piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 62



Dzień balu siódmoklasistów nastała, nim ktokolwiek zdążył się obejrzeć. W zamku panowało ogólne ożywienie. Dziś nikt z nich nie myślał o tym, że za dwa dni przyjdzie im raz na zawsze opuścić mury tego zamku, w którym spędzili najlepsze lata swego życia. Na to miał nadejść czas później. Nawet Hermiona nie myślała o zakończeniu roku. Aktualnie leżała na swoim łóżku, po raz setny czytając przygotowaną przemowę. Od kilku dni siedziała nad nią, niemal nie wychodząc z pokoju. Robiła to tylko w razie konieczności jaką była pomoc McGonagall przygotowaniach do balu lub niektóre posiłki. Tu było jej dobrze, a poza tym przemowa pochłaniała ją bez reszty. Jedynie późnym wieczorem, gdy błonia świeciły pustakami wychodziła z Lucy na spacery. Raczej unikała kontaktu z ludźmi. Potrzebowała spokoju, aby wszystko sobie poukładać. Ta rozprawa odbiła się na jej psychice bardziej niż myślała. Uczucia, które towarzyszyły jej podczas obcowania z mordercą jej rodziców były nie do opisania. Twarz Lucjusza niejednokrotnie nawiedzała ją w koszmarach, przez co nie mogła spać. Wiedziała, że to w końcu minie, a rany na jej sercu zabliźnią się, lecz to jeszcze nie był ten czas. Leżała tak, wpatrując się niewidzącym wzrokiem w pergamin, gdy nagle ktoś wszedł do jej sypialni. Natychmiast uniosła wzroki i ujrzała w drzwiach dwie przyjaciółki, obładowane masą pakunków.

- Hej, po co wam to wszystko?

Zapytała szatynka, siadając na łóżku, a dziewczyny spojrzały na nią z politowaniem.

- Miona słoneczko, dzisiaj jest bal, a konkretniej za cztery godziny, dlatego przyszłyśmy się szykować do ciebie i odpowiedni umilić sobie czas.

Mówiąc to Pansy odłożyła wszystkie rzeczy na łóżko, a z jednej torby wyciągnęła butelkę białego wina. Na twarzy Hermiony mimowolnie zagościł uśmiech. Kochała te dwie wariatki i nie wyobrażała sobie bez nich życia, nawet jeśli czasami doprowadzały ją do szału. Ruda w mgnieniu oka wyczarowała trzy kieliszki, a Ślizgonka napełniła je trunkiem.

- No to wypijmy za najlepszy bal w historii Hogwartu!

Oznajmiła Ginny, gdy stuknęły się kieliszkami. Spędziły tak pół godziny, po czym po kolei poszły się kąpać. Minęła ponad godzina, nim wszystkie ponownie znalazły się w sypialni.

- Najpierw bierzemy się za Mionę.

Stwierdziła Pansy, sadzając szatynkę na krześle, która nie zdążyła wypowiedzieć nawet słowa, gdyż Ślizgonka już zaczęła majstrować przy jej włosach, a ruda sięgnęła po potrzebne kosmetyki. Bez dyskusji oddała się w ich ręce, mając nadzieję, że przyjaciółki nazbyt nie poniesie fantazja.

- Gotowe.

Usłyszała Gryfonka po mniej więcej dwudziestu minutach. Niepewnie odwróciła się w stronę lustra i oniemiała.

- Podoba się?

Zapytała zaciekawiona Pansy, z uśmiechem spoglądając na przyjaciółkę.

- I to jak.

Wyglądała inaczej niż na co dzień. Jej włosy były ułożone w na pozór niedbały kok, z którego wymykało się kilka pasemek, dodając Gryfonce uroku. Najbardziej podobały jej się jednak oczy, które hipnotyzował bardziej niż zwykle.

- Dobra, pooglądasz się później, a teraz jeszcze nas trzeba doprowadzić do porządku.

Zaśmiała się panna Weasley, niemal spychając Mionę z krzesła. I tak przez następną godzinę robiły na bóstwo Ginny i Pansy. Tej pierwszej włosy pokręciły i upięły tak, aby spływały przez lewe ramię. Za to Pansy swoje zaplotła w warkocz, z którego Hermiona ułożyła prześliczny kok. Szykowały się do ostatniej chwili. Panna Granger musiała być w Wielkiej Sali wcześniej, dlatego pół godziny przed balem były gotowe. Jedno trzeba było przyznać, wszystkie trzy wyglądały zjawiskowo. (Hermiona, Pansy, Ginny)

- Ten bal jest nasz!

Stwierdziła skromnie ruda, gdy przeglądały się w lustrze, jednak Hermiona bardziej była zaabsorbowana swoją mową, którą czytała po raz ostatni. Trochę się denerwowała, czy aby na pewno wszystko pójdzie po jej myśli. Obaw tych jednak nie podzielała ani Pansy, ani Ginny.

- Miona, daj już sobie z tym spokój. Na pewno olśnisz wszystkich, jak nie mową to wyglądem, więc chodź, bo chłopaki już czekają.

Powiedziała rozbawiona Pansy, po czym wraz z Ginny wyciągnęły szatynkę z jej dormitorium.

*****

- Gdzie one są?

Niecierpliwił się Harry, gdy od dłuższej chwili wraz z grupką Ślizgonów czekali na dziewczyny. Byli tu Blaise, Alan z Astorią, Jimmy z Mari Strens, Graham z Elizabeth Korn oraz Draco. Ten ostatni był sam. Nie miał zamiaru iść na bal z kimś, kto nie nazywa się Hermiona Granger. Poza tym musiał zrealizować pewien plan. Podniosła atmosfera panując dziś w zamku była idealna do naprawienie błędów. Za punkt honoru wziął sobie porozmawianie z Hermioną. Nie wiedział, co z tego wyjdzie, ale na wszelki wypadek w kieszeni jego czarne marynarki spoczywało niewielki pudełeczko od matki. A tak dokładnie rodowy pierścionek Blacków. Był on wykonany z najczystszego białego złota, jednak jego główną ozdobą był spory, owalny szmaragd oraz dwa mniejsze brylanciki po obu jego stronach. Pierścień liczył sobie dziesiątki lat, gdyż przekazywano go sobie w rodzie Blacków od wielu pokoleń. Wykonały go na specjalne zamówienie gobliny, co czyniło go jeszcze cenniejszym. Największą miał jednak wartość sentymentalną. Ten pierścień był jedną z ważniejszy pamiątek rodzinnych, a teraz należał do niego. Najbardziej w nim jednak urzekły go słowa wyryte na jego wnętrzu, a mianowicie „La Fin De La Vie”. Dokładnie te same, które znajdowały się na jego złotym zniczu, który to był prezentem właśnie od Hermiony. Często wypuszczał go w dormitorium i patrzył jak lata, myśląc o Granger. Był zdeterminowany, aby ją odzyskać, gdyż tęsknota trawiła jego wnętrze, pozostawiając za sobą coraz większe spustoszenie. Wiedział, że jest samolubny w swoich pragnieniach, ale inaczej nie potrafił. Poza tym wszyscy na każdym kroku również powtarzali mu, że bez niego Hermiona nie jest szczęśliwa. Więc dlaczego nie miałby spróbować naprawić tego, co spieprzył i uszczęśliwić ich oboje?

- Stary gadasz, jakbyś ich nie znał. Przecież zanim wszystko dopną na ostatni guzik minie wieczność.

Z rozmyślań wyrwał go nieco rozbawiony głos Blaise’a, przez co ponownie zwrócił uwagę na zebranych. Dziwnie było oglądać wszystkich tak odstawionych, pod krawatem i w ogóle. Sam nie był rzecz jasna gorszy. Szyty na miarę czarny garnitur oraz biała koszula idealnie podkreślały jego urodę, a srebrny krawat stanowił dopełnienie całości. Wszystkie dziewczyn przechodzące obok niego posyłały mu pełne pożądania spojrzenia, które on delikatnie mówiąc olewał. Czekała tylko na Hermionę, która była tą jedną jedyną. Żadna inna nie mogła jej zastąpić.

- Tak, tylko Ginny zabrała wszystko i poszła do Miony ponad cztery godziny temu. Co można do cholery robić tyle czasu?

- Już pytałem o to Pan, ale dostało mi się tylko, że nic nie rozumiem i jestem ignorantem. Skończyło się tak, że zwinęła mi butelkę wina i sobie poszła oznajmiając, że mam czekać przed Wielką Salą.

Wszyscy zaczęli się śmiać, lecz nagle Parker umilkł.

- No panowie, chyba się w końcu doczekaliście.

Stwierdził z niekrytym uznaniem Jimmy, a cała reszta jak na komendę odwróciła się w stronę schodów. Wystarczyło jedno spojrzenie, by wszystkim opadły szczęki. U szczytu schodów stały trzy zjawiskowo piękne dziewczyny. Draco widział jednak tylko jedną z nich. Szła po środku, roztaczając wokół siebie powalający blask. Teraz już była tylko ona. Ostatecznie został stracony, gdy ich oczy się spotkały, a on ponownie mógł utonąć w tych czekoladowych tęczówkach. Nie odwróciła wzroku tak szybko, jak zwykle, tylko szła, przez cały czas patrząc mu w oczy. Czuła się dziwnie, widząc w jego tęczówkach podziw, zachwyt i coś jeszcze, o czym bała się nawet pomyśleć. Jednak pomimo tego nie mogła przestać patrzeć. Wytworzyła się pomiędzy nimi dziwna więź, której żadne nie chciało przerwać. Hermiona opamiętała się dopiero, gdy zeszła ze schodów. Nie mogła się tak zachowywać. Do tej pory traktowanie go jak powietrze mniej więcej zdawało egzamin, więc i teraz powinna się tego trzymać. Każdy kolejny kontakt zadawał jej ból, którego miała dość. Nie wiedziała jednak, że Draco ma zupełnie inne plany, co do ich relacji. Ogarnęła się nieco i razem z dziewczynami podeszły do czekającej na nie grupki.

- Muszę przyznać, że dobrze spożytkowałyście te cztery godziny.

Oznajmił z podziwem Blaise, przytulając do siebie Pansy, na co wszystkie trzy uśmiechnęły się uroczo.

- Słodki jesteś Diabeł, ale teraz chodźmy zająć sobie jakieś miejsca.

Odezwała się panna Granger, usilnie starając się ignorować natarczywe spojrzenie Malfoya, który nie mógł oderwać od niej oczu. Nie czekała nawet na odpowiedź, tylko wyminęła wszystkich i dumnie wkroczyła do Wielkiej Sali. Cała reszta jednak bez słowa podążyła za nią. Gdy weszli do miejsca, gdzie na co dzień jedli posiłki musieli przyznać, że nauczyciele się postarali. Cała sala udekorowana była w kolorach czterech domów. Zniknęły stoły dzięki czemu zrobiło się tu naprawdę dużo miejsca. Podium, gdzie jadali nauczyciele teraz było sporo wyższe i zastępowało scenę, na której już rozstawiała się kapela. Za nimi znajdowało się pięć ogromnych gobelinów. Które przedstawiały herby poszczególnych domów oraz samego Hogwartu. Za to stoły dla uczniów zostały umieszczone po obu stronach drzwi, dzięki czemu miejsca do tańca było naprawdę sporo. Hermiona od razu wypatrzyła odpowiadający jej stolik i nie pytając o zdanie resztę ruszyła w jego stronę. Był on jednym z większych, dlatego spokojnie mogli się tu zmieścić całą dziesiątką. Hermiona usiadała tak, aby mieć dobry widok na scenę, gdzie już niebawem miała wygłosić swoją mowę, którą aktualnie powtarzała w głowię. Reszta dołączyła do niej dość szybko. Usiedli przy stoliku, a Malfoy ku jej rozpaczy zajął miejsce obok niej. Postanowiła to jednak zignorować. W końcu nie będzie się odzywać do powietrza. Wszyscy poza Prefektami Naczelnymi bardzo szybko pogrążyli się w rozmowie. Draco był zbyt zajęty lustrowaniem wzrokiem Granger i układaniem w głowie tego, co chce jej powiedzieć, a ona za to starała się zachować spokój, aby nie ukatrupić jednego blondasa, który bezczelnie się na nią gapił. Co on sobie w ogóle wyobrażał? Nie miał prawa nawet na nią patrzeć, a już szczególnie tak! Jego wzrok niemal palił jej skórę, a szatynka usilnie próbowała zwalczyć w sobie to uczucie. Czy ona naprawdę chciał ją udręczyć jeszcze bardziej? Jeśli tak, to szło mu to całkiem nieźle. Sala zaczęła się zapełniać, gdy zbliżała się godzina rozpoczęcia balu. Pomieszczenie wypełniły wesołe rozmowy i śmiechy, a ostatni uczniowie zajmowali miejsca. Przybyli również nauczyciele, których stół znajdował się nieopodal sceny. Oni również mieli na sobie odświętne stroje i prezentowali się naprawdę dobrze. Gdy wybiła 20:00 Minerva McGonagall podniosła się ze swojego miejsca i weszła na scenę.

- Proszę o ciszę!

Powiedziała swoim donośny głosem, a wszyscy natychmiast umilkli, zwracając się ku dyrektorce.

- Witam was wszystkich na balu siódmoklasistów. Wiem, że z niecierpliwością czekaliście na to wydarzenie, dlatego nie przedłużając zapraszam na scenę Prefektów Naczelnych, Hermionę Granger i Dracona Malfoya.

Gryfonka zmarszczyła gniewnie brwi. Po co u licha ma tam iść też Malfoy? To ona wygłaszała przemówienie. Nie było jej jednak dane zbyt długo nad tym myśleć, gdyż po sali potoczyły się oklaski, a siedzący obok niej blondyn wstał i odsunął jej krzesło. Nie skomentowała tego w żaden sposób, lecz gdy Draco stanął tuż obok i skłonił się nisko, oferując swoje ramię szlag ją trafił.

- W co ty do cholery pogrywasz?

Syknęła tak, aby tylko on ją usłyszał. Wcale jej się to wszystko nie podobało, a szczególnie łobuzerski uśmiech, który zagościł na twarzy blondyna.

- Staram się być dżentelmenem, więc nie rób scen lwico.

- Nie waż się tak do mnie mówić, a poza tym ty nawet nie wiesz jak się pisze dżentelmen.

Fuknęła, powoli tracąc nad sobą panowanie. Zawsze był bezczelny, lecz teraz przechodził samego siebie.

- Jak już mówiłem nie rób scen, tylko chodź, bo ludzie zaczynają się gapić.
Musiała się z nim zgodzić. W tym momencie skupiali na sobie spojrzenia całej Wielkiej Sali. Bardzo niechętnie wsunęła dłoń w ramię zadowolonego z siebie Smoka, po czym razem ruszyli w stronę sceny. Czuła się co najmniej dziwnie, będąc tak blisko niego. Serce przyspieszyło swój rytm, dłonie drżały, a ona za nic nie mogła nad tym zapanować. Nie pomogło powtarzanie sobie w myślach, że ma się uspokoić. Miarka przebrała się, gdy w połowie drogi Draco położył swoją drugą rękę na jej dłoni, którą trzymała jego ramię. Po czym pochylił się nieco ku niej.

- Musimy pogadać.

Szepnął tuż nad jej uchem, omiatając je ciepłym oddechem, przez co po plecach szatynki przeszedł przyjemny dreszcz. „Cholera jasna Granger, weź się w garść! Ile ty masz lat?!”

- Ja nic nie muszę Malfoy, a tym bardziej z tobą rozmawiać.

Odpowiedziała hardo, nawet na niego nie patrząc.

- Ale ja cię o to proszę.

- Prosisz? Nie rozśmieszaj mnie. Przez ostatni czas traktowałeś mnie jak powietrze, całkiem nieźle ci to szło, więc tego się trzymaj.

Nieco go ukuły jej słowa oraz wrogi ton, ale czego innego mógł się spodziewać po tym, co zrobił? Wiedział, że nie będzie łatwo, ale był na to gotowy. Hermiona jest warta zachodu.

- Chciałem po dobroci, ale jak nie, to załatwimy to inaczej.

Mruknął tajemniczo blondyna, lecz dziewczyna ni jak tego nie skomentowała, gdyż dotarli do sceny. Weszli po niewielkich schodkach, a gdy znaleźli się na środku szatynka z ulgą odsunęła się od Ślizgona. Teraz musiała się skupić na mowie, a nie tym namolnym gadzie.

- Witam was wszystkich.

