Hermiona była
przerażona, gdy poczuła, że ktoś wciąga ją do jakiegoś pomieszczenia. Nagle
została rzucona na podłogę i upadła na twarz. Gdy się odwróciła, jej strach
wzrósł. Przed nią stała dwójka mężczyzn, którzy zaczepiali ją w klubie.
— Mówiłem, że jeszcze
się spotkamy.
Wyszczerzył się
obrzydliwe pierwszy z nich.
— Proszę, zostawcie
mnie...
— Jak skończymy, to sama
przyjdziesz po więcej.
Zapewniał ze śmiechem.
Hermiona pobladła, nie dopuszczała do siebie myśli, że któryś z tych mężczyzn
mógłby jej dotknąć. Zaczął się do niej zbliżać czarodziej o ciemnych włosach,
rozpinając po drodze pasek od spodni. Przerażona Hermiona zaczęła się cofać,
ale po chwili natrafiła na ścianę i nie miała już dokąd uciec. Jej torebka
razem z różdżką leżała przy drzwiach jakieś cztery metry od niej. Nie miała
szans, aby się do niej dostać, mogła tylko bezczynnie czekać na to, co ci
zboczeńcy zamierzają z nią zrobić. Mężczyzna był już tuż przed Hermioną. Po
chwili ciemnowłosy złapał ją za ręce i brutalnie pociągnął do góry tak, by
stanęła na własnych nogach.
— Dobrze ci radzę bądź
grzeczna, bo jak nie, to gorzko tego pożałujesz.
Mówiąc to, przygwoździł
dziewczynę swoim ciałem do ściany, po czym zaczął zachłannie całować jej szyję.
Jedną ręką zsunął ramiączko od sukienki, by po chwili zacząć brutalnie dotykać
jej piersi. Drugą dłoń natomiast ulokował na udzie dziewczyny, przesuwając ją
coraz wyżej. Hermiona krzyczała i próbowała się uwolnić, ale mężczyzna był zbyt
silny. Gdy ciemnowłosy czarodziej oderwał się od jej szyi i chciał pocałować w
usta, panna Granger w akcie desperacji splunęła mu w twarz i natychmiast tego
pożałowała. Mężczyzna dostał szału, cofnął się kawałek i uderzył ją z całej
siły w twarz. Hermiona odbiła się od ściany i upadła na podłogę.
— Ty wredna, dziwko!
Pożałujesz tego, przekonasz się, jaki potrafię być niemiły!
Mężczyzna kopnął
dziewczynę w brzuch, po czym pochylił się nad nią z zamiarem zerwania z niej
sukienki. Hermiona nie miała nawet siły się bronić, ostry ból brzucha i głowy
uniemożliwiał jej jakiekolwiek ruchy. Jedyne, co mogła to płakać i modlić się,
aby szybko skończyli. Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się z hukiem, a w
progu stanął Blaise Zabini. Hermiona nie poznała go, była półprzytomna i zbyt
przerażona. Diabeł stał przez chwilę zszokowany w drzwiach. Od razu rozpoznał
Granger leżącą na podłodze. Wyglądała strasznie, miała potargane włosy i
sukienkę, a z jej wargi sączyła się krew. Po chwili ocknął się, błyskawicznie
dobywając różdżki. Oszołomił obu mężczyzn, po czym związał ich za pomocą
zaklęcia niewidzialnymi linami i przeniósł w odległy kąt pokoju jak najdalej od
Granger. Powoli podszedł do dziewczyny i pochylił się nad nią.
— Hermiona…
— Proszę, zostawcie
mnie.
Wyszlochała dziewczyna,
dalej nie patrząc na swojego wybawiciela.
— Spokojnie, nic ci już
nie grozi, jesteś bezpieczna, to ja Blaise Zabini.
Hermiona powoli
podniosła głowę i jej oczom rzeczywiście ukazał się ciemnoskóry brunet.
— Zabini? Co ty tu
robisz?
— Wychodzi na to, że
ratuję cię przed tymi pieprzonymi zwyrodnialcami. Jak się czujesz? Możesz
wstać?
— Raczej tak.
Hermiona spróbowała się
podnieść, ale natychmiast zakręciło się jej w głowie i gdyby nie Diabeł
ponownie upadłaby na podłogę.
— Chyba jednak nie.
Blaise podniósł dziewczynę,
jedną jej rękę zarzucając sobie na szyję, a sam podtrzymywał ją w pasie i tak
powoli opuścili pokój. Uszli parę kroków i przed nimi pojawił się przerażony i
zdyszany Draco.
— Hermiona! Co się
stało?! Gdzie ty byłaś?! Co ci się stało?! Blaise?! Co ty tu robisz?!
— Smoku, uspokój się,
Granger próbowali zgwałcić jacyś kretyni, ale…
— Cooo?! Gdzie oni są?!
Pozabijam ich!
— Draco do cholery!
Ogarnij się i zajmij lepiej Hermioną, widzisz, w jakim jest stanie. Ja
dopilnuję reszty.
— Masz racje, a i
dziękuję.
— Nie wygłupiaj się,
stary, tylko zabierz ją stąd.
Draco posłuchał
przyjaciela, „Jak ja ją mogłem zostawić
samą chociaż na chwilę?!” - wyrzucał
sobie w myślach, ale zaraz stwierdził, że na to przyjdzie czas potem. Teraz
najważniejsza jest Granger. Wziął ją na ręce, a ta od razu zarzuciła mu ręce na
szyję i mocno się w niego wtuliła, szepcząc.
— Zabierz mnie stąd.
— Już idziemy, spokojnie
już nic ci nie grozi, jestem przy tobie.
Przytulił ją mocniej do
siebie i skierował się w stronę wyjścia z klubu. Gdy byli już na zewnątrz Draco
od razu teleportował się pod dom dziewczyny. Po chwili stali już na ganku.
Różdżką otworzył zamek w drzwiach, zaniósł Herminę do salonu i położył ją na
kanapie.
— Masz w domu jakieś
eliksiry?
— Tak, w szafce w
kuchni.
Powiedziała ledwo
słyszalnie Hermiona. Draco natychmiast ruszył do kuchni, gdzie po chwili odnalazł
Eliksir Wzmacniający i Eliksir Słodkiego Snu. Wziął obie buteleczki i wrócił do
Granger. Usiadł obok niej, podając jeden z eliksirów.
— Wypij to.
— Co to jest?
— Eliksir Wzmacniający.
Hermiona wzięła
buteleczkę, wypiła jej zawartość i od razu poczuła ciepło rozchodzące się po
jej ciele.
— A teraz Eliksir
Słodkiego Snu.
— Wolałabym się najpierw
wykąpać.
— Ale…
— Draco, proszę.
— Niech ci będzie, to
gdzie masz łazienkę?
— Poradzę sobie sama.
— Nie ma mowy, ty tu
siedzisz, ja ci przygotuję kąpiel i bez dyskusji.
— Niech będzie.
— Od razu lepiej, to
gdzie ta łazienka.
— W korytarzu drugie
drzwi po lewej.
Draco szybko odnalazł
łazienkę, wszedł do środka, odkręcił wodę i dolał jakiegoś płynu do kąpieli.
Gdy wanna była, pełna zakręcił kurki i wrócił do dziewczyny.
— Już wszystko gotowe.
— Dziękuję.
— Nie dziękuj mi, to ja
raczej powinienem cię przeprosić za to, że cię zostawiłem samą. To moja wina,
że…
— Przestań! Czy ty już
zapomniałeś, że to ja chciałam iść sama?
— To nie zmienia faktu,
że powinienem pójść za tobą od razu, a nie dopiero po jakichś dziesięciu
minutach. Nawet nie chcę myśleć, co by się stało, gdyby nie Blaise.
— Ale się nie stało i
przestań się tym zadręczać. Ja idę się wykąpać, jestem padnięta.
Hermiona wstała z
kanapy, lecz pomimo tego, że wypiła eliksir, nadal nie czuła się zbyt pewnie na
nogach. Draco zauważył to i jednym płynnym ruchem wziął ją na ręce.
— Malfoy! Postaw mnie.
— Nie ma mowy, ledwo się
trzymasz na nogach.
Hermiona dała z wygraną
i pozwoliła się zanieść do łazienki. Gdy przekroczyli jej próg, Draco
delikatnie odstawił ją na ziemię.
— Dzięki, a teraz możesz
już wyjść.
— Jesteś pewna, że nie
potrzebujesz jeszcze mojej pomocy?
— Malfoy!
— Spokojnie, żartowałem,
już wychodzę.
Draco wrócił do salonu,
gdzie siedział już Demon. Pies popatrzył na niego nieufnie i zaczął warczeć.
— Spokojnie, nie
poznajesz mnie?
Pies wstał i obnażył
białe zęby, kierując się w stronę chłopaka. Draco zaczął cofać się w głąb
korytarza prowadzącego do łazienki, ale doberman podążył powoli za nim, nie
przestając warczeć.
— Granger! Twój pupilek
chyba nie jest zachwycony moją obecnością!
— Demon! Spokojnie,
Draco to przyjaciel.
Pies natychmiast
przestał warczeń, po czym ku zaskoczeni Malfoya podszedł do niego i polizał go
po ręce. Takim sposobem w towarzystwie dobermana wrócił do salonu, gdzie obaj
usiedli na kanapie. Draco był tak wykończony, że po chwili zasnął. Hermiona
leżała w wannie, a zapach ulubionego płynu i ciepła woda powoli ją uspokajały.
Po około trzydziestu minutach osuszyła się ręcznikiem, ubrała koszulę nocną, na
którą zarzuciła szlafrok i wyszła z łazienki, kierując się do salonu. Tam zastała
śpiącego na kanapie Malfoya wraz z Demonem. Uśmiechnęła się na ten widok, Draco
leżał wtulony w psa i obaj byli pogrążeni we śnie. Hermiona wzięła leżący na
fotelu koc i okryła nim śpiąca dwójkę, po czym sama skierowała się do sypialni,
gdzie opadła na łóżko i usnęła prawie natychmiast.
*****
Promienie słońca
wlewające się przez okno padały na twarz Hermiony. Spróbowała uchylić powieki,
ale po chwili zrezygnowała z tego pomysłu oślepiona słońcem. Dopiero po ponad
dziesięciu minutach zdecydowała się jednak wstać. Podeszła do szafy i
wyciągnęła z niej ubrania, po czym poszła do
łazienki. Po szybkim prysznicu stanęła przed lustrem i się przeraziła. Na jej
twarzy widniał ogromny siniak, a na wardze dość spore rozcięcie. Sięgnęła do
półki po maść na skaleczenie i siniaki, którą kiedyś poleciła jej pani Weasley,
lecz jak na złość opakowanie było puste. Zaklęła pod nosem, ułożyła tylko włosy,
ubrała się i skierowała do salonu. W połowie drogi usłyszał krzątaninę w
kuchni. W pierwszej chwili przestraszyła się, ale zaraz przypomniała sobie, że
w jej salonie nocował Draco. Uśmiechnęła się i weszła do kuchni, gdzie ku jej
zdziwieni Malfoy stał przy kuchence. Po zapachu wywnioskowała, iż jest w
trakcie smażenie naleśników.
— Nie wiedziałam, że
potrafisz gotować.
— A widzisz, bo ty w
ogóle niewiele o mnie wiesz.
Zadrwił Draco i odwrócił
się w kierunku dziewczyny. Od razu zobaczył „pamiątki”
na jej twarzy po wczorajszym incydencie.
— Jak się czujesz?
— Dobrze.
Widząc badawcze
spojrzenie Dracona, dodała.
— Naprawdę, wszystko
jest w porządku.
Hermiona była jeszcze
trochę przestraszona, a na samo wspomnienie o dwóch mężczyznach przechodził ją
dreszcz, ale nie okazywała tego. Była silna i nie lubiła obrażać swoich
słabości przed innym. Starała się skupić wyłącznie na tym, że wyszła z tego
wszystkiego niemal bez szwanku. Nie chciała się zadręczać myślami, co by było,
gdyby nikt jej w porę nie uratował.
— Na pewno?
— Tak, na pewno.
— A jak twoja twarz?
— Wygląda to strasznie,
ale wystarczy maść i powinno wszystko zniknąć.
— Może jednak lepiej,
żeby ktoś to zobaczył?
— Malfoy, błagam cię,
nikt jeszcze nie umarł od podbitego oka.
— Ale…
— Przestań! Jaki ty
jesteś upierdliwy. Pilnuj lepiej tych naleśników, bo nie chcę, żeby moja
kuchnia poszła z dymem.
Draco postanowił
odpuścić. Granger była strasznie uparta i wiedział, że nie uda mu się jej
przekonać.
— Spokojnie, panuję nad
sytuacją.
— Nie wątpię. Pomóc ci w
czymś?
— Możesz przygotować coś
do naleśników.
— Co powiesz na mus
truskawkowy?
— Jak dla mnie może być.
W milczeniu przygotowali
posiłek, po czym przenieśli się do jadalni, gdzie usiedli przy stole i zaczęli
jeść.
— Całkiem nieźle
gotujesz.
— Wiem.
— Za to skromności nie
posiadasz w nadmiarze.
Oboje zaśmiali się
tylko. Przez resztę posiłku rozmawiali na różne tematy. Gdy skończyli śniadanie,
zebrali naczynia i skierowali się do kuchni.
— Granger, mam prośbę,
mógłbym skorzystać z twojej łazienki?
— Oczywiście, czyste
ręczniki są w szafce po lewej, a drogę już znasz.
— Dzięki.
Po tych słowach Draco
poszedł do łazienki, a Hermiona w tym czasie włożyła naczynie do zmywarki, po
czym udała się do salonu. Opadła na fotel i zaczęła rozmyślać o wczorajszej
nocy. Musiała podziękować Zabiniemu, gdyby nie on spotkałby ją straszny los. Na
samą myśl o tym się wzdrygnęła. Draconowi też musi podziękować za opiekę. Była
zaskoczona jego zachowaniem, nigdy nie postrzegała go jako osoby troszczącej
się o innych, a już szczególnie o szlamy. Wtedy przypomniała sobie jego słowa; „A widzisz, bo ty w ogóle niewiele o mnie
wiesz.”. Musiała przyznać mu rację. Pomimo że znali się siedem lat, nic o
sobie nie wiedzieli, bo i skąd? Każda ich rozmowa kończyła się wyzywaniem i nic
poza tym. Uznała, że musi to zmienić. Była ciekawa, jaki jest naprawdę, a teraz
miała doskonałą okazję, aby się tego dowiedzieć. Po tylu latach zaczęli ze sobą
normalnie rozmawiać. Z rozmyślań wyrwał ją Demon, który trącał jej dłoń nosem,
patrząc przy tym na nią wyczekująco.
— Przepraszam,
zapomniałam o tobie. Chodź zaraz dam ci coś do jedzenia.
Hermiona wstała z fotela
i skierował się do kuchni. Po nakarmieniu psa wróciła do salonu, gdzie już
czekał na nią Draco.
— Ja już się chyba będę
zbierał. Muszę coś jeszcze załatwić.
— Dziękuje ci za…
opiekę.
— Nie ma za co.
Draco uśmiechnął się i poszedł za Hermioną w
stronę drzwi.
— Jeszcze raz dziękuję i
chyba do zobaczenia w Hogwarcie.
— Coś czuję, Granger, że
jeszcze się spotkamy.
— To się jeszcze okaże.
— Nie zapominaj, że ja
zawsze mam rację.
— Chyba w twoich snach.
Mniejsza z tym, mówiłeś, że musisz się zbierać, więc do zobaczenia.
Hermiona wspięła się na
palce i pocałowała Dracona w policzek. Malfoy był bardzo pozytywnie zaskoczony
tym gestem. Uśmiechał się do Granger, a ona odwzajemniła ten gest. Trwali tak
przez chwilę wpatrując się sobie w oczy. Oboje zdawali się niczym
zahipnotyzowanie, jak gdyby w tym momencie mieli wgląd we własne dusze. Nagle jednak
drzwi otworzyły się, a w nich stanęła oboju im znana osoba…
CZeść!!
OdpowiedzUsuńRozdział baaardzo mi się spodobał. Mam nadzieję, że będziesz dodawać często nowe rozdziały, bo już mnie wciągnęła ta historia :)
Pozdrawiam i życzę weny.
dramione-something-real.blogspot.com
JAK MOGŁAŚ PRZERWAĆ W TAKIM MOMENCIE ?!
OdpowiedzUsuń(no dobra, też tak robię ;p) Bardzo mi się spodobało to opowiadanie, mam nadzieję, że nowy rozdział się szybko pojawi.
Weny! :)
Kiedy następny????????????????????????????????????????????/
OdpowiedzUsuńPostaram się dodać jak najszybciej, myślę, że w wtorek powinien już być. Chciał bym dodawać częściej ale niestety ilość nauki w szkole mi na to nie pozwala ;/
UsuńBardzo mi się podoba! Aż żałuję, że są tylko 4 rozdziały. Czekam na więcej! Nie zawiedź mnie ;)
OdpowiedzUsuńTwój blog został dodany do Stowarzyszenia.
OdpowiedzUsuńZapraszamy do udziału w życiu bloga. Pozdrawiam serdecznie.
Ross.
Czyli masz betę?? Sorry, ale nie widać. Błędy interpunkcyjne pojawiają się na każdym kroku, nawet takie podstawowe.
OdpowiedzUsuńCo do treści.
Zabrakło mi opisu przeżyć, jak ci idioci ją bili. Moja przyjaciółka prowadzi bloga o dramione i tutaj masz link, gdy taki facet torturował Mionę. Uważam, że to co ona napisała jest na bardzo wysokim poziomie, dlatego to polecam.
http://magic-of-dramione.blogspot.com/search?updated-max=2013-05-26T17:25:00%2B02:00&max-results=1&start=2&by-date=false
Pozdrawiam
~hope~
Yyyy ale ona też napisała to bardzo dobrze
UsuńMerlinie, co tu sie dzieje!
OdpowiedzUsuńBiedna Miona :(
Zabini jeszcze bardziej podbil moje serce <3
Mam wrazenie, ze Draco tutaj zachowywal sie nie jak Draco, jesli rozumiesz o co mi chodzi xD
Ale to przeciez twoje opowoadanie i sama mozesz uksztaltowac charaktery roznych postaci :D
I troszku malo opisow tego prawie gwaltu i tego, jak Hermiona sie czula i chyba bardzo szybko zapomniala o tej sytuacji ;p
Ale to moje zdanie, nie zwracaj na nie uwagi :3
Lece dalej, bo skonczylas w takim momencie, ze po prostu... Ugh!
Pozdrawiam <3
Dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com
- Smoku uspokój się, Granger próbowali zgwałcić jacyś kretyni ale…
OdpowiedzUsuń- Cooo?! Gdzie oni są?! Pozabijam ich!...
Hahah nie moge no kocham go *ͺ*
Jezu cudne.
Życze weny bo mi jakoś brakuje :(
~~~~~~~~~~~JaniK
Dzięki Bogu, ze Blais interweniował ! :-o :-(
OdpowiedzUsuńBiedactwo ! :-(
Ejjj kto ?! :-D
Trza iść dalej ! :-D
CzytelniczkaGreen.
I znowu wpierdzielił się Ron albo Harry, lub gin ale chyba nie xD
OdpowiedzUsuńFajny rozdział!
No nie przerywasz w takim momencie? W sumie dla mnie to nie problem ale co tam ;)
OdpowiedzUsuń- Tula
Pewnie to Ron , grr hejty na Rona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
Nic dodać, nic ująć: po prostu genialny !!
OdpowiedzUsuńTo słodkie że Draco zaopiekował się Hermioną
Normalnie do nie poznaję :3
Zyczę weny i Pozdrawiam cieplutko
Oliwia~
Ten rozdział jest świetny! ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny ! :)
Ruda małpa Weasley? Oby tak xD
OdpowiedzUsuńDramionella♥
Błędy,błędy,błędy!!!Coś się beta nie spisuje!Co do rozdziału,bardzo fajny,ale błędy wypalają mi oczy.
OdpowiedzUsuńNieźle ;).
OdpowiedzUsuńMało opisów, dużo błędów :D
I tak kocham to opowiadanie ;)
Nieparzysta
Yeah ! Wiedziałam, że to tych dwóch mężczyzn ! Zabini jako bohater, podoba mi się taka myśl XDD No, no końcówka super ! Jeżeli to Harry i Ron ( a raczej na pewno ) to jestem ciekawa ich reakcji, dlatego idę już czytać następny rozdział c: :***
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział, na szczęście nic się nie stało Mionie. Mam nadzieję, że siniak szybko jej zeidzie.
OdpowiedzUsuńNa rany Salazara!Nie mogę uwierzyc co sie tam działo. Grunt ze Miona cała (cały czas chodzi o próbe gwałtu) no ale nie rozpaczajmy pewnie zaraz wszystko będzie cacy i wg. Co do całej notki bardzo fajna.
OdpowiedzUsuńNiech wena będzie z tobą
~Ślizgonka