sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 61 część 2



Pierwsze promienie słońca zaczęły wpadać do sypialni panny Granger, wybudzając ją ze snu. Czuła się dzisiaj wyjątkowo wypoczęta. Ostatnimi czasy nie sypiała zbyt dobrze, więc była to dla niej miła odmiana. Wczoraj, gdy późnym popołudniem wróciła od Rona od razu zaszyła się w swoim pokoju, prosząc Stworka, aby przyniósł jej coś do jedzenia. Potrzebowała nieco spokoju, żeby móc wszystko sobie poukładać. Po wizycie w Mungu poczuła jakby część ciężaru, który spoczywał na jej barkach zniknęła. Z Ronem rozmawiała bardzo długo i niemal o wszystkim. Czuła się jak za dawnych lat, gdy prowadzili przeróżne dyskusje w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Naprawdę miło spędzili czas, a co najważniejsze, choć na chwilę mogła zapomnieć o swoim aktualnym życiu. Ronowi nie powiedziała o tym, co się wydarzyło, gdyż nie chciała go niepotrzebne martwić. On miał wystarczająco problemów, a poza tym i ona wolała nie rozgrzebywać tych ran. I tak za każdym razem, gdy zamykała oczy widziała martwe ciała rodziców lub ich trumny. Malfoya niestety miała na co dzień, co również ją wykańczało. W sercu przez cały czas chowała do niego żal o to jak ją potraktował. Rozpacz potęgował fakt, iż choć niechętnie sama przed sobą musiała przyznać, że nadal go kocha. To było silniejsze od niej i pomimo, iż rozum wiedział swoje to poranione serce za nic nie chciało go posłuchać. Szatynka potrząsnęła głową, chcąc odpędzić od siebie ponure myśli. To były jej ostatnie dni w Hogwarcie i nie mogła  zmarnować ich na zadręczanie się. Chciała jak najlepiej zapamiętać to miejsce, które uznawała za drugi dom. Kochała ten zamek ponad wszystko, bo to kim jest i jak daleko zaszła zawdzięczała właśnie tej szkole. Nawet przykrości, które ją tu spotkały nie były w stanie tego zmienić. Leżała tak rozmyślając o wszystkim i o niczym, póki nie zdecydowała się wstać. Pomimo, iż do śniadania miała jeszcze sporo czasu uznała, że gorąca kąpiel dobrze jej zrobi. Zgarnęła z szafy wszystkie potrzebne rzeczy i poszła do łazienki. Opuściła ją dopiero po godzinie już ubrana i gotowa do wyjścia. Zostawiła jeszcze tylko jedzenie dla Lucy, która najwidoczniej jeszcze nie zamierzała wstać i ruszyła do Wielkiej Sali. Korytarze były już opustoszałe, ale jej to nie przeszkadzało. Cisza i spokój były tym, czego potrzebowała. Nie spiesząc się zbytnio dotarła do sali, gdzie zebrali się już niemal wszyscy. Usiadała na pierwszym wolnym miejscu przy stole Gryffindoru i nałożywszy sobie jajecznice zaczęła jeść. Jej spokój nie trwał jednak zbyt długo.


- Ty!

Usłyszała za sobą czyjś rozwścieczony głos, dlatego odwróciła się gwałtownie. Jak się okazało tuż za nią stała czwórka jej przyjaciół. Wyglądali na zdenerwowanych, ale nie przejęła się tym zbytnio, gdyż doskonale znała powód ich stanu.

- Cześć.

Powiedziała jak gdyby nigdy nic, ale ani ruda, ani Pansy nie dały się tak łatwo spławić. Natychmiast obeszły stół i usiadły na przeciwko panny Granger, która już zdążyła wrócić do posiłku. Chłopaki za to zajęli miejsca po obu stronach szatynki. „To by było na tyle, jeśli chodzi o spokój.”

- Możesz nam powiedzieć, co ty robiłaś w Londynie i czemu nam o tym nie powiedziałaś?

Zapytała w końcu Pansy, a Hermiona natychmiast przerwała jedzenie i spojrzała na nią nieco zaskoczona.

- Skąd wy wiecie, że byłam w Londynie?

Cała czwórka wymieniła zaniepokojone spojrzenia, zdając sobie sprawę, że wkopali się i to jak jasna cholera. Pansy jednak nie dała się zwieść.

- To nie jest istotne, martwiliśmy się. Nie dawałaś znaku życia przez cały dzień. Po co ty tam w ogóle pojechałaś?

- Nie będę z wami na ten temat rozmawiać, póki się nie dowiem, skąd wiecie, że byłam w Londynie.

Nie zamierzała się ugiąć, a Harry i Blaise doskonale o tym wiedzieli, dlatego Diabeł westchnął ciężko i postanowił wyjawić prawdę.

- W sobotę po tej nieszczęsnej imprezie rzuciliśmy na ciebie zaklęcie, dzięki któremu mogliśmy się dowiedzieć, gdzie jesteś.

- Co takiego?!

Krzyknęła szatynka zwracając na siebie uwagę kilku uczniów. Nawet nie ukrywała tego jak jest wściekła. Właśnie takiej reakcji się spodziewali jeśli panna Granger dowie się o ich małych środkach ostrożności.

- Miona, uspokój się…

Sytuacje postanowił załagodzić Harry, lecz Hermiona natychmiast mu przerwała.

- Jakie uspokój?! Kto wam pozwolił mnie szpiegować? Ja nie mam pięciu lat do cholery.

Może i chcieli dobrze, ale do niej nie przemawiały ich pobudki. Nie mieli prawa robić czegoś takiego.

- A co mieliśmy zrobić po tym, co się stało?

Wtrąciła się ruda, widząc, że Hermiona traci nad sobą panowanie. Po części ją rozumiała, ale jej dobro było dla nich ważniejsze.

- Zaufać mi? Cholera, dałam wam słowo, że to się nigdy więcej nie powtórzy, więc powinniście mi uwierzyć, a nie traktować jak dziecko. Staram się wziąć w garść, więc mi tego nie utrudnijcie.

Warknęła szatynka, podnosząc się z ławki. Po jej dobrym humorze nie było już śladu, a i nawet jeść jej się odechciało. Nienawidziła, gdy ktoś robił coś za jej plecami, szczególnie, jeśli sprawa dotyczyła bezpośrednio niej. Teraz ponownie zapragnęła znaleźć się w swoim pokoju z daleka od tego wszystkiego. Gdy już miała zamiar wyjść do sali wleciały sowy, a jedna z nich już po chwili wylądowała na stole przed panną Granger. Hermiona spojrzała na nią nieco zdziwiona, lecz odebrała list, a ptak niemal od razu zniknął. Gdy rozpoznała pieczęć na kopercie jej serce zaczęło bić szybciej. Ignorując pytające spojrzenia przyjaciół, pospiesznie wyciągnęła list i zagłębiła się w lekturze. Z każdym kolejny słowem jej oddech stawał się coraz płytszy, a oczy szersze z powodu rosnącego szoku. Gdy skończyła poczuła silne zawroty głowy. Nogi odmówiły posłuszeństwa, a Hermiona zachwiała się niebezpiecznie. Przed upadkiem jednak uchronił ją Blaise, który w mgnieniu oka znalazł się obok. Złapał szatynkę w pasie, pomagając jej pozostać w pionie.

- Miona, co ci jest?

Diabeł naprawdę się zaniepokoił, widząc bladą niczym kreda twarz szatynki. Ta jednak patrzyła na niego przerażonymi oczami, które powoli zachodziły łzami.

- To z Ministerstwa…

Jej głos był ledwie słyszalny, dlatego dosłyszał go tylko Diabeł.

- Czego oni od ciebie chcą?

- Znaleźli go… znaleźli mordercę moich rodziców…

Z każdym słowem głos Hermiony łamał się coraz bardziej, a pierwsza łza zamieniła się w cały ich potok. Brunet bez słowa przytulił do siebie Gryfonkę, pozwalając, aby ta zaczęła szlochać w jego ramię.

- Blaise, co się dzieje?

Zapytała Pansy, która tak jak cała reszta natychmiast znalazła się przy swoim narzeczonym i przyjaciółce.

- Złapali zabójcę jej rodziców.

Wyjaśnił cicho Blaise, mocniej przytulając do siebie Mionę. Pansy zakryła usta dłońmi, po czym spojrzała ze współczuciem na przyjaciółkę, czego ta nie mogła zobaczyć, gdyż nadal moczyła swoim łzami koszulę Zabiniego.

- Zabierzmy ją stąd.

Stwierdził rzeczowo Harry, zdając sobie sprawę, że są atrakcją dla całej Wielkiej Sali. Diabeł skinął tylko głową, po czym jednym sprawnym ruchem wziął Hermione na ręce i razem z resztą ruszył w stronę wyjścia. Nim jednak przekroczył próg odruchowo spojrzał w stronę stołu Slytherinu, gdzie od razu złapał wzrok Dracona.

- Bądź w pokoju.

Przekazał mu bezgłośnie, poruszając jedynie ustami, lecz Smokowi to wystarczyło. Poza tym domyślał się, o co może chodzić. Niemal w tym samym momencie, co Granger on również otrzymał list z Ministerstwa. Jutro o 10 miał się stawić na procesie Lucjusza, który dotyczył zabójstwa Jane i Iana Grangerów w roli świadka. W pierwszej chwili nie mógł w to wszystko uwierzyć, lecz wystarczyło jedno spojrzenie na Granger, aby wątpliwości zniknęły. Właśnie dzisiaj miał iść do McGonagall, aby uzyskać zgodę na wyjście z zamku, które nie było już potrzebne. Lucjusz został złapany, jutro ma sprawę, na której on będzie zeznawał. I, co najważniejsze Granger poznała prawdę. Nie był jednak pewny, czy to jest takie dobre. W tym momencie spokojnie mogła go znienawidzić, o ile jeszcze tego nie zrobiła i wcale by się jej nie dziwił. Pomimo to poczuł niewyobrażalną ulgę. Ten sukinsyn nie miał szans, aby się wywinąć, co oznaczało, że jego najbliżsi i, co najważniejsze Granger są bezpieczni. Właśnie tego dla niej pragnął. Nawet jeśli nadal mieliby żyć osobno był szczęśliwy. Kochał na tyle mocno, iż nie zważał na swoje uczucia. Ona już zawsze miała być dla niego najważniejsza. Z tą myślą podniósł się z ławki i opuścił Wielką Salę. I tak już nic by nie przełknął, więc nie widział sensy w siedzeniu tu. Gdy dotarł do swojego dormitorium od razu rzucił się na łóżko, ukrywając twarz w poduszce. Leżał tak, póki ktoś mało delikatnie nie otworzył drzwi. Bardzo niechętnie uniósł głowę, a to, co ujrzał od razu go otrzeźwiło. Do dormitorium po kolei weszli Blaise, Pansy, Ginny i Harry. Ostatnia trójka nie wyglądała na zbyt zachwyconych przybyciem tutaj. Diabeł za to miał zacięty wyraz twarzy.

- Zabini, możesz nam w końcu powiedzieć, o co ci chodzi i po cholerę nas tu przywlokłeś?

Zapytał wyraźnie rozdrażniony Potter, gdy brunet zamknął za nimi drzwi. Przed chwilą odprowadzili Hermionę na piąte piętro i napoili ją Eliksirem Słodkiego Snu, a zaraz potem Diabeł zaciągnął ich tutaj. Nie powiedział im nic konkretnego, w kółko powtarzając, że dowiedzą się w swoim czasie.

- Siadać i milczeć. Draco, opowiedz im wszystko od początku.

Drugie zdanie skierował do nieco oszołomionego blondyna, który zdążył się już podnieść do pozycji siedzącej.

- Ale o co ci…

Zaczął Smok, nieświadomie jeszcze bardziej wyprowadzając kumpla z równowagi.

- Chociaż ty mnie nie denerwuj. Masz im opowiedzieć wszystko, od początku.

Oznajmił Zabini głosem nieznoszącym sprzeciwu. Obrzydło mu ukrywanie przed wszystkimi prawdy. Draco westchną ciężko, lecz gdy wszyscy usiedli zaczął mówić. Nie omijał żadnych szczegółów, począwszy od wcześniejszych pogróżek, poprzez zabicie przez Lucjusza Grangerów, list od niego, zerwanie z Hermioną, związek z Greengrass, skończywszy na dniu dzisiejszym. Słuchali go w skupienie, nawet nie starając się ukryć narastającego szoku. Pod koniec Ginny i Pansy miała łzy w oczach, a Harry intensywnie myślał nad tym, co usłyszał. Malfoy za to w spokoju czekał na ich reakcje. Nie łatwo mu było rozgrzebywać te rany, lecz Blaise miał racje, oni zasługiwali na prawdę, tak samo jak Granger. Właśnie w tym momencie zrozumiał, że choćby nie wiem co musi z nią porozmawiać. Nawet jeśli miałaby go pobić albo przeklną czymś paskudnym. Nie zamierzał tak zostawić tej sprawy. Jeśli naprawdę miałby zniknąć z jej życia, najpierw chciał, aby poznała całą prawdę. Cisza w dormitorium trwała, póki nie przerwała jej Pansy. Wstała z łóżka Blaise’a, na którym dotychczas siedziała, po czym podeszła do blondyna i po prostu się do niego przytuliła, zaskakując tym wszystkich.

- Przepraszam, że tyle razy na ciebie nawrzeszczałam. Nie miałam pojęcia…

Powiedziała po chwili, odsuwając się od blondyna. Naprawdę było jej głupio. Nigdy nie przypuszczała, że i on mógł taki cierpieć i to jeszcze z powodu własnego ojca.

- Zasłużyłem, nie wiem jak mogłem być takim kretynem i ją zostawić.

- Potwierdzam, jesteś kretynem, ale wszystko da się jeszcze odkręcić.

Stwierdził nagle Harry, przenosząc wzrok na Ślizgona.

- Czarno to widzę…

- Posłuchaj, już dawno miałem ochotę dać ci w pysk, sam zresztą nie wiem jakim cudem się powstrzymałem, ale jeśli teraz nie spróbujesz tego odkręcić to już nie będę miał oporów, a ty w najlepszym wypadku skończysz w Mungu. Miona jest dla mnie jak siostra i nie mam zamiaru bezczynnie patrzeć jak się wykańcza. Jeśli ci na niej zależy masz ją odzyskać. Nie wiem, co ona w tobie widzi i chyba nigdy nie zrozumiem, ale widzę, że bez ciebie nie jest szczęśliwa. Więc tak dla jasności, przestań się nad sobą rozczulać i weź się w garść. Ona cię potrzebuję, nawet jeśli wmawia sobie coś innego, co jest bardziej niż pewne, dlatego nie spodziewaj się, że będzie łatwo.

Draco słuchał go w skupieniu, przyswajają informacje. Musiał przyznać, że kiedyś niesłusznie uważał Pottera za prymitywa. Brunet nie raz udowodnił, że ma więcej rozumu od niego. To przecież było takie proste. Granger go kochała i potrzebowała. Tyle razu mu to mówiła i pokazywała. Poza tym jej stan teraz byłby o wiele lepszy, gdyby po prostu o nim zapomniała. To jednak nie zmieniało faktu, że z natury była uparta i tu po raz kolejny Potter miał racje. Odzyskanie jej to nie lada wyzwanie, co jednak ani trochę go nie zniechęcało. Jeśli był choć cień szansy, że ponownie mógł ją mieć przy sobie to jemu to wystarczyło.

- Masz racje Potter, masz cholerną racje…

Powiedział w końcu, a na jego twarzy po raz pierwszy od bardzo dawna pojawił się szczery uśmiech.

- Czy dobrze rozumiem, że to co ja starałem ci się uświadomić od samego początku, Wybraniec przekazał ci w kilku zdaniach?

Zapytał z niedowierzaniem Blaise, choć w gruncie rzeczy najchętniej wyściskałby ich obu. Nareszcie obrali dobry kierunek, który musiał zaprowadzić ich do upragnionego happy end’u.

- Tytuł Wybrańca zobowiązuje.

Wyjaśnił z prostotą Harry, tym razem wywołując uśmiech u wszystkich. Jedyny Draco zdawał się już być w swoim świecie, który aktualnie kręcił się wokół jutrzejszej rozprawy. Czuł, że to może być dla nich przełomowy moment. Tam powie całą prawdę, którą usłyszy również Granger. Wiedział jednak, że tak czy siak muszą porozmawiać w cztery oczy, aby mógł powiedzieć wszystko i błagać o wybaczenie. Potter mówił prawdę, nie będzie łatwo, ale gra jest warta świeczki. Właśnie rozpoczął walkę o swoje szczęście, którą tym razem zamierzał wygrać. Tu walkower nie wchodził w grę, nie może się tak łatwo wycofać.

*****

Hermiona stała przy czarnej ścianie, wpatrując się tępo przed siebie. Czuła się nieswojo i teraz żałowała, że przyszła sama i do tego tak wcześnie. Do rozprawy zostało jeszcze ponad pół godziny. W zamku jednak za nic nie mogła sobie znaleźć miejsca. W nocy nie zmrużyła oka, a z samego rana przeniosła się do Londynu. Nie od razu poszła do Ministerstwa. Zdecydowała się na odwiedzenie grobów rodziców. Powoli zaczęło do niej docierać, że oni naprawdę zniknęli z powierzchni ziemi, zostawiając ją samą. Poza przyjaciółmi nie miała już nikogo. Spędziła tam sporo czasu, po prostu wpatrując się w nagrobki, a teraz czekała na proces potwora, który pozbawił ją najważniejszych osób. Będzie musiała spojrzeć mu w oczy, człowiekowi, który odebrał jej absolutnie wszystko. Nie potrafiła nawet w pełni cieszyć się z tego, że Lucjusz Malfoy za swe haniebne czyny. Nic nie mogła jej zwrócić tego, co straciła. Stała tak, po prostu wpatrując się w ścianę, gdy nagle usłyszała kroki. Przekręciła głowę i wtedy ujrzała Ministra Magii, a za nim dziesiątki osób w czarnych i bordowych szatach – członkowie Wizengamotu.

- Witaj Hermiono.

Przywitał się Kingsley, gdy był dostatecznie blisko szatynki. Ta uśmiechnęła się blado, ściskając mężczyźnie dłoń.

- Dzień dobry.

- Niedługo będzie po wszystkim, proces to czysta formalność.

Powiedział spokojnie Minister, patrząc na szatynkę ze współczuciem. Wystarczyło na nią spojrzeć, aby wiedzieć jak wiele ta dziewczyna musiała przejść. Zdradzał ją każdy gest, a szczególnie to smutne spojrzenie. Gryfonka skinęła tylko głową, nie mogąc się zdobyć na nic innego. Nie protestowała, gdy Kingsley wprowadził ją do ogromnego pomieszczenia, w którym miał się odbyć proces. Dokładnie w tej samej sali niegdyś był przesłuchiwany Harry. Wszyscy zaczęli zajmować swoje miejsca, a Hermiona usiadła na ławce jak najbliżej drzwi. Nie chciała się rzucać w oczy. Już sama obecność tutaj była dla niej niekomfortowa. Szatynka wzroku nie spuszczała ze swoich dłoni, póki drzwi ponownie się nie otworzył, a przez nie przeszła Narcyza Malfoy. Podejrzewała, że kobieta również będzie tu obecna. Arystokratka rozejrzała się po sali, aż w końcu jej wzrok natrafił na Hermionę. Bez wahania ruszyła w jej kierunku.

- Tak strasznie mi przykro moje dziecko.

To było jedyne, co przyszło jej do głowy. Czuła potworne wyrzuty sumienia, że to jej były mąż tak strasznie skrzywdził tę dziewczynę. Przez chwilę się wahała, lecz w końcu przytuliła do siebie Gryfonkę, która była jej za to dozgonnie wdzięczna. Potrzebowała teraz czyjejś bliskości. To wszystko było trudniejsze niż przypuszczała, a proces nawet się jeszcze nie zaczął.

- To nie pani wina.

Odpowiedziała, gdy Narcyza wypuściła ją z objęć, lecz po chwili zastanowienia dodała.

- Mam do pani prośbę…

- Proś o co tylko chcesz.

- Czy mogłaby pani tu ze mną zostać? Nie chcę być sama, gdy on…

Nie dokończyła, gdyż głos uwiązł jej w gardle. Pani Malfoy w odpowiedzi usiadła obok, ściskając dłoń Gryfoinki. Chociaż tyle mogła dla niej zrobić.

- Oczywiście moja droga.

Dokładnie, gdy arystokrata skończyła swą wypowiedz drzwi znowu się otworzyły, a przez nie przeszedł Draco Malfoy. Obie kobiety zwróciły głowy w jego stronę. Narcyza poczuła, jak ciało siedzącej obok niej dziewczyna spina się, a ona niemal natychmiast spuszcza wzrok na swoje dłonie. Nie znała całej historii, lecz sprawa wydawała się naprawdę poważna. Nie zamierzała jednak męczyć tej dziewczyny pytaniami. Miała inne źródło informacji, które właśnie spojrzało w ich stronę. Narcyzie aż ścisnęło się serce, gdy ujrzała przepełnione żalem oraz tęsknotą za siedzącą obok niej drobną istotą, oczy syna. Gdy przeniósł wzrok na matkę skinął jej lekko głową i posłał wymuszony uśmiech. Cieszył się, że jest z Granger. Ona nie mogła być teraz sama. Z ciężkim sercem usiadł po drugiej stronie sali, nie chcąc dodatkowo stresować Gryfonki.

- Wszyscy świadkowie są już obecni, zatem za chwilę zaczynamy rozprawę.

Oznajmił Kingsley, wyciągając różdżkę. W myślach wypowiedział formułkę zaklęcia, a już po chwili srebrzysty ryś pomknął w tylko sobie znanym kierunku. Wszyscy czekali w napięci na to, co zaraz nastąpi. I stało się. Drzwi otworzyły się, a do sali weszła trójka mężczyzn. Dwóch postawnych strażników prowadziło zakutego w kajdany Lucjusza Malfoya. Arystokrata mimo swojej beznadziejne sytuacji szedł z dumnie uniesioną głową, a z jego postawy biła wyniosłość. Sprawiał wrażenie pewnego siebie, choć prawda była zupełnie inna. Zdawał sobie sprawę, iż jego położenie jest co najmniej fatalne, a na uniknięcie kary ma bardzo znikome szanse. Dopiero po aresztowanie zrozumiał w jakie bagno się wpakował. Lucjusz został podprowadzony do krzesła, na którym mało delikatnie go usadzono.

- Proszę o cieszę!

Kingsley uderzył dwukrotnie drewnianym młotkiem o podkładkę, aby zwrócić na siebie uwagę zgromadzonych.

- Rozpoczynam sprawę Lucjusza Malfoya, urodzonego 14 marca 1954, zamieszkałego w Malfoy Manor. Pan Malfoy jest oskarżony o zabicie małżeństwa mugoli, Iana i Jane Grangerów, dnia 17 maja 1999, przy użyciu zaklęcia uśmiercającego. Czy oskarżony przyznaję się do popełnienie zarzucanego mu czynu?

- Nie.

Odpowiedział hardo Malfoy Senior, ani na chwilę nie wychodząc z roli wyniosłego arystokraty.

- Jest pan świadomy, iż mamy świadków, których zeznania są w stanie pana pogrążyć?

Kingsley za wszelką cenę starał się zachować spokój, gdyż tego wymagało od niego stanowisko. Jego zdaniem ten człowiek bezzwłocznie powinien trafić do Azkabanu i już nigdy go nie opuścić.

- To stek kłamstw. Jestem osobą na wysokim stanowisku zarówno społecznym jak i zawodowym, po co miałbym sobie brudzić ręce jakimiś jugolami, których nawet nie znam?

- Może po to, żeby mi zniszczyć życie bydlaku?!

Draco nie wytrzymał. Jego nerwy na sam widok tego człowiek zostały poważnie nadszarpnięte, ale to, co on wyprawiał teraz nie mieściło mu się w głowię. Jak on śmiał wygadywać takie brednie? Że też te wszystkie kłamstwa chciały mu przejść przez gardło.

- Panie Malfoy, proszę o spokój. Zaraz nadejdzie pana kolej na zeznania, lecz teraz proszę się uspokoić.

Draco wziął głęboki wdech, co niewiele mu pomogło. Pocieszał się myślą, że za chwilę i tak pogrąży tego człowiek, więc jeszcze przez moment może się powstrzymać.

- Przepraszam.

Mruknął, zaciskając pięści i w myślach licząc do dziesięciu. Wątpił, aby to pomogło, lecz czymś zająć się musiał.

- Wracając do oskarżonego, mam rozumieć, że pan nie przyznaje się do dokonania zarzucanego mu czynu?

- Absolutnie nie.

- Dobrze, w takim razie zapraszam pierwszego świadka, panią Narcyzę Malfoy.

Arystokrata wstała ze swojego miejsca i usiadała tak, gdzie jeszcze przed chwilą siedział jej mąż, którego teraz strażnicy ulokowali na jednej z ławek.

- Pani Malfoy, proszę powiedzieć, co pani wie w tej sprawie?

Narcyza zaczęła szczegółowo opowiadać o zajściu w windzie oraz wcześniejszym zachowaniu Lucjusza. Draco był z niej dumny. Jego matka odzyskała hardość ducha, co ostatecznie udowodniła wczoraj i teraz zeznając przeciwko temu bydlakowi. Dzięki jej odwadze już niebawem mieli się stać wolnymi ludźmi. Teraz jednak blondyn pluł sobie brodę, że i on nie wykrzesał z siebie na tyle siły, a walczyć. Gdyby nie jego głupota ten proces odbyłby się już dawno, a on nie straciłby najcenniejszego skarbu jaki kiedykolwiek posiadał. Oddałby wszystko, byleby cofnąć czas i naprawić to co schrzanił. Nie miał jednak takiej możliwości, dlatego też pozostała mu tylko nadzieja, że jeszcze nie jest za późno, aby wszystko naprawić. Niczego tak nie pragną jak właśnie odkupienia win.

- Ten człowiek już dawno powinien trafić do więzienia, ponieważ to nie jest pierwszy raz, kiedy rujnuje ludziom życie. Mam nadzieję, że tym razem nie popełnią państwo tego samego błędu, co roku temu dając mu wolność.

Zakończyła swoje zeznania Narcyza, spoglądając na człowieka, z którym przez tyle lat żyła pod jednym dachem, a który w tym momencie nie znaczył dla niej nic.

- Dziękuję pani Malfoy, proszę usiąść.

Kobieta skinęła głową i podeszła do Hermiony, która była na granicy załamania nerwowego. Z trudem powstrzymywała łzy, które cisnęły jej się do oczu. Nie myślała, że to wszystko będzie takie trudne. Każde słowo sprawiało, iż wspomnienia napływały do jej umysłu, a ona nie była w stanie sobie z nimi poradzić. Jej rany były zbyt świeże, aby na nowo je otwierać. Drżenie rąk stawało się coraz silniejsze, a szatynka z trudem łapała każdy kolejny oddech tak, aby nie wybuchnąć płaczem.

- Panno Granger, czy wszystko w porządku?

Zapytał z troską Kingsley, gdy jego wzrok padł na niemal białą dziewczynę. W tym momencie to nie była ta silna Gryfonka, którą znał. Hermiona wiedziała, że przez gardło nie przejdzie jej ani jedno słowo. Pokręciła jednak przecząco głową, dając tym samym do zrozumienia, że nic nie jest w porządku. Dotarła do kresu swojej wytrzymałości. Nie wyobrażała sobie spędzić tu ani chwili dłużej.

- Pani Smith, proszę zaprowadzi pannę Granger do mojego gabinetu i dać jej coś na uspokojenie. Przyjdę tam zaraz po rozprawie.

Minister zwrócił się do siedzącej obok niego kobiety po czterdziestce, która pracowała jako jego asystentka. Ta siknęła tylko głową i wyprowadziła z sali roztrzęsioną Hermione. Również jej zdaniem, to było najlepsze, co w tym momencie mogli zrobić dla tej biednej dziewczyny, szczególnie, że najgorsze w tej rozprawie dopiero przed nimi. Draco patrzył jak wyprowadzają Granger i jedyne czego pragnął to podbiec i mocno ją przytulić. Wiedział jednak, że nie może tego zrobić i to tylko pogłębiało jego smutek oraz rozgoryczenie.

- Panie Malfoy, proszę zająć miejsce dla świadka.

Z rozmyślań wyrwał go głos Ministra, który przyglądał mu się uważnie. Miał przeczucie, że właśnie ten chłopak może najwięcej wnieść do sprawy. Draco natychmiast wypełnił jego polecenia, na chwilę odsuwając od siebie obraz roztrzęsionej Granger. Trochę żałował, że jej tu nie ma i nie będzie mogła usłyszeć jego zeznać, ale cóż, nie wszystko można mieć od razu. Na rozmowę z nią również przyjdzie czas.

- Proszę nam powiedzieć, co pan wie w sprawie zabójstwa Iana i Jane Grangerów.

Ślizgon wziął głęboki wdech i zaczął mówić. Najpierw poruszył sprawę listu z pogróżkami, który pomimo iż czytał tylko raz znał niemal na pamięć. Nie ma się jednak co dziwić. To co napisał Lucjusz odmieniało jego życie, niekoniecznie na lepsze. Potem opowiedział całą resztę, nie pomijając absolutnie nic: odejście z domu, wszystkie groźby pod adresem jego i Granger, zlecenie zabójstwa Demona, wigilia w Malfoy Manor, incydent w domu Parkinsonów, po prostu wszystko. Powrót do tych wspomnień był bolesny, ale robił to dla Granger i reszty swoich bliskich. Chciał dla nich jak najlepiej, a warunkiem tego było zniknięcie z ich życia Lucjusza.

- Ten człowiek musi trafić do Azkabanu, w przeciwnym razie ani Hermiona, ani moja matka nie będą bezpieczne.

Tym zdaniem zakończył swoje zeznania, patrząc prosto w oczy Ministra. Czuł, że tym razem zrobił wszystko, co mógł i nie zawiódł. Reszta była w rękach Wizengamotu i Shacklebolta.

- Dziękuję, może pan zająć swoje miejsce. Czy teraz oskarżony przyznaje się do zarzucanego mu czynu?

To pytanie Minister skierował do nieco pobladłego Lucjusza. Nie myślał, że była żona i syn będą w stanie aż tak go pogrążyć. Tkwił w bagnie po uszy, a co gorsza nie wiedział jak się z niego wydostać. Brak jakiegokolwiek poparcia i alibi stawiało go w jeszcze gorszej sytuacji. Nie mógł uwierzyć, że właśnie tak przyszło mu skończyć, na sali sądowej, czekając na wyrok za zabicie mugoli. Nie da im jednak tej satysfakcji i będzie walczył do końca. Niech wiedzą, że jest prawdziwym arystokratą, który ma swoją godność.

- Nie. Te wszystkie opowiedziane tu bajeczki to stek kłamstwa. Nie mam nic wspólnego z tą sprawą.

Draco myślał, że się przesłyszał. Jak ten człowiek śmie zaprzeczać i posądzać ich o kłamstwo? Wiedział, że Lucjusz jest nieobliczalny, lecz jak widać nawet w połowie nie był w stanie ogarnąć ogromu jego bezczelności i deprawacji. Z trudem powstrzymywał się przed potraktowaniem ojca jakąś paskudną klątwą. Zamiast tego po chwili namysłu postanowił usiąść obok swojej matki. Teraz była sama, więc mógł to zrobić. Gdy tylko znalazł się obok niej ta uśmiechnęła się do niego pokrzepiając i ujęła jego dłoń, ściskając ją delikatnie. Chociaż tak mogła mu dodać otuchy.

- Szczerze wątpię w pana słowa panie Malfoy. Słyszeliśmy zeznania dwóch świadków, którzy śmiem twierdzić są o wiele bardziej wiarygodni niż pan. Posiadał pan motyw i odgrażał się Hermione Granger. Członkowie Wizengamotu, rok temu ten człowiek został przez nas uniewinniony i wypuszczony na wolność, co jak się teraz okazuję było ogromnym błędem. Ja co do winy pana Malfoya nie mam nawet najmniejszy wątpliwości. Za zabójstwo Iana i Jane Grangerów przy użyciu zaklęcie uśmiercającego Avada Kedavra Lucjuszowi Malfoyowi grozi dożywotni pobyt w Azkabanie. Kto uznaje go winnego zarzucanego mu czynu niech podniesie rękę.

Na sali zapadła niczym nie zmącona cisza, a ogólne napięcie stało się niemal namacalne. Trwało to jednak tylko chwilę. W ślad za Ministrem wszyscy członkowie Wizengamotu bez wyjątku podnieśli ręce. Nikt nie miał wątpliwości, czy robi słusznie. To, co usłyszeli dzisiaj było wystarczającym dowodem na to, że Lucjusz Malfoy jest winny.

- Ogłaszam wyrok. Lucjusz Malfoy urodzony 14 marca 1954, zamieszkały w Malfoy Manor za zabicie w dniu 17 maja 1999 roku Iana i Jane Grangerów zostaje skazany na dożywotni pobyt w Azkabanie, bez możliwości opuszczenia go.

Oznajmił w końcu Kingsley, trzykrotnie uderzając drewnianym młotkiem. I w tym momencie odmieniło się życie kilku osób. Dla Dracona i Narcyzy ten wyrok oznaczał nieograniczoną wolność i upragniony spokój. Za to świat Lucjusza właśnie się zawalił. Przecież to niemożliwe, aby resztę swojego życia miał spędzić w więzieniu. On, arystokrata z krwi i kości za zabicie jakichś brudnych mugoli ma gnić do końca swoich dni w brudnej, ciasnej celi?

- Proszę zabrać pana Malfoy i przekazać go w ręce dementorów.

W tym momencie Lucjusz otrząsnął się z szoku, który został zastąpiony przez przerażenie. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów ogarnęła go panika.

- Zostawcie mnie! Wy nie macie prawa!

Malfoy Senior zaczął się wyrywać, gdy strażnicy prowadzili go w stronę wyjścia, pomimo iż miał marne szansy na ucieczkę. Trzymało do dwóch rosłych mężczyzn, a jego ręce były zakute w kajdany. Narcyza i Draco patrzyli jak wyprowadzają Lucjusza, a ich serca wypełniała radość. Wolność – to słowo najlepiej określało ich uczucia. Wraz ze zniknięciem tego człowiek w ich życiu zagościł upragniony spokój.

- Zamykam rozprawę!

Ogłosił Kingsley, po raz kolejny uderzając w drewnianą podkładkę. Był zadowolony z wyniku. Wszystko poszło zgodnie z planem i teraz z czystym sumieniem mógł pójść do Hermiony.

- Nie wierzę, że to w końcu się skończyło.

Stwierdziła Narcyza, gdy wraz z synem znaleźli się na korytarzu.

- Ja też.

Westchnął blondyn, choć myślami był gdzieś w gabinecie Ministra. Właśnie tam znajdowała się osoba, która mogła go uczynić najszczęśliwszym człowiekiem na świcie. Teraz jednak najbardziej martwił się o to, jak ona się czuję.

- Wiesz, że musimy porozmawiać?

Powiedziała w końcu pani Malfoy, z troską patrząc na swojego syna. Gdy ostatnio go widziała był radosny i pełen życia, a teraz? Ponownie zaczął maskować wszystkie uczucia za maska obojętności. Jednak ona jako jego matka wiedziała, że cierpi i to bardzo.

- Wiem.

Tego, że ta rozmowa go nie ominie był bardziej niż pewny, więc jaki był sens wzbraniać się przed nią? Opuścili Ministerstwo i skierowali się do najbliższej opustoszałej uliczki, aby móc się teleportować. Jak się okazało Narcyza przeniosła ich w okolice domu Andromedy. Chcieli w spokoju porozmawiać, więc to było najlepsze miejsce. Drzwi były zamknięte, a gdy Narcyza otworzyła je kluczem i weszła do środka nikogo tam nie zastała.

- Andromeda musiała wyjść z Teddy’m na spacer. Rozgość się, a ja zrobię herbatę.

Draco skinął tylko głową, po czym udał się do salonu. Narcyza uwinęła się szybko, więc nie minęło pięć minut, a znalazła się przy blondynie. Na krótką chwilę zapadła cisza, którą szybko jednak zdecydowała się przerwać pani Malfoy.

- Dlaczego o niczym mi nie powiedziałeś?

- Nie chciałem cię w to mieszać i niepotrzebnie narażać.

- Na Merlina Draco, ja jestem twoją matką! Powinnam cię zawsze wspierać, ale jeśli tak ma być to musisz mi mówić o swoich problemach, a szczególnie takich.

Nie była zła, ona po prostu strasznie się o niego martwiła. Na jej oczach jedynemu dziecku sypało się całe życie. Która matka byłaby w stanie spokojnie na to patrzeć? Kochała go ponad wszystko i to oczywiste, że chciała dla niego jak najlepiej.

- Pogubiłem się, nie wiedziałem, co mam robić. On groził Granger, a ja nie zniósłbym, gdyby coś jej się stało, więc od niej odszedłem, ale potem okazało się, że głupszej rzeczy nie mogłem zrobić. Ona się załamała. Nie dość, że jej rodzice zginęli to jeszcze ja potraktowałem ją jak jakąś szmatę…

Oparł łokcie o kolana i ukrył twarz w dłoniach. Przeklinał po raz tysięczny własną głupotę. Teraz to, co kiedyś wydawało się najlepszym wyjściem było jedną, wielką pomyłką. Gdzie on wtedy do jasnej cholery miał rozum? Gdyby zwrócił się do kogoś o pomoc wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. Nie ucierpiałoby tak wiele osób.

- Poczekaj tu.

Powiedział po dłuższej chwili Narcyza, opuszczając salon. Gdy wróciła podeszła do syna i przykucnęła przy jego fotelu. Ten podniósł wzrok i spojrzał w jej przepełnione troską oczy, w których była również bezgraniczna miłość.

- Wszystko, co powiedziałeś jest prawdą, lecz to nie oznacza, że przegrałeś tę walkę synu. Jeśli naprawdę ją kochasz musisz walczyć i mam nadzieję, że to ci w tym pomoże.

Ujęła jego dłonie i położyła na nich wcześniej przyniesiony przedmiot. Wystarczyło jedno spojrzenie, by Draco wiedział, co trzyma. Spojrzał nieco zaskoczony na matkę, lecz ta uśmiechnęła się tylko delikatnie.

- Mam nadzieje, że to pomoże ci odzyskać utracone szczęście. Pamiętaj tylko, żeby się nie poddawać. Wszystko się ułoży, teraz już musi.



Witam :)

Pomimo iż jestem padnięta i źle się czuję rozdział udało mi się skończyć. Jestem z niego jak najbardziej zadowolona i mam nadzieję, że wam również się spodoba. Wielkimi krokami zbliżamy się do końca, dlatego mile widziane wasze komentarze, które naprawdę bardzo mnie motywują :)


Pozdrawiam A




68 komentarzy:

  1. Czekałam na ten rozdział z niecieprliwością <3
    Nareszcie wszytko się układaaa :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział <3 Już czekam na następny :) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję że będzie dobrze... *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Boziu.. Genialny jak zawsze! Nareszcie Lucjusz zgnije w więzieniu! Szkoda że Hermiona nie była na przesłuchaniu.. Ale musiałaś wnieść emocje!
    Życzę Ci wesołych świąt !
    Ann

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie! Już miałam nadzieję, że w tym rozdziale porozmawiają! Nie wytrzymam tego tygodnia, już chcę kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy następny? Nie mogę sie doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Druga! Rozdział bardzo mi się podoba <3 Kobieto ty masz talent :)
    Pozdrawiam V♥

    OdpowiedzUsuń
  8. No i co on tam dostał?
    Wesołych Świąt :)

    Dannie High (dawniej Dastra)

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski rozdział. W końcu wszystko się układa. Bardzo powoli, ale jednak. Jestem jak najbardziej usatysfakcjonowana, Świetnie ♥
    Pozdrawiam
    Życzę Wesołych Świąt, zdrowia, mokrego śmingusa no i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajny rozdział. Cieszę się, że Lucjusz otrzymał zasłużoną karę. W 100% zgadzam się ze słowami Narcyzy "Wszystko się ułoży, teraz już musi" :) Z jednej strony czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, a z drugiej nie chcę go, bo to oznacza koniec tego cudownego opowiadania.

    Wesołych Świąt! :)

    ----------
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały rozdział <333
    Nie mogę się doczekać następnego ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. No nareszcie!!!
    Już powoli wątpiłam, czy cokolwiek się zmieni. ;)
    Kochana nie kończ tego opowiadania. Nie wiem niech Voldemort powstanie z zaświatów, rodzice Pottera odnajdą się albo Dumbledore oszaleje.
    Wszystko byle nie kończyć go!!!!!!
    Czekam na pozytywne rozpatrzenie mojej prośby. ;)
    Całuski,
    Miss Frost

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, jeszcze 2 rozdział, epilog i koniec. Ale spokojnie, czeka na was jeszcze miniaturka, a potem następna historia :)

      Usuń
  13. Nareszcie! Niech Lucjusz zgnije w Azkabanie.
    Pozdrawiam i życzę Ci wesołych świąt!
    Avalon ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Myślałam, że Draco i Hermiona pogadają, chociaż się pokłócą ♥ Fajny rozdział, bo Lucjusz został skazany, czekam na nexta :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Haha dobrze tak lucjuszowi :D biedna Hermiona eh dobrze że się będą godzić bo będą nie? :Doby bardzo fajnie się godzili ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Powoli wariuję.
    Moje reakcje można wziąć i umiejscowić w internecie jako gif-y.
    Świetnie! Lucek zgnije w Azkabanie!
    Wesołych Świąt i mam nadzieję, że następny pojawi się tuż-tuż.
    PS. Smacznego Dementorzy, smacznego.
    Y♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowny rozdział! Błagam dodaj nowy szybko!
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  18. omg omg omg omg! wkoncu w Azkabanie! buhahah! yhh niech szybko Draco jakos to naprawi.. biedna Mionka.. :( Jak dla mnie wogole mozesz tego nie konczyc! czytalabym to nawet codziennie! :D Kocham to. Jest najlepszym blogiem Dramione jaki czytalam. really. <3 No czekam na nastepny rozdzialik.
    pozdrawiam P.J.M
    Ps. Czy po skonczeniu tej historii bedziesz pisac nastepna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, będę pisać Dramione pod tytułem "Opętani demonami przeszłości".

      Usuń
  19. Jej rozdział genialny ^^ Wiedz, że na nic tak nie czekam jak na twoje opowiadanie ;) Genialnie, genialnie, ale ja czekam na to, aż oni w końcu pogadają! Nie mogę się doczekać tej pełnej emocji rozmowy! Bo do niej dojdzie, prawda?
    O Merlinie co ja zrobię jak to się nieszczęśliwie skończy???
    Nie rób tego, prooooszę!
    no i co takiego ma Narcyza? Nie każ nam długo czekać i dodawaj nn!
    pozdrawiam, życzę mnóstwo czasu i weny.
    dark-family-dtb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. cudo ;* Ale już nie mogę sie doczekać kiedy wszystko sie wyjaśni między Hermiona a Draco. Niech oni znów będą razem !! <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziękuje, dziękuje, dziękuje!!
    Nareszcie Lucjusz do Azkabanu idzie. I mam nadzieje że teraz Hermiona bd z Draco ❤️
    Życze dalej weny
    ~Lena

    OdpowiedzUsuń
  22. Co to,co to,co to ja chce wiedzieć!!!
    Świetny rozdział oby tak dalej Życzę ci dużo wolnego czasu i WENY!!!<3

    OdpowiedzUsuń
  23. O BOŻE O BOŻE!!
    Teraz już wszystko się ułoży! <3
    WRESZCE!!!
    Już mi brakowało tych wszystkich miłosnych scen.
    Jestem bardzo ciekawa co się teraz stanie.. :))
    Bardzo, bardzo żałuję, że to już koniec i mam nadzieję,
    że zaczniesz pisać coś nowego. Chciałabym, żeby to było Dramione,
    ale oewnie ty sama masz już tego dość ;pp
    Życzę weny <3 Trzymaj się c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dość?! A w życiu! Jak na razie jestem pełna pomysłów oraz weny i mam zamiar z tego korzystać ile się da :D Tak łatwo się mnie z bloggera nie pozbędziecie :p

      Usuń
  24. Rozdział super ;)
    Lucjusz nareszcie dostał za swoje i resztę życia spędzi w Azkabanie.
    Oby teraz Draco udało się wytłumaczyć Mionie swoje postępowanie. Dobrze też, że Harry, Ginn i Pansy poznali powody takiego zachowania Smoka i zrozumieli go.

    Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ach cudo! Gdy czytałam to co się działo podczas rozprawy to szczerze jak widziałam te ,, NIE " to myślałam, że dostane białej gorączki. Jak on w ogóle może się wypierać czegoś co już i tak jest z góry przesądzone. Cieszę się z tego, że Lucjusz jest w Azkabanie choć wiedziałam, że tak będzie. ;) Bardzo ciekawią mnie przedmioty wręczone przez Narcyzę. W wyobraźni już widzę Dracona przepraszającego Mione na kolanach. Wspaniały widok. Wierzę, że w następnym rozdziale pokażesz nam jak pięknia i wzruszająca może być taka scena.
    Życzę weny oczywiście!!!
    Mam pytanie. Czy będziesz pisała jakieś miniaturki na tym blogu?

    Pozdrawiam
    CoCo.M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tak. jedną mam już prawie skończoną, druga jest w połowie, a trzeci zaczęta :)

      Usuń
  26. JA CI NIE POZWOLE PISAĆ! ZAPOMNIJ!
    Co do rozdziału:
    Co to jest ?! Co to jest ?! Co to jest ?!
    Czyżby pierścionek?
    Jak się cieszę że tego debila zamknięto w Azkabanie! Wreszcie jest na właściwym miejscu. Czekam na następny i korzystaj ile możesz z napływu weny !!!/M.G

    OdpowiedzUsuń
  27. Super rozdział, jak zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny jestem bardzo ciekawa dalszych losów, życzę dużo pomysłów na kolejny z rozdziałów ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. CZY TY ZAWSZE MUSISZ KOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE ?!
    A tak do rozdziału to świetny chyba to już wiesz <3
    Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Ejejejeje... koniec? Za szybko się skończył te rozdział... oczywiście beczałam jak głupia.
    Myślałam, że zabije Lucjusza... wrrr. coraz bardziej niewiedzę jego osoby..
    Nie chce końca ;c Chce żeby ten blog się ciągnął i ciągnął ;c
    Życzę dużo weny :* I zapraszam do mnie;
    - http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
    - http://hermionariddle-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  30. Wspaniały rozdział.
    Jak mogłaś skończyć w takim momencie?!
    Reakcja Miony na zaklęcie namierzające dokładnie taka jak myślałam.
    Cieszę sie, że Lucjusz wylądował w Azkabanie.
    Mam nadzieje, że nigdy stamtąd nie wyjdzie.
    Cieszę sie, że Draco porozmawiał z Narcyzą.
    Fajnie, że wszystko wyjaśnił sobie z przyjaciółmi.
    Teraz czeka go rozmowa z Mioną.
    Mam nadzieję, że się pogodzą.
    Liczę, że Hermiona pogodzi się ze Śmiercią rodziców.
    Mam nadzieję, że zamknie za sobą ten rozdział i znów będzie sobą.
    Mam też nadzieje, ze uda jej sie wybaczyć Draco.
    Przecież oboje siebie potrzebują jak tlenu!
    Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału.
    Liczę na happy end;P
    Wesołych Świąt, smacznego jajka i mokrego Dyngusa!
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  31. Czytając ten rozdział chciało mi się głośno śmiać :3
    Ogólnie jest super, cieszę się, że Draco wreszcie ogarnął <3
    Koala

    OdpowiedzUsuń
  32. Kolejny udany rozdział, czytałam na jednym wdechu :)
    Czekam na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Domyślam się że to pierścionek zaręczynowy ;) Wreszcie Malfoy dostał za swoje :) Rozdział cudowny *.* Życzę weny i Wesołych Świąt :) Z.

    OdpowiedzUsuń
  34. Od dawna czekałam, aż Lucjusz stanie się nieszkodliwy i widać, że cierpliwość popłaciła :D Czyżby Draco dostał od matki pierścionek zaręczynowy? ;) Przepraszam, że taki krótki ten komentarz, ale po prostu oczy same mi się już zamykają...
    Dużo weny :*
    ~Ania

    OdpowiedzUsuń
  35. Genialny rozdział! Dobrze tak Lucjuszowil, niech zgnije w Azkabanie. Weny życzę i Wesołych Świąt
    P.S. Obstawiam a) zmieniacz czasu
    b) fiolkę ze wspomnieniami

    OdpowiedzUsuń
  36. Rozdział piękny! Tylko czemu w takim momencie? Wszystko zaczyna się układać <3.
    Myślę, że Narcyza dała mu pierścionek zaręczynowy.
    Pozdrawiam Tonks ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Cudowny rozdział, nie mogę się doczekać co będzie dalej. Mam nadzieję że gdy już się pozbyli Lucjusza to wszystko się ułoży ;p
    Pozdrawiam i weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  38. Koniec ? Ouuuu..... :c Moim zdaniem jest to jedno z najlepszych Dramione jakie czytałam. Smutno mi, ze ta historia już się kończy :<
    / Paula

    OdpowiedzUsuń
  39. Jezu *-* Jakie to piękne <3 Niech oni już do siebie wrócą proszę :* Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Mmmm...cud, miód i będzie happy end :D Mam nadzieję bo chyba nas kochana nie zawiedziesz co?
    Rozdział jak zwykle genialny i... na Merlina nie chcę końca! Tak dużo się dzieje i nagle koniuec? Szybko zleciało ale cóż.
    Czekam na koniec
    Twój Diabełek ;*

    OdpowiedzUsuń
  41. Genialne :D
    Czekam na więcej.
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  42. Ach, cudo. Wszystko zmierza ku szczęśliwemu zakończeniu.
    Czekam na więcej.
    Pozdrawiam i Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  43. Cudo <3 nareszcie cały ten horror z Lucjuszem się skończył. Jeszcze tylko odzyska Mionę i wszystko będzie super :) czekam na ciąg dalszy <3
    M.D. ( DiaMent.)

    OdpowiedzUsuń
  44. Pobudki, nie powódki :p

    OdpowiedzUsuń
  45. Kolejny genialny rozdział :)
    Ale dlaczego w takim momencie ?
    Kiedy następny rozdział ? :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej informacji u mnie ;)
    magic-world-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  47. Ostatnio zaprzyjaźniliśmy się z CapsLockiem ale wiem źe pisanie komentarzy wielką loterą mogę sobie darować. Gskckskkckcchkxslus!agaicoud!
    To jest cudowne! Udało się! Lucjusz zgnije w piekle! Muahahahahahaha! Muahahahahahaha! A to był pierścionek prawda?:) teraz tylko Hermi musi wybaczyć Draconowi. I huczny ślub oraz gromadka blond włosach aniołków. Nie mogę sie doczekać! :)

    OdpowiedzUsuń
  48. Świetny jak zawsze, czekam z niecierpliwością aż się pogodzą <3

    OdpowiedzUsuń
  49. hahaha nareszcie !
    Lucek będzie gnił w Azkabanie a Narcyza,Hermiona i Draco bedą wolni i bezpieczni ;)
    Jestem ciekawa co takiego Narcyza dałą Draconowi ?
    Czyżby jakis rodowy pierścionek ?
    Znajac Ciebie znowu nas wszystkich zaskoczysz ;p
    pozdrawiami czekam na kolejny rozdział ;]

    OdpowiedzUsuń
  50. Od jakiegoś miesiąca czytam tego bloga... i muszę stwierdzić, że jest zajebisty xDDD rozdział świetny :DDD już się nie mogę doczekać, aż się pogodzą <3

    OdpowiedzUsuń
  51. świetny rozdział! Szkoda tylko, że jeszcze w nim Draco nie porozmawiał z Hermioną, a byłam na to nastawiona. Zresztą myślałam, że już w poprzednim będą rozmawiać. No nic, mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale nadrobisz to i będzie dużo Dramione :)) A o czym planujesz pisać następne dramione?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Opętani demonami przeszłości" historia Hermiony Riddle - temat różnie postrzegany, choć dla mnie jest swego rodzaju wyzwaniem.
      Akcja dzieję się na na szóstym roku. W wakacje Hermiona w wyniku niefortunnych zdarzeń dowiaduje się kim jest. Nie może się pogodzić z prawdą, a szczególnie z tym, kim jest jej ojciec. Będzie ona miała do wykonania pewna zadnie, w którym pomoże jej pewien Ślizgon. W tym opowiadaniu duże znaczenie w przypadku bohaterów, a szczególnie Hermiony i Toma ma przeszłość, która znacznie różni się od tej w książce. Nie wszystko od razu będzie jasne, ale stopniowo zostanie odkryty sens tytułu tego opowiadani. A no i bym zapomniała, jest to oczywiście Dramione :D

      Usuń
  52. Jesteś geniuszem ! :)
    Dobrze, że dostał dożywocie.. W końcu będą wolni. Mam nadzieję, że Draco i Hermiona będą razem :)
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  53. Cieszę się, że wszystko wreszcie się prostuje.
    Nareszcie wsadziłaś Lucjusza do Azkabanu! Nie cierpię gościa! :D Mam nadzieję, że Hermiona zrozumie dlaczego Draco tak postąpił i mu wybaczy ;)
    A co do rozdziału to świetny, zresztą jak każdy. Szkoda, ze to już po woli koniec ;(

    OdpowiedzUsuń
  54. Aaaa... Co Narcyza mu dała? Pisz szybko. Weny!
    /Mei

    OdpowiedzUsuń
  55. Po prostu cię kocham! Jeszcze tylko Draco powie wszystko Hermionie ( i da jej pierścionek zaręczynowy bo sądzę że właśnie to dała mu Narcyza ;) ) i będzie cudnie :D Lucjusz nareszcie skazany więc jestem happy. Pozdrawiam i życzę weny bo nie mogę się doczekać następnego mimo że to już prawie koniec...
    ~Lin

    OdpowiedzUsuń
  56. O.o świetne <3 mam nadzieję że będą znów razem :D

    OdpowiedzUsuń
  57. Jezuu oni muszą być razem, tylko niech HErmiona go wysłucha !!!!!!!! A Lucjusz niech zgnije w tym więzieniu.
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  58. Nienawidzę nadrabiać zaległości!
    1:0 dla Draco! niech Lucjusz gnije w Azkabanie. Zasłużył sobie na to przez te wszystkie krzywdy jakiem wyrządził swojej rodzinie. Nie mogę uwierzyć, że już niedługo koniec :(
    Rozdział jak zawsze bardzo dobry.
    Lece do kolejnego rozdziału :) do następnego komentarza ;)

    OdpowiedzUsuń
  59. Wampirzyca \ Kosogłos30 marca 2016 15:46

    Nie wiem czemu, ale mam nieodparte wrażenie że Narcyza dała Draconowi pierścionek zaręczynowy .Ciekawe czy zgadłam !?

    OdpowiedzUsuń
  60. "Niełatwo" razem, "nieraz" razem, "pragnął" nie "pragną", "niezmącona" razem.
    No i Lucek poszedł do pierdla :)
    Powodzenia Draco ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń