W progu stała Ginny
Weasley, patrząc na zmianę to na Malfoya to na swoją przyjaciółkę, gdy nagle
odezwał się Draco.
— To ja już się chyba
będę zbierał.
Hermiona spojrzała na
niego wzrokiem mówiącym „Nawet nie próbuj”,
ale Ślizgon uśmiechną się tylko złośliwie i już go nie było. „Świetnie teraz będę musiała się sama
tłumaczyć.” - pomyślała. Między przyjaciółkami zapanowała cisza, którą po
chwili przerwała Ginny.
— To jak, kochana,
zaprosisz mnie do środka?
Hermiona bez słowa
odsunęła się, wpuszczając Ginny do domu, po czym obie skierowały się do salonu.
— Napijesz się czegoś?
— A masz jakieś wino?
— Jasne.
Hermiona poszła do
kuchni, skąd po chwili wróciła z butelką wina i dwoma kieliszkami. Usiadła na
fotelu i rozlała alkohol.
— To teraz opowiadaj.
Powiedziała Weasleyówna
po upiciu odrobiny wina. Teraz to już była prawie pewna, że coś jest na rzeczy.
— Nie ma o czym.
Odpowiedziała Hermiona,
wpatrując się w kieliszek, który stał się nagle niezwykle fascynujący.
— Oczywiście, poza tym,
że przed chwilą zastałam cię bliską pocałowania Malfoy.
— Wcale nie chciałam go
pocałować! Ja się tylko z nim żegnałam.
— Wiesz, ja tam nie
pytam, jak wy się żegnacie.
— Ginny!
Warknęła poirytowana
Hermiona. Jej przyjaciółka jak zwykle musiała wyciągać błędne wnioski i uparcie
w nie brnąć.
— Spokojnie, ja nic nie
mówię, po prostu jestem ciekawa, co on robił u ciebie tak wcześnie rano. Jakby
nie patrzeć jeszcze nie ma dziesiątej.
— Nocował tutaj, bo…
— Wiedziałam! No i jak
było?
Krzyknęła z entuzjazmem
Ginny.
— Ja z nim nie spałam,
on spał na kanapie w salonie.
— Dlaczego?
— Nie no ja nie mam do
ciebie siły!
Stwierdziła Hermiona,
przewracając oczami.
— Już dobrze, w takim
razie wytłumacz mi, jak to się stało, że byłaś z nim wczoraj na dyskotece, a on
nocował u ciebie, a raczej, dlaczego nocował na kanapie?
Hermiona w skrócie
opowiedziała przyjaciółce o próbie gwałtu, pomocy Zabiniego i na końcu o tym,
jak Malfoy zasnął na jej kanapie, podczas gdy ona była w łazience.
— Na Merlina to
straszne, jak ty się czujesz?
Zapytała zaniepokojona
panna Weasley. Domyślała się, że to musiało być dla jej przyjaciółki straszne
przeżycie.
— Dobrze, nic mi nie
jest, staram się o tym nie myśleć, poza tym zawsze mogło się to gorzej
skończyć.
Odpowiedziała zgodnie z
prawdą Hermiona. Wiedziała, że ten incydent mógł zakończyć się dla niej co
najmniej tragicznie.
— I to jest
najważniejsze, ale poważnie miałaś dużo szczęścia.
— Wiem, ale nie wracajmy
już do tego.
— W porządku, to w takim
razie powiedz mi, jak ci się układa z Malfoyem?
Ginny ponownie
przywołała na twarz uśmiech i patrzyła wyczekująco na przyjaciółkę.
— Nie ma co się układać.
To, że rozmawiamy ze sobą normalnie, a nie skaczemy sobie do gardeł, to jeszcze
nic nie znaczy.
— Ale chyba nie powiedz
mi, że ci się nie podoba.
— Może i jest
przystojny, ale to jednak Malfoy.
— Sama mówiłaś, że się
zmienił.
Ginny nie dawała z
wygraną. Coś jej mówiło, że z tej niby tylko znajomości coś może być.
— A ty, że nie można mu
ufać.
— Ale pomyśl, zajął się
tobą pomimo tego, że wcale nie musiał. To chyba jednak o czymś świadczy.
— Ginny, ty widzisz to,
co chcesz widzieć, a nie to jak jest naprawdę.
Starsza Gryfonka
pokazała rudej język i upiła łyk wina. Rozmawiały jeszcze przez dłuższy czas,
ale nie poruszały już tematu Malfoya.
— Hermiona, ja już się
chyba będę zbierać, ale co ty na to, żeby wybrać się dzisiaj na Pokątną?
— W sumie czemu nie. A
Harry i Ron? Ostatnio powiedziałam im że pójdziemy razem na zakupy.
— Ja ich powiadomię i
pójdziemy w czwórkę.
— To może spotkamy się w
Dziurawym Kotle o siedemnastej?
— Dobrze.
Obie dziewczyny ruszyły
w stronę drzwi, pożegnały się i Ginny teleportowała się do domu. Hermiona
zerknęła na zegarek, była dwunasta, więc miała jeszcze dużo czasu. Postanowiła
pójść z Demonem na spacer. Gdy wróciła, wybiła czternasta, więc Hermiona zabrała
się za przygotowywanie obiadu. Po skończonym posiłku skierował się do sypialni,
ponieważ do spotkania została jej jeszcze godzina, a chciała się jeszcze
wykąpać. Wzięła czyste ubrania i poszła do łazienki. Napełniła wannę wodą i
zanurzyła się w niej po szyję. Zaczęła rozmyślać o powrocie do Hogwartu. Jaki
będzie jej ostatni rok w murach tego zamku, który traktowała jak drugi dom. Nie
mogła sobie wyobrazić, że gdy minie tych dziesięć miesięcy już tam nie wróci. Zastanawiała
się też, jak teraz będzie wyglądała jej przyjaźń z Weasleyami i Wybrańcem.
Harry był z Ginny i Hermiona wiedziała, że będą oni chcieli jak najwięcej czasu
spędzać razem, co ułatwiał im fakt, że teraz byli na jednym roku. Hermionę
zastanawiał też Ron. Zachowywał się w stosunku do niej bardzo dziwnie. Zawsze
był wybuchowy, ale nigdy nie robił jej takich awantur i co najważniejsze, nie
obrażał jej w taki sposób. Czasami się kłócili, ale nie do tego stopnia, żeby
on nazwał ja szlamą. Tak naprawdę Hermiona miała nadzieję, że nie będzie
zmuszona spędzać zbyt wiele czasu w towarzystwie rudzielca. Owszem, byli
przyjaciółmi, ale po wojnie wszystko się zmieniło i wiedziała, że może być im
trudno wrócić do poprzedniego stanu rzeczy. Po mniej więcej czterdziestu
minutach rozmyślań Hermiona postanowiła wyjść z dość chłodnej już wody.
Osuszyła się ręcznikiem, po czym wzięła różdżkę i zaczęła układać swoje niesforne
loki. Już ubrana
wyszła z łazienki, kierując się do salonu. Spojrzała na zegarek, który
wskazywał, że od umówionej godziny dzieliło ją zaledwie pięć minut. Hermiona
szybko zabrała torebkę, do której wpakowała telefon, klucze, pieniądze i kilka
drobiazgów, po czym szybko opuściła swój dom, kierując się w stronę najbliższej
ciemnej uliczki, by móc się teleportować do Dziurawego Kotła. Gdy weszła do
pubu, jej przyjaciele już na nią czekali.
— Hej.
— Cześć.
Odpowiedzieli chórem.
— To jak, idziemy?
Wszyscy przytaknęli i
ruszyli w stronę zaplecza, aby przejść na ulicę Pokątną.
— To może najpierw
chodźmy do Esów i Floresów?
Zaproponowała Hermiona,
gdy byli już na głównej ulicy.
— Herm, jak tam
pójdziemy, to nie wyciągniemy cię stamtąd przez dobrą godzinę.
— Bardzo śmieszne,
Harry.
— To może zrobimy tak, najpierw
chodźmy po pióra i pergaminy, potem po ingrediencji do eliksirów no i na końcu
oczywiście do księgarni.
Wszyscy przytaknęli i
ruszyli na zakupy. Zajęły im one około dwóch i pół godziny. Jak przypuszczał Harry,
Hermionę ciężko było wyciągnąć z księgarni.
— A co powiecie na to,
żeby wstąpić jeszcze do lodziarni Floriana?
Zaproponowała Ginny.
— Czemu nie.
Zgodziła się Hermiona i
cała czwórka ruszyła w kierunku kawiarni. Gdy weszli do środka, od razu zajęli
wolny stolik, przy którym pojawiła się kelnerka. Złożyli zamówienie, po czym na
nowo pogrążyli się w rozmowie.
— Co tam u ciebie,
Hermiona? Dobrze się już czujesz?
Zagadnęła Ginny starszą
Gryfonkę. Ta wiedziała doskonale, że jej przyjaciółka nawiązuje do próby
gwałtu, ale nie miała ochoty o tym mówić. Po pierwsze chciała o tym zapomnieć,
po drugie wolała nie wspominać o tym chłopakom, Musiałaby im powiedzieć, z kim
była na tej dyskotece, a wtedy była pewna, że Ron urządzi jej kolejną awanturę.
Postanowiła, więc udawać, że nie wie, o co chodzi z nadzieją, że Ginny domyśli
się, że nie chce o tym rozmawiać.
— Oczywiście, że tak,
niby dlaczego miałabym się czuć źle?
— No bo wczoraj…
Zaczęła panna Weasley,
ale przyjaciółka szybko jej przerwała.
— Ginny.
— O co chodzi? Macie
przed nami jakieś tajemnice?
Zainteresował się od
razu Ron.
— Pewnie, że nie, po
prostu wczoraj jak Ginny u mnie była to źle się czułam, ale teraz już jest
wszystko w porządku.
Ron uwierzył od razu w
słowa przyjaciółki, ale Hermiona widziała, że Harry przygląda się jej badawczo.
Tego chłopak nie było łatwo oszukać i tym razem wyglądał, jakby nie za bardzo
jej uwierzył. Już otwierał usta, aby coś powiedzieć, ale pojawiła się kelnerka
z ich zamówieniem, co uratowało Hermionę od niewygodnych pytań, ponieważ
wszyscy zajęli się jedzeniem i rozmowa na inny temat. Po około pół godziny odezwał
się Harry.
— Na Merlina,
zapomniałem kupić pasty do polerowania miotły. Ginny, pójdziesz po nią ze mną?
— Oczywiście, słońce.
— To my idziemy, a wy
poczekajcie tu na nas, powinniśmy niedługo wrócić.
— Dobra.
Odpowiedział Ron, a na
jego twarzy pojawił się lekki rumieniec. Hermiona nie była zadowolona z faktu,
że musi zostać sama z Weasleyem. Po opuszczeniu lokalu przez parę ich
przyjaciół, miedzy dwójka Gryfonów zapanowała niezręczna cisza, którą
postanowiła przerwać Hermiona.
— Co u ciebie, Ron?
— W sumie to mam jeden
problem.
— Coś się stało?
Zaciekawiła się Hermiona,
zastanawiając się, czy właśnie owo zmartwienie nie jest powodem dziwnego
zachowania Rona.
— Można tak powiedzieć,
bo widzisz, ja się chyba zakochałem.
— To cudownie, ja tu nie
widzę żadnego problemu.
— Ale chodzi o to, że ja
nie wiem, jak mam jej to pokazać.
— Po prostu jej to
powiedz. Dziewczyny nie lubią niezdecydowanych chłopaków, a tak w ogóle to znam
ją?
— Tak i to nawet nie
wiesz, jak dobrze.
Mówiąc to Ron ujął leżącą
na stoliku rękę Hermiony i uśmiechnął się do niej, przybliżając swoją twarz do
jej. Zdezorientowana panna Granger przez chwilę tkwiła w szoku, po czym szybko
wyrwała dłoń z ucisku Rona i odsunęła się patrząc na niego zaskoczona.
*****
Draco z Blaise’em
właśnie skończyli zakupy na Pokątnej i postanowili odwiedzić jeszcze lodziarnie
Floriana. Weszli do środka i zajęli miejsce w kącie lokalu. Po chwili kelnerka
przyniosła ich zamówienie, a mężczyźni pogrążyli się w rozmowie.
— Stary, czy to nie
Hermiona?
Draco na słowa
przyjaciele spojrzał tam, gdzie on i rzeczywiście jego oczom ukazała się
Granger oraz dwójka Weasleyów i Potter.
— Tylko szkoda, że w
towarzystwie tych błaznów.
Przyjaciele na nowo
zaczęli rozmowie, ale Draco co chwilę zerkał w stronę stolika, który zajmowali
Gryfoni.
— Patrz stary, ruda z
Potterem wychodzą, no ale oczywiście łasica zostaje, bajerować Granger, biedna
dziewczyna.
— Czyżby nasz Smoczek
był zazdrosny?
— Co, o czym ty
bredzisz? Ja zazdrosny?
Blaise jednak wiedział
swoje. Widać było, że jego przyjaciel najchętniej rozszarpałby Weasleya na
kawałki. Nagle Draco zauważył, jak Ron łapie Hermionę za rękę i przysuwa do
niej swoją obleśną gębę. Na ten widok krew się w nim zagotowała. Zacisnął
pięści pod stołem i gniewanie zmrużył oczy. Po chwili jednak z ulgą odnotował,
że dziewczyna wyrywa dłoń i odsuwa się od łasicy, patrząc na niego jak na
kretyna.
— Dobra, Diabeł, chodź.
Trzeba uratować Granger przed tym niewyżytym palantem.
— To może być ciekawe.
Obaj Ślizgoni wstali i
ruszyli w stronę stolika, który zajmowali Gryfoni. Draco podszedł do Hermiony
od tyłu i pocałował ją w policzek.
— Witaj, Granger.
Hermiona przestraszyła
się, ale gdy ujrzała dwójkę znanych jej chłopaków, uśmiechnęła się szeroko i w
duchu dziękowała im, że się zjawili.
— Cześć, Malfoy, hej,
Blaise.
— Możemy się dosiąść?
— Tak.
— Nie!
Odpowiedzieli
równocześnie Ron i Hermiona. Dwójka Ślizgonów kompletnie zignorował rudzielca i
zajęli wolne miejsca. Draco oczywiście usiadł na krześle obok Hermiony.
— Czy wy jesteście
głusi?! Powiedziałem, że macie tu nie siadać, więc wypad!
— Ron! Uspokój się
natychmiast.
Rudzielec poczerwieniał
jeszcze bardziej, ale zamilkł. Draco uśmiechnął się do niego złośliwie, po czym
zwrócił się do Granger
— To, co tam u ciebie,
słoneczko?
— Nie mów tak do mnie.
— Spokojnie,
księżniczko.
— Malfoy, przeginasz.
Hermiona doskonale
wiedziała, że Draco chce wkurzyć Rona, co mu się udało, ponieważ chłopak
wyglądał, jakby zaraz miał wybuchnąć. Nie uszło to również uwadze Zabiniego, który
postanowił dolać oliwy do ognia.
— A jak tam po
wczorajszym?
Hermiona spojrzała na
niego wzrokiem seryjnego mordercy, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć,
odezwał się Ron.
— Jakiem wczorajszym?! O
czym on mówi?!
— Blaise, proszę cię.
Tym razem Hermiona
spojrzała na Ślizgonów błagalnie. Widząc jej wzrok, obaj postanowili odpuścić.
Nie chcieli, wpędzić jej w kłopoty i narażać na kolejną awanturę ze strony tego
świra.
— Tak tylko żartowałem.
Hermiona odetchnęła,
widząc, że odpuścili i postanowił jak najszybciej zmienić temat, więc zwróciła
się do Dracona.
— A was co sprowadza na
Pokątną?
— Wiesz, najwyższa pora
zrobić zakupy do szkoły, w końcu wracamy tam za niecały tydzień.
— COO?! Jak to WRACAMY?!
— Co cię tak dziwi,
Weasley?
— Myślałem, że pupilki
Czarnego Pana skończyły już szkołę.
Na te słowa chłopaki
zacisnęli pięści pod stołem. Dla obu był to drażliwy temat, ponieważ żadne z
nich nie został śmierciożercą z własnej woli.
— Ty lepiej nie myśl,
Wieprzlej, bo ci to nie wychodzi.
— Licz się ze słowami ty
pieprzony kretynie!
— I kto to mówi, rude
beztalencie, żerujące na pracy i sławie innych.
Do kłótni wtrącił się
Diabeł, który nie zamierzał pozwalać na obrażanie siebie i przyjaciela.
— Ty się lepiej zamknij,
Zabini. Jesteś tylko bezużytecznym śmierciożercą!
— Ron, przestań, proszę
cię.
Wtrąciła się Hermiona
widząc, że robi się coraz gorzej.
— Znowu ich bronisz?!
Widzę, że zmieniłaś towarzystwo!
— Przestań, o czym ty
mówisz? Przesadzasz.
— Ja przesadzam?! Ja?!
To ty zadajesz się z jakimiś obślizgłymi wężami! Hermiona, czy ty już
zapomniałaś, że to są nasi wrogowie?!
— Wojna już dawno się
skończyła, Ronaldzie. Nie ma sensu dalej ulegać stereotypom, że Ślizgoni i
Gryfoni muszą się nienawidzić.
— O czym ty mówisz?! I
ty się niby uważasz za prawdziwa Gryfonkę?!
— Tak, Ron i to na pewno
lepszą od ciebie!
— Akurat! Jakaś brudna
szlama ma być lepsza ode mnie?! Niedoczekanie!
Hermionę bardzo zabolały
słowa chłopaka, po raz kolejny nazwał ją szlamą, „I on się niby uważa za mojego przyjaciela?!”
— Odszczekaj to śmieciu!
Warknął Draco, ściskając
w kieszeni różdżkę, zanim jednak Ron zdążył cokolwiek powiedzieć, odezwała się
Hermiona.
— Nie, powiedział to, co
myśli. Nie będę go zmuszała do przebywanie dłużej w towarzystwie szlamy, bo
jeszcze się pobrudzi.
Mówiąc to Hermiona
popatrzyła na chłopaka z żalem, ale i pogardą, po czym wstała i już chciała
zebrać swoje zakupy, ale ubiegło ją dwóch Ślizgonów. Gdy wszystko już zabrali,
skierowali się w stronę drzwi, a Hermiona na odchodne powiedziała jeszcze;
— Żegnaj, Weasley!
Już mieli wychodzić, gdy
w drzwiach pojawili się Harry i Ginny
— Hermiona, czemu
wychodzisz?
Zapytał zdezorientowany
chłopak, widząc wściekłą przyjaciółkę w towarzystwie dwóch znienawidzonych
Ślizgonów.
— Nie mam zamiaru
spędzać czasu z osobą, która uważa mnie za nic niewartą szlamę.
— Hermiona, o czym ty
mówisz?
— Zapytaj się swojego
przyjaciela. Przepraszam was, ale ja naprawdę już pójdę, do zobaczenia.
I nie czekając na
odpowiedź, wyszła z kawiarni, w towarzystwie dwójki Ślizgonów.
— W ogóle chciałam wam podziękować
za wczoraj i w sumie za dzisiaj też.
— Nie ma za co, widać
już taka nasz rola, żeby ratować się przed kretynami.
Powiedział Blaise, po
czym uśmiechnął się do dziewczyn.
— To, co robimy, skoro
pozbyliśmy się już zbędnych osób?
Tym razem odezwał się Draco,
który miał nadzieję przedłużyć ich spotkanie.
— Nie wiem jak wy, ale
ja wracam do domu. Demon na pewno już się za mną stęsknił.
— Kim jest Demon?
Zdziwił się Zabini.
— To pies Granger.
Powiedział Draco, zanim
dziewczyna zdążyła otworzyć usta.
— Ale czemu Demon?
— Bo pasuje do niego.
Tym razem odezwała się Hermiona.
— Taa akurat, obstawiam,
że to mała szczuropodobna imitacja psa, która ma tyle wspólnego z Demonem, co
nic.
— Żebyś się nie zdziwił.
Zaśmiał się Draco, po
czym zwrócił się do Hermiony.
— Granger, a może
zaprosisz nas do siebie, pokażesz Zabiniemu swojego pieska i przy okazji
spędzisz wieczór w miłym towarzystwie.
— Masz za wysokie
mniemanie o sobie, Malfoy.
— Ale ze mną chętnie
spędzisz wieczór, prawda?
Spytał Blaise i
uśmiechnął się słodko do Hermiony, puszczając jej przy tym oczko.
— Oczywiście, że tak.
— A ja to niby co?
Wtrącił się Malfoy,
udając oburzonego.
— Wybacz, stary, ale ona
woli mnie, ale chyba ostatecznie możemy ci przygarnąć.
— Musimy?
— Grabisz sobie, Granger.
Odezwał się Draco,
grożąc Hermionie palcem.
— Dobra, niech już wam
będzie, w takim razie chodźmy się teleportować.
Chłopaki uśmiechnęli się
szeroko i ujęli dziewczynę za ręce, aby móc się przenieść. Po chwili ich stopy
znowu dotknęły ziemi w jakiejś ciemnej uliczce. Przeszli kilkanaście metrów i
znajdowali się już na ganku domu Hermiony, która właśnie otwierała drzwi.
Ledwie przekroczyli próg, a w ich kierunku zaczął biec Demon z zamiarem
przywitania się ze swoją właścicielką.
— O kurwa!
Zawołał Blaise, który
nie spodziewał się zobaczyć biegnącego w jego kierunku dobermana, dlatego też
cofając się, tracąc równowagę i runął na ziemię. Pozostała dwójka wybuchła
niekontrolowanym śmiechem, a pies patrzył zdziwiony na bruneta.
— Co jest, Diabeł, boisz
się „małej szczuropodobnej imitacji psa”?
Zaśmiał się Draco,
widząc reakcję Zabiniego, która przeszła jego najśmielsze oczekiwania.
— Bardzo śmieszne, nie
mogliście mi powiedzieć, prawda?
Zapytał z wyrzutem
Blaise, podnosząc się z podłogi i zbierając zakupy Hermiony, które wcześniej
niósł.
— Blaise, ale wtedy nie
byłoby zabawy.
Stwierdziła Hermiona,
którą również cała ta sytuacja niezwykle rozbawiła.
— Taa, może wy się
dobrze bawicie.
— I to jak.
Potwierdził Malfoy, po
czym cała trójka ruszyła do salonu Hermiony.
— Ale powiem ci,
Granger, że nie spodziewałem się po tobie takiego potwora.
— Uważaj na słowa, on
rozumie więcej, niż ci się wydaje.
— Zapamiętam, wolę się
nie narażać czemuś, co bez trudu mogłobym mi połamać kości.
— On nie jest groźny,
chyba że ja jestem w niebezpieczeństwie lub nie ma mnie w pobliżu, to wtedy
bywa różnie.
— Będę pamiętał.
— To co, może się czegoś
napijecie?
— Chętnie.
Odpowiedział Draco.
Hermiona wstała i skierowała się w stronę kuchni.
— Chwila chyba nas tu z
nim nie zostawisz?!
Zapytał spanikowany Blaise.
Hermiona odwróciła tylko głowę i zwróciła się do psa.
— Demon, to są nasi
goście, więc zachowuj się grzecznie.
Uśmiechnęła się jeszcze
czule do swojego pupilka i zniknęła w kuchni.
— Smoku, on nam nic nie
zrobi, prawda?
— Diabeł, błagam cię,
nie panikuj.
Powiedział Malfoy,
przeciągając się na kanapie. W tym czasie Demon wstał z dywanu i skierował się
w stronę bruneta.
— Draco, zrób coś!
Krzyknął Blaise,
wciskając się głębiej w fotel, na którym siedział.
— Stary, nie rób z
siebie jakiejś rozhisteryzowanej panienki, tylko go pogłaskaj.
Zabini niepewnie
pogładził psa po głowie, po czym ten położył mu łeb na kolanach.
— No widzisz, idioto!
Żachnął się Draco. W tym
momencie do salonu wróciła Hermiona z butelką Ognistej, trzema szklankami i
talerzem z kanapkami.
— O widzę, że Blaise już
się nie boi mojego słoneczka.
— Granger, on nigdy się
mnie nie bał.
— Malfoy, jak już nie
raz ci mówiłam, masz zbyt wysokie mniemanie o sobie.
Hermiona uśmiechnęła się
złośliwie do Dracona, po czym spojrzała na Blaise, który z dużym entuzjazmem
drapał jej psa za uchem. Po chwili i ona usiadła na kanapie, wzięła butelkę i
rozlała bursztynowy płyn do trzech szklanek. Zabini od razu podniósł głowę i na
jego twarzy zagościł jeszcze szerszy uśmiech na widok ulubionego alkoholu i kanapek.
— Chyba zacznę tu
częściej wpadać.
Wstał z fotela i usiadł
obok kanapy, biorąc jedną z kanapek. Po chwili wszyscy poszli w jego ślady i
zaczęli jeść. W tym czasie Demon podszedł do Zabiniego i zaczął wpatrywać się w
jego kanapkę.
— No masz, bestio.
Uśmiechną się Blaise i
podał psu resztę swojej kanapki, po czym od razu sięgając po następną.
— I po co było tak
panikować? Ja od razu wiedziałem, że nie ma siły, żeby Diabeł nie dogadał się z
Demonem.
Cała trójka parsknęła
śmiechem na słowa Dracona, po czym odezwał się Zabini.
— Zabierasz go do
Hogwartu?
— Oczywiście, że tak.
Nie mogłabym go zostawić na tak długo.
— Dasz mi z nim czasem
wyjść na spacer, prawda?
— Chyba śnisz.
— Proszę, czy ja ci
wyglądam na osobę nieodpowiedzialną?
— Stary, pogrążasz się.
Cała trójka zaczęła się
śmiać. Siedzieli tak jeszcze długo, rozmawiając i popijając Ognistą. Gdy wybiła
druga w nocy, a oni opróżnili już dwie butelki alkoholu, wszyscy byli dość
wstawieni na czele z Diabłem.
— Jak ja was kocham,
moje wy gołąbeczki, ale oczywiście ciebie Demonku kocham najbardziej!
Stwierdził Zabini, po
czym przytulił się do psa leżącego obok niego i po chwili pogrążył się w śnie.
— Widzę, że Blaise ma
już dosyć.
— On tak zawsze. Jak się
upije, to najpierw robi się bardzo wylewny, a potem idzie spać.
— To zupełnie jak Ron.
Hermiona na wspomnienie
chłopaka od razu przypomniała sobie dzisiejszą kłótnię z nim i posmutniała, co
nie uszło uwadze Dracona.
— Nie przejmuj się tym
kretynem. Nie warto, skoro tak się zachowuje, to nie jest wart twojej uwagi, a
już tym bardziej tego, żebyś była przez niego smutna.
— Masz rację, nie będę
się nim przejmować. W końcu to on teraz zginie w zaległych pracach domowych, a
nie ja. Tylko martwi mnie jedno, jak zareagują Harry i Ginny na zaistniałą
sytuację.
— Jeśli wezmą stronę
rudzielca, to są takimi samymi kretynami jak on.
— Ale to są moi
przyjaciele.
— Czy nie tak samo
mówiłaś o tej rudej łasicy?
Hermiona posmutniała
jeszcze bardziej, bo wiedziała, że Draco ma rację. Uważała Rona za swojego
przyjaciele, a tymczasem on obrażał ją w taki sposób, tylko dlatego, że nie
podoba mu się to, z kim rozmawia. „Zaraz,
zaraz, przecież nikt mi nie będzie mówił, co mogę robić, a czego nie. To moje
życie i nie pozwolę nim nikomu dyrygować. Malfoy ma rację, jeśli moi najbliżsi nie
są w stanie zaakceptować moich decyzji, to znaczy, że nie są moimi prawdziwymi
przyjaciółmi.”. Po wysnuciu tych
wniosków Hermionie od razu poprawił się humor i uśmiech zagościł na jej twarzy,
co od razu zauważył Draco.
— Co ci się tak nagle
humorek poprawił?
— Doszłam do wniosku, że
masz rację i nie mam się czym przejmować.
— Bo widzisz, kotku, ja
zawsze mam rację.
— Po pierwsze, nie mówi
do mnie kotku, a po drugie wcale nie masz zawsze racji.
— A właśnie, że mam.
Przekomarzali się tak
jeszcze przez około godzinę, aż w końcu i oni osunęli się w ramiona Morfeusza.
*****
Rano jako pierwszy
obudził się Blaise i przez chwilę nie miał pojęcia, gdzie jest i dlaczego do
jasnej cholery śpi na podłodze, wtulony w jakiegoś psa. Głowa bolała go
niemiłosiernie, więc dopiero po chwili przypomniał sobie wydarzenia z wczoraj.
Podniósł się powoli z podłogi, po czym rozejrzał się po salonie. Jego wzrok
przykuła para śpiąca na kanapie. Blaise uśmiechną się na ten widok. Draco spał
z głową odchylona do tyłu, przez co wyglądał bardzo zabawnie, ale nie to było
najlepsze. Na jego kolanach leżała Hermiona, a ręka Malfoya spoczywała na jej
talii. Zabini podszedł do kanapy i ze złośliwym uśmiechem na ustach krzyknął.
— Wstawać
śpiochy!
Śpiąca para poderwała
się natychmiast do góry, czego od razu pożałowali. Głowy dosłownie pękały im od
środka.
— Zabini, ty kretynie
pojebał cię już do reszty?!
Warknął Draco, łapiąc
się za głowę, po czym zwrócił się do Hermiony.
— Granger, błagam cię,
powiedz mi, że masz eliksir na kaca.
— To chyba oczywiste, że
mam.
Hermiona wstała i poszła
do kuchni, a po chwili wróciła, niosąc ze sobą trzy buteleczki wypełnione
błękitnym płynem. Podała po jednej chłopakom, po czym cała trójka na raz wypiła
ich zawartość.
— Kocham tego, kto
wymyślił to cudo.
Oświadczył Blaise,
czując się już o niebo lepiej.
— To, co powiecie
jeszcze na śniadanie?
— Byłoby bosko.
— To idźcie się ogarnąć,
a ja coś przygotuje.
— O nie, ty pójdziesz
się ogarnąć, a my coś ugotujemy.
Zadeklarował Draco ani
myśląc zrezygnować ze swojej koncepcji.
— Świetny pomysł.
Poparł przyjaciela Blaise.
— Skoro chcecie.
Hermiona uśmiechnęła się
i zniknęła w korytarzu, pozostawiając chłopaków samych.
— To, co ugotujemy?
Zapytał Draco, gdy obaj
z przyjacielem znaleźli się już w kuchni.
— Co powiesz na naleśniki?
— Nie, odpada, wczoraj
na śniadanie zrobiłem jej naleśniki.
— A no tak zapomniałem,
że ty tu już jesteś stałym bywalcem.
— Zamknij się, stary,
chodź lepiej zobaczyć, co ma w lodówce, może wtedy cos wymyślimy.
Zrobili jak powiedział
Malfoy. Po chwili zastanowienie zdecydowali się na jajecznice na bekonie.
Wzięli potrzebne składniki i zabrali się do roboty.
W tym samym czasie
Hermiona wzięła prysznic, ubrała się, ogarnęła włosy i
po mniej więcej dwudziestu minutach wyszła z łazienki, kierując się w stronę
jadalni. W całym domu unosił się zapach smażonych jajek i bekonu. Ślizgoni
czekali już na nią przy nakrytym stole.
— Nareszcie, wiesz, jacy
jesteśmy głodni.
Powiedział Blaise, gdy Hermiona
zajmowała miejsce naprzeciwko niego.
— Nie marudź, smacznego.
Jedli, co chwilę
wybuchając śmiechem, z powodu wygłupów Zabiniego.
— Hermiona, musimy
częściej do ciebie wpadać.
— Już to wczoraj
mówiłeś.
— Ale powtarzam, żebyś
przypadkiem nie zapomniała.
Dopili kawę, po czym
zanieśli brudne naczynia do zmywarki.
— My się już chyba
będziemy zbierać. Dochodzi południe.
Stwierdził Draco,
spoglądając na zegarek.
— Masz rację, Smoku.
Przytaknął mu Blaise, po
czym ruszyli za Hemioną w stronę drzwi. Gdy stali już na ganku, zaczęli się
żegnać.
— Do zobaczenia na
dworcu, Hermiona.
Powiedział Diabeł i
przytulił dziewczynę, podnosząc ją przy tym.
— Stary, wystarczy już
tych czułości. Chyba nie chcesz udusić Granger, a poza tym inni też chcą się
pożegnać.
— Draco, przecież o mnie
nie musisz być zazdrosny.
Malfoy spojrzał na
przyjaciela spod byka, na co ten uśmiechnął się tylko złośliwie.
— Dobrze ci radzę,
zamknij się, bo nie ręczę za siebie.
Warknął Draco, którego
docinki Zabiniego zdecydowanie nie bawiły.
— Już dobra. Ja znikam
pa.
Pożegnał wszystkich
Blaise i się teleportował. Zostali sami. Przez chwilę panował cisza, którą
przerwał Draco.
— Do zobaczenia, Granger.
Pocałował ją w policzek
i przytulił do siebie. Uwielbiał mieć tę drobną dziewczynę w swoich ramionach.
Po chwili jednak delikatnie się do niej odsunął.
— Do zobaczenia, Malfoy.
Odpowiedziała Hermiona i
uśmiechnęła się do znikającego chłopaka.
Nareszcie jest! :) Podoba mi się, jak każdy rozdział, ale mam taką propozycję, żebyś po napisaniu rozdziału przeczytała go kilka razy i poprawiła błędy, bo niektóre w oczy rażą. :P Ogólnie bardzo mi się spodobało. Czekam na kolejny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńWiem, rozdział będzie poprawiony tylko moja beta ma lekkie opóźnienie no a ja obiecałam rozdział dzisiaj, więc.:)
UsuńPoprostu bajka kobieto czyta się lekko i przyjemnie można się uśmiać do łez kocham ten blog
UsuńJezu! Wspaniały blog! Chce więcej i to jak najszybciej <3
OdpowiedzUsuńZakochałam się.. no! <3
Co tu więcej pisać.. nie wiem. Brak mi słów ;D Czekam na następny i zapraszam do mnie ;D
http://hermionariddle-story.blogspot.com/
Jej jak ja lubię twojego bloga ;) Jest taki... ojej nawet nie wiem jaki. Długość rozdziałów wprost idealna, a treść <3 Mogłabyś tylko dodawać trochę częściej rozdziały :) Nie to, że coś, ale się zakochałam w opowiadaniu i jak wypadam z wątku to mi się ciężko czyta :) Ale nic nie mówię, a raczej piszę, bo i tak jest suuuper. Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńdramione-something-real.blogspot.com
Obiecuje, że jak tylko ogarnę wszystko w szkole to rozdział będą pojawiały się częściej ;D
Usuń[SPAM]
OdpowiedzUsuńChcesz poznać piękną i wzruszającą historię, zarazem mającą w sobie tyle emocji i wybuchowości?
Masz okazję! Victoria, zwykła nastolatka, która prowadzi dotychczasowy normalny tryb życia, przeżywa szok. Otóż spotyka wielką gwiazdę popu, która niezbyt trudzi się codziennością. Ona- totalnie wybuchowa, dziewczyna z power'em, On-dzieli z nią wszystkie te same cechy. Victoria całym sercem go nienawidzi, a mimo to dalej nadarzają się okazje, gdy tych dwoje się spotykają 'przypadkiem'.
http://jb-love-story-polska.blogspot.com/2013/05/2.html
Zapraszam!
no świetnie! :D
OdpowiedzUsuńjeeeej, jak ja nie lubię Rona! :x działa mi już na nerwy ;__;
Ohh, nie mogę się doczekać powrotu do Hogwartu ;)
zapraszam do mnie: droga-do-milosci.blogspot.com -chciałabym bardzo poznać Twoją opinie ;)
Ślicznie :D.
OdpowiedzUsuńCo prawda pogubiłaś troszkę przecinki i takie tam (np. przecinek przed "ale") Ale (XD) i tak jest super Czekam na następną notkę z niecierpliwością i pozdrawiam:)
Zapraszam na :
hermiona-do-konca-granger.blogspot.com
:D
JEZU KOCHAM CIĘ ZA TWOJEGO BLOGA ;D
OdpowiedzUsuńświetne rozdziały i piszesz świetnie <3 normalnie nie moge się doczekać kolejnego :D napiszesz mi kiedy się pojawi ? ;)
BO ŻE normalnie przezajekurwabisty <3 kochaaam i pozdrawiam SWAG ; )
http://dramionezakladomilosc.blogspot.com/
Ja tez chce takie sniadanko codziennie :3 Musze wynajac od Mionki Draco i Blaise'a
OdpowiedzUsuńCudny rozdział!!!!
OdpowiedzUsuń1) Diabeł i Demon oraz ich "miłość" boskie!!!
2) "Nie, odpada wczoraj na śniadanie zrobiłem jej naleśniki. to zdanie wg mnie jest urocze!
3) "Uwielbiał mieć tą drobna dziewczynę w swoich ramionach" <3
Lecę czytać dalej! Wciągnęłam się :)
Robisz jeszcze dość dużo błędów, stawiasz za mało przecinków, pojawiają się literówki. I nie jestem w stanie zdzierżyć "muc", to woła o pomstę do nieba.
OdpowiedzUsuńJednak nadal tu jestem, a to już piąty rozdział, więc coś musi być w Twoim opowiadaniu. Choć może bardziej czekam na rozwój wypadków. Bo na razie akcja idzie gładko, za gładko można by powiedzieć. Idę czytać kolejne rozdziały :)
pozdrawiam, jus
MEGA!
OdpowiedzUsuńNajlepsze! :
- Co powiesz na naleśniki.
- Nie, odpada wczoraj na śniadanie zrobiłem jej naleśniki.
- A no tak zapomniałem, że ty tu już jesteś stałym bywalcem. <3 <3 <3 <3 <3 :)
O kurcze!!!!
OdpowiedzUsuńNajlepszy rozdzial! <3333333333333333333333
Kit z bledami, blog uwielbiam!
Uzaleznilam sie od czytania!
Blaise i Demon! Moja ulubiona para! <333
Haha haha <3
Zgodze sie z Natalka, to najlepsza kwestia, taka urocza *.*!
Ta dwojka slizgonow w twoim wydaniu jest boska! <33
Ron, kufa nienawidze go -,-
Ciekawa jestem, czy zrobisz Bliny czy zostawisz Hiny :D
Pozniej zajrze, bo teraz musze juz zejsc :(((
Pozdrawiam <3
Dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com
Genialne, zakochała się. Diabłowi humor dopisuje, czyli to co lubię najbardziej! Draco taki opiekuńczy. Już lubię Demona. Nie sądziłam że Zabini będzie się bał ,,szczuro- podobnej imitacji ,,psa.Czekam na dalsze rozwijanie się akcji.
OdpowiedzUsuńJ.K.
Jeju zakochałam sie znowi.
OdpowiedzUsuńKOCHAM DRACO.
UWIELBIAM ZABINIEGO.
Mam nadzieje że zrobisz Bliny.
Demon kochanu piesek i Bleis- tacy słodcy...
RON WIEPRZLEJ TO
S
K
O
N
C
Z
O
N
Y
I
D
I
O
T
A
kocham twoje bloga *ͺ*
Mionka taka urocza °ͺ°
A i śliczne stroje.
~~~~~~~~~~JaniK
ale ślicznie ! pięknie !
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie momenty !
ten wieczór i przebudzenie.. i jajecznica ! :-D
Cuuudo ! :-*
Pięknie piszesz ! :-D
Nooo to teraz jedziemy do Hogwartu, taaak ? *_* Bosko :-D
CzytelniczkaGreen.
Uroczo *.*
OdpowiedzUsuń- Tula
uu a jednak Ginn, pomyłka
OdpowiedzUsuńRon to kreetyn .
Świetnie czytam daleej :)
Pozdrawiam,
Tsuki
*_*
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym blogu !!
I Zabini !!
Wielbię go :3
I znowu się czepiam błędów -_-
I zgodzę się z Zakochaną że niektóre aż za bardzo rażą w oczy ;\
Życzę weny i Pozdrawiam
Oliwia~
I LIKE IT!!! Dopiero początek,ale fajnie się rozkręca;)
OdpowiedzUsuńjeszcze dużo rozdziałów przede mną,ale to dobrze;)
zapraszam do mnie.
http://niekoniecznie-rywalizacja-dramione.blogspot.com/
Jak ja cię kocham za te rozdziały, Aniołku. :c ♥
OdpowiedzUsuńNo awwww. <3
M x
Reakcja na Demona ^.^ bezcenne..
OdpowiedzUsuńRon zachował się jak idiota! Idę czytać następny rozdział.
Haha zajebisty Diabeł będzie ślub z pieskiem? xD
OdpowiedzUsuńDramionella♥
"bliska pocałowanie Malfoy."?!?!?!?!?!?!?!?!?!
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to rozdział jest przeuroczy,chwyta za serce i uśmiałam się jak nigdy.A reakcja Diabła na szczuro-podobną imitacje psa...bezcenna xD Bardzo podobają mi się dialogi między Draco a Hermi,są prze słodkie.Niestety widzę furę literówek :(
Bardzo zabawny rozdział :) Uśmiałam się przy nim :) Zapowiada się bardzo ciekawie ;>
OdpowiedzUsuńhttp://saveyourself-kt.blogspot.com
O nie :C Myślałam, że Harry i Ron, no cóż trudno :> Rozdział fantastyczny, oby tak dalej !!
OdpowiedzUsuńO nie :C Myślałam, że Harry i Ron, no cóż trudno :> Rozdział fantastyczny, oby tak dalej !!
OdpowiedzUsuńMasz styl do ubrań ,są boskie i fajnie ,że wykorzystałaś hiper-łącze. Nie wielu się na to decyduję, bo i nie umię. A ty masz talent i jest to jak narazie najlepsze Dramionie jakie czytam , ale kiedy przeczytam całość wtedy dam ostateczną opinię. POWODZENIA !!!
OdpowiedzUsuńHej :D wpadłam tu i czytam z zaciekawieniem. mimo błędów czyta sie przyjemnie i lekko, za co duzy plus. sama pisze dramione, wiec serdecznie zapraszam. buziaki :)
OdpowiedzUsuńdramione-opowiadania.blog.pl
"Diabłu" nie "Diabłowi", "móc" nie "muc", "mogłabym" pisze się razem, tak samo jest "tymczasem" a nie "tym czasem", "byłoby" a nie "było by".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mega fajny rozdział a sam Merlin by się nie powstydzil. No a opisując krótko moje poglądy chyba tak to mogę nazwac to tak. Ron jest idiotom. Draco i Blais są boscy itp itd no koniec tego gadania
OdpowiedzUsuńA Sakazar mi świadkiem że ten blog jest jednym z najlepszych o ile nie najlepszym
Weny Lav
~Ślizgonka