Co
rok to samo, ta sam szopka odgrywana już od tylu lat. Nagłe udawanie
przykładnego i kochającego się małżeństwa i po co to? Aby zrobić dobre wrażenie
na znajomych z wyższych sfer. Narcyza siedziała przy suto zastawionym stole w
Malfoy Manor. W tym roku to oni wyprawili u siebie wigilię, na którą zaproszone
było większość arystokratycznych rodzin. Siedzieli razem i udawali, że jest
miło, pomimo tego, że każde z nich życzyło drugiemu jak najgorzej. Narcyza
coraz częściej zastanawiała się, co ona tu jeszcze robi i, czy takie życie
naprawdę ma sens, skoro nie czerpie z niego żadnej radości.
-
Lucjusz, doszły mnie słuchy, że masz problemy ze swoim synem?
Zapytał
jeden z „kolegów” Malfoya Seniora, który właśnie tego się obawiała, pytań o
tego gówniarza, który psuje mu reputacje.
-
Widzę Augustusie, że masz błędne informacje, z Draconem wszystko jest w
porządku.
-
To dziwne, moja córka, Dafne.
Tu
wskazał na siedzącą obok niego blondynkę.
-
Mówi, że Draco prowadza się ze szlamą, tą przyjaciółką Pottere, Granger czy jak
jej tam.
Wszyscy
goście spojrzeli na państwa Malfoyów. Każdy z nich słyszał plotki, o rzekomym
wyrzeczeniu się rodziny przez jedynego syna. Na pierwszy rzut oka było widać,
że Lucjusz jest na granicy wybuchu, za to jego żona z trudem powstrzymywała
łzy, które cisnęły jej się do oczu.
-
To tylko chwilowe. W chłopaku buzują hormony i sam nie wie, co robi. Kieruje
się, tylko pożądaniem, jestem pewny, że nie traktuje tego poważnie. Po prostu
chce się wyszaleć.
-
Ja słyszałam, co innego.
Tym
razem odezwała się Dafne. Z braku innych pomysłów zdobycia Smoka, postanowiła
nagadać jego ojcu, licząc, że ten przemówi mu do rozsądku.
-
Cała szkoła mówi, tylko o tej szlamie i Draconie. Nie dość, że jako Prefekci
Naczelni mieszkają razem, to jeszcze w ciągu dnia nie odstępują siebie na krok.
-
Moja droga, wychowałem mojego syna na tyle dobrze, iż wiem, że nie babra się on
w szlamie, a to, co ludzie mówią nie jest istotne. Poza tym już ja się o to
zatroszczę, żeby wybić mu z głowy te głupoty.
Panna
Greengrass postanowiła się już nie odzywać, widząc furię w oczach mężczyzny.
Jednak największe katusze przezywała Narcyza. Każde wypowiedziane słowo, było
jak kolejny sztylet wbijający się w jej serce.
-
Narcyzo, czy wszystko w porządku?
Zapytała
pani Greengrass, siedząc naprzeciwko kobiety.
-
Przepraszam państwa bardzo, ale nie czuje się najlepiej, pójdę się położyć.
Z
gracja podniosła się z krzesła i już po chwili wyszła z jadalni.
-
Nie wygląda zbyt dobrze.
Stwierdził
jeden z gości.
-
To nic takiego, ostatnio się przeziębiła, ale zażywa odpowiednie eliksiry i
jest już coraz lepiej.
Pod
pozorną troską Lucjusza kryła się wściekłość. Nie dość, że syn przynosi mu
wstyd, to jeszcze teraz żona. W tym czasie Narcyza dotarła co swojej sypialni.
Z mężem mieszkali osobno, więc chociaż tu mogła zachowywać się swobodnie. Gdy
tylko zamknęła za sobą drzwi podbiegała do łóżka i rzuciła się na nie. Teraz
pozwoliła, by cały żal i frustracja wypłynęły z niej razem ze łzami. Nie
pozostało jej nic innego jak płacz. Była kompletnie bezsilna, a do tego zżerała
ją bezgraniczna tęsknota za jedynym dzieckiem. Leżała tak godzinę, może dwie,
gdy do jej uszu doszedł dźwięk otwieranych drzwi. Podniosła się do pozycji
siedzącej. W progu jej pokoju stał Lucjusz. Bardzo powoli podszedł do zony i
stanął przed nią. Przez chwile patrzyli sobie w oczy, a potem Malfoy Senior
wymierzy kobiecie mocny policzek. Ta zachwiała się i u upadła na materac.
-
Jeszcze jedna taka sytuacja, a mnie popamiętasz. Nie pozwolę, aby moja żona
przynosiła mi wstyd.
Po
tych słowach odwrócił się i zamierzał odejść, ale zatrzymał się jeszcze w
drzwiach.
-
Spójrz na siebie, jesteś żałosna.
I
wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Narcyza była bardzo roztrzęsiona, przywykła
już do przemocy, ale w jej stanie odbierała wszystko ze zdwojona siłą. Nagle w
jej głowie narodziła się pewna myśl. Zerwała się z łóżka, po czym odnalazła
pióro oraz pergamin i zaczęła pisać.
Kochany
Draco
Pisze
do Ciebie, aby złożyć Ci najserdeczniejsze życzenia z okazji świąt. Bardzo żałuje, że nie możemy ich spędzić razem, ale mam przynajmniej nadzieję, że jesteś szczęśliwy. Strasznie za Tobą tęsknie i nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym Cię znowu przytulić. Wiesz
jednaka jaki jest ojciec, zakazał mi wszelkich kontaktów z Tobą, póki nie zmądrzejesz. Jednak
musiałam napisać ten list, abyś wiedział,
że bez względu na wszystko ja
zawszę będę Cię kochać z całego serca i mam nadzieję, że w końcu odnalazłeś szczęście, którego tak brakowało w naszej rodzinie. Żyj po swojemu
i pamiętaj, że ja zawsze jestem z Tobą, bez
względu na wszystko.
Wesołych świąt
Twoja zawsze
kochająca mama.
Przez cały czas po policzkach Narcyzy
spływały łzy, które znaczyły pergamin. Gdy skończyła włożyła list do koperty i
przywołała do siebie rodzinną sowę.
- Zanieś ten list do Dracona i nie
czekaj na odpowiedz.
Patrzyła jak ptak znika w mroku, a na
jej twarzy błąkał się cień uśmiechu.
*****
Draco siedział na łóżku i po raz trzeci
czytał list od matki. Serce mu się krajało, gdy widział litery rozmazane przez
jej łzy. Czytają kolejne słowa, miał przed oczami zapłakana matkę. Nawet nie
chciał wiedzieć, co ona teraz musi przezywać. Nie mógł sobie darować, że
zostawił ją samą na pastwę tego tyrana. Próbował ją przekonać do odejścia, ale
ta się nie zgodziła, więc co miał zrobić, zostać tam i dalej być
terroryzowanym? Tęsknił za nią, ale nie
miał pojęcia jak mógłby ją odzyskać. Pozostało mu tylko czekać i mieć nadzieję,
że jego matka w końcu przejrzy na oczy. Jeszcze bardzo długo nie mógł zasnąć,
ale w końcu późna godzina i ogólne zmęczenie zrobiły swoje.
*****
Rano Smok obudził się wyjątkowo
wcześnie. W nocy nie mógł spać, gdyż przez cały czas myślał o swojej matce. W
końcu jednak zwlekł się z łóżka i nawet się nie przebierając, zszedł do kuchni.
Zdziwił się, że nie zastał tam Hermiony, ale wpadł na genialny pomysł. W
mgnieniu oka wyjął z lodówki wszystko, co było mu potrzebne i zabrał się za
robienie naleśników. Gdy wszystko było już gotowe, odlazł w szafce tace i
poukładał na niej talerz z naleśnikami, sztućce, dwie kawy i herbacianą róże.
Dumny z siebie wziął śniadanie i udał się do pokoju szatynki. Gdy wszedł do
środka zastał Mione wtuloną w swojego nowego pupila. Musiał przyznać, że
wyglądały przesłodko. Po cichu podszedł bliżej i odłożył tacę na stolik nocny.
Usiadł na brzegu łóżka i pochylił się z zamieram pocałowania szatynki w
policzek, gdy nagle Lucy otworzyła swoje zaspane oczka. Gdy tylko ujrzała twarz
blondyna przestraszyła się i zaczęła szczekać. W jednej chwili Gryfonka zerwała
się do pozycji siedzącej i odruchowo przyciągnęła do siebie suczkę.
- Bestio i ty przeciwko mnie?
Zapytał, patrząc na szarego szczeniaka,
który najwyraźniej dopiero teraz zorientował się na kogo szczekał.
- Co ty tak właściwie robisz?
Zapytała zaspana brązowooka.
- Przyszedłem do was ze śniadaniem, a
tam mała niewdzięcznica narobiła takiego hałasu.
Tu spojrzał na Lucy, która wtuliła się
w swoją właścicielkę z miną niewiniątka.
- Śniadanie powiadasz?
Na te słowa blondyn z szelmowskim
uśmiechem sięgnął po tace i położył ją obok szatynki.
- Nie no nie wierzę.
Stwierdziła sięgając po jeden naleśnik.
Draco poszedł w jej ślady, lecz w tym momencie podbiegał do niego Lucy i wyrwała mu naleśnik
z ręki.
- Ej ty wstrętny gadzie, to moje!
- Nie krzycz na nią, tylko weź sobie
następny.
-
Jak to jest możliwe, że jakaś mała, włochata spryciula, ma większe względy u
dziewczyn niż ja.
Marudził
Smok, popijając swoją kawę, jednak Hermiona pozostawiała jego wywodu bez
komentarza. Gdy skończyli jeść, Draco wstał i zebrał tacę, jednak nim wyszedł
wręczył szatynce przyniesioną różę.
-
Kim jesteś i, co zrobiłeś z Malfoyem?
Zaśmiała
się Gryfonka. Była naprawdę mile zaskoczona zachowaniem chłopaka, ale czuła, że
coś jest nie tak.
-
Zadaje sobie to samo pytanie.
Mruknął
tylko i wyszedł. Hermiona wyłapała w jego głosie nutkę smutku i już wiedziała,
że jej podejrzenia nie były bezpodstawne. Teraz już była pewna, że coś musiało
się stać, tylko co? Zwlekła się z łóżka, wyjęła z szafy ubrania i udała się do
łazienki, a tuż za nią Lucy. Gdy zamknęła za sobą drzwi, zorientowała się ze
jest z nią ktoś jeszcze.
-
A ty smyku, co tu robisz?
Zapytała,
gładząc psa po głowie. Uśmiechnęła się pod nosem, bardzo brakowało jej
obecności jakiegoś czworonoga. Wzięła szybki prysznic, ubrała się i już była
gotowa. W towarzystwie swojego pupila, zeszła na dół. W salonie na kanapie, w
samych dresach leżał blondyn, z zamkniętymi oczami. Hermiona podeszła do sofy i
usiadła na niej.
-
Draco, co się stało?
Zapytała
łagodnie, a chłopak otworzył oczy, ale nadal na nią nie patrzał.
-
Nie wiem o czym mówisz.
-
Przecież widzę, że coś jest nie tak.
-
Czy ty zawsze musisz wszystko wiedzieć?
Był
coraz bardziej poirytowany. Nie chciał o tym rozmawiać, a ona jak zwykle nie
dawała za wygraną.
-
Chce ci tylko pomóc.
-
Najbardziej mi pomożesz, dając mi święty spokój! Czy ty się zawsze musisz bawić
w zabawcę świata?! Nie mam ochoty z tobą rozmawiać i nie potrzebuje twojej
pomocy!
Warknął,
podnosząc się z kanapy i szybkim korkiem udał się do łazienki. Hermione bardzo
zabolały jego słowa. Chciała mu tylko pomóc, tak jak on nie raz jej, a on na
nią nawrzeszczał. Kompletnie nie rozumiała tego chłopaka, a do tego było jej
przykro. Postanowiła wyjść z domu, aby nie wchodzić mu w drogę. W tym czasie
Draco brał zimny prysznic. Gdy wszystkie emocje opadły zdał sobie sprawę, że
przesadził, nie powinien był tak wrzeszczeć na Granger. Dopiero co była mile
zaskoczona jego zachowaniem, a on za chwile opieprza ją bez powodu. Ubrał się
szybko i zszedł na dół, z zamieram porozmawiania z Gryfonką. Jednak tam jej nie
było. Przeszukała cały dom, ale nigdzie jej nie znalazł.
-
Gdzie ona do cholery jest?
Zapytał
sam siebie, sięgając po Ognistą. Myślał gorączkowo, ale do głowy przychodziło
mu, tylko jedno miejsce. Dopił alkohol i po ubraniu płaszcza, wyszedł na
zewnątrz. Dotarcie do celu zajęło mu dłuższą chwile, ale tak jak się spodziewał,
ujrzał Hermionę w parku, w którym spotkali się w wakacje. Stała obserwując
Lucy, która tarzała się w śniegu. Podszedł do niej, myśląc, co powinien
powiedzieć, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Postanowił, więc zaufać
najprostszej metodzie. Gdy był już tuż za Gryfonką, objął ją w pasie i
pocałował w policzek. Drgnęła, ale nie wyrywał się, widać poznała, że to on.
-
Przepraszam.
Wyszeptał
jej do ucha. To było jedyne, co przyszło mu do głowy.
-
Ja naprawdę chciałam dobrze. Widzę, że coś jest nie tak i chciałam ci pomóc.
-
Wiem, zachowałem się strasznie, ale wczoraj…
-
Nie musisz mi się tłumaczyć.
Wtrąciła
się, nie chciała, żeby robił coś wbrew sobie.
-
Granger nie przerywaj mi, tylko posłuchaj. Wczoraj dostałem list od mojej
matki.
W
tym momencie szatynka odwróciła się tak, aby spojrzeć mu w oczy.
-
I to dlatego jesteś smutny? Myślałam, że za nią tęsknisz?
-
Bo tak jest, ale ten list… Ona cierpi, przez to że odszedłem, ale co ja mogę
zrobić? Przecież silą jej nie zabiorę od tego potwora. Nawet nie wiesz jak mi
jej brakuje. Jeszcze ten list, wszystkie litery były rozmazane od jej łez.
Wyrzucał
z siebie wszystkie żale i obnażał słabości, ale w końcu musiał to powiedzieć.
Był tylko człowiekiem i miał prawo tęsknić za osobą, którą kochał. Hermiona nie
miała pojęcia, co powiedzieć, więc po prostu go przytuliła i to była w tym
momencie najlepsza rzecz, jaką mogła zrobić. Draco nie potrzebował pustych
słów, tylko poczucia, że nie jest sam na tym świecie i, że jest ktoś na kogo
może liczyć. Stali tak dłuższą chwile, dopóki Lucy dość głośno, nie zaczęła
domagać się uwagi.
-
Chodźmy do domu, bo ta mała złośnica nie odpuści.
Zaśmiał
się blondyn, patrząc na psa.
-
Wiesz kogo ona mi przypomina?
Zapytała
Gryfonka, gdy szli już do domu.
-
Nie.
-
Ciebie.
-
Mnie?
-
No tak, ma prawie identyczne oczy, zawsze musi postawić na swoim i jak to sam
stwierdziłeś jest złośnicą.
Malfoy
zrobił naburmuszoną minę, ale ostatecznie to musiał przyznać jej racje. W końcu
nie na darmo odwiedził większość hodowli w okolicach Londynu, żeby w końcu
znaleźć idealnego szczeniaka. Byli już bardzo blisko posiadłości Dracona, gdy
nagle przed nimi pojawili się Blaise i Pansy.
-
Hej, co w tu robicie?
Zapytała
Miona, całując swoją przyjaciółkę.
-
Przyszliśmy was odwiedzić i zobaczyć, czy dom Smoka stoi jeszcze w jedyne
kawałku.
-
Diabeł, mieszkamy ze sobą już od września, więc nie wiem dlaczego właśnie teraz
mielibyśmy urządzać tu armagedon. Chodźcie lepiej już do środka.
-
Dziewczyny idźcie zrobić jakąś herbatę, czy coś, a ja muszę pogadać ze Smokiem.
Draco
popatrzył pytająco na przyjaciele, ale ten odezwał się dopiero, gdy ich
towarzyszki były za furtką.
-
Stary chodzi o twojego ojca.
Blondyna
skrzywił się na wzmiankę o tym człowieku.
-
Nie obchodzi mnie nic, co jest z nim związane.
-
Przestań się zachowywać jak rozkapryszony gówniarz, bo to naprawdę ważne.
Zabini
mówił śmiertelnie poważnie, więc tu nie mogło chodzić o jakąś błahostkę.
-
Dobra, mów.
-
Twoi starzy w tym roku wyprawili wigilię, wiesz jak to wygląda, jeden wielki
cyrk. Na szczęście my z Pan namówiliśmy naszych na wspólne święta. Ale tak, czy
inaczej, wszędzie już chodzą słuchy, co tam się działo. Lucjusz nie przyznaje
się do tego, że się go wyrzekłeś.
-
Że co?!
W
tym momencie wszystko się w nim zagotowało. Jak ten łajdak mógł robić coś
takiego.
-
Nie przerywaj mi, bo to jeszcze nie jest najgorsze. Dafne nagadała twojemu
staremu na Hermionę, że jesteście nierozłączni i w ogóle.
-
COO?!
Teraz
już kompletnie przestał nad sobą panować, ogarnęła go furia. Nie myśląc wiele,
zaczął iść w stronę ciemnej uliczki.
-
Co ty robisz?
Zawołał
za nim Diabeł. Już dawno nie widział kumpla tak wściekłego.
-
Idź do dziewczyn, niedługa wrócę.
-
Tylko nie zrób nic głupiego!
Jednak
Smok już go nie słuchał. Dotarł do ciemnej uliczki i teleportował się.
Aportował się przez ogromną posiadłością, która bardziej przypomniała stare
zamczysko niż dom. Szybko pokonała drogę do drzwi i zastukała w nie ciężką
kołatką. O dziwo nie otworzył mu skrzat, tylko młodsza córka Greengrassów.
-
Cześć.
-
Jest Dafne?
Nie
silił się nawet na grzeczność, był zbyt wściekły. Dziewczyna trochę się
zmieszała.
-
Słyszałeś już o wigilii?
Zapytała
niepewni.
-
Tak.
-
Ja nie wiem, co w nią wstąpiło. Ona jest strasznie zazdrosna…
-
Ona jest chora psychicznie.
-
Może trochę jej odbiło.
-
Chociaż jedna normalna.
Stwierdziła
gorzko, posyłając dziewczynie delikatny uśmiech.
-
Dzięki, wejdź zaprowadzę cię do niej.
Smok
wszedł i podążył za Astorią. Gdy weszli na pierwsze piętro, po chwili
zatrzymali się przy jednych drzwiach. Najmłodsza latorośl Greengrassów
zapukała.
-
Wejść!
Otworzyła
drzwi i weszła do środka.
-
Dafne, masz gościa.
Na
te słowa zza pleców nastolatki wyszedł Smok, na co straszna Ślizgona, aż
pisnęła z zachwytu.
-
Dracusiu! Astorio wynocha, zostaw nas samych.
Dziewczyna
posłusznie opuściła pokój, a blondyn powstrzymywał odruch wymiotny. Całe
pomieszczenie było, jedną, wielką jadowito różową plamą. Powodowało to, że od
patrzenia na ściany, aż bolały oczy. Sama Dafne nawet w domu, miała na twarzy
kilo tapety i wyglądała bardzo wyzywająco.
-
Dracusiu, tak się cieszę, że jesteś
Podeszła
do niebieskookiego i już chciała się mu uwiesić na szyi, ale ten ją odepchną.
-
Możesz mi powiedzieć, po jaką cholerę nagadałaś mojemu ojcu jakichś bzdur?!
-
Ale ja nie wiem o czym mówisz.
-
Nie rób z siebie większej idiotki niż jesteś. Nagadałaś mojemu ojcu na
Hermionę.
W
tym momencie entuzjazm Dafne się wypalił, ale nie miała zamiaru tak łatwo
odpuścić.
-
Ale Smoku, ty masz tylko jakiś chory kaprys, żeby posuwać szlamę, a tak
naprawdę doskonale wiesz, że i tak do mnie przyjdziesz.
W
tym momencie już nad sobą nie panował. Złapał dziewczynę za przed ramiona, nie
siląc się na delikatność.
-
Posłuchaj mnie ty nędzna wywłoko, Granger w przeciwieństwie do ciebie nie jest
jakąś tanią dziwką, więc nie masz prawa jej obrażać. Ty choćbyś nie wiem co
robiła w życiu jej nie dorównasz, pod żadnym względem. Dobrze ci radzę, odczep
się i ode mnie, i od niej.
Puściał
ją i po prostu wyszedł, zostawiając wściekłą dziewczynę samą.
*****
Hermiona
krążyła po salonie, nie mogą znaleźć sobie miejsca. Odkąd wrócił Blaise minęła
już ponad godzina, a Dracona nadal nie było. Brunet nie chciał jej nic
powiedzieć, ale było widać, że czymś się martwi.
-
Blaise do jasnej cholery, co się stało i gdzie poszedł ten kretyn?!
Para
nie miała pojęcia, co zrobić, Nie wiedzieli, czy mogą powiedzieć jej o Lucjusz,
a gdzie jest Smok sami nie wiedzieli.
-
Miona spokojnie, on zaraz…
W
tym momencie drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł Malfoy.
-
Hej, co tam?
Zapytał
jak gdyby nigdy nic, siadając na kanapie.
-
Żartujesz, gdzie ty byłeś?! Blaise nie chciał mi nic powiedzieć, a na pierwszy
rzut oka widać, że coś jest nie tak, a ty znikasz sobie niewiadomo gdzie!
Szatynka
naprawdę była zła, a jego lekceważąca postawa wcale jej nie pomagała.
-
Byłem u Greengrass.
W
tym momencie szczeka Hermiony opadła do samej ziemi.
-
Co?!
-
Musiałem z nią pogadać, a swoją drogą, to ta jest siostra Astoria jest całkiem
w porządku.
Pierwszy
szok i niedowierzanie powoli zaczęły się zmieniać w żal. Po jaką cholerę on był
u Dafne i jeszcze ta gadka o jej siostrze? Już tak mu się znudziła, że musiał
lecieć to tej pustej szmaty? Poczuła jak jej oczy zaczynają się niebezpiecznie
szklić. I w tym momencie, siedząca na kolanach Blaise, Lucy, zeskoczyła na
podłogę i podeszła do swojej właścicielki. Po drodze warknęła na Malfoya i
usiadła przed Miona, cicho skamląc.
-
Co maleńka, jesteś głodna? Chodź pójdziemy do siebie to ci coś dam.
Mówiąc
to podniosła psa i przytuliła do siebie, szepcząc jej cicho do ucha.
-
Dziękuje.
Odwróciła
się i nie zwracając na nikogo uwagi poszła do swojej sypialni. Para Ślizgonów
spojrzała z wyrzutem na Dracona, który był nieco zdezorientowany.
-
O co wam chodzi?!
Warknął
w końcu, nic nie rozumiejąc.
-
Nie no, czy ty jesteś aż tak głupi?! Dziewczyna dostaje szału, bo się o ciebie
martwi, a ty wpadasz tu jak gdyby nigdy nic i oznajamiasz, że byłeś na
pogawędce u Greengrass i chrzanisz coś, że jej siostra jest spoko! Co ona sobie
mogła pomyśleć, skoro nie wie o akcji z wigilii?!
Pansy
nawet nie ukrywała tego, że jest zła na blondyna. Draco zaczął myśleć i musiał
przyznać Pan racje.
-
Ja pierdole.
Złapał
się z głowę i pochylił z bezsilności, przeklinając swoje głupotę.
-
Teraz to ja pierdole, a nie lepiej byłoby czasami pomyśleć?
-
Odwal się Diabeł. Mało tego, że teraz muszę wymyślić, jak udobruchać tą lwicę,
to jeszcze ty mnie wkurzasz.
Zapadał
chwilowa cisza, która przerwała Pansy.
-
Powiem ci Smoku, że masz przerąbane.
WitajcieJ
Oto i nowa notka, nie ukrywam, że
nie jestem z niej za bardzo zadowolona, no ale cóż.
Dziękuje oczywiście wszystkim,
którzy czytając to, co pisze i zachęcam do jeszcze liczniejszego komentowana,
bo dzięki temu wiem, że mam dla kogo pisać i mam większą motywacje J
Pozdrawiam A♥
Draco mnie czasem rozbraja tą swoją lekkomyślnością ;D rozdział jak zwykle wspaniały ;D I widać, że Hermionie bardzo zależy, mam nadzieje że niedługo oboje sobie to uświadomią ;D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło Avad ka ;*
Wspaniały rozdział. Życzę dalszej weny. :)
OdpowiedzUsuńDraco jesteś kompletnym idiotą...ale i tak cie kocham<3 Fajny rozdział mam nadzieję, że następny będzie szybciej;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Julie;)
http://music-of-lover.blogspot.com/
na prawdę świetny rozdział, a Draco jest chwilami takim kretynem, że szkoda słów. Ale i tak go uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńA.S.
No niestety Draco dał popis głupoty, ciekawe jak wytłumaczy się Mionie . Biedna Narcyza szkoda, że ma takiego męża tyrana , a Dafne szkoda słów. Rozdział jest super i czekam na więcej:)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze wciągnął mnie już od pierwszej linijki. Szkoda mi jest bardzo Narcyzy, że musi się męczyć z mężem tyranem. Przecież może zamieszkać w apartamencie Draco, i tak stoi puste przez większość czasu. :D
OdpowiedzUsuńA ten najmłodszy Malfoy... eh chciał chłopak dobrze, a wyszło tak jak powiedziała Pansy - ma przerąbane. :P
Lucy jest urocza, kochana psinka tyle rozumie i zgadzam się, że jest bardzo podobna do Hermiony. Dwa uparciuchy :D
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
Pozdrawiam!
--------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Wiesz co, przed tym blogiem zaglądałam na inne blogi o Dramione. I powiem Ci jedno to była KOMPLETNA STRATA CZASU!!! TEN BLOG JESTT NIESAMOWITY ♥♥
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńDraco czasem zachowuje się jak kretyn, ale i tak jest kochany- choćby to śniadanie dla Hermiony ;p Jestem bardzo ciekawa, jak ją udobrucha za tą swoją lekkomyślność :D
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam i życzę weny :)
[http://ich-historia-draco-hermiona.blogspot.com/]
Co za kretyn, to tylko faceci potrafią... najpierw powie potem pomyśli,... po prostu Twoj blog wciągnał mnie na amen...!!! Informuj Informuj o kolejnych :D i pisz szybko nastepny !! ~/ Ired /~
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze cudowny, że ahhh więc ni9e mam pojęcia jakie masz powody do bycia niezadowoloną :) Mam złe przeczucie, że raczej rozmowa Draco z "tą nędzną wywłoką" (nie zasługuje, żeby wymawiać jej imię) nic nie da, a Lucjusz już knuje niecny plan rozdzielenia naszych gołąbków. Naleśniki i róża z rana były strasznie słodkie, później ten wybuch Draco i przeprosiny, świetnie to opisałaś, ale tak to już jest jak się ma talent :) Strasznie żal mi Narcyzy i mam nadzieję, że wkrótce odejdzie od męża, bo szkoda żeby się tak marnowała. Noo dobra, to by było chyba na tyle. Dodam tylko, że liczę, że następny rozdział będzie szybko i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń/wild-young.love.blogspot.com
Rozdział świetny ! Lekkomyślność Smoka ... nie mam słów :) Dafne jest wkurzająca -.-
OdpowiedzUsuńa Astoria fajna, lubie ją ;p Pansy tylko panuje nad sytuacją, żeby Smok nie stracił nam Hermiony :)
Blaisa kocham <3
fajnie napisany rozdział, podoba mi sie ! (y)
Lucjusz jest ... yy ... dziwny ? o.0 szkoda mi Narcyzy ;) jest cudowną matką :D
POZDRAWIAM ODIUMORTIS (swag)
Ps.: Wpadnij na naszego bloga :) http://dramionezakladomilosc.blogspot.com/
Po pierwszy kocham twojego bloga za częste notki :)
OdpowiedzUsuńPo za tym niesamowicie piszesz!
mam nadzieję że w przyszłości wydasz książkę :D
Oj, Draco Draco.. Jak on czasem coś powie.. :D
OdpowiedzUsuńRozdział napawdę świetny, jak cała reszta, więc nie wiem czemu jeesteś niezadowolona ;)
Mam nadzieje, że Draco jakoś szybko przeprosi Hermionę :>
Biedna Narcyza.. Może zamkną jakimś cudem Lucjusza w Azkabanie czy coś? :3
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, no i życzę dużo weny!! :p
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Nadrobiłam wszystkie rozdziały i mogę powiedzieć tylko tyle, ze czekam na następny z niecierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zwykle genialny :) tylko blagam nie sklocaj ze soba Draco i Hermiony
OdpowiedzUsuń~Ania
Czemu tak krótko!! :D
OdpowiedzUsuńRozdział boski :D Nie mogę się doczekać kolejnego <3
Nie no ten Draco...no brak słów...
OdpowiedzUsuńAle swoją drogą to Lucy jest suuuper! Mam nadzieje, że Draco nic ten-tego z Astorią? ??Ale tam. ..rozdział jak zawsze suuuper i tyle.:)
Pozdrawiam i życzę weny :D
Katie
Faceci czasem po prostu nie mają taktu i zachowują się jak idioci, ehhh co on sobie myslał?! ;D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, jak Lucjusz może tak traktować swoją żonę :O Dupek i tyle.
Kochaniii to jest DRAMIONE !! Droga A. błagam nie skłóć ich ze sobą !!! TA MIŁOŚĆ MUSI PRZETRWAĆ WSZYSTKO .Nie wyobrażam sobie tego opowiadania bez happy endu gdzie Draco i Hermiona FOREVER EVER i tak dalej :D
OdpowiedzUsuńKocham kocham i jeszcze raz kocham ;)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :) Mam nadzieję, że Miona szybko przebaczy Smokowi i będzie znów fajnie :P
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział i życzę weny :)
Pozdrawiam,
Crazy
____________
Zapraszam:
www.nieuwazne-zyczenie-1d.blogspot.com
^^
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały ja zawsze. Jestem ciekawa jak Draco udobrucha Mione. Czekam niecierpliwie na nowy rozdział^^
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale wcześniej nie zdążyłam, a potem nie yło internetu. Co tu dużo mówić, rozdział jest świetny, jak każdy inny! No, to lecę czytać następny <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale wcześniej nie zdążyłam, a potem nie yło internetu. Co tu dużo mówić, rozdział jest świetny, jak każdy inny! No, to lecę czytać następny <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie, nie wiem na co narzekasz ;P bardzo dobrze mi sie czytalo :) lucjusz to idiotka, a o Dafne to nawet si nie wypowiadam. Piesek od Miony jest kochany <3 lece czytac kolejny :)
OdpowiedzUsuńRozbrajające teksty, ooo Malfoy ma przerąbane. Na skrzydłach lecę po kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńJ.K.
Ładny rozdział. Ta Dafne to kretynka -.- A Draco ? Idiota ! Takie coś powiedzieć.. ! -.-
OdpowiedzUsuńCzytelniczkaGreen.
Dracze, uwielbiam go, ale czasami zachowuje się jak debil- zrobi nie pomysli i kłopoty sa, no ale taka jego natura jest Lecę czytać
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
Boję się , co się stanie . O jejku !
OdpowiedzUsuń"Zwlókł" nie "zwlekł", "patrzył nie "patrzał", "przedramiona" razem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)