niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 12



Za oknem szalała burza, drzewa uginały się pod siłą wiatru, a deszcz dudnił w szyby. Błyskawice, co chwilę rozdzierały mrok, a pewien arystokrata siedział w swoim salonie ze szklanką Ognistej. Lucjusz Malfoy wpatrywał się w okno, myśląc o swoim synu. Nie mieściło mu się w głowie, jak jego jedyny pierworodny mógł mu się sprzeciwić. Od zawsze starał się go wychować na godnego następcę. Przekazywał mu swoje poglądy i uczył posłuszeństwa, a teraz? Jego jedyny dziedzic po prostu się go wyrzekł. Był przekonany, że to wina jego żony. Narcyza pomimo wielu awantur na ten temat nadal wychowywała Dracona po swojemu. Starała się mu okazywać jak najwięcej uczuć i matczynej miłości – czemu oczywiście jej mąż był przeciwny. Uważał, że nie należy napełniać głowy ich syna takimi rzeczami jak miłość, czy przyjaźń. Chciał, aby był twardy i nie kierował się uczuciami, tylko rozumem i rządzą władzy. Draco zawsze był powodem dumy dla ojca, zachowywał się jak wzorowy arystokrata i Malfoy – zimny, nieczuły, egoista, który pomiatał zdrajcami krwi i szlamami oraz myślał tylko o sobie. A teraz, doszły go słuchy, że jego syn zadaje się z brudną mugolaczką Granger. Nie mógł zrozumieć, jak można w taki sposób hańbić szlachetny ród Malfoyów. Nie obchodziło go, że dzięki tej dziewczynie Czarny Pan odszedł, czego wbrew pozorom on również pragnął. Nie lubił być nikomu posłuszny, a to właśnie wiązało się z byciem śmierciożercą – bezgraniczne oddanie Voldemrotowi. Pomimo że wiele rodzin czystej krwi zmieniło swoje poglądy, on nadal pomiatał mugolami, a tym bardziej tymi z nich, którzy ośmielili się wedrzeć do ich świata i okrywać hańbą nacje czarodziejów. Przez takich jak oni wiele starych rodów zostało splugawionych szlamem. Zawsze był pewny, że jego to ominie. Widział swojego syna jako pracownika ministerstwa na wysokim stanowisku, ze szlachetnie urodzoną żoną u boku. Miał już nawet na oku idealną kandydatkę na to miejsce, a mianowicie starszą córkę Greengassów Dafne, ale oczywiście Draco musiał pokrzyżować jego plany. Jednak Lucjusz nie należał do ludzi, którzy tak łatwo się poddają. Jednego był pewny, nie pozwoli jakiemuś szczeniakowi przez jego widzi mi się zniszczyć tego, na co jego przodkowie i on sam tak ciężko pracowali.
Nagle do salonu weszła Narcyza i usiadła naprzeciwko męża. Chciała jeszcze raz z nim porozmawiać na temat ich syna. Jako matka strasznie cierpiała, gdy Draco oświadczył, że nie może żyć dłużej w tej toksycznej rodzinie i nie chce mieć już nic wspólnego ze swoim ojcem. Bardzo ją to zabolało, ale doskonale go rozumiała. Sama najchętniej porzuciłaby Lucjusza i w końcu zaczęła być wolna. Coraz częściej nachodziły ją takie myśli. Kiedyś trwała tu dla Dracona, musiała go chronić, aby nie przesiąknął złem ostatecznie. Owszem, kochała swojego męża pomimo tych wszystkich krzywd, których doświadczyła z jego strony, ale nie mogła znieść myśli, że miałaby już nigdy nie przytulić swojego jedynego syna. Postanowiła jeszcze raz porozmawiać z Lucjuszem, aby przekonał Dracona do powrotu do domu, dając mu wolną rękę.
— Myślałeś nad moją ostatnią prośbą?
Zaczęła niepewnie, z twarzy mężczyzny nie mogła nic wyczytać, zresztą jak zwykle.
— Jak mniemam, chodzi ci o naszego syna.
Odparł lekko poirytowany Malfoy. Miał już serdecznie dosyć gadania żony na temat tego gówniarza.
— Tak, bo gdybyś z nim porozmawiał i dał trochę więcej…
— Nie mam zamiaru z nim rozmawiać. Zniesławił całą naszą rodzinę, ale jeszcze tego pożałuje.
— Lucjuszu, błagam cię, to jest nasz syn.
— Ja już nie mam syna! Zejdź mi z oczy!
Narcyza posłusznie wstała i z gracją wszyła, jednak w środku wszystko w niej krzyczało. Nie mogła zrozumieć, jak jej mąż może być tak bezduszny. Zawsze był wyniosły i dumny, ale teraz stał się zwykłym tyranem, nieliczącym się z nikim. Wyszła do ogrodu, który był jej ulubionym miejsc w całym domu, to był jej azyl. Właśnie tu mogła swobodnie zachowywać się ze swoim synem. Przesiadywali tu godzinami, podczas gdy Malfoy Senior był w pracy lub w swoim gabinecie. To właśnie w tym ogrodzie starała się obudzić dobro w Draconie. Na wspomnienie tych chwili po policzku kobiety spłynęła łza, a zaraz za nią kolejne. Upadła na kolana i ukryła twarz w dłoniach, rozklejając się na dobre.

*****

W pokoju wspólnym Gryffindoru znajdowali się niemal wszyscy. Za oknem szalała straszna burza i nikomu nie uśmiechało się opuszczać zamku. Harry siedział w fotelu z Ginny na kolanach. Jego myśli krążył wokół Hermiony. Od wypadku widział się z nią tylko raz, gdyż teraz nie wychodziła już od czterech dni ze swojego dormitorium. Martwił się o nią, w końcu była dla niego jak siostra. Teraz uświadomił sobie, jak bardzo ją z Ginny zaniedbali. Byli tak pochłonięci sobą i tym, że na nowo mogą być razem, że oddalili się od Hermiony. Nigdy nie myślał, że będzie wdzięczny Malfoyowi za to, że jest przy niej. Jakby mu ktoś kiedyś powiedział, że trójka najgorszych Ślizgonów będzie wsparciem dla jego najlepszej przyjaciółki, podczas gdy on ją zawiedzie, to wysłałby go na przymusowe leczenie do św. Munga. Wiedział jedno, musi naprawić ich relacje i to jak najszybciej. Jego rozmyślania przerwał głos Ginny.
— Harry…
— Yhy…
— O czym myślisz?
— O Hermionie.
— To tak, jak ja. Wiesz, że zachowujemy się, jak świnie w stosunku do niej?
— Wiem i mam straszne wyrzuty sumienia. Ona była przy nas zawsze, gdy jej potrzebowaliśmy, bez względu na wszystko.
— No właśnie, a ona na pewno teraz też nas potrzebuje. Ta sprawa z Ronem, a teraz jeszcze ten wypadek z chimerą. Nawet nie chcę myśleć, co by się stało, gdyby nie Malfoy.
— Swoją drogą to ciekawe, co się stało, że aż tak się zmienił.
— Kto by pomyślał, że fretka ma ludzkie uczucia. Ale chyba naprawdę nie jest taki zły. Hermiona wygląda z nim na szczęśliwą.
Harry zrobił duże oczy. Nie mógł wyobrazić sobie panny Granger i Malfoya razem, to było po prostu nierealne.
— A-ale czy ty myślisz, że oni… no wiesz?
— Raczej nie.
— Raczej?
— Harry, nie udawaj, że nie widzisz, jak oni na siebie patrzą i zachowują się względem siebie.
Potter zamyślił się na chwilę. Rzeczywiście widział to wszystko, ale nie dopuszczał do siebie myśli, że tę dwójkę mogłoby łączyć coś więcej.
— Coś tam widziałem, ale to Malfoy! Przecież to…
— Niemożliwe? Jak dla mnie po popisach mojego brata nie ma rzeczy niemożliwych.
— Do tej pory nie mogę uwierzyć, jak on mógł zrobić coś takiego. Ja rozumiem, że jest zazdrosny, ale wszystko ma swoje granice.
— Mnie to mówisz. Znam go od zawsze i w życiu bym się tego po nim nie spodziewała. Owszem bywał wybuchowy, ale nie do tego stopnia. Kiedy po tym incydencie w Sowiarni chciałam z nim pogadać, to tylko na mnie nawrzeszczał i powiedział, że mam się nie wtrącać. Ale jak ja mam siedzieć cicho, kiedy ktoś krzywdzi moją przyjaciółkę?
— Wiem, Ginny, ale miejmy nadzieję, że to się więcej nie powtórzy i będzie jak kiedyś.
Ruda uśmiechnęła się i wtuliła w swojego chłopaka. Żadne z nich nie zdawało sobie sprawy, ile jeszcze złego doświadczy ich przyjaciółka…

*****

Blaise i Pansy właśnie wracali z błoni. Byli na spacerze z Demonem, gdyż jego właścicielka już od sześciu dni pozostawała pod stałą kontrolą nadopiekuńczego Dracona, który absolutnie zabronił jej jakichkolwiek eskapad. Hermiona leżała bez przerwy i mogła wychodzić jedynie do łazienki, co bardzo jej nie odpowiadało, gdyż czuła się już dobrze. Draco jednak nie dał się tak łatwo przekonać i bezustannie jej pilnował. Nawet w czasie lekcji przychodził, co przerwę i sprawdzał, jak się czuje. To było słodkie i schlebiało Hermionie, że ktoś się tak o nią troszczy, ale chwilami stawało się nie do zniesienia. Para Ślizgonów była już na piątym piętrze. Całe popołudnie spędzili razem na zewnątrz. Od początku roku bardzo się do siebie zbliżyli i każdy widział, że jest to coś więcej niż przyjaźń. Przeszli przez portret i od razu skierowali się do pokoju Gryfonki, gdyż ze względu na jej stan zdrowia to właśnie tam para Prefektów spędzała czas. Weszli do środka i zastali tam uroczy obrazek. Draco siedział okrakiem na Hermionie, łaskocząc ją, a ta zwijała się ze śmiechu, krzycząc.
— Malfoy! Przestań, proszę!
Ślizgoni roześmiali się. Blaise odchrząknął, aby uświadomić Prefektom ich obecność, ale to nic nie dało.
— Hej gołąbeczki, wróciliśmy!
Para w końcu odwróciła głowy w stronę gości. Malfoy zrobił minę typu, „Akurat teraz?”, a Hermiona spłonęła rumieńcem i wykorzystując nieuwagę chłopaka, zrzuciła go z siebie, a ten z głośnym hukiem spadł na podłogę. Pansy i Blaise wybuchli głośnym śmiechem, a panna Granger zasłoniła usta dłońmi.
— Na Salazara, Granger, czy ty chcesz mnie zabić?
Marudził Draco, podnosząc się z ziemi i siadając obok dziewczyny.
— Przepraszam, ja nie chciałam.
— Może jakbyś mnie ładniej przeprosiła, to bym ci wybaczył.
Mówiąc to, patrzył na Hermionę z łobuzerskim uśmiechem. Ta pokręciła z politowaniem głową, ale przysunęła się i cmoknęła go czule w policzek.
— Coś czuję, że stać cię na więcej.
— Owszem, ale na więcej trzeba sobie zasłużyć.
— A kto się tobą zajmuje od kilku dni i jest twoim osobistym ochroniarzem?
Hermiona jednak kompletnie go zignorowała i zwróciła się do przybyłych gości, którzy w dalszym ciągu stali w drzwiach.
— Siadajcie, przecież nie będziecie tak stać.
Ślizgoni zamknęli za sobą drzwi i usiedli na łóżku, po czym Blaise objął swoją towarzyszkę w talii, na co ta uśmiechnęła się promiennie. Prefekci wymienili porozumiewawcze spojrzenia, po czym odezwał się Draco.
— Czy my o czymś nie wiem?
Uniósł sugestywnie jedną brew i patrzył wyczekująco na przyjaciół.
— Wiecie o absolutnie wszystkim.
Zaśmiała się Pansy.
— Uważaj, bo ci uwierzę, przecież…
— Malfoy, przestań wtykać nos w nieswoje sprawy.
Wtrąciła się Hermiona, posyłając Ślizgonom uroczy uśmiech.
— O i ja się zdecydowanie zgadzam z Hermioną. Powiedz nam lepiej, jak się czujesz, no i jak Draco sprawdza się w roli pielęgniarki?
— Czuję się świetnie, a ten idiota przez cały czas mnie terroryzuje.
— To dla twojego dobra, więc przestań marudzić, Granger.
— No widzicie! I ja tak mam cały czas, przecież to jest nie do zniesienia. Bez przerwy słyszę tylko, „Musisz leżeć”, „Nie wolno Ci wstawać”, „Masz odpoczywać”.
Hermiona idealnie naśladowała głos Dracona, na co wszyscy wybuchli śmiechem, oczywiście poza samym zainteresowanym, który zrobił naburmuszoną minę.
— Nie dąsaj się już tak. W ramach pocieszenia mogę ci powiedzieć, że pielęgniarka byłaby z ciebie świetna. W białym fartuszku i czapeczce też by ci było do twarzy.
Na słowa Hermiony dwójka Ślizgonów ponownie wybuchła śmiechem.
— Grabisz sobie, Granger i to bardzo.
— Radziłbym ci nie zadzierać ze Smokiem, bo bywa naprawdę okropny.
Zadrwił Blaise.
— Każdego smoka do się poskromić, wystarczy mieć dobry sposób.
— O Draco, widzę, że ktoś cię w końcu przytemperuje.
Wtrąciła się Pansy.
— Mnie? Przytemperować? Dobre sobie. To jej trzeba ostudzić ten Gryfoński temperament, ale na to ja już mam swoje sposoby.
Mówiąc to, pogłaskał dziewczynę po policzku, po czym powoli zjechał ręką na jej nagie ramię. Po jej plecach przeszedł przyjemny dreszcz, ale natychmiast się opanowała.
— Zboczeniec.
— Może my was jednak zostawimy samych, bo widzę, że tu się ciekawy wieczór zapowiada.
— Zabini, jeszcze słowo, a nie ręczę za siebie.
Warknęła poirytowana Hermiona. Była zła na siebie, że ta fretka tak na nią działa. Każdy bliższy kontakt z nim wyłączał u niej logiczne myślenie, co bardzo ją niepokoiło. Zawsze była opanowana i rozsądna, a teraz jakiś chłopak bez trudu nią manipulował.
— Za dużo przebywasz z Draconem, robisz się tak samo nieopanowana, jak on.
Hermiona posłała Blaise’owi mordercze spojrzenie. Już miała coś odpowiedzieć, jednak usłyszała pukanie w szybę. Zanim jednak zdążyła wstać, Draco już wpuścił sowę. Ptak zatoczył koło, upuścił list na łóżko i wyleciał. Hermiona natychmiast wzięła kopertę i zaczęła czytać.

Panno Granger i Panie Malfoy.

          Proszę stawić się w moim gabinecie jutro o 20, mam do Was bardzo ważną sprawę.
Hasło to Feniks.

                                                                                                    Dyrektor
                                                                                                   Minerwa McGonagall

— Ciekawe, czego do nas chce ta stara jędza.
Zastanawiał się na głos Malfoy.
— Chyba nic nie zrobiliśmy, w końcu od kilku dni siedzę tu bez przerwy.
— W ogóle to kiedy nasz Draco ma cię zamiar wypuścić?
Zapytała Pansy.
— Jutro już wracam na lekcje i na reszcie uwolnię się od tego marudy.
— A co, nie podobało ci się moje towarzystwo?
Zapytał Draco, uśmiechając się łobuzersko. Hermiona w odpowiedzi złapała za poduszkę i cisnęła nią prosto w głowę Ślizgona, śmiejąc się przy tym.
— Tak się chcesz bawić?
Draco złapał z drugą poduszkę i tak rozpoczęła się wojna, w którą po chwili zostali wciągnięci również Blaise i Pansy. Bawili się tak, jak małe dzieci przez dobre pół godziny, aż w końcu wszyscy opadli z sił.
— Jesteście nienormalni.
Wydyszał Zabini, po czym wszyscy roześmiali się serdecznie.
— I to mówi ktoś, kto wyznaje wszystkim miłość, po czym zasypia na dywanie wtulony w psa.
Stwierdziła Hermiona z wrednym uśmiechem.
— To było tylko raz i dawno, a do tego po pijaku. A poza tym to wasza dwójka robi najlepsze przedstawienia. Przez dobry tydzień nikt nie mówił o niczym innym tylko o tym, jak Draco niósł wrzeszczącą Hermionę do stołu Slytherinu.
— To wszystko przez niego!
Tu panna Granger wskazała na Dracona, jednak zanim ten zdążył cokolwiek powiedzieć, przerwała mu Pansy.
— Ej, jest już po dwudziestej pierwszej. Chyba pasowałoby się zbierać.
Tu spojrzała na Blaise’a i oboje zaczęli wstawać. Pożegnali się krótko i, gdy już wychodzili, usłyszeli kawałek kłótnie Prefektów.
— Ja pierwsza zajmuję łazienkę.
— Nie ma mowy, Granger, nie mam zamiaru czekać godzinę.
— Byłam pierwsza i nie waż się ze mną kłócić.
— A co powiesz na wspólną kąpiel?
— Zboczeniec.
Mówiąc to, Hermiona wstała i wyprowadziła go za drzwi, rzucając tylko na odchodne.
— Nawet nie próbuj mi się wpakować do łazienki, Malfoy
I zamknęła drzwi. Szybko złapała wszystkie potrzebne rzeczy i poszła do łazienki. Była pierwsza, więc zabezpieczyła drzwi zaklęciem i już po chwili leżała w gorącej kąpieli. Nagle usłyszała, że ktoś próbuje otworzyć drzwi, ale bezskutecznie.
— Przykro mi, mówiłam, że idę pierwsza!
— Nienawidzę cię, Granger!
— Ja ciebie też. Malfoy!
Siedziała jeszcze tak jeszcze około dwudziestu minut, a gdy w końcu wyszła na zewnątrz, czekał tam na nią poirytowany Smok.
— Nareszcie, ile można czekać?
— Do skutku, dobranoc.
Hermiona uśmiechnęła się złośliwie i zniknęła za drzwiami swojej sypialni. Weszła pod kołdrę i już po chwili zasnęła.

*****

Hermiona już od dłuższego czasu była na nogach. W końcu mogła wrócić na zajęcia. Szybko umyła się i ubrała, po czym zajęła się lekturą w salonie. Po trzydziestu minutach u jej boku pojawił się Draco.
— To jak idziemy?
— Tak.
I poszli na śniadanie. Każde jadło przy swoim stole, jednak na lekcje również udali się razem, jako pierwsze mieli dzisiaj Zielarstwo.
Większość zajęć minęła im szybko, nawet nie spostrzegli, kiedy byli już na obiedzie. Hermiona wyszła z Wielkiej Sali, a tam czekał na nią Draco.
— Granger, czy ty zawsze musisz się tak grzebać?
— Nikt ci nie kazał na mnie czekać, a swoją drogą, co ty tu robisz?
— Mam dla ciebie bardzo kuszącą propozycję.
— Już się boję, to może chodźmy już do siebie, a powiesz mi po drodze.
Draco przytaknął tylko i ruszyli na piąte piętro.
— Masz jakieś plany na popołudnie?
— O dwudziestej mamy być u McGonagall, a wcześniej to raczej nie.
— Świetnie, w takim razie idziemy na spacer.
— A skąd wiesz, że ja gdziekolwiek z tobą pójdę?
— Która by nie chciała spędzić popołudnia z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole, wybitnym szukającym…
— Zapatrzonym w siebie idiotą.
Dokończyła za niego Hermiona, uśmiechając się złośliwie, na co Draco zrobił obrażoną minę.
— Aż taki straszny jestem?
— Nawet gorszy.
— Kobiety, opiekujesz się taką, a i tak jest źle.
— Życie, Malfoy, życie.
— Dobra to idziesz na ten spacer, czy nie?
— W sumie to i tak nie mam nic lepszego do roboty.
Po chwili byli już w swoich dormitoriach. Hermiona przebrała się szybko, wzięła Demona i wyszła z pokoju w tym samym momencie, co Draco. Oboje uśmiechnęli się do siebie i poszli na błonia. Całe popołudnie minęło im w bardzo miłej atmosferze, śmiali się i ganiali z Demonem, jak małe dzieci. Dopiero około dziewiętnastej wrócili do siebie, zostawili psa i poszli na spotkanie z panią dyrektor. Po kilku minutach byli już pod posągiem chimery. Hermiona wzdrygnęła się lekko na wspomnienie potwora, przez którego o mało nie straciła życia. Draco zauważył to i objął ją czule, po czym podał hasło. Pojawiły się schody, po których wspięli się wyprostu do gabinetu. Po uzyskaniu pozwolenia weszli do środka.
— Witajcie, usiądźcie.
Prefekci posłusznie zajęli miejsca na fotelach przed biurkiem.
— Zapewne zastanawiacie się, po co was tu zaprosiłam. Otóż mam dla was propozycję. Nasza szkoła bierze udział w wymianie między narodowej. W tym roku współpracujemy z Durmstrangiem. W ramach tej wymiany obie szkoły wysyłają dwójkę uczniów, którzy spędzają tydzień w drugiej placówce. Spośród podopiecznych naszej szkoły zostaliście wytypowani na reprezentantów Hogwartu.
— A kiedy mielibyśmy tam jechać?
Zapytał Draco, tak właściwie to było mu wszystko jedno, czy pojedzie do tej szkoły, czy nie.
— Za cztery dni, wtedy też przybędą uczniowie na wasze zastępstwo. Przenieślibyście się tam za pomocą świstoklika. Jak jest wasza decyzja, mogę na was liczyć?
— Oczywiście!
Odpowiedziała z entuzjazmem Hermiona. Zawsze chciała poznać inne szkoły magii, a teraz nareszcie nadarzyła się ku temu okazja.
— A pan, panie Malfoy?
Draco wahał się przez chwilę. Nieraz słyszał, że Durmstrang nie należy do przyjemnych miejsc. Z drugiej jednak strony nie mógł puścić tam Granger samej.
— Zgadzam się.
— Wspaniale. W takim razie wszystko ustalone. Świstoklik odlatuje w niedziele z mojego gabinetu o dziewiątej, radziłabym spakować się wcześniej i nie spóźnić. Macie jakieś pytania?
Oboje pokręcili przecząco głowami.
— W taki razie życzę miłego wieczoru.
Prefekci wstali i skierowali się w stronę drzwi. Nagle jednak Hermionie nasunęło się jedno pytanie.
— Pani profesor, a czy będę mogła zabrać ze sobą psa?
— Przykro mi, panno Granger, ale to niemożliwe. W Durmstrangu nie wolno trzymać żadnych zwierząt poza sowami.
— Dziękuję, do widzenia.
Wyszli z gabinetu, kierując do swojego pokoju wspólnego.
— Co za cholerni ignoranci! Jak można zabronić trzymania psów, przecież to jest niedorzeczne! I co ja teraz niby zrobię?
— Granger, uspokój się. Mam genialny pomysł, Diabeł na pewno z pocałowaniem ręki zajmie się Demonem.
— Jesteś pewny, że to dobry pomysł i, że się zgodzi?
— Uwierz mi, Blaise ma fioła na punkcie tego twojego potwora.
Hermiona zrobiła oburzoną minę i trzepnęła chłopaka w ramię.
— Sam jesteś potworem, mój Demon jest uroczy.
— Widzisz, czyli mam z nim coś wspólnego, chociaż nadal uważam, że ja
jestem przystojniejszy.
Draco uśmiechnął się uroczo i zmierzwił włosy, które już i tak był w artystycznym nieładzie.
— A ty jak zwykle skromny.
— A ty przemądrzała.
Na te słowa Hermiona zmrużyła gniewnie oczy, ale nic nie odpowiedziała. Postanowiła go ignorować, bo wiedziała, że właśnie to go najbardziej denerwuje. Po chwili, tak jak myślała, Dracona zaczęło bardzo irytować to, że ktoś go traktuje, jak powietrze.
— Nie masz zamiaru się do mnie odzywać?
Cisza.
— Jak chcesz, ja nie muszę z tobą gadać.
Szli tak w spokoju, a Draco z każdym krokiem był coraz bardziej poirytowany.
— Nie no, Granger, przestań!
— Ale ja absolutnie nic nie robię, nawet się nie odzywam.
Hermiona postanowiła w końcu przemówić, gdyż była bliska wybuchnięcia śmiechem, widząc zachowanie chłopaka.
— No właśnie!
— Jakie to straszne, wielki Draco Malfoy został zignorowany przez przemądrzałą Gryfonkę.
Zironizowała, uśmiechając się złośliwie. Miała satysfakcję z tego, że udało jej się go wyprowadzić z równowagi.
— Jak ja z tobą wytrzymuję?
— Mogłabym ci zadać to samo pytanie.
Kłócili się tak, póki nie dotarli do swojego salonu. Potem każde z nich umyło się i poszli spać.

16 komentarzy:

  1. świetnie :D
    no no, ciekawe co się będzie działo na tym wyjeździe xd
    Malfoy opiekuńczy? cudnie ♥
    czekam na więcej :)
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa tego pobytu w innej szkole ;)
    Prosze rozwiń wątek Blaisa i Pansy ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to "nic się nie dzieje"? Właśnie dzieje się, dzieje. :) Czekam na kolejną notkę. Też mnie bardzo interesuje ten wyjazd. Mam przeczucie, że coś ciekawego się tam zdarzy. :P Weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmn ciekawe co będzie się działo na wymienię :D no i Blais i Pansy ciekawe,ciekawe :D Rozdział super chociaż taki hmmm jakby to określić o mało się w nim dzieje a ja lubię akcje ;) no cóż zobaczymy co będzie dalej :D ale opiekuńczy i troskliwy Malfoy mnie zdziwił i ciekawe co wymyślii Lucjusz ja to bym go cruciatusem potraktowała żeby się ogarna w końcu a jak to by nie pomogło to avada i z głowy ;) To chyba tyle ;) Pozdrawiam Lili :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nadrobiłam wszystkie rozdziały to teraz opinia - Podoba mi się! :D Naprawdę bardzo ciekawy pomysł, choć postawa Rona przerażająca, a akcje dramione takie raz gorące, raz znów iście koleżeńskie, to całość przyjemnie się czyta. Na pewno będę śledziła ciąg dalszy dlatego dużo, dużo weny :)
    Pozdrawiam!
    Venetiia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeden z najlepszych blogów które czytam ! Super ! Kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Oooo! <3
    Boski! Czekam na kolejny.. mam nadzieje , że na tej wymianie coś będzie między Draco i Mioną ;D
    Życzę weny i dodaj nowy rozdział jak najszybciej ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super. Ciekawe co stanie się w Durmstrangu, mam przeczucie że coś złego!! Idę czytać.\

    J.K.

    OdpowiedzUsuń
  9. Piknie ! Może być ciekawie na wymianie ! A może znowu jakiś debil sie do niej doklei ? Ajj tam! Dracze będzie przy niej ! :3
    Piknie, piknie, piknie! I.. PIKNIE ! <3
    CzytelniczkaGreen.

    OdpowiedzUsuń
  10. bitwa na poduszki - <3, ciekawe co z tym Zabinim i Pansy ;)
    - Tula

    OdpowiedzUsuń
  11. świetneee :)
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  12. razem czy sobno spać? xD
    KoFFam twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawe jak wygląda ta inna szkoła. Poza tym według mnie mało się dzieje ,ale ok.:-)

    OdpowiedzUsuń
  14. "Widzimisię" razem, "porzuciłaby" razem, "wysłałby" razem, "naprawdę" razem, "nareszcie" razem, "międzynarodowej" razem.
    Ooo ciekawe kto przybędzie do Hogwartu i co się będzie działo w Durmstrangu, już mi coś świta, ale obadamy jak będzie :P
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń