środa, 15 maja 2013

Rozdział 2

Ron od wczoraj nie mógł znaleźć sobie miejsca. Cały czas myślał o tym, co zdarzyło się przed domem Hermiony. Za wszelką cenę chciał się dowiedzieć, co Malfoy robił u dziewczyny, którą on kochał od bardzo dawna. Zawsze był o nią zazdrosny. W dodatku, gdy zobaczył tę blond fretkę u niej, wszystko w nim zawrzało. Nie mógł już wytrzymać, musiał z kimś pogadać, więc postanowił wyciągnąć gdzieś swojego najlepszego przyjaciela. Wziął telefon i wybrał odpowiedni numer.
— Halo?
— Cześć, stary, tu Ron. Możemy się spotkać? Muszę z tobą jak najszybciej pogadać.
— Ale stało się coś?
— Wszystko ci opowiem, jak się spotkamy.
— Dobra, to co powiesz na wypad do Trzech Mioteł?
— Jak dla mnie może być, widzimy się na miejscu za godzinę.
— Spoko, to do zobaczenia.
— Cześć.
Ron odłożył telefon i udał się do kuchni, aby coś zjeść. Po godzinie był już w Trzech Miotłach i czekał na Harry’ego. Nie minęło pięć minut, a ujrzał go wchodzącego do pubu i kierującego się w jego stronę.
— Cześć, stary, przepraszam za spóźnienie, ale zagadałem się z Ginny.
— Nie ma sprawy, siadaj, a ja pójdę po Ognistą.
Ron jak powiedział, tak zrobił, a po chwili był już z powrotem z butelką i dwoma szklankami. Usiadł na swoim miejscu i rozlał alkohol do obu naczyń.
— To dawaj, o czym chciałeś pogadać?
Rudzielec wypił na raz swoją whisky i zaczął mówić.
— Byłem wczoraj u Hermiony, no wiesz, chciałem jej zrobić niespodziankę i nie zgadniesz, kto do niej przyszedł, kiedy rozmawiałem z nią na ganku. Malfoy, Draco Malfoy! Ten pieprzony arystokrata!
— Żartujesz?! Co on niby robił u Hermiony?
— Z tego, co zrozumiałem to, byli umówieni.
Wybraniec zachłysnął się Ognistą.
— Że co?! Nie, to niemożliwe!
— A jednak! Co najciekawsze, najpierw ten dupek złamał mi nos, a potem Hermiona kazała mi się wynosić.
— Jak to kazała ci się wynosić? Tak po prostu?
Ron trochę się zmieszał. Wiedział, że źle zrobił nazywając Hermionę szlamą, ale nie panował wtedy nad sobą.
— Yyy… no nie zupełnie, no bo widzisz ja ee… no…
— Wysłów się wreszcie.
— Nazwałem ją naiwną szlamą.
Rudzielec poczerwieniał i spuścił głowę. Harry spojrzał na przyjaciela szeroko otwartymi oczami. Jak on mógł tak ją nazwać? Wiedział doskonale, że sprawi jej tym dużą przykrość.
— W takim razie ja się wcale nie dziwię, że kazała ci się wynosić. Co ci w ogóle do łba strzeliło?! Wiesz, jak musiało jej być przykro.
Harry był zły na przyjaciela. Kochał Hermionę jak własną siostrę i nie mógł znieść myśli, że ktoś ją zranić. Ron wpatrywał się w swoją szklankę, nie wiedząc, co powiedzieć. Było mu wstyd, wiedział, że Harry ma rację. Gdy Harry ochłonął już nieco, ponownie zwrócił się do kumpla.
— A z jakiej okazji Malfoy złamał ci nos?
— Właśnie za, to jak nazwałem Hermionę. On mnie uderzył, a kiedy zbierałem się z podłogi i miałem zamiar mu oddać to Hermiona kazała mi się wynosić.
Harry w ciszy analizował to, co usłyszał. Nie mógł sobie wyobrazić Malfoya stającego w obronie panny Granger. W końcu to on przez te wszystkie lata ją poniżał, a teraz nagle stawał w jej obronie? To było bardzo dziwne. Z rozmyśleń wyrwał go głos Rona.
— Stary, powiedz coś.
— Musisz ją przeprosić.
— Że co?! Po tym, jak mnie potraktowała?!
— O czym ty mówisz?! To ty na nią naskoczyłeś, zamiast spokojnie z nią porozmawiać i ty sądzisz, że to ona tu zawiniła?!
— Ale, ale… Co ona niby robiła z tym dupkiem, hmm?
— Nie wiem, ale tego możemy się dowiedzieć. Mam pomysł, pójdziemy do niej i pogadamy z nią, ale powtarzam; masz ją przeprosić.
— Już dobrze, przeproszę ją.
Reszta popołudnia minęła im raczej spokojnie. Rozmawiali i pili aż w końcu po dwóch godzinach rozeszli się do domów.

*****

Harry teleportował się do domu przy Grimmauld Place 12, w którym od niedawna mieszkał z Ginny. Kamienica po gruntownym remoncie była całkiem przytulny. Odnalazł klucze i otworzył drzwi, a wchodząc do holu, zawołał.
— Ginny, wróciłem!
— Jestem w kuchni, rozbierz się i umyj ręce, zaraz podam obiad!
Mężczyzna wykonał wszystkie polecenia i skierował się do kuchni. Ginny kroiła właśnie warzywa do sałatki. Harry podszedł do niej, jedną ręką objął ją w pasie, a drugą odgarnął długie włosy z szyi i czule ją pocałował, szepcząc do ucha.
— Witaj, kochanie.
— Gdzie byłeś?
— Spotkać się z twoim bratem, chciał pilnie pogadać.
— Coś się stało?
— W sumie to tak, ale opowiem ci wszystko po obiedzie.
Przenieśli jedzenie na stół i w milczeniu zjedli posiłek. Potem Ginny poszła do salonu, a jej chłopak po butelkę wina i kieliszki. Po chwili wrócił, usiadł obok Ginny, rozlał trunek i opowiedział jej wszystko o Hermionie i Malfoyu oraz o rozmowie z Ronem.
— Hmm, to dziwne, nigdy bym nie powiedziała, że Hermiona mogłaby się spotykać z Malfoyem, ale to ani trochę nie usprawiedliwia Rona. Już ja mu nagadam, jak go tylko spotkam, co za idiota!
— Spokojnie, kotku, mamy się z nią spotkać i obiecał, że ją przeprosi.
— To dobrze, muszę się z nią koniecznie jutro zobaczyć i dokładnie ją o wszystko wypytać. Jestem bardzo ciekawa, co to za akcja z tą fretką.
— O to świetny pomysł, tobie na pewno wszystko powie.
— Kochanie, nie licz na to, że ci to przekaże. Jak będzie chciała, to wam też wszystko wyjaśni.
— Nie, nie możesz mi tego zrobić! Przecież…
Niedane mu było skończyć, ponieważ Ginny pocałowała go. Dopiero po chwili oderwali się od siebie.
— Jesteś niemożliwa.
— Wiem i właśnie za to mnie kochasz.
Tym razem to on ją pocałował. Cały wieczór minął im w bardzo przyjemnej atmosferze.

*****

Hermiona wstała dziś jak zwykle około ósmej. Tej nocy miała dość dziwny sen, mianowicie śniła o swoim ślubie. Nosiła cudowną, białą sukienkę, szła szczęśliwa w stronę ołtarza, gdzie ujrzała Malfoya, który czekał na nią i wszystko wskazywało no to, że to właśnie za niego zamierzała wyjść. Sen nie należał do najgorszych, jednakże Malfoy to Malfoy. Nadal nie była pewna, co do jego cudownej przemiany. Był nieziemsko przystojny, ale ona jak na rozsądną osobę przystało, wiedziała, że musi być ostrożna. Rozmyślając dalej o blondynie, ruszyła pod prysznic. Gdy skończyła, wysuszyła włosy i w ręczniku poszła do sypialni, aby się ubrać. Po chwili była gotowa, więc przeszła do kuchni, gdzie już czekał na nią Demon.
— Witaj, kochanie, pewnie jesteś głodny.
Uśmiechnęła się i pogłaskała go czule po głowie, na co pies radośnie zaszczekał. Po nakarmieniu pupila przygotowała sobie śniadanie. Zjadła tosty i wypiła kawę. Już zapinała smycz Demonowi, gdy usłyszała telefon.
— Tak, słucham.
— Hej, co powiesz na mały spacer?
— Cześć, Ginny. W sumie to właśnie wybieram się na spacer z Demonem, więc chętnie.
— To cudownie, czekam przed domem.
I rozłączyła się. Hermiona wzięła klucze, Demona i opuściła dom, przed którym rzeczywiście czekała już jej przyjaciółka.
— Cześć, Herm.
Ruda przytuliła przyjaciółkę i pocałowała ją w policzek,  po czym obie ruszyły w stronę parku.
— Witaj, Ginny, co ci się tak nagle na spacery zebrało?
— Moja droga, tu nie o spacer chodzi, tylko o to, że chyba masz mi coś do powiedzenia.
Ginny uśmiechnęła się szeroko i spojrzała wyczekująco na Hermionę, która kompletnie nie rozumiała, o co chodzi jej przyjaciółce.
— Yyy… chyba nie rozumiem, co masz na myśli.
— Zacznę inaczej. Może opowiesz mi o twoim gościu, który odwiedził cię przedwczoraj?
— Aaa o to chodzi, widzę, że rozmawiałaś już z braciszkiem?
— Nie, to mój braciszek rozmawiał z Harrym, a on mi o wszystkim powiedział.
— Cudownie, czyli mam rozumieć, że już wszyscy wiedzą co, z kim i kiedy robię?! Po prostu świetnie.
— Nie denerwuj się tak, jesteśmy twoimi przyjaciółmi i martwimy się o ciebie.
— Oczywiście, w końcu jestem tylko naiwną szlamą, która nie potrafi o siebie zadbać!
— Hermiona! Uspokój się i nie mów tak o sobie. Doskonale wiesz, że to nieprawda, a Ron wcale tak nie myśli, co nie zmienia to faktu, że jest skończonym kretynem.
— Przepraszam, po prostu na samo wspomnienie tej kłótni wszystko się we mnie gotuje.
— Nie dziwię ci się, ale zostawmy mojego brata i lepiej opowiedz mi, co to za akcja z Malfoyem.
— W poniedziałek byłam w parku i tam wpadliśmy na siebie i jakoś tak wyszło, że poszliśmy razem na spacer. Długo rozmawialiśmy i temat zszedł na moją ostatnią wizytę w jego domu i wtedy on zobaczył moją bliznę. Nie uwierzysz, ale powiedział, że może mi ją usunąć, więc umówiłam się z nim na drugi dzień, u mnie w domu. Niestety Ron wpadł na pomysł, żeby mnie odwiedzić akurat w tym czasie, a dalej to już chyba wiesz, jak było.
— Ale, czy to znaczy, że pozbyłaś się tej blizny?
Hermiona z szerokim uśmiechem pokazała przyjaciółce rękę, na której jeszcze niedawno widniała szpecąca blizna.
— Ohh HermionA, tak się cieszę!
— Ja też, wiesz, ile na to czekałam,  ale jest jeszcze coś.
— To mów.
— Hmmm, bo widzisz, ja umówiłam się z nim w piątek.
Powiedziała Hermiona prawie szeptem. Ruda była dość zaskoczona tym, co przed chwilą usłyszała.
— Hermiona, czy ty aby na pewno wiesz, co robisz?
— Ginny, ja nie biorę z nim ślubu, tylko idę do klubu. Proszę cię, chociaż ty mi zaufaj. Przecież wiesz, że potrafię o siebie zadbać i nie dam się omotać jakiemuś Malfoyowi.
— Tobie ufam, ale jemu nie.
— Wiem, że ciężko ci w to uwierzyć, ale on naprawdę wygląda, jakby się zmienił, a ja po prostu chcę się przekonać, czy to prawda, czy coś kombinuje.
— Dobrze, skoro tak uważasz. To jest twoje życie i możesz robić co chcesz.
Hermiona była szczęśliwa, że chociaż jedna osoba akceptuje to jej wybory. Była jej za to bardzo wdzięczna. Pospacerowały jeszcze trochę, po czym obie uznały, że pora już wracać do domu.

*****

Draco zmierzał właśnie ku Trzem Miotłom. Był tam dzisiaj umówiony ze swoim przyjacielem Blaise’em Zabinim. Gdy tylko przekroczył próg pubu, dostrzegł ciemnoskórego chłopaka siedzącego przy jednym ze stolików. Swoje kroki skierował w tamtym kierunku.
— Cześć, Smoku.
— Cześć.
— To co, ty siadaj, a ja skoczę po Ognistą.
I nie czekając na odpowiedź, Blaise poszedł po trunek. Po chwili, gdy Draco już usadowił się wygodnie, brunet wrócił i nalał do przyniesionych szklanek alkoholu.
— To opowiadaj, co tam u ciebie i dlaczego wystawiłeś swojego najlepszego przyjaciela przedwczoraj?
Draco przez chwilę nie miał pojęcia, o co chodzi Zabiniemu, ale w końcu go olśniło. Przecież przedwczoraj byli umówieni, ale przez to spotkanie z Granger kompletnie o tym zapomniał.
— Sorry, Diabeł. Na śmierć zapomniałem.
— Tyle to sam geniuszu zdążyłem zauważyć. Ja się raczej chciałem dowiedzieć, czym byłeś tak zajęty, że zapomniałeś.
Blaise uśmiechnął się złośliwie i założył ręce na piersi. Draco nie chciał mówić przyjacielowi o znajomości z Granger. Planował go jakoś na to przygotować, a dopiero potem wszystko wyjaśnić.
— Spotkałem kogoś i jakoś straciłem poczucie czasu.
— Kogo?
Draco westchnął zrezygnowany. Wiedział, że kumpel nie odpuści, dopóki nie dowie się wszystkiego, zawsze tak było.
— Granger.
Draco powiedział to dość cicho. Blaise’a na chwilę zatkało, ale zaraz się ogarnął.
— Żartujesz? Ale gdzie? Jak?
— Wpadliśmy na siebie w parku. Jakoś tak wyszło, że zaprosiłem ją na spacer, a wczoraj byłem u niej w domu, żeby usunąć jej bliznę po nożu ciotki Bellatrix.
— Nie poznaję cię, Draco. Jakby mi ktoś kiedyś powiedział, że będziesz pomagał w czymkolwiek Granger dobrowolnie, to bym go wyśmiał.
— Wiem, sam bym tak zrobił.
— Ale powiem ci, że z niej to całkiem niezła laska jest, a do tego inteligentna.
Draco popatrzył na przyjaciela z niedowierzaniem. Blaise zawsze tak samo, jak on tępił szlamy, a teraz o jednej z nich mówi, że jest niezłą laską.
— Ale ona jest sz… yyy, jej rodzice są mugolami.
— I co z tego? Chyba tobie to nie przeszkadza, skoro się z nią spotykasz.
— Wcale się z nią nie spotykam! A co do jej pochodzenia, myślałem, że to raczej tobie będzie przeszkadzać.
— Coś ty, Czarnego Pana już nie ma i większość już nie zwraca uwagi na krew. Nie grozi mi już wydziedziczenie albo śmierć za to, że zadaję się, z kim chcę, nawet jeśli ta osoba nie jest arystokratą.
—Hmm, mnie już wydziedziczyli.
— Cooo?!
— Powiedziałem ojcu, że mam dość i odchodzę, zabrałem swoje rzeczy i się wyprowadziłem. Teraz kupiłem apartament w Londynie i tam mieszkam.
— Tego, że postawisz się staremu, to bym się w życiu nie spodziewał.
— Ja też nie, ale teraz nie wyobrażam sobie życia pod jednym dachem z tym fanatykiem i jego obsesjami.
— I tak za dwa tygodnie wracamy do Hogwartu. A właśnie może wpadniemy w piątek po południu na Pokątną? W końcu pasowałoby zrobić jakieś zakupy.
— Nie mogę, już się umówiłem.
— Uuu, a mogę wiedzieć z kim?
— Nie.
Draco uśmiechnął się do przyjaciela złośliwie i upił łyk Ognistej.
— I tak wiem, że z Granger.
— Coo?! Skąd wiesz?!
— Ha i tu cię mam, nie zaprzeczyłeś, czyli to prawda. No, no Smoku, chyba ktoś tu się zakochał.
Blaise roześmiał się, widząc morderczy wzrok przyjaciela.
— Co?! Chyba ci kompletnie odbiło, ja i zakochał się, też coś!
— Spokojnie, ja tylko mówię, a poza tym jeszcze zobaczymy, kto ma rację.
Blaise widział, że z jego przyjacielem coś jest nie tak i, że ma to związek z Granger. Zdawał sobie również sprawę z tego, że Draco na pewno się do tego nie przyzna, ale już on znajdzie sposób, żeby to od niego wydobyć. W końcu bycie Ślizgonem do czegoś zobowiązuje.
— Ty chyba koniecznie chcesz, żebym ci dzisiaj przywalił.
— Jeśli dzięki temu przyznasz, że podoba ci się Hermiona, to jestem w stanie się poświęcić.
— Lecz się człowieku.
— Dobra, spokojnie, a teraz na poważnie. Co z twoim ojcem? Przecież jak on się dowie, to dostanie furii.
— Trudno, przecież ci mówiłem, że odszedłem i domyślam się, że on już nie uważa mnie za swojego syna.
— Ale jakoś nie wydaje mi się, że Lucjusz da ci wolną rękę i pozwoli spotykać się z mugolaczkami. Przecież sam doskonale wiesz, jaką ma obsesję na punkcie honoru rodziny.
Draco zamyślił się na chwilę. Diabeł miał rację, przecież jego ojciec jest zdolny do wszystkiego i może zrobić krzywdę Granger, a tego by sobie nie darował. Jednak z drugiej strony, nie chciał zrywać tej znajomości, która tak naprawdę dopiero się zaczęła. Pragnął lepiej poznać tę dziewczynę. Ta potrzeba zwyciężyła, a Draco przysiągł sobie, że choćby nie wiem co, na pewno nie da skrzywdzić Granger.
 Siedzieli tak jeszcze z Zabinim około dwóch godzin, rozmawiali o różnych sprawach i pijąc Ognistą. Gdy obaj byli już dość wstawieni, postanowili rozejść się każdy w swoją stronę.

37 komentarzy:

  1. bardzo, bardzo, bardzo mi się poodoba :D
    tylko mam małą prośbę- możesz zmniejszyć czcionkę tekstu, żeby lepiej się czytało ? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak teraz lepiej? ;)

      Usuń
    2. tak tak :D dziekuję bardzo ;)
      ale marudze xd a weryfikację obrazkową wyłączyć możesz? :D

      Usuń
    3. Pewnie, szczerze to nawet nie zwróciłam uwagi, że mam to włączone ;p

      Usuń
    4. dziękuje bardzo :D
      a kiedy możesmy sie spodziewać nowego rozdziału ? :P

      Usuń
    5. Myślę, że w poniedziałek popołudniu ;)

      Usuń
    6. Twoja książka jest zajefajna!!! Będziesz dalej pisać??❤❤❤❤❤

      Usuń
    7. Nie zamierzam przestawać.

      Usuń
  2. Jasne :) ŚWIETNY ROZDZIAŁ :)bardzo dobrze piszesz...

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu ja, znana jako panna Czepialska :)
    1. Interpunkcja! W pierwszym akapicie nie było tak źle, ale później powrócił rozdział pierwszy!! Chociaż wiem, że przede mną mnóstwo rozdziałów, pewnie milion razy lepszych (ale nie mówię, że ten jest zły) to ja i tak będę komentować tak, jakby nie było więcej. Coś w środku mówi mi, że to ma sens.
    2. Powtórzenia!! To samo co w pierwszym.
    3. ,,I co z tego, chyba Tobie to nie przeszkadza skoro się z nią spotykasz." - dlaczego TOBIE jest przez duże "t". W dialogach w opowiadaniach nie ma czegoś takiego!!
    Teraz sama fabuła. Wiem, że nie mam żadnego wpływu na to, co będzie w następnych rozdziałach, bo, hmm, zostały już napisane, ale i tak to powiem.
    Mam nadzieję, że po spotkaniu w klubie nie rzucą się sobie w ramiona. Na serio nie lubię, wręcz nienawidzę takiego swatania ich już na samym początku historii. Chyba, że jest to potrzebne do dalszych celów.
    A Ron to idiota. I tak nigdy go nie lubiłam
    Pozdrawiam
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział Aniu :* muszę nadrobić sporo, ale mam nadzieję, że dam radę w miarę szybko :D
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny ff, miło spędzam czas czytając go, teraz mogę ci tylko życzyć weny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hah, te meskie rozmowy xDD
    nie lubie Rona x.x Nigdy go nie lubilam ;D
    Blaise <3
    Ogolem to rozdzial jest genialny! *.*
    Uwielbiam twoje postacie <3
    Lece czytac dalej <3
    Pozdrawiam <3
    Dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział bardzo mi się podoba :)
    Spodobało mi się przedstawienie twoich postaci, są przy najmniej dla mnie dobrze wykreowane!
    ~Salvio

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasem takie zwykłe rozdziały jak ten są potrzebne do dalszego pisania.
    Muwiłam to i jescze raz to powiem UWIELBIAM TWOJEGO BLOGA *ͺ*
    Bardzo mi się podoba ten pomyśł z tymi linkami do ciuchów Miony.
    Jak muwił w poprzednim komentarzu WIEPRZLEJ to IDIOTA.
    A DRACO jest słodki i taki kochany .

    ~~~~~~~~~~JaniK

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi sie ich stosunek do czarodziei nie czystej krwi, mugoli.
    Moze byc ciekawie, jesli krew nie jest juz taka wazna.. :)
    Ciekawy i dlugi rozdzial ! :-D
    CzytelniczkaGreen.

    OdpowiedzUsuń
  10. Smok i Diabeł. Złoci chłopcy Slytherinu. <3

    Tyle mam do powiedzenia :D

    Maddy Ellis

    OdpowiedzUsuń
  11. uuu.... ale się wkręciłam :D
    bardzo dobrze piszesz. pozdrawiam ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne <<3 tylko szkoda że Ginny jest z Harry'm, bo ja zdecydowanie wolę ją z Zabinim, no ale ok Harry też może być ;) nie wiem czy przeczytasz moje komenarze bo zaczęłam czytać twojego bloga ponad rok po jego założeniu ale co tam i tak będę komenować ;)
    - Tula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, czytam absolutnie każdy komentarz, bez względu na to, kiedy został napisany :)

      Usuń
  13. Bardzo fajnee, idę czytać daleej :) hmm czekam już na Hogwart, i fajnie że Zabini się pojawia, jak na razie tylko Ron mnie wkurza.
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  14. świetnie piszesz

    OdpowiedzUsuń
  15. Ha ! Nareszcie Diabełek wkracza do akcji !!
    Czekałam na niego od początku :)
    Interpunkcja i (znowu) Literówki !!
    Nie lubię się czepiać ale niektóre błędy aż rażą w oczy.
    Sama gdy piszę pracę pisemną czytam ją ze trzy razy i znajduję co chwila głupie błędy.
    Zanim dodasz proszę przejrzyj ją chociaż raz.
    Może dodasz ten rozdział dzień później ale zobaczysz że się opłaci.
    A co do rozdziału to jak zwykle wspaniały.
    Masz niesamowity talent i nie nie w sposób się nudzić czytając go.
    Pozdrawiam i weny życzę
    Oliwia~

    OdpowiedzUsuń
  16. Będę co rozdział się powtarzać niestety... Rozdział zajebisty! Pisałam ci o moim słownictwie wcześniej więc musisz je akceptować albo olewać jak wolisz.
    Dramionella♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Podoba mi się, chcę więcej, hah :)

    OdpowiedzUsuń
  18. masz bardzo fajny styl pisania, ale nie za bardzo lubię takie Dramione, gdzie charakter jak i poglądy postaci, w tym wypadku Draco, tak bardzo się zmieniły. Mimo tego, fajnie się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Uzależniłaś się od słowa: po chwili :D
    Blaise <3
    W następnym ciekawiej? To idę po więcej ;)
    Nieparzysta

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham twojego bloga, dopiero się zaczyna, ale co z tego �� ��❤❤

    OdpowiedzUsuń
  21. Jest świetnie ! :D Podoba mi się ;) Ah.. Ten Ron, nigdy go nie lubiłam. Napisałaś tego bloga już dawno, ale dopiero teraz go odkryłam, szkoda, ale trudno c; Idę czytać dalej ! <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Jest świetnie ! :D Podoba mi się ;) Ah.. Ten Ron, nigdy go nie lubiłam. Napisałaś tego bloga już dawno, ale dopiero teraz go odkryłam, szkoda, ale trudno c; Idę czytać dalej ! <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Masz bardzo dobry styl pisania, nie popełniasz błędów ortograficznych, a samo opowiadania ma niezłą fabułę. Jednak twoją piętą Achillesa jest zapewne interpunkcja. Poleciłabym betę :3

    OdpowiedzUsuń
  24. Fajnie napisane, choć trochę szorstko . Nie przeimuj się tym ( praktykuje poezję i pisze wiersze ). Uczucie, na całe życie dojrzewa najdłużej ! (Sama to wymyśliłam )

    OdpowiedzUsuń
  25. Trochę szorstko ale poza tym więcej błędów nie widzę

    OdpowiedzUsuń
  26. Czy ja jestem jedynym facetem tutaj?

    OdpowiedzUsuń