poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 3


Hermiona właśnie wracała do domu. Postanowiła nacieszyć się ładną pogodą i dlatego urządziła sobie mały spacer. Była dzisiaj u swoich rodziców, ponieważ chciała z nimi spędzić trochę czasu przed powrotem do szkoły, tym bardziej że nie zobaczą się w święta. Państwo Grangerowie planowali wyjechać do ich rodziny, za którą Hermiona nie przepada, więc postanowiła pozostać w szkole. Cały czas myślała również o tym, czy dobrze robi spotykając się z Draconem. Miała coraz większe wątpliwości, czy podjęła słuszną decyzję, ale nie mogła się wycofać. Gdyby to zrobiła, wyszłaby na tchórza, a na to nie pozwalała jej Gryfońska duma. Pogrążona w myślach o dzisiejszym wieczorze przekroczyła próg swojego domu i od razu powitało ją wesołe szczekanie jej psa. Rozebrała się i poszła do kuchni, aby przygotować coś do jedzenia dla siebie i Demona. Gdy kończyła jeść sałatkę z kurczakiem, usłyszała dzwonek do drzwi. Podniosła się z krzesła i poszła wpuścić niezapowiedzianych gości. Ku jej zdziwieniu, gdy otworzyła drzwi, na ganku ujrzała dwójkę swoich przyjaciół, Harry’ego i Rona.
— Witaj, Hermiono, możemy wejść?
Panna Granger niechętnie odsunęła się tak, aby wpuścić chłopaków do środka. Nie miała najmniejszej ochoty na rozmowę z Ronaldem. Nadal była na niego wściekła z powodu tego, jak ją potraktował ostatnim razem. Poza tym była już siedemnasta i Hermiona wiedziała, że nie ma zbyt wiele czasu. W końcu powinna się przygotować na spotkanie z Malfoyem. Poprowadziła chłopaków do salonu, gdzie wszyscy usiedli na kanapie. Zapadła niezręczna cisza, której Hermiona nie zamierzała przerywać, bo właściwie to oni chcieli z nią porozmawiać. W końcu odezwał się Harry pomimo tego, że obiecał sobie, że nie będzie się wtrącał, dopóki to nie będzie konieczne. Przecież ta sprawa nawet go nie dotyczyła.
— Hermiono, Ron chciałby ci coś powiedzieć.
Harry spojrzał wyczekująco na przyjaciela, który robił się coraz bardziej czerwony.
— Yyy, no bo ja chciałem przeprosić za to, jak cię nazwałem.
— I tylko za to?
Hermiona czuła, że wzbiera w niej złość. On nadal nie zdawał sobie sprawy z tego, że nie może wtrącać się w jej prywatne życie i robić jej awantury o wszystko.
— No tak, ja naprawdę nie chciałem sprawić ci przykrości. Byłem po prostu zły, jak zobaczyłem tego pieprzonego mordercę u ciebie.
— Nie obrażaj go, skoro nic o nim nie wiesz.
Hermiona była już naprawdę wściekła na Weasleya. Chłopaków zatkało. Nigdy nie pomyśleliby, że ich przyjaciółka będzie bronić Malfoya. Harry przez chwilę tkwił w szoku. Ron za to był coraz bardziej wściekły, aż w końcu nie wytrzymał. Zerwał się z kanapy i zaczął krzyczeć.
— I ty go jeszcze bronisz?! Po tym wszystkim, co nam zrobił, jak przez tyle lat nas poniżał i uprzykrzał życie?!
— Ja go wcale nie bronię! Powiedziałam tylko, że nie jest mordercą. A poza tym, ja nie rozumiem, o co ci chodzi. Cały czas na mnie naskakujesz i wtrącasz się w moje prywatne sprawy!
— Gdybyś się z nim nie spotykała, to by nie było problemu! A właśnie, możesz nam łaskawie wytłumaczyć, po co ty się z nim w ogóle umówiłaś?!
— To nie jest wasza sprawa, z kim się spotykam, a z kim nie! Nie muszę wam się ze wszystkiego tłumaczyć, ale skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, to Draco mi pomógł!
— O widzę, że już jesteście po imieniu! Ciekawy jestem, w czym ci niby pomógł. W zdejmowaniu spodni czy może bluzki?!
Tego było już za wiele. Hermiona wstała, aby zrównać się z rudzielcem i trzasnęła go z całej siły w twarz.
— Jesteś skończonym kretynem, Ronaldzie! Czy ty naprawdę myślisz, że ja jestem pierwszą lepszą dziwką, która się prześpi z byle idiotą?!
Ronowi zrobiło się głupio. Zrozumiał, że przesadził.
— Herm, ja przepraszam, przesadziłem. Po prostu się o ciebie martwię. Proszę cię, wybacz mi.
Hermiona widziała, że chłopakowi jest głupio i pomimo tego, że nadal była wściekła, postanowiła mu przebaczyć. Nie chciała kłócić się z jednym ze swoich najlepszych przyjaciół.
— Dobrze, ale pod jednym warunkiem; przestaniecie się wtrącać w moje życie prywatne. Wiem, co robię i chyba możecie mi zaufać.
— Hermiona, my ci ufamy, ale jemu ani trochę.
Tym razem to Harry zabrał głos. Naprawdę martwił się o Hermionę, znał Malfoya nie od dziś i doskonale wiedział, jaki potrafi być podły.
— Taa, już to słyszałam. Dobrze skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy, to muszę was przeprosić, ale mam plany na wieczór.
— Nie ma sprawy, umówimy się jakoś. W końcu musimy się iść na Pokątną przed wyjazdem do Hogwartu.
— A można wiedzieć, dokąd się wybierasz?
Hermiona spojrzała na rudzielca wzrokiem godnym bazyliszka.
— Ron, czy ja ci przed chwilą nie mówiłam, że masz się nie wtrącać w moje prywatne sprawy?
— Ale ja…
— Nie ma żadnego, ale.
— Ron, choć już stary, naprawdę.
Weasley ustąpił i obaj z Harrym ruszyli do wyjścia za Hermiona. Pożegnali się i dziewczyna z ulgą zamknęła drzwi. Coraz częściej miała serdecznie dosyć Rona i tego, że traktuje ją jak swoją własność, a przecież byli tylko przyjaciółmi - przynajmniej tak myślała. Zerknęła na zegarek, była już osiemnasta trzydzieści. Miała tylko półtorej godziny, więc postanowiła wziąć kąpiel, jakoś musiała się od stresować po kolejnej kłótni ze swoim przyjacielem. Po pół godziny wyszła z łazienki i skierowała się do sypialni. Stanęła przed szafą i kompletnie nie wiedziała, w co się ubrać. Minęło dobre dziesięć minut, nim w końcu wybrała odpowiedni według niej zestaw ubrań. Teraz już tylko musiała poskromić swoje włosy, co nie było takie łatwe, szczególnie że chciała pozostawić je rozpuszczone. Przy pomocy różdżki udało jej się uzyskać piękne naturalne loki. Zrobiła jeszcze tylko bardzo delikatny makijaż i zadowolona z efektu swojej pracy skierowała się do kuchni, aby nakarmić Demona, który patrzył na nią smutnymi oczkami. Wiedział, że jego pani ma zamiar go opuścić. Gdy popatrzyła na zegarek, była równo dwudziesta i w tym momencie usłyszała dzwonek do drzwi. Podeszła, by je otworzyć i jej oczom ukazał się bardzo przystojny, wysoki blondyn w szmaragdowej koszuli i ciemnych rurkach. Musiała przyznać, że wyglądał naprawdę korzystnie i sądząc po jego zaskoczonej minie, ona również nie wyglądała najgorzej. Draco, gdy ujrzał Hermionę zaniemówił, ponieważ wyglądała wspaniale.
— Halo, ziemia do Malfoya.
Hermiona pomachała Draconowi ręką przed oczami. Była bardzo z siebie zadowolona, że zaskoczyła go swoim wyglądem.
— Wyglądasz bardzo ładnie.
— Dziękuję, ty też nie najgorzej.
— Nie najgorzej? Też mi coś.
— Już się tak nie dąsaj, lepiej mi powiedz, gdzie idziemy.
— Na to nie licz, dowiesz się na miejscu.
— Zapomnij. Jak mi nie powiesz, to ja nigdzie nie idę.
Draco zaśmiał się, w tym momencie przypominała mu małą dziewczynkę, której rodzice na coś nie pozwalają.
— Jak ci powiem, to nie będzie niespodzianki, więc bądź grzeczna i chwyć mnie za ramię.
— Nie.
— Granger, pamiętasz, ostatnio powiedziałaś, że będziesz mi ufać, a Gryfoni ponoć dotrzymują słowa.
— Oczywiście, że dotrzymują, ale jakbyś mnie słuchał uważnie, to byś pamiętał, że powiedziałam czasami, a nie zawsze.
— Ostrzegam cię, że jeśli nie pójdziesz dobrowolnie, to będę musiał cię zmusić.
— Nie odważysz się!
— Jesteś tego pewna?
Draco, gdy to powiedział, zrobił krok w stronę dziewczyny.
— Dobrze pójdę, ale wiedz, że cię nienawidzę.
— Od razu lepiej.
Stwierdził z zadowoleniem Draco i wyciągnął rękę, a Hermiona pochwyciła ją i poczuła szarpnięcie w okolicy pępka. Po chwili ponownie miała grunt pod stopami. Znaleźli się w jakiejś ciemnej, obskurnej uliczce, gdzie nie było widać żywego ducha.
— Gdzie ty nas przeniosłeś?
— Zaraz zobaczysz.
Draco ujął jej dłoń i pociągnął za sobą. Oboje poczuli przyjemny dreszcz, gdy ich ręce się złączyły, ale oczywiście żadne nie dopuszczało do siebie tego, że był on spowodowany ich dotykiem. Nagle przystanęli przy jakimś starym budynku. Sądząc po kominach, kiedyś był to jakiś zakład przemysłowy. Draco wyciągnął różdżkę i zastukał trzy razy w zabite deskami okno, które znajdowało się naprzeciwko nich. Wtedy usłyszeli głos dochodzący z wnętrza budynku.
— Proszę podać nazwisko.
— Draco Malfoy i Hermiona Granger.
— Zapraszam do środka.
Draco pociągnął Hermionę za sobą i przeszli przez ścianę. Ich oczom ukazało się ogromne pomieszczenie, w którym panował półmrok, a w powietrzu lewitowały kule świecące najróżniejszymi kolorami. Na środku znajdował się duży parkiet, a na równoległej ścianie od drzwi była scena przeznaczona dla DJ. Po lewej stronie do odwiedzenia zachęcał bar, a po prawej kanapy. Całość prezentowała się bardzo ładnie, dominowała tu czerń i czerwień. Draco od razu skierował się w stronę baru, ciągnąc za sobą Hermionę.
— Czego się napijesz?
— Zdam się na ciebie.
Draco zamówił dwa drinki i jednego z nich podał dziewczynie. Siedzieli w milczeniu przy barze, pijąc swoje napoje.
— Chyba nie będziemy tak tu siedzieć przez cały wieczór?
Draco wyciągnął rękę do swej towarzyszki. Hermiona ujęła jego dłoń i podążyli w stronę parkietu, gdzie zaczęli tańczyć do dość szybkiej piosenki. Draco nie mógł oderwać oczu od ciała dziewczyny. Poruszała się niezwykle subtelnie, lecz przy tym kobieco. Musiał przyznać, że Granger jest naprawdę pociągająca. Zresztą nie tylko on to dostrzegł, wszyscy otaczający ich mężczyźni dosłownie rozbierali Hermionę wzrokiem, co delikatnie mówiąc denerwowało Dracona, w końcu to z nim tu przyszła. Najchętniej wyjąłby różdżkę i rzucił na nich jakąś paskudną klątwę. Jednak zamiast tego przyciągnął dziewczynę do siebie i objął ją w pasie, dając tym do zrozumienia, że ona jest z nim. Hermiona była trochę zdziwiona zachowaniem Malfoya, ale nie protestowała. Po chwili zaczęła się wolna piosenka. Panna Granger spojrzała niepewnie na Dracona, ale ten tylko się uśmiechnął, przysunął się do niej bliżej tak, że ich ciała się stykały, a wtedy dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję i wtuliła się w jego pierś. Pomimo tego, że miała na sobie obcasy nadal była sporo niższa od Dracona, który czuł się cudownie, mając ją tak blisko siebie. Była taka drobna i w dodatku tak cudownie pachniała. Pomyślał, że ta chwila mogłaby trwać wiecznie, ale wszystko, co dobre niestety szybko się kończy. Po kilku minutach piosenka się zmieniła, Hermiona delikatnie oswobodziła się z objęć Dracona i zaczęła tańczyć do jakiegoś szybkiego utworu. Ten prawie natychmiast ruszył w jej ślady. Po kilku piosenkach skierowali się w stronę baru, gdzie Draco obojgu zamówił drinki i przenieśli się na jedną z kanap stojącą po drugim końcu pomieszczenia. Malfoy postanowił zagadać dziewczynę.
— I jak się bawisz?
— Całkiem nieźle, nigdy nie byłam jeszcze w tym klubie.
— To ty w ogóle bywasz w jakichś klubach?
— Skąd ta zdziwiona mina? Czy ty naprawdę myślisz, że skoro dobrze się uczę, to nie umiem się bawić?
— Szczerze, tak.
— Malfoy, ty wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz.
— To może mnie oświecisz.
— Nie sądzę, aby było to konieczne.
 A to niby czemu?
— To chyba oczywiste. Jak dowiesz się o mnie wszystkiego, to będę nudna i przewidywalna, a tak nigdy nie wiesz, czego tak naprawdę możesz się po mnie spodziewać.
Mówiąc to Hermiona przejechała delikatnie ręką po jego kolanie, uśmiechając się przy tym uwodzicielsko. Chciała go zaszokować i sądząc po jego minie, udało jej to się. W momencie, gdy dłoń Granger dotknęła jego nogi, po plecach przeszedł mu przyjemny dreszcz. Po chwili Draco otrząsnął się z szoku i wyszczerzył się do Hermiony.
— Jeżeli masz mnie tak zaskakiwać, to ja nie mam nic przeciwko, a wręcz przeciwnie.
Tym razem Draco chciał odwzajemnić gest dziewczyny, ale ta złapała go za rękę i położyła ją na kanapie, uśmiechając się przy tym złośliwie.
— Chwila, to tylko ty mnie możesz obmacywać?
— Po pierwsze, ja cię nie obmacuję, a po drugie wcale nie protestowałeś.
— Jesteś wredna, wiesz?
— Uczyłam się od mistrza.
— Że niby ode mnie?
— A znasz jakiegoś bardziej wrednego człowieka od siebie?
— Nie przesadzajmy.
— Wracamy na parkiet?
— Pewnie.
Oboje podnieśli się z miejsca i skierowali swoje kroki w stronę parkietu. Draco objął dziewczynę jedną ręką w pasie. Hermiona już miała coś powiedzieć, że ma się odsunąć, ale uświadomiła sobie, że wcale jej nie przeszkadza jego dotyk, wręcz przeciwnie. Jedyne, co w dalszym ciągu ją dziwiło to fakt, że Malfoy nie brzydzi się jej dotykać. Przecież przez tyle lat, nawet gdy musnęła go delikatnie, wrzeszczał, jak oparzony, że pobrudził się szlamem. Może on jednak naprawdę się zmienił. Doszli do parkietu i zaczęli tańczyć. Po chwili Draco zauważył, że w ich kierunku idzie dwójka dość pijanych mężczyzn. Obaj byli wysocy i starsi od niego, jeden miał ciemne włosy i kilkudniowy zarost, a drugi sięgające ramion rude loki. Zaczęli się zbliżać w kierunku pary i Draco miał już pewność, że czarodzieje kierują swoje kroki w ich stronę. Obaj wpatrywali się w Granger z niezdrowym zainteresowaniem.
— Cześć, maleńka, co powiesz na drinka w jakże miłym towarzystwie?
Powiedział mężczyzna o ciemnych włosach, wskazując przy tym ręką na siebie i kolegę. Hermiona spojrzała z niesmakiem na obu mężczyzn. Przysunęła się w stronę Malfoya. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, ten objął ją w talii i przyciągnął jeszcze bliżej siebie, po czym zwrócił się do stojących przed nimi czarodziei.
— Ona nie jest zainteresowana waszym towarzystwem, więc możecie wypierdalać.
— Grzeczniej! A poza tym, nie do ciebie mówię ty tleniony smarkaczu, więc z łaski swojej się nie wtrącaj.
— Licz się ze słowami śmieciu.
Obaj mężczyźni sięgnęli po różdżki w tym samym momencie, co Draco. Hermiona zaczęła się obawiać, jak to może się skończyć, więc postanowiła przemówić chłopakowi do rozsądku.
— Draco, błagam cię, chodźmy stąd, nie chcę tu dłużej stać.
Malfoy słysząc drżący głos dziewczyny, postanowił ustąpić.
— Niech ci będzie.
Odwrócili się i skierowali swoje kroki na drugi koniec sali. Usłyszeli jeszcze tylko krzyk ciemnowłosego mężczyzny.
— Jeszcze się zobaczymy, mała.
Draco był wściekły, miał ochotę tam wrócić i pozabijać tych kretynów. Hermiona widząc, że jest zdenerwowany, postanowiła go jakoś uspokoić.
— To tylko jacyś pijani idioci, nie ma się czym przejmować.
— Dobrze, już jestem spokojny.
Uśmiechnął się Draco, chcąc zamaskować to, że nadal wszystko się w nim gotowało. Przytulił do siebie Granger, gdyż właśnie puszczono wolną piosenkę. Tańczyli jeszcze jakieś dwie godziny, zapominając o wcześniejszym incydencie. W końcu postanowi pójść się czegoś napić. W połowie drogi do baru Hermiona zwróciła się do swojego towarzysza.
— Draco, ja muszę iść do toalety.
— Poczekaj, idę z tobą.
— Nie przesadzaj, trafię sama. Idź po drinki i poczekaj na mnie koło kanap.
— Nie puszczę cię samej.
— Przestań histeryzować, jesteś gorszy niż moja mama.
Nie czekając na odpowiedź Malfoya, Hermiona ruszyła w stronę toalet. Droga do nich prowadziła przez ciemny i niezbyt zachęcający korytarz. Szybkim krokiem pokonała go i przekroczyła drzwi damskiego ubikacji. Gdy skorzystała z niej, stanęła przed lustrem, wyciągnęła z torebki różdżkę i zaczęła poprawiać za jej pomocą swoje niesforne loki. Po chwili schowała ją, umyła ręce i wyszła na korytarz. W połowie drogi powrotnej poczuła, że ktoś brutalnie łapie ją w pasie i zatyka usta dłonią, by po chwili wciągnąć ją do jakiegoś pomieszczenia…

23 komentarze:

  1. no nie ! Żeby tak skonczyc ! :x ale pewnie Draco ja uratuje i tyle :D
    Ja juz chce kolejny rozdzial xd
    Ron.. Boże co za ciota.. xd
    Czekam na next xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam jedną uwagę:mogłabyś pisać krótsze rozdziały ?Ciężko się czyta tak obszerne teksty.I jeszcze zmień czcionkę,bo jest trochę niewyraźna.
    Ale rozdział świetny,czekan na następny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. krótsze? :o
      no chyba nie.. pisz jeszcze dłuższe! :D a czcionka jest dobra, i bardzo dobrze się czyta -.-

      Usuń
    2. Też uważam, ze krótsze rozdziały to by była masakra.. katorga dla czytelnika itd! Krótkie = złe,
      długie/dłuższe = pokłon dla autorki :P
      Czcionka też jest spoko, i w ogóle wszystko jest miodzio!
      Weny życzę, choć wiem, że ta Cię nieczęsto opuszcza. ;)
      Kami:*

      Usuń
  3. Właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały i powiem, że akcja się rozkręca. Kocham takie momenty! Teraz pijany facet ją złapie i zacznie się delikatnie mówiąc przystawiać, ale przyjdzie Draco <3 i ją uratuje!! CZekam na nowy rozdział, życzę weny i pozdrawiam.
    dramione-something-real.blogspot.com
    ps: ładny szablon ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowy rozdział na http://ranyzamkniete.blogspot.com
    / Claudia Malfoy ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. ,,- Cześć maleńka, co powiesz na drinka w jakże miłym towarzystwie?
    Powiedział mężczyzna o ciemnych włosach(...)"
    To raczej też jest błąd, ale nie jestem pewna. Ja napisałabym to tak:
    ,,- Cześć maleńka, co powiesz na drinka w jakże miłym towarzystwie? - powiedział mężczyzna o ciemnych włosach(...)"
    Z interpunkcją jest tutaj o wiele, wiele lepiej. Szczególnie na początku.
    Teraz sama akcja.
    Coś mam wrażenie, że to ci idioci ją "zgarnęli". Mam jednak nadzieję, że Draco w porę się zorientuje i ją uratuje
    A i rozdziały mogą być nawet dłuższe, jeżeli chcesz, ale nie krótsze!!!
    Pozdrawiam
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń
  6. O Merlinie!! *.*
    Ile sie tu dzieje! <3
    Ron, ty @#&**!!!
    Dupek.
    Draco, uwielbiam go ^^
    Hah, kto by sie spodziewal tego po Mionie, ze tak sie umie bawic :D
    O kurczaki, cielawe kto to ;ooo
    Pewnie ci idioci -,-
    Kocham bloga <3
    Lece dalej <3
    Pozdrawiam <3
    Dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaaaaaaa jak mogłaś w takim momencie :(
    Co to za jakieś palanty sie do Miony przystawiają ?
    Ja wiem ze to oni, intuicja mi to podpowiada. Hahahha xd
    TAK SIE JARAM ZE NIE MOGE ZASNĄĆ....
    KOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKPCHAM twojego bloga.
    Ron ty wiesniaku, ty idioto, ty robalu, jak jej cos zrobosz to cie zaibije.
    PRZYSIĘGAM.......
    DRACO KOCHANY <3

    ~~~~~~~~~~JaniK

    OdpowiedzUsuń
  8. ajj ! :3 <3
    Słodko było i ciekawie ! Ejj Draco musi zareagować, no nie ? :-D
    Idziem dalej !
    CzytelniczkaGreen.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam te początki, gdy Hermiona i Draco poznają się na nowo, właśnie pomyślałam sobie, że w sumie Draco nie zmienił w sobie tej ślizgońskiej natury - mimo wszystko. Pokazuje ją też w najnowszym rozdziale i w sumie....Podoba mi się to - zdecydowanie. Właśnie to w nim lubię, dla całego świata może być podłym ślizgonem, tylko nie dla niej.

    A niech mnie, znowu się wciągam, a praca sama się nie napiszę...

    Maddy Ellis

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się z Maddy Ellis :) a tak wgl to ale z tego Rona idiota... A opowiadanie faktycznie wciąga
    Pozdrawiam
    - Tula

    OdpowiedzUsuń
  11. o nie nie nie, musze przeczytać kolejny Mionaaa !!
    Tsuki <3

    OdpowiedzUsuń
  12. WOW !!
    Zaskakujesz mnie i to w pozytywnym sensie :)
    Nie mogę się oderwać od czytania :)
    Widzę że ilość błędów zmalała co bardzo mnie cieszy.
    Draco jest wspaniały a Ron...
    Ron to ciota xd
    Pozdrawiam i życzę weny
    Oliwia~

    OdpowiedzUsuń
  13. Twoje słownictwo jest podobne więc moje nie będzie ci przeszkadzać ;p Twój rodzaj pisania podoba mi się i to cholernie. Ta ruda małpa nie powinna była istnieć w magicznym świecie (Wieprzlej) co stanie się z Mioną i czy Smok ją uratuje? Tego dowiem się w następnym rozdziale xD

    Dramionella♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Robisz strasznie dużo literówek i często nie kończysz wyrazów,trochę smuci mnie to że Draco od razu jest wielce dobry bla bla bla,ale czytam dalej.Pozdrawiam :* (wiem że mój komentarz jest trochę chaotyczny ale proszę o wybaczenie xD)

    OdpowiedzUsuń
  15. Przyznam, że trochę za szybko, no ale ;).
    Trzymasz w napięciu :) <- lubię to :D
    Jakieś gumochłony się do niej przyczepiły.. Ugh ':/.
    No nic, lecę dalej :)
    Nieparzysta

    OdpowiedzUsuń
  16. WOW ! *O* Te rozdział był cudowny, a najbardziej końcówka XD Ciekawi mnie co się stanie, chociaż domyślam się :3 Biedna Mionka.. Jeszcze jacyś pedofile w różowych sweterkach ją zaczną gwałcić.. Bywa B^)

    OdpowiedzUsuń
  17. WOW ! *O* Te rozdział był cudowny, a najbardziej końcówka XD Ciekawi mnie co się stanie, chociaż domyślam się :3 Biedna Mionka.. Jeszcze jacyś pedofile w różowych sweterkach ją zaczną gwałcić.. Bywa B^)

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział wspaniały, a końcówka naprawdę dramatyczna .

    OdpowiedzUsuń
  19. "Odstresować" pisze się razem, "naprawdę" również jak i "wyjąłby".
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń