środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 27


Co rok to samo, ta sam szopka odgrywana już od tylu lat. Nagłe udawanie przykładnego i kochającego się małżeństwa i po co to? Aby zrobić dobre wrażenie na znajomych z wyższych sfer. Narcyza siedziała przy suto zastawionym stole w Malfoy Manor. W tym roku to oni wyprawili u siebie wigilię, na którą zaproszone było większość arystokratycznych rodzin. Siedzieli razem i udawali, że jest miło, pomimo tego, że każde z nich życzyło drugiemu jak najgorzej. Narcyza coraz częściej zastanawiała się, co ona tu jeszcze robi i, czy takie życie naprawdę ma sens, skoro nie czerpie z niego żadnej radości.

- Lucjusz, doszły mnie słuchy, że masz problemy ze swoim synem?

Zapytał jeden z „kolegów” Malfoya Seniora, który właśnie tego się obawiała, pytań o tego gówniarza, który psuje mu reputacje.

- Widzę Augustusie, że masz błędne informacje, z Draconem wszystko jest w porządku.

- To dziwne, moja córka, Dafne.

Tu wskazał na siedzącą obok niego blondynkę.

- Mówi, że Draco prowadza się ze szlamą, tą przyjaciółką Pottere, Granger czy jak jej tam.

Wszyscy goście spojrzeli na państwa Malfoyów. Każdy z nich słyszał plotki, o rzekomym wyrzeczeniu się rodziny przez jedynego syna. Na pierwszy rzut oka było widać, że Lucjusz jest na granicy wybuchu, za to jego żona z trudem powstrzymywała łzy, które cisnęły jej się do oczu.

- To tylko chwilowe. W chłopaku buzują hormony i sam nie wie, co robi. Kieruje się, tylko pożądaniem, jestem pewny, że nie traktuje tego poważnie. Po prostu chce się wyszaleć.

- Ja słyszałam, co innego.

Tym razem odezwała się Dafne. Z braku innych pomysłów zdobycia Smoka, postanowiła nagadać jego ojcu, licząc, że ten przemówi mu do rozsądku.

- Cała szkoła mówi, tylko o tej szlamie i Draconie. Nie dość, że jako Prefekci Naczelni mieszkają razem, to jeszcze w ciągu dnia nie odstępują siebie na krok.

- Moja droga, wychowałem mojego syna na tyle dobrze, iż wiem, że nie babra się on w szlamie, a to, co ludzie mówią nie jest istotne. Poza tym już ja się o to zatroszczę, żeby wybić mu z głowy te głupoty.

Panna Greengrass postanowiła się już nie odzywać, widząc furię w oczach mężczyzny. Jednak największe katusze przezywała Narcyza. Każde wypowiedziane słowo, było jak kolejny sztylet wbijający się w jej serce.

- Narcyzo, czy wszystko w porządku?

Zapytała pani Greengrass, siedząc naprzeciwko kobiety.

- Przepraszam państwa bardzo, ale nie czuje się najlepiej, pójdę się położyć.

Z gracja podniosła się z krzesła i już po chwili wyszła z jadalni.

- Nie wygląda zbyt dobrze.

Stwierdził jeden z gości.

- To nic takiego, ostatnio się przeziębiła, ale zażywa odpowiednie eliksiry i jest już coraz lepiej.

Pod pozorną troską Lucjusza kryła się wściekłość. Nie dość, że syn przynosi mu wstyd, to jeszcze teraz żona. W tym czasie Narcyza dotarła co swojej sypialni. Z mężem mieszkali osobno, więc chociaż tu mogła zachowywać się swobodnie. Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi podbiegała do łóżka i rzuciła się na nie. Teraz pozwoliła, by cały żal i frustracja wypłynęły z niej razem ze łzami. Nie pozostało jej nic innego jak płacz. Była kompletnie bezsilna, a do tego zżerała ją bezgraniczna tęsknota za jedynym dzieckiem. Leżała tak godzinę, może dwie, gdy do jej uszu doszedł dźwięk otwieranych drzwi. Podniosła się do pozycji siedzącej. W progu jej pokoju stał Lucjusz. Bardzo powoli podszedł do zony i stanął przed nią. Przez chwile patrzyli sobie w oczy, a potem Malfoy Senior wymierzy kobiecie mocny policzek. Ta zachwiała się i u upadła na materac.

