Draco
stał jak wryty. Więc w końcu dowiedzą się, kto jest tym potworem.
-
Idę z tobą.
Powiedział,
zdejmując płaszcz. Nie miał zamiaru zostawiać jej teraz samej. Nie miało znaczenia, że się pokłócili, nie
teraz.
-
Dobrze.
Hermionie
ulżyło, nie chciała iść tam sama. Szybko opuścili salon i skierowali się na
siódme piętro. Jak najszybciej pokonali drogę do gabinetu. Blondyn podał hasło
i przed nimi pojawiły się schody. Weszli po nich i zatrzymali się przed
drzwiami.
-
Gotowa?
Zapytał,
patrząc badawczo na Gryfonke. Była blada i zlękniona, ale co się dziwić, zaraz
pozna osobę, która zabiła jej ukochanego psa i do tego nawiedzała ją w sennych
koszmarach.
-
Tak.
Odpowiedziała
w końcu, a Draco zapukał.
-
Proszę.
Nacisnął
na klamkę, a szatynka na trzęsących się nogach weszła do środka. Gdy jej wzrok
padł na osobę stojącą przy biurku dyrektorki, zamarła w pół kroku. Spodziewałaby
się tu wielu osób, ale nie jego. Nagle jednak z szoku wyrwał ją głos Minervy.
-
Co pan tu robi panie Malfoy?
-
Przyszedłem z Hermioną.
-
Może jednak lepiej…
-
Chciałabym, żeby został.
Wtrąciła
się brązowooka, łamiącym się głosem. Za żadne skarby nie chciała tu zostać
sama. Smok ujął jej dłoń i poprowadził do fotela stojącego przed biurkiem. Sam
stanął obok niej, nie puszczając jej ręki.
-
Panno Granger tak jak pisałam w liście, udało nam się znaleźć pani
prześladowcę.
Tu
spojrzała na stojącego obok niej chłopaka. Był blady i było widać, że się
denerwuje.
-
Pan Gregory Goyle został złapany, gdy ponownie próbował dostać się do Pokoju Wspólnego
Prefektów Naczelnych. Usiłowałam go przesłuchać, ale nie chce nic mówić.
Pozostaje nam tylko wezwać aurorów.
-
Ja tego nie chciałem.
Powiedział
w końcu Ślizgon, łamiącym się głosem.
-
To może w końcu pan nam powie, jak to było?
-
Ja zabiłem tego psa, ale nie chciałem. Po co miałbym to robić? Przecież Granger
i tamta dwójka w czasie bitwy uratowali mi życie.
-
Więc proszę w końcu powiedzieć, co pana do tego skłoniło?
-
Lucjusz Malfoy.
W
tym momencie Draco mocniej uścisnął dłoń Hermiony. Nie mógł uwierzyć to, co
słyszy.
-
A co ma za tym wspólnego pan Malfoy?
-
Na początku grudnia dostałem od niego list. Pisał, że musimy się koniecznie
spotkać. Poprosiłem, więc profesora Slughorna o zgodę i udałem się do Hogsmade.
On mnie szantażował, ma informacje, przez które mógłbym mieć poważne kłopoty. Nie
mogłem mu odmówić. Powiedział mi, co mam zrobić…
Zawiesił
głos, wpatrując się w swoje buty, a Miona nie mogła powstrzymać łez cisnących
jej się do oczu.
-
Proszę kontynuować panie Goyle.
Poprosiła
spokojnie Mcgonagall.
-
Udało mi się podsłuchać hasło i, gdy wiedziałem, że nikogo nie ma, zakradłem
się do ich Pokoju Wspólnego. Ten pies… ja zabiłem go zaklęcie. Przeniosłem
ciało na korytarz i… zrobiłem ten napis.
Podniósł
wzrok i spojrzał w załzawione oczy Hermiony.
-
Przepraszam.
Powiedział,
a szatynka widziała skruchę w jego oczach.
-
Wie pan, że to zachowanie było skandaliczne. Ja nie mogę tego tak zostawić. W
szkole obowiązują zasady i…
-
Proszę go nie wyrzucać.
Wtrąciła
Gryfonka, łamiącym się głosem, a cała trójka spojrzała na nią z niekrytym szokiem.
-
Panno Granger, ale…
-
To nie jest jego wina, że ktoś prześladuje go z powodu przeszłości. Każdy
zasługuje na drugą szansę, a jeśli pani wyrzuci Goyle ze szkoły, zaprzepaści
pani jego szansę na lepszą przyszłość.
Minerva
wyglądała, jakby toczyła walkę sama ze sobą. Z jednej strony musiała jej
przyznać racje, a z drugiej nie mogła mu tego puścić płazem.
-
Panie Goyle, mam pan szlaban do końca roku, 3 razy w tygodniu, później omówimy
szczegóły. Ja zajmę się tą sprawą dokładniej, a wam już dziękuje.
Uczniowie
posłusznie opuścili gabinet.
-
Gra… Hermiono ja… przepraszam i… dziękuje.
Wybełkotał
Gregory i odszedł. Szatynka nadal nie mogła powstrzymać łez. To wszystko do
niej nie docierało. Lucjusz Malfoy, to on stał za tym wszystkim. Nagle jednak
usłyszała kroki i zorientowała się, że Draco od niej odchodzi.
-
Gdzie idziesz?
-
Przed siebie.
Bąknął
tylko, nawet na nią nie patrząc. Nie mógł by jej spojrzeć w oczy, po tym czego
się dowiedzieli. To jego pierdolony tatuś stał za tym wszystkim, to przez niego
cierpiała, a on był powodem tego wszystkiego. Doskonale zdawał sobie sprawę z
tego, że ojciec prześladuje Granger z jego powodu. Obiecał sobie, że będzie ją
chronił, a tym czasem, tylko przysparza jej kłopotów. Szedł tak, aż poczuł, że
ktoś łapie go za rękę. Odwrócił się i oczywiście ujrzał te czekoladowe oczy.
-
O co chodzi?
Zapytała
cicho, choć domyślała się jak jest odpowiedz.
-
To moja wina, to przeze mnie Demon nie żyje. Nie rozumiesz, on to robi, bo ja
się z tobą zadaje.
-
Nie obwiniaj się o to. Przecież ty już nie masz z nim nic wspólnego.
-
Mylisz się. Choćbym nie wiem, co zrobił na zawsze pozostanę Malfoyem, a ty… nie
jesteś ze mną bezpieczna.
-
Co masz na myśli?
Zapytała,
obawiając się jak brzmi odpowiedz.
-
Było by lepiej dla ciebie, gdybyś przestała…
-
Nie, nie, nie, nie pozwalam ci nawet tak mówić. I co, teraz przez twojego ojca
masz zamiar traktować mnie jak powietrze?!
Teraz
rozpłakała się na dobre. Nie mogła uwierzyć, że wpadł na tak idiotyczny pomysł.
Przecież ona bez niego nie wytrzyma nawet tygodnia.
-
Lwico, nie płacz. Ja tylko chcę dla ciebie jak najlepiej i nie chcę, żebyś
cierpiała.
-
Chcesz dla mnie jak najlepiej?
-
Oczywiście.
-
To mnie przytul.
Powiedziała,
patrząc mu głęboko w oczy, a on bez wahania spełnił jej prośbę. Gryfonka
również go objęła i mocno wtuliła się w jego ramię.
-
Nie rób mi tego więcej i nie strasz mnie tak. Nie chcę, żebyś odchodził,
rozumiesz?
Wyszlochała,
a jego serce zaczęło wybijać szybszy rytm. „Ona mnie potrzebuje, jej na mnie
zależy.” Ta myśl dodał mu skrzydeł.
-
Przepraszam, obiecuje, że cię nie zostawię.
Pocałował
ją w czubek głowy i przytulił jeszcze mocniej, a ona nadal płakała. W sumie to
nawet nie wiedziała dlaczego. Wszystkie negatywne emocje, które kumulowały się
w niej przez cały dzień, teraz znalazły ujście. Draco stał, cierpliwie
czekając, aż się uspokoi. Nadal czuł, że źle robi narażając ją na
niebezpieczeństwo, ale jakaś tajemnicza siła nie pozwalała mu odejść. Tak już
było i koniec. Gryfonka w końcu się uspokoiła i podniosła głowę. Smok patrzył
na nią z troską, co wywołało u niej uśmiech.
-
Chodźmy do siebie lwico, to był ciężki dzień.
Nadal
się obejmując, ruszyli na piąte piętro. Nie odzywali się do siebie, każde było
pogrążone we własnych myślach. W końcu dotarli na miejsce i spojrzeli na siebie
dopiero, gdy mieli się już rozstać.
-
Dobranoc Draco.
Wyszeptała,
patrząc w jego niebieskie oczy, były takie tajemnicze.
-
Dobranoc Hermiono.
Zrobił
krok w jej stronę, a ona uczyniła to samo. Nawet nie wiedzieli kiedy, ich usta
się połączyły. Ten pocałunek był jednak zupełnie inny, delikatny, subtelny i
przepełniony czułością. On objął ją delikatnie w tali, a ona gładziła jego
włosy. Tego im było trzeba, wszystkie troski odeszły w niepamięć, liczyli się
tylko oni. W końcu się od siebie oderwali, ale nadal byli na tyle blisko, by
stykać się czołami.
-
Draco?
Zaczęła
niepewnie, nieco zawstydzona szatynka.
-
Hmm…
-
Mógłbyś ze mną dzisiaj zostać? Nie chcę być sama.
Chłopak
mimowolnie się uśmiechnął. On czuł dokładnie to samo, ale najpierw musiał coś
jeszcze załatwić.
-
Oczywiście, ale najpierw muszę coś zrobić. Weź kąpiel, dobrze ci to zrobi.
Miona
skinęła tylko głową i zniknęła za drzwiami swojego pokoju. Smok szybko udał się
do siebie, wyszperał z biurka pergamin i pióro, po czym zaczął pisać.
Dobrze
Ci radzę, czytaj uważnie, to co teraz napiszę. Masz zostawić Hermione w świętym
spokoju. Nie pozwolę Ci jej skrzywdzić, przez twoje widzi mi się. Jakbyś
zapomniał, to nie jesteś już moim ojcem, więc przestań wpierdalać się w moje
życie. Nie masz do tego żadnego prawa. Mało Ci tego, że zniszczyłeś życie mnie
i matce? Ostrzegam Cię, że nie pozwolę zrobić tego samego Hermione, więc daj
jej spokój raz na zawszę, a jak nie to gorzko tego pożałujesz. Ja nie żartuje.
Draco
Nie
był pewny, czy dobrze robi, ale to jedyne, co przyszło mu do głowy, a w końcu
coś musiał zrobić. Przywołał do siebie Harolda i wręczył mu list.
-
Zanieś to mojemu ojcu.
Ptak
zahuczał tylko i już go nie było. Smok westchnął, po czym zamknął okno. Nim
poszedł do Hermiony, postanowił wziąć prysznic, aby się nieco odprężyć. Nie
zajęło mu to dużo czasu, więc już po chwili stał przed drzwiami Gryfonki, w
swoich dresowych spodniach. Wszedł bez pukania i zastał ją stojącą przed oknem,
miała na sobie jedynie króciutką, satynową koszulkę. Wpatrywała się w okno i
zdawała się nawet nie zauważyć jego przybycia. Podszedł do niej bezszelestnie i
stanął tuż za nią, po czym położył ręce na jej biodrach.
-
Jest chłodno, chodź już do łóżka.
Wyszeptał
tuż nad jej uchem, czując, że dziewczyna ma gęsią skórkę. Ta skinęła tylko
głową i pozwoliła się poprowadzić. Ułożyli się na materacu, a szatynka od razu
przylgnęła go Ślizgona tak, że nie dzieliły ich nawet minimetry.
-
Dobranoc lwico.
Pocałował
ją w czubek głowy, po czym oparł o nią brodę. Nie minęło wiele czasu, a oboje
odpłynęli.
*****
Lucjusz
siedział w salonie, popijając poranną kawę i czytając Proroka Codziennego.
Nagle jednak zmaterializował się przed nim skrzat.
-
Panie.
Skrzat
skłonił się nisko, ryjąc nosem o podłogę.
-
O co chodzi?
Mruknął
tylko, przewracając kolejną stronę gazety.
-
Przyszli aurorzy i chcą się z panem widzieć.
Lucjusz
spojrzał na skrzata szeroko otwartymi oczami, ale zaraz się opanował.
-
Przyprowadź ich.
Skrzat
ukłonił się nisko i zniknął. Po chwili w salonie pojawili się dwaj mężczyźni,
na oko po trzydzieści parę lat. Nie wyglądali na doświadczonych w swoim fachu.
-
Witam panie Malfoy, nazywam się Eric Lebron, a to mój kolega Tony Haris.
Mężczyźni
wymienili uściski dłoni, po czym aurorzy zajęli miejsca na kanapie.
-
Zapewne wie pan w jakiej przychodzimy sprawie?
Zaczął
Eric, nie spuszczając wzroku z Lucjusza.
-
Przykro mi, ale nie mam pojęcia.
-
W Hogwarcie doszło do pewnego incydentu, został zamordowany pies pewnej
uczennicy. Schwytano sprawcę, który zeznał, że to pan go do tego zmusił.
Lucjusz
zachował kamienną twarz, lecz w środku wszystko się w nim gotowało. Jak mógł
sądzić, że ten kretyn poradzi sobie z tym zadaniem?
-
Przepraszam, ale nadal nie wiem o czym panowie mówią.
-
Ale Gregory Goyle…
Zaczął
Tony, ale blondyn natychmiast mu przerwał.
-
Proszę mnie posłuchać. Ja jestem szanowany pracownikiem Ministerstwa, a
ponownie mnie posądzają o powiązania z jakimiś małolatami. Wydaje mi się, że
moje słowo jest więcej warte.
Widać
było, że Haris był nieco zlękniony, ale Lebron nie dawał za wygraną.
-
Proszę mi powiedzieć, co pana łączy z Gregory Goylem?
-
Absolutnie nic, to kolega mojego syna, a ja znam jego ojca. Przepraszam na chwilę,
Morus!
W
mgnieniu oka przed arystokratą pojawił się skrzat.
-
Przynieś moją sakwę, natychmiast.
Marus
skłonił się nisko i zniknął. Aurorzy wymienili znaczące spojrzenia, ale nim
którykolwiek z nich zdążył cokolwiek powiedzieć, skrzat wrócił.
-
Proszę panie.
Lucjusz
odebrał sakwę i nakazał słudze odejść. Blondyn spojrzał na obu mężczyzn, po
czym rzucił na stół worek z galeonami.
-
Zadaje pan sobie sprawę, że przekupywanie aurorów jest karalne?
-
Drogi pani Lebron, to w żadnym wypadku nie jest łapówka. Proszę to potraktować
jako daninę dla panów, za odpowiedni raport. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ja
jestem człowiekiem, który nie może sobie pozwolić na takie sytuacje, tylko
dlatego, że jakiś gówniarz oskarża mnie o coś, czego nie zrobiłem.
Mężczyźni
zawahali się, jednak już po chwili Tony sięgnął po sakwę.
-
Myślę, że możemy przystać na taki układ.
Eric
nie wyglądał na przekonanego, ale Lucjusz nie dał mu dojść do słowa.
-
Wspaniale, w takim razie muszę panów przeprosić, ale mam coś do załatwienia.
Mężczyźni
wstali i po wymienieniu uścisków dłoni, opuścili dom. Malfoy Senior podszedł do
barku i nalał sobie sporą porcje Ognistej, był naprawdę wściekły. Nie mógł
znieść myśli, że o mały włos nie został zdemaskowany, jak dobrze, że jako aurorów
zatrudniają samych przekupnych kretynów. Nagle do salonu przez otwarte okno
wleciała sowa, upuściła przed mężczyzna list, po czym zniknęła. Zaintrygowany
blondyn sięgnął po kopertę i zaczął czytać. Z każdym przeczytanym słowem jego
ręka coraz mocniej zaciskała się na pergaminie. Gdy skończył pogniótł go i
wrzucił w płomienie. Zaczął krążyć po salonie, w środku wszystko w nim
krzyczało z wściekłości. Jak ten gówniarz śmie zwracać się do niego w taki
sposób i to jeszcze przez jakąś głupią szlamę? Nigdy nie przypuszczał, że
będzie miał tyle problemów ze swoim synem. Widać pomylił się i ten smarkacz nie
wdał się w niego, tylko w jego przeklętą żonę. To jednak nie zmieniało faktu,
że miał on na nazwisko Malfoy, a to zobowiązuje.
-
Skoro chcesz wojny, to będziesz ją miał.
*****
-
Blaise, martwię się o nich.
Stwierdziła
Pansy, co chwile zerkając na wejście do Wielkiej Sali. Śniadanie trwało już od
dłuższego czasu, a Prefektów Naczelnych nadal nie było.
-
Spokojnie, przecież nic się nie dzieje.
-
Diabeł pomyśl, oni się wczoraj pokłócili i to ostro, a teraz nie ma ich na
śniadaniu. Nie zastanawia cię to?
Brunet
spojrzał na swoją dziewczynę. Miała racje, to było dziwne. Przez to wszystko
sam zaczął się niepokoić, szczególnie, że ta dwójka w nerwach była
nieprzewidywalna.
-
Pan, ale chyba nie myślisz, że oni mogli sobie coś zrobić?
-
Nie… chyba nie. Chodźmy do nich, tak będzie najlepiej.
Zabini
przytaknął i po chwili oboje kierowali się w stronę drzwi. Po drodze jednak
natknęli się na parę Gryfonów.
-
Cześć, widzieliście Mione i Smok?
Odezwali
się jednocześnie, po czym wybuchli śmiechem, zwracając tym samym na siebie
uwagę wszystkich zgromadzonych.
-
Ej dobra, stop. Trzeba iść do naszych Naczelnych, bo coś tu nie gra.
Powiedział
w końcu Potter, gdy już trochę się uspokoili.
-
Masz racje, idziemy.
Zarządziła
Pansy i cała trójka podążyła za nią. Przez całą drogę dyskutowali o tym, co
mogło się stać tej dwójce. Im dłużej rozmawiali, tym ich teorie były bardziej
nierealne. W końcu znaleźli się w Pokoju Wspólnym Prefektów Naczelnych.
-
Dobra to wy idziecie do Miony, a my do Smoka.
Stwierdził
Zab i tak też zrobili. Zabini z Potterem bez pukania wparowali do sypialni
blondyna, ale go tam nie zastali.
-
A nie mówiłem, że to Hermiona wykończyła Malfoya!
Żachnął
się Wybraniec.
-
Dobra już, dobra, zobaczmy, co u dziewczyn.
Wyszli
na korytarz i spotkali swoje ukochane, stojące w drzwiach drugiej sypialni.
-
A co wy tak…
Zaczął
Diabeł, ale gdy spojrzał na łóżko zamilknął. Na materacu wtuleni w siebie,
spokojnie spali ich przyjaciele. Nie wiedzieli, co robić, no może poza Blaisem.
Ten wpadła do sypialni i bezceremonialnie ściągnął z przyjaciół kołdrę, co od
razu ich obudziło.
-
To my się o was martwimy, a wy się tu w najlepsze wylegujecie? No ale widzę, że
chociaż się pogodziliście, nawet za bardzo.
Prefekci
nie wiedzieli, co się dzieje. Nad nimi stał rozbawiony Diabeł, a w drzwiach
pozostała trójka ich przyjaciół. Nagle jednak Hermiona zaczęła analizować całą
sytuacje i zdała sobie sprawę, że leży w łóżku z Malfoyem, a w dodatku ma na
sobie, tylko kusą koszulkę. W momencie oblała się rumieńcem i przyciągnęła do
siebie kołdrę.
-
Zabini, odpowiedz mi na jedno proste pytanie, czy was już do reszty pogięło?
Warknął
poirytowany blondyn. Średnio podobało mu się to zbiegowisko w pokoju Granger,
szczególnie, że zastali ich razem w łóżku. Nie robili nic szczególnego
(niestety), ale wiedział, że do tych pół mózgów nigdy nic nie dociera.
-
Ludzie, wczoraj nieźle się pożarliście, Miona zniknęła gdzieś w pociągu, a
potem nie przychodzicie na śniadanie. Martwiliśmy się.
Tym
razem to Pansy zabrała głos.
-
Wiem, ale mieliśmy wczoraj ciężki dzień.
Mruknęła
szatynka, przypominając sobie wszystko. Na samą myśl o tym posmutniała.
-
Ja się domyślam, że noc też…
-
Zabini przymknij się, Hermi, o co chodzi?
Wtrąciła
się Ginn, widząc swoją przyjaciółkę, którą właśnie przytula do siebie Draco.
-
Znaleźli zabójcę Demona…
Wyszeptała,
ale i tak wszyscy doskonale ją usłyszeli i wstrzymali oddech.
-
To…
Zawahała
się, nie wiedząc, czy powinna wszystkim o tym powiedzieć, ale blondyn dokończył
za nią.
-
Goyle, mój ojciec go szantażował i dlatego zabił Demona.
Szczęki
wszystkich wylądowały na podłodze. Nie wiedzieli, co powiedzieć. Zapadła
krepująca cisza, którą przerwała Lucy. Weszła do sypialni i z naburmuszoną miną
podeszła do łóżka, patrząc wyczekująco na właścicielkę.
-
Yyy…
Zaczął
Draco, ale przerwała mu Hermiona.
-
Która godzina?
-
8:30.
Odpowiedział
Harry, zerkając na swój zegarek.
-
Na Merlina, tak późno?!
Miona
natychmiast zeskoczyła z łóżka, nie zważając na swój strój.
-
Chodź mała, dam ci coś do jedzenia.
Suczka
od razu się ożywiła i podbiegła do właścicielki. Szatynka stanęła na placach,
aby ściągnąć karmę z półki, przez co jej koszulka podniosła się do góry, niemal
odsłaniając pośladki. Męska część wpatrywał się w nią z niemała fascynacją, gdy
nagle blondyn zdał sobie sprawę, że nie są tu tylko we dwoje.
-
Ej! Wynocha stąd i przestańcie się na nią gapić.
Warknął,
wstając z łóżka, a Hermiona spojrzała na niego jak na wariata, nie wiedząc, o
co mu chodzi.
-
Ty w tej chwili się ubieraj, a wy wypad.
Mówiąc
to wziął z oparcia łóżka szlafrok i narzucił go na Gryfonke. Pozostała czwórka
dłużej już nie mogła wytrzymać i wybuchła niekontrolowanym śmiechem. Smok
spojrzał na nich wzrokiem godnym bazyliszka, ale ci nic sobie z tego nie
robili, śmiejąc się jeszcze głośniej. Dłuższą chwile zajęło im uspokojenie się.
-
Smoku, ty nie bądź taki zazdrosny.
