Ron od wczoraj nie mógł
znaleźć sobie miejsca. Cały czas myślał o tym, co zdarzyło się przed domem
Hermiony. Za wszelką cenę chciał się dowiedzieć, co Malfoy robił u dziewczyny,
którą on kochał od bardzo dawna. Zawsze był o nią zazdrosny. W dodatku, gdy
zobaczył tę blond fretkę u niej, wszystko w nim zawrzało. Nie mógł już
wytrzymać, musiał z kimś pogadać, więc postanowił wyciągnąć gdzieś swojego
najlepszego przyjaciela. Wziął telefon i wybrał odpowiedni numer.
— Halo?
— Cześć, stary, tu Ron.
Możemy się spotkać? Muszę z tobą jak najszybciej pogadać.
— Ale stało się coś?
— Wszystko ci opowiem,
jak się spotkamy.
— Dobra, to co powiesz
na wypad do Trzech Mioteł?
— Jak dla mnie może być,
widzimy się na miejscu za godzinę.
— Spoko, to do
zobaczenia.
— Cześć.
Ron odłożył telefon i
udał się do kuchni, aby coś zjeść. Po godzinie był już w Trzech Miotłach i
czekał na Harry’ego. Nie minęło pięć minut, a ujrzał go wchodzącego do pubu i
kierującego się w jego stronę.
— Cześć, stary, przepraszam
za spóźnienie, ale zagadałem się z Ginny.
— Nie ma sprawy, siadaj,
a ja pójdę po Ognistą.
Ron jak powiedział, tak
zrobił, a po chwili był już z powrotem z butelką i dwoma szklankami. Usiadł na
swoim miejscu i rozlał alkohol do obu naczyń.
— To dawaj, o czym
chciałeś pogadać?
Rudzielec wypił na raz
swoją whisky i zaczął mówić.
— Byłem wczoraj u
Hermiony, no wiesz, chciałem jej zrobić niespodziankę i nie zgadniesz, kto do
niej przyszedł, kiedy rozmawiałem z nią na ganku. Malfoy, Draco Malfoy! Ten pieprzony
arystokrata!
— Żartujesz?! Co on niby
robił u Hermiony?
— Z tego, co zrozumiałem
to, byli umówieni.
Wybraniec zachłysnął się
Ognistą.
— Że co?! Nie, to niemożliwe!
— A jednak! Co
najciekawsze, najpierw ten dupek złamał mi nos, a potem Hermiona kazała mi się
wynosić.
— Jak to kazała ci się
wynosić? Tak po prostu?
Ron trochę się zmieszał.
Wiedział, że źle zrobił nazywając Hermionę szlamą, ale nie panował wtedy nad
sobą.
— Yyy… no nie zupełnie,
no bo widzisz ja ee… no…
— Wysłów się wreszcie.
— Nazwałem ją naiwną
szlamą.
Rudzielec poczerwieniał
i spuścił głowę. Harry spojrzał na przyjaciela szeroko otwartymi oczami. Jak on
mógł tak ją nazwać? Wiedział doskonale, że sprawi jej tym dużą przykrość.
— W takim razie ja się
wcale nie dziwię, że kazała ci się wynosić. Co ci w ogóle do łba strzeliło?!
Wiesz, jak musiało jej być przykro.
Harry był zły na
przyjaciela. Kochał Hermionę jak własną siostrę i nie mógł znieść myśli, że
ktoś ją zranić. Ron wpatrywał się w swoją szklankę, nie wiedząc, co powiedzieć.
Było mu wstyd, wiedział, że Harry ma rację. Gdy Harry ochłonął już nieco, ponownie
zwrócił się do kumpla.
— A z jakiej okazji
Malfoy złamał ci nos?
— Właśnie za, to jak
nazwałem Hermionę. On mnie uderzył, a kiedy zbierałem się z podłogi i miałem
zamiar mu oddać to Hermiona kazała mi się wynosić.
Harry w ciszy analizował
to, co usłyszał. Nie mógł sobie wyobrazić Malfoya stającego w obronie panny
Granger. W końcu to on przez te wszystkie lata ją poniżał, a teraz nagle stawał
w jej obronie? To było bardzo dziwne. Z rozmyśleń wyrwał go głos Rona.
— Stary, powiedz coś.
— Musisz ją przeprosić.
— Że co?! Po tym, jak
mnie potraktowała?!
— O czym ty mówisz?! To
ty na nią naskoczyłeś, zamiast spokojnie z nią porozmawiać i ty sądzisz, że to
ona tu zawiniła?!
— Ale, ale… Co ona niby
robiła z tym dupkiem, hmm?
— Nie wiem, ale tego
możemy się dowiedzieć. Mam pomysł, pójdziemy do niej i pogadamy z nią, ale
powtarzam; masz ją przeprosić.
— Już dobrze, przeproszę
ją.
Reszta popołudnia minęła
im raczej spokojnie. Rozmawiali i pili aż w końcu po dwóch godzinach rozeszli
się do domów.
*****
Harry teleportował się
do domu przy Grimmauld Place 12, w którym od niedawna mieszkał z Ginny.
Kamienica po gruntownym remoncie była całkiem przytulny. Odnalazł klucze i
otworzył drzwi, a wchodząc do holu, zawołał.
— Ginny, wróciłem!
— Jestem w kuchni,
rozbierz się i umyj ręce, zaraz podam obiad!
Mężczyzna wykonał
wszystkie polecenia i skierował się do kuchni. Ginny kroiła właśnie warzywa do
sałatki. Harry podszedł do niej, jedną ręką objął ją w pasie, a drugą odgarnął
długie włosy z szyi i czule ją pocałował, szepcząc do ucha.
— Witaj, kochanie.
— Gdzie byłeś?
— Spotkać się z twoim
bratem, chciał pilnie pogadać.
— Coś się stało?
— W sumie to tak, ale
opowiem ci wszystko po obiedzie.
Przenieśli jedzenie na
stół i w milczeniu zjedli posiłek. Potem Ginny poszła do salonu, a jej chłopak
po butelkę wina i kieliszki. Po chwili wrócił, usiadł obok Ginny, rozlał trunek
i opowiedział jej wszystko o Hermionie i Malfoyu oraz o rozmowie z Ronem.
— Hmm, to dziwne, nigdy
bym nie powiedziała, że Hermiona mogłaby się spotykać z Malfoyem, ale to ani
trochę nie usprawiedliwia Rona. Już ja mu nagadam, jak go tylko spotkam, co za
idiota!
— Spokojnie, kotku, mamy
się z nią spotkać i obiecał, że ją przeprosi.
— To dobrze, muszę się z
nią koniecznie jutro zobaczyć i dokładnie ją o wszystko wypytać. Jestem bardzo
ciekawa, co to za akcja z tą fretką.
— O to świetny pomysł,
tobie na pewno wszystko powie.
— Kochanie, nie licz na
to, że ci to przekaże. Jak będzie chciała, to wam też wszystko wyjaśni.
— Nie, nie możesz mi
tego zrobić! Przecież…
Niedane mu było
skończyć, ponieważ Ginny pocałowała go. Dopiero po chwili oderwali się od
siebie.
— Jesteś niemożliwa.
— Wiem i właśnie za to
mnie kochasz.
Tym razem to on ją
pocałował. Cały wieczór minął im w bardzo przyjemnej atmosferze.
*****
Hermiona wstała dziś jak
zwykle około ósmej. Tej nocy miała dość dziwny sen, mianowicie śniła o swoim
ślubie. Nosiła cudowną, białą sukienkę, szła szczęśliwa w stronę ołtarza, gdzie
ujrzała Malfoya, który czekał na nią i wszystko wskazywało no to, że to właśnie
za niego zamierzała wyjść. Sen nie należał do najgorszych, jednakże Malfoy to
Malfoy. Nadal nie była pewna, co do jego cudownej przemiany. Był nieziemsko
przystojny, ale ona jak na rozsądną osobę przystało, wiedziała, że musi być
ostrożna. Rozmyślając dalej o blondynie, ruszyła pod prysznic. Gdy skończyła,
wysuszyła włosy i w ręczniku poszła do sypialni, aby się ubrać. Po chwili była gotowa, więc
przeszła do kuchni, gdzie już czekał na nią Demon.
— Witaj, kochanie,
pewnie jesteś głodny.
Uśmiechnęła się i
pogłaskała go czule po głowie, na co pies radośnie zaszczekał. Po nakarmieniu
pupila przygotowała sobie śniadanie. Zjadła tosty i wypiła kawę. Już zapinała
smycz Demonowi, gdy usłyszała telefon.
— Tak, słucham.
— Hej, co powiesz na
mały spacer?
— Cześć, Ginny. W sumie
to właśnie wybieram się na spacer z Demonem, więc chętnie.
— To cudownie, czekam
przed domem.
I rozłączyła się.
Hermiona wzięła klucze, Demona i opuściła dom, przed którym rzeczywiście
czekała już jej przyjaciółka.
— Cześć, Herm.
Ruda przytuliła
przyjaciółkę i pocałowała ją w policzek, po czym obie ruszyły w stronę parku.
— Witaj, Ginny, co ci
się tak nagle na spacery zebrało?
— Moja droga, tu nie o
spacer chodzi, tylko o to, że chyba masz mi coś do powiedzenia.
Ginny uśmiechnęła się
szeroko i spojrzała wyczekująco na Hermionę, która kompletnie nie rozumiała, o
co chodzi jej przyjaciółce.
— Yyy… chyba nie
rozumiem, co masz na myśli.
— Zacznę inaczej. Może
opowiesz mi o twoim gościu, który odwiedził cię przedwczoraj?
— Aaa o to chodzi,
widzę, że rozmawiałaś już z braciszkiem?
— Nie, to mój braciszek
rozmawiał z Harrym, a on mi o wszystkim powiedział.
— Cudownie, czyli mam
rozumieć, że już wszyscy wiedzą co, z kim i kiedy robię?! Po prostu świetnie.
— Nie denerwuj się tak,
jesteśmy twoimi przyjaciółmi i martwimy się o ciebie.
— Oczywiście, w końcu
jestem tylko naiwną szlamą, która nie potrafi o siebie zadbać!
— Hermiona! Uspokój się i
nie mów tak o sobie. Doskonale wiesz, że to nieprawda, a Ron wcale tak nie
myśli, co nie zmienia to faktu, że jest skończonym kretynem.
— Przepraszam, po prostu
na samo wspomnienie tej kłótni wszystko się we mnie gotuje.
— Nie dziwię ci się, ale
zostawmy mojego brata i lepiej opowiedz mi, co to za akcja z Malfoyem.
— W poniedziałek byłam w
parku i tam wpadliśmy na siebie i jakoś tak wyszło, że poszliśmy razem na
spacer. Długo rozmawialiśmy i temat zszedł na moją ostatnią wizytę w jego domu
i wtedy on zobaczył moją bliznę. Nie uwierzysz, ale powiedział, że może mi ją
usunąć, więc umówiłam się z nim na drugi dzień, u mnie w domu. Niestety Ron
wpadł na pomysł, żeby mnie odwiedzić akurat w tym czasie, a dalej to już chyba
wiesz, jak było.
— Ale, czy to znaczy, że
pozbyłaś się tej blizny?
Hermiona z szerokim
uśmiechem pokazała przyjaciółce rękę, na której jeszcze niedawno widniała
szpecąca blizna.
— Ohh HermionA, tak się
cieszę!
— Ja też, wiesz, ile na
to czekałam, ale jest jeszcze coś.
— To mów.
— Hmmm, bo widzisz, ja
umówiłam się z nim w piątek.
Powiedziała Hermiona
prawie szeptem. Ruda była dość zaskoczona tym, co przed chwilą usłyszała.
— Hermiona, czy ty aby
na pewno wiesz, co robisz?
— Ginny, ja nie biorę z
nim ślubu, tylko idę do klubu. Proszę cię, chociaż ty mi zaufaj. Przecież
wiesz, że potrafię o siebie zadbać i nie dam się omotać jakiemuś Malfoyowi.
— Tobie ufam, ale jemu
nie.
— Wiem, że ciężko ci w
to uwierzyć, ale on naprawdę wygląda, jakby się zmienił, a ja po prostu chcę
się przekonać, czy to prawda, czy coś kombinuje.
— Dobrze, skoro tak
uważasz. To jest twoje życie i możesz robić co chcesz.
Hermiona była
szczęśliwa, że chociaż jedna osoba akceptuje to jej wybory. Była jej za to
bardzo wdzięczna. Pospacerowały jeszcze trochę, po czym obie uznały, że pora
już wracać do domu.
*****
Draco zmierzał właśnie
ku Trzem Miotłom. Był tam dzisiaj umówiony ze swoim przyjacielem Blaise’em
Zabinim. Gdy tylko przekroczył próg pubu, dostrzegł ciemnoskórego chłopaka
siedzącego przy jednym ze stolików. Swoje kroki skierował w tamtym kierunku.
— Cześć, Smoku.
— Cześć.
— To co, ty siadaj, a ja
skoczę po Ognistą.
I nie czekając na
odpowiedź, Blaise poszedł po trunek. Po chwili, gdy Draco już usadowił się
wygodnie, brunet wrócił i nalał do przyniesionych szklanek alkoholu.
— To opowiadaj, co tam u
ciebie i dlaczego wystawiłeś swojego najlepszego przyjaciela przedwczoraj?
Draco przez chwilę nie
miał pojęcia, o co chodzi Zabiniemu, ale w końcu go olśniło. Przecież
przedwczoraj byli umówieni, ale przez to spotkanie z Granger kompletnie o tym
zapomniał.
— Sorry, Diabeł. Na
śmierć zapomniałem.
— Tyle to sam geniuszu
zdążyłem zauważyć. Ja się raczej chciałem dowiedzieć, czym byłeś tak zajęty, że
zapomniałeś.
Blaise uśmiechnął się
złośliwie i założył ręce na piersi. Draco nie chciał mówić przyjacielowi o
znajomości z Granger. Planował go jakoś na to przygotować, a dopiero potem
wszystko wyjaśnić.
— Spotkałem kogoś i
jakoś straciłem poczucie czasu.
— Kogo?
Draco westchnął
zrezygnowany. Wiedział, że kumpel nie odpuści, dopóki nie dowie się
wszystkiego, zawsze tak było.
— Granger.
Draco powiedział to dość
cicho. Blaise’a na chwilę zatkało, ale zaraz się ogarnął.
— Żartujesz? Ale gdzie?
Jak?
— Wpadliśmy na siebie w
parku. Jakoś tak wyszło, że zaprosiłem ją na spacer, a wczoraj byłem u niej w
domu, żeby usunąć jej bliznę po nożu ciotki Bellatrix.
— Nie poznaję cię,
Draco. Jakby mi ktoś kiedyś powiedział, że będziesz pomagał w czymkolwiek
Granger dobrowolnie, to bym go wyśmiał.
— Wiem, sam bym tak
zrobił.
— Ale powiem ci, że z
niej to całkiem niezła laska jest, a do tego inteligentna.
Draco popatrzył na
przyjaciela z niedowierzaniem. Blaise zawsze tak samo, jak on tępił szlamy, a
teraz o jednej z nich mówi, że jest niezłą laską.
— Ale ona jest sz… yyy,
jej rodzice są mugolami.
— I co z tego? Chyba
tobie to nie przeszkadza, skoro się z nią spotykasz.
— Wcale się z nią nie
spotykam! A co do jej pochodzenia, myślałem, że to raczej tobie będzie
przeszkadzać.
— Coś ty, Czarnego Pana
już nie ma i większość już nie zwraca uwagi na krew. Nie grozi mi już
wydziedziczenie albo śmierć za to, że zadaję się, z kim chcę, nawet jeśli ta
osoba nie jest arystokratą.
—Hmm, mnie już
wydziedziczyli.
— Cooo?!
— Powiedziałem ojcu, że
mam dość i odchodzę, zabrałem swoje rzeczy i się wyprowadziłem. Teraz kupiłem apartament
w Londynie i tam mieszkam.
— Tego, że postawisz się
staremu, to bym się w życiu nie spodziewał.
— Ja też nie, ale teraz
nie wyobrażam sobie życia pod jednym dachem z tym fanatykiem i jego obsesjami.
— I tak za dwa tygodnie
wracamy do Hogwartu. A właśnie może wpadniemy w piątek po południu na Pokątną?
W końcu pasowałoby zrobić jakieś zakupy.
— Nie mogę, już się
umówiłem.
— Uuu, a mogę wiedzieć z
kim?
— Nie.
Draco uśmiechnął się do
przyjaciela złośliwie i upił łyk Ognistej.
— I tak wiem, że z
Granger.
— Coo?! Skąd wiesz?!
— Ha i tu cię mam, nie
zaprzeczyłeś, czyli to prawda. No, no Smoku, chyba ktoś tu się zakochał.
Blaise roześmiał się,
widząc morderczy wzrok przyjaciela.
— Co?! Chyba ci kompletnie
odbiło, ja i zakochał się, też coś!
— Spokojnie, ja tylko
mówię, a poza tym jeszcze zobaczymy, kto ma rację.
Blaise widział, że z jego
przyjacielem coś jest nie tak i, że ma to związek z Granger. Zdawał sobie
również sprawę z tego, że Draco na pewno się do tego nie przyzna, ale już on
znajdzie sposób, żeby to od niego wydobyć. W końcu bycie Ślizgonem do czegoś
zobowiązuje.
— Ty chyba koniecznie
chcesz, żebym ci dzisiaj przywalił.
— Jeśli dzięki temu
przyznasz, że podoba ci się Hermiona, to jestem w stanie się poświęcić.
— Lecz się człowieku.
— Dobra, spokojnie, a
teraz na poważnie. Co z twoim ojcem? Przecież jak on się dowie, to dostanie
furii.
— Trudno, przecież ci
mówiłem, że odszedłem i domyślam się, że on już nie uważa mnie za swojego syna.
— Ale jakoś nie wydaje
mi się, że Lucjusz da ci wolną rękę i pozwoli spotykać się z mugolaczkami.
Przecież sam doskonale wiesz, jaką ma obsesję na punkcie honoru rodziny.
Draco zamyślił się na
chwilę. Diabeł miał rację, przecież jego ojciec jest zdolny do wszystkiego i
może zrobić krzywdę Granger, a tego by sobie nie darował. Jednak z drugiej
strony, nie chciał zrywać tej znajomości, która tak naprawdę dopiero się
zaczęła. Pragnął lepiej poznać tę dziewczynę. Ta potrzeba zwyciężyła, a Draco
przysiągł sobie, że choćby nie wiem co, na pewno nie da skrzywdzić Granger.
Siedzieli tak jeszcze z Zabinim około dwóch
godzin, rozmawiali o różnych sprawach i pijąc Ognistą. Gdy obaj byli już dość
wstawieni, postanowili rozejść się każdy w swoją stronę.
bardzo, bardzo, bardzo mi się poodoba :D
OdpowiedzUsuńtylko mam małą prośbę- możesz zmniejszyć czcionkę tekstu, żeby lepiej się czytało ? ;)
I jak teraz lepiej? ;)
Usuńtak tak :D dziekuję bardzo ;)
Usuńale marudze xd a weryfikację obrazkową wyłączyć możesz? :D
Pewnie, szczerze to nawet nie zwróciłam uwagi, że mam to włączone ;p
Usuńdziękuje bardzo :D
Usuńa kiedy możesmy sie spodziewać nowego rozdziału ? :P
Myślę, że w poniedziałek popołudniu ;)
UsuńTwoja książka jest zajefajna!!! Będziesz dalej pisać??❤❤❤❤❤
UsuńNie zamierzam przestawać.
UsuńJasne :) ŚWIETNY ROZDZIAŁ :)bardzo dobrze piszesz...
OdpowiedzUsuńZnowu ja, znana jako panna Czepialska :)
OdpowiedzUsuń1. Interpunkcja! W pierwszym akapicie nie było tak źle, ale później powrócił rozdział pierwszy!! Chociaż wiem, że przede mną mnóstwo rozdziałów, pewnie milion razy lepszych (ale nie mówię, że ten jest zły) to ja i tak będę komentować tak, jakby nie było więcej. Coś w środku mówi mi, że to ma sens.
2. Powtórzenia!! To samo co w pierwszym.
3. ,,I co z tego, chyba Tobie to nie przeszkadza skoro się z nią spotykasz." - dlaczego TOBIE jest przez duże "t". W dialogach w opowiadaniach nie ma czegoś takiego!!
Teraz sama fabuła. Wiem, że nie mam żadnego wpływu na to, co będzie w następnych rozdziałach, bo, hmm, zostały już napisane, ale i tak to powiem.
Mam nadzieję, że po spotkaniu w klubie nie rzucą się sobie w ramiona. Na serio nie lubię, wręcz nienawidzę takiego swatania ich już na samym początku historii. Chyba, że jest to potrzebne do dalszych celów.
A Ron to idiota. I tak nigdy go nie lubiłam
Pozdrawiam
~hope~
hahahah końcówka <3 :D
Usuńsuper rozdział Aniu :* muszę nadrobić sporo, ale mam nadzieję, że dam radę w miarę szybko :D
OdpowiedzUsuńAga
Cudowny ff, miło spędzam czas czytając go, teraz mogę ci tylko życzyć weny <3
OdpowiedzUsuńHah, te meskie rozmowy xDD
OdpowiedzUsuńnie lubie Rona x.x Nigdy go nie lubilam ;D
Blaise <3
Ogolem to rozdzial jest genialny! *.*
Uwielbiam twoje postacie <3
Lece czytac dalej <3
Pozdrawiam <3
Dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com
Rozdział bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńSpodobało mi się przedstawienie twoich postaci, są przy najmniej dla mnie dobrze wykreowane!
~Salvio
Czasem takie zwykłe rozdziały jak ten są potrzebne do dalszego pisania.
OdpowiedzUsuńMuwiłam to i jescze raz to powiem UWIELBIAM TWOJEGO BLOGA *ͺ*
Bardzo mi się podoba ten pomyśł z tymi linkami do ciuchów Miony.
Jak muwił w poprzednim komentarzu WIEPRZLEJ to IDIOTA.
A DRACO jest słodki i taki kochany .
~~~~~~~~~~JaniK
Podoba mi sie ich stosunek do czarodziei nie czystej krwi, mugoli.
OdpowiedzUsuńMoze byc ciekawie, jesli krew nie jest juz taka wazna.. :)
Ciekawy i dlugi rozdzial ! :-D
CzytelniczkaGreen.
Smok i Diabeł. Złoci chłopcy Slytherinu. <3
OdpowiedzUsuńTyle mam do powiedzenia :D
Maddy Ellis
uuu.... ale się wkręciłam :D
OdpowiedzUsuńbardzo dobrze piszesz. pozdrawiam ;p
Świetne <<3 tylko szkoda że Ginny jest z Harry'm, bo ja zdecydowanie wolę ją z Zabinim, no ale ok Harry też może być ;) nie wiem czy przeczytasz moje komenarze bo zaczęłam czytać twojego bloga ponad rok po jego założeniu ale co tam i tak będę komenować ;)
OdpowiedzUsuń- Tula
Uwierz mi, czytam absolutnie każdy komentarz, bez względu na to, kiedy został napisany :)
UsuńBardzo fajnee, idę czytać daleej :) hmm czekam już na Hogwart, i fajnie że Zabini się pojawia, jak na razie tylko Ron mnie wkurza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
świetnie piszesz
OdpowiedzUsuńHa ! Nareszcie Diabełek wkracza do akcji !!
OdpowiedzUsuńCzekałam na niego od początku :)
Interpunkcja i (znowu) Literówki !!
Nie lubię się czepiać ale niektóre błędy aż rażą w oczy.
Sama gdy piszę pracę pisemną czytam ją ze trzy razy i znajduję co chwila głupie błędy.
Zanim dodasz proszę przejrzyj ją chociaż raz.
Może dodasz ten rozdział dzień później ale zobaczysz że się opłaci.
A co do rozdziału to jak zwykle wspaniały.
Masz niesamowity talent i nie nie w sposób się nudzić czytając go.
Pozdrawiam i weny życzę
Oliwia~
Będę co rozdział się powtarzać niestety... Rozdział zajebisty! Pisałam ci o moim słownictwie wcześniej więc musisz je akceptować albo olewać jak wolisz.
OdpowiedzUsuńDramionella♥
Podoba mi się, chcę więcej, hah :)
OdpowiedzUsuńmasz bardzo fajny styl pisania, ale nie za bardzo lubię takie Dramione, gdzie charakter jak i poglądy postaci, w tym wypadku Draco, tak bardzo się zmieniły. Mimo tego, fajnie się czyta :)
OdpowiedzUsuńAlkoholicy sami ;)
OdpowiedzUsuńUzależniłaś się od słowa: po chwili :D
OdpowiedzUsuńBlaise <3
W następnym ciekawiej? To idę po więcej ;)
Nieparzysta
Super
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga, dopiero się zaczyna, ale co z tego �� ��❤❤
OdpowiedzUsuńJest świetnie ! :D Podoba mi się ;) Ah.. Ten Ron, nigdy go nie lubiłam. Napisałaś tego bloga już dawno, ale dopiero teraz go odkryłam, szkoda, ale trudno c; Idę czytać dalej ! <3
OdpowiedzUsuńJest świetnie ! :D Podoba mi się ;) Ah.. Ten Ron, nigdy go nie lubiłam. Napisałaś tego bloga już dawno, ale dopiero teraz go odkryłam, szkoda, ale trudno c; Idę czytać dalej ! <3
OdpowiedzUsuńMasz bardzo dobry styl pisania, nie popełniasz błędów ortograficznych, a samo opowiadania ma niezłą fabułę. Jednak twoją piętą Achillesa jest zapewne interpunkcja. Poleciłabym betę :3
OdpowiedzUsuńFajnie napisane, choć trochę szorstko . Nie przeimuj się tym ( praktykuje poezję i pisze wiersze ). Uczucie, na całe życie dojrzewa najdłużej ! (Sama to wymyśliłam )
OdpowiedzUsuńTrochę szorstko ale poza tym więcej błędów nie widzę
OdpowiedzUsuńCzy ja jestem jedynym facetem tutaj?
OdpowiedzUsuń