Hermiona smacznie spała
w swoim wygodnym łóżku. Przez ostatnie dni była dość osłabiona. Jej lot z
Malfoyem jednak nie obył się bez choroby. Na szczęście przeziębienie powoli
zaczęło ustępować. Nagle Hermiona poczuła, że coś dotyka jej nosa. Pokręciła
głową przez sen, ale to nic nie dało. W końcu bardzo niechętnie otworzyła oczy
i od razu krzyknęła, ale nie podniosła się.
— Malfoy, co ty tu do
cholery robisz?!
Draco siedział tuż obok
niej, z łobuzerskim uśmiechem patrząc na zaspaną, ale i zdezorientowaną
dziewczynę.
— Siedzę.
— Fajnie, tylko dlaczego
w mojej sypialni?
— Na Salazara człowiek
przychodzi, żeby sprawdzić, jak się czujesz i cię obudzić, a tu takie miłe
powitanie.
Draco zrobił oburzoną
minę, choć w gruncie rzeczy bawiła go ta sytuacja.
— Czuję się dobrze i nie
mam zamiaru jeszcze wstawać, więc możesz spadać.
Po tych słowach Hermiona
przekręciła się na drugi bok, tak że leżała tyłem do Dracona i ponownie
zamknęła oczy, usiłując jeszcze zasnąć.
— Jak tam sobie chcesz,
lwico, ale gdyby cię to interesowało, to masz dokładnie…
Draco zawiesił na chwilę
głos i spojrzał na swój czarny zegarek.
— … dwadzieścia jeden
minut do śniadania.
— Coo?!
Hermiona natychmiast
zerwała się z łóżka i zaczęła biegać po pokoju jak oparzona.
— Trzeba mnie było
wcześniej obudzić, a nie na ostatnią chwilę.
Marudziła, pakując swoją
torbę. Draco jednak kompletnie nie reagował na jej słowa, gdyż był zbyt zajęty
patrzeniem na nią. Jak zwykle miała na sobie obcisły top i dolną część bielizny.
Hermiona oczywiście tak się spieszyła, że nie zwróciła uwagi na to, w co jest
ubrana, co bardzo odpowiadało Draconowi. Panna Granger uporawszy się z torbą,
podbiegła do szafy, chwyciła ubrania i udała się do łazienki. Malfoy nadal
siedział na łóżku i uśmiechał się pod nosem. Ta dziewczyna po prostu go
rozbrajała, ale to w niej lubił najbardziej. Po chwili Hermiona już ubrana wróciła do pokoju.
— Dzięki za pobudkę.
Rzuciła krótko w stronę Dracona
już nieco spokojniej. Do śniadania mieli jeszcze chwilę.
— Wiesz, coś za coś.
Draco wstał i podszedł
do Hermiony, która właśnie chowała swoje rzeczy do szafy.
— Oczywiście, bo po co
zrobić coś bezinteresownie.
Zakpiła, ale gdy poczuła
ręce chłopaka na swojej tali, od razu przestała się złościć.
— Czego chcesz?
Starała się, żeby jej
głos zabrzmiał oschły, aby nie dać po sobie poznać, ile przyjemności sprawiają
jej palce Malfoya głaskające jej talię.
— Zjesz ze mną
śniadanie.
Wyszeptał jej do ucha,
po czym złożył delikatny pocałunek na jej szyi i dodał.
— Proszę.
Hermiona po tak uroczej
prośbie nie zamierzała mu odmawiać, a poza tym lubiła jeść przy stole
Slytherinu. Po pierwsze byli tam jej przyjaciele, a po drugi niektórzy z Domu
Węża zaczęli zachowywać się w stosunku do niej normalnie, a nawet czasami starali
się być mili.
— Dobrze.
Odpowiedziała i
niechętnie odsunęła się od Dracona, co i jemu się nie spodobało. Oboje
podświadomie mieli wielką ochotę na powtórkę ich pocałunku na polanie, od
którego minął już ponad tydzień. Teraz jednak powinni już iść na śniadanie.
*****
Harry i Ginny siedzieli
właśnie przy stole Gryffindoru, gdy do sali weszła jakaś roześmiana para
uczniów. Oboje odwrócili głowę w tamtym kierunku i ujrzeli swoją przyjaciółkę, zmierzającą
do stołu Slytherinu w towarzystwie Malfoya.
— Coraz rzadziej z nami
jada.
Stwierdziła smutno panna
Weasley, dźgając widelcem jajecznicę na swoim talerzu.
— Dziwisz się jej, bo ja
nie. Tam ma przynajmniej znajomych, którzy mają dla niej czas. Ciągle można ją
zobaczyć z Zabinim, Parkinson i Malfoyem, a my? Ron zachowuje się jak
psychopata i jej grozi, za to my mamy ją gdzieś.
Harry miał już serdecznie
dosyć tej sytuacji. Tęsknił za panną Granger, ale wiedział, że sami są sobie
winni. Zaniedbali ją i to strasznie, ale z tym koniec, muszą spróbować to
naprawić.
— Ginny, trzeba ją
przeprosić i to dzisiaj. Nie wiem, czy nam wybaczy, ale powinniśmy spróbować.
— Masz rację, strasznie
się za nią stęskniła.
Potter objął swoją
dziewczynę w pasie i pocałował czule w czoło.
— Wiem, ja też.
Oboje wrócili do
jedzenia, co chwilę zerkając na stół Domu Węża. Gdy zauważyli, że Hermiona w
towarzystwie trójki Ślizgonów zaczyna się zbierać, oni uczynili to samo.
— Hermiona, zaczekaj!
Krzyknął Harry, gdy panna
Granger miała już wychodzić z Wielkiej Sali. Dziewczyna odwróciła się i ujrzała
dwójkę Gryfonów zmierzających w jej stronę. Trochę ją to zdziwiło, gdyż od
dłuższego czasu nie rozmawiali ze sobą, tylko się witali. Ciekawiło ją, o co
może chodzić.
— O co chodzi, Harry?
— Chcieliśmy z Ginny z
tobą porozmawiać. Możemy się spotkać wieczorem?
— Granger, pamiętaj, że
umówiliśmy się dzisiaj z Pansy i Blaisem
Wtrącił się Draco, który
stał obok Hermiony i przyglądał się całej sytuacji.
— Pamiętam, ale to
dopiero o dwudziestej, a poza tym, jak się trochę spóźnię, to mi wybaczycie.
— Tobie wszystko,
Hermiona!
Oznajmili w tym samym
momencie Pansy i Blaise, po czym wybuchli śmiechem.
— Nie wiem, nie wiem. Zależy,
jak mi to wynagrodzisz.
Mówiąc to, Draco
przybliżył się do niej i położył jedną rękę na jej talię.
— Ja nie mam zamiaru ci
niczego wynagradzać.
Hermiona czuła się nieco
skrępowana, gdy Malfoy przymilał się do niej przy jej przyjaciołach. Nie
chciała nawet wiedzieć, co oni sobie teraz myślą. Niestety Draco tak łatwo nie
odpuszczał. Już zmierzał coś powiedzieć, lecz Hermiona go uprzedziła.
— Porozmawiamy o tym
później.
Powiedziała z naciskiem
na ostanie słowo i ponownie zwróciła się do pary Gryfonów.
— Może spotkamy się po
kolacji przed Wielką Salą?
— Pewnie.
— Świetnie, a teraz
przepraszam, ale musimy iść na lekcje. Do zobaczenia.
Hermiona uśmiechnęła się
do nich przyjaźnie i odeszła w towarzystwie trójki Ślizgonów, sprzeczając się z
Malfoyem, który nadal ją obejmował.
— Spójrz, jak oni słodko
razem wyglądają.
Stwierdziła Ginny,
patrząc z rozczuleniem na odchodzących Prefektów. Już od dawna przeczuwała, że
coś jest na rzeczy, a teraz tylko się utwierdziła w tym przekonaniu. Co prawda
wolałaby, aby jej przyjaciółka znalazła sobie kogoś normalniejszego, ale skoro
Hermionie on odpowiadał, zamierzał uszanować jej wybór. Może Malfoy nie był
jednak taki zły.
— Błagam cię, to Malfoy,
przecież…
— Harry, już o tym rozmawialiśmy.
Chyba widzisz, że ich do siebie ciągnie.
— Chodź lepiej na
lekcje.
*****
— Malfoy, przestań się
ze mną kłócić i oddaj mi tę książkę!
Hermiona stała pod klasą
Transmutacji w towarzystwie trójki Ślizgonów i usiłowała odebrać Draconowi swój
podręcznik, który podstępem jej zabrał.
— Granger, przestań tak
skakać, odzyskasz to tomisko na lekcji. Swoją drogą ja nie rozumiem, jak ty
możesz to czytać.
— Zapomniałam, że ty
wolisz mugolskie historie miłosne.
Stwierdziła z wrednym
uśmiechem Hermiona, nawiązując do książki, którą pożyczyła mu podczas wymiany w
Durmstrangu. Na tę uwagę Pansy i Blaise wybuchli śmiechem, a Draco posłał Granger
spojrzenie, którego sam Voldemort by się nie powstydził.
— Przyjacielu, ja nie
wiedziałem, że z ciebie takie romantyk.
Zadrwił Blaise, po czym
wszyscy ponownie parsknęli śmiechem.
— Idioci.
Mruknął tylko pod nosem
z naburmuszoną miną Draco, jednak gdy spojrzał na Hermionę, która nadal
bezskutecznie próbowała odebrać mu książkę, od razu poprawił mu się humor.
— A więc…
Zaczął, lecz nie było mu
dane skończyć, gdyż odezwała się Hermiona.
— Nie zaczyna się zdania
od „a więc”.
— Granger, w twojej
sytuacji lepiej mnie nie pouczaj, bo chyba chcesz odzyskać książkę?
Hermiona w odpowiedzi
fuknęła tylko niczym rozjuszona kotka i skrzyżowała ręce na piersi, robiąc minę
małej, skrzywdzonej dziewczynki, co jeszcze bardziej rozbawiło Dracona.
— W takim razie, co ja
będę miał z tego, że ty odzyskasz to coś?
— Satysfakcję?
Zapytała Hermiona, chodź
i tak wiedziała, że nic z tego nie wyjdzie.
— Bezinteresowność jest
dobra dla was szlachetnych Gryfiaków.
Draco doskonale
wiedział, co w tym momencie chce od niej dostać, a do czego nie potrafił się
zebrać od przeszło tygodnia.
— Gadaj w końcu, co ci
chodzi po głowie.
Hermiona westchnęła
ciężko i spojrzała wyczekująco na Dracona.
— Chodź.
Nie czekając na jej reakcje,
Draco złapał ją za rękę i pociągnął za sobą, by po chwili zaciągnąć ją do
jakiejś nieużywanej klasy.
— Możesz mi powiedzieć,
co my tu robimy? Zaraz zaczyna się Transmutacja.
— Spokojnie, mamy
jeszcze chwilę.
Hermiona prychnęła
tylko, po czym usiadła na jednej z ławek, udając obrażoną. Nie zdawała sobie
sprawy, że takim zachowaniem jeszcze bardziej prowokuje i pociąga Malfoya. Draco
podszedł bliżej tak, że teraz stał tuż przed nią i odłożył książkę na ławkę
obok.
— Zamknij oczy.
— Po co?
— Po prostu zamknij.
— Nie.
— Ufasz mi?
Musiała przyznać, że ją zaskoczył.
Pytał już kiedyś o to, ale wtedy była przerażona i nie przywiązywała wagi do
szczegółów. Cała ta sytuacja robiła się coraz dziwniejsza, ale i podniecająca,
szczególnie że aktualnie jedna dłoń Malfoya znalazła się na jej nagim udzie.
— Tak.
— To zamknij oczy.
Hermiona w końcu uległa
i przymknęła powieki. Draco tylko na to czekał, wyciągnął wolną rękę i
pogłaskał ją po policzku, na co ta, pomimo lekkiego szoku, mimowolnie wtuliła
twarz w jego chłodną dłoń. Malfoy nie widząc żadnych protestów z jej strony,
przysunął się jeszcze bliżej i delikatnie musnął jej wargi swoimi, by po chwili
pogłębić pocałunek. Hermiona pomimo pierwszego szoku zarzuciła mu ręce na szyje
i rozsunęła nogi, aby przyciągnąć go jeszcze bliżej siebie. Draco był
wniebowzięty, a gdy Granger przygryzła jego dolną wargę, aż zamruczał z
zadowolenie. Musiał przyznać, że ta lwica naprawdę miała charakterek i
temperament. Nagle jednak upojne chwile przerwał dźwięk dzwonka. Draco
niechętnie odsunął się od dziewczyny, ale tylko kawałek, by spojrzeć jej w
oczy.
— Malfoy, co my do
cholery wyprawiamy?
Zapytała Hermiona. Nie
mogła pojąć, co tak właściwie się między nimi dzieje. Z całą pewnością nie było
to normalne, a już na pewno nie dla niej.
— Nic.
Stwierdził Draco,
zakładając jej niesforny kosmyk za ucho. Nie potrzebował rozkładania ich
relacji na czynniki pierwsze. To zwykle tylko komplikowało sprawę.
— To nie powinno się powtórzyć.
W tym momencie w Hermionie
odezwał się rozsądek, jednak powiedziała to tak niepewnie, jakby sama nie do
końca wierzyła w swoje słowa.
— Dlaczego? Przecież ci
się podobało.
Przejrzał ją, podobało
jej się, nawet bardzo i miała ochotę na więcej, a Draco to wyczuł. Ponownie
przysunął się bliżej niej tak, że stykali się nosami. Ich wargi już miały się
połączyć, gdy dziewczyna doznała olśnienia.
— Na Merlina, lekcja!
Hermiona szybko
wyswobodziła się z uścisku Dracona, zeskoczyła z ławki i zaczęła poprawiać
swoje ubranie. Pospiesznie opuściła klasę, jednak gdy zauważyła, że Draco nie
ruszył się z miejsca, zawróciła.
— Malfoy, rusz się! Już
i tak jesteśmy spóźnieni!
Draco jednak stał,
uśmiechając się łobuzersko z rękami w kieszeniach.
— A co ty na to, Granger,
żeby dzisiaj nie iść na zajęcia?
— Nie ma mowy.
Draco westchnął tylko
zrezygnowany, wziął książkę leżącą na biurku i podążył za Granger.
— To wszystko twoja wina,
przez ciebie się spóźnimy.
Wyrzucała z siebie Hermiona
w drodze do klasy.
— Ale było warto,
Granger.
Ta w odpowiedzi
prychnęła tylko, ale w duchu musiała przyznać mu rację. Zapukała do drzwi, gdyż
byli już pod klasą i po usłyszeniu „proszę”
weszli do środka.
— Dzień dobry, pani
profesor. Przepraszamy za spóźnienie.
— Gdzie wy byliście?
Hermiona nie wiedziała,
co odpowiedzieć. „Przepraszam, ale
byliśmy zajęci obściskiwaniem się w pustej sali”. Na szczęście na ratunek
przyszedł jej Draco.
— Hermiona źle się
poczuła, więc poszedłem z nią do Skrzydła Szpitalnego.
Skłamał gładko,
posyłając nauczycielce taki uśmiech, że nawet jej zmiękły kolana.
— Dobrze, siadajcie i
wracajmy do lekcji.
Profesor Bones zaczęła
na nowo omawiać sztukę animagii, a Prefekci zajęli swoje stałe miejsca. Hermiona
odetchnęła z ulgą. Nie lubiła kłamać, ale w tym momencie sytuacja tego wymagała.
Zaczęła przeglądać zawartość swojej torebki w poszukiwaniu podręcznika,
kompletnie zapominając, że ma go Malfoy.
— Tego szukasz?
Mówiąc to, Draco
przesunął opasły tom na jej stronę ławki.
— Tak.
Hermiona otworzyła
książkę na rozdziale poświęconym animagii i zaczęła śledzić tekst. Nagle jednak
zmaterializował się przed nią mały zwitek pergaminu. Sięgnęła po niego i po
rozłożeniu, zaczęła czytać.
Jak się czujesz jako
prywatna dziwka Malfoya?
Jesteś kompletnym dnem,
a już myślałem,
że niżej nie możesz
upaść.
A jednak szlama zawsze
pozostanie szlamą.
Hermiona patrzyła na
pergamin szeroko otwartymi oczami. Poczuła wszechogarniającą ją wściekłość, ale
jednocześnie było jej przykro, że ktoś ma o niej takie zdanie. Draco spojrzał
badawczo na Hermionę i widząc jej zasmuconą minę, trochę się zdziwił.
— Co jest, lwico?
Hermiona jednak nic nie
odpowiedziała, tylko podała mu liścik. Po odczytaniu wiadomości, w Draconie aż
się zagotowało. Nikt nie będzie bezpodstawnie obrażać ani jego, ani Granger.
Rozejrzał się po klasie w poszukiwaniu autora liściku, gdyż ten nawet nie miał
odwagi się podpisać. Nie zauważył dziwnego zachowania u nikogo, ale pomimo tego
był prawie pewny, kto jest na tyle głupi, aby wypisywać takie bzdury. Nagle
wpadł na świetny pomysł. Wyjął różdżkę i zaczął mamrotać pod nosem jakieś
zaklęcie. W końcu pergamin poderwał się z ławki i poszybował prosto do swojego
nadawcy. Tak jak przypuszczał Draco, liścik wylądował na ławce Weasleya. „Zabiję tego kretyna!” Hermiona przez
cały czas przyglądała się poczynaniom Dracona i nie miała pojęcia, co on
wyprawia.
— Czemu odesłałeś ten
pergamin do Rona?
— Bo to on go przysłał.
— Skąd wiesz?
— Rzuciłem na ten liścik
zaklęcie, którego nauczyłem się jeszcze…
Draco zawiesił się.
Jakoś głupio mu było właśnie przy niej wspominać o tym, że służył jako
śmierciorzerca. Zrobił to tylko raz w czasie ich spaceru po Londyńskim parku i
tylko dlatego, aby uświadomić jej to, z jakiego powodu zachowywał się tak, a
nie inaczej. Hermiona jednak bezbłędnie odczytała jego zmieszanie i dokończyła
za niego.
— Za czasów Voldemorta.
Draco spojrzał na nią z
wdzięcznością i kontynuował.
— Dokładnie. Ten czar
pomaga znaleźć osobę, od której coś dostaliśmy.
Hermiona przytaknęła
tylko i zaczęła ponownie śledzić tekst, jednak nie potrafiła się skupić. Na
samą myśl o tym, że osoba kiedyś tak bliska jej sercu teraz stała się jej
prześladowcą, łzy same cisnęły się jej do oczu. Draco nie odrywał wzroku od jej
smutnej twarzy i był jeszcze bardziej wściekły na rudzielca. Na pewno nie
zamierzał mu tego darować. Gdy lekcja dobiegła końca, jako pierwszy z sali
wyszedł Ron. Draco widząc to, szybko zebrał swoje rzeczy i podążył za nim.
— Weasley!
Krzyknął na cały
korytarz tak, że wszystkie pary oczu zwróciły się w ku niemu. Ron również się zatrzymał
i odwrócił w stronę Dracona.
— Czego chcesz, Malfoy?
— Nie udawaj większego
kretyna, niż jesteś. Odczep się od Granger.
Draco mówił spokojnie i
wyraźnie, ale przez to opanowanie wydawał się jeszcze bardziej wkurzony.
— Aż tak pilnujesz
swojej nowej dziwki? Mało ich masz w Slytherinie? To ty masz się od niej
odwalić!
W tym momencie obok Dracona
pojawiła się Hermiona. Już z daleka usłyszała kłótnię chłopaków.
— Draco, proszę cię, daj
spokój, chodźmy stąd.
— Widzę, że nie dość, że
dziwka to jeszcze wierna jak suka. Nieźle ją sobie wytresowałeś.
Po tych słowach Ron
zwrócił się już bezpośrednio do dziewczyny.
— Co ty z siebie
zrobiłaś? Czy ty nie rozumiesz, że przy nim się staczasz! Przestań się z nim
spotykać i wróć do mnie!
Hermiona nie mogła
uwierzyć w to, co słyszy. Najpierw wzywa ją od najgorszych, a potem twierdzi,
że niby powinna do niego wrócić. Kolejne, co ją niepokoiło to szaleństwo
widoczne w oczach Weasleya. To już nie był ten chłopak, którego znała, działo
się z nim coś niedobrego.
— Ron, czy ty siebie
słyszysz? My nigdy nie byliśmy i nie będziemy razem, Niech to w końcu do ciebie
dotrze.
Weasley aż poczerwieniał
ze złości i zrobił krok w stronę Hermiony.
— Wolałbym, żebyś
zdechła, niż była z nim!
Te słowa zabolały i to
naprawdę mocno. Nie myśląc wiele, Hermiona uniosła rękę i wymierzyła byłemu
przyjacielowi siarczysty policzek. To podziałało na niego niczym czerwona
płachta na byka. Już uniósł pięść, aby uderzyć dziewczynę, ale Draco w mgnieniu
oka złapał go za nadgarstek i wykręcił jego rękę tak, że Gryfon upadł na
kolana, krzywiąc się z bólu.
— Ty mnie chyba ostatnio
nie zrozumiałeś. Nie waż się jej nigdy więcej uderzyć ani żadnej innej kobiety.
Skończywszy mówić, Draco
pchnął chłopaka tak, że ten upadł na plecy. Już zamierzał odejść, gdy nagle odwrócił
się i uderzył leżącego z całej siły w nos.
— A to na pamiątkę,
żebyś tym razem zapamiętał, co do ciebie mówię, śmieciu.
Po tych słowach Draco wziął
lekko zszokowaną Hermionę za rękę i po prostu odszedł, mijając tłum, który już
zdążył się wokół nich zebrać.
— Nie musiałeś tego
robić.
Odezwała się Hermiona,
gdy byli już w lochach.
— Wiem.
— Więc dlaczego?
Dociekała dziewczyn. Dręczyło
ją to od jakiegoś czasu. Jak człowiek, który upokarzał ją przez tyle lat, teraz
może jej bronić na każdym kroku.
— Nie mam najmniejszego
zamiaru patrzeć, jak ten świr się nad tobą pastwi. Sam nie byłem lepszy, ale
powiedzmy, że zmądrzałem. A poza tym, ja nigdy nie podniosłem na ciebie ręki,
ani na żadną inną kobietę.
Hermiona wiedział, że
Malfoy ma rację. Może i niejednokrotnie doprowadził ją do łez swoimi obelgami,
ale nigdy w życiu jej nie uderzy. Nagle zadzwonił dzwonek, a drzwi od klasy się
otworzyły. Wszyscy weszli do środka i zajęli swoje miejsca. Lekcja minęła
stosunkowo szybko tak jak i pozostałe. Nawet nie spostrzegli, kiedy czekali na
ostatnie dzisiaj zajęcia – OPCM. Po dzwonku profesor Roger zaprosił ich do
klasy. Gdy wszyscy już zajęli swoje miejsca, zaczął mówić.
— Dzień dobry.
Dzisiejsza lekcja będzie nieco odbiegała od waszego programu nauczania.
Postanowiłem zapoznać was z zaklęciem patronusa.
Na sali dało się
usłyszeć szepty podekscytowania. Patronus należał do magii z wyższej półki i
bardzo niewielu czarodziei potrafiło go poprawnie wyczarować. Jednak pośród
uczniów siedzących w tej klasie było wielu członków Gwardii Dumbledora, którzy
poznali już to zaklęcie. Co prawda nieliczni z nich opanowali je w pełni, ale
podstawy już znali.
— Czy ktoś może nam
powiedzieć coś o tym zaklęciu?
Ręka Hermiony i kilku
innych uczniów wystrzeliły w górę. Jednak profesor Benz jak zwykle wybrał swoją
ulubienicę.
— Proszę, panno Granger.
— Zaklęcie Expecto
Patronum to bardzo złożony czar. Jest to rodzaj tarczy chroniącej nas przed
dementorem. Cielesnego patronusa trudno jest wyczarować i potrafi to niewielu
czarodziei. Zaklęcie to wymaga niezwykłego skupienia. Trzeba też przywołać do
siebie najszczęśliwsze wspomnienie, jakie się posiada.
— Brawo, dziesięć
punktów dla Gryffindoru.
Nauczyciel zaczął dalej
opowiadać o patronusach i ich właściwościach, Hermiona jednak go nie słuchała.
Doskonale to wszystko wiedziała i nie widziała sensu w tym, aby wysłuchiwać
tego po raz kolejny. Benz przez cały czas prowadził wykład, lecz jego wzrok
skupiał się na pannie Granger, która bezczelnie go ignorowała. Co chwilę
zerkała w okno albo na blondyna siedzącego obok, który nie spuszczał z niej
oczu. Irytowało go to, że dziewczyna nie uważa, a raczej, że nie zwraca na
niego uwagi.
— Panno Granger, czy
mogłaby pani do mnie podejść?
Hermiona zdziwiła się,
ale podeszła do nauczyciela.
— Skoro pani mnie nie
słucha i woli obserwować wszystko dookoła, to zakładam, że może nam pani
zaprezentować zaklęcie patronusa.
— Oczywiście.
Odpowiedziała pewnie
Hermiona i sięgnęła po różdżkę. Przez chwilę zastanawiała się nad wspomnieniem,
musiało być ono naprawdę silne, gdyż zamierzała pokazać, na co ją stać i utrzeć
nosa Benzowi. Pierwsze, co przyszło jej do głowy to dzień, w którym odnalazła
rodziców i przywróciła im pamięć. Była wtedy taka szczęśliwa, że są cali i
zdrowi, a co najważniejsze pamiętają, że mają córkę. To zdecydowanie jej
najszczęśliwsze wspomnienie. Pozwoliła, by wypełniło ją całą i skupiła myśli
tylko na tamtej chwili. W końcu wypowiedziała formułkę zaklęcia.
— Expecto Patronum.
Z jej różdżki
wystrzeliła srebrna mgła, która już po chwili, ku jej zdziwieniu nie uformowała
się w wydrę, tylko w…
Jesteś wredna :'( jak można zakończyć w TAKIM momencie .... No jakoś ci to wybacze ale jak dodasz szybko nn :P ro,dział Cudo :D
OdpowiedzUsuńW takim momencie jak mogłaś czekam na następny rozdział a ten mi się podobał najbardziej ze wszystkich ;)
OdpowiedzUsuńW SMOOOOKA!!!!!!! zamienił się w smoka, zgadłam? ;p
OdpowiedzUsuńsmok lub waz
OdpowiedzUsuńNapisz szybko następny rozdział, bo umrę z ciekawości! Bardzo dobry rozdział. Idealnie dopracowany portret psychologiczny Draco <3
OdpowiedzUsuńW... fretkę ? Jak Malfoy w 4 klasie. :D Świetny rozdział, czekam na więcej ! U mnie nowa notka http://dramione-umrzec-z-mlosci.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńW ... ??? No szybko teraz dodaj nowy rozdzial <#333
OdpowiedzUsuńNo w co , co ? Zapewne w smoka jezu dziewczyno chcę więcej .!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ich rozdział boski i ron w końcu dostał w kinolna :D A akcja w klasie HA mega podniecająca :D szybko CHCĘ WIĘCEJ !
OdpowiedzUsuńCudowne, cudowne, cudowne! Chociaż, wiesz, każdy rozdział jest wspaniały, wyjątkowy i w ogóle. Chyba się uzależniłam, co ty robisz z ludźmi :OO Patronus przybrał postać fretki albo smoka, ewentualnie węża, prawda? I proszę, nie każ nam długo czekać, dodaj szybko nowy rozdział! <3
OdpowiedzUsuńW Smoka! I dodawaj szybko nn bo ja tu zejdę z ciekawości :D Rozdział cudowny, zresztą jak zwykle. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNatica ♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń4558811 :)
UsuńW smoczka! Patronusy zmieniają swą postać, gdy coś wpływa mocno na emocje. Czyżby to, iż nasza droga panna Granger się zakochała w Draconie (łac. Draco - smok [tak, tak, zdaję sobie sprawę, że niemalże każdy to wie]) sprawi tę zmianę? Czekam :* Smoka Miniaturkę albo nawet lepiej 1:1 :D Masz betę? Bo patrząc na błędy interpunkcyjne, stylistycznie i (możliwe, że był we wcześniejszym rozdziale) ortograficzne! Zdania, które układasz są nie składne. W niektórych wyrazach brakuje Ci literek lub są one w błędnej kolejności. Mimo wszystko bardzo podoba mi się Twój blog, kochana. Masz genialne pomysły, WŁASNE pomysły. Cóż... Mam na myśli to, że mimo wielu blogów o tematyce Dramione, w Twoim niemalże nic się nie powtarza, a to jest zdecydowany plus. Przynajmniej u mnie go masz, ale kto przyjmuje się zdaniem jakiejś tam "Nox", co nie?
UsuńGorąco pozdrawiam i czekam z niecierpliwością ~ Nox
Ps: Jeśli nie masz bety - poszukaj kogoś, kto by chciał być na tym "stanowisku", ponieważ znacznie lepiej czyta się tekst bez polonistycznych "wpadek".
Ps2: Jeśli chciałabyś mogę zostać twoją tymczasową betą, w takim wypadku (jeśli masz) napisz w odpowiedzi na mój komentarz swój nr gg, a ja się z Tobą skontaktuję jak najszybciej.
Smieszniej by bylo gdyby to byla fretka... Ale smok tez fajna rzecz. Ale lepszy bylby taki malutki.. Taki slodziasty!
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie ze pan Roger jeszcze troche tu namiesza...
Podoba mi sie ten rozdzial i czekam na kolejna czesc!! :D
Hejj :D
OdpowiedzUsuńCudo, cudo, cudo:)
Miałabym do ciebie prośbę,
mogłabyś mnie informować o następnych notkach? :P
A przy okazji, gdybyś zostawiła adres bloga dodałabym go do linków u siebie.
świetnie!
Aż się zaczęłam zastanawiać jaki to może być zwierzak i doszłam do wniosku iż mógłby to być kot, tygrys lub coś podobnego, jako, ze to gryfonka. Ale to takie głupie domysyły :D
Pozdrawiam:*
Rouse
Tak! Jesteś okropna! :D
OdpowiedzUsuńNo nic.. znowu pozostało mi czekać na kolejny rozdział. Mam nadzieje, że dodasz go szybko. Nie wiesz kiedy dokładnie? :)
Życzę weny i pozdrawiam ;*
Postaram się w sobotę przed południem, a jak nie to w niedzielę z rana :)
UsuńOkej ;) Dzięki za odpowiedź ;*
Usuńw końcu udało mi się spiąć i skończyć czytać wszystkie rozdziały :) Powiem Ci, że początku miałaś naprawdę ciężkie. Masę błędów, stylistyka.. Od paru rozdziałów zauważyłam, że idzie Ci coraz lepiej. Nabrałaś wprawy w opisywaniu emocji oraz różnych sytuacji. Wciągnęłaś mnie nieziemsko i czekam z ogromną niecierpliwością na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAaaah właśnie, masz przepiękną grafikę :) To było pierwsze na co zwróciłam uwagę :)
Dodaję Cię do obserwowanych i czytanych :)
Pozdrawiam serdecznie,
DiaMent.
Myślę, że patronusem Hermiony okaże się smok. Czekam niecierpliwie na kolejną notkę:)
OdpowiedzUsuńWOOAAAH !! no cudnie po prostu <33 hahahha, no ładny pokaz przed Rogerem, ale ja też już wiem w co się przeistoczyła wydra ;3 tzn, tak mi się wydaję. :DD błagam z całego serca, szybko z tą notką <3
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Potterhead ;*
Witam! :)
OdpowiedzUsuńChciałabym poinformować o nowej notce na moim blogu + bardzo dziękuję za komentarz!
Koooocham tego bloga, kocham te opowiadanie, kocham Twoją twórczość, Twój styl pisania i ogółem, Ciebie! Pisz, pisz szybciutko nowy rozdzialik ♥
Pozdrawiam, therollst.
Grabisz sobie:]Jak mogłaś. Ciekawe co to będzie. Wracam do świata Dramione.
OdpowiedzUsuńJ.K.
czyżby patronus Dracze ?!
OdpowiedzUsuńIdę, idę, idę! DALEJ ! <3
CzytelniczkaGreen.
Jezu , pewnie to smoczek mały !!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
Chyba w coś związanego z Draco nie ?
OdpowiedzUsuń"Śmierciożercą" z wielkiej litery i przez "ż" a nie "rz", "mogłaby" razem.
OdpowiedzUsuńRon Ty idioto..
Pozdrawiam :)