Powiedział
w końcu Zabini, nadal chichocząc.
-
Nikt poza mną nie będzie się na nią gapił.
-
Zaraz, co ja jestem, eksponat? Was już chyba wszystkich do reszty pogięło. W
tej chwili do siebie, niedługo zaczynają się lekcje.
W
tym momencie szatynka do złudzenie przypominała Mcgonagall. Stała z surową miną
i rękami skrzyżowanymi na piersiach. Jedyne, co nie pasowało to wygląd i rzecz
jasna strój.
-
Tak jest pani profesor.
Diabeł
zasalutował i po chwili cała czwórka zniknęła.
-
Malfoy chyba mówiłam, że masz sobie iść.
Warknęła,
widząc, że chłopak nadal tu jest. Podeszła do szafy i zaczęła w niej grzebać,
szukając czegoś na dzisiaj. Draco jednak kompletnie ignorując jej polecenie,
podszedł do niej i położył ręce na biodrach dziewczyny.
-
Błagam cię, czy ty przez pięć minut nie potrafisz utrzymać rąk przy sobie?
Nie,
żeby jej się to nie podobało, ale jak tak dalej pójdzie, to spóźnią się na
lekcje, a to nie wchodziło w grę.
-
Lwico…
-
Żadna lwico, w tej chwili do siebie.
Wyjęła
z szafy ubrania i wymijając
blondyn udała się do łazienki. Smok uśmiechnął się pod nosem, właśnie taką ją
uwielbiał.
*****
-
Co mamy pierwsze?
Zapytał
Draco, gdy razem z Hermioną przemierzali korytarze.
-
Eliksiry, więc lepiej się pospieszmy.
Przyspieszyli
kroku i równo z dzwonkiem byli pod klasą. Do środka weszli jako ostatni i
zajęli swoje miejsca.
-
Witam was moi drodzy. Mam nadzieje, że wypoczęliście, bo teraz od razu
zabieramy się za naukę. Na dzisiejszej lekcji będziecie pracować w parach.
Instrukcje macie na 96 stronie, a teraz do pracy.
Zakończył
profesor Slughorn i usiadł za biurkiem. Wszyscy od razu zabrali się do pracy.
Prefekci Naczelni ważyli eliksir, co chwile się o coś sprzeczając. Hermiona
właśnie miała dodać kolejny składniki, gdy do ich kociołka wpadł zwitek
pergaminu. Szatynka pisnęła, gdyż część wywaru wylądowała na jej bluzce. Draco
jednak szybko usunął plamę i wyjął pergamin.
Pożałujesz za sylwestra.
Od
razu poznał to pismo i zalał go fal wściekłości. Brązowooka zerknęła mu przez
ramie i odczytała liściki
-
Zabije tę gnidę.
Warknął,
już rozglądając się za Weasleyem.
-
Draco proszę cię, uspokój się.
-
O nie, na pewno nie ujdzie mu to na sucho.
-
Błagam cię i tak jesteśmy na lekcji.
Blondyn
zacisnął pięści, ale nagle wpadł na genialny pomysł.
-
Poczekaj chwile.
-
Nie, proszę.
Gryfonka
złapała go za rękę, bojąc się, co może zrobić.
-
Lwico, idę tylko do Blaise. Zaraz wrócę, a ty przypilnuj eliksiru.
Obdarzył
ją uroczym uśmiechem, a ona niechętnie go puściła.
-
Diabeł słuchaj, potrzebne mi te małe bomby od Weasleyów, które dostałeś.
Powiedział
bez zbędnych wstępów, gdy był już przy ławce przyjaciela.
-
A po co ci one?
-
Trzeba dać nauczkę łasicy.
-
Wchodzę w to i nawet już mam pomysł.
Na
twarzy bruneta pojawił się diabelski uśmiech.
-
Pan jak ci powiem, to od razu rzucisz na naszą ławkę zaklęci ochronne.
Pansy
skinęła głową, a chłopaki udali się po „ingrediencje”.
-
Dobra tu masz bomby.
-
A nie wystarczy jedna?
-
Nie, to musi być zajebiste bum!
-
Czyli zrobimy tak…
Zaczęli
się namawiać, a gdy wszystko mieli już zaplanowane, wrócili na lekcje.
Specjalnie przechodzili obok ławki Rona, a Diabeł „przypadkiem” traciła go
barkiem, przez co ten zachwiał się na nogach.
-
Patrz jak łazisz idioto!
-
Ojj przepraszam łasico, nie zauważyłem cię.
W
czasie, gdy rudy kłócił się z Blaisem, Draco podrzucił do jego kociołka kilka
bomb.
-
Stary spadamy.
Szepnął
do przyjaciela, a ten skinął głową i oboje w pośpiechu udali się do swoich
ławek.
-
Granger, rzuć na nas zaklęcie ochronne!
-
Co?
Hermiona
spojrzała na niego jak na idiotę, nie rozumiejąc, o czym on mówi.
-
Chociaż raz nie zadawaj głupich pytań i zrób, co mówię.
Miona
nadal nie rozumiejąc, rzuciła na nich zaklęcie i dosłownie sekundę potem to się
stało. Potężny huk rozniósł się po klasie, a dziewczęta zaczęły piszczeć.
Kociołek Rona wybuchł z taką siłą, że cała jego zawartość rozprysła się po klasie.
Sam Weasley, lekko oszołomiony, leżał na ziemi, odrzucony siłą eksplozji. Panna
Granger patrzyła na to wszystko z niedowierzaniem, a Draco i Blaise, z trudem
powstrzymywali wybuch śmiechu.
-
To wasza spawarka.
Bardziej
stwierdziła, niż zapytała szatynka.
-
Jasne, że tak.
-
Panie Wesley, może mi pan powiedzieć, co to ma znaczyć?!
Wściekły
profesor stał nad chłopakiem z surową miną. On również cały umazany był w
eliksirze.
-
Ja…
-
Szlaban panie Weasley! Takie zachowanie jest niedopuszczalne!
Po
tych słowach, nie zważając na to, że trwa lekcja, udał się do swojej komnaty,
mamrocząc coś pod nosem, o bezczelnej młodzieży i ich wybrykach.
-
Wychodzi na to, że mamy wolne.
Stwierdził
Draco, napełniając fiolkę ich eliksirem. Odniósł go na biurko profesora, po
czym w towarzystwie panny Granger opuścił klasę. Po chwili dołączyli do nich
Blaise i Pansy.
-
Smoku niech mówią, co chcą, ale jesteśmy genialni.
Żachnął
się brunet, klepiąc kumpla po ramieniu.
-
Najważniejsze, że łasica ma za swoje.
Wszyscy
zaczęli się śmiać, lecz Miona była nieco przygaszona. Niby już przywykła do tej
sytuacji, ale to nadal bolało.
-
Dobra chodźmy już pod klasę.
Stwierdziła,
by zmienić tor rozmowy i udało się. Teraz dyskutowali na temat OPCM, której
mieli teraz dwie godziny. Stali chwili pod klasą, gdy równo z dzwonkiem drzwi
otworzyły się. Weszli do środka, ale cała sal była pusta, tylko na środku stał
Roger.
-
Dzień dobry. Dzisiejsze lekcje będą nieco inne, zrobimy sobie mały turniej.
Dało
się słyszeć szepty, ale profesor uciszył je skinieniem ręki.
-
Będziecie się pojedynkować. Podzielcie się na dwie grupy, dziewczęta na lewo,
panowie na prawo.
W
mgnieniu oka wszyscy ustawili się tak jak kazał Benz.
-
Dobrze w taki razie zaczniemy od panów. Para, która wskażę wychodzi na środek.
Wygrani potem będą się pojedynkować z wygranymi i tak dalej, aż w końcu
wyłonimy zwycięzcę. Tak samo u dziewcząt. Wszystko jasne?
-
Tak.
-
W taki razie zaczynamy. To może na pierwszy ogień pójdą…
Spojrzał
po uczniach i już po chwili wiedział kogo wybrać.
-
Pan Potter i pan Malfoy, zapraszam na środek.
Oboje
spełnili poleceni i po chwili stali twarzami do siebie.
-
Cześć bliznowaty.
-
Hej fretko.
Na
twarzy obojga gościł przebiegły uśmiech. Już raz mieli okazje się pojedynkować
na 2 roku. Odwrócili się do siebie tyłem i zrobili kilka kroków w przód, po
czym stanęli w odpowiednich pozycjach.
-
Zaczynacie, gdy doliczę do trzech, a i wolałbym, aby obyło się bez trwalszych
urazów. Raz, dwa, trzy!
W
tym momencie z różdżek obu chłopaków wystrzeliły czerwone promienie, które
zderzyły się ze sobą, ale to był dopiero początek. Pojedynek był bardzo
zacięty, a zaklęcia coraz silniejsze. Groty światła co chwile przelatywały
przez klasę, ale oni zręcznie je odbijali. W końcu jednak Harry popełnił mały
błąd, a Draco to wykorzystał i już po chwili trzymał jego różdżkę. Roger nie
był zachwycony taki obrotem sprawy. Miał nadzieje, że utrze nosa temu
gówniarzowi i dlatego wybrał na jego przeciwnika sławnego Harry’ego Potter, a
tu nic z tego.
-
Dobrze, zapraszam kolejnych.
I
tak zaczęły się dalsze pojedynki. Większość z nich nie był już tak widowiskowa
i zażarta. No poza pojedynkiem Rona i Blaise, który nie zakończył się zbyt
szczęśliwie dla tego pierwszego. Nieprzytomnego rudzielca Dean i Seamus musieli
odstawić do Skrzydła Szpitalnego. Ostatnie walka odbyła się pomiędzy Diabłem, a
Smokiem. Oni równie walczyli zażarcie, ale jednak Draco okazał się lepszy.
-
No cóż gratuluje panie Malfoy. Proszę stanąć z boku i poczekać na swoją
przeciwniczkę.
Blondyn
nic nie odpowiedział, tylko posłał pannie Granger łobuzerki uśmiech. Był pewny,
że to właśnie ona zostanie jego rywalką i nie pomylił się. Hermiona była
niepokonana. Bez trudu zwyciężyła wszytki swoje przeciwniczki. Przy jednej
nawet dała się ponieść. Dafne Greengrass nieprzytomna została odstawiona do pani
Pomfrey, w dodatku ze złamaną ręką. W ostatecznym pojedynku pokonała Ginny.
-
Brawo moja droga, spisałaś się doskonale.
Profesor
już zamierzał podejść do dziewczyny, ale uprzedził go Draco. Od raz objął ją w
tali, przyciągając do siebie.
-
Wiedziałem, że dasz rade mała.
Wyszeptał
jej prosto do ucha tak, aby tylko ona go słyszała.
-
Nie zapomnij, że ja zawsze daje radę.
-
Ze mną tak łatwo ci nie pójdzie.
-
To się jeszcze okaże.
Witajcie J
Oto i jest rozdział 31, osobiście
jestem z niego zadowolona, ale ocene pozostawiam wam :D
Bardzo serdecznie chciałabym
podziękować za nominowanie mnie do konkursu na blog miesiąca na http://stowarzyszenie-dhl.blogspot.com/ Sprawiło mi to ogromną przyjemność J
Dziękuje też za odwiedzanie mojego
bloga i wszystkie komentarze, jesteście najlepsi ♥
Ejejej! W takim momencie? ;c Pojedynek Draco vs. Hermiona - to będzie genialne! :D Czekam z niecierpliwością, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJej swietny rozdzial *.*
OdpowiedzUsuńJaka to musialabys slodka scena kiedy Gin, Pan, Harry i Blaise nakryli ich razem :DD
Mnie tez tak moga nakryc z Draco :>
Jestem ciekawa kto wygra ten pojedynek ^ ^
Diabel and Smok Company :* Uwielbiam ta dwojke :]
Moze mnie przyjma do ekipy co?
Bo ja jestem: "Ciocia Dramionka Geniusz Zua "
Hehehe xD
Wogole ja bym jeszcze cos zrobila temu Rudemu... moze powiesimy go za fiu*a na jednej z Hogwardzkich wiez? Ja bym polecala Wieze Astronomiczna...
Tak wogole to La fin wielbie cie za to opowiadanie :3
Geniusz *.*
Pozdrawiam i zycze weny, abys czesciej dodawala nam rozdziali :]
Pozdrawiam.
Dramione.
ROZDZIAŁ TRZECI ▬ DODANY!
OdpowiedzUsuńZapraszam na http://jednoczesniedwieosoby.blogspot.com/
Pozdrawiam, Claudia.
No, no bardzo dobry rozdział. Goyla się nie spodziewałam, gratuluję pomysłowości :)
OdpowiedzUsuńNiestety muszę napisać, że ciężko czytało mi się ten rozdział, ale to pewnie przez porę, jest w końcu już prawie 3.
Życzę weny i czekam na kolejny rozdział <3
Odiumortis.
Kurcze niexle Goyla bym sie nie spodziewała a tutaj taki zonk ;p
OdpowiedzUsuńNo tak cały Lucjusz skurwiel jakich mało ;/
Ceikawe co tym razem wymyśli ??
Akcja z kociołkiem Rona była niezła ;)
Musiałaś zakonczyć w takim momencie ??
Jestem ciekawa kto z nich wygra i jak będzie wygladał ich pojedynek ;p
Na pewno bd widowiskowy ;]
~Anka
Nareszcie, nareszcie, nareszcie! :D
OdpowiedzUsuńMożna było przewidzieć, że za wszystkim będzie stał ten cholerny Lucjusz. ;/
Jak ja go nie lubię!
Powinni go zamknąć w Azkabanie, raz na zawsze.
Dobrze chociaż, że się tego dowiedzieli, bo inaczej pewnie dalej by byli skłóceni.
No cóż.
Rozdział baaaaardzo mi się podoba. :D
Szczególnie ta scena w łóżku. xD
Ronowi oczywiście się należało.
Jest razem z Malfoyem Seniorem na mojej Czarnej Liście, ot co.
Zgadzam się z "Dramione ;3" na pomysł powieszenie go za jaja w jakiejś ciemnej sali
albo w lochach. :P
Szkoda, oczywiście, że urwałaś w takim momencie bo pojedynek tej dwójki może być ciekawy. :D
Życzę duuuuuużo weny i pozdrawiam. :)
Zakochanaa.
PS. Czekam już na nowy Rozdział. :D :*
PSS. Nowy Rozdział u mnie. :)
UsuńO rany czekam niecierpliwie na kolejny rozdział... Jak mogłaś przerwać w takim momencie? <3
OdpowiedzUsuńJulie
http://music-of-lover.blogspot.com/
Nieźle urządziłaś łasice ;D Jestem w szoku, że to Ojciec Malfoya za tym wszystkim stoi, choć można by było się tego spodziewać. Biedna Hermiona, na pewno coś jeszcze dla niej szykuje okropnego :(
OdpowiedzUsuńPojedynek Hermiony z Malfoyem będzie zapewne widowiskowy ;D
Czekam na nn;D
i zaprasza do siebie
http://milosny-skandal.blogspot.com
http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com
pozdrawiam serdecznie Avad Ka;*
Wspaniały rozdział. :-* Cud, miód i orzeszki<3. Księżniczka Slytherinu
OdpowiedzUsuńEj!! Jak mogłaś przerwać ? Czekam na pojedynek Draco i Hermiony :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że Lucjusz da im spokój...
Weny życzę :-)
mojeminiopowiadania.blogspot.com
Kocham Twoje opowiadanie, ale przerwać w taki momencie toż to zbrodnia!! Nie mogę się doczekać tego pojedynku!!
OdpowiedzUsuńBlumelinda
Ty to masz talent do przerywania w takich momentach.:> Sadystka, znęcasz się nad nami, biednymi czytelnikami.:)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny. Masz tam kilka błędów, ale to nic.;p
Życzę weny.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Fajne, fajne :) Końcówka już trochę mi się ciągnęła, ale ogólnie ok :)
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie z tym mordercą. W życiu bym nie powiedziała, że to Goyle!
Duży plus za to :)
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :)
DiaMent.
rozdział jak zawsze świetny.. nie mogę się doczekać pojedynku... ciekawe kto wygra...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę duuuuuużo weny
Marlena ;)
Jestem bardzo ciekawa jak zakończy się ten pojedynek:) Bardzo chcę żeby oni w końcu byli już razem!
OdpowiedzUsuńI oby Lucjusz się od nich odczepił.
Ogólnie rozdział jak zawsze genialny!
------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Świetny rozdział, Goyle mordercą?! Głupi Lucek! Ciekawe do jeszcze czego jest zdolny... No i ten pojedynek, ciekawa jestem kto wygra ;D
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że mordercą Demona będzie Goyle.. namówiony przez Lucjusza. No zdziwiłaś mnie nie powiem :D
OdpowiedzUsuńBoje się trochę o Mionkę bo nie wiadomo do czego ten palant jest jeszcze zdolny. ;/
Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie;
1)http://hermionariddle-story.blogspot.com/
2)http://evil-song.blogspot.com/
Wszystko jest cud miód itd....tylko krótki.Goyle zabił Demona? Zamorduję skur... A Lucka to powieszę za jaja na suchej gałęzi. Ugh. Głupi blondas. Draco....ah, zakochałam się *.* Hahaha..Ron ma za swoje ☺ I pojedynek...mrrał. Ciekawa jestem co się stanie...przerwałaś w najlepszym momencie. Powinnam cię walnąć za to Cruciatusem...Dawaj kolejny rozdział...plosę..
OdpowiedzUsuńCałuję i życzę weny
Nati:*
Super rozdział, ale czemu skończyłaś w takim momencie? Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńNO NIE!!! w takim momencie? serio, znowu? -.- nie no, jest super. jesteś geniuszem. Baaaaardzo mnie ciekawi pojedynek Draco vs. Mionka <3 wow, Goyle? a tu piszą, że jesteś przewidywalna... o Merlinie. no to czekamy! ;*
OdpowiedzUsuńPS. TY CHYBA ŻARTUJESZ SOBIE Z NAS NA TYM CAŁYM ASKU! JAK TO NIE LUBISZ HAPPYENDÓW??! TY NAM NIE MOŻESZ TEGO ZROBIĆ !! ;< <3
O kurde, przepraszam z denerwowanie was, bo tam miało być nieszczęśliwymi, a nie szczęśliwymi, tylko oczywiście mało inteligentna ja, musiałam się pomylić :/
UsuńJuż wszystko poprawiłam, żeby nie stresować ludzi :)
o Merlinie, ale mnie wystraszyłaś !!! <3 ale już jestem spokojna, ratujesz mi życie <3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na Bonus 001 „Przeszłość, która kształtuje przyszłość” na adres bloga : http://pokochac-lotra.blogspot.com! Życzę przyjemnej lektury i dziękuje za wszelkie opinie.
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu nie wyświetliło się w aktualnościach, ale serdecznie zapraszam cię na rozdział 15 http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCudeńkooo! *.*
OdpowiedzUsuńŚewieeetny :D Zwłaszcza ta akcja z Lucjuszem i Ronem :3
OdpowiedzUsuńDraco i Hermiona ?? pojedynek :D Czekam
OdpowiedzUsuńZajrzyj do mnie http://hogwartitsmylife.blogspot.com/
Jak ja nienawidzę Lucjusza. Rozdział świetny czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńNowy Rozdział http://dramione-umrzec-z-mlosci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWidze, ze wreszcie nadgonilam, wiec teraz smialo moge wyrazic swoja opinie. Urzeklo mnie Twoje opowiadanie. Ciesze sie, ze Hermiona zostala soba, a Draco z przez nia sie zmienia, lecz oboje w slad ostatnich 7 sie sprzeczaja, w co mozna sie wczytac z rozbawieniem. Jak juz zeszlam na temat humoru, to przyznam, ze tego tez tu nie brakuje, za co Ci strasznie dziekuje. Wiele Dramione to po prostu rozczulajaca historia o milosci, ale Ty zachowujesz pewien dystans i poza miloscia glownych bohaterow mozna dostrzec zabawne sytuacje, czesto stwarzane przez Blais`a, dzieki czemu smieje sie do monitora jak glupia. To opowiadanie jest inne. Genialne. Pomyslowe. Twoje. I za to Ci dziekuje
OdpowiedzUsuń~theeverly
Coś mi się wydaje, że Hermiona do mu ostro popalić.Ktoś mu w końcu musi zetrzeć ten ślizgoński usmieszek z twarzy. Rozdział na prawde bardzo dobra, zreszta jak wszystkie inne. Z niecierpliwością czekam na następny. Tymczasem zapraszam bloga który pisze z koleżanką. Jesteśmy nowicjuszkami więc szczerze powiem, że twoja rada może nam sie przydać. Weny.Malfoyówna.
OdpowiedzUsuńhttp://bowszystkocodobre.blogspot.com/
Świetny! Boski! Cudo! Ale to nie zmienia faktu, że mam Cię ochotę zamordować za przerwanie w takim momencie. Duuużo weny i kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńpozdraiwm :)
Wspaniały blog. Znalazłam go wczoraj wieczorem i całą noc spędziłam na czytaniu, normalnie nie mogłam się oderwać;)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału: miałam przeczucie, że to będzie Benz(sama nie wiem czemu, tak jakoś), a tu- Goyle. Poważnie?! W życiu by mi do głowy nie przyszło, że to on. Każdy inny, ale Goyle?! Już bym bardziej była skłonna do Filcha, który tak bardzo kocha swoją kotkę, że mógłby się zacząć obawiać czegoś ze strony Demona. Zszokowałaś mnie tym i to pożądnie;D Ogółem w rozdziale humoru nie brakuje, jak zwykle się uśmiałam. Ten wybuch na eliksirach- genialne. Wiem o Tobie od wczoraj, a już Cię Kocham. No i po raz drugi- Poważnie?! Kocham Cię, ale Cię zabiję, bo jak mogłaś zakończyć w takim momencie? Dodawaj szybko nn, bo umrę z ciekawości! Kto wygra?!
Pozdowionka ;*
piknie!
OdpowiedzUsuńjebany ojczulek ! -.- mam go dosc! niech sie wreszcie odczepi ! -.-
A pojedynek super pomysl, ciekawe jak im teraz pojdzie.. :3
A z Ronem? Swietna nauczka!! :-D
CzytelniczkaGreen.
O tak! Końcówka najlepsza :) love it! Genialny pomysł z tymi pojedynkami ;)
OdpowiedzUsuń- Tula
OOO, czekam na ten pojedyneek !! Jezu nie domyśliłabym się że to wszystko zlecił Malfoy Senior , grr, wredny gościu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
Och ! Kto wygra ?
OdpowiedzUsuń"Mógłby" razem, "tymczasem razem, "widzimisię" razem, "ze wściekłości" nie "z wściekłości", "półmózgów" razem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)