Zaczęła, zwracając tym samym na siebie uwagę zgromadzonych.

- Długo zastanawiałam się nad tym, co dzisiaj powiedzieć. Zanudzanie was absurdalnie długą mową nie ma sensu, ponieważ nie zapamiętalibyście nawet połowy.

Wiele osób na te słowa zachichotało, a nawet i na twarzach nauczycieli pojawiły się uśmiechy.

- Za dwa dni przyjdzie nam opuścić ten zamek, śmiało mogliśmy nazwać drugim domem. Bo czyż właśnie nie tu spędziliśmy najlepsze lata naszego życia? Czy nie tu poznaliśmy, czym jest przyjaźń, poświęcenie i miłość? Hogwart był świadkiem jak z jedenastoletnich szkrabów zmienialiśmy się w dorosłych ludzi. Nie wierzę, że znajdzie się wśród nas choć jedna osoba, która po latach nie będzie wspominać czasu spędzonego tutaj. Nadeszła jednak pora, aby opuścić mury zamku i iść dalej, aby nauczyć się samodzielnego życia w nie zawsze sprawiedliwym świecie. Tu bez względu na porę byliśmy otoczeni gronem życzliwych ludzi, który chętnie służyli nam pomocą, lecz niestety nie zawsze tak będzie. Nigdy nie wiemy, co przyniesie nam losy, czy będzie dla nas łaskawy, czy też wręcz przeciwnie. Najważniejsze jest jednak, aby nigdy się nie poddawać. Właśnie tego nauczyła mnie ta szkoła – walczyć o to, co kocham, w co wierzę i najważniejsze o sama siebie. Lata spędzone tutaj wpłynęły na to, kim jestem teraz. Podejrzewam, że wielu z was ma podobne odczucia. Hogwart w znacznym stopniu ukształtował nasze charaktery, poglądy, wszystko. Zawdzięczamy mu więcej, niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić i nigdy nie możemy o tym zapomnieć.

Zakończyła, podejrzanie szybko mrugając powiekami z powodu napływających jej do oczu łez. Pożegnanie ukochanej szkoły nie było łatwe. Pomimo, iż spotkało ją tu również wiele złego nie żałowała nawet sekundy spędzonej w Hogwarcie. Nie tylko Hermiona była wzruszona. Jej mowa choć krótka i prosta trafiła do serc zgromadzonych. Nawet niektórzy panowie dyskretnie wycierali oczy, nie mówiąc o dziewczynach, które pochlipywały cicho, chusteczkami ocierając łzy tak, aby nie naruszyć makijażu. Ku zdziwieniu wszystkich i surowa Minerva McGonagall, gdy podeszła do Prefektów i zaczęła mówić miała dziwnie zachrypnięty głos.

– Dziękuję pannie Granger z tak ujmującą mowę, a teraz chciałabym prosić Prefektów Naczelnych o oficjalne rozpoczęcie balu pierwszym tańcem.

Hermiona wytrzeszczyła oczy, a Draco uśmiechnął się triumfalnie. Taki obrót sprawy bardzo mu odpowiadał. Nim Gryfonka zdążyła zareagować dyrektorka zeszła ze sceny, a Smok ukłonił się szarmancko, wyciągając w jej stronę dłoń. I co ona do jasnej cholery miała teraz zrobić? Za żadne skarby nie chciała z nim tańczyć, być blisko, a nawet na niego patrzeć. Czy to naprawdę było tak trudno pojąć, że sprawia jej to ból? Patrząc na niego przed oczami przemykały jej wszystkie spędzone wspólnie chwilę. Te szczęśliwe były chyba najbardziej bolesne. Właśnie wtedy miała poczucie, że bezpowrotnie straciła coś naprawdę wyjątkowego. Wmawiała sobie, że on nie był wart jej uwagi, po tym jak ją potraktował, lecz to nie było takie proste. Jej serce należało do Dracona Malfoya, a ona pomimo szczerych chęci nie mogła mu go odebrać.

- Nie bój się mnie, przecież nic ci nie zrobię.

Szepnął uspokajająco Draco, błędnie interpretując panikę rosnącą w jej oczach.

- Nie boję się ciebie.

Skłamała gładko, patrząc mu hardo w oczy. Bała się go jak jasna cholera, a raczej tego jaki miał na nią wpływ.

- Więc to udowodnij.

Panna Granger zgromiła blondyna wzrokiem, lecz ten uśmiechnął się tylko łobuzersko, przysuwając bliżej niej wyciągniętą rękę. Dziewczyna zacisnęła zęby, ale położyła swoją drobną rączkę na wierzchu dłoni blondyna, która jak zwykle była przyjemnie chłodna. „Nie myśl o tym!”, warknęła na siebie w myślach, biorąc głęboki wdech, gdy Ślizgon sprowadził ją ze sceny.

- On się zaraz doigra.

Szepnęła Ginny, która tak jak cała reszta Wielkiej Sali obserwowała każdy ruch Prefektów.

- Jak tak dalej pójdzie Miona się wścieknie.

Dodawała Pansy, widząc stan swojej przyjaciółki, która wyglądała jakby jedynym jej marzeniem było rozszarpanie Malfoya na strzępy.

- Spokojnie, to jest Smok. On się tak łatwo nie da, a poza tym ma sposoby na Mionkę.

Blaise jako jedyny wyglądał na odprężonego, a wręcz zadowolonego z tego, co się dzieje. Draco tylko jemu powiedział o pierścionku i wszystkich swoich planach. Diabeł był bardziej niż pewny, że Smok choćby miał poruszyć niebo i ziemię odzyska Hermionę. W tym czasie Prefekci znaleźli się na środku sali. Ślizgon zatrzymał się jako pierwszy, po czym odwrócił szatynkę przodem do siebie i w tym momencie orkiestra zaczęła grać. <koniecznie odtworzyć!>. Hermiona jęknęła w duchu, słysząc tak dobrze jej znany utwór. Już chyba gorzej być nie mogło. „A jednak…” przeszło jej przez myśl, gdy spojrzała w błyszczące oczy Dracona. Na jego twarzy gościł szelmowski uśmiech, pod wpływem którego miękły kolana. Blondyn zrobił krok w stronę szatynki, nie puszczając jej dłoni.

- Nie gryzę.

Wyszeptał tuż nad uchem Gryfonki, czując jak jej ciało lekko drży. Jego dłoń bardzo szybko znalazła się na jej tali, dzięki czemu mógł ją przyciągnąć jeszcze bliżej. Panna Granger opornie położyła rękę na ramieniu Ślizgona i zaczęli się kołysać.

- Ładnie wyglądasz.

Powiedział Draco, aby jakoś zacząć rozmowę, na co Gryfonka prychnęła tylko pod nosem.

- Daruj sobie.

- Lwico…

- Nie mów tak do mnie i daj mi święty spokój.

Jej głos stracił nieco na silę i stał się bardziej błagalny. Czego on jeszcze od niej chciał? Mało przez niego wycierpiała? Czy naprawdę tak wiele wymagała, chcąc spokoju? W zupełności wystarczało jej to, co przeżyła do tej pory, nie mówić o tym, co czuła teraz. Był tak blisko, czuła jego zapach, ciepło, wszystko i to ani trochę jej nie pomagało. Tęsknot, którą chowała gdzieś w głębi serca przybrała na silę i przestała sobie z nią radzić.

- Nie, musimy porozmawiać.

Był nieugięty. Musiał choć spróbować to wyjaśnić, zrobić cokolwiek, byleby ona zrozumiała i być może mu wybaczyła.

- Już ci mówiłam, że ja nic nie muszę.

- I tak mnie wysłuchasz, czy tego chcesz, czy nie.

Przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Hermiona wściekła, a Draco zdeterminowany. Ogień i lód, po raz kolejny ścierpły się ze sobą.

- Granger, posłuchaj…

- Nie!

- Nie zachowuj się jak dziecko.

- Mogę się dopiero zachować jak gówniara, kiedy zostawię cię tu teraz i wyjdę.

- Łudzisz się, że ci na to pozwolę?

Mówiąc to przyciągnął ją bardziej do siebie, mocniej ściskając talię.

- Jesteś żałosny.

Podsumowała szatynka, patrząc na niego wzrokiem godnym bazyliszka. Draco poczuł się nieco urażony, lecz nie dał tego po sobie poznać. Wiedział, że zasłużył, więc musiał to znieść.

- Może i tak, ale to nie zmienia faktu, że mnie wysłuchasz, nawet jakbym miał cię uciszyć zaklęciem.

Czekał chwilę, lecz szatynka milczała, dlatego ponownie zaczął mówić.

- Jeśli chodzi o to, co zrobił mój ojciec…

- Nie mam do ciebie pretensji. Wiem, że nie masz z nim nic wspólnego, więc nie rozmawiajmy o tym.

Zadeklarowała do razu, nie dając mu rozwinąć tematu Lucjusza. Nie chciała nawet słyszeć o tym człowieku. Zamierzała wymazać go z pamięci i zapomnieć, że ktoś taki istniał.

- Przepraszam, ale nie o to mi chodziło. Nasze zerwanie…

- To ty mnie zostawiłeś.

- Możesz mi nie przerywać?

Irytacja sięgnęła zenitu, a opanowanie blondyna szlag trafił. Jak on miał to wyjaśnić, skoro nie dawała mu powiedzieć więcej niż dwa zdania?

- Nie, bo ja nie chcę z tobą rozmawiać. Tyle czasu doskonale sobie radziłeś bez mojej upierdliwej i denerwującej osoby, więc i teraz dasz sobie radę.

Była nieugięta, a jej oczy płonęły gniewam. Draco jednak zbyt dobrze ją znał, aby nie zobaczyć w tych czekoladowych tęczówkach również bólu oraz żalu.

- Lwico błagam cię, daj mi pięć minut.

Hermiona zawahała się. Jego błagalny ton, mina i te oczy nieco osłabiły jej postanowienia. W tym momencie widziała w nim chłopaka, którego tak kochała, a nie tego, który tak podle ją potraktował. Myśli w jej głowie pędziły z prędkością światła? Co powinna teraz zrobić? Pięć minut - niby tak niewiele, lecz wystarczająco, aby zniszczyć to, co udało jej się do tej pory odbudować. Nawet nie zorientowała się kiedy muzyka ucichła, a oni stanęli w miejscu. Nie zważali na utkwione w nich spojrzenia całej sali, byli tylko oni. Panna Granger jednak nie mogła zbyt długo znieść intensywności spojrzenie Malfoya, dlatego spuściła głowę. Draco chciał ująć jej podbródek, lecz cofnęła się niczym oparzona, uwalniając tym samym z jego uścisku.

- Nie, ja nie mogę…

Szepnęła jakby sama do siebie, lecz Draco doskonale ją usłyszał, po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę drzwi. Nie mogła tu zostać ani sekundę dłużej.

- Granger!

Zawołał za nią Smok, dlatego przyspieszyła nieco kroku. Draco jednak nie opuścił i ruszył za nią. Hermiona nie odpowiedziała, a gdy tylko wyszła z balu i nikt jej już nie widział pospiesznie zdjęła buty i puściła się biegiem na piąte pięto. Nim Malfoy znalazł się na korytarzu ona była już daleko.

- Cholera jasna!

Ryknął arystokrata, uderzając pięścią w najbliższą ścianę. Nawet to nie pomogło mu rozładować frustracji. Poszło jeszcze gorzej niż się spodziewał. Najgorsze był to, że nie miał już za wiele czasu. Zostały mu tylko dwa dni szkoły, czyli najlepszy czas na odzyskanie Granger. Tego, że po jej zakończeniu ta nieznośna Gryfonka znajdzie jakiś sposób, aby mu się wymknąć był niemal pewny, a na to nie mógł pozwolić. Wściekły niczym rozjuszony Hipogryf ruszył w stronę lochów, nawet nie zauważając czwórki przyjaciół, która właśnie pojawiła się w drzwiach Wielkiej Sali.

- Powinniśmy do nich pójść.

Stwierdziła Pansy, patrząc to na schody, to na zejście do lochów.

- Oboje w najlepszym przypadku odprawią nas z kwitkiem i każą iść na bal o ile nie dojdzie to rękoczynów. To ich sprawy i nie możemy się w to mieszać.

Powiedział rzeczowo Harry, a gdy nieprzekonane dziewczyny już miała przedstawić swoje zdanie wtrącił się Blaise.

- Potter ma racje. Idziemy na bal, bo przy Malfoyach nic nie wskóramy, a oni i tak się zejdą sami. Nie mam zamiaru tracić takiej imprezy przez ich problemu małżeńskie.

Pansy i Ginny posłały mu spojrzenie wygłodniałego bazyliszka, lecz żaden z chłopaków się tym nie przejął i już po chwili obie pani zostały wprowadzone do Wielkiej Sali. Początkowo marudziły jeszcze trochę, ale gdy wszyscy rzucili się w wir zabawy i one zapomniały o Bożym świecie.

*****

Następnego dnia zamek był dziwnie cichy i spokojny. Uczniowie nie wałęsali się po korytarzach, a i nawet nauczyciele nie opuszczali swoich kwater. Wszyscy odsypiali wczorajszy bal, który trwał do białego rana. Zabawa była naprawdę intensywna i nie mowa tu o alkoholu. Chyba po raz pierwszy ludzie ze wszystkich domów, nie zważając na żadne podziały bawili się razem. Głównie zapewne skłonił ich do tego fakt, iż większość z nich już nigdy więcej się nie spotka. Po szkole ich drogi się rozejdą i każdy pójdzie w swoją stronę, co niestety jest nieuniknione. Dlatego też teraz pomimo iż był wieczór, a na dworze zapadł już zmrok uczniowie spędzali czas w swoich salonach lub u znajomych. Był jednak wyjątek. Hermiona wraz z Lucy przemierzały korytarze, kierując się w stronę wyjścia z zamku. Ten dzień chciały mieć tylko dla siebie. Jutro o tej porze będą już w Londynie, pozbawione możliwości powrotu do tej szkoły, która zastępowała im dom. Szatynka nie mogła się pogodzić z tą myślą, dlatego, aby czymś zająć myśli postanowiła wyjść z Lucy na spacer. Poza tym to jedyna okazja, aby po raz ostatni przejść się po błoniach. Gdy wyszła z zamku uderzyła w nią fala chłodnego powietrza, dlatego zapięła beżowy sweter, który miała na sobie. Przymknęła oczy, delektując się orzeźwiającą bryzą. Na ziemię sprowadziło ją dopiero szarpnięcie Lucy, która już chciała popędzić w tylko sobie znanym kierunku. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem, po czym ruszyła przed siebie, nie spuszczając suczki ze smyczy. Szła, gdzie prowadziła ją Lucy, nie myśląc o tym, dokąd zmierzają. Nagle jednak suczka gwałtownie szarpnęła za smycz, wyrywając ją Gryfonce z ręki i pobiegła przed siebie.

- Lucy!

Krzyknęła Miona, lecz pies zdawał się jej nie słyszeć. Biegł w tylko sobie znanym kierunku, poszczekując co jakiś czas. Zaniepokojona szatynka nie zastanawiając się długo ruszyła za nią. Nawoływała ją niejednokrotnie, ale bezskutecznie. Suczka gnała, jak się po chwili okazało w stronę jeziora, nie zważając na swoją panią, która była coraz bardziej zmęczona, ale nie zwolniała. W końcu zauważyła, że pies znika za jej ulubionym dębem i ucicha. Pokonała ostatnie kilka metrów i była na miejscu.

- Ja cię kiedyś…

Zaczęła, obchodząc drzewo, lecz nagle zamarła w pół krok, a głos uwiązł jej w gardle. Przy pniu dębu siedział nie kto inny jak Draco Malfoy, a Lucy łasiła się do niego, domagając się pieszczot. Blondyn spojrzał w bok i ujrzał spanikowaną Gryfonkę, a na jego twarzy pojawił się ledwie zauważalny uśmiech. Przyszedł tu, aby pomyśleć, ale jak widać los okazał się dla niego łaskawy, zsyłając mu Granger.

- Masz u mnie kawał najlepszego mięsa bestio.

Szepnął do uradowanej Lucy, podnosząc się z miejsca. Hermiona za to nie poruszyła się nawet o minimetr, nie wiedząc, co ma zrobić. W tym momencie jej sytuacja była co najmniej beznadziejna. Poza nim nikt nie przebywał na błoniach. Na balu czuła się niekomfortowo, ale to nic w poraniu z tym teraz.

- Wiedziałem, że ta bestia to najlepsze, co mogłem ci dać.

Stwierdził, stając z Hermioną twarzą w twarz. Tym razem mu się nie wymknie, co to, to nie. Choćby miał ją związać wysłucha tego, co ma jej do powiedzenia.

- Jak już wspominałem wczoraj, musimy pogadać.

Oznajmił z prostotą, uważnie przyglądając się jej twarzy. Nie patrzyła mu w oczy, więc nie mógł z nich nic wyczytać, choć bardzo by chciał.

- Nie mamy o czym.

Szepnęła, cofając się o krok. Nie mogła tu zostać. Ten Ślizgon zbyt wiele dla niej znaczył, aby teraz czuła się pewnie.

- Mamy i doskonale o tym wiesz.

- Nie.

Chciała się odwrócić i odejść, lecz Draco błyskawicznie złapał ją za nadgarstek.

- Nawet nie próbuj uciekać, bo cię zwiążę.

Ostrzegł blondyn, patrząc na nią z pełną powagą.

- Nie ośmielisz się.

- Jesteś tego pewna?

Gryfonka w odpowiedzi prychnęła oburzona. Oczywiście, że się ośmieli, to w końcu Malfoy, dla niego nie istniały absolutnie żadne granice. Spróbowała wyrwać dłoń z jego uścisku, ale chyba nikogo nie zaskoczy fakt, iż jej się to nie udało.

- Nienawidzę cię.

Powiedziała sfrustrowana, tym razem patrząc mu w oczy. Ślizgona jednak w odpowiedzi uśmiechnął się do niej ironicznie.

- Oboje doskonale wiem, że tak nie jest, więc uspokój się i daj mi dojść do słowa.

Hermiona aż poczerwieniała ze złości. Jak on śmiał zachowywać się w ten sposób? To już nawet nie podlegało pod bezczelność.

- To cię nie ominie Granger, bo prędzej, czy później cię dopadnę

Zagroził widząc, że szatynka już otwiera usta, aby coś powiedzieć.

- Mów.

Warknęła przez zaciśnięte zęby, zadając sobie sprawę, że jest całkowicie od niego zależna. Nie podobało jej się to ani trochę, ale co miała zrobić? Choćby chciała go unieszkodliwić różdżkę zostawiała w dormitorium.

- Nareszcie. Chcę wyjaśnić to, co się stało w dzień pogrzebu twoich rodziców.

- Tu nie ma o czym mówić, zostawiłeś mnie i tyle.

Smok przymknął oczy, błagając Salazara o cierpliwość i opanowanie, bo tylko to mogło go teraz uratować.

- Nie chciałem tego. Lucjusz groził, że cię zabije, jeśli tego nie zrobię. Chciałem cię chronić…

- I dlatego potraktowałeś mnie jak szmatę? Dlatego złamałeś dane słowo? Dlatego prowadzałeś się z tą dziwką? Dziękuję ci bardzo za coś takiego!

Czuła jak stopniowo budzi się w niej głęboko skrywany żal, smutek i wszystko to, co przeżyła w ciągu ostatnich tygodni. Skoro tak pragnął z nią porozmawiać to proszę bardzo. Ten medal ma dwie strony.

- Wiem, że spieprzyłem, ale zrozum, bałem się, że on cię skrzywdzi. Poza ty, co miałem zrobić? Wpaść do siebie i oznajmić, że mój psychiczny ojczulek zabił twoich rodziców i zamierza wykończyć ciebie, jeśli nie przestaniemy się spotykać?

- Tak!

Krzyknęła na całe gardło, czując jak wszystkie hamulce puszczają. To była jedyna okazja, aby powiedzieć mu wszystko, co tak potwornie ją wyniszczało.

- Mogłeś przyjść i powiedzieć mi PRAWDĘ! Ale nie, bo po co! Ty wolałeś pójść na łatwiznę, zmieszać mnie z błotem i zostawić w momencie, kiedy najbardziej cię potrzebowałam! Ty nie masz pojęcia przez co ja przeszłam! Wracam z pogrzebu rodziców, a chłopak, którego kocham tak po prostu mnie zostawia, chociaż dwa dni wcześniej przysięgał, że będzie bez względu na wszystko! Nie wiem, czego ty teraz ode mnie oczekujesz! Przyjdziesz, pogadasz, wyjaśnisz, a ja z płaczem wpadnę ci w ramiona?! A co dalej?! Za każdym razem, gdy pojawi się jakiś problem uciekniesz z podkulonym ogonem, zostawiając mnie samą?! Ja tego nie zniosę po raz drugi, rozumiesz?! Nie zniosę…

Stała, ani na chwile nie spuszczając z niego wzroku, a z jej oczu płynęły łzy. Nie wstydziła się ich, bo w tym momencie były one uzasadnione. Otwieranie ledwie zabliźnionych ran sprawiło jej ogromny ból. To, co mówiła nie było łatwe, ale prawdziwe. Co z tego, że go kocha, skoro zawiódł ją na całej linii? Potrzebowała mężczyzn, na którym mogłaby polegać, a nie takiego, który nawet nie potrafi dotrzymać danego słowa. Jakaś jej część rozumiała, że zrobił to, aby ją chronić, ale była też ta druga, skrzywdzona, oszukana i sponiewierana. Czy on chociaż raz pomyślał, jak ona się czuła, gdy prowadzał się po szkole z Greengrass, ją traktując jak powietrze? Szczerze w to wątpiła. I choć serce wyrywało się ku niemu, uparcie ostawała przy tym, co podpowiadał jej rozum. Jednak nawet on nie był w stanie zmusić łez, aby przestały płynąć, ponieważ wraz z nimi wypływał żal, którego chowała w sobie tak wiele. Nawet ta pozorna ulga była lepsza od żadnej. Draco za to był w stanie tylko patrzeć w jej przepełnione bólem oraz smutkiem oczy i zapłakaną twarz. Nadal kurczowo trzymał ją za nadgarstek, czując jak jej ciałem wstrząsają spazmy wywołane szlochem. Dopiero teraz widział, jak bardzo ją skrzywdził. Przez swoje szczeniacki zachowanie wyniszczył ukochaną osobę, odbierając jej siłę. Teraz stała się o wiele bardziej delikatna i krucha. W tym momencie jednak przypomniał sobie to, co powiedział mu Potter.

„- […]Jeśli ci na niej zależy masz ją odzyskać. Nie wiem, co ona w tobie widzi i chyba nigdy nie zrozumiem, ale widzę, że bez ciebie nie jest szczęśliwa. Więc tak dla jasności, przestań się nad sobą rozczulać i weź się w garść. Ona cię potrzebuję, nawet jeśli wmawia sobie coś innego, co jest bardziej niż pewne, dlatego nie spodziewaj się, że będzie łatwo. ”

Granger nadal go kochała i bez niego nie była szczęśliwa. Mógł to wywnioskować nawet na podstawie tego, co powiedziała teraz. Problemem było to, że zawiódł jej zaufanie, na które tak ciężko pracował. Ale, czy odbudowanie go było rzeczą niemożliwą? Udało mu się to po siedmiu latach niechęci, więc czemu miałby nie spróbować i teraz?

- Lwico wiem, że zawaliłem, ale to nie zmienia faktu, że byłaś, jesteś i będziesz dla mnie najważniejsza. Przeprosiny nic tu nie znaczą, ale błagam cię daj mi szans, żeby to naprawić. O nic więcej nie proszę, jedna szansa…

Nie odpowiedziała, spuszczając wzrok. Wszystko, co miała powiedzieć już wypłynęło z jej ust, a poza tym mętlik w głowie skutecznie uniemożliwiał jej sklecenie choćby jednego sensownego zdania. Draco przyglądał jej się przez chwilę, aż w końcu podjął decyzję. Delikatnie pociągnął szatynkę za dłoń tak, że wylądowała w jego ramionach. Przycisnął jej ręce do swojej klatki piersiowej, przytulając ją mocno. I w tym momencie poczuł jak po jego ciele rozlewa się fala ciepła, a wszystko znowu jest na swoim miejscu. Hermiona zaczęła się wyrywać, usiłując uderzać blondyna drobnymi piąstkami w tors, lecz ten przyciągnął ją do siebie jeszcze bardziej, ciasno oplatając ramionami.

- Kocham cię lwico, słyszysz? Kocham. Błagam, nie odtrącaj mnie…

Szepnął Smok, gdy szatynka zaprzestała wyrywania się i teraz po prostu płakała, opierając głowę o jego ramię. Na nic więcej nie wystarczało jej sił. Wiedziała jednak, że coś zrobić musi. Poniosła wzrok, a słowa niemal bezwolnie wypłynęły z jej lekko drżących ust.

- Jeśli naprawdę mnie kochasz pozwól mi odejść i raz na zawsze zniknij z mojego życia.

Słowa niewiele głośniejsze od szeptu dla Dracona były niczym krzyk. Jakby ktoś w jednej chwili bezlitośnie zdeptał jego ostatnie nadzieję, co zresztą się stało. Oszołomiony blondyn puścił Gryfonkę, cofając się o krok, aby móc na nią spojrzeć. Stała, kuląc się w sobie, a jej drobny ciałem co chwile wstrząsały dreszcze, mające niewiele wspólnego z chłodem. Wyglądała na tak kruchą, że aż coś boleśnie zacisnęło się na sercu Malfoya. Najbardziej jednak poruszyły go jej słowa. Miał odejść i zniknąć z jej życia na zawsze? Jeszcze niedawno właśnie to planował, ale już wtedy wiedział, że może nie dać rady. Ona stanowiła część niego, bez której nie potrafił normalnie funkcjonować.

- Tego właśnie chcesz?

Musiał mieć pewność. Jeśli Hermiona tego pragnie i wtedy miałaby ponownie stać się szczęśliwa, odejdzie. Nie zważając na własne uczucia zniknie z jej życia. Panna Granger nie mogła się ruszyć, a wszystko w niej krzyczało. Rozum mówił „tak”, a serce „nie”, lecz żadne z tych słów nie chciało jej przejść przez gardło. Była rozdarta, a targające nią emocje nie ułatwiały podjęcia decyzji, która bezpowrotnie zmieni jej życie. Jedyne czego pragnęła to uciec stąd, jak najdalej od Dracona i jego przepełnionych bólem oczu, który przeszywał ją na wskroś. Nie mogła tego znieść. Zaczęła się cofać i dopiero, gdy znalazła się mniej więcej dwa metry od Ślizgona odważyła się na niego spojrzeć.

- Ja… przepraszam.

Powiedziała niemal bezgłośnie, po czym puściła się biegiem w stronę zamku, pozostawiając Dracona na pastwę jego szalejących myśli i przepełnionego rozpaczą serca.






Witam :)

Zanim będziecie mnie chcieli zabić przypomina, że czeka nas jeszcze jedne rozdział i epilog, co oznacza, że bardzo wiele może się zdarzyć.
Czy Draco się podda?
Kto wygra walkę, serce, czy rozum Hermiony?
Jak skończy się ta historia?
Na te wszystkie pytania poznacie odpowiedz już za tydzień :D Mam nadzieję, że rozdział się podoba, bo ja osobiście jestem z niego cholernie dumna. Jeśli podzielacie moje zdanie lub wręcz przeciwnie piszcie o tym w komentarzach. Z chęcią poznam wasze opnie, które są dla mnie niezwykle ważne :)



Pozdrawiam A

70 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Super rozdział!
      A Draco? Niech dalej się płaszczy i błaga o wybaczenie!

      Usuń
  2. Nienawidze!!
    Jezuuu..
    Prawie sie poryczałam.
    Rozdział fajny ale ...
    Juz myślałam że sie jej oświadczy
    Bd czekac na kolejny
    ~Lena

    OdpowiedzUsuń
  3. Że co?!
    Nie rób mi tego.... ;c

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się wczułam no bo ja dzisiaj właśnie skończyłam szkołę to tym bardziej chciało mi się płakać. Będzie happy end, czuję to! :D Najlepszy rozdział ze wszystkich. Czekam na rozdział, szkoda, że za tydzień ale będe czekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje serce płacze, zwłaszcza gdy muzyka Celine Dion dalej wisi w powietrzu. Jestem naprawdę oczarowana. Na taki wybuch emocji czekałam w tym rozdziale. Co prawda myślałam, że już się zejdą, ale... no cóż. Muszę jeszcze poczekać, o ile w ogóle się doczekam. Mam nadzieję, w każdym razie.
    Błagam... nie daj nam czekać aż tydzień, ja umrę ze zniecierpliwienia przecież. Moje serduszko umrze ze smutku, jak prawie się stało po przeczytania Trylogii Igrzysk Śmierci.
    Ach, co mam jeszcze powiedzieć? Rozdział rewelacyjny.
    Czekam na twój następny debiutancki rozdział. Życzę weny i Ściskam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  6. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej, no! Nie. Złamałaś mi serce. Idę zjeść czekoladę.
    4 razy rozpłakałam się, a ostatni raz trwa teraz.
    Zachowanie z twojej strony jest karygodne i niedopuszczalne ;_____;
    Jak zobaczyłam jaką piosenkę dałaś to wiedziałam, że będzie to dramat. Ja się nie zgadzam. Asgard i Hogwart również.
    No ja nie mogę sama piszę i nawet nie patrzę na ekran, tylko jak ta idiotka w okno.
    Czekam na kolejny.
    I błagam oraz wznoszę modły o Happy End.
    Weny,
    Y♥
    http://dramione-autre-vie-notre-moment.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Bo ty zla kobieta jesteś... ;p czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  9. ku*wa! Myślałam, że się pogodzą! Płakałam czytając ten rozdział.. Biedny Draco.. Biedna Miona..
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału - ciekawe jak tam rozegra się akcja.. Może nareszcie się pogodzą?
    Tak w ogóle to piękna suknia dla Miony i Pansy.. Ginny mniej mi się podobała.
    Czekam na next
    Ann

    OdpowiedzUsuń
  10. zejdą się,nie,zejdą się,nie,zejdą się...
    MUSZĄ BYC RAZEM,MUSZĄ !!!
    kocham Cię i twoje opowiadanie ale jeśli zrobisz smutne zakończenie to nie wiem co Ci zrobię.
    całusy i niech Draco to wszystko odkręci
    l.v
    Ps. A tą piosenkę to ty dałaś specjalnie żebyśmy się popłakali,prawda?
    Będziesz coś pisac po tym opowiadaniu???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Dramione pod tytułem "Opętani demonami przeszłości".

      Usuń
  11. Ciągle przebijasz swoje rozdziały kolejnymi :o Ten rozdział jest najlepszym do tej pory. Zobaczymy jak to potoczy się dalej ;)
    Ale proszę, nie rób z tego sad endu :c Rozdział cudowny.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nienawidze cie...i kocham zarazem za to piekne opowiadanie :')

    OdpowiedzUsuń
  13. W sumie nie słuchałam tej piosenki, bo najzwyczajniej w świecie nie ciepię Tytanica. Ale i tak się popłakałam.
    Te opowiadanie jest po prostu genialne. nie mogę uwierzyć ze już się kończy. Mam nadzieję że Draco i Hermiona jednak będą razem.
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana, cóż mogę powiedzieć? Ten rozdział to mistrzostwo. Sama nie wiem jak dałam radę powstrzymać łzy. Pierwsza piosenka skradła moje serce, a druga... cóż, lepszej wybrać nie mogłaś. Cudownie napisane. Tyle emocji, smutku, nadziei i miłości. Kocham to opowiadanie. Kocham Ciebie. Genialnie.
    M.D. (DiaMent.)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeśli zakończysz to opowiadanie innym zakończeniem niż szczęśliwe, to mnie zniszczysz. Błagam, ostatnio tyle czytałam smutnych dramione, że jeszcze jedno mnie wykończyyy...
    Lumossy

    OdpowiedzUsuń
  16. Ryczę... Nie,nie,nie uznam,że nie widziałam tego zakończenia,bo utopię się we własnych łzach. Oni nie mogą...To było piękne,ale...ja nie wiem jak to opisać...och po prostu uznaj to jako bardzo pozytywny komentarz :*

    OdpowiedzUsuń
  17. O matko, ryczę jak małe dziecko... Co Ty robisz z moimi uczuciami??
    Rozdział po prostu booooskiii... Mam nadzieję, że będzie happy end, bo jak nie to się chyba załamię!!
    Nie mogę się doczekać kolejnego...

    Pozdrawiam
    Kajusia

    OdpowiedzUsuń
  18. No nie...! :D Nie wierzę, było tak pięknie! ^^ Tak, tak wiem, przed nami jeszcze jeden rozdział i epilog no ale... Jakie "zniknij z mojego życia"?! No błagam... jak Hermiona mogła coś takiego powiedzieć o.O? Mówimy o Draco w końcu <3
    Rozdział wspaniały, mi się baaaardzo podobał. Szkoda, że na nn trzeba czekać aż tydzień :(
    Pozdrawiam i życzę mnóstwo czasu na pisanie!
    dark-family-dtb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Oczywiście, że Cię zabijemy! Skończyć w takim momencie i dodatkowo oświadczyć, że został jeszcze rozdział i epilog... Oj grabisz sobie moja panno <3
    Czy nam się podobał? Głupie pytanie. Był boski, wspaniały, zajebisty... epicki itd.
    Nie mogę doczekać się kolejnego i zapraszam do mnie ;*
    - http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do Liebster Award :) Zapraszam do mnie;
      http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html

      Usuń
  20. Rozdział był znakomity, czekam z niecierpliwością na następny, mam nadzieję że to zacznie się układać, jestem naprawdę ciekawa jak to wszystko się potoczy, życzę pomysłów i weny

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie mogę się doczekać. Super !

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeju, już kolejny raz podczas czytania twojego opowiadania płaczę jak głupia...
    A powinnaś wiedzieć, że przy innych blogach nie zdarza mi się to tak często
    Jak ty to robisz, że wyzwalasz we mnie takie emocje...?
    Oczywiście, rozdział genialny ale czemu taki smutny...?
    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na ten rozdział i epilog, Kat <33

    OdpowiedzUsuń
  23. Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee nie rób tego on cię kochaaaaaaaaaaaaaa
    A tak na serio super rozdział jesteś genialna;-)
    Oby tak dalej;-)

    OdpowiedzUsuń
  24. POWINNAM CIE TERAZ ZABIĆ !! W TAKIM MOMENCIE ?!? SERIO ?!?
    Rozdział po prostu boski *.* jestem cholernie ciekawa zakończenia. Nie mam pojecia skad bierzesz te wszystkie pomysły ale jestem po prostu ZACHWYCONA.
    Wiem, ze komentarz pisze pierwszy raz, ale niedawno dopiero przeczytałam ten blog i sie po prostu zakochałam. Rozumiesz ? ZAKOCHAŁAM ! Przeczytanie całego zajeło mi góra dwa dni. Tak strasznie wciąga. Masz talent do pisania. I powiedz, że będziesz pisała następny blog, bo ja NAPEWNO go przeczytam i bede wiernie i szczerze komentowała każdy rozdział. A teraz prosze cie, pisz szybciej ten ostatni rozdział i eppilog, bo ja zwariuję.
    Jeszcze raz ZAJEBISTY ROZDZIAŁ !!!
    Pozdrawiam, ściskam, całuje i życze dużo, dużo dużo i jeszcze wiecej weny na tą końcówke.
    Sectun Sempraa :*

    OdpowiedzUsuń
  25. Czy Ty, droga dziewczyno, masz dosyć życia? Bo to co zrobiłaś, to co napisałaś mogło równie dobrze być czymś w stylu: "Dramat, dramat, dramat, nieszczęśliwa miłość. Chcę umrzeć, mam dosyć życia, zabijcie mnie." Właśnie moje serce pękło na 1 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 kawałeczków, co znaczy, że płacze już po raz 5. W jednym rozdziale? Przesada! A tak na serio, rozdział ABSOLUTNIE GENIALNY, napisałaś to z taką ilością emocji, że wierzyć się nie chce. Jest w nim tyle bólu, tyle rozpaczy, tyle tęsknoty, że sam Shakespeare by się zawstydził. Naprawdę, to było super, ale liczę na rychły, cudowny i świetny happy end w wielkim stylu.
    Pozdrawiam i życzę weny
    Gośka

    OdpowiedzUsuń
  26. Najlepszy ! Mam nadzieję że im się ułoży i będzie okej bo tak aż smutno :( Z tym pierścionkiem to myślałam że on się jej oświadczy i się tak mega zdziwiłam ale zaskakujesz nas wszystkich i trzymaj tak dalej :) Bo lubię niespodzianki i niespodziewane zwroty akcji :) Życzę weny i pomysłów

    OdpowiedzUsuń
  27. Serce!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  28. Mogła mu bardziej wygarnąć :D ale no mam tydzień czekać ? nie wytrzymam :( ale z drugiej strony biedny Draco ale też szkoda że mało tego balu a i pierścionek piękny :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie ! Oni muszą być ze sobą, po prostu muszą ! <3 Taka miłość się trafia raz na sto lat :* Zakończo to świetnie, rewelacyjnie, dobrze i z wielką miłością, PROSZĘ <3 Na koniec musi być wielkie bum ! Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  30. Popłakałam się :'( lecz wierzę w przyszły rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  31. ej ej ej ej ej.. ja sie tak nie bawie. Hermionka nadal taka smutna? Ja też jestem tak to smutna :( I Draco taki forever alone.. Niech płaszczy mi sie na kolanach przed Mionka i całuje jej stopy , ot co! Ale jego wyznania były na serio słodkie.. :3 Bal i ta przemowa wyszły ci wspaniale. Troche mało o nim napisałaś przez co zastanawiałam sie czy Miona i Draco wogóle wrócili na ten bal. Bo chyba wrócili ,nie? No i ta podstępna suka ( chodzi mi o psa xd ) Lucy zaprowadzila ja do niego. awww.. I naprawde nie moge uwierzyc że tu już koniec. 1 rozdział i epilog.. nie nie nie i nie! Jak dla mnie mozesz tego nie konczyc juz nigdy. :p Choc wszystko ma swój koniec. No ale i tak jestem ciekawa jak to sie dalej potoczy :)
    Pozdrawiam P.J.M
    PS. Czy to nowe opowiadanie ktore bedzie po tym bedzie powiązane z tym czy zupełnie inne i nowe? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to będzie zupełnie inna historia i myślę, że w nieco innym klimacie.

      Usuń
    2. oh ok. ciekawa jestem. :)
      P.J.M

      Usuń
  32. Jesteś martwa!
    Przez Ciebie ryczę, to nie lada wyczyn doprowadzić mnie do łez... gratuluję
    J.

    OdpowiedzUsuń
  33. Moje zycie traci sens... oni muszą się pogodzić ! Cudowny rozdział ;))

    OdpowiedzUsuń
  34. Kobieto, doprowadzasz mnie do szału! Już się cieszyłam, że się pogodzą :(
    Znalazłam Twojego bloga dwa dni temu, czytałam cały czas i po prostu się zakochałam. Piszesz wspaniale. Dodawaj szybko kolejny rozdział, bo zżera mnie ciekawość jak to wszystko naprawisz. Bo naprawisz, prawda? Jeśli nie, to nie wiem co Ci zrobię! Czekam z niecierpliwością i w wolnej chwili zapraszam: magic-world-dramione.blogspot.com
    Pozdrawiam, MB <3

    OdpowiedzUsuń
  35. Napiszę krótko - popłakałam się.

    ------
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  36. Na Merlina!!!
    Rozdział wspaniały, cudowny, po prostu boski. Po prostu załamka a łzy polały sie litrami. Gdy przeczytałam o tym że Hermiona chce aby ją zostawił serce mi stanęło a na mojej twarzy był smutek i szok a w głowie tylko nie mów tak, cholera jasna nie mów tak.
    Z cholerna niecierpliwością czekam na przedostatni rozdział
    Diabeł

    OdpowiedzUsuń
  37. CO!!! NIE!!! :O
    Jak możesz ich tak krzywdzić. Głupia Miona złamała, rozszarpała i podeptala serce Dracona, które po tych slowach napewno prawie się zatrzymało. Ona przez to co powiedziała będzie siedziała i ryczała całe miesiące, a Draco nie daj Boże jeszcze da sobie spokój choć w to akurat wątpię.:) Tak teraz myślę, że może Blais, Harry i reszta też wezmą udział w akcji i pomogą Draconowi, ale na pewno i oni nie spodziewali się takiego obrotu spraw. Ale tak naprawdę to co on może jeszcze wymyślić, aby mu wybaczyła. Piekne oświadczyny się zapowiadały, a tu taka niespodzianka. Proszę powiedz, że on tych słów nie weźmie tak bardzo do serca. Choć trochę niechętnie, ale muszę przyznać, że zaimponowała mi Miona tym, że nie rzuca mu się tak po prostu w ramiona po jednym przepraszam (choć zde zdecydowanie wolała bym gdyby tak było) tylko go jeszcze trochę męczy. No co ja jeszcze mogę powiedzieć prócz tego, że piszesz cudownie i sprobowałabyś mi tylko nie napisać kolejnego równie pieknego opowiadania dramione. Bo napiszesz prawda? Mam nadzieje.
    Dodawaj szybko nowy rozdział, bo ja nie wytrzymam do następnego weekendu to wiem napewno. ;)

    Pozdrawiam
    CoCo.M

    OdpowiedzUsuń
  38. No jak mogłaś?! Jak ja mam wytrzymać do następnego rozdziału ?!?! no jak?!
    Błagam niech oni będą razem!
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  39. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaaaaaaaa...
    <3
    KK

    OdpowiedzUsuń
  40. Rozdział genialny ;)
    Normalnie nie mogę uwierzyć, że opowiadanie zbliża się wielkimi krokami ku końcowi....
    Rozdział bardzo emocjonalny a szczególnie końcówka. Normalnie nie mogę doczekać się kolejnego i tego jak to wszystko się potoczy, co teraz zrobi Herm....

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. CUUUUUDO ;**
    już nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;)
    Życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  42. Kurcze niezwykły rozdział.
    Niezwykle emocjonujący ;)
    Z jednej strony żal mi Dracona ,ale z drugiej Miona miaal racje.
    Jak miałaby mu zaufac po raz drugi po czymś takim.
    Naważył sobie piwa to teraz je musi wypić.
    Jestem ciekawa co się wydarzy w kolejnym rozdziale.
    Nie moge ise go doczekać ;]
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  43. No chyba tu zawału dostanę ! Przecież... oni nie mogą się rozstać ! Nie mogą ! Kto jak kto, ale Draco zasługuje na drugą szansę.. Wierzę, że w koniec końców wszystko będzie dobrze :)
    Rozdział cudowny i wzruszający :)
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  44. Zostałaś nominowana do Liebster Award - więcej informacji na http://gdy-poczujesz-sens-milosci.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  45. No wiesz co jak mogłaś? Siedze i rycze( a to chyba pierwszy raz, bo płacze zawsze tylko na filmach, więc brawo ;D) Podzielam twoje zdanie- rozdział jest świetny;)
    Weny
    Ever
    http://dramione-milosc-bez-konca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  46. bardzo spodobał mi się twój blog ;pp
    Kurde a juz myslalam ze się zejdą i wgl :(((

    OdpowiedzUsuń
  47. Rozdział cudowny!!! Jeden z najlepszych moim zdaniem.<3
    Gdy czytałam końcówkę to się popłakałam.
    Mam nadzieję, że się zejdą. <3<3<3
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  48. Przez Ciebie się popłakałam -,- Omijając ten fakt... Na Merlina! Przecież Draco Malfoy to Draco Malfoy, on zawsze dostaje to, co chce!!! I teraz ma dostać Hermione! Jak jej nie dostanie, zabiję Cię. ZABIJĘ!!!!!!!!!!!! I jeszcze jedno... Czy rozdział musi być dopiero za tydzień :( Nie może być już teraz ;(?

    OdpowiedzUsuń
  49. To żart?! Jak ona śmiała coś takiego powiedzieć?! Jak potwór, jak Voldemort bez serca. Całkowicie ją popieram. Przemówienie było piękne i pokazało nam co my, czytelnicy przeżyliśmy czytając Twoje opowiadanie.
    To teraz bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo proszę o HAPPYENDING! ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I on nie prosił o drugą szanse na wspólne życie, tylko o SZANSĘ NA WALKĘ O WSPÓLNE ŻYCIE! Jej!

      Usuń
  50. Tak jak już mówiłam!
    UDUSZE, ZABIJE, ZAMORDUJE!
    Znajdę Cie! :*

    Hermionkaaa ;3

    OdpowiedzUsuń
  51. Wspaniały rozdział.
    Jak mogłaś skończyć w takim momencie?!
    Cieszę się, że Hermiona się już trochę pozbierała.
    Świetna przemowa na rozpoczęcie balu.
    Numer ze wspólnym tańcem był niesamowity.
    Cieszę sie, że Hermiona porozmawiała z Draco.
    Mam nadzieję, że Draco się nie podda.
    Mam nadzieję, że Miona mu wybaczy.
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  52. Jezu... ale z Ciebie potwór ;)
    Jak mogłaś w takim momencie?
    Jak mogłaś ich JESZCZE nie pogodzić?
    JAK MOGŁAŚ JA SIĘ PYTAM?
    Mam ochotę Cię zabić, gołymi rękami.
    No nic liczę na HAPPY END <3
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Cudowny rozdział. Śmiałam się i płakałam na zmianę. Mam nadzieję, ze Draco się nie podda i będzie o nią walczył. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Weny^^ <3
    Pozdrawiam,
    Lumos

    OdpowiedzUsuń
  54. Cudowny rozdział!
    Super, że nie poszło tak łatwo i nie wrócili do siebie od razu, bo by było nudno ;)
    Czekam na następne.

    Dannie

    -------------------------------

    dramione-serce-nie-sluga.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  55. Bożee, to jest piękne! Błagam o happy end. Ona musi mu wybaczyć ;*
    Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  56. OMG! Najlepszy rozdział EVER! ta piosenka.. mmm <3

    OdpowiedzUsuń
  57. Tyle emocji... rozdział chyba jeden z najdłuższych wspaniały.
    Aż się boże co wymyslisz w nastepnym :p

    OdpowiedzUsuń
  58. świetny rozdział szkoda że się jeszcze nie pogodzili ale mam nadzieje , że wszystko będzie ku temu zmierzać pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  59. ej no nie ja się tak nie bawię ;)
    mam nadzieję że się pogodzą bo jak nie to cię znajdę ;) i nie będzie tak wesoło ;)
    nie no żartuję :D ale i tak mam nadzieję że będą razem *.*

    OdpowiedzUsuń
  60. Umrę na zawał przez ciebie, jak możesz coś takiego robić !!!!!!!!!! Przeczytałam to opowiadanie w parę dni, jest zajebiste rozdział genialny, a ciebie tylko ukatrupić !!!!!!!!!!!! Oni muszą się pogodzić bo ja tego nie przeżyje !!! Błagaaam. Starałam się komentować pod każdym rozdziałem, ale nie wiem czy czytasz to wszystko, więc jeszcze raz gratuluje tak wspaniałego talentu i naprawdę czekam na tą końcówkę z utęsknieniem .
    Serdecznie pozdrawiam,
    Tsuki <3

    OdpowiedzUsuń
  61. Oh! Płacze :( jakie to nie sprawiedliwe. Naprawdę mam nadziej, że się jednak pogodzą i skończysz te opowiadanie happy endem.

    Bardzo szkoda mi Dracona, ale z drugiej strony zasłużył sobie na to zostawiając Hermione w momencie, w którym go najbardziej potrzebowała.
    Jestem zaskoczona, że Hermiona kazała mu zostawić ją samą.

    Rozdział z dużo ilością uczuć, taki jaki najbardziej lubie.

    Piękny!!!

    OdpowiedzUsuń
  62. Jaka cipa z tej Hermiony. On to robił dla jej bezpieczeństwa, a ona go tak hipokrytycznie spławiła. Przecież sama pieprzyła o tej drugiej szansie w cholerę, a teraz robi fochy. Ja pierdolę wiem, że straciła rodziców i wiem, że Malfoy zachowywał się jak chuj, ale jeżeli wyjedziesz mi z sad endem, albo czymś w stylu "pięć lat później spotkali sie na polontnej, hermi dzieci z ronem a on z tą dziwką greengrass i wrócili do siebie po tym jak sie ze sb przespali" to oficjalnie przestaje czytać twoją twórczość, bo RZYGAM (nie wiem przez jakie z) tego typu zakończeniami.

    OdpowiedzUsuń
  63. Wampirzyca \ Kosogłos30 marca 2016 18:56

    Boję się !
    Co będzie ? Czy ktoś mi powie ???

    OdpowiedzUsuń
  64. "Ukłuły" a nie "ukuły".
    Eh..przynajmniej nie powiedziała "tak"..
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń