środa, 3 lipca 2013

Rozdział 19 część 1


Hermiona smacznie spała w swoim wygodnym łóżku. Przez ostatnie dni była dość osłabiona. Jej lot z Malfoyem jednak nie obył się bez choroby. Na szczęście przeziębienie powoli zaczęło ustępować. Nagle Hermiona poczuła, że coś dotyka jej nosa. Pokręciła głową przez sen, ale to nic nie dało. W końcu bardzo niechętnie otworzyła oczy i od razu krzyknęła, ale nie podniosła się.
— Malfoy, co ty tu do cholery robisz?!
Draco siedział tuż obok niej, z łobuzerskim uśmiechem patrząc na zaspaną, ale i zdezorientowaną dziewczynę.
— Siedzę.
— Fajnie, tylko dlaczego w mojej sypialni?
— Na Salazara człowiek przychodzi, żeby sprawdzić, jak się czujesz i cię obudzić, a tu takie miłe powitanie.
Draco zrobił oburzoną minę, choć w gruncie rzeczy bawiła go ta sytuacja.
— Czuję się dobrze i nie mam zamiaru jeszcze wstawać, więc możesz spadać.
Po tych słowach Hermiona przekręciła się na drugi bok, tak że leżała tyłem do Dracona i ponownie zamknęła oczy, usiłując jeszcze zasnąć.
— Jak tam sobie chcesz, lwico, ale gdyby cię to interesowało, to masz dokładnie…
Draco zawiesił na chwilę głos i spojrzał na swój czarny zegarek.
— … dwadzieścia jeden minut do śniadania.
— Coo?!
Hermiona natychmiast zerwała się z łóżka i zaczęła biegać po pokoju jak oparzona.
— Trzeba mnie było wcześniej obudzić, a nie na ostatnią chwilę.
Marudziła, pakując swoją torbę. Draco jednak kompletnie nie reagował na jej słowa, gdyż był zbyt zajęty patrzeniem na nią. Jak zwykle miała na sobie obcisły top i dolną część bielizny. Hermiona oczywiście tak się spieszyła, że nie zwróciła uwagi na to, w co jest ubrana, co bardzo odpowiadało Draconowi. Panna Granger uporawszy się z torbą, podbiegła do szafy, chwyciła ubrania i udała się do łazienki. Malfoy nadal siedział na łóżku i uśmiechał się pod nosem. Ta dziewczyna po prostu go rozbrajała, ale to w niej lubił najbardziej. Po chwili Hermiona już ubrana wróciła do pokoju.
— Dzięki za pobudkę.
Rzuciła krótko w stronę Dracona już nieco spokojniej. Do śniadania mieli jeszcze chwilę.
— Wiesz, coś za coś.
Draco wstał i podszedł do Hermiony, która właśnie chowała swoje rzeczy do szafy.
— Oczywiście, bo po co zrobić coś bezinteresownie.
Zakpiła, ale gdy poczuła ręce chłopaka na swojej tali, od razu przestała się złościć.
— Czego chcesz?
Starała się, żeby jej głos zabrzmiał oschły, aby nie dać po sobie poznać, ile przyjemności sprawiają jej palce Malfoya głaskające jej talię.
— Zjesz ze mną śniadanie.
Wyszeptał jej do ucha, po czym złożył delikatny pocałunek na jej szyi i dodał.
— Proszę.
Hermiona po tak uroczej prośbie nie zamierzała mu odmawiać, a poza tym lubiła jeść przy stole Slytherinu. Po pierwsze byli tam jej przyjaciele, a po drugi niektórzy z Domu Węża zaczęli zachowywać się w stosunku do niej normalnie, a nawet czasami starali się być mili.
— Dobrze.
Odpowiedziała i niechętnie odsunęła się od Dracona, co i jemu się nie spodobało. Oboje podświadomie mieli wielką ochotę na powtórkę ich pocałunku na polanie, od którego minął już ponad tydzień. Teraz jednak powinni już iść na śniadanie.

*****

Harry i Ginny siedzieli właśnie przy stole Gryffindoru, gdy do sali weszła jakaś roześmiana para uczniów. Oboje odwrócili głowę w tamtym kierunku i ujrzeli swoją przyjaciółkę, zmierzającą do stołu Slytherinu w towarzystwie Malfoya.
— Coraz rzadziej z nami jada.
Stwierdziła smutno panna Weasley, dźgając widelcem jajecznicę na swoim talerzu.
— Dziwisz się jej, bo ja nie. Tam ma przynajmniej znajomych, którzy mają dla niej czas. Ciągle można ją zobaczyć z Zabinim, Parkinson i Malfoyem, a my? Ron zachowuje się jak psychopata i jej grozi, za to my mamy ją gdzieś.
Harry miał już serdecznie dosyć tej sytuacji. Tęsknił za panną Granger, ale wiedział, że sami są sobie winni. Zaniedbali ją i to strasznie, ale z tym koniec, muszą spróbować to naprawić.
— Ginny, trzeba ją przeprosić i to dzisiaj. Nie wiem, czy nam wybaczy, ale powinniśmy spróbować.
— Masz rację, strasznie się za nią stęskniła.
Potter objął swoją dziewczynę w pasie i pocałował czule w czoło.
— Wiem, ja też.
Oboje wrócili do jedzenia, co chwilę zerkając na stół Domu Węża. Gdy zauważyli, że Hermiona w towarzystwie trójki Ślizgonów zaczyna się zbierać, oni uczynili to samo.
— Hermiona, zaczekaj!
Krzyknął Harry, gdy panna Granger miała już wychodzić z Wielkiej Sali. Dziewczyna odwróciła się i ujrzała dwójkę Gryfonów zmierzających w jej stronę. Trochę ją to zdziwiło, gdyż od dłuższego czasu nie rozmawiali ze sobą, tylko się witali. Ciekawiło ją, o co może chodzić.
— O co chodzi, Harry?
— Chcieliśmy z Ginny z tobą porozmawiać. Możemy się spotkać wieczorem?
— Granger, pamiętaj, że umówiliśmy się dzisiaj z Pansy i Blaisem
Wtrącił się Draco, który stał obok Hermiony i przyglądał się całej sytuacji.
— Pamiętam, ale to dopiero o dwudziestej, a poza tym, jak się trochę spóźnię, to mi wybaczycie.
— Tobie wszystko, Hermiona!
Oznajmili w tym samym momencie Pansy i Blaise, po czym wybuchli śmiechem.
— Nie wiem, nie wiem. Zależy, jak mi to wynagrodzisz.
Mówiąc to, Draco przybliżył się do niej i położył jedną rękę na jej talię.
— Ja nie mam zamiaru ci niczego wynagradzać.
Hermiona czuła się nieco skrępowana, gdy Malfoy przymilał się do niej przy jej przyjaciołach. Nie chciała nawet wiedzieć, co oni sobie teraz myślą. Niestety Draco tak łatwo nie odpuszczał. Już zmierzał coś powiedzieć, lecz Hermiona go uprzedziła.
— Porozmawiamy o tym później.
Powiedziała z naciskiem na ostanie słowo i ponownie zwróciła się do pary Gryfonów.
— Może spotkamy się po kolacji przed Wielką Salą?
— Pewnie.
— Świetnie, a teraz przepraszam, ale musimy iść na lekcje. Do zobaczenia.
Hermiona uśmiechnęła się do nich przyjaźnie i odeszła w towarzystwie trójki Ślizgonów, sprzeczając się z Malfoyem, który nadal ją obejmował.
— Spójrz, jak oni słodko razem wyglądają.
Stwierdziła Ginny, patrząc z rozczuleniem na odchodzących Prefektów. Już od dawna przeczuwała, że coś jest na rzeczy, a teraz tylko się utwierdziła w tym przekonaniu. Co prawda wolałaby, aby jej przyjaciółka znalazła sobie kogoś normalniejszego, ale skoro Hermionie on odpowiadał, zamierzał uszanować jej wybór. Może Malfoy nie był jednak taki zły.
— Błagam cię, to Malfoy, przecież…
— Harry, już o tym rozmawialiśmy. Chyba widzisz, że ich do siebie ciągnie.
— Chodź lepiej na lekcje.

*****

— Malfoy, przestań się ze mną kłócić i oddaj mi tę książkę!
Hermiona stała pod klasą Transmutacji w towarzystwie trójki Ślizgonów i usiłowała odebrać Draconowi swój podręcznik, który podstępem jej zabrał.
— Granger, przestań tak skakać, odzyskasz to tomisko na lekcji. Swoją drogą ja nie rozumiem, jak ty możesz to czytać.
— Zapomniałam, że ty wolisz mugolskie historie miłosne.
Stwierdziła z wrednym uśmiechem Hermiona, nawiązując do książki, którą pożyczyła mu podczas wymiany w Durmstrangu. Na tę uwagę Pansy i Blaise wybuchli śmiechem, a Draco posłał Granger spojrzenie, którego sam Voldemort by się nie powstydził.
— Przyjacielu, ja nie wiedziałem, że z ciebie takie romantyk.
Zadrwił Blaise, po czym wszyscy ponownie parsknęli śmiechem.
— Idioci.
Mruknął tylko pod nosem z naburmuszoną miną Draco, jednak gdy spojrzał na Hermionę, która nadal bezskutecznie próbowała odebrać mu książkę, od razu poprawił mu się humor.
— A więc…
Zaczął, lecz nie było mu dane skończyć, gdyż odezwała się Hermiona.
— Nie zaczyna się zdania od „a więc”.
— Granger, w twojej sytuacji lepiej mnie nie pouczaj, bo chyba chcesz odzyskać książkę?
Hermiona w odpowiedzi fuknęła tylko niczym rozjuszona kotka i skrzyżowała ręce na piersi, robiąc minę małej, skrzywdzonej dziewczynki, co jeszcze bardziej rozbawiło Dracona.
— W takim razie, co ja będę miał z tego, że ty odzyskasz to coś?
— Satysfakcję?
Zapytała Hermiona, chodź i tak wiedziała, że nic z tego nie wyjdzie.
— Bezinteresowność jest dobra dla was szlachetnych Gryfiaków.
Draco doskonale wiedział, co w tym momencie chce od niej dostać, a do czego nie potrafił się zebrać od przeszło tygodnia.
— Gadaj w końcu, co ci chodzi po głowie.
Hermiona westchnęła ciężko i spojrzała wyczekująco na Dracona.
— Chodź.
Nie czekając na jej reakcje, Draco złapał ją za rękę i pociągnął za sobą, by po chwili zaciągnąć ją do jakiejś nieużywanej klasy.
— Możesz mi powiedzieć, co my tu robimy? Zaraz zaczyna się Transmutacja.
— Spokojnie, mamy jeszcze chwilę.
Hermiona prychnęła tylko, po czym usiadła na jednej z ławek, udając obrażoną. Nie zdawała sobie sprawy, że takim zachowaniem jeszcze bardziej prowokuje i pociąga Malfoya. Draco podszedł bliżej tak, że teraz stał tuż przed nią i odłożył książkę na ławkę obok.
— Zamknij oczy.
— Po co?
— Po prostu zamknij.
— Nie.
— Ufasz mi?
Musiała przyznać, że ją zaskoczył. Pytał już kiedyś o to, ale wtedy była przerażona i nie przywiązywała wagi do szczegółów. Cała ta sytuacja robiła się coraz dziwniejsza, ale i podniecająca, szczególnie że aktualnie jedna dłoń Malfoya znalazła się na jej nagim udzie.
— Tak.
— To zamknij oczy.
Hermiona w końcu uległa i przymknęła powieki. Draco tylko na to czekał, wyciągnął wolną rękę i pogłaskał ją po policzku, na co ta, pomimo lekkiego szoku, mimowolnie wtuliła twarz w jego chłodną dłoń. Malfoy nie widząc żadnych protestów z jej strony, przysunął się jeszcze bliżej i delikatnie musnął jej wargi swoimi, by po chwili pogłębić pocałunek. Hermiona pomimo pierwszego szoku zarzuciła mu ręce na szyje i rozsunęła nogi, aby przyciągnąć go jeszcze bliżej siebie. Draco był wniebowzięty, a gdy Granger przygryzła jego dolną wargę, aż zamruczał z zadowolenie. Musiał przyznać, że ta lwica naprawdę miała charakterek i temperament. Nagle jednak upojne chwile przerwał dźwięk dzwonka. Draco niechętnie odsunął się od dziewczyny, ale tylko kawałek, by spojrzeć jej w oczy.
— Malfoy, co my do cholery wyprawiamy?
Zapytała Hermiona. Nie mogła pojąć, co tak właściwie się między nimi dzieje. Z całą pewnością nie było to normalne, a już na pewno nie dla niej.
— Nic.
Stwierdził Draco, zakładając jej niesforny kosmyk za ucho. Nie potrzebował rozkładania ich relacji na czynniki pierwsze. To zwykle tylko komplikowało sprawę.
— To nie powinno się powtórzyć.
W tym momencie w Hermionie odezwał się rozsądek, jednak powiedziała to tak niepewnie, jakby sama nie do końca wierzyła w swoje słowa.
— Dlaczego? Przecież ci się podobało.
Przejrzał ją, podobało jej się, nawet bardzo i miała ochotę na więcej, a Draco to wyczuł. Ponownie przysunął się bliżej niej tak, że stykali się nosami. Ich wargi już miały się połączyć, gdy dziewczyna doznała olśnienia.
— Na Merlina, lekcja!
Hermiona szybko wyswobodziła się z uścisku Dracona, zeskoczyła z ławki i zaczęła poprawiać swoje ubranie. Pospiesznie opuściła klasę, jednak gdy zauważyła, że Draco nie ruszył się z miejsca, zawróciła.
— Malfoy, rusz się! Już i tak jesteśmy spóźnieni!
Draco jednak stał, uśmiechając się łobuzersko z rękami w kieszeniach.
— A co ty na to, Granger, żeby dzisiaj nie iść na zajęcia?
— Nie ma mowy.
Draco westchnął tylko zrezygnowany, wziął książkę leżącą na biurku i podążył za Granger.
— To wszystko twoja wina, przez ciebie się spóźnimy.
Wyrzucała z siebie Hermiona w drodze do klasy.
— Ale było warto, Granger.
Ta w odpowiedzi prychnęła tylko, ale w duchu musiała przyznać mu rację. Zapukała do drzwi, gdyż byli już pod klasą i po usłyszeniu „proszę” weszli do środka.
— Dzień dobry, pani profesor. Przepraszamy za spóźnienie.
— Gdzie wy byliście?
Hermiona nie wiedziała, co odpowiedzieć. „Przepraszam, ale byliśmy zajęci obściskiwaniem się w pustej sali”. Na szczęście na ratunek przyszedł jej Draco.
— Hermiona źle się poczuła, więc poszedłem z nią do Skrzydła Szpitalnego.
Skłamał gładko, posyłając nauczycielce taki uśmiech, że nawet jej zmiękły kolana.
— Dobrze, siadajcie i wracajmy do lekcji.
Profesor Bones zaczęła na nowo omawiać sztukę animagii, a Prefekci zajęli swoje stałe miejsca. Hermiona odetchnęła z ulgą. Nie lubiła kłamać, ale w tym momencie sytuacja tego wymagała. Zaczęła przeglądać zawartość swojej torebki w poszukiwaniu podręcznika, kompletnie zapominając, że ma go Malfoy.
— Tego szukasz?
Mówiąc to, Draco przesunął opasły tom na jej stronę ławki.
— Tak.
Hermiona otworzyła książkę na rozdziale poświęconym animagii i zaczęła śledzić tekst. Nagle jednak zmaterializował się przed nią mały zwitek pergaminu. Sięgnęła po niego i po rozłożeniu, zaczęła czytać.

Jak się czujesz jako prywatna dziwka Malfoya?
Jesteś kompletnym dnem, a już myślałem,
że niżej nie możesz upaść.
A jednak szlama zawsze pozostanie szlamą.

Hermiona patrzyła na pergamin szeroko otwartymi oczami. Poczuła wszechogarniającą ją wściekłość, ale jednocześnie było jej przykro, że ktoś ma o niej takie zdanie. Draco spojrzał badawczo na Hermionę i widząc jej zasmuconą minę, trochę się zdziwił.
— Co jest, lwico?
Hermiona jednak nic nie odpowiedziała, tylko podała mu liścik. Po odczytaniu wiadomości, w Draconie aż się zagotowało. Nikt nie będzie bezpodstawnie obrażać ani jego, ani Granger. Rozejrzał się po klasie w poszukiwaniu autora liściku, gdyż ten nawet nie miał odwagi się podpisać. Nie zauważył dziwnego zachowania u nikogo, ale pomimo tego był prawie pewny, kto jest na tyle głupi, aby wypisywać takie bzdury. Nagle wpadł na świetny pomysł. Wyjął różdżkę i zaczął mamrotać pod nosem jakieś zaklęcie. W końcu pergamin poderwał się z ławki i poszybował prosto do swojego nadawcy. Tak jak przypuszczał Draco, liścik wylądował na ławce Weasleya. „Zabiję tego kretyna!” Hermiona przez cały czas przyglądała się poczynaniom Dracona i nie miała pojęcia, co on wyprawia.
— Czemu odesłałeś ten pergamin do Rona?
— Bo to on go przysłał.
— Skąd wiesz?
— Rzuciłem na ten liścik zaklęcie, którego nauczyłem się jeszcze…
Draco zawiesił się. Jakoś głupio mu było właśnie przy niej wspominać o tym, że służył jako śmierciorzerca. Zrobił to tylko raz w czasie ich spaceru po Londyńskim parku i tylko dlatego, aby uświadomić jej to, z jakiego powodu zachowywał się tak, a nie inaczej. Hermiona jednak bezbłędnie odczytała jego zmieszanie i dokończyła za niego.
— Za czasów Voldemorta.
Draco spojrzał na nią z wdzięcznością i kontynuował.
— Dokładnie. Ten czar pomaga znaleźć osobę, od której coś dostaliśmy.
Hermiona przytaknęła tylko i zaczęła ponownie śledzić tekst, jednak nie potrafiła się skupić. Na samą myśl o tym, że osoba kiedyś tak bliska jej sercu teraz stała się jej prześladowcą, łzy same cisnęły się jej do oczu. Draco nie odrywał wzroku od jej smutnej twarzy i był jeszcze bardziej wściekły na rudzielca. Na pewno nie zamierzał mu tego darować. Gdy lekcja dobiegła końca, jako pierwszy z sali wyszedł Ron. Draco widząc to, szybko zebrał swoje rzeczy i podążył za nim.
— Weasley!
Krzyknął na cały korytarz tak, że wszystkie pary oczu zwróciły się w ku niemu. Ron również się zatrzymał i odwrócił w stronę Dracona.
— Czego chcesz, Malfoy?
— Nie udawaj większego kretyna, niż jesteś. Odczep się od Granger.
Draco mówił spokojnie i wyraźnie, ale przez to opanowanie wydawał się jeszcze bardziej wkurzony.
— Aż tak pilnujesz swojej nowej dziwki? Mało ich masz w Slytherinie? To ty masz się od niej odwalić!
W tym momencie obok Dracona pojawiła się Hermiona. Już z daleka usłyszała kłótnię chłopaków.
— Draco, proszę cię, daj spokój, chodźmy stąd.
— Widzę, że nie dość, że dziwka to jeszcze wierna jak suka. Nieźle ją sobie wytresowałeś.
Po tych słowach Ron zwrócił się już bezpośrednio do dziewczyny.
— Co ty z siebie zrobiłaś? Czy ty nie rozumiesz, że przy nim się staczasz! Przestań się z nim spotykać i wróć do mnie!
Hermiona nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Najpierw wzywa ją od najgorszych, a potem twierdzi, że niby powinna do niego wrócić. Kolejne, co ją niepokoiło to szaleństwo widoczne w oczach Weasleya. To już nie był ten chłopak, którego znała, działo się z nim coś niedobrego.
— Ron, czy ty siebie słyszysz? My nigdy nie byliśmy i nie będziemy razem, Niech to w końcu do ciebie dotrze.
Weasley aż poczerwieniał ze złości i zrobił krok w stronę Hermiony.
— Wolałbym, żebyś zdechła, niż była z nim!
Te słowa zabolały i to naprawdę mocno. Nie myśląc wiele, Hermiona uniosła rękę i wymierzyła byłemu przyjacielowi siarczysty policzek. To podziałało na niego niczym czerwona płachta na byka. Już uniósł pięść, aby uderzyć dziewczynę, ale Draco w mgnieniu oka złapał go za nadgarstek i wykręcił jego rękę tak, że Gryfon upadł na kolana, krzywiąc się z bólu.
— Ty mnie chyba ostatnio nie zrozumiałeś. Nie waż się jej nigdy więcej uderzyć ani żadnej innej kobiety.
Skończywszy mówić, Draco pchnął chłopaka tak, że ten upadł na plecy. Już zamierzał odejść, gdy nagle odwrócił się i uderzył leżącego z całej siły w nos.
— A to na pamiątkę, żebyś tym razem zapamiętał, co do ciebie mówię, śmieciu.
Po tych słowach Draco wziął lekko zszokowaną Hermionę za rękę i po prostu odszedł, mijając tłum, który już zdążył się wokół nich zebrać.
— Nie musiałeś tego robić.
Odezwała się Hermiona, gdy byli już w lochach.
— Wiem.
— Więc dlaczego?
Dociekała dziewczyn. Dręczyło ją to od jakiegoś czasu. Jak człowiek, który upokarzał ją przez tyle lat, teraz może jej bronić na każdym kroku.
— Nie mam najmniejszego zamiaru patrzeć, jak ten świr się nad tobą pastwi. Sam nie byłem lepszy, ale powiedzmy, że zmądrzałem. A poza tym, ja nigdy nie podniosłem na ciebie ręki, ani na żadną inną kobietę.
Hermiona wiedział, że Malfoy ma rację. Może i niejednokrotnie doprowadził ją do łez swoimi obelgami, ale nigdy w życiu jej nie uderzy. Nagle zadzwonił dzwonek, a drzwi od klasy się otworzyły. Wszyscy weszli do środka i zajęli swoje miejsca. Lekcja minęła stosunkowo szybko tak jak i pozostałe. Nawet nie spostrzegli, kiedy czekali na ostatnie dzisiaj zajęcia – OPCM. Po dzwonku profesor Roger zaprosił ich do klasy. Gdy wszyscy już zajęli swoje miejsca, zaczął mówić.
— Dzień dobry. Dzisiejsza lekcja będzie nieco odbiegała od waszego programu nauczania. Postanowiłem zapoznać was z zaklęciem patronusa.
Na sali dało się usłyszeć szepty podekscytowania. Patronus należał do magii z wyższej półki i bardzo niewielu czarodziei potrafiło go poprawnie wyczarować. Jednak pośród uczniów siedzących w tej klasie było wielu członków Gwardii Dumbledora, którzy poznali już to zaklęcie. Co prawda nieliczni z nich opanowali je w pełni, ale podstawy już znali.
— Czy ktoś może nam powiedzieć coś o tym zaklęciu?
Ręka Hermiony i kilku innych uczniów wystrzeliły w górę. Jednak profesor Benz jak zwykle wybrał swoją ulubienicę.
— Proszę, panno Granger.
— Zaklęcie Expecto Patronum to bardzo złożony czar. Jest to rodzaj tarczy chroniącej nas przed dementorem. Cielesnego patronusa trudno jest wyczarować i potrafi to niewielu czarodziei. Zaklęcie to wymaga niezwykłego skupienia. Trzeba też przywołać do siebie najszczęśliwsze wspomnienie, jakie się posiada.
— Brawo, dziesięć punktów dla Gryffindoru.
Nauczyciel zaczął dalej opowiadać o patronusach i ich właściwościach, Hermiona jednak go nie słuchała. Doskonale to wszystko wiedziała i nie widziała sensu w tym, aby wysłuchiwać tego po raz kolejny. Benz przez cały czas prowadził wykład, lecz jego wzrok skupiał się na pannie Granger, która bezczelnie go ignorowała. Co chwilę zerkała w okno albo na blondyna siedzącego obok, który nie spuszczał z niej oczu. Irytowało go to, że dziewczyna nie uważa, a raczej, że nie zwraca na niego uwagi.
— Panno Granger, czy mogłaby pani do mnie podejść?
Hermiona zdziwiła się, ale podeszła do nauczyciela.
— Skoro pani mnie nie słucha i woli obserwować wszystko dookoła, to zakładam, że może nam pani zaprezentować zaklęcie patronusa.
— Oczywiście.
Odpowiedziała pewnie Hermiona i sięgnęła po różdżkę. Przez chwilę zastanawiała się nad wspomnieniem, musiało być ono naprawdę silne, gdyż zamierzała pokazać, na co ją stać i utrzeć nosa Benzowi. Pierwsze, co przyszło jej do głowy to dzień, w którym odnalazła rodziców i przywróciła im pamięć. Była wtedy taka szczęśliwa, że są cali i zdrowi, a co najważniejsze pamiętają, że mają córkę. To zdecydowanie jej najszczęśliwsze wspomnienie. Pozwoliła, by wypełniło ją całą i skupiła myśli tylko na tamtej chwili. W końcu wypowiedziała formułkę zaklęcia.
— Expecto Patronum.
Z jej różdżki wystrzeliła srebrna mgła, która już po chwili, ku jej zdziwieniu nie uformowała się w wydrę, tylko w…

27 komentarzy:

  1. Jesteś wredna :'( jak można zakończyć w TAKIM momencie .... No jakoś ci to wybacze ale jak dodasz szybko nn :P ro,dział Cudo :D

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim momencie jak mogłaś czekam na następny rozdział a ten mi się podobał najbardziej ze wszystkich ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. W SMOOOOKA!!!!!!! zamienił się w smoka, zgadłam? ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisz szybko następny rozdział, bo umrę z ciekawości! Bardzo dobry rozdział. Idealnie dopracowany portret psychologiczny Draco <3

    OdpowiedzUsuń
  5. W... fretkę ? Jak Malfoy w 4 klasie. :D Świetny rozdział, czekam na więcej ! U mnie nowa notka http://dramione-umrzec-z-mlosci.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W ... ??? No szybko teraz dodaj nowy rozdzial <#333

    OdpowiedzUsuń
  7. No w co , co ? Zapewne w smoka jezu dziewczyno chcę więcej .!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ich rozdział boski i ron w końcu dostał w kinolna :D A akcja w klasie HA mega podniecająca :D szybko CHCĘ WIĘCEJ !

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne, cudowne, cudowne! Chociaż, wiesz, każdy rozdział jest wspaniały, wyjątkowy i w ogóle. Chyba się uzależniłam, co ty robisz z ludźmi :OO Patronus przybrał postać fretki albo smoka, ewentualnie węża, prawda? I proszę, nie każ nam długo czekać, dodaj szybko nowy rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. W Smoka! I dodawaj szybko nn bo ja tu zejdę z ciekawości :D Rozdział cudowny, zresztą jak zwykle. Pozdrawiam
    Natica ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W smoczka! Patronusy zmieniają swą postać, gdy coś wpływa mocno na emocje. Czyżby to, iż nasza droga panna Granger się zakochała w Draconie (łac. Draco - smok [tak, tak, zdaję sobie sprawę, że niemalże każdy to wie]) sprawi tę zmianę? Czekam :* Smoka Miniaturkę albo nawet lepiej 1:1 :D Masz betę? Bo patrząc na błędy interpunkcyjne, stylistycznie i (możliwe, że był we wcześniejszym rozdziale) ortograficzne! Zdania, które układasz są nie składne. W niektórych wyrazach brakuje Ci literek lub są one w błędnej kolejności. Mimo wszystko bardzo podoba mi się Twój blog, kochana. Masz genialne pomysły, WŁASNE pomysły. Cóż... Mam na myśli to, że mimo wielu blogów o tematyce Dramione, w Twoim niemalże nic się nie powtarza, a to jest zdecydowany plus. Przynajmniej u mnie go masz, ale kto przyjmuje się zdaniem jakiejś tam "Nox", co nie?

      Gorąco pozdrawiam i czekam z niecierpliwością ~ Nox

      Ps: Jeśli nie masz bety - poszukaj kogoś, kto by chciał być na tym "stanowisku", ponieważ znacznie lepiej czyta się tekst bez polonistycznych "wpadek".

      Ps2: Jeśli chciałabyś mogę zostać twoją tymczasową betą, w takim wypadku (jeśli masz) napisz w odpowiedzi na mój komentarz swój nr gg, a ja się z Tobą skontaktuję jak najszybciej.

      Usuń
  11. Smieszniej by bylo gdyby to byla fretka... Ale smok tez fajna rzecz. Ale lepszy bylby taki malutki.. Taki slodziasty!
    Wydaje mi sie ze pan Roger jeszcze troche tu namiesza...
    Podoba mi sie ten rozdzial i czekam na kolejna czesc!! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejj :D
    Cudo, cudo, cudo:)
    Miałabym do ciebie prośbę,
    mogłabyś mnie informować o następnych notkach? :P
    A przy okazji, gdybyś zostawiła adres bloga dodałabym go do linków u siebie.
    świetnie!
    Aż się zaczęłam zastanawiać jaki to może być zwierzak i doszłam do wniosku iż mógłby to być kot, tygrys lub coś podobnego, jako, ze to gryfonka. Ale to takie głupie domysyły :D
    Pozdrawiam:*
    Rouse

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak! Jesteś okropna! :D
    No nic.. znowu pozostało mi czekać na kolejny rozdział. Mam nadzieje, że dodasz go szybko. Nie wiesz kiedy dokładnie? :)
    Życzę weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się w sobotę przed południem, a jak nie to w niedzielę z rana :)

      Usuń
    2. Okej ;) Dzięki za odpowiedź ;*

      Usuń
  14. w końcu udało mi się spiąć i skończyć czytać wszystkie rozdziały :) Powiem Ci, że początku miałaś naprawdę ciężkie. Masę błędów, stylistyka.. Od paru rozdziałów zauważyłam, że idzie Ci coraz lepiej. Nabrałaś wprawy w opisywaniu emocji oraz różnych sytuacji. Wciągnęłaś mnie nieziemsko i czekam z ogromną niecierpliwością na kolejny rozdział :)
    Aaaah właśnie, masz przepiękną grafikę :) To było pierwsze na co zwróciłam uwagę :)
    Dodaję Cię do obserwowanych i czytanych :)

    Pozdrawiam serdecznie,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  15. Myślę, że patronusem Hermiony okaże się smok. Czekam niecierpliwie na kolejną notkę:)

    OdpowiedzUsuń
  16. WOOAAAH !! no cudnie po prostu <33 hahahha, no ładny pokaz przed Rogerem, ale ja też już wiem w co się przeistoczyła wydra ;3 tzn, tak mi się wydaję. :DD błagam z całego serca, szybko z tą notką <3
    pozdrawiam,
    Potterhead ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam! :)
    Chciałabym poinformować o nowej notce na moim blogu + bardzo dziękuję za komentarz!
    Koooocham tego bloga, kocham te opowiadanie, kocham Twoją twórczość, Twój styl pisania i ogółem, Ciebie! Pisz, pisz szybciutko nowy rozdzialik ♥
    Pozdrawiam, therollst.

    OdpowiedzUsuń
  18. Grabisz sobie:]Jak mogłaś. Ciekawe co to będzie. Wracam do świata Dramione.

    J.K.

    OdpowiedzUsuń
  19. czyżby patronus Dracze ?!
    Idę, idę, idę! DALEJ ! <3

    CzytelniczkaGreen.

    OdpowiedzUsuń
  20. Jezu , pewnie to smoczek mały !!!!
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  21. Chyba w coś związanego z Draco nie ?

    OdpowiedzUsuń
  22. "Śmierciożercą" z wielkiej litery i przez "ż" a nie "rz", "mogłaby" razem.
    Ron Ty idioto..
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń