaru protestować, pomimo tego, że gdzieś w jej głowie
cichy głosik podpowiadał jej, że powinna to zrobić. Nie byli razem, a momentami
zachowywali się jak para. Wszystko było by inaczej gdyby wiedziała, że mu na
niej zależy. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to Malfoy, największy
Casanova Hogwartu, który w każdej chwili może się nią znudzić i po prostu
odejść. W tej chwili to jednak nie było ważne. Odpędzając od siebie wszystkie
myśli zarzuciła mu ręce na szyje, a jedną nogą oplotła jego biodra. Smok był
zachwycony, każdy pocałunek z tą dziewczyna był tak samo niezwykły jak
pierwszy. Za każdym razem odkrywał ją na nowo, a co za tym idzie, z sekundy na
sekundę uwielbiał ją coraz bardziej. Ale oczywiście starał się o tym nie
myśleć. Temat uczuć do panny Granger był schowany w rzadko odwiedzanej
szufladce jego mózgu i wolał. aby tam pozostał. Liczyło się tu i teraz.
Przeniósł rękę z jej twarz na nogę, która go oplatała i zaczął delikatnie ją
gładzić. Oboje byli jak w amoku i z sekundy na sekundę pragnęli głębszych
doznań. Ale oczywiście jak zawsze ktoś musiał im przerwać. Do salonu wbiegł
Demon podskakując i poszczekując wesoło. Draco bardzo niechętnie odsunął się od
Gryfonki i oboje spojrzeli na psa, który stał przed nimi.
-
Demon stary, czy ty zawsze musisz wparować w nieodpowiednim momencie?
Zapytał
zrezygnowany Smok, bo zawsze ktoś lub coś musiało im przerwać w najlepszym
momencie. Doberman, szczeknął tylko, wypuszczając z psyka przyniesioną smycz i
polizał blondyna po twarzy.
-
Ej, ale bez takich!
-
Przykro mi malutki, ale na spacer nie masz co liczyć. Na dworze leje jak
cholera.
Dobermanowi
bardzo nie spodobał się fakt, że nici z wyjścia, dlatego postanowił użyć swojej
tajne broni. Pies podszedł bliżej kanapy i położył na niej łeb tak, że jego nos
dotykał policzka szatynki, po czym spuścił uszy i zrobił maślane oczka.
Hermiona widząc ciemne oczy swojego ulubieńca nie miała serca mu odmówić, ale
nie było mowy o wyjściu na zewnątrz. Nagle jednak wpadła na genialny pomysł i
poderwała się z kanapy, tak że Malfoy o mało z niej nie spadł.
-
Pójdziemy do Pokoju Życzeń!
Stwierdziła
szatynka wstając. Pies na słowo „pójdziemy” od razu zaczął skakać i
poszczekiwać.
-
Co za cwana bestia.
Mruknął
pod nosem Draco, również wstając z kanapy.
-
A można wiedzieć, po co mamy tam iść?
-
Zobaczysz.
Odpowiedziała
tajemniczo i z dobermanem zapiętym na smyczy ruszyła do wyjścia, a zaraz za
nimi podążył Smok. Po chwili byli już na miejscu.
-
Trzymaj.
Dziewczyna
podała smycz blondynowi, po czym zaczęła chodzić wzdłuż ściany, na której za
trzecim razem pojawiły się drzwi. Miona otworzyła je i cała trójka weszła do
środka. Ich oczom ukazała się duża łąka, otoczona drzewami. Niebo było tu
błękitne i bez chmurne, a słońce świeciło. Całość prezentowała się zwyczajnie,
ale ładnie.
-
No, no Granger, całkiem nieźle.
Brązowooka
uśmiechnęła się tylko szeroko i spuściła psa, po czym oboje przenieśli się na
środek polany i usiedli na trawie. Rozmawiali przez chwile, ale nagle przed
nimi pojawił się Demon, z patykiem w psyku, którym zaczął szturchać Ślizgona.
Ten spojrzał niepewnie na psa, a potem na pannę Granger.
-
O co mu chodzi?
Zapytał
w końcu, gdy doberman nie dawał mu spokoju.
-
Rzuć mu patyk.
-
Ale po co?
-
Po nic, dla zabawy.
Arystokrata
z powątpiewaniem w oczach sięgnął po patyk i rzucił go przed siebie. Pies
natychmiast pobiegł w tamtym kierunku wróciła uradowany, z patykiem. I tak
zaczęła się wielka gonitwa. Ślizgon z Demonem biegali po całej polanie,
rzucając gałązkę i bawiąc się. Hermiona przez cały czas, z uśmiechem
obserwowała bawiącą się dwójkę, a gdy doberman skoczył na Smoka, tak, że ten
przewrócił się na ziemie, wybuchła perlistym śmiechem. Bawili się tak bardzo
długo, dopóki oboje nie opadli już kompletnie z sił. Podeszli do Miony i
położyli się po obu jej stronach, oczywiście z głowami na jej kolanach.
-
Widzisz, chyba jednak aportowanie nie jest takie złe.
-
Apo co?
Zdziwił
się, nie mając pojęcia, o czym ona mówi.
-
To w co się bawiłeś z Demonem, to aportowanie.
Wyjaśniała
nadal rozbawiona szatynka. Siedzieli tak jeszcze jakiś czas, lecz w końcu Hermiona
spojrzała na zegarek i zorientowała się, że jest już 23.
-
Musimy się już zbierać, jest późno.
Ani
Demonowi, ani Draconowi nie spodobał się ten pomysł, więc ponownie spróbowali
udobruchać szatynkę na śliczne oczka. Ta jednak podniosła się z ziemi.
-
O nie, nie tym razem, idziemy i koniec.
Widząc
stanowcze spojrzenie dziewczyny, doberman i blondyn również wstali, z niezbyt
zadowolonymi minami .
-
Widzisz stary, z kobietami tak zawsze, wiecznie muszą postawić na swoim.
Pies
szczeknął na znak, że on również tak uważa i poszedł za Smokiem, który po
chwili zapiął go na smycz, której nie miał zamiaru oddać Mione.
-
Widzę, że objawia się tu męska solidarność.
Prychnęła
rozbawiona Gryfonka i również udało się w stronę drzwi. Opuścili Pokój Życzeń i
skierowali się na piąte pięto, nie przestając się sprzeczać. Gdy byli już na
miejscu cała trójka opadła na kanapę w salonie.
-
Dobra ja idę się wykapać, a wy róbcie co chcecie.
Stwierdziła
Hermiona, podnosząc się z kanapy i już po chwili zniknęła za drzwiami łazienki.
-
Widzisz stary zostaliśmy sami.
Pies
na słowa blondyna szczeknął i przekręcił łeb tak, aby ten podrapał go za uchem.
Draco uśmiechnął się i pogłaskał psa.
-
Wiesz co ci powiem, fajną masz tą panią. Może jest trochę uparta i zadziorna,
ale w sumie to dobrze, że ma charakterek.
„Na
Salazara, czy ja właśnie rozmawiam z psem?” Zaśmiał się w duchu. Ten futrzak
był jedynym, komu otwarcie mówił, że podoba mu się Granger. Tak, Draco Malfoy w
końcu przyznał się sam przed sobą, że podoba mu się Hermiona Granger. Było to
dla niego coś zupełnie nowego. Owszem wielokrotnie pożądał kobiety, ale w tym
przypadku nie chodziło tylko o pociąg seksualny. W niej urzekł go charakter,
sposób bycia, a nawet to, że jest taka przemądrzała. Jednak był jeden bardzo
istotny problem. On nie potrafił okazać drugiej osobie, że naprawdę mu zależy,
nie mówiąc już o tym, aby otwarcie to powiedzieć. Od dziecka, nawet przez
własną rodzinę, był traktowany oschle i nie było mowy o czymś taki jak miłość.
Jedynie matka zasiała w nim maleńkie ziarenko czułości, które teraz, przy
pannie Granger zaczęło kiełkować. Była jeszcze jedna cholernie ważna sprawa.
Draco w głębi duszy strasznie bał się odrzucenia. Nie chciał zostać
skrzywdzony, w swoim życiu wycierpiał się już dostatecznie dużo. Siedział tak
głaszcząc psa i wpatrując się w okno, za którym nadal szalała burza i nawet nie
zauważył powrotu Hermiony, która usiadła w fotelu naprzeciwko niego.
Przyglądała mu się przez dłuższą chwile, było widać, że nad czymś myśli, więc
postanowiła mu nie przeszkadzać. W końcu jednak Smok odwrócił wzrok od okna i
pierwsze co mu się rzuciło w oczy, to para pięknych, długich nóg. Podniósł wzrok
i ujrzał ich właścicielkę. Miona siedziała z założonymi nogami i opierała głowę
o jedną rękę. Ślizgon musiał przyznać, że wyglądała mega pociągająco,
szczególnie w tym krótkim szlafroczku. Najchętniej rzucił by się na nią tu i
teraz.
-
Nad czym tak myślisz?
Zapytała
w końcu, gdy zauważyła, że blondyn się jej przygląda.
-
Aktualnie, o twoich nogach.
Puściał
do niej oczko, a ta prychnęła tylko i wstała z fotela.
-
Jesteś bezczelny Malfoy. Demon, idziemy.
Pies
z entuzjazmem zeskoczył z kanapy i podążył za swoja panią do sypialni.
-
Tobie to dobrze bestio.
Rzucił
na odchodne Draco, na co doberman szczeknął wesoło i trącił nosem Hermione.
-
Dobranoc Malfoy.
Powiedziała,
znikając za drzwiami swojej sypialni.
*****
Hermiona
od bladego świtu krzątała się po pokoju. Była już ubrana, pomimo tego, że
do śniadania została jej dobra godzina. Tej nocy nie mogła spać, przekręcała
się jedynie z boku na bok. Miała dziwne przeczucie, że dziś stanie się coś
strasznego, nie wiedziała co, ale po prostu to czuła. W końcu nie mając już co
układać, usiadła na łóżku, obok bacznie przyglądającego jej się dobermana.
-
Co tam malutki, ty też niż możesz spać?
Demon
w odpowiedzi mruknął jedynie z zadowolenie, gdyż jego właścicielka zaczęła go
drapać za uchem. Miona szczerze kochała tego psa, był dla niej czymś więcej niż
zwierzęciem. Właściwie to śmiało mogła go zaliczyć do przyjaciół, z tą różnicą,
że z nim nie mogła porozmawiać. Czasami jednak wystarczy czyjaś obecność, by
poczuć się szczęśliwym i tak właśnie było w jego przypadku. Siedzieli tak
jeszcze dłuższą chwilę, a Hermiona cały czas głaskała swojego ulubieńca. Gdy
spojrzała na zegarek, niechętnie podniosła się z łóżka, gdyż za chwilę miało
zacząć się śniadanie. Wyszła z sypialni, zostawiając Demona z niezbyt
zadowoloną miną. Trochę się zdziwiła, gdy w salonie nie zastała Dracona, który
zawsze na nią czekał. Uznała jednak, że po prostu musiał iść wcześniej i
ruszyła do Wielkiej Sali. Gdy była na miejscu zauważyła przed wejściem Blaise i
Pansy.
-
Hej.
Przywitała
się, podchodząc do pary.
-
Cześć, gdzie zgubiłaś Smoka?
Diabeł
patrzył podejrzliwie na przyjaciółkę. Miał nadzieję, że jego kumpel nie odwalił
czegoś znowu i nie doprowadził do kolejnej kłótni.
-
To nie ma go tutaj?
-
Nie.
Tym
razem odezwała się Pan. Miona zamyśliła się na chwile. Do głowy przychodził jej
tylko jeden powód nieobecności blondyna.
-
W takim razie mogę się założyć, że on nadal śpi.
Ślizgoni
zaczęli się śmiać, ale i ulżyło im.
-
Dobra wiecie co, ja szybko pójdę po coś do jedzenie i wrócę do niego.
Stwierdziła
Hermiona i już jej nie było.
-
Nie no oni są genialni, a najlepsze jest to, że dalej twierdzą, że nic ich nie
łączy.
Panna
Parkinson odprowadzała przyjaciółkę wzrokiem, z szerokim uśmiechem na ustach.
-
Ostatnio mieliśmy pokaz, jak to ich nic nie łączy, ale zobaczysz, oni w końcu
zmądrzeją.
Po
tych słowach Blaise objął swoją dziewczynę i ruszyli na śniadanie. W tym samym
czasie Miona dotarła do stołu Gryffindoru i nawet nie siadając, zaczęła
nakładać na talerz kanapki.
-
Hermi, a ty nie masz zamiaru z nami zjeść?
Zapytał
Harry, widząc poczynania przyjaciółki.
-
Nie, po prostu śpiący królewicz nie raczył jeszcze wstać i biorę mu coś do
jedzenie, żeby potem nie marudził, ze go nie obudziłam i jest głodny.
Zironizowała
szatynka, sięgają po dwie butelki soku dyniowego.
-
Spokojnie, leć do swojego księcia.
Zaśmiała
się Ginn, puszczając oczko do Hermiony, która prychnęła tylko, odwróciła się na
pięcie i odeszła. Po chwili była już w Pokoju Wspólnym Prefektów. Podeszła do
drzwi Ślizgona i zapukała. Tak jak się spodziewała, nie uzyskała żadnej
odpowiedzi. Wahała się chwile, lecz w końcu postanowiła wejść do środka. Ręką,
w której trzymała soki nacisnęła na klamkę i przekroczyła próg. Zastała tam to
czego się spodziewała. Draco leżał na łóżku i spał, w połowie odkryty, dzięki
czemu można było podziwiać jego nagi tors. Musiała przyznać, że naprawdę miał
się czym pochwalić. W końcu z trudem oderwała wzrok od ciała Ślizgona i
podeszła bliżej. Odłożyła ich śniadanie na stół i delikatnie szturchnęła
chłopaka w ramie, aby go obudzić.
-
Draco, wstawaj.
Blondyn
drgnął, ale nie otworzył oczu.
-
Chyba nie chcesz, żebym znowu potraktował cię Aquamenti?
Wyszeptała
słodkim głosem prostu do ucha blondyna i poskutkowało. Smok otworzył oczy i
ujrzał twarz szatynki, bardzo blisko jego własnej.
-
Granger jeśli to sen, to nie chce się budzić.
Wymruczał
Ślizgona, delikatnie przymykając oczy. Hermiona zaśmiała się tylko i usiadła
obok niego na łóżku.
-
Wstawaj, bo niedługo zaczynają się lekcje.
W
końcu Smok otworzył w pełni oczy i podniósł się do pozycji siedzącej.
-
Co ty tu robisz?
-
Tak się składa, że przyszłam cię obudzić i przyniosłam coś do jedzenie.
Tu
wskazała na szafkę nocną.
-
Nie no, śniadanie do łóżka? Zaskakujesz mnie lwico.
-
Przestań marudzić i jedz. Za 20 minut mamy być na lekcji, a ty jesteś w
proszku.
Stwierdziła
dobitnie i sięgnęła po jedną kanapkę, a zaraz za nią to samo uczynił Ślizgon.
Gdy skończyli jeść Gryfonka odesłała naczynia do kuchni i zaczęła się zbierać.
-
Ej, a ty gdzie?
-
Jakbyś nie zauważył, to za 10 minut zaczyna się Historia Magii, więc zacznij
się szykować.
Uśmiechnęła
się jeszcze tylko uroczo i wyszła z sypialni. Draco w wyśmienitym humorze
zwlekł się z łóżka. Po szybkiej toalecie, narzucił na siebie jakieś ubrania i
już gotowy udał się do salonu.
-
W końcu! Chodź, bo się spóźnimy.
Oboje
wyszli z pokoju i skierowali się do klasy profesora Binnsa. Gdy dotarli na
miejsce wszyscy właśnie wchodzili do klasy. Zajęli miejsce w ostatniej ławce i
Hermiona wzięła się za notatki, a Draco za przeszkadzanie jej. Na szczęście
inne lekcje minęły im o wiele szybciej i w końcu nadeszła przedostania godzina
- OPCM. Benz nadal przerabiał z nimi patronusy. Nieliczni z klasy już opanowali
to zaklęcie, oczywiście większość z nich należała do GD. Wszyscy byli
porozstawiani po całej klasie, gdyż ławki zostały usunięte, aby można było
swobodnie ćwiczyć. Hermiona z trójką Ślizgonów stała w kącie sali tak, aby nie
rzucać się nikomu w oczy. Draco był bardzo poirytowany, gdyż z jego różdżki
wydobywał się jedynie srebrna poświata, resztą tak samo jak u Blaise i Pansy,
ale oni nie przejmowali się tym zbytnio. Za to lwica Miony co chwile
przemierzała klasę, wywołując westchnienie zachwytu, tak samo jak koń Ginny i
jeleń Harry’ego.
-
Miona, nasze lekcje są nadal aktualne?
Zapytał
Zabini, gdy po raz kolejny nie udało mu się nic wyczarować.
-
Oczywiście.
-
A co wy na to, żeby spotkać się dzisiaj?
Zaproponowała
Pansy.
-
W sumie czemu nie. W taki razie spotkamy się w tej nieużywanej klasie obok
Wielkiej Sali.
-
Dobrze…
Nagle
ich rozmowę przerwał głos nauczyciela.
-
Panno Granger, zapraszam na środek.
Hermiona
najpierw spojrzała na profesora, a potem na swoich przyjaciół. Po ostatniej
rozmowie z tym mężczyzna nie darzyła go już sympatią. Podeszła niepewnie do
Roger, na którego twarzy gościł szeroki uśmiech.
-
Mogła byś jeszcze raz zaprezentować nam swojego patronusa?
Szatynka
skinęła tylko głową i odwróciła się przodem do klasy.
-
Expecto Patronum.
Z
końca jej różdżki, jak zwykle wystrzeliła srebrna lwica.
-
Bardzo dobrze, ale ruch nadgarstka powinien być nieco inny.
Nauczyciel
podszedł go Gryfonki od tyłu i jedną ręką złapał ją z nadgarstek, a drugą, ku
przerażeni dziewczyny ulokował na jej biodrze przysuwając się bardzo blisko
niej. Po jej ciele przeszedł bardzo nieprzyjemny dreszcz, gdy nauczyciel
pogłaskał ją boku. W momencie wyrwała się mu i zrobiła krok do przodu, po czym
odwróciła się w jego stronę, z przerażoną miną.
-
Spokojnie kochana, nic ci nie zrobię.
Powiedział
Roger, z uśmiechem i zrobił krok w stronę szatynki. Draco stał i z sekundy, na
sekundę stawał się coraz bardziej wściekły. Jednak jego pozorne opanowanie
szlag trafił, gdy Benz ponownie złapał Mione za rękę. Bez namysłu ruszył w ich
kierunku, z rządzą mordu wypisaną na twarzy.
-
Skoro jesteś taki mądry, to sam to pokaż, a jej daj spokój.
Warknął
Ślizgona i przyciągnął pannę Granger do siebie.
-
Panie Malfoy jestem tu nauczycielem, więc proszę się do mnie zwracać z
szacunkiem, a poza tym to tylko i wyłącznie moja spraw jak prowadzę lekcje.
Benz
szczerze nie znosił tego gówniarza. Zdecydowanie na za dużo sobie pozwalał, a
do tego cały czas kręcił się przy Hermionie.
-
Oczywiście, że nie, o ile PAN nie dobiera się do swoich uczennic.
Cała
klasa ze światem wciągnęła powietrze, słysząc słowa Malfoya, a profesor był na
granicy wybuchu.
-
Jak śmiesz ty bezczelny gówniarzu! Przez twoje chamstwo twój dom traci 40
punktów!
Młody
arystokrata jednak kompletnie się tym nie przejął, tylko poprawił lekko
zdezorientowaną szatynkę do ich przyjaciół. Na szczęście był to już koniec
lekcji, więc wszyscy szybko zebrali swoje rzeczy i wyszli z klasy.
-
Co za sukinsyn, skończony idiota, bezczelny kretyn!
Wyrzucał
z siebie Smok, gdy szli na ostatnia już dzisiaj lekcje, eliksiry.
-
Kto go tu w ogóle zatrudnił?! Tej McGonagall to już kompletnie na mózg padło,
przecież od razu widać, że on jest nienormalny!
Blaise
był równie wzburzony całą tą sytuacją. Hermiona jednak kompletnie ich nie
słuchała, tylko szła z tyłu, razem z Pansy. Czuła się strasznie głupio, a do
tego cały ten Roger ją niepokoił. Za każdym razem jak na nią patrzył, była
pewna, że w jego oczach widzi dziwny błysk.
-
Wszystko w porządku?
Gryfonka
oprzytomniała, słysząc głos swojej przyjaciółki.
-
Tak…
-
Miona przepraszam, że pytam, ale czy on już kiedyś się do ciebie dobierał?
Szatynka
spuściła głową, przypominając sobie sytuacje w klasie, po jednej z lekcji.
Postanowiła po cichu opowiedzieć wszystko Pansy, bo w końcu komuś musiała, a
ona wydawała się do tego odpowiednią osobą. Opowiedziała jej wszystko po kolei
i to, jak Roger zachowuję się w stosunku do niej. Ślizgonka patrzyła na
przyjaciółkę z niedowierzaniem, ale i współczuciem. Teraz w 100% popierała
chłopaków i najchętniej zabiła by tego bydlaka gołymi rękami.
-
Pan, tylko błagam cię, nie mów o tym nikomu, a już w szczególności chłopakom.
Tu
wskazała na Ślizgonów, którzy szli przed nimi i nadal wyrzucali z siebie
najróżniejsze obelgi, pod adresem nauczyciela OPCM.
-
Ale…
-
Błagam cię, przecież wiesz, że oni dostana szału i zrobią coś głupiego.
-
Wiem, ale chyba nie chcesz tego tak zostawić?
-
Ale co ja mogę zrobić? Na razie najlepiej to zostawić, może jakoś samo wszystko
się ułoży.
Pansy
szczerze wątpiła w słowa przyjaciółki, ale wiedziała, że i tak jej nic nie
wytłumaczy.
*****
Eliksiry
mięły im zaskakująco szybko, a z racji tego, że przygotowywali eliksir
rozweselający wszyscy na obiad ruszyli w wyśmienitych humorach. Po posiłku
trójka Ślizgonów czekała na pannę Granger, przy opuszczonej klasie.
-
Gdzie ona jest?
Niecierpliwił
się Draco, przeczesując wzrokiem tłumy wychodzący z Wielkiej Sali.
-
Smoku, spokojnie. Ja wiem, że ty bez niej pół godziny nie możesz wytrzymać, ale
na pewno zaraz przyjdzie.
Zaśmiał
się Blaise, widząc postawę kumpla. Właśnie w tym momencie z tłumu uczniów
wyłoniła się dziewczyna z burzą loków, na która czekali.
-
Przepraszam za spóźnienie, ale zagadałam się z Ginny.
Powiedziała
szatynka, z przepraszającym uśmiechem.
-
Nic się nie stało, tylko Dracze się już strasznie stęsknił.
Stwierdziła
Pan, puszczając oczko do blondyna.
-
Dajcie już sobie spokój i chodźmy do środka.
Malfoy
wolał już ćwiczyć to cholerne zaklęcie, niż sterczeć tu i słuchać gadania
Parkinson i Zabiniego. Wszyscy zgodnie przytaknęli i już po chwili byli w
pustej klasie. Miona za pomocą różdżki poprzesuwała ławki i usunęła większość
kurzu.
-
To może zaczniemy od początku. Aby wyczarować cielesnego patronusa musicie być
naprawdę skupieni. Zamknijcie oczy.
Ślizgoni
posłusznie wykonali jej polecenie, czekając na dalsze wskazówki.
-
Teraz przywołajcie do siebie najszczęśliwsze wspomnienie, tylko pamiętajcie
musi być naprawdę silne i cały czas musicie być skupieni.
Pansy
i Blaise pomyśleli o tym samym, pamiętny wypad do Hogsmade, po którym zostali
parą, jednak Smok miał problem. W jego życiu nie pojawiało się zbyt wiele
szczęścia, więc to nie było takie łatwe znaleźć odpowiednie wspomnienie. W
końcu jednak z baraku jakichkolwiek innych opcji przypomniał sobie moment, gdy
dostał swoją pierwsza miotłę.
-
Macie?
Na
pytanie Gryfonki wszyscy pokiwali głowami i otworzyli oczy.
-
No to proszę.
-
Expecto Patronum.
Powiedzieli
jednocześnie, lecz jedynie z różdżki Diabła wystrzeliła srebrna mgła, która po
chwili uformował się w jakieś kudłate, bardzo ruchliwe stworzenie.
-
Co to jest?
Zapytał
zaskoczony Blaise.
-
Diabeł tasmański.
Hermiona
nie wytrzymała i wybuchła serdecznym śmiechem, widząc zwierzątko brykające po
podłodze.
-
Jest zajebisty!
Krzyknął
brunet, obserwując swojego patronusa, który po chwili zniknął.
Pansy
i Draconowi nadal nie udało się wyczarować niczego poza srebrna mgłą.
Spróbowali jeszcze raz i tym razem z różdżki panny Parkinsona wystrzelił
srebrzysty jastrząb, który przeleciał nad ich głowami, by po chwili zniknąć.
-
Jest śliczny.
Westchnęła
Ślizgonka, obserwując znikającego ptaka. Draco był już bardzo poirytowany, nie
lubił, gdy coś mu nie wychodziło. Hermiona widząc to podeszła do niego od tyłu
i położyła mu jedną rękę na ramieniu.
-
Odpręż się i jeszcze raz zamknij oczy.
Wykonał
jej polecenie bez zająknięcia, czując jak fala ciepła, spowodowana jej
dotykiem, rozlewa się po jego ciele. Dziewczyna czując, że chłopak się
rozluźnia kontynuowała.
-
A teraz przywołaj do siebie wspomnienie, które wywołuje uśmiech na twojej
twarzy.
Blondyn
zamyślił się na chwile, aż nagle przed oczami pojawiał mu się scena z polany w
Zakazanym Lesie, ich pierwszy pocałunek. Na to wspomnienie mimowolnie się
uśmiechnął, co nie uszło uwadze szatynki.
-
Właśnie tak, teraz pozwól, aby cię wypełniło, zatrać się w nim…
Czuły
szept dziewczyny tuż nad jego uchem i wizja ich pierwszego pocałunku, pozwoliły
mu kompletnie odpłynąć.
-
Teraz otwórz oczy i rzuć zaklęcie.
Smok
zrobił co mu kazała.
-
Expecto Patronum.
Z
jego różdżki wystrzeliła jasna mgła i już po chwili uformował się w…
-
No chyba nie!
Krzyknął
z niedowierzaniem Draco, gdy ujrzał przed sobą lwa. Król zwierząt miał bujną
grzywę i był dość sporych rozmiarów.
-
Cóż ja widzę, lew patronusem Ślizgona z krwi i kości.
Zaśmiała
się Gryfonka, obserwując srebrne zwierze.
-
Muszę ci powiedzieć stary, że ta twoja bestia idealnie pasuje do lwicy Miony.
Prefekci
spiorunowali wzrokiem rozbawionego Blaise, po czym ponownie odezwał się Malfoy.
-
Ale czemu lew?! Nie da się tego jakoś zmienić?!
-
Tak na zawołanie to nie, a poza tym powinieneś się cieszyć, że to lew, a nie
fretka.
Na
słowa szatynki wszyscy wybuchli śmiechem, z wyjątkiem samego zainteresowanego.
-
Bardzo śmieszne Granger, naprawdę.
Siedzieli
tak jeszcze trochę dyskutując o swoich patronusach, gdy Hermiona zorientowała
się która jest godzina.
-
Wiecie co, ja już się będę zbierać. Muszę jeszcze wyprowadzić Demona, póki jest
jeszcze jako taka pogoda i nie leje.
Zaczęła
podnosić się z miejsca, a w jej ślady poszli Ślizgoni. Po chwili wyszli już z
klasy.
-
Jeszcze raz dzięki za pomoc.
Pansy
pocałowała przyjaciółkę w policzek, a po niej Blaise i już ich nie było.
Prefekci również skierowali się do siebie.
-
Idziesz z nami na spacer?
Zapytała
Gryfonka, gdy byli już w połowie drogi.
-
Nie odpuścił bym wyjścia z tą bestią i jej właścicielką.
W
końcu dotarli na piąte piętro. Byli już prawie przy wejściu do salonu, gdy
oboje stanęli jak wryci. Gryfonka nie mogła uwierzyć własnym oczom.
-
Nie…
Witajcie
J
Przybywam
do was z nową notką, która mam nadzieję, że wam się spodoba i pokarzecie mi to
w komentarzach J
Rozdział
został zbelowany przez Kath Black, za co oczywiście bardzo serdecznie dziękuje ♥
Podziękowania należą się również wszystkim moim czytelnikom za to, że tak chętnie odwiedzacie mojego bloga, a tym bardziej tym, którzy pozostawiają po sobie jakiś ślad :)
Pozdrawiam was
serdecznie i całuje A ♥
Jak mogłaś przerwać w takim momencie!!! Jestem ciekawa co zastali w salonie. A patronus Draco cudowny:) Czekam na kolejny dodawaj szybko
OdpowiedzUsuńCoś się stało Demonowi?? :( Mega rozdział, super się czyta. :) I ten głupi Roger ! ;/ Czekam na kolejny :) Weny ! :*
OdpowiedzUsuńMiona miała złe przeczucia więc zastanawiam co się stało ?;/
OdpowiedzUsuńChyba nie uśmierciłaś Demona ??;(
Nie trawie nauczyciela OPCM ;/
Draco bardzo dobrze mu powiedział ;]
mmmm.... Patronus Dracona bardzo mi się spodobał ;) wiadomo Mionka ma Lwice to Draco musiał mieć Lwa ^^
bardzo mi się podobało to jaki Miona pomagała mu sie rozluźnić i tak sobie myślałam że to wspomnienie z Zakazanego Lasu będzie jego najszczęśliwszym ;]
Uwielbiam Twoje opowiadanie ;)
Czekam na kolejny rozdział ;]
~Anka
Jesuu, rozdział świetny.
OdpowiedzUsuńWiesz co jak tylko przeczytałam ten fragment ''Tej nocy nie mogła spać, przekręcała się jedynie z boku na bok. Miała dziwne przeczucie, że dziś stanie się coś strasznego, nie wiedziała co, ale po prostu to czuła. W końcu nie mając już co układać, usiadła na łóżku, obok bacznie przyglądającego jej się dobermana.'' - to mam dziwne przeczucie że stanie się coś z Demonem, mam nadzieję, że to tylko moje głupie przeczucie i jednak to nie będzie dotyczyło ani dobermana, ani Hermiony i Draco. Ale z jak czytam Twoje opowiadania to już niczego nie mogę być pewna, i to mi się w nim podoba ;)
pozdrawiam.
A i kiedy będzie kolejny rozdział ?? Bo już nie mogę się doczekać :) ??
OdpowiedzUsuńSzczerze to jeszcze nie wiem, ale postaram się jak najszybciej :)
UsuńJeej, jak zawsze cudownie! Patronus Draco taki uroczy, a Diabeł Tasmański... idealnie pasuje do swojego właściciela. Martwię się, co zobaczyli przed pokojem wspólnym, mam wrażenie, że to coś z Demonem albo Rogerem. I tak sobie pomyślałam, że skoro dodajesz stronki z ubraniami Hermiony, to mogłabyś czasami dodać też z ubraniem Draco :)Czekam na nowy rozdział, mam nadzieję, że dodasz szybko.
OdpowiedzUsuńPS. Piszę się pokaż, a nie pokarz :)
Mogę Cię zamordować, za przerwanie notki w takim momencie!?
OdpowiedzUsuńPrzez ciebie nie będę mogła spać! Patronus Draco, uroczo xD
Do Zabiniego, patronus, genialnie pasuje.
Pisz szybko kolejną notkę!
Zamordowalabym cie, ale nie mam broni, wiec pisz tylko szybko
OdpowiedzUsuńJak mogłaś zakończyć w takim momencie! :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze wspaniały. Nie mam zastrzeżeń i czekam na kolejny! ;*
Jak mogłaś urwać w takim momencie ? Autorzy opowiadań naprawdę lubią to robić .xdŚwwietny rozdział ;* Czekam na następny i życzę weny :D
OdpowiedzUsuńChiyo.
hehehe śmiałam się w głos przy czytaniu tego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńMega pozytywny weny życzę weny :):)
Annelis
Tak! Nowy rozdzial! Jest swietny! Lew patronusem Draco? Nie pasuje do niego ale pomysl swietny! :)
OdpowiedzUsuńCo bylo na tym korytarzu!!??? Ja musze wiedziec! Umre z ciekawosci! Ugh... Jak moglas to zrobic w takim momencie!!??
Dodaj szybko kolejny rozdzial!
Ten Roger to ma tupet! Tak na oczach calej klasy przystawiac sie do Hermiony!!! Makabra...
Zycze duzo weny!! :)
Popieram Wiktorię :D Świetny pomysł z Patronusem Draco :D Ale normalnie mam ochotę utopić Cię w eliksirze słodkiego snu za zakończenie w ten sposób :D Teraz nie będę mogla spać ;<
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział,
Pozdrawiam,
DiaMent.
Kolejny świetny rozdział. Życzę weny i mam nadzieję, że to coś będzie miłą niespodzianką, a nie jakąś trucizną, czy wielkim zaproszeniem na randkę od tego całego Rogera.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
D.D.
http://repellomugoletum.blogspot.com/
Supersupersupersuper! Kocham! Szybciutko następny! Proszęęęęę!
OdpowiedzUsuńCzemu przerwałaś ?!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga, ..... Nie ja go kocham <3
Błagam o następny rozdział !!!! ;)
Ciekawe co znowu wymyślisz. Kochamtwojego bloga. Najbardziej jak Draco ratuje mione przed chorobliwym porządanie innych facetów. życzę dużo weny. i dziękuje za twoją wyobrażnie. <3
OdpowiedzUsuńSuper czekam nas next :)
OdpowiedzUsuńNowa notka u mnie ! :) http://rose-scorpius-love.blogspot.com/ oraz http://dramione-umrzec-z-mlosci.blogspot.com/. Zapraszam do czytania i komentowania. :)
OdpowiedzUsuńPrzerwanie w takim momencie to zbrodnia no! Jak mogłaś to zrobić?!
OdpowiedzUsuńNo nic. Rozdział świetny, jak zawsze. Głupi nauczyciel od OPCM, pomogłabym Smokowi i Diabłu go zabić, serio.
No i patronusem Draco jest lew! Wiedziałam, ja to po prostu wiedziałam. No i fakt, że Miona ma lwice..... Przypadek? Nie sądzę ;)
Nie wiem, co Draco i Hermiona zobaczyli, ale mam nadzieję, że to nie był Demon :(
No i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i oby był jak najszybciej! :*
Wenki ♥
OOOOOOO NA SALAZARAAA !! Jakie genialne! patronus Draco mnie rozbroił xDDD hehehe <3 błagam, powiedz, że na dywanie w ich pokoju lęzy martwy Roger!!! BŁAGAM!!! tylko nie Demon ;<<< jesteś naprawdę świetna, naprawdę. Kiedy dodasz nowy rozdział ? mam nadzieję, że jak najszybciej, bo nie mogę się już doczekać, wooow. ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny i czasu,
Potterhead ;**
ale jak się weźmie pod uwagę twoją nieprzewidywalność, to na stówkę to nie demon <3 PRAWDA ???
UsuńNiebawem zobaczycie sami :D Postaram się dodać rozdział jak najszybciej :)
UsuńA moze to bedzie cos zip ronem juz dawno go nie bylo?
OdpowiedzUsuńNie no, Draco ma lwa a Hermiona Lwicę ;D
OdpowiedzUsuńZawsze spoko ;P
Ten nauczyciel mnie przeraża. Mam nadzieje, że on wiecej nie będzie dobierał się do Miony, bo jeśli tak to zły los go czeka.
Podoba mi się zachowanie Gin i Harry'ego. Osobiście wole parring Gin & Blaise i Harry&Pansy ale tak jak jest też może być :)
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Zapraszam do mnie na rozdział drugi : http://dramione-zemsta.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do Liebster Awards i The Versatile Blogger. Więcej na http://expecto-patronum-dramione.blogspot.com/2013/07/nominacje-i-inne-rewelacje.html#more
OdpowiedzUsuńKochaaaam twojego bloga *o* Dlaczego w takim zajebistym momęcie?! Kiedy kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńJutro albo w poniedziałek :)
Usuńdodawaj jak najszybciej ten nowy rozdział bo normalnie jestem strasznie ciekawa co się stało xD moze ktos sie włamał ? albo zabity Demon lezy pod drzwiami ?
OdpowiedzUsuńBYLE nikt nie skrzywdził Demona. Wielbię cię. Lew i Lwica.Słodkie. Czytam dalej bo wybuchnę i stracisz wierną czytelniczkę.
OdpowiedzUsuńJ.K.
No kurde ! Tak nie wolno! Przerywać w takim momencie!
OdpowiedzUsuńTen nauczyciel mnie wkurrr. rza ! -.-
CzytelniczkaGreen.
Mam niemiłe wrażenie że coś się stało z Demonem, bo w zakładce "bohaterzy" dałaś szare zdjęcie...
OdpowiedzUsuńA co do tego nauczycila... Zabiję pokroję i posklejam żeby jeszcze raz go pokroić ;) nie no wkurza mnie
- Tula
o matko , co się staniee ???
OdpowiedzUsuńTsuki
Demon został zabity przez creazy Wieprzleja? ;(
OdpowiedzUsuńTy potworze, zabijający poprzez Weasleya-idiotę demony!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCo to będzie ? Może jakiś napis lub jakaś osoba ? Ciekawe !
OdpowiedzUsuń"Oż Ty" a nie "osz Ty", "bezchmurne" razem, "rzuciłby" razem, "mogłabyś" razem, "odpuściłbym" razem.
OdpowiedzUsuńTego zboczonego belfra powinna zgłosić dyrektorce.
Pozdrawiam :)