Drażniące promienie
słońca wdarły się za zasłony łóżka Hermiony. Dziewczyna niechętnie uchyliła
powieki i przeciągnęła się niczym kotka. Wstała i spojrzała na zegarek,
dochodziła szósta, co oznaczało, że do śniadania została im zaledwie godzina.
Ociągając się, podeszła do szafy, wzięła wszystko, czego potrzebowała, po czym
poszła do łazienki. Gdy po dwudziestu minutach była już gotowa i wróciła do pokoju,
Draco nadal smacznie spał i nie wyglądało na to, aby zamierzał się obudzić. Hermiona
odłożyła wszystkie rzeczy, po czym podeszła do niego.
— Draco, wstawaj.
Jedyną reakcją blondyna
było to, że przewrócił się na drugi bok. Hermiona szturchnęła go trochę
mocniej, ale to również nie przyniosło pożądanych rezultatów.
— Malfoy, wstawaj, bo
się spóźnimy!
Draco niechętnie uchylił
powieki, ale już po chwili ponownie je zamknął.
— Granger, jest środek
noc, więc z łaski swojej daj mi spokój.
— Jest szósta
trzydzieści.
— No właśnie.
Hermiona przewróciła
oczami. Sama należała do rannych ptaszków, więc nie rozumiała, jak można tyle
spać.
— Wstawaj, bo się
spóźnimy.
— Nigdzie nie idę.
Hermionę coraz bardziej
irytował śpiący Malfoy, który zachowywał się, jak dziecko. Skoro jednak nie
chciał wstać po dobroci, to niestety Hermiona była zmuszona użyć bardziej
drastycznych środków.
— Wstajesz, czy nie?
Zapytała po raz ostatni,
choć doskonale wiedziała, jaką uzyska odpowiedź.
— Nie.
— Jak chcesz.
Mówiąc to, wyciągnęła
różdżkę, skierowała jej koniec w stronę Dracona i wypowiedziała w myślach
formułkę zaklęcia.
— Aquamenti.
Z końca magicznego
patyka, prosto w twarz śpiącego Dracona, wystrzelił strumień lodowatej wody,
dając natychmiastowy efekt. Arystokrata poderwał się gwałtownie z łóżka, przez
co wylądował na podłodze, na co Hermiona oczywiście wybuchła śmiechem.
— Granger! Zabije cię!
— Nie dałeś mi wyboru, a
poza tym uznaj to za wyrównanie rachunków, a teraz się zbieraj. Czekam przed
drzwiami.
I nie czekając na
odpowiedź, po prostu wyszła z pokoju. Draco podniósł się z podłogi, mamrocząc
coś pod nosem o bezczelnych Gryfonach i poszedł do łazienki. Po jakichś
piętnastu minutach był już gotowy i wyszedł z sypialni.
— O widzę, że nasz
śpiący królewicz raczył się obudzić.
Zaśmiała się Hermiona z
perfidnym uśmiechem. „Mam na nią zły
wpływ”, przeszło przez myśl Draconowi.
— Jeszcze jedna taka
pobudka, a nie ręczę za siebie.
— Oczywiście, już się
boję, a teraz chodźmy na śniadanie.
I ruszyli na posiłek,
kłócąc się w dalszym ciągu. Punkt siódma znaleźli się na miejscu. Spokojnie
zjedli śniadanie, po czym podeszli do dyrektora.
— Witam moi drodzy.
Chciałbym was poinformować, że będziecie uczęszczać na lekcje najstarszych
klas. Wyznaczę dwójkę uczniów, którzy po was przyjdą i pokażą wam, gdzie
dzisiaj będą odbywać się wasze zajęcia, a po południu tak jak mówiłem, macie
wolne.
Prefekci skinęli głowami
na znak, że rozumieją, pożegnali się grzecznie i wrócili do pokoju. Siedzieli
tam może dziesięć minut, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Oboje wstali i
podeszli do nich, po czym Draco nacisnął na klamkę. Ich oczom ukazali się dwaj
młodzieńcy, których znali już z obiadu. Obaj na widok Hermiony uśmiechnęli się
lubieżnie, co bardzo nie spodobało się dziewczynie i odruchowo przysunęła się
bliżej Dracona. Ten objął ją ramieniem, po czym nie zaszczycając spojrzeniem
ich przewodników, wyszli z pokoju.
— Ja jestem Mark, a to
Kris.
Oświadczył chłopak,
który wczoraj obmacywał Hermionę.
— Szczerze to jakoś mnie
to szczególnie nie interesuje, więc jeśli łask to pokażcie nam, co macie
pokazać i nie zmuszajcie do przebywania w waszym towarzystwie dłużej, niż jest
to konieczne.
Warknął Draco, patrząc z
nienawiścią na dwójkę stojących przed nim rówieśników, którzy właśnie
zrozumieli, że z tym kolesiem nie warto zadzierać. Mężczyźni lekko speszeni
odwrócili się i zaczęli pokazywać Prefektom, gdzie odbywają się ich dzisiejsze
zajęcia. Jak się okazało, mieli dzisiaj mieć siedem godzin: Eliksiry,
Zielarstwo, Historie Magii, Wróżbiarstwo, Opiekę nad Magicznymi Stworzeniami,
OPCM i na koniec lekcje Quidditcha. Piętnaście minut później stali już pod salą
Eliksirów, która ku oburzeniu Dracona nie znajdował się w lochach, które jak
się później dowiedzieli, nie były dostępne dla uczniów. Nie musieli długo
czekać na przybycie nauczyciela, którym okazał się gruby, łysiejący mężczyzna o
bardzo niechlujnym wyglądzie. Wszyscy weszli za profesorem do klasy, która była
tak samo mroczna i nieprzyjemna, jak cała reszta zamku. Draco z Hermioną zajęli
miejsce w ostatniej ławce przy oknie. Zajęcie należały do wyjątkowo nudnych, a
do tego nauczyciel sprawiał wrażenie, jakby sam nie wiedział, o czym mów, co
chyba było prawdą. Hermiona nawet poprawiała go kilka razy, na co ten w końcu
kazał jej siedzieć cicho i przestać przeszkadzać mu w prowadzeniu lekcji.
Oburzona panna Granger prychnęła tylko i do końca lekcji siedziała z obrażoną
miną. Gdy w końcu zadzwonił dzwonek, Prefekci jako pierwsi opuścili klasę.
— Co za idiota!
Kompletny ignorant, jak można ludziom takie bzdury opowiadać!? Przecież to się
nie mieści w głowie!
Piekliła się Hermiona w
drodze na Zielarstwo, które okazało się równie beznadziejne, co Eliksiry. I tak
ku rozpaczy panny Granger wyglądała każda lekcja, niekompetentni nauczyciele,
którzy nie dopuszczali do siebie myśli, że mogliby się pomylić. Hermiona coraz
bardziej żałowała, że w ogóle tu przyjechała. Liczyła na poszerzenie swojej
wiedzy i nauczenie się czegoś nowego, a tymczasem była zmuszona do obcowania z
bandą kompletnych idiotów. Najchętniej już wróciłaby do Hogwartu, ale czekał
ich jeszcze prawie tydzień męczarni w tym okropnym zamku. W końcu nadeszła
ostatnia lekcja, czyli Quidditch, na którą zapewne Draco by się cieszył, gdyby
nie fakt, że prowadził ją Wiktor Krum. Wyszli poza teren zamku i już po chwili
byli na boisku. Zajęli miejsca na trybunach i zaczęli przypatrywać się grze.
Draco z rozbawieniem obserwował, jak ci idioci nieustannie zerkają na Granger i
za wszelką cenę starają się popisać swoimi wątpliwymi umiejętnościami. Jeden z
nich tak się zapatrzył na Hermionę, że wleciał prosto na swojego kolegę, przez
co obaj spadli z mioteł. Draco bawił się wyśmienicie, oglądając poczynania
grających, dopóki nie spostrzegł, że w ich stronę leci Krum.
— Hermiona, chodź,
przelecimy się na miotle.
Powiedział mężczyzna,
wypinając dumnie pierś. Dziewczyna spojrzała niepewnie na Bułgara. Za żadne
skarby nie miała zamiaru nigdzie z nim lecieć.
— Nie, raczej nie.
Stwierdziła stanowczo,
ignorując wyciągniętą dłoń Wiktora.
— Nie opowiadaj głupstw,
tylko wsiadaj.
Hermioni nie podobała
się jego pewność siebie. Myślał, że każdy zrobi to, co on w danej chwili chce. „W sumie to Malfoy jest taki sam.” ,
co więc miał takiego Malfoy, czego brakowało Krumowi, pomimo że pod wieloma
względami byli podobni? Hermiona nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie, ale
wiedziała jedno, nie zamierzała nigdzie teraz lecieć. Wiktor jednak nie dawał
za wygraną, złapał ją z rękę i usiłował przyciągnąć do siebie. Hermiona chciała
się wyrwać, ale jakie szansę miała drobna osiemnastolatka z dorosłym mężczyzną?
— Wiktor, zostaw mnie w
tej chwili, ja nie chcę nigdzie z tobą lecieć.
Zanim jednak profesor
zdążył cokolwiek powiedzieć, Draco poderwał się z miejsca i chwycił Hermionę za
drugą rękę.
— Czy ty nie rozumiesz
słowa „nie”, prostaku? Zostaw ją w tej chwili.
— Ty się nie wtrącaj,
Malfoy, z tobą nie rozmawiam.
— Dosyć!
Krzyknęła Hermiona,
wiedząc, że zaraz może się zrobić bardzo nieprzyjemnie.
— Draco, uspokój się, a
ty zostaw mnie w tej chwili i zapamiętaj sobie, że jak mówię nie, to znaczy
nie.
Draco z tryumfalnym
uśmiechem obserwował, jak na twarzy Bułgara maluje się wściekłość, po czym bez
słowa odlatuje. Prefekci ponownie usiedli i zajęli się rozmową, aż w końcu
nastał koniec lekcji. W wyśmienitych humorach zeszli z trybun i już mieli udać
się do zamku, gdy na ich drodze stanął Krum.
— Hermiono, możemy
porozmawiać na osobności?
— Dobrze, ale szybko,
Draco, spotkamy się w pokoju.
— Chodźmy do szatni.
Przeszli przez drzwi
znajdujące się najbliżej i znaleźli się w pomieszczeniu cuchnącym potem. Draco
za to nie miał najmniejszego zamiaru iść do pokoju, koniecznie musiał się
dowiedzieć, o co chodzi. Rzucił na siebie zaklęcie kameleona i zaczął
obserwować parę przez niedomknięte drzwi.
— O co chodzi?
Zapytała Hermiona,
patrząc wyczekująco na mężczyznę. Jakoś nieszczególnie miała ochotę na rozmowę
z nim po ostatniej sytuacji na trybunach.
— Hermiona, muszę ci coś
powiedzieć. Bo widzisz, gdy cię teraz zobaczyłem, zdałem sobie sprawę, że
jesteś dla mnie bardzo ważna i, że nigdy nie przestałem cię kochać.
Hermionę zatkało, w
życiu nie spodziewała się czegoś takiego. Jednak była pewna, że ona nie odwzajemnia
uczyć mężczyzny. Owszem zawsze miło go wspominała, w końcu był jej pierwszym
chłopakiem, ale nic poza tym. Po chwili, gdy już otwierała usta, aby coś
powiedzieć, Wiktor przyciągnął ją do siebie i niezbyt delikatnie pocałował.
Draco, który nadal stał za drzwiami, poczuł, jak coś ściska mu wszystkie
wnętrzności. Nie chcąc dłużej patrzeć na to wszystko, odwrócił się na pięcie i
szybkim krokiem skierował się do zamku. Hermiona przez chwilę tkwiła w szoku,
ale gdy zrozumiała, co się dzieje, natychmiast odepchnęła mężczyznę od siebie i
wymierzyła mu siarczysty policzek.
— Co ty sobie
wyobrażasz?! Że przyjdziesz do mnie, sprzedasz jakąś ckliwą bajeczkę o miłości,
a ja rzucę ci się w ramiona?!
Wiktor stał i nie
wiedział, co ma zrobić. Prawdę mówiąc, to nie tego się spodziewał, ale pomimo
wszystko nie zamierzał się tak łatwo poddać.
— Ale posłuchaj, ja
naprawdę cię kocham i strasznie za tobą tęskniłem przez te cztery lata.
— No właśnie cztery lat!
Kogo ty chcesz oszukać, mogę się założyć, że przez ten czas obracałeś niejedną
panienkę, a teraz nagle mnie zobaczyłeś i coś ci się ubzdurało!
— To nie moje wina, że
nie mogliśmy się widywać. Ty byłaś w Hogwarcie, a ja grałem w Quidditcha.
— Ale to nie zmienia
faktu, że ja nic do ciebie nie czuję!
— Hermiona, ale daj nam
szanse!
— Nie!
Krzyknęła wściekła i
wyszła z szatni, pozostawiając załamanego Wiktora samego.
*****
Draco leżał na swoim
łóżku, tępo wpatrując się w sufit. Myślał nad tym, co przed chwilą zobaczył. Na
samo wspomnienie tego czuł ogarniającą go złość. On był przy Granger cały czas,
troszczył się o nią, gdy najbardziej potrzebowała kogoś bliskiego i, co z tego
miał? Nic, a jakiś pieprzony Krum przychodzi po czterech latach, wyznaje jej
miłość, a ona od razu wpada mu w ramiona. Jeszcze niedawno sama się na niego
wściekła, że całował się z Dafne, a teraz robiła to samo. Nie mógł pojąć, o co
chodzi tej dziewczynie. Najpierw jest o niego zazdrosna, a potem obściskuje się
z jakimś tępym osiłkiem. Draco był zły na siebie, że tak się przejmuje tym, co
robi ta przeklęta Granger. Nagle jego rozmyślania przerwało pojawienie się
obiektu jego myśli. Hermiona wpadła do pokoju, jak burza, trzaskając drzwiami,
po czym rzuciła się na swoje łóżko, ukrywając twarz w poduszce. Zupełnie nie
zwróciła uwagi na swojego współlokatora. Ten zaś odczuł bardzo silną potrzebę
wyżycia się na niej za to, że tak mu namieszała w głowie.
— Pogratulować
ukochanego, Granger. Znalazłaś swój ideał: tępy, brzydki, osiłek. Idealnie do
siebie pasujecie.
Hermiona podniosła głowę
i spojrzała pytająco na Dracona. Nie dość, że była wściekła, to jeszcze on
najwidoczniej chciał ją wkurzyć jeszcze bardziej.
— O czym ty znowu
bredzisz, Malfoy?
— O twoim ukochanym
gorylu Krumie.
— O co ci…
Nagle pojęła, o czym
mówi. Wychodzi na to, że ten gad ją podsłuchiwał, ale jak widać nie do końca.
— Ty bezczelny chamie!
Jak śmiesz podsłuchiwać moje prywatne rozmowy?!
Draco zmieszał się
trochę. Teraz czuł się, jak mały chłopiec przyłapany na czymś przez
rodziców. Ale w końcu był Malfoyem, więc
nie dał niczego po sobie poznać.
— Uwierz mi, że wolałbym
tego nie widzieć. O mało nie puściłem pawia, jak się do siebie przyssaliście.
— Trzeba było nie
podglądać, jesteś po prostu bezczelny!
— Przynajmniej nie mam
chłopaka przypominającego małpę nie tylko z wyglądu!
— To nie jest mój
chłopak! A ty lepiej pilnuj swojego nosa i Greengrass, żeby ci się nie
puszczała na prawo i lewo, jak robi to teraz!
— Nie obrażaj mnie! Ja
nie mam nic wspólnego z tą wywłoką!
— Oczywiście, poza
obściskiwaniem się to nic! Ale powiem ci, że pasujecie do siebie, oboje
jesteście tak samo puści!
— Granger, nie poz…
— Zamknij się i w końcu ode
mnie odpieprz, Malfoy!
Mówiąc to, wstała i
wybiegała z pokoju, ponownie trzaskając drzwiami. Ogarnęła ją zimna furia. Co
ten bezczelny dupek sobie wyobrażał? Nie dość, że ją szpieguje, to jeszcze ma
czelność urządzać jej jakieś awantury. Zachowywał się zupełnie tak, jak ona,
gdy zobaczyła go z Dafne, ale to musiałoby znaczyć, że on też jest… zazdrosny?
Hermiona zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno nie za ostro zareagowała. W
końcu mogła mu na spokojne wytłumaczyć, co się stało, jak on jej, a nie od razu
na niego nawrzeszczeć. Miała kompletny mętlik w głowie, ale w końcu postanowiła
wrócić do pokoju. Za pół godziny miał rozpocząć się obiad, a ona jeszcze
chciała wyjaśnić sprawę Kruma z Malfoyem. Szybko dotarła do sypialni i weszła
do środka. To, co tam zastała, kompletnie ją zaskoczyło. Draco siedział na
łóżku z jakąś długonogą blondynką, a jego ręka znajdowała się na jej kolanie. Hermiona
jednak nie dała po sobie poznać, że w jakikolwiek sposób ruszyło ją to, co zobaczyła.
Jak gdyby nigdy nic skierowała się w stronę swojego łóżka, rzucając parze
niezbyt przyjemne spojrzenie.
— Malfoy, mógłbyś z
łaski swojej nie sprowadzać tu swoich panienek?
— Będę robił to, co mi
się podoba.
Warknął Draco, patrząc
jej głęboko w oczy.
— Zauważ, że to jest też
mój pokój, a ja nie życzę sobie tu żadnych dziewuch. Jak koniecznie chcesz ją
przelecieć, zrób to gdzie indziej.
Oburzona blondynka
prychnęła jedynie, patrząc z niesmakiem na Hermionę.
— A co, Granger,
zazdrosna? Ciebie nawet kijem by żaden nie tknął. Chodź, Alice, idziemy stąd.
Para wstała i skierowała
się w stronę drzwi. Draco objął swoją towarzyszkę w talii, jednak zanim wyszli,
klepnął ją w pośladek, na co ta tylko zachichotała.
— Odpieprz się, Malfoy!
„Skoro tak chcesz pogrywać, to jeszcze zobaczymy, kto będzie
górą!” Hermiona
była zdeterminowana, aby dopiec Malfoyowi, a do głowy przychodził jej tylko
jeden pomysł. Spojrzała na zegarek, do obiadu zostało dwadzieścia minut.
Powinna się wyrobić. Szybkim krokiem ruszyła do łazienki i przywołała do siebie
kosmetyczkę. Wyjątkowo zrobiła sobie makijaż i za pomocą zaklęcia pomalowała
paznokcie. Poprawiała jeszcze tylko włosy i poszła się przebrać. Spojrzała w lustro,
wyglądała nieco wyzywająco, ale przecież właśnie o to jej chodziło. Uśmiechnęła
się przebiegle do swojego odbicia, po czym wyszła. Po chwili była już przed
wejściem do sali, w której odbywał się obiad. Zatrzymała się na chwilę i wzięła
głęboki oddech. „Dam radę, jeszcze pokaże
temu wstrętnemu Ślizgonowi!” Na twarz przywołała uroczy uśmiech, po czym
powolnym krokiem wkroczyła do sali. Jak na komendę wszyscy spojrzeli w jej
stronę. Męska część obecnych – nawet pośród kadry nauczycielskiej – wpatrywała
się w nią z pożądaniem, śledząc dokładnie każdy jej ruch. Hermiona uśmiechnęła
się jeszcze szerzej i zlustrowała wzrokiem cały stół. W końcu upatrzyła sobie
grupkę chłopaków siedzących nieopodal Malfoya, któremu oczywiście towarzyszyła
jego nowa koleżanka. Kręcąc seksownie biodrami, podeszła do wybranych uczniów i
zagadnęła do nich uwodzicielskim głosem.
— Cześć, chłopacy, mogę
się dosiąść?
— Oczywiście!
Odpowiedzieli chórem,
robiąc jej miejsce i wpatrując się w nią z uwielbieniem.
— Dziękuje, słodcy
jesteście.
Stwierdziła Hermiona,
nie przestając się uroczo uśmiechać. Nie lubiła odstawiać takich szopek, ale
czego się nie robi, aby dopiec pewnemu arystokracie, który w tym momencie
siedział kilka miejsc dalej i prawie kipiał ze złości. Nie mógł znieść widoku
Granger flirtującej z tymi kolesiami, którzy nadskakiwali jej na każdym kroku.
Nie zwracał nawet uwagi na swoją towarzyszkę, która nieustannie szczebiotała mu
coś do ucha. Zaczęła go już nawet powoli irytować swoją obecnością. Zaczepił ją
tylko, dlatego, aby dopiec Hermionie, ale nie przyszło mu do głowy, że ona
zrobi to samo z tą różnicą, że zamiast jednego chłopaka będzie podrywała
pięciu. Przez cały obiad Malfoy nie spuszczał wzroku z niej, a gdy ta w końcu
wstała, od razu podążył za nią. Szybko ją dogonił i po chwili szli już ramię w
ramię.
— Co ty do cholery
wyprawiasz?
Warknął wściekły Draco,
na co Hermiona uśmiechnęła się jedynie złośliwie. Właśnie o to jej chodziło,
chciała go wyprowadzić z równowagi tak jak on ją.
— Nie wiem, o co ci
chodzi.
— Wiesz doskonale. Co to
miało być za przedstawienie przed chwilą?
— Ja tylko zawieram nowe
znajomości.
Jej niewinny uśmiech i
słodki głosik jeszcze bardziej rozwścieczył Dracona.
— Piękne sobie
towarzystwo wybrałaś, zgraja napalonych idiotów.
— Nie powinno cię
obchodzić, z kim ja się zadaję. Zajmij się lepiej swoją wytapetowaną koleżanką.
Zresztą, jak to sam stwierdziłeś, nikt mnie nawet kijem nie dotknie, więc nie
wiem, o co ci chodzi.
Powiedziała z przekąsem
Hermiona i przyspieszyła kroku, jednak jej towarzysz zrobił to samo.
— Jak się znowu w coś
wpakujesz, to ja nie mam zamiaru cię ratować.
— Nikt ci nie każe,
obejdzie się.
— Akurat, już to widzę.
Hermiona nagle
gwałtownie się zatrzymała. Miała już dosyć tej chorej rozmowy. Teraz Prefekci
stali, mierząc się gniewnym wzrokiem.
— O co ci chodzi?
Prowadzasz się z pierwszą lepszą szmatą, a mnie prawisz jakieś cholerne kazania,
jak tylko rozmawiam z jakimś chłopakiem. Dlaczego?
Draco zamyślił się na
chwilę nad pytaniem Granger. Prawda była tak, że najzwyczajniej w świecie bał
się o nią, a poza tym był cholernie zazdrosny. Ale oczywiście jego duma nie
pozwalała mu na przyznanie się do tego. Uśmiechnął się więc tylko złośliwie, po
czym odezwał się lekceważącym tonem.
— Wiesz, tak właściwie
to nic mnie to nie obchodzi, co i z kim robisz. Możesz się puszczać na prawo i
lewo.
Hermiona wytrzeszczyła
oczy. Takiej odpowiedzi się nie spodziewała, ale na pewno nie zamierzała dać mu
się obrażać, już nie. Pod wpływem impulsu wymierzyła Malfoyowi mocny policzek.
— Dla twojej wiadomości
ja w przeciwieństwie do twoich panienek nie jestem jakąś szmatą, a ty nie masz
prawa mnie obrażać!
Po tych słowach
odwróciła się na pięcie i ruszyła w tylko sobie znanym kierunku. Draco stał
jeszcze chwilę oszołomiony tym, co przed chwilą zaszło, jednak w końcu się
ogarnął i wrócił do pokoju jeszcze bardziej wściekły. Od razu postanowił się
wykąpać, bo to był jedyny sposób, aby ukoić jego zszargane nerwy. Po pięciu
minutach leżał już w gorącej wodzie, do której dolał jakiegoś płynu stojącego
na wannie. W całej łazience unosiła się dziwnie znajoma woń cytryn. W końcu
uświadomił sobie, że właśnie tak pachniała Granger. Niechętnie musiał przyznać,
że bardzo podobał mu się ten zapach. I tak, zamiast zapomnieć o wszystkim, na
nowo zaczął myśleć o Hermionie. Zastanawiał się, czy aby na pewno nie
przesadził. W końcu ona nie zrobiła nic takiego, a on urządził jej awanturę,
jak jakiś Weasley, na samą myśl o tym się wzdrygnął. Jakby tego było mało,
nazwał ją puszczalską. Kolejne, co go męczyło to sprawa Kruma. Sam na własne
oczy widział, jak ten wyznał jej miłość i ją pocałował, a teraz ona flirtuje z
innymi kolesiami, podczas gdy Wiktor siedzi przy stole nauczycieli z miną
seryjnego mordercy. Nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. Powoli
docierało do niego, że powinien z nią normalnie porozmawiać, a nie wrzeszczeć
i, że chyba musi ją… przeprosić? „Nie no
zaraz, ja jestem Malfoy, zawsze dostaję to, czego chcę i nie będę przepraszał
żadnej laski. Jak będzie chciała, to sama do mnie przyjdzie.” Draco
zadowolony ze swoich przemyśleń, uśmiechnął się sam do siebie. Nie dostrzegł
jednak jednej luki w swoim planie. Granger nie przypominała pierwszej lepszej
laski, a do tego była dumną i zawziętą Gryfonką.
*****
Hermiona spacerowała
korytarzami zamku, co chwilę słysząc gwizdy i okrzyki chłopaków, których
mijała. Kompletnie się tym jednak nie przejmując, w końcu dotarła do celu
swojej podróży – biblioteki. To było jedyne miejsce w zamku, gdzie mogła
oderwać się od tego wszystkiego, od rzeczywistości. Do pokoju nie chciała wracać,
jakoś nieszczególnie miała ochotę spotkać teraz Malfoya. Wiedziała, że trochę
przesadziła, dając mu w twarz, ale z drugiej strony nikt nie będzie bezpodstawnie
nazywać ją szmatą, a już tym bardziej facet, który zmienia dziewczyny, jak
rękawiczki. Nie zamierzała nikomu pozwolić na takie traktowanie siebie. Znała
swoją wartość i żaden mężczyzna nie będzie jej w taki sposób poniżał. Ona im
jeszcze wszystkim pokaże.
Genialny rozdzial, juz nie moge doczekac sie kolejnego :)
OdpowiedzUsuńGeniuuuuszzzz !!!
OdpowiedzUsuńDodaj szybko jeszcze dzisiaj nowy rozdzial ploooooooooszzzzzzeeeee .... <33333
Naprawdę kocham tego bloga. Z każdym rozdziałem utwierdzam się w tym przekonaniu. Widzę, że ty też nie lubisz Kruma xD Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniej notki, ale powiem szczerze, że najzwyczajniej ją przegapiłam. Zabrałam się za 14 i za chwilę uświadomiłam sobie, że nie czytałam 13 :) Kiedy 15?? :DD Dodasz ją może w jakimś super ekspresowym tempie?? Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńczarodziejskie-dramione.blogspot.com
niezle niezle... kurwa to jest genialne! ty jestes genialna! chce wiecej! notka jest swietna, wspaniala i zajebista jak ty i wgl. Czekam na nastepna dodawaj szybko. :**
OdpowiedzUsuńNo to nie spodziewałabym sie takich słów po Draco ( o tym kiju ) joł xd
OdpowiedzUsuńKrum mnie denerwuje więc spoko ;D
Czekam na więcej ;)
Hahahahhaha xd Twoja Hermiona trochę przeypomina mi mnie ale mniejsza o to xD uśmiałam się w niektórych momentach ;) ale w innych znów byłam wściekła dlaczego Oni sobie w końcu prawdy nie powiedzą.... No cóż .... Kidys powiedzą :D mam nadzieje ze będzie to juz niedługo :D LUDZIE KOMENTUJCIE :D Mnie też Krum denerwuje i świetnie opisalas zachowanie tych debili z Dumcostam :D normalnie jak ci nasi polscy skiny albo gorzej ;) ewent. Zule xD a i ten tekst Draco z kijem no tego to się nie spodziewałam .... I wgl za to co jej powiedział kretyn to zaslu,ul na dwa policzki nie jeden no ale dobra .... Juz aż tak zła nie będę ;) ahhh nie ma to jak wzbudzać zazdrość :D i Dracus niech sobie uświadomi ze ma doczyninia z Gryfonoa z prawdziwego zdarzenia i kobieta która zna swoja wartość :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com
panstwowesley.blogspot.com
super
OdpowiedzUsuńJesteś genialna po prostu twój blog jest genialny nwm co napisać xD mam nadzieję że szybko się pogodzą
OdpowiedzUsuńZaczelam czytac twojego bloga trzy dni temu i nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu;D
OdpowiedzUsuńBoskooo ♥
OdpowiedzUsuńTak, masz racje, mam ochotę Cię zabić :D
No ale komplikacje muszą być, żeby nie było nudno xd
Tak czytam ten rozdział, czytam, czytam i nagle koniec. Strasznie się wciągnęłam ;D
Ty też ni lubisz Kruma? Piona! :P
czekam na nexta ;p
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Super, nigdy nie myslalam ze Draco i Hermiona. Ale muszw przyznac ze w twojej historii Draco jest do schrupania;) nie cierpliwie czekam na kontynuacje.
OdpowiedzUsuńGłupi Krum!! Draco faktycznie przegapił małą lukę. Rozdział świetny. Czytam dalej
OdpowiedzUsuńJ.K.
No i zaraz znowu jakaś banda napaleńców na nią napadnie ! ona nie myśli!!!
OdpowiedzUsuńzobaczymy co bedzie dalej..
Piknie ! ;-*
CzytelniczkaGreen.
Właśnie, czytelniczkaGreen ma rację haha ale się Draco wkurzył, po prostu boskie
OdpowiedzUsuń- Tula
o nieee Draco, cham niech ją przeprosi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
Dlaaaczego?! Było tak pięknie �� a teraz dupa xD
OdpowiedzUsuńBoshe kocham Cię za to opowiadanie!! Jedno z lepszych Dramione jakie czytałam ������
Koleżanka powyżej ma całkowitą rację. Ja osobiście chciałabym, żeby przeprosił Hermi, ale to Malfoy nie ? ;-)
OdpowiedzUsuń"Tymczasem" razem, "gdzie indziej" osobno, "chłopcy" nie "chłopacy".
OdpowiedzUsuńEh Draco, Ty hipokryto..
Pozdrawiam :)