niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 19 część 2


Z jej różdżki wystrzeliła srebrna mgła, która już po chwili, ku jej zdziwieniu nie uformowała się w wydrę tylko w… lwicę. Zwierzę dumnie spacerowało po klasie. Część uczniów z zachwytem wpatrywała się w dzikiego kota, a niektórzy i z lekkim szokiem. Członkowie GD wiedzieli, że patronusem panny Granger była wydra. Lwica okrążyła ławki, po czym podbiegła do tej, przy której siedział Draco. Wskoczyła na blat stolika, po czym jak gdyby nigdy nic usiadła przed chłopakiem, by po chwili zniknąć. Hermiona nadal nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła. Co się stało z jej wydrą? Znała przypadki, w których patronus zmieniał swoją pierwotną formę. Tonks zakochała się w Remusie Lupinie i jej patronus z zająca zmienił się w wilkołaka. Tylko że ona nie była zakochana, więc co się stało? Dlaczego akurat lwica? Rzeczywiście była Gryfonką, a godłem Gryffindoru jest lew, ale dlaczego jej wydra miałaby się zmienić dopiero teraz, skoro do tego domu należała od początku? Zaczęła się zastanawiać, z czym kojarzy jej się lwica i doznała olśnienia. Malfoy! To on często nazywał ją lwicą, ale czy to miało aż tak silny wpływ na jej psychikę, żeby od razu zmienił się jej patronus? W końcu jej rozmyślania przerwał głos nauczyciela.
— Muszę przyznać, moja droga, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Rzadko zdarza się, by czarownica w tak młodym wieku potrafiła wyczarować tak imponującego patronusa. Twój dom zyskuje trzydzieści punktów i proszę, abyś została po lekcji.
Hermiona skinęła tylko głową i nadal zamyślona, wróciła na swoje miejsce.
— Nie wiedziałem, że potrafisz wyczarować patronusa, lwico.
Stwierdził Draco, kładąc nacisk na ostatnie słowo. Musiał przyznać, że to srebrne stworzenie naprawdę mu się spodobało i pasowało do Granger.
— Taa…
Odpowiedziała mało inteligentnie Hermiona, wpatrując się w ławkę.
— Coś nie tak?
Zainteresował się Draco. Normalnie po takiej akcji byłaby z siebie dumna, a teraz?
— Co? A nie nic, wszystko w porządku.
— Granger, nie obrażaj mojej inteligencji i mów, o co chodzi.
— Po prostu coś mnie zastanawia.
— Mów.
Hermiona westchnęła ciężko, przeklinając w myślach tego wścibskiego Ślizgona, ale zaczęła mówić.
— Wcześniej mój patronus przybierał postać wydry, a teraz nagle zmienił się w lwicę i zastanawiam się dlaczego.
— Ja bym się cieszył na twoim miejscu. Lwica jest od wiele lepsza niż jakiś łasicowaty, przerośnięty szczur.
Hermiona posłała mu spojrzenie bazyliszka, ale w głębi duszy musiała mu przyznać rację. Lwica podobała jej się o wiele bardziej niż wydra. To zwierzę reprezentowało sobą siłę i niezależność, a równocześnie piękno i majestatyczność.
— Proszę o uwagę! Przez najbliższe lekcje będziemy ćwiczyć ten czar, a potem ocenię efekty waszej pracy.
Po tych słowach dzwonek oznajmił koniec lekcji i wszyscy zaczęli wychodzić. W końcu w klasie pozostali jedynie profesor Benz i Prefekci Naczelni.
— Poczekam na ciebie przed salą.
Powiedział Draco, posyłając nauczycielowi spojrzenie przepełnione niechęcią, po czym wyszedł z klasy, zamykając za sobą drzwi. Hermiona stała przed biurkiem profesora, czekając, aż ten zabierze głos. Roger obszedł swoje miejsce pracy i usiadł na jego blacie tuż obok stojącej dziewczyny.
— W jakiej sprawie pan mnie wzywał, profesorze?
Zapytała w końcu, gdy cisza zaczęła jej ciążyć.
— Muszę przyznać, moja droga, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłaś na dzisiejszej lekcji. Inni nauczyciele nie przesadzali, mówiąc, że jesteś najmądrzejszą czarownicą od czasów samej Roweny Ravenclaw.
Benz zawiesił głos i podniósł się tak, że teraz stał naprzeciwko Hermiony, której coraz mniej podobała się ta sytuacja.
— Masz duże możliwości, tylko musisz je umiejętnie wykorzystać, a tak się składa, że ja mógłbym ci w tym pomóc.
Roger podniósł dłoń i pogłaskał uczennice po policzku z lubieżnym uśmiechem na ustach. Hermiona momentalnie odsunęła się do tyłu i spojrzała zszokowana na profesora. W jego oczach dostrzegła nic innego jak pożądanie. W tym momencie naprawdę zaczęła się bać.
— Przepraszam, ale… ja muszę już iść. Do widzenia.
Pospiesznie opuściła klasę, by jak najszybciej znaleźć się daleko od tego mężczyzny. Profesor Benz nadal stał, wpatrując się w sylwetkę wychodzącej uczennicy. „Uparta ślicznotka, tak czy inaczej, w końcu będzie moja”. Na zewnątrz na Hermionę czekał Draco, lecz ona kompletnie o nim zapomniała i po prostu ruszyła przed siebie.
— Co jest, Granger?
Draco od razu ją dogonił i zauważył, że coś jest nie tak. Miał dziwne przeczucie, że chodzi o tego całego Rogera.
— Nic, chodźmy na obiad.
Nie czekając na jego odpowiedź, Hermiona jeszcze bardziej przyspieszyła kroku. Co mu miała powiedzieć, że ich nauczyciel OPCM jest na nią napalony? Przecież Malfoy dostałby szału, a nie chciała, żeby z jej powodu narobił sobie problemów. Po chwili Draco dołączył do niej i szli już ramię w ramię. Przez cały czas obserwował Granger i widział, że coś ją trapi, ale ta uparta dziewucha, jak zwykle nie chciała nic powiedzieć.
— Lwico, zjedz z nami.
Powiedział Draco, gdy byli już w Wielkiej Sali.
— Niedługo Gryfoni zapomną, że należę do ich domu.
Zaśmiała się Hermiona, choć musiała przyznać, że ostatnio lepiej się czuła w towarzystwie uczniów Domu Węża. Poza częścią dziewczyn i niektórymi chłopakami wszyscy traktowali ją normalnie, a niektórzy nawet witali się z nią na korytarzach. Zanim Draco zdążył jej coś odpowiedzieć, po sali potoczył się krzyk Blaise’a.
— Gołąbeczki, przestańcie tak dumać i chodźcie do nas! A ty, Hermiona, przestań się kłócić ze Smokiem!
Panna Granger spiorunowała przyjaciela wzrokiem, ale ten nic sobie z tego nie robił i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
— Dobrze ci radzę, chodź, bo on może znowu zacząć się drzeć.
Hermiona, aby uniknąć kolejnych krzyków Zabiniego, skierowała się w stronę stołu Slytherinu.
— Blaise, czy ty zawsze musisz robić przedstawienie?
Zapytała Hermiona, siadając naprzeciwko Pansy.
— To było konieczne, bo Draco sobie z tobą nie radzi.
— Bo ja nie robię z siebie skończonego kretyna przed całą szkołą.
Wtrącił się Malfoy, nakładając sobie na talerz zapiekankę z ziemniaków i wołowiny.
— Skończcie już, jesteście gorsi niż dzieci.
Odezwała się Pansy, po czym zwróciła się już bezpośrednio do przyjaciółki.
— Hermiona, ta lwica jest cudowna.
— Dzięki, a ty umiesz wyczarować patronusa?
— Niestety nie.
— To może ja cię nauczę, co?
Pansy spojrzała na Hermionę z iskierkami radości tańczącymi w jej oczach.
— Naprawdę?
— Oczywiście, że tak. Jeśli tylko chcesz.
— Jasne, że chcę.
— Też chcę się dowiedzieć, jakiego ma srebrnego potworka.
Na uwagę Zabinigo wszyscy wybuchli śmiechem.
— A ty, Draco?
Zapytał Blaise, gdy już się uspokoili.
— Co ja?
— Bierzesz z nami prywatne lekcje u naszej pani profesor Granger?
— Yyy…
— Weź, będzie fajnie.
— Niech ci będzie, tylko zamknij się w końcu.
Zabini z uciechy aż klasnął w dłonie.
— To kiedy pierwsza lekcja?
Zapytał z entuzjazmem. Po raz pierwszy można było u niego zauważyć zapał do nauki.
— Wydaje mi się, że najpierw ogarniecie to na lekcjach, a przed zaliczeniem, zacznę was uczyć.
Oświadczyła po chwili zastanowienia Hermiona. Przez resztę obiadu debatowali o zaklęciu patronusa. Zaraz po posiłku skierowali się do swoich dormitoriów.
— Co robimy do kolacji?
Zapytał Draco, gdy byli już na piątym piętrze.
— Idę z Demonem na spacer.
— Chyba chciałaś powiedzieć, idziemy.
— A kto powiedział, że zabiorę cię ze sobą?
— Ja to powiedziałem, a pamiętaj, że ja zawsze dostaję to, czego chcę.
Mówiąc to, Draco uśmiechnął się łobuzersko i zmierzwił swoje włosy. Hermiona przewróciła tylko oczami, nie komentując jego wywodów. W końcu dotarli do swojego salonu.
— Za piętnaście minut powinnam być gotowa.
Odezwała się Hermiona i już po chwili zniknęła za drzwiami swojej sypialni. Powinna się przebrać, gdyż pogoda za oknem nie była zbyt zachęcająca. Lodowaty wiatr poruszał koronami drzew w Zakazanym Lesie, a z nieba co chwilę spadły krople deszczu. Ogarnąwszy się, zdała sobie sprawę, że ma jeszcze dużo czasu, więc usiadła na łóżku obok swojego ulubieńca, który już cieszył się na wyjście z zamku. Hermiona bardzo kochała swojego psa. To właśnie on był dla niej największym wsparciem, gdy dochodziła do siebie po wojnie. Wtedy nie potrzebowała zbędnych słów, tylko bliskości i bezinteresownej miłości, a właśnie to dawał jej Demon, którego łeb aktualnie spoczywał na jej kolanach. Posiedzieli tak jeszcze chwile, aż w końcu dziewczyna uznała, że czas iść. Zapięła dobermana na smycz i oboje wyszli z pokoju. W salonie jak zwykle czekał już Draco. Stał oparty o kanapę z rękami w kieszeniach. Wyglądał przystojnie w ciemnych spodniach, białej koszulce i czarnej, skórzanej kurtce. Z dnia na dzień Hermiona coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że Draco Malfoy naprawdę się jej podoba. Oczywiście nikt o tym nie wiedział i zamierzała dopilnować, aby tak zostało. Podeszła do Ślizgona i stanęła przed nim.
— Gotowa?
Hermiona w odpowiedzi pokiwała tylko głową. Draco podszedł do niej, objął ją ramieniem i wyszeptał zmysłowym głosem do ucha.
— Więc idziemy.
Wyszli z salonu i skierowali się w stronę wyjścia ze szkoły. Jak zawsze ścigali na siebie ciekawskie spojrzenia uczniów. Stanowili główny temat plotek w całym zamku. W końcu domniemany romans dwójki byłych największych wrogów to nie lada sensacja. Jednak ani Draco, ani Hermiona nie należeli do ludzi, którzy łatwo ulegają wpływom otoczenia, a już tym bardziej przejmują się czczą paplaniną. W końcu dotarli na zewnątrz, gdzie oboje z ulgą odetchnęli rześkim powietrzem. Gdy tylko zeszli na błonia, Hermiona spuściła ze smyczy swojego ulubieńca, a ten od razu popędził w tylko sobie znanym kierunku.
— To chyba tyle, jeśli chodzi o spacer z bestią.
— Ile razu ci mówiłam, że masz nie nazywać Demona bestią!
Powiedziała Hermiona, udając obrażoną, co jeszcze bardziej rozbawiło Dracona.
— Już się tak nie wściekaj, lwico. Złość piękności szkodzi. Chodźmy lepiej gdzieś usiąść.
Oczywiście słowo „gdzieś” oznaczało ich ulubiony dąb nad jeziorem. Po dotarciu na miejsce Draco wyczarował duży, gruby kloc, na którym usiedli. Siedzieli tak w milczeniu, żadne z nich nie kwapiło się do rozmowy. Cisza, która zapanował między nimi, nie była jednak krępująca. Po prostu wpatrywali się w horyzont i cieszyli spokojem. Po około godzinie Draco poczuł, że Hermiona zaczyna drżeć.
— Zimno ci?
Zapytał szeptem, jakby bał się zakłócić harmonię, która tu panowała.
— Nie…
Skłamała, ale jej słowom zaprzeczył silny dreszcz, który przebiegł po jej plecach.
— Granger, czy ty się nigdy nie nauczysz, że mnie nie oszukasz?
Mówiąc to, wstał z koca. Hermiona spojrzała na niego pytająco, ale ten uśmiechnął się tylko. Zrobił krok tak, że teraz stał za nią, po czym usiadł i przyciągnął ją do siebie, aby teraz siedziała do niego tyłem. Draco przytulił ją mocno i położył głowę na jej ramieniu. Po ciele Hermiony przeszedł kolejny dreszcz, ale tym razem nie był on spowodowany zimnem.
— Lepiej?
Wyszeptał jej prosto do ucha Draco.
— Tak… dzięki.
Nagle Hermiona wpadła na świetny pomysł.
— Stworku!
Zawołała, a Draco spojrzał na nią jak na wariatkę, jednak po chwili zrozumiał, gdy przed nimi deportował się dość brzydki skrzat.
— Witam panienko Granger, o i panicz, Malfoy, czym Stworek może służyć?
— Mógłbyś nam przynieść dwie gorące herbaty?
Zapytała grzecznie Hermiona. Stworek reagował na jej wezwania, gdyż nakazał mu to Harry. Zresztą Skrzat zaczął tolerować mugolaków i z przyjemnością spełniał jej prośby, choć nie wzywała go do siebie zbyt często.
— Oczywiście, to dla Stworka zaszczyt. Stworek już pędzi.
I już go nie było. Draco siedział, zastanawiając się, skąd zna tego skrzata.
— Granger, nie wiedziałem, że masz skrzata w Hogwarcie.
— Nie mam. On należy do Harry’ego, odziedziczył go po swoim ojcu chrzestnym, Syriuszu Blacku.
Teraz już wiedział. To właśnie ten skrzat wydał Blacka Bellatrix i jego rodzicom na piątym roku. Pamiętał to doskonale, bo zamiast spędzać święta z rodziną, oni spiskowali z Voldemortem. W zasadzie przywykł do tego, że każde Boże Narodzenie wyglądało tak samo; sztuczna atmosfera i tłum śmierciożerców przy stole. Dlatego tak nie znosił świąt. Zawsze wtedy musiał wracać do świata, którego tak nienawidził, ale teraz nareszcie się od tego uwolnił.
— Wszystko w porządku?
Draco zamrugał kilka razy i zdał sobie sprawę, że od dłuższego czasu wpatruje się w dal, nie reagując na nic.
— Tak, po prostu się zamyśliłem.
Gdy skończył mówić, przed nimi zmaterializował się skrzat z dwoma kubkami parującego napoju.
— Dziękuję ci, Stworku.
Powiedziała Hermiona, z uśmiechem odbierając obie herbaty, jedną podając Draconowi.
— Stworek cieszy się, że mógł pomóc, a teraz proszę wybaczyć, ale Stworek musi już iść.
— Oczywiście, jeszcze raz dziękuję.
Trzasnęło i skrzata już nie było. Prefekci popijali gorący napój, który przyjemnie ich rozgrzał. Gdy skończyli, Draco po prostu odesłał kubki do kuchni i ponownie przytulił się do Hermiony. Mógłby tak siedzieć wiecznie, byleby mieć tę Gryfonkę przy sobie. Gryfonkę, która aktualnie gładziła jego dłoń, nie zdając sobie sprawy, ile sprawia mu tym przyjemności. Nawet nie wiedzieli, jak długo tak siedzą, dopiero gdy Hermionie zaburczało w brzuchu, zdali sobie sprawę, że musi być już późno.
— Zbierajmy się, niedługo kolacja, a my musimy jeszcze znaleźć twoje maleństwo.
Draco wstał jako pierwszy i podał Hermionie rękę. Gdy oboje stali już na nogach, skierowali się w stronę zamku, nawołując w międzyczasie Demona. W końcu w połowie drogi dołączył do nich zziajany doberman.
— Jesteś, malutki. Chodź do mnie.
Hermiona kucnęła i zapięła psa na smycz, po czym cała trójka ruszyła do zamku. Po odprowadzeniu Demona i zostawieniu kurtek udali się do Wielkiej Sali, gdzie trwała już kolacja. Hermiona chcąc uniknąć kolejnego przedstawienia w wykonaniu Malfoya i Zabiniego, znowu jadła przy stole Slytherinu.
— Będę się zbierać, Harry i Ginny czekają.
Powiedziała Hermiona, widząc, że para Gryfonów opuszcza salę.
— Tylko pamiętaj, o dwudziestej wracasz do nas!
Zaśmiał się Blaise, puszczając do niej oczko.
— Oczywiście.
Hermiona uśmiechnęła się i wstała, kierując się do wyjścia. Tak jak przypuszczała, na zewnątrz czekali już na nią przyjaciele.
— Cześć.
— Hej, to jak, o czym chcieliście pogadać?
Zapytała Hermiona bez zbędnych wstępów. Była ciekawa, a poza tym chciała się jeszcze przygotować na dzisiejszy wieczór.
— Wejdźmy może tutaj.
Harry wskazał na najbliższe drzwi, które jak się okazało, prowadziły do nieużywanej klasy.
— Hermiona, bo my chcielibyśmy cię przeprosić.
Zaczął Harry, gdy znajdowali się już w środku. Widząc pytające spojrzenie przyjaciółki, kontynuował.
— Za to, że zachowywaliśmy się jak skończone świnie. Zajęliśmy się sobą, zostawiając cię, a ty byłaś przy nas zawsze. Nawet nie wiesz, jak nam jest głupio.
Hermiona była w szoku, tego się nie spodziewała. Owszem na początku czuła się odtrącona, ale przy trójce Ślizgonów nie dało się martwić czymkolwiek. W pewnym sensie zastąpili jej Harry’ego i Ginny, choć nigdy o nich nie zapomniała i tęskniła.
— Ale ja was rozumiem, jesteście razem…
— Nie, to nie ma nic do rzeczy.
Przerwała jej Ginny. Hermiona jak zwykle starała się wszystkich usprawiedliwiać, ale oni wiedzieli, że zawinili.
— Zabini i Parkinson jakoś są para, a spotykacie się normalnie. To tylko i wyłącznie nasza wina, ale teraz wiemy, że zachowywaliśmy się karygodnie. Wybaczysz nam to?
Ginny popatrzyła na przyjaciółkę pełnym skruchy wzrokiem. Widać było, że naprawdę jest jej głupio i chce naprawić swój błąd.
— Oczywiście, że tak, przecież jesteśmy przyjaciółmi. .
Ginny uśmiechnęła się szeroko i po prostu przytuliła się do starszej Gryfonki.
— Dziękuje ci. Nawet nie wiesz, jak się za tobą stęskniłam.
— Ja za tobą też, ale puść mnie, bo zaraz się uduszę.
Ginny odsunęła się od przyjaciółki, ale zaraz jej miejsce zajął Harry.
— Mam świetny pomysł. Co wy na to, żeby przyjść dzisiaj do salonu Prefektów? Jutro nie mamy lekcji, bo nauczyciele znowu jadą na jakieś szkolenie, więc można by to wykorzystać.
Zaproponowała Hermiona, gdy wyszli już z klasy i skierowali się w stronę schodów.
— Ale dzisiaj jesteś umówiona z Malfoyem, Zabinim i Parkinson.
— Wiem, ale przecież możemy się spotkać w szóstkę.
Nalegała Hermiona. Skoro teraz miała odbudować swoją przyjaźń z Gryfonami, to chciała, aby zaczęli się oni dogadywać ze Ślizgonami.
— Nie jestem pewny, czy to dobry pomysł.
W głosie Harry’ego wyraźnie można było usłyszeć powątpiewanie. Jakoś nie wyobrażał sobie wieczoru spędzonego w towarzystwie tej trójki Ślizgonów, który nie skończyłby się katastrofą.
— Przyjdziemy, tylko o której?
Harry spojrzał na swoją dziewczynę oczami wielkości galeonów.
— No, co? Skoro Hermiona się z nimi zadaje, to chyba nie są tacy źli.
Harry wahał się jeszcze przez chwilę, ale widząc obie dziewczyny robiące maślane oczka, skinął głową na znak zgody.
— Cudownie!
Hermiona z uciechy aż klasnęła w dłonie, po czym spojrzała na zegarek.
— Jest za dziesięć dwudziesta, więc tak za pół godziny przyjdźcie do nas. Hasło to Czekoladowe Żaby. Ja uciekam, bo muszę się jeszcze przygotować.
Pożegnali się krótko i Hermiona popędziła do siebie. Gdy przeszła przez wejście, w salonie już czekała na nią trójka Ślizgonów i stolik cały zastawiony Ognistą i jedzeniem.
— Nareszcie jesteś.
Powiedział Blaise, sięgając po butelkę whisky.
— Poczekaj jeszcze chwilę, muszę się ogarnąć, a i nie macie nic przeciwko, żeby Harry i Ginny też przyszli?
Draco spojrzał na nią z niezbyt zadowoloną miną. Jakoś nie bardzo mu się uśmiechało spędzić wieczór z tą dwójką. Za to Blaise i Pansy nie wydawali się zbytnio przejęci tą informacją.
— Z Wiewiórką i Złotym Dzieckiem jeszcze nie piłem, więc w sumie może być ciekawie.
Hermiona uśmiechnęła się do Blaise’a, po czym spojrzała niepewnie na Dracona. Ten widząc wzrok swoich przyjaciół, odpuścił.
— Może nie będzie tak źle.
Hermiona podeszła do niego i pocałowała go w policzek.
— A ja to, co?
Żachnął się Zabini, udając oburzonego.
— Pansy ci to wynagrodzi.
Rzuciła tylko Hermiona i poszła do swojego pokoju. Gdy tylko otworzyła drzwi, z sypialni wybiegł Demon.
— Cześć, malutki. Leć do salonu, ja tam zaraz przyjdę.
Pies polizał właścicielkę po dłoni i pobiegł do trójki Ślizgonów.
— Demon, kochanie ty moje, nareszcie jesteś!
Krzyknął Zabini na widok dobermana, który właśnie do niego podszedł.
— Blaise, czy ja powinnam być zazdrosna?
Zapytała rozbawiona Pansy. Ona tak samo, jak jej chłopak uwielbiała tego czworonoga.
— Oczywiście, że nie, Demon jest moją drugą miłością.
Hermiona uśmiechnęła się szeroko na widok swojego ulubieńca rozchwytywanego przez jej przyjaciół, po czym zniknęła w pokoju. Szybko podeszła do szafy i wybrała ubrania. Założyła je, rozczesała włosy i była gotowa. Gdy wróciła do salonu, zastała tam już parę Gryfonów. Widać było, że w pomieszczeniu panuję napięta atmosfera, jedynie Blaise gadał coś bez przerwy. Hermiona wiedziała, że musi coś zrobić, a jedyne, co przyszło jej do głowy to Ognista. Co lepiej zjednoczy ludzi niż wspólna impreza? Z szeroki uśmiechem na ustach podeszła do przyjaciół i sięgnęła po butelkę.
— No to zaczynamy.
Powiedziała wesoło i rozlała alkohol. Podała każdemu szklankę i rozejrzała się za wolnym miejscem, jednak go nie znalazła. Na kanapie siedzieli Blaise, Pansy i Demon, jeden z foteli zajmowali Harry i Ginny, a drugi Malfoy. Nie było jej jednak dane długo myśleć na tym, gdzie usiąść, gdyż siedzący za nią Draco przyciągnął ją do siebie tak, że wylądowała na jego kolanach. Czwórka ich gości natychmiast wybuchła śmiechem, na co Hermiona zrobiła zbulwersowaną minę i usiłowała wstać, lecz skutecznie uniemożliwiła jej to ręka Dracona. Postanowiła się jednak nie kłócić, w końcu miała ich wszystkich pogodzić, a nie sprzeczać się z Malfoyem. Początkowo ich rozmowy były sztywne i opierały się głównie na obgadywaniu nauczycieli, z czasem jednak zaczęli się dogadywać coraz lepiej, a nawet śmiać.
— Potter, musisz się pogodzić z myślą, że moja drużyna jest lepsza.
Żachnął się Draco, wypinając dumnie pierś. Oczywiście musieli przedyskutować ostatni mecz Quidditcha.
— To, że raz wam się poszczęściło, to jeszcze nic nie znaczy, ale jednego muszę ci pogratulować. Udał ci się nakłonić Hermionę do wejścia na miotłę.
Wszyscy zaczęli się śmiać, jedyne sama zainteresowana przewróciła tylko oczami
— Ma się ten urok osobisty i nieziemską urodę.
— I oczywiście nie ma to nic wspólnego z tym że przegrałam zakład?
Po salonie ponownie potoczył się śmiech dwóch par. Tylko Draco i Hermiona nadal sprzeczali się o ich lot.
— Powiedzcie mi, że oni się są słodcy.
Stwierdziła Pansy, patrząc na Prefektów, którzy w tym momencie odwrócili się w jej stronę.
— Chyba po raz pierwszy się z tobą zgadzam, Parkinson.
Ginny i Pansy wymieniły porozumiewawcze spojrzenia, po czym po prostu zaczęły się śmiać. Hermiona siedziała z nadąsaną miną, co wywołało jeszcze głośniejsze salwy śmiechu. Atmosfera z minuty na minutę stawała się coraz luźniejsza, a szóstka uczniów zaczęła się zachowywać jak starzy, dobrzy znajomi. Wbrew pozorom mieli ze sobą wiele wspólnego i dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Czas upływał im bardzo szybko tak samo, jak Ognista, przez co wszyscy byli już porządnie wstawieni.
— Potter, mój ty Złoty Chłopcze, jak to się stało, że my jeszcze razem nie piliśmy?
Harry i Blaise siedzieli na dywanie, obejmując się ramionami. Oboje byli w nie za ciekawym stanie.
— Nie wiem, Zabini, ale koniecznie musimy to nadrobić.
Mówiąc to, Harry drżącą ręką sięgnął po kolejną butelkę i bez zbędnych ceregieli pociągnął z niej spory łyk.
— Kochanie, ja nie mam zamiaru cię prowadzić na siódme piętro.
Zaśmiała się Ginny, która aktualnie siedziała z Pansy na kanapie. Pomiędzy nimi leżał Demon, który w tym momencie był wniebowzięty. Głaskano go z obu stron i dokarmiano najróżniejszymi smakołykami.
— Ginny, słoneczko, ja nie piję alkoholu, a poza tym Hermiona i Malfoy na pewno nas przenocują.
Hermiona przytaknęła, tak jak i Draco, któremu nadal siedziała na kolanach, po czym zwróciła się do przyjaciela.
— Oczywiście, że tak. Jako Prefekt Naczelny nie mogę pozwolić, aby pijani uczniowie wałęsali się w nocy po szkole.
— Ale upić ich to już mogłaś?
Na uwagę Blaise’a wszyscy wybuchli szczerym śmiechem. Gdyby ktoś w tym momencie wszedł do salonu Prefektów, nie uwierzyłby własnym oczom, widząc szóstkę najgorszych wrogów. Potter i Zabini siedzący na dywanie i słodząc sobie, obejmowali się jak starzy, dobrzy znajomi. Pansy i Ginny z Demonem, nadal zajmowały kanapę i żywo o czymś dyskutowały. Najlepiej jednak prezentowali się Prefekci. Hermiona siedziała na kolanach Dracona, wtulając się w jego tors, a ten jedną ręką ją obejmował, a drugą głaskał po udzie. W końcu jednak późna godzina i wypity alkohol sprawiły, że wszyscy około trzeciej nad ranem pogrążyli się w głębokim śnie.

*****

Następnego dnia jako pierwsza obudziła się Hermiona. Gdy tylko otworzyła oczy, od razu poczuła silny ból głowy. Spróbowała wstać, aby zażyć eliksir na kaca, ale poczuła, że coś obejmuje ją w talii i trzyma za nogę. Podniosła wzrok i pierwsze, co zobaczyła to blond czuprynę Malfoy’a. W pierwszej chwili zaczęła gorączkowo myśleć, co ona do ciężkiej cholery robi u niego na kolanach? W końcu powoli zaczęły do niej docierać wydarzenia z wczorajszego wieczoru. Podniosła głowę i rozejrzała się po pokoju. Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Pansy i Ginny wtulone w Demona spały na kanapie, ale i tak najlepiej prezentowała się „para” na dywanie. Harry i Blaise leżeli przytuleni do siebie, z czego drugi nie miał na sobie koszulki. Wynikło to z tego, że wczoraj wpadł na jakże genialny pomysł, aby zrobić striptiz na stole. Na szczęście Pansy udało się go powstrzymać, gdy zaczął rozpinać spodnie.
Hermiona ponownie spróbowała wstać, ale i tym razem jej starania spełzły na niczym.
— Draco, obudź się.
Szepnęła mu do ucha, jednak jedyną reakcją chłopaka było to, że przekręcił głowę.
— Malfoy, wstawaj!
Tym razem jedynym odzewem było coś w stylu „Daj mi spokój”. Hermiona szybko wpadła jednak na genialny pomysł, jak obudzić tego śpiocha.  Przybliżyła się do śpiącego Dracona i delikatnie musnęła jego wargi swoimi. Już zamierzała się odsunąć, gdy poczuła, jak ten przyciąga ją do siebie i zaczyna oddawać pocałunek. Hermiona bez wahania oddała się chwili przyjemności. Zarzuciła mu ręce na szyje i wplotła palce w jego włosy. Otaczający świat po prostu przestał dla nich istnieć. Draco pomimo wcześniejszego oszołomienia, teraz był w pełni rozbudzony. Przez cały czas mocno przytulał do siebie dziewczynę i gładził jej nagie udo.
Prefekci do tego stopnia zajęli się sobą, iż nie zauważyli, że nie tylko oni już nie śpią. Nie minęła chwila, jak cała reszta wybudził się ze snu. Potter i Zabini byli nieco zszokowani tym, że spali razem, ale zaraz cała ich uwaga skupiła się na całującej się parze. Przez dłuższą chwilę tkwili w lekkim osłupieniu, ale w końcu Blaise odchrząknął, aby zakomunikować ich pobudkę, jednak to nic nie dało.
— Proszę, co ja widzę.
W tym momencie para na fotelu zdała sobie sprawę, że są obserwowani. Hermiona ze szkarłatnym rumieńcem odsunęła się od Dracona i już chciała, jak najszybciej wstań, ale ten po raz kolejny jej to uniemożliwił.
— Widzisz Harry, miałam rację.
Żachnęła się Ginny, patrząc na swojego chłopaka, który był lekko zdezorientowany.
—Czyli nie tylko ja uważam, że ich do siebie ciągnie?
Blaise wprost emanował szczęściem i dumą. W końcu zyskał żywy dowód na to, że ta dwójka ma się ku sobie.
— Widzisz, Zabini, w czymś się jednak zgadzamy. No zobaczcie, jak oni słodko razem wyglądają.
Hermiona, jeśli to w ogóle możliwe, z sekundy na sekundę robiła się coraz bardziej czerwona, za to Draco siedział z kamienną twarzą i mierzył morderczym spojrzeniem swoich przyjaciół. Średnio mu odpowiadało, że zostali przyłapani. Nie, żeby się czegoś wstydził, ale wiedział, że teraz Zabini nie da mu spokoju.
— Zajmijcie się sobą z łaski swojej.
Powiedział w końcu, gdy zauważył, że ta nienormalna czwórka coraz bardziej wkręca się w temat ich rzekomego związku.
— Draco, ktoś tu się chyba rumieni. Spokojnie, otaczają was same pary.
Wszyscy na słowa Pansy ryknęli śmiechem, oczywiście z wyjątkiem Prefektów. Malfoy miał już tego wszystkiego serdecznie dosyć.
— Granger, idziemy stąd, oni są niezrównoważeni.
Draco bez trudu się podniósł, trzymając Hermionę na rękach i skierował się w stronę jej sypialni.
— Jak chcieliście zostać sami, trzeba było mówić od razu.
Blaise wyśmienicie się bawił, dogryzając parze przyjaciół.
— Zabini, przysięgam na Salazara, że kiedyś cię zabiję!
Rzucił przez ramię Draco, wchodząc do pokoju Gryfonki. Podszedł do jej łóżka i posadził ją na nim. Zapadła między nimi krępująca cisza. Hermiona nie wiedziała, jak się zachować i co powiedzieć, ale na szczęście jako pierwszy odezwał się Draco.
— Powiem ci, Granger, że Potter z rudą nie są tacy źli. Wiewiórka na szczęście nie podała się w swojego stukniętego braciszka.
Hermiona odetchnęła z ulgą. Już się bała, że będzie chciał poruszyć temat ich pocałunku, ale widać i on uznał, że lepiej o tym nie rozmawiać.
— A widzisz, czyli nie wszyscy Gryfoni są tacy straszni?
— Niektórzy bywają znośni.
Mówiąc to, złożył na jej ustach szybki, po czym jak gdyby nigdy nic, skierował się w stronę wyjścia.
— Do zobaczenia, Granger.

29 komentarzy:

  1. super rozdział! Cieszę się, że pogodzili się z Harrym i Ginny<3 czekam na kolejny z niecierpliwością<3
    Pozdrawiam ;*
    http://victoria-baker-gordon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się ten rozdział! pięknie piszesz <3 Akcja idzie w hmm.. Bardzo ciekawym kierunku, oby tak dalej ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że Harry i Ginny pogodzili się z Mioną i za kumplowali z resztą :)
    Od samego początku ten nauczyciel mi jakoś nie podchodził...a teraz jeszcze bardziej.. Normalnie Avadą go! :P
    Życzę weny i czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Prowadzisz świetnego bloga. Podoba mi się twoja wersja Dramione. Ze zniecierpliwieniem czekam na nowy rozdział.
    Pozdrawiam Lily M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zawsze cudowny, nic dodac nic ująć. Martwi mnie ten caly nauczyciel, ale znając Hermionę, pewnie sobie z nim poradzi! Taka mam nadzieję. Liczę, że następny rozdział będzie szybko, bo nie moge się już doczekać! Pozdrowienia :-)
    http://wild-young-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie piszesz! Pierwszy raz komentuję Twojego bloga i chyba nie ostatni. ;>
    Bardzo mi się spodobał. Lubię czytać blogi o Dramione, a Twój w pierwszej trójce moich ulubionych. Podoba mi się sposób w jaki opowiadasz to wszystko co się tam dzieje. Ja nie mam takiego talentu... No nic. Chciałam tylko pogratulować wspaniałego bloga.
    Pozdrawiam i zapraszam do przeczytania mojego:
    http://repellomugoletum.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Supeeer! :D
    Ich pocałunek - mrrr <3
    Świetnie mi się czytało, naprawdę :) Trochę błędów mimo wszystko się pojawiło, ale to jest normalnie, zawsze się zdarzy :) nie były już tak rażące.
    Czekam na kolejne rozdziały i kolejne pocałunki naszych prefektów :D

    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    dramionovelove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej, ale świetny rozdział! :D
    No i ten pocałunek był taki słoooodki ;p
    Fajnie ,że Harry i Ginny pogodzili się z Hermioną xd Um, ciekawe jak zareaguje Ron, jeśli dowie się że jeego siostra i Harry pili ze ślizgonami :D jeśli w ogóle się dowie ;p
    Czekam niecierpliwie na next xd
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  9. Harry i Blais na podłodze ;) Pansy i Ginny z Demonem i no w końcu Hermiona z Draco na fotelu i na dodatek całowali się :D po prostu świetne, cudowne, genialne, wspaniale ... :D Kocham,kocham,kocham :D Pozdrawiam i weny, zebys szybko dala nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  10. OOO BOŻE BOŻE BOŻE !! wspaniały rozdział!!!! Kiedy następny ?!?!?! BŁAGAM, POWIEDZ, ŻE SZYBKO ! <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem w stanie powiedzieć kiedy konkretnie ukarze się nowa notka, ale obiecuje, że postaram się jak najszybciej coś wstawić :)

      Usuń
    2. Okej ;* mam nadzieję, że ukaże się szybko ;>>

      Usuń
    3. Albo jutro, albo w czwartek będzie :D

      Usuń
  11. Lwica? Pozytywne zaskoczenie ;)
    Moje serce szybciej zabiło jak oni się tak całowali! Ach! Uwielbiam jak oni się całują! Mogliby się całować i całować...
    Ale ja tu nie mogę pisać tylko o całowaniu, bo to trochę zbyt całuśne jest...
    Chciałam ci powiedzieć że bardzo podoba mi się wątek Rogera, nauczyciela OPCM. Z tego może wyniknąć coś świetnego! :D W sensie że do historii tej a nie jako związek... I nie mogę się doczekać kontynuacji tego!
    Ach! Rozdział świetny! I dosyć długi! Uwielbiam długie rozdziały! :)
    I czekam na kolejny dłuuuugi rozdział!
    CAŁUSKI!!! ♥ (Nie mogłam się powstrzymać! Jak całuśnie to całuśnie! ) :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Hah! Wiedziała, że coś z kotem XD
    Ale najbardziej rozśmieszyło mnie jednak stwierdzenie
    "Blaise była wniebowzięty" :D
    Nie żeby mi to przeszkadzało!
    To akurat było fajne
    Ogólnie genialny rozdział no i czekam na następny :D
    Pozdrawiam :*
    Rouse :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś nominowana do LA.Więcej u mnie:
    http://milosc-choroba-zakazana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Serdecznie zapraszam na Rozdział 013 „Szkoda, że nie chcesz aby wiedziała, Draco” na adres bloga: http://pokochac-lotra.blogspot.com!
    Życzę przyjemnej lektury!

    OdpowiedzUsuń
  15. Przeczytałam wszystkie notki i muszę powiedzieć że jestem wniebowzięta *o* ten blog jeste najlepszy jaki czytałam ;D Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  16. ''- Zimno ci?

    Zapytał szeptem, jakby bał się zakłócić harmonię, która tu panowała.

    - Nie…

    Skłamała, ale jej słowom zaprzeczył silny dreszcz, który przebiegł po jej plecach.

    - Granger, czy ty się nigdy nie nauczysz, że mnie nie oszukasz?

    Mówiąc to wstał z koca, Miona spojrzała na niego pytająco, ale ten uśmiechnął się tylko uroczo. Zrobił krok, tak, że teraz stał za nią, po czym usiadł i przyciągnął ją do siebie i teraz siedziała do niego tyłem.
    Blondyn przytulił ją mocno i położył głowę na jej ramieniu. Po ciele szatynki przeszedł kolejny dreszcz, ale tym razem nie był on spowodowany zimnem.

    - Lepiej?

    Wyszeptał jej prostu do ucha.

    - Tak… dzięki. '' - ten kawałek jest po prostu świetny *.* taki romantyczny i wgl, kocham twojego bloga, na prawdę. Jest jednym z moich ulubionych. Uwielbiam parring Dramione a ty przedstawiasz naprawde ich świetną historię. Do tego bardzo podoba mi się to, ze Blaise, Pansy, Draco i Hermiona są przyjaciółmi. NIgdy nie lubiłam Pansy a dzięki tb się do niej przekonałam. rozdział 19 ( obie części ) najbardziej mi się spodobał ze wszystkich, ale tylko ciut bo tamte też są wspaniałe. Czytam twojego bloga od nie dawna, a codziennie wchodze na niego i jeśli nie ma czegoś nowego wybieram sb jakiś rozdział i czytam go na nowo. po prostu kocham tego bloga.
    kiedy dodasz następny rozdział ?? już sie nie mogę doczekać. POzdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Przeczytałam wszystkie Twoje rozdziały i jestem mile zaskoczona ;]
    Wgle całe to opowiadanie zaczęłaś bardzo fajnie ;)
    Miona i Draco zaczęli się kolegować przed przyjazdem do Hogwartu co bardzo mi sie spodobało ;)
    świetne opowiadanie i czekam na kolejny rozdział;]
    Mam nadzieje że Ron nie zrobi więcej krzywdy Mionie .
    Obawiam się również nauczyciela OPCM ;/ jakiś stary oblech;/
    Za to bardzo ciekawi mnie to jak Mionka będzie uczyła Ślizgonów Patronusa ;)
    pozdrawiam i życze weny ;]
    ~Anka

    OdpowiedzUsuń
  18. Bosko . Uwielbiam twojego Bloga. świetnie piszesz. Wybaczyła poprzednie zakończenie rozdziału. Wracam czytać.

    J.K.

    OdpowiedzUsuń
  19. mmmmmmmm, po prostu mmmmmm ! <3
    ten pocalunek, po prostu mialam go przed oczyma ! :-D
    Takie przebudzenie? Idealne! No i długość.. hmhmhhm <3
    CzytelniczkaGreen.

    AA i PS-a jeszcze ! :-D
    Ten nauczyciel od OPCM .. Co za swinia! Niech sie trzyma od niej z dala! Ojj, Draco sie dowie, to szalu dostanie.. :3

    OdpowiedzUsuń
  20. Omg to chyba jak na razie mój ulubiona notka, to po prostu jestm genialne <<<3
    - Tula

    OdpowiedzUsuń
  21. jakie fajne, czekam na kolejne spotkanka, a będzie się dzialo !!
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  22. I love this story!

    OdpowiedzUsuń
  23. Cały rozdział się uśmiechałam :) Bardzo zabawne dialogi i opisy sytuacji :)
    Pozdrawiam,
    http://saveyourself-kt.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Miałam rację ! A zbliżenie prefektów było boskie.

    OdpowiedzUsuń
  25. "Dostałby" razem, "wpływom" nie "wpływą", "międzyczasie" razem, "możnaby" razem.
    Halle i Zabini rządzą :P
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń