Draco spacerował alejkami
jednego z londyńskich parków. Lubił tu przychodzić, aby pomyśleć i się odprężyć.
Tym razem rozmyślał o swoim życiu. Po wojnie wiele się zmieniło, on się
zmienił. Postanowił wreszcie uwolnić się od swojego ojca. Dzięki Bogu, że jego
dziadek pozostawił mu spadek, ponieważ po wyrzeczeniu się Lucjusza, nie miał już,
na co liczyć z jego strony, a za coś w końcu musiał żyć. Zdecydował się zmienić
swoje życie, bo przecież ile można zachowywać się jak rozpieszczony,
nieodpowiedzialny nastolatek? W czasie, gdy Voldemort powierzył mu zadanie,
wiele w jego światopoglądzie się zmieniło. Zaczął patrzeć na ludzi inaczej, nie
przez pryzmat krwi, ale poprzez nich samych. Wszystkie jego przekonania, które
tak sumiennie wpajane mu były przez ojca, straciły sens. Zdawał sobie sprawę,
że nie jest w niczym lepszy od innych czarodziei, tylko, dlatego, że był
arystokratą.
Nagle z zamyślenia
wyrwało go uderzenie w coś miękkiego, a raczej kogoś. Konkretniej w dziewczynę
o brązowych lokach i ładnej figurze. Pomimo że była drobna i dość niska,
wyglądała bardzo kobieco. U jej boku wiernie stał dumny doberman, a jego
właścicielka leżała na ziemi z powodu zderzenia. Draco oprzytomniał w sekundę i
podał jej rękę.
— Bardzo przepraszam,
zamyśliłem się.
Powiedział z uroczym
uśmiechem i podniósł dziewczynę.
— Nic się nie stało, to
Demon nagle mi się wyrwał i wpadłam na pana.
Odparła, podnosząc na
niego wzrok i uśmiechnęła się przy tym. Nagle Dracona zamurowało. Wszędzie by
rozpoznał ten głos i te czekoladowe oczy. To musiała być Granger. Ale nie
wyglądała jak dawniej. Była… ładna, a może zawsze tak wyglądała tyle, że on
przez te sześć lat wzajemnej niechęci po prostu nie chciał tego zauważyć?
Przecież kiedyś była dla niego tylko i wyłącznie nic niewartą szlamą i kujonką,
która po prostu nie mogła być ładna.
Przez chwilę obydwoje
tkwili w szoku, pierwszy oprzytomniał Draco.
— Kogo ja widzę, czyżby
to Hermiona Granger?
Uśmiechnął się jeszcze
szerzej i z satysfakcją patrzył na szok, jaki maluje się na jej twarzy. Zresztą
nie dziwił się. Nie miał pojęcia, jak on by się zachował, gdyby na ulicy spotkał
osobę, która upokarzała go przez tyle lat, a teraz nagle byłaby w stosunku do
niego miła. Jednak teraz, gdy ją zobaczył, poczuł silną potrzebę naprawienie
swoich błędów i poznania tej niezwykłej dziewczyny, która, prawdę mówiąc,
zawsze fascynował młodego Malfoya. Oczywiście nigdy się do tego nie przyznawał,
nawet sam przed sobą, bo to było poniżej jego godności. Ale teraz, gdy na nią
patrzył, mógł śmiało przyznać, że była fascynująca. Pyskata, a jednocześnie
słodka i tak cholernie inteligentna.
Po chwili Hermiona
otrząsnęła się z pierwszego szoku i wyksztusiła:
— M-malfoy?
— Nie mów, że mnie nie
poznajesz?
— Takiej gęby się nie
zapomina.
Odwarknęła lekko
zirytowana. Nie widziała go od bitwy i jakoś szczególnie nie tęskniła. Prawdę
powiedziawszy, liczyła, że ich drogi po prostu się rozejdą, a Malfoy pozostanie
w jej pamięci zaledwie mglistym i niezbyt miłym wspomnieniem.
— Ja tu się staram być
miły, a ty tak niegrzecznie się do mnie odzywasz, nie ładnie, Granger.
— Ty miły, Malfoy? Nie
rozśmieszaj mnie.
— To jak wyjaśnisz to,
że stoję i rozmawiam z tobą pomimo tego, że wcale nie muszę i w dodatku jestem
miły?
Hermionę na chwilę
zamurowało, ale zaraz wróciła jej pewność siebie.
— To może mi łaskawie
wytłumaczysz, dlaczego rozmawiasz ze szlamą na środku parku. Co jak ktoś ze
znajomych cię zauważy? To może zniszczyć twoją reputację.
— Nie zależy mi już na
reputacji ani na zdaniu innych. Chyba najwyższy czas, żebym sam zaczął
decydować o sobie, nie uważasz, Granger?
Po raz kolejny ją
zaskoczył, „Co się z nim u licha dzieje,
naćpał się czegoś, czy jak?” - pomyślała. Zachowywał się zupełnie inaczej
niż ten Malfoy, którego tak nienawidziła i swoją drogą – co przyznawała
wyjątkowo niechętnie – stał się całkiem przystojny, już nie taki wychudzony i
żylasty, jak przez ostanie lata szkole.
— Ja się chyba
przesłyszałam.
— Nie, Granger, nie
przesłyszałaś się, zmieniłem się.
Widząc jej
niedowierzającą minę, dodał.
— Tak wiem, co teraz
myślisz, ludzie się nie zmieniają bla bla bla, ale prawda jest taka, że każdy
popełnia w życiu błędy i niektórzy starają się je naprawić.
— Taa już to widzę Draco
Malfoy, wielki arystokrata się nawraca. Jakie mogę mieć podstawy, żeby ci
wierzyć?
— Niestety, nigdy nie
dałem ci powodów, żebyś mi wierzyła w jakiejkolwiek kwestii, ale możesz się sama
przekonać, że nie kłamię.
Draco uśmiechnął się
łobuzersko do Hermiony.
— Co masz na myśli?
Była lekko
zdezorientowana, w końcu po kim, jak po kim, ale po nim w życiu by się nie
spodziewała takich słów. W jej głowie toczyła się walka między ciekawością a
ostrożnością. Z jednej strony zaintrygował ją, czy naprawdę się zmienił i
zrozumiał swoje błędy, ale z drugiej, jakoś ciężko jej było uwierzyć w przemianę
Malfoya. Ludzie ot tak się nie zmieniają, a już na pewno nie on.
— Nie wiem, może by tak
na początek spacer, a potem to się zobaczy?
Hermiona wahała i gdy
już mała odmówić, Demon bardzo gwałtownie szarpnął ją w przód, gdyż zauważył
kota. Już miała runąć z łoskotem na ziemię, gdy poczuła, jak oplatają ją silne,
męskie ramiona i podnoszą do góry. Do jej nozdrzy dotarł zapach całkiem
przyjemnych perfum i aż zakręciło się jej w głowie. Stali tak chwilę, wpatrując
się sobie w oczy, aż Hermiona oprzytomniała i odsunęła się trochę za szybko od
Dracona.
— Dzięki.
Burknęłam zawstydzona.
— Wiesz, coś za coś.
— Pff! I to ma być niby
ta zmiana?
— Nie dąsaj się, tylko
daj mi skończyć. Po prostu w zamian chciałbym, abyś zaszczyciła mnie swoją
obecnością podczas wcześniej proponowanego spaceru.
Draco uśmiechnął się
przy tym najbardziej rozbrajająco, jak potrafił i dodał;
— Nie daj się prosić.
Hermiona doszła do wniosku,
że on się nie odczepi, więc lepiej mieć to z głowy i iść z nim na ten spacer.
— Niech już ci będzie.
I tak ruszyli naprzód.
Przechadzali się alejkami i o dziwo nie panowała między nimi niezręczna cisza, jakiej
spodziewała się Hermiona. Draco dużo opowiedział jej o sobie. O tym, jak jego
ojciec go terroryzował i pozbawił normalnego dzieciństwa, wpajając już od
najmłodszych lat swoje poglądy. Potem opowiedział całą historię związaną z jego
służbą u Voldemorta. O tym, jak Czarny Pan zagroził, że zabije jedyną osobę, na
której zależało Draconowi i, która tak naprawdę go kochał, czyli jego matkę.
Wtedy nie miał innego wyjścia, ponieważ wiedział, że on jest zdolny do
wszystkiego i mógłby posunąć się nawet do zamordowania żony jednego ze swoich
najwierniejszych sług. Na końcu wspomniał, że niedawno wyrzekł się ojca i
opuścił swój rodzinny dom, najprawdopodobniej na zawsze. Hermionie zrobiło się
go bardzo żal. Chciała go jakoś pocieszyć, ale wszystko, co przychodziło jej do
głowy, było takie żałosne i tandetne. Jednak Draco przerwał krępującą ciszę i
zaczął wypytywać o jej życie. Hermiona rozpoczęła opowieść o swoich rodzicach, jak dowiedziała się, że
jest czarownicą. Draco uśmiechnął się, widząc radość, która malowała się na jej
twarzy, podczas gdy wspominała otrzymanie listu z Hogwartu. Dalej mówiła o
swoich przygodach w szkole, a nawet o poszukiwaniu horkruksów. Draco słuchał
jej z wielkim zaciekawieniem, dopóki nie doszła do pewnej zdarzenie.
—… i wtedy znaleźli nas
szmalcownicy. Wywlekli nas z namiotu i przepytywali, ale w końcu jeden z nich
dostrzegł bliznę Harry’ego i przenieśli nas do twojego domu, a co było dalej,
to już wiesz.
W tym momencie
posmutniała i w roztargnieniu złapała się za lewą rękę. Dopiero teraz Draco
zauważył, że pomimo tak wysokiej temperatury Granger ma na sobie sweter z
długim rękawem. Przez chwilę go to zastanowiło, ale zaraz przyszło zrozumienie.
„No tak kochana cioteczka Bell” -
pomyślał ze złością. Nagle ujął lewą rękę dziewczyny i delikatnie przyciągnął
do siebie. Zanim zdążyła zareagować, Draco podciągnął rękaw jej swetra i ujrzał
wyryty napis „szlama”. Był on bardzo
widoczna i głęboki. Hermiona szybko cofnęła rękę, rumieniąc się lekko i
poprawiła sweter. Wstydziła się tej blizny i to bardzo. Zawsze starała się ją
ukryć pod ubraniami, bo żadne zaklęci maskujące nie działały. Po chwili
Hermiona przemówiła smutnym głosem.
— Próbowałam ją usunąć
wszelkimi możliwymi metodami: czarami, eliksirami, nawet mugolskimi sposobami,
ale nic z tego, Żadna nie przynosi nawet najmniejszych efektów.
— Nie dziwię się. Ten
nóż, którym torturowała cię ta wariatka to stara, rodzinna pamiątka rodu
Blacków. Rzucono na niego wiele zaklęć i klątw, dzięki którym usunięci blizn po
nim jest niemożliwe, chyba że jest się spokrewnionym z tym rodem.
Hermiona o ile to
możliwe posmutniała jeszcze bardziej. Właśnie straciła ostatnią nadzieję na to,
że kiedykolwiek pozbędzie się tej paskudnej blizny.
— Czyżbyś zapomniała, że
masz przed sobą syna kobiety, która należy właśnie do tego rodu?
Hermiona wytrzeszczyła
na niego oczy, a on tylko się uśmiechnął.
— T-ty… naprawdę mógłbyś
mi pomóc się tego pozbyć?
— Nie w tej chwili, bo
będzie mi potrzebne kilka rzeczy, ale jutro jak najbardziej mogę ci pomóc.
Hermionę zamurowało. Jedno
z jej największych pragnienie nareszcie się spełni, pozbędzie się tej szpetnej
pamiątki. Miała ochotę rzucić się Malfoyowi na szyję i mocno go przytulić, ale się
opanowała.
— To może wpadniesz do
mnie jutro po południu? Oczywiście o ile masz czas.
Wszystko mówiła dość
szybko i z szerokim uśmiechem.
— Tak się składa, że
mam. To jak, siedemnasta?
Zaproponował Draco,
któremu z niewiadomych przyczyn udzieliła się radość Granger.
— Oczywiście.
Wtedy odruchowo spojrzała
na zegarek, była już dwudziesta. Spacerowali tak jakieś dwie godziny.
— Na Merlina, już ta godzina!
Muszę wracać, Demon na pewno zgłodniał.
— Odprowadzę cię.
— Nie trzeba, poradzę
sobie.
— Właśnie, że trzeba, a
poza tym, skąd będę niby wiedział, gdzie mieszkasz? Jakoś w końcu muszę do
ciebie jutro trafić.
— Ahh no tak, na śmierć
zapomniałam, w takim razie chodźmy.
I ruszyli w stronę
wyjścia z parku. Okazał się, że dom Hermiony znajduje się bardzo blisko, bo
zaledwie pięć minut drogi. Budynek nie był za duży, lecz w sam raz. Z przodu
widniał idealnie przystrzyżony trawnik i kilka drzew. Po prawej znajdował się
garaż, a po lewej taras. Cały dom utrzymano w białym kolorze z szarym dachem.
Doszli już do furtki, gdy Hermiona się odezwała:
— Jesteśmy na miejscu. Dziękuje
ci bardzo za odprowadzenie i do jutra.
— Nie ma za co. Do
jutra.
Przybliżył się, cmoknął
ją w policzek i teleportował się, zostawiając oniemiałą Hermionę samą.
Zszokowana po chwili ruszyła do domu z kompletnym mętlikiem w głowie, za który
odpowiedzialny był pewien przystojny Ślizgon.
*****
Draco wrócił do swojego
apartamentu, który kupił zaraz po odejściu z domu. Otworzył drzwi i wszedł do
środka. Mieszkanie należało do tych raczej nowoczesnych. Salon połączony z
kuchnią w kolorach bieli i czerni z domieszkami szmaragdu, jak przystało na
prawdziwego Ślizgona. Draco rozebrał się i wszedł do pomieszczenia, aby
przygotować sobie kolację. Pochłonięty był myślami, które kręciły się wokół
Granger. Po raz pierwszy miał okazję z nią tak normalnie porozmawiać, bo
zazwyczaj tylko warczeli na siebie. Musiał przyznać, że nie mylił się,
dziewczyna była naprawdę niezwykła. Rozmowa z nią sprawiała mu dużą przyjemność,
której zwykle nie czerpał podczas pogawędek z dziewczynami. Każda tylko śliniła
się na jego widok i trajkotała w kółko o zakupach, paznokciach i ciuchach, aż
nieprzyjemne ciarki przeszły mu po plecach, na samo wspomnienie o nich.
Natomiast Granger to zupełnie inna sprawa. Można z nią było rozmawiać na
inteligentne tematy i nie dało się z nią nudzić, a do tego było na czym oko
zawiesić. Jednym słowem ideał. „Uważaj
Smoku, bo się jeszcze zakochasz” - szepnął mu jakiś głosik w jego głowie,
ale on tylko prychnął i skończył jeść wcześniej przygotowaną sałatkę. Z takimi
myślami ruszył pod prysznic, a potem do sypialni. Była ona całkiem duża. Po prawej
stało sporych rozmiarów łóżko z czarną pościelą. Ściany pomalowano na ciemnoszary,
po lewej znajdowało się wyjście na balkon, z którego roztaczał się piękny widok
na Londyn. Draco był dość zmęczony, więc udał się do łóżka. Wślizgnął się pod
kołdrę i już po chwili zatopił się w objęciach Morfeusza.
*****
Rano Hermiona dość niechętnie
zwlekła się z łóżka i to tylko dlatego, że Demon domagał się śniadania. Poszła,
więc szybko pod prysznic, zabierając po drodze czystą bieliznę i swój ulubiony strój do biegania. Zamierzała wraz ze
swoim psim przyjacielem pobiegać zaraz po śniadaniu. Oczywiście zabrała też
bluzę, aby zakryć bliznę i wtedy przeszło jej przez myśl, że to już ostatni raz
kiedy, musi ją ukrywać. Jutro się jej pozbędzie raz na zawsze. Ta myśl wywołała
ogromny uśmiech na twarzy Hermiony. Nucąc jakąś wesołą melodię, ruszyła do
łazienki, a potem szybko na śniadanie. Po zjedzeniu kilku tostów z dżemem i
nakarmieniu Demona, oboje udali do parku.
*****
Draco od samego rana nie
mógł znaleźć sobie miejsca. Wałęsał się bez sensu po domu, układając już i tak
uporządkowane rzeczy. Wreszcie nadeszła szesnasta i zaczął się szykować.
Wyszedł spod prysznica i narzucił na siebie błękitną koszulę. Podwinął w niej
rękawy, założył czarne dżinsy, zmierzwił włosy, by doprowadzić je do
artystycznego nieładu i użył swoich ulubionych perfum. Spojrzał na zegarek,
miał jeszcze pół godziny, ale uznał, że ma ochotę na spacer, więc zabrał
klucze, portfel oraz wszystko, czego potrzebował, aby pomóc Granger i już go
nie było.
*****
Hermiona spędziła prawie
całe popołudnie, siedząc w swoim ulubionym fotelu i czytając książkę. O
piętnastej trzydzieści postanowiła wziąć odprężającą kąpiel, po czym zwinęła
szybko ubrania i poszła do łazienki. Napełniła wannę wodą i dolała swojego
ulubionego malinowego płynu do kąpieli. Po nieco niechętnym wyjściu wysuszyła
się i zaczęła układać włosy za pomocą różdżki. Postanowiła je tylko delikatnie
pofalować, aby wyglądały naturalnie. W międzyczasie narzuciła na siebie
przygotowane ubrania. Spojrzała w lustro.
Była zadowolona ze swojego wyglądu, więc postanowiła zejść na dół i nakarmić
Demona.
Dochodziła siedemnasta,
gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Pewna, że to Draco szybko podeszła i otworzyła
je, ale jej oczom nie ukazał się przystojny blondyn, lecz jej przyjaciel Ron.
— Witaj, Hermiono,
ślicznie wyglądasz.
Panna Granger była
przerażona. Perspektywa spotkania jej rudego przyjaciela z Malfoyem napawała ją
lękiem.
— Cześć, Ron, co ty tu
robisz? Nie przypominam sobie, żebyśmy byli umówieni.
Zapytała, starając się
ukryć emocje.
— Tak, wiem, że się nie
umawialiśmy, ale chciałem ci zrobić niespodziankę.
— Dziękuję, to miło z
twojej strony, ale tak się składa, że dzisiaj jestem zajęta, więc może
wpadniesz kiedy indziej?
Zaproponowała z cichą
nadzieją Hermiona. Malfoy mógł się tu zjawić lada chwila.
— Hermiona, nie bądź
taka. Nawet godzinki dla przyjaciela nie znajdziesz?
— Niestety, bo widzisz
ja już jestem na dzisiaj z kimś umó…
Nagle urwała, gdyż
zauważyła blond czuprynę Dracona, który właśnie przechodził przez furtkę. Przez
chwilę się zawahał, widząc tą rudą łasicę, ale postanowił, że tym razem
zignoruje go i zobaczy, co zrobi Granger. Wiedział doskonale, że rudzielec go
nienawidzi i jednocześnie podkochuje się w Granger. Był bardzo ciekawy, co się
za moment wydarzy, więc ruszył dalej pewnym krokiem z wrednym uśmieszkiem na
twarzy. Hermiona już wiedziała, że za chwilę zaczną się kłopoty. Draco wszedł
na ganek i stanął tuż obok Rona.
— Witaj, Granger. O
cześć, Rudzielcu.
Hermiona widziała, jak
Ron robi się czerwony na twarzy, a to nigdy nie wróżyło nic dobrego.
— Malfoy!? Co ty tu do
cholery robisz?! Wynoś się natychmiast!
— Och Weasley, nie
wydaje mi się, żeby to był twój dom, więc nie mam najmniejszego zamiaru się
stąd ruszyć.
— Dobrze ci radzę,
zjeżdżaj, bo Hermiona nie życzy sobie twojej obecności tutaj, ty pieprzony
śmierciożerco!
Ron! Natychmiast przestań.
Powiedziała stanowczo Hermiona,
będąca już lekko poirytowana obecnością niespodziewanego gościa.
— O co ci chodzi,
Hermiona? Chyba mi nie powiesz, że chcesz przebywać z tym dupkiem? Spokojnie
zaraz go wyrzucę.
— Tak się składa,
Ronaldzie, że ten - jak to ująłeś dupek - jest dzisiaj moim gościem.
Draco słysząc te słowa,
uśmiechnął się szeroko „To przekonamy się,
kto jest górą” - pomyślał blondyn, patrząc na czerwieniejącego się jeszcze
bardziej rudzielca.
— Że co?! Ty chyba
zwariowałaś, Hermiono! Dlaczego on tu jest?!
— To nie jest twoja
sprawa, nie muszę ci się tłumaczyć z kim i kiedy się spotykam, jestem dorosła!
Ron nie wytrzymał,
załapał przyjaciółkę za ramiona i zaczął nią potrząsać.
— A właśnie, że będziesz
mi się tłumaczyć i to teraz!
— Ałł, Ron, to boli,
puść mnie natychmiast!
Hermiona zaczęła się
szarpać. Draco postanowił zareagować. Widział, że ta ruda łasica nie panuje nad
sobą i może zrobić tej biednej dziewczynie krzywdę. Złapał Weasleya za kark i
jednym szybkim ruchem odciągnął od niej, co jeszcze bardziej rozwścieczyło
chłopaka.
— Nie waż się mnie
dotykać, ty pieprzony kretynie, bo pożałujesz!
— Ron! Proszę cię, idź
już, porozmawiamy później.
Jęknęła błagalnie
Hermiona, nie chcąc, aby sytuacja zupełnie wymknęła się spod kontroli.
— A więc wolisz jego ode
mnie!? Świetnie! Teraz pokazałaś, że jesteś zwykłą, naiwną szlamą!
Ostatnie zdanie Ron
wysyczał przez zęby niemal z obrzydzeniem. Hermionę zatkało. Nigdy nie
spodziewała się usłyszeć takich słów z ust swojego przyjaciela. Bardzo ją to
zabolało. Łzy zaczęły ją piec pod powiekami, ale postanowiła być silna i nie
pokazywać mu jak bardzo ją zranił. Jednak zanim zdążyła w jakikolwiek sposób
zareagować, zobaczyła jak Malfoy uderza Rona z całej siły w nos, z którego
natychmiast tryska krew, a rudy upada na podłogę. Hermiona pisnęła cichutko,
ale nie zrobiła nic, bo nie wiedziała co. Ron już zaczął wstawać z podłogi z
zamiarem rzucenia się na Dracona i Hermiona zrozumiała, że musi interweniować.
— Dosyć! Ron,
natychmiast się stąd wynoś. Nie chcę na ciebie dzisiaj patrzeć!
Była naprawdę wściekła.
Ron nie miał żadnego prawa mieszać się w jej życie prywatne, a tym bardziej
mówić jej, co ma robić i z kim się spotykać. Hermiona nigdy nie pozwalała, aby
ktokolwiek nią dyrygował. Weasley wstał wściekły i spojrzał na nią z pogardą.
— Świetnie! Jeszcze sama
przyjdziesz do mnie z płaczem, ale wiedz, że nie masz na co liczyć!
Oświadczył Ron, po czym
obrócił się na pięcie i wychodząc, trzasnął furtką.
— Strasznie cię
przepraszam, nie wiem, co w niego wstąpiło.
— Ale ja wiem, łasica po
prostu jest zazdrosny.
Draco uśmiechnął się przy tym złośliwie, ale
nie tak jak niegdyś.
— Malfoy! Nie pozwalaj
sobie. Wejdźmy już lepiej do środka.
Hermiona przesunęła się,
by zrobić miejsce chłopakowi. Draco wszedł i znalazł się w niewielkim, ale za
to bardzo przytulnym przedpokoju. Ściany były w kolorze ciemnego brązu, po
prawej stała szafa z dużym lustrem, a po lewej ogromna szafka z butami. „Kobiety” - pomyślał Draco, widząc
niezliczoną liczbę butów, które ledwo mieściły się w półce. Zdjął kurtkę i
powiesił na jednym z wieszaków, a następnie poszedł za Granger do dość
obszernego salonu połączonego z jadalnią. Kolorem dominującym był tu beż. Na
środku salonu stała czarna, skurzana sofa, szklany stoik udekorowany niewielkim
wazonem z różnokolorowymi kwiatami i dwa fotele od kompletu. Na ścianie widniał
dość spory kominek z białej cegły z lekko widocznymi śladami używania. Draco po
chwili rozsiadł się wygodnie na kanapie, która nieznacznie ugięła się pod
ciężarem jego ciała.
— Napijesz się może
czegoś? Wina, Ognistej?
— Ooo czyżby nasza
wzorowa uczennica dysponowała w domu takim trunkiem jak Ognista? Granger,
zaskakujesz mnie.
Draco mrugnął do niej
zalotnie, na co Hermiona zmroziła go wzrokiem.
— To jak napijesz się
czegoś?
Ponowiła pytanie,
ignorując wcześniejsza wypowiedź.
— Z przyjemnością.
Hermiona zniknęła w
kuchni, a naprzeciwko Dracona pojawił się, znany mu już doberman - Demon.
Zwierzę przyglądało się przez chwilę blondynowi, po czym podeszło i położyło mu
łeb na kolanach, domagając się pieszczot. Ten pogłaskał psa po głowie, a w tym
czasie wróciła Hermiona.
— Widzę, że cię polubił.
— Może i tak.
— Wiesz, że psy znają
się na ludziach i potrafią wyczuć, jacy są? Od tych złych trzymają się z
daleka.
Mówiąc to, uśmiechnęła
się do Dracona, który był dość zaskoczony jej uwagą, ale odwzajemnił uśmiech.
Hermiona postawiła na stoiku butelkę ognistej i dwie szklanki, po czym obie napełniła
i podała jedną gościowi.
— To co, może wypijmy za
ponowne spotkanie i nowy początek?
Zaproponowała Hermiona,
unosząc swoją szklankę.
— Za nowy początek!
Jednym haustem wypili
bursztynowy płyn. Draco był zdziwiony, że Granger nawet się nie skrzywiła. „Ona chyba nie jest taka ułożona, jak mi
się wydawało” - pomyślał i odstawił szklankę.
— Może zajmiemy się
twoją blizną, bo to naprawdę może chwilę potrwać i ostrzegam, że będzie
nieprzyjemne.
— Spokojnie, nie takie
rzeczy się znosiło.
Hermiona również
odstawiła szklankę, po czym Draco ujął jej rękę, wyciągnął różdżkę i zaczął nią
wykonywać skomplikowane figury, szepcząc przy tym formułkę zaklęcia w nieznanym
języku. Hermiona skrzywiła się lekko, gdyż to naprawdę było dość nieprzyjemne,
ale myśl, że pozbędzie się tej szpetnej oznaki, napełniała ją taką radością, że
mimowolnie się uśmiechała. Po około pół godziny Draco skończył i sięgnął do
kieszeni po fiolkę z eliksirem, którą podał Granger.
— Proszę, musisz to
wypić.
— A skąd mam mieć
pewność, że nie próbujesz mnie otruć?
Zadrwiła Hermiona,
przyglądając mu się nieufnie.
— Wychodzi na to, że nie
masz wyjścia i musisz mi zaufać.
— Tobie i co jeszcze?
— Granger, nie marudź tylko
wypij to.
Hermiona niechętnie, ale
wzięła eliksir i szybkim ruchem przechyliła buteleczkę, sprawiając, że płyn
spłynął jej do gardła. Smakował całkiem dobrze, co ją zdziwiło, ponieważ
większość eliksirów, jakich piła, smakowały paskudnie, na czele z Eliksirem
Wielosokowym.
— I co? Jeszcze żyjesz?
Zapytał sarkastycznie
Draco.
— Już dobrze. Powiedzmy,
że teraz będę ci ufać... czasami.
— Zuch dziewczynka.
Pochwalił ją
żartobliwie. Hermiona pokazała mu język i nalała do obu szklanek Ognistej.
— Ej, ty chyba nie
chcesz mnie upić, Granger?
— Nie mów mi, Malfoy, że
upijesz się dwoma szklankami Ognistej?
— Bardzo śmieszne.
Oczywiście, że nie, ale w takim tempie to się może różnie skończyć.
Draco poruszył zabawnie
brwiami, uśmiechając się przy tym dwuznacznie.
— A jednak nadal jesteś
bezczelny.
Westchnęła Hermiona,
przewracając oczami.
— Cóż, nie wszystko da
się zmienić od razu.
Oboje roześmiali się
serdecznie. Zaczęli rozmawiać o wszystkim i o niczym. Po jakiejś godzinie,
Draco ponownie sięgnął po różdżkę.
— Jeszcze tylko jedno
zaklęcie i wszystko powinno zniknąć.
Hermiona uśmiechnęła się
do Dracona, a on ujął jej rękę i zaczął ponownie wypowiadać formułkę jakiegoś
zaklęcia. Po pięciu minutach blizna tak po prostu zniknęła.
— I już po wszystkim,
nie ma śladu.
Hermiona z zachwytem i
szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w swoje przedramię, na którym już nie
było śladu po bliźnie.
— Dziękuje ci, nawet nie
wiesz, ile to dla mnie znaczy!
Krzyknęła z radością w
głosie Hermiona i przytuliła się do Dracona. Był on lekko zaskoczony tym gestem,
ale również ją objął i wtulił się w jej przyjemnie pachnące włosy. Trwali tak
przez jakiś czas, ale romantyczne chwile przerwał Demon, który wskoczył na
kanapę i zaczął trącać właścicielkę nosem. Para oderwał się od siebie i
Hermiona czule i z rozbawianiem spojrzał na psa, drapiąc go za uchem.
— Widzę, że ktoś tu jest
zazdrosny.
— Nie, on doskonale wie,
że nie jesteś dla niego żadną konkurencją.
— Ej! Teraz to
powinienem się obrazić.
Draco wydął usta w dość
dziwaczny sposób, pokazując tym swoje oburzenie.
— Trzeba spojrzeć
prawdzie w oczy. On jest raczej zazdrosny o to, że nie skupiam całej uwagi na
nim, bo wie, że za niedługo wracamy do Hogwartu, a tam nie będę mu mogła
poświęcać aż tyle czasu co teraz.
— Czyli widzę, że ty też
planujesz dokończyć naukę w Hogwarcie.
— Jak to ja też?
- My z Zabinim wracamy
do szkoły, bo przez to całe zamieszanie z Voldemortem zaliczyliśmy tylko jeden
semestr.
— Mam rozumieć, że
kolejny rok będę musiała się z tobą użerać?
Draco zrobił oburzoną
minę, ale widać było, że się uśmiecha.
— Na to wygląda,
Granger.
Oboje zaczęli się śmiać.
Rozmawiali jeszcze długo o Hogwarcie, o swoich planach na przyszłość i wielu
innych sprawach, aż zegar wybił dwudziestą trzecią.
— Chyba powinienem się
już zbierać, robi się późno.
Po tych słowach Draco
wstał z kanapy i skierowali się do wyjścia. Włożył buty, kurtkę i w
towarzystwie Hermiony wyszedł na ganek.
— Jeszcze raz dziękuję,
nie wiem, jak ci się odwdzięczę.
— W sumie to ja mam już
jeden pomysł.
Widząc grymas na twarzy
Hermiony dodał:
— Spokojnie, Granger, po
prostu chciałby, żebyś poszła ze mną do klubu w piątek.
Powiedział Draco pod
wpływem chwili, nawet się szczególnie nie zastanawiając. Hermiona wahała się,
co odpowiedzieć. Nie była pewna, czy powinna po raz kolejny umawiać się z
Malfoyrm.
— Nie wiem, czy to dobry
pomysł.
— Granger, przecież cię
nie pogryzę.
Zaśmiał się Draco i
spojrzał wyczekująco na Hermionę. Nadal miała wątpliwości, ale ostatecznie
pomyślała, że to przecież tylko wyjście do klubu i, że przecież jest dorosła i
może robić, co chce. Poza tym on jej pomógł, więc powinna się zgodzić na jego
propozycję.
— Niech ci będzie.
— Czyli jesteśmy
umówieni. Będę po ciebie w piątek o dwudziestej, tylko bądź gotowa. Do
zobaczenia.
Nie czekając na
odpowiedz Draco cmoknął Hermionę w policzek i już go nie było. Teleportował się
do swojego mieszkania. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, bo wiedział, że jest
na dobrej drodze, aby przekonać do siebie Granger. Sam nie wiedział, dlaczego
tak mu na tym zależało. Może przez to, że była tak nieprzystępna i zupełnie
inna niż te wszystkie puste laski, które same pchają mu się do łóżka. Ona była
zupełnie inna, pyskata i odważna, ale przy tym słodka i delikatna, no i
oczywiście cholernie inteligentna. Rzadko spotyka się takie dziewczyny, Draco
nawet wątpił, że takie istnieją: połączenie inteligencji, drapieżności,
słodyczy i piękna - a jednak. Z takimi myślami udał się pod prysznic, a potem
do łóżka. Zasnął dość szybko, nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo był
zmęczony.
Podoba mi się, ciekawie. ;>
OdpowiedzUsuńDraco "nawrócony", ale pewnie i tak będą sobie dogryzać dużo. :D (mam przynajmniej taką nadzieję, bo przecież Draco i Miona bez sprzeczek?) No i Zabini! :D Ahh.. Pojawia się prawie we wszystkich Dramione i wielbię go.
Mam tylko sprawę co do wyglądu. Blog ładny, tylko jakbyś.. rozszerzyła? Tak, jakbyś trochę rozszerzyła ten pas z tekstem, wygodniej by się czytało. ;)
Czekam na nowy rozdział. :>
Super! Dzis znalazłam tego bloga i 1 rozdział jest zajebisty (przepraszam, ale inaczej się nie da...). Zaglądam tu na 100% nie ostatni raz :) <3
OdpowiedzUsuńCiesze się, że wam się podoba rozdział 2 ukarze się w środę ;D
OdpowiedzUsuńZaczęłam dzisiaj czytać i muszę powiedzieć , że pozytywnie mnie zaskoczyłaś. Rozdział mi się strasznie spodobał i zaraz biorę się za kolejne <3
OdpowiedzUsuńRozdział niezły, co dziwne jak na pierwszą notkę. Zazwyczaj czepiam się, że nie ma opisów, a tutaj nie mogę tego powiedzieć. Osobiście uważam, że powinnaś próbować słowami opisywać, np. w co się ubrała. Wiem, że to trudne, sama często milion razy poprawiam takie fragmenty, co chwila wyłapując głupie błędy. Na tym człowiek się uczy.
OdpowiedzUsuńJa jak zwykle się czegoś czepiam, ale to już chyba w mojej naturze (moje przyjaciółki często mi to wytykają, gdy ja robię im kazania na temat interpunkcji, gdy coś razem piszemy).
1. Wspomniana interpunkcja u Ciebie leży, kwiczy i woła o pomstę o nieba. Przecinków brakuje prawie w każdym fragmencie, co, nie powiem, w takiej ilości, aż razi w oczy.
2. Często wkradają ci się powtórzenia. Po prostu radzę, abyś znalazła sobie betę. To idealny sposób na wyłapanie takiego typu błędów. Wierz mi, świeże spojrzenie osoby z zewnątrz pomaga nam dostrzec to, czego wcześniej nie zauważyliśmy.
3. Wkradła Ci się mała literówka. Napisałaś "horkluksów" a to powinno być "horkruksów"
Przepraszam za moją krytykę, ale na początek jest ona potrzebna, by się doskonalić. Mam ogromną nadzieję, że cię nie uraziłam.
Pozdrawiam magicznie
~hope~
Oczywiście, że nie, wręcz dziękuje Ci za wszystkie rady :)
UsuńWow!
OdpowiedzUsuńRozdzial jest rewelacyjny! *.*
Kobieto, ale ty masz talent <333
Ile opisow :o
Zazdroszcze, bo moj rozdzial 1. jest tragiczny :D
Draco, jaki kochany z tym ze pomoze jej usunac ten glupi napis <3
Herma jest u ciebie swietna !
Zabini, kocham go! <3
Lece dalej czytac, moja ulubiona bloggerko!
Pozdrawiam <3
Dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com
Rozdział naprawdę dobry jak na tą pierwszą :)
OdpowiedzUsuńPodobało mi się, że nie zrobiłaś z Hermiony i Dracona od razu zakochanej pary, tylko robisz to stopniowo.
Wszystkie rady napisała Ci ~hope~, więc nie będę się powtarzać.
Lece czytać dalej!
~Salvio
Draco jest taki kochany <3
OdpowiedzUsuńRon sczerze go nie nawidze, niech on zostawi ich w spokoju i sie zajme swoją mon-ron. Ale nie bierz sobie tego do siebie i dobrze ze jedno z przyjaciół Miony już pokazało pazurki.
A tak poza tym to świetny rodział.
Pisanie to twoja pasja i to widać.
Uwielbiam twojego bloga *¬*
~~~~~~~~~~JaniK
nooo całkiem ładnie się zaczyna ! powrót do szkoły ? Suuuper pomysł ! :-D
OdpowiedzUsuńCzytelniczkaGreen.
Jak to przyjemnie wrócić do pierwszych rozmiarów! Śledzę Twojego bloga cały czas i postanowiłam wrócić do początku, nadal wciąga tak samo jak za pierwszym razem! Jest to jeden z tych, do których wraca się latami, jak mniemam :)
OdpowiedzUsuńMiędzy obowiązkami mniej lub bardziej przyjemnymi, Twój blog jest wspaniałą odskocznią!
Czas na rozdział drugi! :)
Ps. Oczywiście, że najnowszy rozdział skomentowałam, jak wiele poprzednich :)
Pozdrawiam
Maddy Ellis
Agrrr nie wiem, nie pytaj jakim cudem tam znalazło się to słowo (rozmiarów), miało być rozdziałów oczywiście ;)
UsuńMaddy Ellis
Bardzo fajny początek :) od razu się dużo dzieje więc mam nadzieję, że dalej tempo będzie się utrzymywać :D
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podoba, po prostu muszę przeczytać całe opowiadanie :D
Zaczęłam dopiero czytać, ale zapowiada się bardzo bardzo dobrze. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Tsuki
Jeju !!
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział !!
Masz niesamowity talent :)
Zauważyłam literówki i parę innych błędów ale nie będę się czepiać bo sama nie postanowiłam na razie założyć bloga a czepiam się ciebie :\
Dużo opisów co jest kolejnym plusem bo wiem że to ważne :)
Draco i Hemiona.... ich znajomość szybko nabiera tempa ;3
I znowu spotykam się z na maksa zazdrosnym Ronem :)
To chyba jakaś wizytówka blogów o tematyce Dramione :D
Pozdrawiam i życzę weny
Oliwia~
Zajebiste! Bez obrazy zawsze tak mówię jak coś mi się podoba a wierz mi że mam cholernie bogaty zasób słów
OdpowiedzUsuńDramionella♥
Cudowny blog. Świetnie piszesz :) już się zakochałam w tym dramione ;* ~TMR
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, z chęcią będę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńkocham dramione
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie się zaczyna
Okej, pod prologiem napisałam, to i tu naskrobię.
OdpowiedzUsuńZostałam powalona na ziemię długością rozdziału. Gigantyczny plus Ci za to! Istnieją autorzy, którzy naprawdę w ramach rozdziału mają rozdział, a nie stronę ;)
Niestety aktualnie przedawkowałam Dramione i mam wrażenie, że nie znalazłam tu nic czego bym szukała, a zarazem znalazłam to, czego jest wszędzie na pęczki :(
Nie odbieraj tego jako krytyki! Absolutnie nie, ponieważ rozdział jest dobry :)
Zapiszę sobie link do Twojego bloga i wrócę do niego za kilka miesięcy, wtedy też zostawię opinię (bardziej obiektywną).
Pisz dalej, nie zniechęcaj się i miej głęboko w poważaniu takie lebiegi jak ja, co to potrafią czytać i krytykować, a same nie piszą xP
Zosia
Fajnie, że rozdział długi, zapowiada się ciekawie :) Uwielbiam włączać specjalną muzykę, która kojarzy mi się z Dramione i czytać tą samą historię opowiedzianą na wiele mniej lub bardziej różnych sposobów :)
OdpowiedzUsuńhttp://saveyourself-kt.blogspot.com
Dopiero zaczynam czytać. Na początek ciekawie, chociaż nie wszystko mi się podobało.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem akcja jest za szybka, a "szlama" z ust Rona nie pasowała. Nie wiem czemu wszyscy autorzy Dramione kreują go na tego złego, najgorszego. I czemu zawsze w parze z tym musi iść obrażanie Hermiony. Mało oryginalny pomysł na "zepsuty" charakter.
Mimo wszytsko czytam dalej :). Zobaczymy co będzie się działo :)
//Gaga
Oj tak - świetny rozdział ;).
OdpowiedzUsuńCoś się dzieje a to dobrze :D.
Nawrócony Dracze - tu NIE brała udziału magia ;).
Blaise ! <- Uwielbiam ! <3 :D
Ciekawe czy będzie fajny :3 ...
Demon :) Też ciekawie.
Lecę dalej (ostatnio kupiłam nową miotłę :D)
Nieparzysta
swietny rozdzial :) w wolnej chwili zapraszam do mnie :) http://dramione-chance-de-noir.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper, czyli wrócą do Hogwartu- no to bomba, niemogę się doczekać . Jeśli chodzi o rozdział to wszystko jest spójne, zrozumiałe oraz ciekawe. GRATULUJĘ ��
OdpowiedzUsuńJestes cudowna !! Kim trzeba byc zeby miec taki talent!! Kocham twoje opowiadania KOCHAM ten blog. Czytam juz ten prolog 2 raz i nadal mi sie nie nudzi piszesz tak ciekawie a do tego z poczuciem humoru! Licze ze pojawi sie wiecej seri dramione!!! Powodzenia!!
OdpowiedzUsuńZaintrygował mnie ten blog. Rozdział bardzo zachęcający i dobrze napisany, niemniej "mentlik" i "skurzana", plus interpunkcja niesamowicie raziły.
OdpowiedzUsuńZobaczymy jak będzie dalej, pozdrawiam :)