Dzień
balu siódmoklasistów nastała, nim ktokolwiek zdążył się obejrzeć. W zamku
panowało ogólne ożywienie. Dziś nikt z nich nie myślał o tym, że za dwa dni przyjdzie
im raz na zawsze opuścić mury tego zamku, w którym spędzili najlepsze lata
swego życia. Na to miał nadejść czas później. Nawet Hermiona nie myślała o
zakończeniu roku. Aktualnie leżała na swoim łóżku, po raz setny czytając
przygotowaną przemowę. Od kilku dni siedziała nad nią, niemal nie wychodząc z
pokoju. Robiła to tylko w razie konieczności jaką była pomoc McGonagall przygotowaniach
do balu lub niektóre posiłki. Tu było jej dobrze, a poza tym przemowa
pochłaniała ją bez reszty. Jedynie późnym wieczorem, gdy błonia świeciły
pustakami wychodziła z Lucy na spacery. Raczej unikała kontaktu z ludźmi.
Potrzebowała spokoju, aby wszystko sobie poukładać. Ta rozprawa odbiła się na
jej psychice bardziej niż myślała. Uczucia, które towarzyszyły jej podczas obcowania
z mordercą jej rodziców były nie do opisania. Twarz Lucjusza niejednokrotnie
nawiedzała ją w koszmarach, przez co nie mogła spać. Wiedziała, że to w końcu
minie, a rany na jej sercu zabliźnią się, lecz to jeszcze nie był ten czas.
Leżała tak, wpatrując się niewidzącym wzrokiem w pergamin, gdy nagle ktoś
wszedł do jej sypialni. Natychmiast uniosła wzroki i ujrzała w drzwiach dwie
przyjaciółki, obładowane masą pakunków.
-
Hej, po co wam to wszystko?
Zapytała
szatynka, siadając na łóżku, a dziewczyny spojrzały na nią z politowaniem.
-
Miona słoneczko, dzisiaj jest bal, a konkretniej za cztery godziny, dlatego
przyszłyśmy się szykować do ciebie i odpowiedni umilić sobie czas.
Mówiąc
to Pansy odłożyła wszystkie rzeczy na łóżko, a z jednej torby wyciągnęła
butelkę białego wina. Na twarzy Hermiony mimowolnie zagościł uśmiech. Kochała
te dwie wariatki i nie wyobrażała sobie bez nich życia, nawet jeśli czasami
doprowadzały ją do szału. Ruda w mgnieniu oka wyczarowała trzy kieliszki, a
Ślizgonka napełniła je trunkiem.
-
No to wypijmy za najlepszy bal w historii Hogwartu!
Oznajmiła
Ginny, gdy stuknęły się kieliszkami. Spędziły tak pół godziny, po czym po kolei
poszły się kąpać. Minęła ponad godzina, nim wszystkie ponownie znalazły się w
sypialni.
-
Najpierw bierzemy się za Mionę.
Stwierdziła
Pansy, sadzając szatynkę na krześle, która nie zdążyła wypowiedzieć nawet
słowa, gdyż Ślizgonka już zaczęła majstrować przy jej włosach, a ruda sięgnęła
po potrzebne kosmetyki. Bez dyskusji oddała się w ich ręce, mając nadzieję, że
przyjaciółki nazbyt nie poniesie fantazja.
-
Gotowe.
Usłyszała
Gryfonka po mniej więcej dwudziestu minutach. Niepewnie odwróciła się w stronę
lustra i oniemiała.
-
Podoba się?
Zapytała
zaciekawiona Pansy, z uśmiechem spoglądając na przyjaciółkę.
-
I to jak.
Wyglądała
inaczej niż na co dzień. Jej włosy były ułożone w na pozór niedbały kok, z
którego wymykało się kilka pasemek, dodając Gryfonce uroku. Najbardziej
podobały jej się jednak oczy, które hipnotyzował bardziej niż zwykle.
-
Dobra, pooglądasz się później, a teraz jeszcze nas trzeba doprowadzić do
porządku.
Zaśmiała
się panna Weasley, niemal spychając Mionę z krzesła. I tak przez następną
godzinę robiły na bóstwo Ginny i Pansy. Tej pierwszej włosy pokręciły i upięły
tak, aby spływały przez lewe ramię. Za to Pansy swoje zaplotła w warkocz, z
którego Hermiona ułożyła prześliczny kok. Szykowały się do ostatniej chwili.
Panna Granger musiała być w Wielkiej Sali wcześniej, dlatego pół godziny przed
balem były gotowe. Jedno trzeba było przyznać, wszystkie trzy wyglądały
zjawiskowo. (Hermiona,
Pansy, Ginny)
-
Ten bal jest nasz!
Stwierdziła
skromnie ruda, gdy przeglądały się w lustrze, jednak Hermiona bardziej była
zaabsorbowana swoją mową, którą czytała po raz ostatni. Trochę się denerwowała,
czy aby na pewno wszystko pójdzie po jej myśli. Obaw tych jednak nie podzielała
ani Pansy, ani Ginny.
-
Miona, daj już sobie z tym spokój. Na pewno olśnisz wszystkich, jak nie mową to
wyglądem, więc chodź, bo chłopaki już czekają.
Powiedziała
rozbawiona Pansy, po czym wraz z Ginny wyciągnęły szatynkę z jej dormitorium.
*****
-
Gdzie one są?
Niecierpliwił
się Harry, gdy od dłuższej chwili wraz z grupką Ślizgonów czekali na
dziewczyny. Byli tu Blaise, Alan z Astorią, Jimmy z Mari Strens, Graham z Elizabeth
Korn oraz Draco. Ten ostatni był sam. Nie miał zamiaru iść na bal z kimś, kto
nie nazywa się Hermiona Granger. Poza tym musiał zrealizować pewien plan.
Podniosła atmosfera panując dziś w zamku była idealna do naprawienie błędów. Za
punkt honoru wziął sobie porozmawianie z Hermioną. Nie wiedział, co z tego
wyjdzie, ale na wszelki wypadek w kieszeni jego czarne marynarki spoczywało
niewielki pudełeczko od matki. A tak dokładnie rodowy pierścionek Blacków. Był
on wykonany z najczystszego białego złota, jednak jego główną ozdobą był spory,
owalny szmaragd oraz dwa mniejsze brylanciki po obu jego stronach. Pierścień
liczył sobie dziesiątki lat, gdyż przekazywano go sobie w rodzie Blacków od
wielu pokoleń. Wykonały go na specjalne zamówienie gobliny, co czyniło go jeszcze
cenniejszym. Największą miał jednak wartość sentymentalną. Ten pierścień był jedną z
ważniejszy pamiątek rodzinnych, a teraz należał do niego. Najbardziej w nim
jednak urzekły go słowa wyryte na jego wnętrzu, a mianowicie „La Fin De La Vie”. Dokładnie te same,
które znajdowały się na jego złotym zniczu, który to był prezentem właśnie od
Hermiony. Często wypuszczał go w dormitorium i patrzył jak lata, myśląc o
Granger. Był zdeterminowany, aby ją odzyskać, gdyż tęsknota trawiła jego
wnętrze, pozostawiając za sobą coraz większe spustoszenie. Wiedział, że jest
samolubny w swoich pragnieniach, ale inaczej nie potrafił. Poza tym wszyscy na
każdym kroku również powtarzali mu, że bez niego Hermiona nie jest szczęśliwa.
Więc dlaczego nie miałby spróbować naprawić tego, co spieprzył i uszczęśliwić
ich oboje?
-
Stary gadasz, jakbyś ich nie znał. Przecież zanim wszystko dopną na ostatni
guzik minie wieczność.
Z
rozmyślań wyrwał go nieco rozbawiony głos Blaise’a, przez co ponownie zwrócił
uwagę na zebranych. Dziwnie było oglądać wszystkich tak odstawionych, pod
krawatem i w ogóle. Sam nie był rzecz jasna gorszy. Szyty na miarę czarny
garnitur oraz biała koszula idealnie podkreślały jego urodę, a srebrny krawat
stanowił dopełnienie całości. Wszystkie dziewczyn przechodzące obok niego
posyłały mu pełne pożądania spojrzenia, które on delikatnie mówiąc olewał.
Czekała tylko na Hermionę, która była tą jedną jedyną. Żadna inna nie mogła jej
zastąpić.
-
Tak, tylko Ginny zabrała wszystko i poszła do Miony ponad cztery godziny temu.
Co można do cholery robić tyle czasu?
-
Już pytałem o to Pan, ale dostało mi się tylko, że nic nie rozumiem i jestem
ignorantem. Skończyło się tak, że zwinęła mi butelkę wina i sobie poszła
oznajmiając, że mam czekać przed Wielką Salą.
Wszyscy
zaczęli się śmiać, lecz nagle Parker umilkł.
-
No panowie, chyba się w końcu doczekaliście.
Stwierdził
z niekrytym uznaniem Jimmy, a cała reszta jak na komendę odwróciła się w stronę
schodów. Wystarczyło jedno spojrzenie, by wszystkim opadły szczęki. U szczytu
schodów stały trzy zjawiskowo piękne dziewczyny. Draco widział jednak tylko
jedną z nich. Szła po środku, roztaczając wokół siebie powalający blask. Teraz
już była tylko ona. Ostatecznie został stracony, gdy ich oczy się spotkały, a
on ponownie mógł utonąć w tych czekoladowych tęczówkach. Nie odwróciła wzroku
tak szybko, jak zwykle, tylko szła, przez cały czas patrząc mu w oczy. Czuła
się dziwnie, widząc w jego tęczówkach podziw, zachwyt i coś jeszcze, o czym
bała się nawet pomyśleć. Jednak pomimo tego nie mogła przestać patrzeć.
Wytworzyła się pomiędzy nimi dziwna więź, której żadne nie chciało przerwać.
Hermiona opamiętała się dopiero, gdy zeszła ze schodów. Nie mogła się tak
zachowywać. Do tej pory traktowanie go jak powietrze mniej więcej zdawało
egzamin, więc i teraz powinna się tego trzymać. Każdy kolejny kontakt zadawał
jej ból, którego miała dość. Nie wiedziała jednak, że Draco ma zupełnie inne
plany, co do ich relacji. Ogarnęła się nieco i razem z dziewczynami podeszły do
czekającej na nie grupki.
-
Muszę przyznać, że dobrze spożytkowałyście te cztery godziny.
Oznajmił
z podziwem Blaise, przytulając do siebie Pansy, na co wszystkie trzy
uśmiechnęły się uroczo.
-
Słodki jesteś Diabeł, ale teraz chodźmy zająć sobie jakieś miejsca.
Odezwała
się panna Granger, usilnie starając się ignorować natarczywe spojrzenie
Malfoya, który nie mógł oderwać od niej oczu. Nie czekała nawet na odpowiedź,
tylko wyminęła wszystkich i dumnie wkroczyła do Wielkiej Sali. Cała reszta
jednak bez słowa podążyła za nią. Gdy weszli do miejsca, gdzie na co dzień jedli
posiłki musieli przyznać, że nauczyciele się postarali. Cała sala udekorowana
była w kolorach czterech domów. Zniknęły stoły dzięki czemu zrobiło się tu
naprawdę dużo miejsca. Podium, gdzie jadali nauczyciele teraz było sporo wyższe
i zastępowało scenę, na której już rozstawiała się kapela. Za nimi znajdowało
się pięć ogromnych gobelinów. Które przedstawiały herby poszczególnych domów
oraz samego Hogwartu. Za to stoły dla uczniów zostały umieszczone po obu
stronach drzwi, dzięki czemu miejsca do tańca było naprawdę sporo. Hermiona od
razu wypatrzyła odpowiadający jej stolik i nie pytając o zdanie resztę ruszyła
w jego stronę. Był on jednym z większych, dlatego spokojnie mogli się tu
zmieścić całą dziesiątką. Hermiona usiadała tak, aby mieć dobry widok na scenę,
gdzie już niebawem miała wygłosić swoją mowę, którą aktualnie powtarzała w
głowię. Reszta dołączyła do niej dość szybko. Usiedli przy stoliku, a Malfoy ku
jej rozpaczy zajął miejsce obok niej. Postanowiła to jednak zignorować. W końcu
nie będzie się odzywać do powietrza. Wszyscy poza Prefektami Naczelnymi bardzo
szybko pogrążyli się w rozmowie. Draco był zbyt zajęty lustrowaniem wzrokiem
Granger i układaniem w głowie tego, co chce jej powiedzieć, a ona za to starała
się zachować spokój, aby nie ukatrupić jednego blondasa, który bezczelnie się
na nią gapił. Co on sobie w ogóle wyobrażał? Nie miał prawa nawet na nią
patrzeć, a już szczególnie tak! Jego wzrok niemal palił jej skórę, a szatynka
usilnie próbowała zwalczyć w sobie to uczucie. Czy ona naprawdę chciał ją
udręczyć jeszcze bardziej? Jeśli tak, to szło mu to całkiem nieźle. Sala
zaczęła się zapełniać, gdy zbliżała się godzina rozpoczęcia balu. Pomieszczenie
wypełniły wesołe rozmowy i śmiechy, a ostatni uczniowie zajmowali miejsca. Przybyli
również nauczyciele, których stół znajdował się nieopodal sceny. Oni również
mieli na sobie odświętne stroje i prezentowali się naprawdę dobrze. Gdy wybiła
20:00 Minerva McGonagall podniosła się ze swojego miejsca i weszła na scenę.
-
Proszę o ciszę!
Powiedziała
swoim donośny głosem, a wszyscy natychmiast umilkli, zwracając się ku
dyrektorce.
-
Witam was wszystkich na balu siódmoklasistów. Wiem, że z niecierpliwością
czekaliście na to wydarzenie, dlatego nie przedłużając zapraszam na scenę
Prefektów Naczelnych, Hermionę Granger i Dracona Malfoya.
Gryfonka
zmarszczyła gniewnie brwi. Po co u licha ma tam iść też Malfoy? To ona
wygłaszała przemówienie. Nie było jej jednak dane zbyt długo nad tym myśleć,
gdyż po sali potoczyły się oklaski, a siedzący obok niej blondyn wstał i
odsunął jej krzesło. Nie skomentowała tego w żaden sposób, lecz gdy Draco stanął
tuż obok i skłonił się nisko, oferując swoje ramię szlag ją trafił.
-
W co ty do cholery pogrywasz?
Syknęła
tak, aby tylko on ją usłyszał. Wcale jej się to wszystko nie podobało, a
szczególnie łobuzerski uśmiech, który zagościł na twarzy blondyna.
-
Staram się być dżentelmenem, więc nie rób scen lwico.
-
Nie waż się tak do mnie mówić, a poza tym ty nawet nie wiesz jak się pisze
dżentelmen.
Fuknęła,
powoli tracąc nad sobą panowanie. Zawsze był bezczelny, lecz teraz przechodził
samego siebie.
-
Jak już mówiłem nie rób scen, tylko chodź, bo ludzie zaczynają się gapić.
Musiała
się z nim zgodzić. W tym momencie skupiali na sobie spojrzenia całej Wielkiej
Sali. Bardzo niechętnie wsunęła dłoń w ramię zadowolonego z siebie Smoka, po
czym razem ruszyli w stronę sceny. Czuła się co najmniej dziwnie, będąc tak blisko
niego. Serce przyspieszyło swój rytm, dłonie drżały, a ona za nic nie mogła nad
tym zapanować. Nie pomogło powtarzanie sobie w myślach, że ma się uspokoić.
Miarka przebrała się, gdy w połowie drogi Draco położył swoją drugą rękę na jej
dłoni, którą trzymała jego ramię. Po czym pochylił się nieco ku niej.
-
Musimy pogadać.
Szepnął
tuż nad jej uchem, omiatając je ciepłym oddechem, przez co po plecach szatynki
przeszedł przyjemny dreszcz. „Cholera jasna Granger, weź się w garść! Ile ty
masz lat?!”
-
Ja nic nie muszę Malfoy, a tym bardziej z tobą rozmawiać.
Odpowiedziała
hardo, nawet na niego nie patrząc.
-
Ale ja cię o to proszę.
-
Prosisz? Nie rozśmieszaj mnie. Przez ostatni czas traktowałeś mnie jak
powietrze, całkiem nieźle ci to szło, więc tego się trzymaj.
Nieco
go ukuły jej słowa oraz wrogi ton, ale czego innego mógł się spodziewać po tym,
co zrobił? Wiedział, że nie będzie łatwo, ale był na to gotowy. Hermiona jest
warta zachodu.
-
Chciałem po dobroci, ale jak nie, to załatwimy to inaczej.
Mruknął
tajemniczo blondyna, lecz dziewczyna ni jak tego nie skomentowała, gdyż dotarli
do sceny. Weszli po niewielkich schodkach, a gdy znaleźli się na środku
szatynka z ulgą odsunęła się od Ślizgona. Teraz musiała się skupić na mowie, a
nie tym namolnym gadzie.
-
Witam was wszystkich.
Zaczęła,
zwracając tym samym na siebie uwagę zgromadzonych.
-
Długo zastanawiałam się nad tym, co dzisiaj powiedzieć. Zanudzanie was
absurdalnie długą mową nie ma sensu, ponieważ nie zapamiętalibyście nawet
połowy.
Wiele
osób na te słowa zachichotało, a nawet i na twarzach nauczycieli pojawiły się
uśmiechy.
-
Za dwa dni przyjdzie nam opuścić ten zamek, śmiało mogliśmy nazwać drugim
domem. Bo czyż właśnie nie tu spędziliśmy najlepsze lata naszego życia? Czy nie
tu poznaliśmy, czym jest przyjaźń, poświęcenie i miłość? Hogwart był świadkiem
jak z jedenastoletnich szkrabów zmienialiśmy się w dorosłych ludzi. Nie wierzę,
że znajdzie się wśród nas choć jedna osoba, która po latach nie będzie
wspominać czasu spędzonego tutaj. Nadeszła jednak pora, aby opuścić mury zamku
i iść dalej, aby nauczyć się samodzielnego życia w nie zawsze sprawiedliwym
świecie. Tu bez względu na porę byliśmy otoczeni gronem życzliwych ludzi, który
chętnie służyli nam pomocą, lecz niestety nie zawsze tak będzie. Nigdy nie
wiemy, co przyniesie nam losy, czy będzie dla nas łaskawy, czy też wręcz przeciwnie.
Najważniejsze jest jednak, aby nigdy się nie poddawać. Właśnie tego nauczyła
mnie ta szkoła – walczyć o to, co kocham, w co wierzę i najważniejsze o sama
siebie. Lata spędzone tutaj wpłynęły na to, kim jestem teraz. Podejrzewam, że
wielu z was ma podobne odczucia. Hogwart w znacznym stopniu ukształtował nasze
charaktery, poglądy, wszystko. Zawdzięczamy mu więcej, niż jesteśmy w stanie
sobie wyobrazić i nigdy nie możemy o tym zapomnieć.
Zakończyła,
podejrzanie szybko mrugając powiekami z powodu napływających jej do oczu łez.
Pożegnanie ukochanej szkoły nie było łatwe. Pomimo, iż spotkało ją tu również
wiele złego nie żałowała nawet sekundy spędzonej w Hogwarcie. Nie tylko
Hermiona była wzruszona. Jej mowa choć krótka i prosta trafiła do serc zgromadzonych.
Nawet niektórzy panowie dyskretnie wycierali oczy, nie mówiąc o dziewczynach,
które pochlipywały cicho, chusteczkami ocierając łzy tak, aby nie naruszyć
makijażu. Ku zdziwieniu wszystkich i surowa Minerva McGonagall, gdy podeszła do
Prefektów i zaczęła mówić miała dziwnie zachrypnięty głos.
–
Dziękuję pannie Granger z tak ujmującą mowę, a teraz chciałabym prosić
Prefektów Naczelnych o oficjalne rozpoczęcie balu pierwszym tańcem.
Hermiona
wytrzeszczyła oczy, a Draco uśmiechnął się triumfalnie. Taki obrót sprawy
bardzo mu odpowiadał. Nim Gryfonka zdążyła zareagować dyrektorka zeszła ze
sceny, a Smok ukłonił się szarmancko, wyciągając w jej stronę dłoń. I co ona do
jasnej cholery miała teraz zrobić? Za żadne skarby nie chciała z nim tańczyć,
być blisko, a nawet na niego patrzeć. Czy to naprawdę było tak trudno pojąć, że
sprawia jej to ból? Patrząc na niego przed oczami przemykały jej wszystkie
spędzone wspólnie chwilę. Te szczęśliwe były chyba najbardziej bolesne. Właśnie
wtedy miała poczucie, że bezpowrotnie straciła coś naprawdę wyjątkowego.
Wmawiała sobie, że on nie był wart jej uwagi, po tym jak ją potraktował, lecz
to nie było takie proste. Jej serce należało do Dracona Malfoya, a ona pomimo
szczerych chęci nie mogła mu go odebrać.
-
Nie bój się mnie, przecież nic ci nie zrobię.
Szepnął
uspokajająco Draco, błędnie interpretując panikę rosnącą w jej oczach.
-
Nie boję się ciebie.
Skłamała
gładko, patrząc mu hardo w oczy. Bała się go jak jasna cholera, a raczej tego
jaki miał na nią wpływ.
-
Więc to udowodnij.
Panna
Granger zgromiła blondyna wzrokiem, lecz ten uśmiechnął się tylko łobuzersko,
przysuwając bliżej niej wyciągniętą rękę. Dziewczyna zacisnęła zęby, ale
położyła swoją drobną rączkę na wierzchu dłoni blondyna, która jak zwykle była
przyjemnie chłodna. „Nie myśl o tym!”, warknęła na siebie w myślach, biorąc
głęboki wdech, gdy Ślizgon sprowadził ją ze sceny.
-
On się zaraz doigra.
Szepnęła
Ginny, która tak jak cała reszta Wielkiej Sali obserwowała każdy ruch
Prefektów.
-
Jak tak dalej pójdzie Miona się wścieknie.
Dodawała
Pansy, widząc stan swojej przyjaciółki, która wyglądała jakby jedynym jej
marzeniem było rozszarpanie Malfoya na strzępy.
-
Spokojnie, to jest Smok. On się tak łatwo nie da, a poza tym ma sposoby na
Mionkę.
Blaise
jako jedyny wyglądał na odprężonego, a wręcz zadowolonego z tego, co się
dzieje. Draco tylko jemu powiedział o pierścionku i wszystkich swoich planach. Diabeł
był bardziej niż pewny, że Smok choćby miał poruszyć niebo i ziemię odzyska Hermionę.
W tym czasie Prefekci znaleźli się na środku sali. Ślizgon zatrzymał się jako
pierwszy, po czym odwrócił szatynkę przodem do siebie i w tym momencie
orkiestra zaczęła grać. <koniecznie
odtworzyć!>. Hermiona jęknęła w
duchu, słysząc tak dobrze jej znany utwór. Już chyba gorzej być nie mogło. „A
jednak…” przeszło jej przez myśl, gdy spojrzała w błyszczące oczy Dracona. Na
jego twarzy gościł szelmowski uśmiech, pod wpływem którego miękły kolana.
Blondyn zrobił krok w stronę szatynki, nie puszczając jej dłoni.
-
Nie gryzę.
Wyszeptał
tuż nad uchem Gryfonki, czując jak jej ciało lekko drży. Jego dłoń bardzo
szybko znalazła się na jej tali, dzięki czemu mógł ją przyciągnąć jeszcze bliżej.
Panna Granger opornie położyła rękę na ramieniu Ślizgona i zaczęli się kołysać.
-
Ładnie wyglądasz.
Powiedział
Draco, aby jakoś zacząć rozmowę, na co Gryfonka prychnęła tylko pod nosem.
-
Daruj sobie.
-
Lwico…
-
Nie mów tak do mnie i daj mi święty spokój.
Jej
głos stracił nieco na silę i stał się bardziej błagalny. Czego on jeszcze od
niej chciał? Mało przez niego wycierpiała? Czy naprawdę tak wiele wymagała,
chcąc spokoju? W zupełności wystarczało jej to, co przeżyła do tej pory, nie
mówić o tym, co czuła teraz. Był tak blisko, czuła jego zapach, ciepło,
wszystko i to ani trochę jej nie pomagało. Tęsknot, którą chowała gdzieś w
głębi serca przybrała na silę i przestała sobie z nią radzić.
-
Nie, musimy porozmawiać.
Był
nieugięty. Musiał choć spróbować to wyjaśnić, zrobić cokolwiek, byleby ona
zrozumiała i być może mu wybaczyła.
-
Już ci mówiłam, że ja nic nie muszę.
-
I tak mnie wysłuchasz, czy tego chcesz, czy nie.
Przez
chwilę mierzyli się wzrokiem. Hermiona wściekła, a Draco zdeterminowany. Ogień
i lód, po raz kolejny ścierpły się ze sobą.
-
Granger, posłuchaj…
-
Nie!
-
Nie zachowuj się jak dziecko.
-
Mogę się dopiero zachować jak gówniara, kiedy zostawię cię tu teraz i wyjdę.
-
Łudzisz się, że ci na to pozwolę?
Mówiąc
to przyciągnął ją bardziej do siebie, mocniej ściskając talię.
-
Jesteś żałosny.
Podsumowała
szatynka, patrząc na niego wzrokiem godnym bazyliszka. Draco poczuł się nieco
urażony, lecz nie dał tego po sobie poznać. Wiedział, że zasłużył, więc musiał
to znieść.
-
Może i tak, ale to nie zmienia faktu, że mnie wysłuchasz, nawet jakbym miał cię
uciszyć zaklęciem.
Czekał
chwilę, lecz szatynka milczała, dlatego ponownie zaczął mówić.
-
Jeśli chodzi o to, co zrobił mój ojciec…
-
Nie mam do ciebie pretensji. Wiem, że nie masz z nim nic wspólnego, więc nie
rozmawiajmy o tym.
Zadeklarowała
do razu, nie dając mu rozwinąć tematu Lucjusza. Nie chciała nawet słyszeć o tym
człowieku. Zamierzała wymazać go z pamięci i zapomnieć, że ktoś taki istniał.
-
Przepraszam, ale nie o to mi chodziło. Nasze zerwanie…
-
To ty mnie zostawiłeś.
-
Możesz mi nie przerywać?
Irytacja
sięgnęła zenitu, a opanowanie blondyna szlag trafił. Jak on miał to wyjaśnić,
skoro nie dawała mu powiedzieć więcej niż dwa zdania?
-
Nie, bo ja nie chcę z tobą rozmawiać. Tyle czasu doskonale sobie radziłeś bez
mojej upierdliwej i denerwującej osoby, więc i teraz dasz sobie radę.
Była
nieugięta, a jej oczy płonęły gniewam. Draco jednak zbyt dobrze ją znał, aby
nie zobaczyć w tych czekoladowych tęczówkach również bólu oraz żalu.
-
Lwico błagam cię, daj mi pięć minut.
Hermiona
zawahała się. Jego błagalny ton, mina i te oczy nieco osłabiły jej
postanowienia. W tym momencie widziała w nim chłopaka, którego tak kochała, a
nie tego, który tak podle ją potraktował. Myśli w jej głowie pędziły z
prędkością światła? Co powinna teraz zrobić? Pięć minut - niby tak niewiele,
lecz wystarczająco, aby zniszczyć to, co udało jej się do tej pory odbudować.
Nawet nie zorientowała się kiedy muzyka ucichła, a oni stanęli w miejscu. Nie
zważali na utkwione w nich spojrzenia całej sali, byli tylko oni. Panna Granger
jednak nie mogła zbyt długo znieść intensywności spojrzenie Malfoya, dlatego
spuściła głowę. Draco chciał ująć jej podbródek, lecz cofnęła się niczym
oparzona, uwalniając tym samym z jego uścisku.
-
Nie, ja nie mogę…
Szepnęła
jakby sama do siebie, lecz Draco doskonale ją usłyszał, po czym odwróciła się
na pięcie i ruszyła w stronę drzwi. Nie mogła tu zostać ani sekundę dłużej.
-
Granger!
Zawołał
za nią Smok, dlatego przyspieszyła nieco kroku. Draco jednak nie opuścił i
ruszył za nią. Hermiona nie odpowiedziała, a gdy tylko wyszła z balu i nikt jej
już nie widział pospiesznie zdjęła buty i puściła się biegiem na piąte pięto.
Nim Malfoy znalazł się na korytarzu ona była już daleko.
-
Cholera jasna!
Ryknął
arystokrata, uderzając pięścią w najbliższą ścianę. Nawet to nie pomogło mu
rozładować frustracji. Poszło jeszcze gorzej niż się spodziewał. Najgorsze był
to, że nie miał już za wiele czasu. Zostały mu tylko dwa dni szkoły, czyli
najlepszy czas na odzyskanie Granger. Tego, że po jej zakończeniu ta nieznośna
Gryfonka znajdzie jakiś sposób, aby mu się wymknąć był niemal pewny, a na to
nie mógł pozwolić. Wściekły niczym rozjuszony Hipogryf ruszył w stronę lochów,
nawet nie zauważając czwórki przyjaciół, która właśnie pojawiła się w drzwiach
Wielkiej Sali.
-
Powinniśmy do nich pójść.
Stwierdziła
Pansy, patrząc to na schody, to na zejście do lochów.
-
Oboje w najlepszym przypadku odprawią nas z kwitkiem i każą iść na bal o ile
nie dojdzie to rękoczynów. To ich sprawy i nie możemy się w to mieszać.
Powiedział
rzeczowo Harry, a gdy nieprzekonane dziewczyny już miała przedstawić swoje
zdanie wtrącił się Blaise.
-
Potter ma racje. Idziemy na bal, bo przy Malfoyach nic nie wskóramy, a oni i
tak się zejdą sami. Nie mam zamiaru tracić takiej imprezy przez ich problemu
małżeńskie.
Pansy
i Ginny posłały mu spojrzenie wygłodniałego bazyliszka, lecz żaden z chłopaków
się tym nie przejął i już po chwili obie pani zostały wprowadzone do Wielkiej
Sali. Początkowo marudziły jeszcze trochę, ale gdy wszyscy rzucili się w wir
zabawy i one zapomniały o Bożym świecie.
*****
Następnego
dnia zamek był dziwnie cichy i spokojny. Uczniowie nie wałęsali się po
korytarzach, a i nawet nauczyciele nie opuszczali swoich kwater. Wszyscy
odsypiali wczorajszy bal, który trwał do białego rana. Zabawa była naprawdę
intensywna i nie mowa tu o alkoholu. Chyba po raz pierwszy ludzie ze wszystkich
domów, nie zważając na żadne podziały bawili się razem. Głównie zapewne skłonił
ich do tego fakt, iż większość z nich już nigdy więcej się nie spotka. Po
szkole ich drogi się rozejdą i każdy pójdzie w swoją stronę, co niestety jest
nieuniknione. Dlatego też teraz pomimo iż był wieczór, a na dworze zapadł już
zmrok uczniowie spędzali czas w swoich salonach lub u znajomych. Był jednak
wyjątek. Hermiona wraz z Lucy przemierzały korytarze, kierując się w stronę
wyjścia z zamku. Ten dzień chciały mieć tylko dla siebie. Jutro o tej porze
będą już w Londynie, pozbawione możliwości powrotu do tej szkoły, która
zastępowała im dom. Szatynka nie mogła się pogodzić z tą myślą, dlatego, aby
czymś zająć myśli postanowiła wyjść z Lucy na spacer. Poza tym to jedyna
okazja, aby po raz ostatni przejść się po błoniach. Gdy wyszła z zamku uderzyła
w nią fala chłodnego powietrza, dlatego zapięła beżowy sweter, który miała na
sobie. Przymknęła oczy, delektując się orzeźwiającą bryzą. Na ziemię sprowadziło
ją dopiero szarpnięcie Lucy, która już chciała popędzić w tylko sobie znanym
kierunku. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem, po czym ruszyła przed siebie, nie
spuszczając suczki ze smyczy. Szła, gdzie prowadziła ją Lucy, nie myśląc o tym,
dokąd zmierzają. Nagle jednak suczka gwałtownie szarpnęła za smycz, wyrywając
ją Gryfonce z ręki i pobiegła przed siebie.
-
Lucy!
Krzyknęła
Miona, lecz pies zdawał się jej nie słyszeć. Biegł w tylko sobie znanym
kierunku, poszczekując co jakiś czas. Zaniepokojona szatynka nie zastanawiając
się długo ruszyła za nią. Nawoływała ją niejednokrotnie, ale bezskutecznie. Suczka
gnała, jak się po chwili okazało w stronę jeziora, nie zważając na swoją panią,
która była coraz bardziej zmęczona, ale nie zwolniała. W końcu zauważyła, że
pies znika za jej ulubionym dębem i ucicha. Pokonała ostatnie kilka metrów i
była na miejscu.
-
Ja cię kiedyś…
Zaczęła,
obchodząc drzewo, lecz nagle zamarła w pół krok, a głos uwiązł jej w gardle.
Przy pniu dębu siedział nie kto inny jak Draco Malfoy, a Lucy łasiła się do
niego, domagając się pieszczot. Blondyn spojrzał w bok i ujrzał spanikowaną
Gryfonkę, a na jego twarzy pojawił się ledwie zauważalny uśmiech. Przyszedł tu,
aby pomyśleć, ale jak widać los okazał się dla niego łaskawy, zsyłając mu
Granger.
-
Masz u mnie kawał najlepszego mięsa bestio.
Szepnął
do uradowanej Lucy, podnosząc się z miejsca. Hermiona za to nie poruszyła się
nawet o minimetr, nie wiedząc, co ma zrobić. W tym momencie jej sytuacja była
co najmniej beznadziejna. Poza nim nikt nie przebywał na błoniach. Na balu
czuła się niekomfortowo, ale to nic w poraniu z tym teraz.
-
Wiedziałem, że ta bestia to najlepsze, co mogłem ci dać.
Stwierdził,
stając z Hermioną twarzą w twarz. Tym razem mu się nie wymknie, co to, to nie.
Choćby miał ją związać wysłucha tego, co ma jej do powiedzenia.
-
Jak już wspominałem wczoraj, musimy pogadać.
Oznajmił
z prostotą, uważnie przyglądając się jej twarzy. Nie patrzyła mu w oczy, więc
nie mógł z nich nic wyczytać, choć bardzo by chciał.
-
Nie mamy o czym.
Szepnęła,
cofając się o krok. Nie mogła tu zostać. Ten Ślizgon zbyt wiele dla niej
znaczył, aby teraz czuła się pewnie.
-
Mamy i doskonale o tym wiesz.
-
Nie.
Chciała
się odwrócić i odejść, lecz Draco błyskawicznie złapał ją za nadgarstek.
-
Nawet nie próbuj uciekać, bo cię zwiążę.
Ostrzegł
blondyn, patrząc na nią z pełną powagą.
-
Nie ośmielisz się.
-
Jesteś tego pewna?
Gryfonka
w odpowiedzi prychnęła oburzona. Oczywiście, że się ośmieli, to w końcu Malfoy,
dla niego nie istniały absolutnie żadne granice. Spróbowała wyrwać dłoń z jego
uścisku, ale chyba nikogo nie zaskoczy fakt, iż jej się to nie udało.
-
Nienawidzę cię.
Powiedziała
sfrustrowana, tym razem patrząc mu w oczy. Ślizgona jednak w odpowiedzi
uśmiechnął się do niej ironicznie.
-
Oboje doskonale wiem, że tak nie jest, więc uspokój się i daj mi dojść do
słowa.
Hermiona
aż poczerwieniała ze złości. Jak on śmiał zachowywać się w ten sposób? To już
nawet nie podlegało pod bezczelność.
-
To cię nie ominie Granger, bo prędzej, czy później cię dopadnę
Zagroził
widząc, że szatynka już otwiera usta, aby coś powiedzieć.
-
Mów.
Warknęła
przez zaciśnięte zęby, zadając sobie sprawę, że jest całkowicie od niego
zależna. Nie podobało jej się to ani trochę, ale co miała zrobić? Choćby chciała
go unieszkodliwić różdżkę zostawiała w dormitorium.
-
Nareszcie. Chcę wyjaśnić to, co się stało w dzień pogrzebu twoich rodziców.
-
Tu nie ma o czym mówić, zostawiłeś mnie i tyle.
Smok
przymknął oczy, błagając Salazara o cierpliwość i opanowanie, bo tylko to mogło
go teraz uratować.
-
Nie chciałem tego. Lucjusz groził, że cię zabije, jeśli tego nie zrobię.
Chciałem cię chronić…
-
I dlatego potraktowałeś mnie jak szmatę? Dlatego złamałeś dane słowo? Dlatego
prowadzałeś się z tą dziwką? Dziękuję ci bardzo za coś takiego!
Czuła
jak stopniowo budzi się w niej głęboko skrywany żal, smutek i wszystko to, co
przeżyła w ciągu ostatnich tygodni. Skoro tak pragnął z nią porozmawiać to
proszę bardzo. Ten medal ma dwie strony.
-
Wiem, że spieprzyłem, ale zrozum, bałem się, że on cię skrzywdzi. Poza ty, co
miałem zrobić? Wpaść do siebie i oznajmić, że mój psychiczny ojczulek zabił
twoich rodziców i zamierza wykończyć ciebie, jeśli nie przestaniemy się
spotykać?
-
Tak!
Krzyknęła
na całe gardło, czując jak wszystkie hamulce puszczają. To była jedyna okazja,
aby powiedzieć mu wszystko, co tak potwornie ją wyniszczało.
-
Mogłeś przyjść i powiedzieć mi PRAWDĘ! Ale nie, bo po co! Ty wolałeś pójść na
łatwiznę, zmieszać mnie z błotem i zostawić w momencie, kiedy najbardziej cię
potrzebowałam! Ty nie masz pojęcia przez co ja przeszłam! Wracam z pogrzebu
rodziców, a chłopak, którego kocham tak po prostu mnie zostawia, chociaż dwa
dni wcześniej przysięgał, że będzie bez względu na wszystko! Nie wiem, czego ty
teraz ode mnie oczekujesz! Przyjdziesz, pogadasz, wyjaśnisz, a ja z płaczem
wpadnę ci w ramiona?! A co dalej?! Za każdym razem, gdy pojawi się jakiś
problem uciekniesz z podkulonym ogonem, zostawiając mnie samą?! Ja tego nie
zniosę po raz drugi, rozumiesz?! Nie zniosę…
Stała,
ani na chwile nie spuszczając z niego wzroku, a z jej oczu płynęły łzy. Nie
wstydziła się ich, bo w tym momencie były one uzasadnione. Otwieranie ledwie
zabliźnionych ran sprawiło jej ogromny ból. To, co mówiła nie było łatwe, ale
prawdziwe. Co z tego, że go kocha, skoro zawiódł ją na całej linii?
Potrzebowała mężczyzn, na którym mogłaby polegać, a nie takiego, który nawet
nie potrafi dotrzymać danego słowa. Jakaś jej część rozumiała, że zrobił to,
aby ją chronić, ale była też ta druga, skrzywdzona, oszukana i sponiewierana.
Czy on chociaż raz pomyślał, jak ona się czuła, gdy prowadzał się po szkole z
Greengrass, ją traktując jak powietrze? Szczerze w to wątpiła. I choć serce
wyrywało się ku niemu, uparcie ostawała przy tym, co podpowiadał jej rozum.
Jednak nawet on nie był w stanie zmusić łez, aby przestały płynąć, ponieważ
wraz z nimi wypływał żal, którego chowała w sobie tak wiele. Nawet ta pozorna
ulga była lepsza od żadnej. Draco za to był w stanie tylko patrzeć w jej
przepełnione bólem oraz smutkiem oczy i zapłakaną twarz. Nadal kurczowo trzymał
ją za nadgarstek, czując jak jej ciałem wstrząsają spazmy wywołane szlochem.
Dopiero teraz widział, jak bardzo ją skrzywdził. Przez swoje szczeniacki
zachowanie wyniszczył ukochaną osobę, odbierając jej siłę. Teraz stała się o
wiele bardziej delikatna i krucha. W tym momencie jednak przypomniał sobie to,
co powiedział mu Potter.
„- […]Jeśli ci na
niej zależy masz ją odzyskać. Nie wiem, co ona w tobie widzi i chyba nigdy nie
zrozumiem, ale widzę, że bez ciebie nie jest szczęśliwa. Więc tak dla jasności,
przestań się nad sobą rozczulać i weź się w garść. Ona cię potrzebuję, nawet
jeśli wmawia sobie coś innego, co jest bardziej niż pewne, dlatego nie
spodziewaj się, że będzie łatwo. ”
Granger
nadal go kochała i bez niego nie była szczęśliwa. Mógł to wywnioskować nawet na
podstawie tego, co powiedziała teraz. Problemem było to, że zawiódł jej
zaufanie, na które tak ciężko pracował. Ale, czy odbudowanie go było rzeczą
niemożliwą? Udało mu się to po siedmiu latach niechęci, więc czemu miałby nie
spróbować i teraz?
-
Lwico wiem, że zawaliłem, ale to nie zmienia faktu, że byłaś, jesteś i będziesz
dla mnie najważniejsza. Przeprosiny nic tu nie znaczą, ale błagam cię daj mi
szans, żeby to naprawić. O nic więcej nie proszę, jedna szansa…
Nie
odpowiedziała, spuszczając wzrok. Wszystko, co miała powiedzieć już wypłynęło z
jej ust, a poza tym mętlik w głowie skutecznie uniemożliwiał jej sklecenie
choćby jednego sensownego zdania. Draco przyglądał jej się przez chwilę, aż w
końcu podjął decyzję. Delikatnie pociągnął szatynkę za dłoń tak, że wylądowała
w jego ramionach. Przycisnął jej ręce do swojej klatki piersiowej, przytulając
ją mocno. I w tym momencie poczuł jak po jego ciele rozlewa się fala ciepła, a
wszystko znowu jest na swoim miejscu. Hermiona zaczęła się wyrywać, usiłując
uderzać blondyna drobnymi piąstkami w tors, lecz ten przyciągnął ją do siebie
jeszcze bardziej, ciasno oplatając ramionami.
-
Kocham cię lwico, słyszysz? Kocham. Błagam, nie odtrącaj mnie…
Szepnął
Smok, gdy szatynka zaprzestała wyrywania się i teraz po prostu płakała,
opierając głowę o jego ramię. Na nic więcej nie wystarczało jej sił. Wiedziała
jednak, że coś zrobić musi. Poniosła wzrok, a słowa niemal bezwolnie wypłynęły
z jej lekko drżących ust.
-
Jeśli naprawdę mnie kochasz pozwól mi odejść i raz na zawsze zniknij z mojego
życia.
Słowa
niewiele głośniejsze od szeptu dla Dracona były niczym krzyk. Jakby ktoś w
jednej chwili bezlitośnie zdeptał jego ostatnie nadzieję, co zresztą się stało.
Oszołomiony blondyn puścił Gryfonkę, cofając się o krok, aby móc na nią
spojrzeć. Stała, kuląc się w sobie, a jej drobny ciałem co chwile wstrząsały
dreszcze, mające niewiele wspólnego z chłodem. Wyglądała na tak kruchą, że aż
coś boleśnie zacisnęło się na sercu Malfoya. Najbardziej jednak poruszyły go
jej słowa. Miał odejść i zniknąć z jej życia na zawsze? Jeszcze niedawno
właśnie to planował, ale już wtedy wiedział, że może nie dać rady. Ona
stanowiła część niego, bez której nie potrafił normalnie funkcjonować.
-
Tego właśnie chcesz?
Musiał
mieć pewność. Jeśli Hermiona tego pragnie i wtedy miałaby ponownie stać się
szczęśliwa, odejdzie. Nie zważając na własne uczucia zniknie z jej życia. Panna
Granger nie mogła się ruszyć, a wszystko w niej krzyczało. Rozum mówił „tak”, a
serce „nie”, lecz żadne z tych słów nie chciało jej przejść przez gardło. Była
rozdarta, a targające nią emocje nie ułatwiały podjęcia decyzji, która
bezpowrotnie zmieni jej życie. Jedyne czego pragnęła to uciec stąd, jak
najdalej od Dracona i jego przepełnionych bólem oczu, który przeszywał ją na
wskroś. Nie mogła tego znieść. Zaczęła się cofać i dopiero, gdy znalazła się
mniej więcej dwa metry od Ślizgona odważyła się na niego spojrzeć.
-
Ja… przepraszam.
Powiedziała
niemal bezgłośnie, po czym puściła się biegiem w stronę zamku, pozostawiając
Dracona na pastwę jego szalejących myśli i przepełnionego rozpaczą serca.
Witam :)
Zanim będziecie mnie chcieli zabić
przypomina, że czeka nas jeszcze jedne rozdział i epilog, co oznacza, że bardzo
wiele może się zdarzyć.
Czy Draco się podda?
Kto wygra walkę, serce, czy rozum
Hermiony?
Jak skończy się ta historia?
Na te wszystkie pytania poznacie
odpowiedz już za tydzień :D Mam nadzieję, że rozdział się podoba, bo ja
osobiście jestem z niego cholernie dumna. Jeśli podzielacie moje zdanie lub
wręcz przeciwnie piszcie o tym w komentarzach. Z chęcią poznam wasze opnie,
które są dla mnie niezwykle ważne :)
Pozdrawiam A♥
Pierwsza lecę czytać!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!
UsuńA Draco? Niech dalej się płaszczy i błaga o wybaczenie!
Nienawidze!!
OdpowiedzUsuńJezuuu..
Prawie sie poryczałam.
Rozdział fajny ale ...
Juz myślałam że sie jej oświadczy
Bd czekac na kolejny
~Lena
Że co?!
OdpowiedzUsuńNie rób mi tego.... ;c
Ale się wczułam no bo ja dzisiaj właśnie skończyłam szkołę to tym bardziej chciało mi się płakać. Będzie happy end, czuję to! :D Najlepszy rozdział ze wszystkich. Czekam na rozdział, szkoda, że za tydzień ale będe czekać ;)
OdpowiedzUsuńMoje serce płacze, zwłaszcza gdy muzyka Celine Dion dalej wisi w powietrzu. Jestem naprawdę oczarowana. Na taki wybuch emocji czekałam w tym rozdziale. Co prawda myślałam, że już się zejdą, ale... no cóż. Muszę jeszcze poczekać, o ile w ogóle się doczekam. Mam nadzieję, w każdym razie.
OdpowiedzUsuńBłagam... nie daj nam czekać aż tydzień, ja umrę ze zniecierpliwienia przecież. Moje serduszko umrze ze smutku, jak prawie się stało po przeczytania Trylogii Igrzysk Śmierci.
Ach, co mam jeszcze powiedzieć? Rozdział rewelacyjny.
Czekam na twój następny debiutancki rozdział. Życzę weny i Ściskam ciepło!
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńEj, no! Nie. Złamałaś mi serce. Idę zjeść czekoladę.
OdpowiedzUsuń4 razy rozpłakałam się, a ostatni raz trwa teraz.
Zachowanie z twojej strony jest karygodne i niedopuszczalne ;_____;
Jak zobaczyłam jaką piosenkę dałaś to wiedziałam, że będzie to dramat. Ja się nie zgadzam. Asgard i Hogwart również.
No ja nie mogę sama piszę i nawet nie patrzę na ekran, tylko jak ta idiotka w okno.
Czekam na kolejny.
I błagam oraz wznoszę modły o Happy End.
Weny,
Y♥
http://dramione-autre-vie-notre-moment.blogspot.com/
Bo ty zla kobieta jesteś... ;p czekam na nn
OdpowiedzUsuńku*wa! Myślałam, że się pogodzą! Płakałam czytając ten rozdział.. Biedny Draco.. Biedna Miona..
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego rozdziału - ciekawe jak tam rozegra się akcja.. Może nareszcie się pogodzą?
Tak w ogóle to piękna suknia dla Miony i Pansy.. Ginny mniej mi się podobała.
Czekam na next
Ann
zejdą się,nie,zejdą się,nie,zejdą się...
OdpowiedzUsuńMUSZĄ BYC RAZEM,MUSZĄ !!!
kocham Cię i twoje opowiadanie ale jeśli zrobisz smutne zakończenie to nie wiem co Ci zrobię.
całusy i niech Draco to wszystko odkręci
l.v
Ps. A tą piosenkę to ty dałaś specjalnie żebyśmy się popłakali,prawda?
Będziesz coś pisac po tym opowiadaniu???
Tak, Dramione pod tytułem "Opętani demonami przeszłości".
UsuńCiągle przebijasz swoje rozdziały kolejnymi :o Ten rozdział jest najlepszym do tej pory. Zobaczymy jak to potoczy się dalej ;)
OdpowiedzUsuńAle proszę, nie rób z tego sad endu :c Rozdział cudowny.
Pozdrawiam.
Nienawidze cie...i kocham zarazem za to piekne opowiadanie :')
OdpowiedzUsuńW sumie nie słuchałam tej piosenki, bo najzwyczajniej w świecie nie ciepię Tytanica. Ale i tak się popłakałam.
OdpowiedzUsuńTe opowiadanie jest po prostu genialne. nie mogę uwierzyć ze już się kończy. Mam nadzieję że Draco i Hermiona jednak będą razem.
Pozdrawiam i weny życzę :)
Kochana, cóż mogę powiedzieć? Ten rozdział to mistrzostwo. Sama nie wiem jak dałam radę powstrzymać łzy. Pierwsza piosenka skradła moje serce, a druga... cóż, lepszej wybrać nie mogłaś. Cudownie napisane. Tyle emocji, smutku, nadziei i miłości. Kocham to opowiadanie. Kocham Ciebie. Genialnie.
OdpowiedzUsuńM.D. (DiaMent.)
Jeśli zakończysz to opowiadanie innym zakończeniem niż szczęśliwe, to mnie zniszczysz. Błagam, ostatnio tyle czytałam smutnych dramione, że jeszcze jedno mnie wykończyyy...
OdpowiedzUsuńLumossy
Ryczę... Nie,nie,nie uznam,że nie widziałam tego zakończenia,bo utopię się we własnych łzach. Oni nie mogą...To było piękne,ale...ja nie wiem jak to opisać...och po prostu uznaj to jako bardzo pozytywny komentarz :*
OdpowiedzUsuńO matko, ryczę jak małe dziecko... Co Ty robisz z moimi uczuciami??
OdpowiedzUsuńRozdział po prostu booooskiii... Mam nadzieję, że będzie happy end, bo jak nie to się chyba załamię!!
Nie mogę się doczekać kolejnego...
Pozdrawiam
Kajusia
No nie...! :D Nie wierzę, było tak pięknie! ^^ Tak, tak wiem, przed nami jeszcze jeden rozdział i epilog no ale... Jakie "zniknij z mojego życia"?! No błagam... jak Hermiona mogła coś takiego powiedzieć o.O? Mówimy o Draco w końcu <3
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały, mi się baaaardzo podobał. Szkoda, że na nn trzeba czekać aż tydzień :(
Pozdrawiam i życzę mnóstwo czasu na pisanie!
dark-family-dtb.blogspot.com
Oczywiście, że Cię zabijemy! Skończyć w takim momencie i dodatkowo oświadczyć, że został jeszcze rozdział i epilog... Oj grabisz sobie moja panno <3
OdpowiedzUsuńCzy nam się podobał? Głupie pytanie. Był boski, wspaniały, zajebisty... epicki itd.
Nie mogę doczekać się kolejnego i zapraszam do mnie ;*
- http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com
Zostałaś nominowana do Liebster Award :) Zapraszam do mnie;
Usuńhttp://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html
Rozdział był znakomity, czekam z niecierpliwością na następny, mam nadzieję że to zacznie się układać, jestem naprawdę ciekawa jak to wszystko się potoczy, życzę pomysłów i weny
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać. Super !
OdpowiedzUsuńJeju, już kolejny raz podczas czytania twojego opowiadania płaczę jak głupia...
OdpowiedzUsuńA powinnaś wiedzieć, że przy innych blogach nie zdarza mi się to tak często
Jak ty to robisz, że wyzwalasz we mnie takie emocje...?
Oczywiście, rozdział genialny ale czemu taki smutny...?
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na ten rozdział i epilog, Kat <33
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee nie rób tego on cię kochaaaaaaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuńA tak na serio super rozdział jesteś genialna;-)
Oby tak dalej;-)
POWINNAM CIE TERAZ ZABIĆ !! W TAKIM MOMENCIE ?!? SERIO ?!?
OdpowiedzUsuńRozdział po prostu boski *.* jestem cholernie ciekawa zakończenia. Nie mam pojecia skad bierzesz te wszystkie pomysły ale jestem po prostu ZACHWYCONA.
Wiem, ze komentarz pisze pierwszy raz, ale niedawno dopiero przeczytałam ten blog i sie po prostu zakochałam. Rozumiesz ? ZAKOCHAŁAM ! Przeczytanie całego zajeło mi góra dwa dni. Tak strasznie wciąga. Masz talent do pisania. I powiedz, że będziesz pisała następny blog, bo ja NAPEWNO go przeczytam i bede wiernie i szczerze komentowała każdy rozdział. A teraz prosze cie, pisz szybciej ten ostatni rozdział i eppilog, bo ja zwariuję.
Jeszcze raz ZAJEBISTY ROZDZIAŁ !!!
Pozdrawiam, ściskam, całuje i życze dużo, dużo dużo i jeszcze wiecej weny na tą końcówke.
Sectun Sempraa :*
Czy Ty, droga dziewczyno, masz dosyć życia? Bo to co zrobiłaś, to co napisałaś mogło równie dobrze być czymś w stylu: "Dramat, dramat, dramat, nieszczęśliwa miłość. Chcę umrzeć, mam dosyć życia, zabijcie mnie." Właśnie moje serce pękło na 1 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 kawałeczków, co znaczy, że płacze już po raz 5. W jednym rozdziale? Przesada! A tak na serio, rozdział ABSOLUTNIE GENIALNY, napisałaś to z taką ilością emocji, że wierzyć się nie chce. Jest w nim tyle bólu, tyle rozpaczy, tyle tęsknoty, że sam Shakespeare by się zawstydził. Naprawdę, to było super, ale liczę na rychły, cudowny i świetny happy end w wielkim stylu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Gośka
Najlepszy ! Mam nadzieję że im się ułoży i będzie okej bo tak aż smutno :( Z tym pierścionkiem to myślałam że on się jej oświadczy i się tak mega zdziwiłam ale zaskakujesz nas wszystkich i trzymaj tak dalej :) Bo lubię niespodzianki i niespodziewane zwroty akcji :) Życzę weny i pomysłów
OdpowiedzUsuńSerce!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMogła mu bardziej wygarnąć :D ale no mam tydzień czekać ? nie wytrzymam :( ale z drugiej strony biedny Draco ale też szkoda że mało tego balu a i pierścionek piękny :D
OdpowiedzUsuńNie ! Oni muszą być ze sobą, po prostu muszą ! <3 Taka miłość się trafia raz na sto lat :* Zakończo to świetnie, rewelacyjnie, dobrze i z wielką miłością, PROSZĘ <3 Na koniec musi być wielkie bum ! Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńPopłakałam się :'( lecz wierzę w przyszły rozdział :)
OdpowiedzUsuńej ej ej ej ej.. ja sie tak nie bawie. Hermionka nadal taka smutna? Ja też jestem tak to smutna :( I Draco taki forever alone.. Niech płaszczy mi sie na kolanach przed Mionka i całuje jej stopy , ot co! Ale jego wyznania były na serio słodkie.. :3 Bal i ta przemowa wyszły ci wspaniale. Troche mało o nim napisałaś przez co zastanawiałam sie czy Miona i Draco wogóle wrócili na ten bal. Bo chyba wrócili ,nie? No i ta podstępna suka ( chodzi mi o psa xd ) Lucy zaprowadzila ja do niego. awww.. I naprawde nie moge uwierzyc że tu już koniec. 1 rozdział i epilog.. nie nie nie i nie! Jak dla mnie mozesz tego nie konczyc juz nigdy. :p Choc wszystko ma swój koniec. No ale i tak jestem ciekawa jak to sie dalej potoczy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam P.J.M
PS. Czy to nowe opowiadanie ktore bedzie po tym bedzie powiązane z tym czy zupełnie inne i nowe? :)
Nie, to będzie zupełnie inna historia i myślę, że w nieco innym klimacie.
Usuńoh ok. ciekawa jestem. :)
UsuńP.J.M
Jesteś martwa!
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie ryczę, to nie lada wyczyn doprowadzić mnie do łez... gratuluję
J.
Moje zycie traci sens... oni muszą się pogodzić ! Cudowny rozdział ;))
OdpowiedzUsuńKobieto, doprowadzasz mnie do szału! Już się cieszyłam, że się pogodzą :(
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twojego bloga dwa dni temu, czytałam cały czas i po prostu się zakochałam. Piszesz wspaniale. Dodawaj szybko kolejny rozdział, bo zżera mnie ciekawość jak to wszystko naprawisz. Bo naprawisz, prawda? Jeśli nie, to nie wiem co Ci zrobię! Czekam z niecierpliwością i w wolnej chwili zapraszam: magic-world-dramione.blogspot.com
Pozdrawiam, MB <3
Napiszę krótko - popłakałam się.
OdpowiedzUsuń------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Na Merlina!!!
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały, cudowny, po prostu boski. Po prostu załamka a łzy polały sie litrami. Gdy przeczytałam o tym że Hermiona chce aby ją zostawił serce mi stanęło a na mojej twarzy był smutek i szok a w głowie tylko nie mów tak, cholera jasna nie mów tak.
Z cholerna niecierpliwością czekam na przedostatni rozdział
Diabeł
CO!!! NIE!!! :O
OdpowiedzUsuńJak możesz ich tak krzywdzić. Głupia Miona złamała, rozszarpała i podeptala serce Dracona, które po tych slowach napewno prawie się zatrzymało. Ona przez to co powiedziała będzie siedziała i ryczała całe miesiące, a Draco nie daj Boże jeszcze da sobie spokój choć w to akurat wątpię.:) Tak teraz myślę, że może Blais, Harry i reszta też wezmą udział w akcji i pomogą Draconowi, ale na pewno i oni nie spodziewali się takiego obrotu spraw. Ale tak naprawdę to co on może jeszcze wymyślić, aby mu wybaczyła. Piekne oświadczyny się zapowiadały, a tu taka niespodzianka. Proszę powiedz, że on tych słów nie weźmie tak bardzo do serca. Choć trochę niechętnie, ale muszę przyznać, że zaimponowała mi Miona tym, że nie rzuca mu się tak po prostu w ramiona po jednym przepraszam (choć zde zdecydowanie wolała bym gdyby tak było) tylko go jeszcze trochę męczy. No co ja jeszcze mogę powiedzieć prócz tego, że piszesz cudownie i sprobowałabyś mi tylko nie napisać kolejnego równie pieknego opowiadania dramione. Bo napiszesz prawda? Mam nadzieje.
Dodawaj szybko nowy rozdział, bo ja nie wytrzymam do następnego weekendu to wiem napewno. ;)
Pozdrawiam
CoCo.M
No jak mogłaś?! Jak ja mam wytrzymać do następnego rozdziału ?!?! no jak?!
OdpowiedzUsuńBłagam niech oni będą razem!
Pozdrawiam i weny życzę :D
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaaaaaaaa...
OdpowiedzUsuń<3
KK
Rozdział genialny ;)
OdpowiedzUsuńNormalnie nie mogę uwierzyć, że opowiadanie zbliża się wielkimi krokami ku końcowi....
Rozdział bardzo emocjonalny a szczególnie końcówka. Normalnie nie mogę doczekać się kolejnego i tego jak to wszystko się potoczy, co teraz zrobi Herm....
Pozdrawiam ;)
CUUUUUDO ;**
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;)
Życzę weny <3
Kurcze niezwykły rozdział.
OdpowiedzUsuńNiezwykle emocjonujący ;)
Z jednej strony żal mi Dracona ,ale z drugiej Miona miaal racje.
Jak miałaby mu zaufac po raz drugi po czymś takim.
Naważył sobie piwa to teraz je musi wypić.
Jestem ciekawa co się wydarzy w kolejnym rozdziale.
Nie moge ise go doczekać ;]
pozdrawiam ;*
No chyba tu zawału dostanę ! Przecież... oni nie mogą się rozstać ! Nie mogą ! Kto jak kto, ale Draco zasługuje na drugą szansę.. Wierzę, że w koniec końców wszystko będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny i wzruszający :)
Dramione True Love <3
Zostałaś nominowana do Liebster Award - więcej informacji na http://gdy-poczujesz-sens-milosci.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No wiesz co jak mogłaś? Siedze i rycze( a to chyba pierwszy raz, bo płacze zawsze tylko na filmach, więc brawo ;D) Podzielam twoje zdanie- rozdział jest świetny;)
OdpowiedzUsuńWeny
Ever
http://dramione-milosc-bez-konca.blogspot.com/
bardzo spodobał mi się twój blog ;pp
OdpowiedzUsuńKurde a juz myslalam ze się zejdą i wgl :(((
Rozdział cudowny!!! Jeden z najlepszych moim zdaniem.<3
OdpowiedzUsuńGdy czytałam końcówkę to się popłakałam.
Mam nadzieję, że się zejdą. <3<3<3
Pozdrawiam i weny życzę :)
Przez Ciebie się popłakałam -,- Omijając ten fakt... Na Merlina! Przecież Draco Malfoy to Draco Malfoy, on zawsze dostaje to, co chce!!! I teraz ma dostać Hermione! Jak jej nie dostanie, zabiję Cię. ZABIJĘ!!!!!!!!!!!! I jeszcze jedno... Czy rozdział musi być dopiero za tydzień :( Nie może być już teraz ;(?
OdpowiedzUsuńTo żart?! Jak ona śmiała coś takiego powiedzieć?! Jak potwór, jak Voldemort bez serca. Całkowicie ją popieram. Przemówienie było piękne i pokazało nam co my, czytelnicy przeżyliśmy czytając Twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńTo teraz bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo proszę o HAPPYENDING! ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM!
I on nie prosił o drugą szanse na wspólne życie, tylko o SZANSĘ NA WALKĘ O WSPÓLNE ŻYCIE! Jej!
UsuńTak jak już mówiłam!
OdpowiedzUsuńUDUSZE, ZABIJE, ZAMORDUJE!
Znajdę Cie! :*
Hermionkaaa ;3
Wspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńJak mogłaś skończyć w takim momencie?!
Cieszę się, że Hermiona się już trochę pozbierała.
Świetna przemowa na rozpoczęcie balu.
Numer ze wspólnym tańcem był niesamowity.
Cieszę sie, że Hermiona porozmawiała z Draco.
Mam nadzieję, że Draco się nie podda.
Mam nadzieję, że Miona mu wybaczy.
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Jezu... ale z Ciebie potwór ;)
OdpowiedzUsuńJak mogłaś w takim momencie?
Jak mogłaś ich JESZCZE nie pogodzić?
JAK MOGŁAŚ JA SIĘ PYTAM?
Mam ochotę Cię zabić, gołymi rękami.
No nic liczę na HAPPY END <3
Pozdrawiam i weny życzę :)
Cudowny rozdział. Śmiałam się i płakałam na zmianę. Mam nadzieję, ze Draco się nie podda i będzie o nią walczył. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Weny^^ <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lumos
Cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńSuper, że nie poszło tak łatwo i nie wrócili do siebie od razu, bo by było nudno ;)
Czekam na następne.
Dannie
-------------------------------
dramione-serce-nie-sluga.blogspot.com
Bożee, to jest piękne! Błagam o happy end. Ona musi mu wybaczyć ;*
OdpowiedzUsuńŻyczę weny ;)
OMG! Najlepszy rozdział EVER! ta piosenka.. mmm <3
OdpowiedzUsuńTyle emocji... rozdział chyba jeden z najdłuższych wspaniały.
OdpowiedzUsuńAż się boże co wymyslisz w nastepnym :p
świetny rozdział szkoda że się jeszcze nie pogodzili ale mam nadzieje , że wszystko będzie ku temu zmierzać pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńej no nie ja się tak nie bawię ;)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że się pogodzą bo jak nie to cię znajdę ;) i nie będzie tak wesoło ;)
nie no żartuję :D ale i tak mam nadzieję że będą razem *.*
Umrę na zawał przez ciebie, jak możesz coś takiego robić !!!!!!!!!! Przeczytałam to opowiadanie w parę dni, jest zajebiste rozdział genialny, a ciebie tylko ukatrupić !!!!!!!!!!!! Oni muszą się pogodzić bo ja tego nie przeżyje !!! Błagaaam. Starałam się komentować pod każdym rozdziałem, ale nie wiem czy czytasz to wszystko, więc jeszcze raz gratuluje tak wspaniałego talentu i naprawdę czekam na tą końcówkę z utęsknieniem .
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam,
Tsuki <3
Oh! Płacze :( jakie to nie sprawiedliwe. Naprawdę mam nadziej, że się jednak pogodzą i skończysz te opowiadanie happy endem.
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda mi Dracona, ale z drugiej strony zasłużył sobie na to zostawiając Hermione w momencie, w którym go najbardziej potrzebowała.
Jestem zaskoczona, że Hermiona kazała mu zostawić ją samą.
Rozdział z dużo ilością uczuć, taki jaki najbardziej lubie.
Piękny!!!
Jaka cipa z tej Hermiony. On to robił dla jej bezpieczeństwa, a ona go tak hipokrytycznie spławiła. Przecież sama pieprzyła o tej drugiej szansie w cholerę, a teraz robi fochy. Ja pierdolę wiem, że straciła rodziców i wiem, że Malfoy zachowywał się jak chuj, ale jeżeli wyjedziesz mi z sad endem, albo czymś w stylu "pięć lat później spotkali sie na polontnej, hermi dzieci z ronem a on z tą dziwką greengrass i wrócili do siebie po tym jak sie ze sb przespali" to oficjalnie przestaje czytać twoją twórczość, bo RZYGAM (nie wiem przez jakie z) tego typu zakończeniami.
OdpowiedzUsuńBoję się !
OdpowiedzUsuńCo będzie ? Czy ktoś mi powie ???
"Ukłuły" a nie "ukuły".
OdpowiedzUsuńEh..przynajmniej nie powiedziała "tak"..
Pozdrawiam :)