Dni
mijały nieubłaganie szybko. Nim ferie się na dobre zaczęły, był już 31
grudzień. Prefekci Naczelni Hogwartu większość czasu spędzali w domu,
wychodzili jedyne na spacery z Lucy, a wczoraj byli na większych zakupach. W
końcu jakby nie patrzeć, dzisiaj miał się u nich odbyć sylwester. Zaproszenie
do Harry’ego i Ginny wysłali już kilka dni temu, a ci zgodzili się przyjść.
Była 13, a wszystko miało się zacząć o 19.
-
Dobra bierzemy się do pracy, bo zostało nam mało czasu.
Stwierdziła
hardo Hermiona, podnosząc się z kanapy. Właśnie zjedli ugotowany przez nią
obiad i nastał czas na przygotowania.
-
Żartujesz? Mamy na to sześć godzin.
-
Cztery.
-
Jak to cztery? Jest 13, a o ile dobrze pamiętam, to wszystko zaczyna się o 19.
-
Malfoy ty to jednak w ogóle nie myślisz.
Blondyn
zmarszczył brwi, nadal nie wiedząc, o co chodzi. Gryfonka zamknęła oczy i
wzięła głęboki wdech, aby się opanować.
-
Czy ty uważasz, że ja się zdążę wyszykować w 5 minut? Otóż nie. Do 17 wszystko
musi być gotowe.
-
Salazarze, daj mi siłę.
Ślizgon
złapał się za głowę, przeklinając w myślach te cholerne, babskie zwyczaje. No
bo do jasnej cholery, ile można się szykować na jakąś imprezę?
-
Przestań się nad sobą użalać i wstawaj. Ty się zajmiesz robieniem przekąsek i
sałatek, a ja upiekę ciasto i udekoruje salon. Jakoś nie mam zaufania do
twojego gustu.
-
Tak jest pani profesor.
Stwierdził
z przekąsem, ale udał się za nią do kuchni.
-
Dobra to zrobimy tak…
Nie
dane jej było dokończyć, gdyż Draco zasłonił jej usta ręką.
-
Przestań się w końcu wymądrzać, ja wiem, co robić. Ty się zajmij tym ciastem i
salonem.
Miona
prychnęła oburzona i bez słowa zaczęła szukać składników na ciasto. W tym
momencie do kuchni przyszła też Lucy, która do tej pory smacznie spała na
kanapie. Usiadła na jednym z dywaników i zaczęła obserwować Prefektów.
Procowali w ciszy, Hermiona nadal była obrażona, za nazwanie ją przemądrzałą. Draco,
co chwile zerkał w jej stronę, ale ona nie zaszczyciła go nawet jednym
spojrzeniem. Gdy cisza przedłużała się niemiłosiernie, a Smok skończył już
sałatkę grecką, westchnął zrezygnowany i podszedł od tyłu do Gryfonki, która
właśnie ubijała masę na ciasto. Jedną rękę położył na jej tali, a drugą
odgarnął włosy tak, aby muc pocałować ją w szyje.
-
Gniewasz się?
-
Nie.
Warknęła,
jeszcze intensywniej ubijając jajka.
-
Bardzo?
-
Tak.
Ślizgon
ledwie powstrzymywał wybuch śmiechu, ale wolał nie pogarszać swojej sytuacji.
Postanowił użyć swojej najskuteczniejszej broni. Zaczął delikatnie całować jej
szyję, co jakiś czas ją przygryzając. Z gardła szatynki mimowolnie wydobył się
cichy jęk i Draco już wiedział, że osiągnął swój cel.
-
Malfoy jeżeli chcesz, żeby to ciasto nie okazało się zakalcem, to w tej chwili
przestań mi przeszkadzać.
Stwierdziła,
ale wcale nie wyglądała, jakby chciała, aby przestała, a wręcz przeciwnie.
-
Chcieć to chciałbym ciebie, tu i teraz.
Jednym
płynnym ruchem odwrócił ją w swoją stronę i zatopił się w jej wargach. To było
tak gwałtowne i niespodziewane, że Hermiona aż pisnęła, ale po chwili wplotła
palce w jego włosy, przysuwając się jeszcze bliżej. Draco po omacku przesunął
wszystko z blatu, by po chwili posadzić na nim dziewczynę, a ta od razu oplotła
go nogami w pasie. W tym momencie Miona rozpływała się, dotyk chłodnych dłoni
blondyna na jej ciele i ich języki splecione w erotycznym tańcu, sprawiały jej
niewyobrażalną przyjemność i odbierały zdolność logicznego myślenia. Oderwali
się od siebie dopiero, gdy obojgu zabrakło już tchu. Smok chciał ją ponownie
pocałować, ale ta resztkami sił powstrzymała go.
-
Draco, musimy się wziąć do pracy.
-
Wcale nie.
Wymruczał
i już po chwili całował jej szyję.
-
Draco…
Jej
głosy był ochrypły, a ciało powoli zalewała fala pożądania.
-
Lwico w tym momencie gówno mnie obchodzą jakieś sałatki i ciasto, gdy mam
ciebie do wyboru.
Jego
ręka zręcznie wślizgnęła się pod bluzkę dziewczyny, aby pieścić jej brzuch. Ich
usta szybko się odnalazły i ponownie zatracili się w przyjemności. W końcu jednak
u Hermiony do głosu doszedł rozsądek, niechętnie odsunęła się od blondyna,
który nie był tym faktem szczególnie zachwycony.
-
Dobra koniec, bierzemy się do roboty.
-
Lwico…
-
Nawet nie próbuj tych swoich sztuczek, nie mamy na to czasu.
Odsunęła
go na długość ramion i zeskoczyła z blatu, poprawiając ubrania. Niebieskooki
przewrócił oczami, ale wrócił do gotowania. Mimo tego, że czuł lekki niedosyt,
to podobała mu się postawa szatynki. Była taka niedostępna i skomplikowana. W
przypadku innych dziewczyn wystarczył jedne uśmiech, a one już były w stanie
rozłożyć przed nim nogi, ale nie ona i to było wspaniałe. Owszem, pragnął jej,
ale coś, na co trzeba zapracować daje o wiele większą satysfakcję. Gdy Miona
skończyła już swoje ciasto, zostawiała Ślizgona samego i udała się do salonu.
Czas mijał bardzo szybko, a gdy wybiła 17, Draco skończył ostatnie danie.
Zadowolony z siebie udał się do salonu, który wyglądał zupełnie inaczej. Na
ścianach rozwieszone były szkarałatno-zielone łańcuchy, z których zwisały
serpentyny, a co jakiś czas były doczepione srebrne balony. Mały stolik przy
kominku został powiększony tak, aby wszystko się na nim zmieściło. Niektóre
meble były poprzesuwane, jak przypuszczał po to, aby mogli swobodnie tańczyć.
Całość prezentowała się naprawdę nieźle, tylko nigdzie nie było widać Hermiony.
-
Granger!
-
Jestem w łazience, nie przeszkadzaj mi! Możesz wyprowadzić Lucy na spacer,
smycz jest w salonie!
Po
chwili namysłu zdecydował się na wyjście, bo przypuszczał, że Gryfonka nie
opuści szybko łazienki.
-
Dobra mała, wychodzimy.
Na
słowo „wychodzimy” suczka od razu się rozpromieniła i merdając ogonem, podbiegła
do blondyna. Ten zapiął jej smycz, ubrał się i już po chwili byli na zewnątrz.
Było zimno, ale bez przesady, a z nieba spadały drobne płatki śniegu. Po chwili
namysłu Draco zdecydował się na pójście do pobliskiego parku. Gdy dotarli na
miejsce nie zastali tam nikogo, dzięki czemu było tu bardzo spokojnie. Smok
podszedł do ławki w sercu parku i spuścił Lucy.
-
Dobra bestio możesz sobie pobiegać, ale tak żebym cię widział. Gdyby coś ci się
stało twoja pani by mnie zabiła.
Suczka
zaszczekała wesoło i popędziła na skwer. Blondyn obserwował ją niewidzącym
wzrokiem. W tym momencie przypomniał sobie, jak spotkała tu Hermione. Nigdy by
wtedy nie pomyślał, że to z tą szatynką spędzi swoje pierwsze szczęśliwe święta
i, że to ona będzie mu tak bliska. Siedział tak myśląc o swoim życiu, gdy nagle
coś go tknęło, by spojrzeć na zegarek. Z przerażeniem odkrył, że jest już 18:30.
-
Kurwa, Granger mnie zabije! Lucy!
Suczka
natychmiast pojawiła się przy nim i bez zbędnych szopek dała się zapiąć na
smycz.
-
Jeszcze będą z ciebie ludzie mała.
Jak
najszybciej pokonali drogę do domu. Weszli do środka, a Draco zastanawiał się,
czy Gryfonka jest bardzo zła. Jednak, gdy ją ujrzał, utracił zdolność myślenie,
mógł tylko stać i się gapić. Wyglądała zjawiskowo, sukienka idealnie do niej
pasowała, tak jak i cała reszta. Przez to wszystko nawet nie zauważył, że jest
wkurzona.
-
Możesz mi powiedzieć, gdzie wy byliście tyle czasu?! Martwiłam się, a poza tym
wszyscy będą tu za 15 minut!
Jej
krzyki nie przynosiły jednak żadnych rezultatów. Blondyn nadal stał jak
urzeczony, zapominając jak się mówi.
-
Malfoy, czy ty się dobrze czujesz?
-
Łał.
Mruknął
tylko, a ona spojrzała na niego, jak na wariata.
-
Błagam cię, tylko mi nie mów, że ty już się upiłeś?
-
Co? Nie…
Nie
mógł od niej oderwać oczu, wyglądała wspaniale. „Co ty robisz idiotko, gapisz się
na nią jak ciele! Ogarnij się!!” Zgromiła go podświadomość i w tym momencie się
otrząsnął. „Weź się w garść stary!” Uśmiechnął się uwodzicielsko i podszedł
bliżej dziewczyny.
-
No, no lwico, muszę przyznać, że wyglądasz mega pociągająco.
Szatynka
oblała się delikatnym rumieńcem, przez co wyglądała jeszcze bardziej uroczo.
Nie mógł się powstrzymać, ujął jej twarz w dłonie i pocałował. Hermiona nieco
oszołomiona zarzuciła mu ręce na szyje, przysuwając się jeszcze bliżej.
Całowali się tak bez opamiętania, aż w końcu Smok zaczął się przesuwać w stronę
kanapy, nie przerywając ich pocałunku. Gdy byli już przy bocznym oparciu,
delikatnie pchnął dziewczynę tak, że wylądowali na sofie. Jednak wszystko, co
przyjemne kiedyś się kończy. Nagle drzwi otworzyły się, a do salonu wpadła
czwórka ich przyjaciół. Wszyscy na widok gospodarzy ułożyli usta w literę ”O”.
Oczywiście jako pierwszy zdolność mówienia odzyskał Diabeł.
-
Zapytałbym was, jak wam minęły święta, ale widzę, że nie próżnowaliście. W
takim razie mam inne pytanie, mogę być chrzestnym? Proszę!
Miona
czując, że jest czerwona jak burak, w mgnieniu oka wygramoliła się spod Dracona,
poprawiając sukienkę, za to blondyn podniósł się ze zrezygnowaną miną.
-
Wy to macie wyczucie czasu.
Warknął
tylko, patrząc na nich z wyrzutem.
-
Stary, miałeś dwa tygodnie, żeby się nią nacieszyć.
-
Dobra skończcie już i lepiej wejdźcie.
Szatynka
była bardzo zażenowana tym, że zostali przyłapani, po raz kolejny. Malfoy
szybko poszedł na górę, by się nieco ograną, a Hermiona przywitała się najpierw
z dziewczynami, które również wyglądały zjawiskowo (Pansy, Ginny), a potem z
chłopakami, którzy też wyglądali całkiem nieźle. Obaj, tak jak i Draco, który
uwinął się bardzo szybko z przebieraniem, mieli ciemne spodnie i koszule z
podwiniętymi rękawami. Z tą różnicą, że Blaise miał błękitną, Harry beżową, a
Smok czarną. Po tym jakże efektownym rozpoczęciu imprezy, wszyscy rozsiedli się
przed kominkiem. Nagle Miona zrobiła duże oczy i wystraszoną minę.
-
Na Merlina Malfoy, zapomnieliśmy o alkoholu!
-
Chyba żartujesz!
-
Spokojnie moje dzieci, wujek Diabeł o wszystkim myśli. Drogie panie opróżniamy
torebeczki.
Zacmokał
wyraźnie zadowolony z siebie brunet i już po chwili na stole stało 7 butelek
Ognistej, 6 Kremowych Piw i Miód Pitny.
-
No zawsze coś, ale mogę się założyć, że to nie wystarczy.
-
Smoku przestań marudzić, nie będzie tak źle.
-
A…
Nie
dokończył, gdyż Hermiona mało delikatnie kopnęła go w kostkę.
-
Ała! Kurwa Granger, co ja ci zrobiłem?
-
Za dużo gadasz. Rusz lepiej ten swój arystokratyczny tyłek i idź po coś do
jedzenia, a ja włączę muzykę i znajdę Lucy.
Nie
czekając na odpowiedz, ruszyła na górę.
-
Nie no Malfoy, jeszcze nawet nie jesteście razem, a ona już trzyma cię pod
pantoflem.
Zadrwił
Harry, za co został zgromiony wzrokiem przez blondyna.
-
Ty się tak nie krzyw ślicznotko, bo Potter dobrze gada.
-
No to wy panowie skoro jesteście tacy niezależni, to powiedzcie to teraz
Wiewiórce i Pansy.
Obie
dziewczyny uśmiechnęły się niby uroczo i skrzyżowały ręce na piersi, patrząc na
nich wyczekująco. Chłopakom zrzedły miny, a po chwili zastanowienia zaczęli
mówić jednocześnie.
-
Kochanie, wiesz jak ja cię kocham.
W
tym momencie Draco wybuchnął głośnym śmiechem, a do salonu wróciła Miona z Lucy
u boku.
-
Z czego on się tak śmieje?
Zapytała,
wskazując Ślizgona, trzymającego się za brzuch.
-
Nasi chłopcy przed chwilą dali pokaz, jacy to z nich macho.
Szatynka
spojrzała na nich jak na wariatów, a widząc, że Draco nie może się uspokoić,
pokręciła z politowaniem głową i sama udała się do kuchni. Za pomocą różdżki
przeniosła do pokoju szklanki, talerze, sztućce i oczywiście jedzenie. Gdy
wszystko było już gotowe, razem ze Smokiem, który już się opanowała, wrócili do
salonu.
-
No to zaczynamy!
Zawołał
Diabeł, sięgając po pierwszą butelkę. Chłopaki narzucili bardzo szybkie tempo,
dlatego dziewczyny piły, tylko co trzecią kolejkę. Niestety skutki tego były takie,
że o godzinie 23 wszyscy byli niemal trzeźwi, a została im, tylko butelka Miodu
Pitnego.
-
Ale powiedzcie mi, czy ja nie mówiłem, że to będzie za mało?
Żachnął
się blondyn, który był najtrzeźwiejszy z chłopaków.
-
Dobra, dobra, ty już to nie filozofuj, tylko coś wymyśl.
-
Trzeba iść do monopolowego.
Odezwała
się Hermiona, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Wszyscy z
wyjątkiem Harry’ego, spojrzeli na nią pytająco, więc zaczęła tłumaczyć.
-
To taki mugolski sklep z alkoholem, widziałam jeden niedaleko. Ja się trzymam
najlepiej, więc pójdę…
-
Nawet o tym nie myśl. Spróbuje poszukać czegoś na górze.
Wtrącił
się blondyn i wstał z kanapy. W tym momencie szatynka poczuła silną chęć
zrobienia mu na złość. Gdy tylko ten zniknął na piętrze przywołała do siebie
torebkę i również wstała.
-
Miona, co ty robisz? To nie jest dobry pomysł, a poza tym Draco dostanie szału…
Pansy
próbowała przemówić jej do rozsądku, ale to była z góry przegrana sprawa.
-
Nikt nie będzie mi mówił, co mam robić! Idę sama i koniec tematu.
Warknęła
i nim ktokolwiek zdążył cokolwiek zrobić, wyszła z salonu. Szybko narzuciła na
siebie płaszcz i już po chwili była na zewnątrz. Sklep był zaledwie kawałek
drogi stąd, więc nie wdziała, żadnych przeciwwskazań, aby tam iść. Przemierzała
ulicę, na której dzięki latarniom nie było ciemno, gdy nagle zamarła w
półmroku. „Nie no to się nie dzieje naprawdę.” Zaledwie dwa metry przed nią
stał kompletnie pijany Ron, w jednej ręce trzymając prawie pustą butelkę wódki.
-
He-hermiona! Właśnie d-do ciebie szedłem, a-le jak widać szczęście mi do-dopisało.
Gryfonka
stała, nie mogąc uwierzyć, że musiała się natknąć akurat na niego. Włożyła rękę
do kieszenie i zacisnęła ją na różdżce, której w razie potrzeby miała zamiaru
użyć.
-
Ron, jesteś kompletnie zalany, wracaj do domu.
Starała
się mówić spokojnie. Owszem, bała się go, ale kawałek drewna w jej kieszeni
dawał jej poczucie bezpieczeństwa.
-
Ooo nie, t-tego sylwestra mam z-zamiar spędzić z-z tobą.
Kiwając
się na wszystkie strony, podszedł bliżej niej.
-
Ron odpuść, daj mi po prostu spokój.
-
Kiedyś c-ci coś o-obiecałem i teraz m-mam zamiar to spełnić.
Teraz
już się nie wahała, wyciągnęła różdżkę i wycelowała nią w pierś chłopaka.
-
Co ch-chcesz zaatakować b-bezbronnego?! Jesteś t-taka sama, jak t-te szuje ze
Slytherinu!
Bełkotał,
gestykulując rękami i przybliżając się coraz bardziej.
-
Skoro jestem szują, a do tego szlamą, to dlaczego nie dasz mi spokoju?!
-
Bo jesteś moja! Rozumiesz?! Moja i ja ci pomogę wrócić do siebie!
Wyciągnął
rękę w jej stronę. Strach zaczął przejmować nad nią kontrolę, więc bez wahania
rzuciła zaklęcie.
-
Drętwota!
Czerwony
strumień światła trafił prosto w chłopaka, a ten runął na ziemię.
-
Granger!!!
Aż
podskoczyła, słysząc krzyk tuż za sobą. Szybko się odwróciła i ujrzała
zdyszanego Dracona. Już wiedziała, że ma kłopoty. To, że był wściekły, to
stanowczo za mało powiedziane, z niego emanowała furia.
-
Yyy… przepraszam?
Wydukała,
uśmiechając się uroczo i mając nadzieje, że to nieco załagodzi sprawę, ale nic
z tego.
-
Przepraszam?! Czy ciebie już do reszty pogięło?! Czy ja ci nie mówiłem, że masz
nigdzie nie wychodzić?! Ty jesteś kompletnie nieodpowiedzialna!
-
Ale…
-
Jak można być tak bezmyślnym?! Trzeba było poczekać, aż wrócę! Przecież mogło
ci się coś stać!
-
Ale…
-
I ty niby jesteś najmądrzejszą czarownicą?! Przecież ten rudy kretyn mógł ci
coś zrobić!
Dziewczyna
miała już serdecznie dość, więc po prostu przyciągnęła go do siebie i
pocałowała. Zdezorientowany chłopak zaczął oddawać pocałunek, ale po chwili
Hermiona się odsunęła.
-
Nareszcie się zamknąłeś. Przepraszam, wiem zachowałam się nieodpowiedzialnie,
ale miałam różdżkę, więc nic by mi się nie stało. Przestań się już dąsać i
powiedz mi lepiej, co z nim zrobić?
Tu
wskazała na leżącego nieopodal nich chłopaka.
-
To chyba oczywiste, że zostawić.
-
Malfoy jest mróz, przecież on wyląduje w Mungu… Zaraz, wiem!
Wyciągnęła
różdżkę, skupiła się przez chwilę i rzuciła zaklęcie.
-
Expecto Patronum.
Pojawiła
się srebrna lwica i pobiegła, w tylko sobie znanym kierunku.
-
Wysłałam patronusa do jego rodziców, gdzie jest i żeby go zabrali. Chociaż to mamy
z głowy, a teraz chodź, musimy zrobić zakupy.
-
Jesteś niemożliwa.
-
Wiem.
Ślizgon
zaśmiał się i otoczył ją ramieniem. Już po chwili byli na miejscu. Sklep okazał
się obskurnym budynkiem, który wcale nie zachęcał, aby do niego zajrzeć. Na
ławeczce przed nim siedziało kilku kompletnie zalanych mężczyzn.
-
I ty tu chciałaś przyjść sama?
Warknął
Draco, prosto do ucha dziewczyny.
-
Już dobra, przecież przeprosiłam.
-
Ooo cóż ja widzę, piękna, młoda dama zaszczyciła nas swoją obecnością! Może
napijesz się z nami ślicznotko?
Mężczyzna
leżący obok schodów wyglądał tragicznie. Brudne, poszarpane ubrania i spore
braki w uzębieniu.
-
Dziękuje, ale nie skorzystam.
Miona
pociągnęła Malfoya, nie chcąc, aby ten dał się ponieść emocją i weszli do
środka. Wnętrze było nieco schludniejsze niż sam budynek. Za ladą stał
mężczyzna około pięćdziesiątki, ze sporym brzuchem i zakolami.
-
Co podać?
Burknął
niezbyt grzecznie. Było widać, że nie jest zadowolony z faktu, iż musi tu
siedzieć.
-
Hmm poproszę 2 szampany i 5 butelek wódki 0,5.
-
9 butelek.
Wtrącił
się blondyn.
-
Malfoy to nie jest dobry pomysł.
Syknęła,
ale ani Draco, ani sprzedawca jej nie słuchali. Po chwili mężczyzna wrócił z
ich zakupami, za które zapłacił Smok i oboje opuścili sklep.
-
Tym razem się teleportujemy.
-
Ale to niedaleko.
-
Dobrze ci radze Granger, nie dyskutuj ze mną.
Poszli
za sklep i z cichym trzaskiem teleportowali się tuż przed drzwiami domu
Malfoya.
-
Draco, mam do ciebie prośbę. Nie mów nikomu, że spotkałam Rona.
Nie
chciała, by ktokolwiek się dowiedział, aby nie psuć zabawy. To ma być
niezapomniana noc.
-
Pod jednym warunkiem, nigdy więcej nie wywiniesz mi takiego numeru.
-
Zgoda.
Ślizgon
uśmiechnął się triumfalnie, po czym oboje weszli do środka. Zdjęli swoje płaszcze
i wrócili do salonu.
-
Na Salazara, Miona dobrze, że jesteś cała. Ten furiata by nas pozabijał, gdyby
ci się coś stało.
-
Zabini, chociaż ty mnie nie wkurzaj.
-
Ludzie ogarnijcie się, do północy zostało, tylko 10 minut!
Powiedział
Pansy, wiedząc, że ta dwójka dopiero zaczyna swoją kłótnię.
-
Już?!
Hermiona
natychmiast udała się do kuchni, aby przynieść kieliszki. Po chwili była już z
powrotem.
-
Wyjdźmy na dwór.
Zaproponowała
Ginny, a wszyscy się zgodzili. Narzucili na siebie płaszcze i dokładnie dwie
minuty przed północą stali już na zewnątrz.
-
Jakby mi ktoś powiedział, że tego sylwestra spędzę z wami, Miona będzie moją
przyjaciółką i wybranką mojego kumpla, a Pansy dziewczyną, to od razu bym go
wysłał do św. Munga.
Stwierdził
Diabeł tonem wszechwiedzącego, na co wszyscy wybuchli śmiechem. Kto by
pomyślał, że szóstka największych wrogów może teraz stanowić tak zgraną paczkę.
-
Ej, zostało 30 sekund!
Krzyknął
Wybraniec, patrząc na zegarek.
-
Dobra to dawać mi tego szampana, ja go otworzę.
Zadeklarował
się Blaise, sięgając po jedną z butelek, stojących w śniegu. W końcu zaczęło
się odliczanie.
-
10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1! Szczęśliwego Nowego…
W
tym momencie Ślizgon potrząsnął butelką, z której wystrzelił korek i trafił prosto
w głowę Wybrańca. Ten z racji tego, że wypił już co nieco, zachwiał się i wpadł
w jedną z zasp.
-
Harry!
Krzyknęła
Ginny i natychmiast do niego podbiegła. Obie dziewczyn również pisnęły,
zastawiając usta dłońmi, a Diabeł stał jak wmurowany. Jedyny Smok wybuchnął
głośnym śmiechem. Po chwili lekko oszołomiony Potter, przy pomocy swojej
dziewczyny, stanął na nogach.
-
Nie ma to jak dobre rozpoczęcie roku.
Zaśmiał
się, masując czoło, a już po chwili wszyscy poszli w jego ślady.
-
Może w końcu napijemy się tego szampana?
Zaproponował
blondyn, gdy nieco się już uspokoili. Spojrzenie wszystkich powędrowało, ku
butelce trzymanej przez bruneta, w której nie zostało prawie nic.
-
Zabini!!
Krzyknęli
jednocześnie, a Diabeł zrobił minę w stylu, „Co złego to nie ja.”
-
Spokojnie mamy jeszcze drugą butelkę.
Już
chciał sięgnąć po kolejnego szampana, ale uprzedziła go Hermiona.
-
Nie ma mowy, ja to zrobię.
-
Lwico, to też nie jest najlepszy pomysł.
Miona
posłała niebieskookiemu spojrzenie godne bazyliszka i zabrała się za
otwieranie. Zręcznie odwinęła sreberko, po czym otworzyła butelkę nie uroniwszy
ani kropelki. Chłopaki zagwizdali z uznania, a Ginny z tajemniczym uśmiechem,
podeszła do przyjaciółki, niosąc kieliszki.
-
Czyli jednak nasz babskie wieczory do czegoś się przydały.
Zaśmiała
się ruda, gdy starsza Gryfonka napełniła już wszystkie naczynia. Każdy wziął
jeden z nich i Diabeł zaczął swoją przemowę.
-
Moi drodzy, oto zaczął się kolejne rok, który miejmy nadzieję, będzie o wiele
lepszy niż poprzedni. Z tego miejsca chciałbym wam życzyć zajebistego Nowego
Roku i podziękować naszym kochanym gospodarzom…
-
Dobra stary zamknij się i napijmy się w końcu tego cholernego szampana.
Warknął
Draco, widząc, że jego kumpel dopiero się rozkręca. Wszyscy zgodnie unieśli
kieliszki i stuknęli się nimi. Popijali alkohol, wpatrując się w niebo, na
którym co chwile pojawiały się nowe fajerwerki.
-
Wracajmy do środka, zimno mi.
Stwierdziła
Pan, a wszyscy musieli przyznać jej rację. Po chwili siedzieli już w ciepłym
salonie.
-
W taki razie bierzemy się za tę wódkę, czy jak to tam się nazywa.
Zarządził
Draco, otwierając jedną z butelkę i rozlewając alkohol, do wyczarowanych przez
Mionę kieliszków.
-
No to na zdrowie.
Stuknęli
się i wypili wszystko na raz, dziewczyny nieco się krzywiły i od razu chwyciły
za szklanki z sokiem.
-
Nie no panowie, tak to my tego nie będziemy pili.
Diabeł
przywołał do siebie trzy szklanki i napełnił je do połowy wódką.
-
I to ja rozumie.
-
Nie wiem, czy to taki dobry pomysł.
-
Malfoy, stary ty się chyba starzejesz.
Blondyna
spiorunował Wybrańca wzrokiem. Nikt mu nie będzie zarzucał, że nie umie się
bawić.
-
Pijamy.
-
To się skończy źle.
Szepnęła
Hermiona, a obie jej przyjaciółki musiały się z tym zgodzić. I ich
przypuszczenia okazały się słuszne. Ledwie minęła 2, a chłopaki siedzieli przed
kominkiem, otwierając kolejną butelkę.
-
I wiecie on jest taki mały, i ma niebieskie włosy, i ja go karmiłem. W ogóle
takie dziecko, to fajna sprawa jest.
Bełkotał
Smok, opowiadając o Teddym i sięgając po szklankę, którą właśnie z trudem
napełnił Diabeł.
-
Na pewno byłbyś wspaniałym ojcem.
-
Tak myślisz Harry?
-
Oczywiście, że tak.
-
Mordo ty moja!
Ślizgon
zamknął Wybrańca w niedźwiedzim uścisku, a już po chwili dołączył do nich
Zabini.
-
Granger!
Krzyknął blondyn, gdy już nie tulił się do przyjaciół.
-
Tak?
Hermiona
wychyliła się z kuchni, w której właśnie z dziewczynami szukała jakiejś
sałatki.
-
Zróbmy sobie małego dzidziusia, tylko takiego z blond włosami!
Miona
ze zdziwienia, aż otworzyła usta, słysząc te słowa.
-
Malfoy nie pij więcej, bo ci ta wódka kompletnie mózg wypali.
-
Dziewczyny jest źle, Smok właśnie oświadczył, że chce mieć ze mną dziecko.
Powiedziała
spanikowana, gdy znowu była z przyjaciółkami.
-
Wiesz Blaise pytał mnie, czy nie zostanę jego dziewczyną, a dopiero po 10
minutach udało mi się mu wytłumaczyć, że już nią jestem.
Wszystkie
zaczęły się śmiać, ale po chwili Hermiona odezwała się już całkowicie poważnie.
-
Mamy dwa wyjścia, żeby tu nie zwariować. Albo ich pozabijamy, albo idziemy pić.
Po
chwili namysłu obie odpowiedziały jednocześnie.
-
Pijemy!
Wyszły
z kuchni i po odstawieniu na stół sałatki, podeszły do chłopaków.
-
Lwico, tęskniłem za tobą.
Draco
przytulił się do nóg szatynki, a ta z uśmiechem pogłaskała go po głowie, był
teraz taki słodki. Po chwili jednak podciął jej kolana tak, że teraz siedziała
na nim.
-
Malfoy, ty idioto!
-
I tak wiem, że ci się podobam.
Brązowooka
prychnęła tylko i wyciągnęła z jego ręki szklankę z wódką.
-
Ej, to moje!
-
Teraz ja piję.
Po
tych słowach, krzywiąc się, opróżniła całe naczynie.
-
O tak, teraz zaczynamy imprezę!
Blaise
machnął rękami i trzymana przez niego butelka wyślizgnęła mi się, po czym
wylądowała w kominku, z którego buchnął ogień.
-
Zabini!!
Po
raz drugi dzisiaj wszyscy wydarli się na bruneta.
-
Przenosimy się na kanapę.
Zarządziła
Ginny, a wszyscy się zgodzili. Dziewczyny pomogły tam dojść chłopakom i już po
chwili siedzieli wygonie, z daleka od ognia.
-
O nie, ty na pewno już nie polewasz.
Żachnęła
się Hermiona, widząc, że Blaise już sięga po butelkę. Tak jak powiedziały
zaczęły pić. Po entej kolejce były już nieźle wstawione, a chłopaki, szkoda
gadać. Cała trójka obejmowała się za ramiona, krążąc po salonie i wyśpiewując
hymn Hogwartu. Nawet mała Lucy była z nimi, leżała na kolanach Miony, prawie
usypiając, a obie przyjaciółki siedziały po obu jej stronach.
-
Chcę potańczyć.
Wypaliła
nagle Ginn, z hukiem odstawiając swoją szklankę.
-
O nie, ja z nimi nie tańczę, przecież nas pozabijają.
W
tym momencie spojrzały na chłopaków, z których każdy trzymał butelkę i
aktualnie ją opróżniał.
-
A kto powiedział, że mamy tańczyć z nimi?
Szatynka
z tajemniczym uśmiechem, delikatnie odłożyła Lucy i wstała. Jednym machnięciem
różdżki włączyła muzykę, a drugim usunęła wszystko ze stołu, po czym zdjęła
buty i lekko się chwiejąc, weszła na blat. Wsłuchała się w muzykę i już po
chwili poruszała się w jej rytmie. Dziewczyny szybko poszły w jej ślady i już
po chwili wszystkie trzy zatraciły się w tańcu.
-
Ej ja mam halucynacje, czy tam się coś rusza na stole?
Wybełkotał
Harry, uwieszony na ramieniu Blaise.
-
Coś? Stary, tam tańczą trzy zajebiste laski, a jedna z nich jest moja!
Diabeł
posłał Pan buziaka, a przyjaciółki zachichotały, nie przestając tańczyć.
Chłopaki dowlekli się do kanapy, z której natychmiast uciekła Lucy i usadowili
się na niej. Każdy z nich nagle stał się spokojny i pożerał wzrokiem swoją
wybrankę. Nagle jednak, gdy piosenka dobiegała końca, Hermiona obróciła się,
przez co straciła równowagę. Już przygotowywała się na bliskie spotkanie z
ziemią, gdy poczuła, że ktoś ją łapie. Otworzyła oczy i spojrzała do góry,
ujrzała tam oczywiście parę niebieskich tęczówek. Ich przyjaciele zaczęli bić
brawo, ale do Prefektów to nie docierało. Patrzyli sobie głęboko w oczy i
nieświadomie, przybliżali się do siebie. W końcu stykali się już nosami, a w
salonie zapadła pełna wyczekiwania cisza.
-
Dziękuję, ale możesz mnie już postawić.
Wyszeptała
Gryfonka, usiłując się opanować. Gdzieś w jej świadomości była myśl, że wszyscy
się na nich gapią.
-
Mogę, ale nie chcę.
Draco
nadal był pijany, ale w tym momencie wyglądał na mega poważnego i zrobił się
bardziej wylewny.
-
Chce żebyś zawsze przy mnie była, rozumiesz? Zawsze.
Zatkała
ją, nie spodziewała się usłyszeć takich słów z jego ust. Nie wiedziała, co
powiedzieć, ale odpowiedz sama wypłynęła z jej ust.
- La fin de la vie.
Draco
uśmiechnął się szeroko i już po chwili zatracił się w jej ustach. Tym razem ich
pocałunek był inny, subtelny, delikatny, okazujący ich pełne oddanie. Cały
świata się zatrzymał i liczyli się tylko oni. Całowali się bez opamiętania, a
Hermiona nawet nie zauważyła, kiedy stała już na podłodze, a Draco mocno ją do
siebie przytulał. Wplotła place w jego włosy, chcąc czuć go całą sobą i mieć
jak najbliżej siebie. Pozostała czwórka stała, nie bardzo wiedząc, co się tak
właściwie dzieje. Ich przyjaciele zdawali się zapomnieć o całym świecie, a już
tym bardziej o nich. Dopiero, gdy Prefekci zaczęli przesuwać się w stronę
fotela, a ich pieszczoty stawały się coraz śmielsze, Diabeł postanowił się odezwać.
-
Nie chciałbym wam przeszkadzać gołąbeczki wy moje, ale chyba nie każdy chce
oglądać, jak skończą się wasze igraszki, więc jak chcecie pobyć sami, to idźcie
na górę.
-
Spierdalaj Zabini.
Warknął
Smok, pomiędzy kolejnymi pocałunkami, zadowolony z tego, że szatynka nie
przerwała.
-
Nie no, nie wierzę, czy ja serio widzę naszą Hermionę, obściskująca się z
Malfoyem?
Stwierdziła
Ginny, a panna Granger zrozumiała, że chyba naprawdę zachowują się nieco
niestosownie, więc odsunęła się od blondyna, ignorując jego pomruk niezadowolenia.
Próbowała odejść, ale ten nie wyglądał, jakby miał zamiar jej na to pozwolić.
-
Draco…
-
Nie zostawiaj mnie.
-
Nie zostawiam, ale wracajmy już do tamtych.
-
Musimy?
-
Tak.
Smok
odsunął się, ale nadal obejmował dziewczynę w tali. Podeszli do jednego z
foteli, a blondyna na nim usiadł, sadzając sobie brązowooką na kolanach. Nie
było mu jednak dane długo się nią cieszyć. Ginn i Pan wymieniły porozumiewawcze
spojrzenia i już po chwili stały przed Prefektami. Złapały szatynkę za obie
ręce i powiedziały jednocześnie.
-
Idziemy do kuchni, natychmiast.
Pociągnęły
ją, ale Ślizgon nie miał zamiaru tak łatwo się poddać.
-
Nie ma mowy, ja wam jej nie oddam.
-
Nikt cię nie pyta o zdanie.
Żachnęła
się ruda, ale nim niebieskooki zdążył cokolwiek odpowiedzieć, odezwała się
Hermiona.
-
Draco, przecież zaraz do ciebie wrócę.
Widząc
jednak jego stanowcze spojrzenie, postanowiła zmienić taktykę. Wyplotła ręce z
uścisku przyjaciółek i ujęła w nie twarz chłopaka. Pocałowała go i korzystając
z jego dekoncentracji, szybko wstała.
-
Ej!!
Krzyknął
oburzony, ale ta posłała mu tylko buziaka i po chwili zniknęła z dziewczynami w
kuchni.
-
Teraz mów.
Powiedziała
Pan, gdy obie z Ginny stały przed Gryfonką, opierającą się o blat.
-
Ale co?
-
Na Merlina, Miona! Przecież nawet ślepy, by zaważył, że was do siebie ciągnie!
Piekliła
się ruda, a Ślizgonka przytakiwała jej.
-
No dobra, ja… się zakochałam.
Wyszeptała,
ale one i tak ją usłyszały. Obie aż pisnęły z radości i rzuciły się
przyjaciółce na szyję. Właśnie to od dłuższego czasu chciały usłyszeć.
-
To cudownie, ja wiedziałam…
-
To wcale nie jest cudowne!
Przerwała
ostro panna Granger, a one kompletnie nic nie rozumiały.
-
Miona, co się dzieje?
Zapytała
Pansy, teraz już widząc, że coś jest nie tak.
-
Nie rozumiecie, to Malfoy. Arystokrata, który w dodatki zmienia dziewczyny jak
rękawiczki. Ja nie chce być jego kolejną zabawką, nie wytrzymałabym tego.
Ukryła
twarz w dłoniach, nie chcąc patrzeć na przyjaciółki. Przez nadmiar alkoholu powiedziała za dużo i
wyrzuciła z siebie to, co dręczyło ją już od bardzo dawna. Nagle Pan ujęła jej
twarz w dłonie i zmusiła, aby ta na nią spojrzała.
-
Miona, posłuchaj mnie uważnie. To, że jest czystej krwi niczego nie zmienia. Te
całe podziały, to jedna, wielka bzdura, a poza tym nie zapominaj, że wyrzekł
się rodziny. Co do dziewczyn, to od początku roku widziałam go tylko z tobą.
Nawet Diabeł mówi, że się zmienił dzięki tobie.
Ślizgonka
uśmiechnęła się do brązowookiej, a ta bez zastanowienia się do niej przytuliła,
drugim ramieniem obejmując Ginny. Była im wdzięczna i to bardzo. Nagle jednak
ciszę przerwała krzyk Smoka.
-
Granger!!
Gryfonka
natychmiast udała się do salonu, a to co zobaczyła, kompletnie ją rozwaliło.
Draco z załamaną miną siedział na środku salonu, z butelką, w ręku, a po obu
jego stronach leżeli Harry i Blaise.
-
Co się stało?
Podeszła
do niego, a ten ledwo podnieść głowę, aby na nią spojrzeć. Nie było ich może
chwile, a oni byli w stanie doprowadzić się do takiego stanu.
-
Dlaczego oni leżą i się nie ruszają?!
Hermiona
spojrzała na obu chłopaków. Od razu było widać, że śpią, a Zabini nawet
pochrapywał.
-
Oni zasnęli.
-
Coo?! Ale impreza się dopiero rozkręca! Jeszcze tyle wódki do wypicia!
Zaczął
szarpać kolegów za ramiona, ale to nie przynosiło żadnych rezultatów.
-
Wstawać idioci, idziemy pić!
Szatynka
ledwie się powstrzymywała, aby nie wybuchnąć śmiechem.
-
Draco chodź, oni odpoczną chwilę i zaraz będziecie się bawić.
Schyliła
się i przerzuciła sobie jego rękę przez ramie, po czym pomogła mu wstać.
-
Co za amatorzy i to ja niby nie umiem pić? Pfff, ale ty się ze mną napijesz,
prawda lwico?
Bełkotał,
usiłując nie potknąć się o własne nogi.
-
Oczywiście, tylko jak usiądziesz na kanapie.
W
końcu udało jej się do posadzić na sofie, a ten od razu się położył i pociągnął
z trzymanej butelki zdrowy łyk, po czym podał ją szatynce. Ta nie chcą się
sprzeczać, przejęła ją i krzywiąc się, również upiła sporo.
-
A teraz leż tutaj i odpocznij.
Powiedziała,
podkładając mu pod głowę poduszkę.
-
A ty jak zwykle się rządzisz, ale i tak mi się podobasz.
Stwierdził
i już po chwili odpłynął. Miona uśmiechnęła się tylko, przykryła go kocem i
pocałował w czoło.
-
Dobranoc Draco.
Po
tych słowach zwróciła się do przyjaciółek, które również nieco pookrywały
swoich chłopaków.
-
Chodźmy spać do mnie, nie wiem jak wy, ale ja jestem padnięta.
Obie
przytaknęły i powlokły się na górę. Tam szybko zrzuciły z siebie ubrania i
wpakowały się do łóżka. Była już 5, więc i one szybko zasnęły.
WitajcieJ
Oto i jest rozdział 29 :D Osobiście
jest z niego zadowolona, wyszedł mi całkiem długi i fajnie mi się go pisało, no
ale nie mnie oceniać J Bardzo miło zaskoczyliście mnie
liczbą komentarzy przy poprzednim rozdziale. Widzicie, jak tylko chcecie, to
się da J Sprawiliście mi tym ogromną frajdę,
za co serdecznie dziękuje i mam nadzieje, że przy tym rozdziale będzie ich
równie dużo J
Pozdrawiam A♥
Naprawdę wspaniały blog, chyba najlepszy. Ja się poprostu roześmiałam jak Draco był pijany. Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńRozdział bajecznie przewspaniały, przerósł moje oczekiwania:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie było za dużego zamieszania z Ronem bo tylko by popsuł humor prefektom. Uwielbiam Diabła w tym opowiadaniu, Smok kiedy był pijany był na swój sposób uroczy jak mówił o dziecku. Kac chłopaków rano będzie pewnie rozmiarów Hogwaru:)
Czekam niecierpliwie na kontynuację.
Pozdrawiam i życzę weny;)
Diabeł i Wybraniec mój ulubiony duet! Po prostu są niesamowici ;D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jest coraz to więcej akcji z Hermioną i Malfoyem ;D
czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział bo z pewnością pojawią się jakieś komplikacje ;D
Pozdrawiam ciepło i dużo weny życzę ;*
Wspaniały ten Sylwester . Draco zaczyna wyznawać Mionie miłość i to mi się podoba.Nie mogę się doczekać nowego rozdziału . Pewnie wszyscy będą mieli kaca(hahaha było tyle nie pić hahaha).Tak wiem wredna jestem :). Jeden z najlepszych momentów to : I wiecie on jest taki mały, i ma niebieskie włosy, i ja go karmiłem. W ogóle takie dziecko, to fajna sprawa jest.
OdpowiedzUsuńBełkotał Smok, opowiadając o Tedim i sięgając po szklankę, którą właśnie z trudem napełnił Diabeł.
- Na pewno byłbyś wspaniałym ojcem.
- Tak myślisz Harry?
- Oczywiście, że tak.
- Mordo ty moja!
Ślizgon zamknął Wybrańca w niedźwiedzim uścisku, a już po chwili dołączył do nich Zabini.
- Granger!
Krzykną blondyn, gdy już nie tulił się do przyjaciół.
- Tak?
Hermiona wychyliła się z kuchni, w której właśnie z dziewczynami szukała jakiejś sałatki.
- Zróbmy sobie małego dzidziusia, tylko takiego z blond włosami!
Miona ze zdziwienia, aż otworzyła usta, słysząc te słowa.
- Malfoy nie pij więcej, bo ci ta wódka kompletnie mózg wypali.
- Dziewczyny jest źle, Smok właśnie oświadczył, że chce mieć ze mną dziecko.
Powiedziała spanikowana, gdy znowu była z przyjaciółkami. Normalnie wspaniały moment :D Pozdrawiam i życzę dużo weny :*
Hahha. Przez cały rozdział śmiałam się, jak głupia. xD Był cudowny. Chyba mój ulubiony. ^^ Tylko błagam, niech Draco nie zapomina, co mówił, bo takie piękne to było, jak on ją złapał. :3 I ten jego bełkot. Smok był rozbrajający. :>
OdpowiedzUsuńA Diabeł oczywiście, musiał dwie butelki alkoholu stracić. xD Jemu nie wolno go dawać.
Już nie mogę się doczekać następnego.
Ana M.
http://the-formula-for-happiness.blogspot.com/
Mega swietny rozdzial <333
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga Dramione-au-cours-de-la-vie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJest dopiero prolog, zresztą nie udany. Co do rozdziału JEST ŚWIETNY
HAHA, popłakałam się ze śmiechu :D
OdpowiedzUsuńKochaaam Zabiniego w twoim opowiadaniu c:
Wystraszyłaś nas na początku z tym Ronem, ale dobrze że był pijany :]
Pozdrawiam :D
Zróbmy sobie dzidziusia Gartner ! Ahahahhahaha jaką się z t tego ryłam
OdpowiedzUsuńGranger, nie Gartner
UsuńGenialne !
OdpowiedzUsuńJeden z moich ulubionych rozdziałów na tym blogu *-*
Draco był taki słoooodki jak mówił o dzidziusiu :D
Mam nadzieje że nowy post już niedługo :)
Życzę Weny ;3
haha oj ostry ten sylwester :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że jestem pod wrażeniem.:p
OdpowiedzUsuńcałkiem udany sylwester ci wyszedł.
życzę dużo weny,:)
zapraszam do mnie na nexta.
www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Łoo. :) Jesteś geniuszem ;)
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Śmiałam się jak głupia :P
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i mam nadzieje , że będzie też tak zabawny jak ten! :P
Pozdrawiam i życzę weny! ;*
Uwielbiam Twoje opowiadanie! Jest cudowne! :) Mogłabym czytać je bez końca! :) Cieszę się, że między tą dwójką w końcu zaczyna się bardzo dobrze dziać :)
OdpowiedzUsuń-----
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Aww...zakochałam się. W Draco. I w Blaise'ie. I w Harry'm też. Wgl w całym tym rozdziale. Jeteś taka utalentowana. Też bym tak chciała...no w każdym razie, rozdział jest taki cudowniaty że tego się nie da słowami opisać. Dawaj mi kolejny rozdział. Prrrooooszęęę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, całuję i życzę weny
Nati:*
dramioneczyfremione.blogspot.com
P.S. Ten sylwester aż za bardzo przypomina mojeo sylwestra z tego roku.
Kurczę, kurczę, kurczę. xD Już myślałam, że w tej kuchni... a niech to. :P Cudowny Rozdział, ahh ten Sylwester, oby tylko jutro wszystko pamiętali. :D No i oczywiście Draco: taki urooooczy. *.* mam nadzieję, że teraz wszystko będzie okej między nimi :)
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział.. hahaha Dzięki twojemu rozdziałowi już się nie moge doczekać Sylwestra;D
OdpowiedzUsuńJulie
http://music-of-lover.blogspot.com/
Swietny rozdział :D Uśmiech nie schodził z mojej twarzy ani na chwilę :D Ubawiłam się przednio. Oby więcej takich rozdziałów!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
DiaMent.
Zapraszam Cię na nowy rozdział. Nie wiedzieć czemu, nie pokazał się w nowościach ;x
Usuńhttp://dramionovelove.blogspot.com/2013/08/rozdzia-xv.html
Pozdrawiam!
Nie ma to jak pijani chłopcy <3
OdpowiedzUsuńchętnie przytoczyłabym najlepszy fragment, ale koleżanka trochę wyżej już to zrobiła ;D
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział!
Odiumortis (swag)
Poryczałam się ze śmiechu <3 Podczas wyczekiwań na następny rozdział będę śmiała się dalej ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńNo to sobie chłopaki zrobili popijawę xD Cały czas się śmiałam :P
Czekam na następny rozdział :)
Pozdrawiam i życzę weny,
Crazy
__________
Zapraszam:
www.nieuwazne-zyczenie-1d.blogspot.com
Strasznie śmieszny ten rozdział, wszyscy pijani, hehehehe, świetny rozdział no i Herm go kocha <3 Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńDraco i jego pijana wersja :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam :)
Czytając ten rozdział co chwile wybuchalam niekontrolowanym śmiechem xD ludzie się na mnie dziwnie patrzyli no ale trudno ;) Nie będę przytaczać fragmentu który mnie najbardziej rozbawił bo było ich kilka ;) Z reszta pijani chłopcy to zawsze kabaret <3 Rozdział oczywiście genialny.:D Pozdrawiam,Lili
OdpowiedzUsuńron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com
Zostałaś nominowana do Liebster Award!
OdpowiedzUsuńSzczegóły na: http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/2013/08/liebster-award.html
Super rozdział czekam na następny.
OdpowiedzUsuńpolecam mój blog dopiero zaczynam http://dramioneloveforeve.blogspot.com/
jesteś świetna w tym co robisz i dobrze o tym wiesz ;]
OdpowiedzUsuńW niektórych momentach płakałam ze smiechu ;p
Jak zwykle musiał się przypałetac Ron ;/
Ten rozdział jest cudowny ;]
pozdrawiam i zycze weny ;]
~Anka
Zostałaś nominowana do Liebster Award !
OdpowiedzUsuńSzczegóły na : http://dramione-true-love.blogspot.com/2013/08/liebster-award.html :)
Super rozdział. Ciekawe ile z sylwestrowych wyznań będzie pamiętał Draco:) Czekam niecierpliwie na następną notkę
OdpowiedzUsuńNo rozdział cudny ! ;> długi, ciekawy, na pewno nie nudny, po prostu rewelacja ^^ wiecej takich, wiecej! ;) tak jak moja przedmówczyni (zakładam, ze to dziewczyna, choć nie wiadomo .. ;), zastanawiam się, co Draco będzie pamiętał ;>> czy następny rozdział, to już powrót do Hogwartu? I, oczywiście, kiedy się pojawi?
OdpowiedzUsuńPisz tak dalej ;*
Pozdrowionka, Potterhead ;**
Jest 1 rozdział http://dramioneloveforeve.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńaaaaa Cudooo !!!!!!! <3 no po prostu Kocham !!! a przy okazji u mnie 5 rozdział http://dh-love-between-us.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział :) http://dramione-umrzec-z-mlosci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńRozdział jeden z najlepszych :)
OdpowiedzUsuńkocham twojego bloga i Ciebie <3
OdpowiedzUsuńdaj szybko następny rozdział! :D
Kiedy next? ^^
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział? :)
OdpowiedzUsuńChyba dopiero w poniedziałek, miałam w domu malowanie, jutro jeszcze kończymy, a w niedziele idę na pielgrzymkę i po prostu nie mam kompletnie czasu :(
OdpowiedzUsuńNa Merlina! No nic, jakoś musimy przeboleć ;>> gdybyś jednak miała chwilę czasu, pamiętaj o swoich wiernych czytelnikach, patrzących w ekran jak malowane cielęta ;**
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHhahaha
OdpowiedzUsuń''- Granger!
Krzykną blondyn, gdy już nie tulił się do przyjaciół.
- Tak?
Hermiona wychyliła się z kuchni, w której właśnie z dziewczynami szukała jakiejś sałatki.
- Zróbmy sobie małego dzidziusia, tylko takiego z blond włosami!
Miona ze zdziwienia, aż otworzyła usta, słysząc te słowa.
- Malfoy nie pij więcej, bo ci ta wódka kompletnie mózg wypali.
- Dziewczyny jest źle, Smok właśnie oświadczył, że chce mieć ze mną dziecko.'' - rozwalił mnie ten fragment.
Kocham Twoje opowiadanie!
Zapraszam na moje opowiadanie Dramione: nowa-hermiona-granger.blogspot.com
Pozdrawiam:
Lacarnum Inflamare
nowy rozdział http://dramione-umrzec-z-mlosci.blogspot.com/ zapraszam :)
OdpowiedzUsuńMiałam kilka rozdziałów zaległości, ale wszystko nadrobiłam! :D
OdpowiedzUsuńTak więc:
Narąbany Malfoy, Narąbany Harry, Narąbany Blaise <3
Lucy jest słodka :D
Albo to jak nasza parka była w odwiedziny u andromedy :)
No a moment, w którym Draco mówi Hermionie, że chce mieć z nią dziecko - bezcenny :D
Trochę jakby nieskładny ten mój komentarz, no ale cóż... :D
Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga: http://dramione-z-innego-swiata.blogspot.com/
Kathleen Evanesca
Genialne, przemowa Zabiniego genialna. Lecę na sylwestrowych skrzydełkach do następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńJ.K.
PIEKNIE !
OdpowiedzUsuńA TO WYZNANIE ! BEDĘ AN ZAWSZE.. BOSKO! <3
OJJ JUZ WIDZE REAKCJE PO PRZEBUDZENIU.. HŁE HŁE :3
CzytelniczkaGreen.
Hahahahaha jak ja kocham tą notkę. Jest NAJLEPSZA!!! Po prostu obłędna <3
OdpowiedzUsuńDraco i Zabini i ich teksty po pijaku = <<3
- Tula
Kochaaamn !!!!!!!!!! Zajebiaszczy rozdział !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
"- Zróbmy sobie małego dzidziusia, tylko takiego z blond włosami!
OdpowiedzUsuńMiona ze zdziwienia, aż otworzyła usta, słysząc te słowa.
- Malfoy nie pij więcej, bo ci ta wódka kompletnie mózg wypali.
- Dziewczyny jest źle, Smok właśnie oświadczył, że chce mieć ze mną dziecko.'' <3 boże płacze :")
Ogólnie cały sylwester mnie rozwalił,wszystkie te teksty...ach :D
Uśmiałam się i to zdrowo :D Mega rozdział zapamiętam go :D !
OdpowiedzUsuńJak na razie najlepszy rozdział jaki czytałam . KOCHAM PREFEKTÓW !!!
OdpowiedzUsuń"Móc" nie "muc", "emocjom" nie "emocją", "rozumiem" nie "rozumię".
OdpowiedzUsuńFajny Sylwek :) Mam nadzieję, że Ron pójdzie do szpitala..gadanie ze zmarłymi to objawy choroby psychicznej..
Pozdrawiam :)