- Jeszcze jedna taka sytuacja, a mnie popamiętasz. Nie pozwolę, aby moja żona przynosiła mi wstyd.

Po tych słowach odwrócił się i zamierzał odejść, ale zatrzymał się jeszcze w drzwiach.

- Spójrz na siebie, jesteś żałosna.

I wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Narcyza była bardzo roztrzęsiona, przywykła już do przemocy, ale w jej stanie odbierała wszystko ze zdwojona siłą. Nagle w jej głowie narodziła się pewna myśl. Zerwała się z łóżka, po czym odnalazła pióro oraz pergamin i zaczęła pisać.


Kochany Draco

Pisze do Ciebie, aby złożyć Ci najserdeczniejsze życzenia z okazji świąt. Bardzo żałuje, że nie możemy ich spędzić razem, ale mam przynajmniej nadzieję, że jesteś szczęśliwy. Strasznie za Tobą tęsknie i nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym Cię znowu przytulić. Wiesz jednaka jaki jest ojciec, zakazał mi wszelkich kontaktów z Tobą, póki nie zmądrzejesz. Jednak musiałam napisać ten list, abyś wiedział, że bez względu na wszystko ja zawszę będę Cię kochać z całego serca i mam nadzieję, że w końcu odnalazłeś szczęście, którego tak brakowało w naszej rodzinie.  Żyj po swojemu i pamiętaj, że ja zawsze jestem z Tobą, bez względu na wszystko.

Wesołych świąt
Twoja zawsze
kochająca mama.


Przez cały czas po policzkach Narcyzy spływały łzy, które znaczyły pergamin. Gdy skończyła włożyła list do koperty i przywołała do siebie rodzinną sowę.

- Zanieś ten list do Dracona i nie czekaj na odpowiedz.

Patrzyła jak ptak znika w mroku, a na jej twarzy błąkał się cień uśmiechu.

*****

Draco siedział na łóżku i po raz trzeci czytał list od matki. Serce mu się krajało, gdy widział litery rozmazane przez jej łzy. Czytają kolejne słowa, miał przed oczami zapłakana matkę. Nawet nie chciał wiedzieć, co ona teraz musi przezywać. Nie mógł sobie darować, że zostawił ją samą na pastwę tego tyrana. Próbował ją przekonać do odejścia, ale ta się nie zgodziła, więc co miał zrobić, zostać tam i dalej być terroryzowanym?  Tęsknił za nią, ale nie miał pojęcia jak mógłby ją odzyskać. Pozostało mu tylko czekać i mieć nadzieję, że jego matka w końcu przejrzy na oczy. Jeszcze bardzo długo nie mógł zasnąć, ale w końcu późna godzina i ogólne zmęczenie zrobiły swoje.

*****

Rano Smok obudził się wyjątkowo wcześnie. W nocy nie mógł spać, gdyż przez cały czas myślał o swojej matce. W końcu jednak zwlekł się z łóżka i nawet się nie przebierając, zszedł do kuchni. Zdziwił się, że nie zastał tam Hermiony, ale wpadł na genialny pomysł. W mgnieniu oka wyjął z lodówki wszystko, co było mu potrzebne i zabrał się za robienie naleśników. Gdy wszystko było już gotowe, odlazł w szafce tace i poukładał na niej talerz z naleśnikami, sztućce, dwie kawy i herbacianą róże. Dumny z siebie wziął śniadanie i udał się do pokoju szatynki. Gdy wszedł do środka zastał Mione wtuloną w swojego nowego pupila. Musiał przyznać, że wyglądały przesłodko. Po cichu podszedł bliżej i odłożył tacę na stolik nocny. Usiadł na brzegu łóżka i pochylił się z zamieram pocałowania szatynki w policzek, gdy nagle Lucy otworzyła swoje zaspane oczka. Gdy tylko ujrzała twarz blondyna przestraszyła się i zaczęła szczekać. W jednej chwili Gryfonka zerwała się do pozycji siedzącej i odruchowo przyciągnęła do siebie suczkę.

- Bestio i ty przeciwko mnie?

Zapytał, patrząc na szarego szczeniaka, który najwyraźniej dopiero teraz zorientował się na kogo szczekał.

- Co ty tak właściwie robisz?

Zapytała zaspana brązowooka.

- Przyszedłem do was ze śniadaniem, a tam mała niewdzięcznica narobiła takiego hałasu.

Tu spojrzał na Lucy, która wtuliła się w swoją właścicielkę z miną niewiniątka.

- Śniadanie powiadasz?

Na te słowa blondyn z szelmowskim uśmiechem sięgnął po tace i położył ją obok szatynki.

- Nie no nie wierzę.

Stwierdziła sięgając po jeden naleśnik. Draco poszedł w jej ślady, lecz w tym momencie  podbiegał do niego Lucy i wyrwała mu naleśnik z ręki.

- Ej ty wstrętny gadzie, to moje!

- Nie krzycz na nią, tylko weź sobie następny.

- Jak to jest możliwe, że jakaś mała, włochata spryciula, ma większe względy u dziewczyn niż ja.

Marudził Smok, popijając swoją kawę, jednak Hermiona pozostawiała jego wywodu bez komentarza. Gdy skończyli jeść, Draco wstał i zebrał tacę, jednak nim wyszedł wręczył szatynce przyniesioną różę.

- Kim jesteś i, co zrobiłeś z Malfoyem?

Zaśmiała się Gryfonka. Była naprawdę mile zaskoczona zachowaniem chłopaka, ale czuła, że coś jest nie tak.

- Zadaje sobie to samo pytanie.

Mruknął tylko i wyszedł. Hermiona wyłapała w jego głosie nutkę smutku i już wiedziała, że jej podejrzenia nie były bezpodstawne. Teraz już była pewna, że coś musiało się stać, tylko co? Zwlekła się z łóżka, wyjęła z szafy ubrania i udała się do łazienki, a tuż za nią Lucy. Gdy zamknęła za sobą drzwi, zorientowała się ze jest z nią ktoś jeszcze.

- A ty smyku, co tu robisz?

Zapytała, gładząc psa po głowie. Uśmiechnęła się pod nosem, bardzo brakowało jej obecności jakiegoś czworonoga. Wzięła szybki prysznic, ubrała się i już była gotowa. W towarzystwie swojego pupila, zeszła na dół. W salonie na kanapie, w samych dresach leżał blondyn, z zamkniętymi oczami. Hermiona podeszła do sofy i usiadła na niej.

- Draco, co się stało?

Zapytała łagodnie, a chłopak otworzył oczy, ale nadal na nią nie patrzał.

- Nie wiem o czym mówisz.

- Przecież widzę, że coś jest nie tak.

- Czy ty zawsze musisz wszystko wiedzieć?

Był coraz bardziej poirytowany. Nie chciał o tym rozmawiać, a ona jak zwykle nie dawała za wygraną.

- Chce ci tylko pomóc.

- Najbardziej mi pomożesz, dając mi święty spokój! Czy ty się zawsze musisz bawić w zabawcę świata?! Nie mam ochoty z tobą rozmawiać i nie potrzebuje twojej pomocy!

Warknął, podnosząc się z kanapy i szybkim korkiem udał się do łazienki. Hermione bardzo zabolały jego słowa. Chciała mu tylko pomóc, tak jak on nie raz jej, a on na nią nawrzeszczał. Kompletnie nie rozumiała tego chłopaka, a do tego było jej przykro. Postanowiła wyjść z domu, aby nie wchodzić mu w drogę. W tym czasie Draco brał zimny prysznic. Gdy wszystkie emocje opadły zdał sobie sprawę, że przesadził, nie powinien był tak wrzeszczeć na Granger. Dopiero co była mile zaskoczona jego zachowaniem, a on za chwile opieprza ją bez powodu. Ubrał się szybko i zszedł na dół, z zamieram porozmawiania z Gryfonką. Jednak tam jej nie było. Przeszukała cały dom, ale nigdzie jej nie znalazł.

- Gdzie ona do cholery jest?

Zapytał sam siebie, sięgając po Ognistą. Myślał gorączkowo, ale do głowy przychodziło mu, tylko jedno miejsce. Dopił alkohol i po ubraniu płaszcza, wyszedł na zewnątrz. Dotarcie do celu zajęło mu dłuższą chwile, ale tak jak się spodziewał, ujrzał Hermionę w parku, w którym spotkali się w wakacje. Stała obserwując Lucy, która tarzała się w śniegu. Podszedł do niej, myśląc, co powinien powiedzieć, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Postanowił, więc zaufać najprostszej metodzie. Gdy był już tuż za Gryfonką, objął ją w pasie i pocałował w policzek. Drgnęła, ale nie wyrywał się, widać poznała, że to on.

- Przepraszam.

Wyszeptał jej do ucha. To było jedyne, co przyszło mu do głowy.

- Ja naprawdę chciałam dobrze. Widzę, że coś jest nie tak i chciałam ci pomóc.

- Wiem, zachowałem się strasznie, ale wczoraj…

- Nie musisz mi się tłumaczyć.

Wtrąciła się, nie chciała, żeby robił coś wbrew sobie.

- Granger nie przerywaj mi, tylko posłuchaj. Wczoraj dostałem list od mojej matki.

W tym momencie szatynka odwróciła się tak, aby spojrzeć mu w oczy.

- I to dlatego jesteś smutny? Myślałam, że za nią tęsknisz?

- Bo tak jest, ale ten list… Ona cierpi, przez to że odszedłem, ale co ja mogę zrobić? Przecież silą jej nie zabiorę od tego potwora. Nawet nie wiesz jak mi jej brakuje. Jeszcze ten list, wszystkie litery były rozmazane od jej łez.

Wyrzucał z siebie wszystkie żale i obnażał słabości, ale w końcu musiał to powiedzieć. Był tylko człowiekiem i miał prawo tęsknić za osobą, którą kochał. Hermiona nie miała pojęcia, co powiedzieć, więc po prostu go przytuliła i to była w tym momencie najlepsza rzecz, jaką mogła zrobić. Draco nie potrzebował pustych słów, tylko poczucia, że nie jest sam na tym świecie i, że jest ktoś na kogo może liczyć. Stali tak dłuższą chwile, dopóki Lucy dość głośno, nie zaczęła domagać się uwagi.

- Chodźmy do domu, bo ta mała złośnica nie odpuści.

Zaśmiał się blondyn, patrząc na psa.

- Wiesz kogo ona mi przypomina?

Zapytała Gryfonka, gdy szli już do domu.

- Nie.

- Ciebie.

- Mnie?

- No tak, ma prawie identyczne oczy, zawsze musi postawić na swoim i jak to sam stwierdziłeś jest złośnicą.

Malfoy zrobił naburmuszoną minę, ale ostatecznie to musiał przyznać jej racje. W końcu nie na darmo odwiedził większość hodowli w okolicach Londynu, żeby w końcu znaleźć idealnego szczeniaka. Byli już bardzo blisko posiadłości Dracona, gdy nagle przed nimi pojawili się Blaise i Pansy.

- Hej, co w tu robicie?

Zapytała Miona, całując swoją przyjaciółkę.

- Przyszliśmy was odwiedzić i zobaczyć, czy dom Smoka stoi jeszcze w jedyne kawałku.

- Diabeł, mieszkamy ze sobą już od września, więc nie wiem dlaczego właśnie teraz mielibyśmy urządzać tu armagedon. Chodźcie lepiej już do środka.

- Dziewczyny idźcie zrobić jakąś herbatę, czy coś, a ja muszę pogadać ze Smokiem.

Draco popatrzył pytająco na przyjaciele, ale ten odezwał się dopiero, gdy ich towarzyszki były za furtką.

- Stary chodzi o twojego ojca.

Blondyna skrzywił się na wzmiankę o tym człowieku.

- Nie obchodzi mnie nic, co jest z nim związane.

- Przestań się zachowywać jak rozkapryszony gówniarz, bo to naprawdę ważne.

Zabini mówił śmiertelnie poważnie, więc tu nie mogło chodzić o jakąś błahostkę.

- Dobra, mów.

- Twoi starzy w tym roku wyprawili wigilię, wiesz jak to wygląda, jeden wielki cyrk. Na szczęście my z Pan namówiliśmy naszych na wspólne święta. Ale tak, czy inaczej, wszędzie już chodzą słuchy, co tam się działo. Lucjusz nie przyznaje się do tego, że się go wyrzekłeś.

- Że co?!

W tym momencie wszystko się w nim zagotowało. Jak ten łajdak mógł robić coś takiego.

- Nie przerywaj mi, bo to jeszcze nie jest najgorsze. Dafne nagadała twojemu staremu na Hermionę, że jesteście nierozłączni i w ogóle.

- COO?!

Teraz już kompletnie przestał nad sobą panować, ogarnęła go furia. Nie myśląc wiele, zaczął iść w stronę ciemnej uliczki.

- Co ty robisz?

Zawołał za nim Diabeł. Już dawno nie widział kumpla tak wściekłego.

- Idź do dziewczyn, niedługa wrócę.

- Tylko nie zrób nic głupiego!

Jednak Smok już go nie słuchał. Dotarł do ciemnej uliczki i teleportował się. Aportował się przez ogromną posiadłością, która bardziej przypomniała stare zamczysko niż dom. Szybko pokonała drogę do drzwi i zastukała w nie ciężką kołatką. O dziwo nie otworzył mu skrzat, tylko młodsza córka Greengrassów.

- Cześć.

- Jest Dafne?

Nie silił się nawet na grzeczność, był zbyt wściekły. Dziewczyna trochę się zmieszała.

- Słyszałeś już o wigilii?

Zapytała niepewni.

- Tak.

- Ja nie wiem, co w nią wstąpiło. Ona jest strasznie zazdrosna…

- Ona jest chora psychicznie.

- Może trochę jej odbiło.

- Chociaż jedna normalna.

Stwierdziła gorzko, posyłając dziewczynie delikatny uśmiech.

- Dzięki, wejdź zaprowadzę cię do niej.

Smok wszedł i podążył za Astorią. Gdy weszli na pierwsze piętro, po chwili zatrzymali się przy jednych drzwiach. Najmłodsza latorośl Greengrassów zapukała.

- Wejść!

Otworzyła drzwi i weszła do środka.

- Dafne, masz gościa.

Na te słowa zza pleców nastolatki wyszedł Smok, na co straszna Ślizgona, aż pisnęła z zachwytu.

- Dracusiu! Astorio wynocha, zostaw nas samych.

Dziewczyna posłusznie opuściła pokój, a blondyn powstrzymywał odruch wymiotny. Całe pomieszczenie było, jedną, wielką jadowito różową plamą. Powodowało to, że od patrzenia na ściany, aż bolały oczy. Sama Dafne nawet w domu, miała na twarzy kilo tapety i wyglądała bardzo wyzywająco.

- Dracusiu, tak się cieszę, że jesteś

Podeszła do niebieskookiego i już chciała się mu uwiesić na szyi, ale ten ją odepchną.

- Możesz mi powiedzieć, po jaką cholerę nagadałaś mojemu ojcu jakichś bzdur?!

- Ale ja nie wiem o czym mówisz.

- Nie rób z siebie większej idiotki niż jesteś. Nagadałaś mojemu ojcu na Hermionę.

W tym momencie entuzjazm Dafne się wypalił, ale nie miała zamiaru tak łatwo odpuścić.

- Ale Smoku, ty masz tylko jakiś chory kaprys, żeby posuwać szlamę, a tak naprawdę doskonale wiesz, że i tak do mnie przyjdziesz.

W tym momencie już nad sobą nie panował. Złapał dziewczynę za przed ramiona, nie siląc się na delikatność.

- Posłuchaj mnie ty nędzna wywłoko, Granger w przeciwieństwie do ciebie nie jest jakąś tanią dziwką, więc nie masz prawa jej obrażać. Ty choćbyś nie wiem co robiła w życiu jej nie dorównasz, pod żadnym względem. Dobrze ci radzę, odczep się i ode mnie, i od niej.

Puściał ją i po prostu wyszedł, zostawiając wściekłą dziewczynę samą.

*****

Hermiona krążyła po salonie, nie mogą znaleźć sobie miejsca. Odkąd wrócił Blaise minęła już ponad godzina, a Dracona nadal nie było. Brunet nie chciał jej nic powiedzieć, ale było widać, że czymś się martwi.

- Blaise do jasnej cholery, co się stało i gdzie poszedł ten kretyn?!

Para nie miała pojęcia, co zrobić, Nie wiedzieli, czy mogą powiedzieć jej o Lucjusz, a gdzie jest Smok sami nie wiedzieli.

- Miona spokojnie, on zaraz…

W tym momencie drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł Malfoy.

- Hej, co tam?

Zapytał jak gdyby nigdy nic, siadając na kanapie.

- Żartujesz, gdzie ty byłeś?! Blaise nie chciał mi nic powiedzieć, a na pierwszy rzut oka widać, że coś jest nie tak, a ty znikasz sobie niewiadomo gdzie!

Szatynka naprawdę była zła, a jego lekceważąca postawa wcale jej nie pomagała.

- Byłem u Greengrass.

W tym momencie szczeka Hermiony opadła do samej ziemi.

- Co?!

- Musiałem z nią pogadać, a swoją drogą, to ta jest siostra Astoria jest całkiem w porządku.

Pierwszy szok i niedowierzanie powoli zaczęły się zmieniać w żal. Po jaką cholerę on był u Dafne i jeszcze ta gadka o jej siostrze? Już tak mu się znudziła, że musiał lecieć to tej pustej szmaty? Poczuła jak jej oczy zaczynają się niebezpiecznie szklić. I w tym momencie, siedząca na kolanach Blaise, Lucy, zeskoczyła na podłogę i podeszła do swojej właścicielki. Po drodze warknęła na Malfoya i usiadła przed Miona, cicho skamląc.

- Co maleńka, jesteś głodna? Chodź pójdziemy do siebie to ci coś dam.

Mówiąc to podniosła psa i przytuliła do siebie, szepcząc jej cicho do ucha.

- Dziękuje.

Odwróciła się i nie zwracając na nikogo uwagi poszła do swojej sypialni. Para Ślizgonów spojrzała z wyrzutem na Dracona, który był nieco zdezorientowany.

- O co wam chodzi?!

Warknął w końcu, nic nie rozumiejąc.

- Nie no, czy ty jesteś aż tak głupi?! Dziewczyna dostaje szału, bo się o ciebie martwi, a ty wpadasz tu jak gdyby nigdy nic i oznajamiasz, że byłeś na pogawędce u Greengrass i chrzanisz coś, że jej siostra jest spoko! Co ona sobie mogła pomyśleć, skoro nie wie o akcji z wigilii?!

Pansy nawet nie ukrywała tego, że jest zła na blondyna. Draco zaczął myśleć i musiał przyznać Pan racje.

- Ja pierdole.

Złapał się z głowę i pochylił z bezsilności, przeklinając swoje głupotę.

- Teraz to ja pierdole, a nie lepiej byłoby czasami pomyśleć?

- Odwal się Diabeł. Mało tego, że teraz muszę wymyślić, jak udobruchać tą lwicę, to jeszcze ty mnie wkurzasz.

Zapadał chwilowa cisza, która przerwała Pansy.

- Powiem ci Smoku, że masz przerąbane.



WitajcieJ

Oto i nowa notka, nie ukrywam, że nie jestem z niej za bardzo zadowolona, no ale cóż.
Dziękuje oczywiście wszystkim, którzy czytając to, co pisze i zachęcam do jeszcze liczniejszego komentowana, bo dzięki temu wiem, że mam dla kogo pisać i mam większą motywacje J

Pozdrawiam A







31 komentarzy:

  1. Draco mnie czasem rozbraja tą swoją lekkomyślnością ;D rozdział jak zwykle wspaniały ;D I widać, że Hermionie bardzo zależy, mam nadzieje że niedługo oboje sobie to uświadomią ;D
    pozdrawiam ciepło Avad ka ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział. Życzę dalszej weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Draco jesteś kompletnym idiotą...ale i tak cie kocham<3 Fajny rozdział mam nadzieję, że następny będzie szybciej;D
    Pozdrawiam Julie;)
    http://music-of-lover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. na prawdę świetny rozdział, a Draco jest chwilami takim kretynem, że szkoda słów. Ale i tak go uwielbiam ;)
    A.S.

    OdpowiedzUsuń
  5. No niestety Draco dał popis głupoty, ciekawe jak wytłumaczy się Mionie . Biedna Narcyza szkoda, że ma takiego męża tyrana , a Dafne szkoda słów. Rozdział jest super i czekam na więcej:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak zawsze wciągnął mnie już od pierwszej linijki. Szkoda mi jest bardzo Narcyzy, że musi się męczyć z mężem tyranem. Przecież może zamieszkać w apartamencie Draco, i tak stoi puste przez większość czasu. :D
    A ten najmłodszy Malfoy... eh chciał chłopak dobrze, a wyszło tak jak powiedziała Pansy - ma przerąbane. :P
    Lucy jest urocza, kochana psinka tyle rozumie i zgadzam się, że jest bardzo podobna do Hermiony. Dwa uparciuchy :D
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    Pozdrawiam!

    --------
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz co, przed tym blogiem zaglądałam na inne blogi o Dramione. I powiem Ci jedno to była KOMPLETNA STRATA CZASU!!! TEN BLOG JESTT NIESAMOWITY ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejny świetny rozdział! ;)
    Draco czasem zachowuje się jak kretyn, ale i tak jest kochany- choćby to śniadanie dla Hermiony ;p Jestem bardzo ciekawa, jak ją udobrucha za tą swoją lekkomyślność :D
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    [http://ich-historia-draco-hermiona.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  9. Co za kretyn, to tylko faceci potrafią... najpierw powie potem pomyśli,... po prostu Twoj blog wciągnał mnie na amen...!!! Informuj Informuj o kolejnych :D i pisz szybko nastepny !! ~/ Ired /~

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jak zawsze cudowny, że ahhh więc ni9e mam pojęcia jakie masz powody do bycia niezadowoloną :) Mam złe przeczucie, że raczej rozmowa Draco z "tą nędzną wywłoką" (nie zasługuje, żeby wymawiać jej imię) nic nie da, a Lucjusz już knuje niecny plan rozdzielenia naszych gołąbków. Naleśniki i róża z rana były strasznie słodkie, później ten wybuch Draco i przeprosiny, świetnie to opisałaś, ale tak to już jest jak się ma talent :) Strasznie żal mi Narcyzy i mam nadzieję, że wkrótce odejdzie od męża, bo szkoda żeby się tak marnowała. Noo dobra, to by było chyba na tyle. Dodam tylko, że liczę, że następny rozdział będzie szybko i pozdrawiam :*
    /wild-young.love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział świetny ! Lekkomyślność Smoka ... nie mam słów :) Dafne jest wkurzająca -.-
    a Astoria fajna, lubie ją ;p Pansy tylko panuje nad sytuacją, żeby Smok nie stracił nam Hermiony :)
    Blaisa kocham <3
    fajnie napisany rozdział, podoba mi sie ! (y)
    Lucjusz jest ... yy ... dziwny ? o.0 szkoda mi Narcyzy ;) jest cudowną matką :D

    POZDRAWIAM ODIUMORTIS (swag)

    Ps.: Wpadnij na naszego bloga :) http://dramionezakladomilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Po pierwszy kocham twojego bloga za częste notki :)
    Po za tym niesamowicie piszesz!
    mam nadzieję że w przyszłości wydasz książkę :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj, Draco Draco.. Jak on czasem coś powie.. :D
    Rozdział napawdę świetny, jak cała reszta, więc nie wiem czemu jeesteś niezadowolona ;)
    Mam nadzieje, że Draco jakoś szybko przeprosi Hermionę :>
    Biedna Narcyza.. Może zamkną jakimś cudem Lucjusza w Azkabanie czy coś? :3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, no i życzę dużo weny!! :p
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nadrobiłam wszystkie rozdziały i mogę powiedzieć tylko tyle, ze czekam na następny z niecierpliwością ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdzial jak zwykle genialny :) tylko blagam nie sklocaj ze soba Draco i Hermiony
    ~Ania

    OdpowiedzUsuń
  16. Czemu tak krótko!! :D
    Rozdział boski :D Nie mogę się doczekać kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie no ten Draco...no brak słów...
    Ale swoją drogą to Lucy jest suuuper! Mam nadzieje, że Draco nic ten-tego z Astorią? ??Ale tam. ..rozdział jak zawsze suuuper i tyle.:)
    Pozdrawiam i życzę weny :D
    Katie

    OdpowiedzUsuń
  18. Faceci czasem po prostu nie mają taktu i zachowują się jak idioci, ehhh co on sobie myslał?! ;D
    Rozdział świetny, jak Lucjusz może tak traktować swoją żonę :O Dupek i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  19. Kochaniii to jest DRAMIONE !! Droga A. błagam nie skłóć ich ze sobą !!! TA MIŁOŚĆ MUSI PRZETRWAĆ WSZYSTKO .Nie wyobrażam sobie tego opowiadania bez happy endu gdzie Draco i Hermiona FOREVER EVER i tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham kocham i jeszcze raz kocham ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Wspaniały rozdział :) Mam nadzieję, że Miona szybko przebaczy Smokowi i będzie znów fajnie :P
    Czekam na następny rozdział i życzę weny :)
    Pozdrawiam,
    Crazy
    ____________
    Zapraszam:
    www.nieuwazne-zyczenie-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozdział wspaniały ja zawsze. Jestem ciekawa jak Draco udobrucha Mione. Czekam niecierpliwie na nowy rozdział^^

    OdpowiedzUsuń
  23. Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale wcześniej nie zdążyłam, a potem nie yło internetu. Co tu dużo mówić, rozdział jest świetny, jak każdy inny! No, to lecę czytać następny <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale wcześniej nie zdążyłam, a potem nie yło internetu. Co tu dużo mówić, rozdział jest świetny, jak każdy inny! No, to lecę czytać następny <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Podoba mi sie, nie wiem na co narzekasz ;P bardzo dobrze mi sie czytalo :) lucjusz to idiotka, a o Dafne to nawet si nie wypowiadam. Piesek od Miony jest kochany <3 lece czytac kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Rozbrajające teksty, ooo Malfoy ma przerąbane. Na skrzydłach lecę po kolejny rozdział.

    J.K.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ładny rozdział. Ta Dafne to kretynka -.- A Draco ? Idiota ! Takie coś powiedzieć.. ! -.-
    CzytelniczkaGreen.

    OdpowiedzUsuń
  28. Dracze, uwielbiam go, ale czasami zachowuje się jak debil- zrobi nie pomysli i kłopoty sa, no ale taka jego natura jest Lecę czytać
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  29. Wampirzyca \ Intruz13 marca 2016 18:53

    Boję się , co się stanie . O jejku !

    OdpowiedzUsuń
  30. "Zwlókł" nie "zwlekł", "patrzył nie "patrzał", "przedramiona" razem.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń