niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 31


Draco stał jak wryty. Więc w końcu dowiedzą się, kto jest tym potworem.

- Idę z tobą.

Powiedział, zdejmując płaszcz. Nie miał zamiaru zostawiać jej teraz samej.  Nie miało znaczenia, że się pokłócili, nie teraz.

- Dobrze.

Hermionie ulżyło, nie chciała iść tam sama. Szybko opuścili salon i skierowali się na siódme piętro. Jak najszybciej pokonali drogę do gabinetu. Blondyn podał hasło i przed nimi pojawiły się schody. Weszli po nich i zatrzymali się przed drzwiami.

- Gotowa?

Zapytał, patrząc badawczo na Gryfonke. Była blada i zlękniona, ale co się dziwić, zaraz pozna osobę, która zabiła jej ukochanego psa i do tego nawiedzała ją w sennych koszmarach.

- Tak.

Odpowiedziała w końcu, a Draco zapukał.

- Proszę.

Nacisnął na klamkę, a szatynka na trzęsących się nogach weszła do środka. Gdy jej wzrok padł na osobę stojącą przy biurku dyrektorki, zamarła w pół kroku. Spodziewałaby się tu wielu osób, ale nie jego. Nagle jednak z szoku wyrwał ją głos Minervy.

- Co pan tu robi panie Malfoy?

- Przyszedłem z Hermioną.

- Może jednak lepiej…

- Chciałabym, żeby został.

Wtrąciła się brązowooka, łamiącym się głosem. Za żadne skarby nie chciała tu zostać sama. Smok ujął jej dłoń i poprowadził do fotela stojącego przed biurkiem. Sam stanął obok niej, nie puszczając jej ręki.

- Panno Granger tak jak pisałam w liście, udało nam się znaleźć pani prześladowcę.

Tu spojrzała na stojącego obok niej chłopaka. Był blady i było widać, że się denerwuje.

- Pan Gregory Goyle został złapany, gdy ponownie próbował dostać się do Pokoju Wspólnego Prefektów Naczelnych. Usiłowałam go przesłuchać, ale nie chce nic mówić. Pozostaje nam tylko wezwać aurorów.

- Ja tego nie chciałem.

Powiedział w końcu Ślizgon, łamiącym się głosem.

- To może w końcu pan nam powie, jak to było?

- Ja zabiłem tego psa, ale nie chciałem. Po co miałbym to robić? Przecież Granger i tamta dwójka w czasie bitwy uratowali mi życie.

- Więc proszę w końcu powiedzieć, co pana do tego skłoniło?

- Lucjusz Malfoy.

W tym momencie Draco mocniej uścisnął dłoń Hermiony. Nie mógł uwierzyć to, co słyszy.

- A co ma za tym wspólnego pan Malfoy?

- Na początku grudnia dostałem od niego list. Pisał, że musimy się koniecznie spotkać. Poprosiłem, więc profesora Slughorna o zgodę i udałem się do Hogsmade. On mnie szantażował, ma informacje, przez które mógłbym mieć poważne kłopoty. Nie mogłem mu odmówić. Powiedział mi, co mam zrobić…

Zawiesił głos, wpatrując się w swoje buty, a Miona nie mogła powstrzymać łez cisnących jej się do oczu.

- Proszę kontynuować panie Goyle.

Poprosiła spokojnie Mcgonagall.

- Udało mi się podsłuchać hasło i, gdy wiedziałem, że nikogo nie ma, zakradłem się do ich Pokoju Wspólnego. Ten pies… ja zabiłem go zaklęcie. Przeniosłem ciało na korytarz i… zrobiłem ten napis.

Podniósł wzrok i spojrzał w załzawione oczy Hermiony.

- Przepraszam.

Powiedział, a szatynka widziała skruchę w jego oczach.

- Wie pan, że to zachowanie było skandaliczne. Ja nie mogę tego tak zostawić. W szkole obowiązują zasady i…

- Proszę go nie wyrzucać.

Wtrąciła Gryfonka, łamiącym się głosem, a cała trójka spojrzała na nią z niekrytym szokiem.

- Panno Granger, ale…

- To nie jest jego wina, że ktoś prześladuje go z powodu przeszłości. Każdy zasługuje na drugą szansę, a jeśli pani wyrzuci Goyle ze szkoły, zaprzepaści pani jego szansę na lepszą przyszłość.

Minerva wyglądała, jakby toczyła walkę sama ze sobą. Z jednej strony musiała jej przyznać racje, a z drugiej nie mogła mu tego puścić płazem.

- Panie Goyle, mam pan szlaban do końca roku, 3 razy w tygodniu, później omówimy szczegóły. Ja zajmę się tą sprawą dokładniej, a wam już dziękuje.

Uczniowie posłusznie opuścili gabinet.

- Gra… Hermiono ja… przepraszam i… dziękuje.

Wybełkotał Gregory i odszedł. Szatynka nadal nie mogła powstrzymać łez. To wszystko do niej nie docierało. Lucjusz Malfoy, to on stał za tym wszystkim. Nagle jednak usłyszała kroki i zorientowała się, że Draco od niej odchodzi.

- Gdzie idziesz?

- Przed siebie.

Bąknął tylko, nawet na nią nie patrząc. Nie mógł by jej spojrzeć w oczy, po tym czego się dowiedzieli. To jego pierdolony tatuś stał za tym wszystkim, to przez niego cierpiała, a on był powodem tego wszystkiego. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ojciec prześladuje Granger z jego powodu. Obiecał sobie, że będzie ją chronił, a tym czasem, tylko przysparza jej kłopotów. Szedł tak, aż poczuł, że ktoś łapie go za rękę. Odwrócił się i oczywiście ujrzał te czekoladowe oczy.

- O co chodzi?

Zapytała cicho, choć domyślała się jak jest odpowiedz.

- To moja wina, to przeze mnie Demon nie żyje. Nie rozumiesz, on to robi, bo ja się z tobą zadaje.

- Nie obwiniaj się o to. Przecież ty już nie masz z nim nic wspólnego.

- Mylisz się. Choćbym nie wiem, co zrobił na zawsze pozostanę Malfoyem, a ty… nie jesteś ze mną bezpieczna.

- Co masz na myśli?

Zapytała, obawiając się jak brzmi odpowiedz.

- Było by lepiej dla ciebie, gdybyś przestała…

- Nie, nie, nie, nie pozwalam ci nawet tak mówić. I co, teraz przez twojego ojca masz zamiar traktować mnie jak powietrze?!

Teraz rozpłakała się na dobre. Nie mogła uwierzyć, że wpadł na tak idiotyczny pomysł. Przecież ona bez niego nie wytrzyma nawet tygodnia.

- Lwico, nie płacz. Ja tylko chcę dla ciebie jak najlepiej i nie chcę, żebyś cierpiała.

- Chcesz dla mnie jak najlepiej?

- Oczywiście.

- To mnie przytul.

Powiedziała, patrząc mu głęboko w oczy, a on bez wahania spełnił jej prośbę. Gryfonka również go objęła i mocno wtuliła się w jego ramię.

- Nie rób mi tego więcej i nie strasz mnie tak. Nie chcę, żebyś odchodził, rozumiesz?

Wyszlochała, a jego serce zaczęło wybijać szybszy rytm. „Ona mnie potrzebuje, jej na mnie zależy.” Ta myśl dodał mu skrzydeł.

- Przepraszam, obiecuje, że cię nie zostawię.

Pocałował ją w czubek głowy i przytulił jeszcze mocniej, a ona nadal płakała. W sumie to nawet nie wiedziała dlaczego. Wszystkie negatywne emocje, które kumulowały się w niej przez cały dzień, teraz znalazły ujście. Draco stał, cierpliwie czekając, aż się uspokoi. Nadal czuł, że źle robi narażając ją na niebezpieczeństwo, ale jakaś tajemnicza siła nie pozwalała mu odejść. Tak już było i koniec. Gryfonka w końcu się uspokoiła i podniosła głowę. Smok patrzył na nią z troską, co wywołało u niej uśmiech.

- Chodźmy do siebie lwico, to był ciężki dzień.

Nadal się obejmując, ruszyli na piąte piętro. Nie odzywali się do siebie, każde było pogrążone we własnych myślach. W końcu dotarli na miejsce i spojrzeli na siebie dopiero, gdy mieli się już rozstać.

- Dobranoc Draco.

Wyszeptała, patrząc w jego niebieskie oczy, były takie tajemnicze.

- Dobranoc Hermiono.

Zrobił krok w jej stronę, a ona uczyniła to samo. Nawet nie wiedzieli kiedy, ich usta się połączyły. Ten pocałunek był jednak zupełnie inny, delikatny, subtelny i przepełniony czułością. On objął ją delikatnie w tali, a ona gładziła jego włosy. Tego im było trzeba, wszystkie troski odeszły w niepamięć, liczyli się tylko oni. W końcu się od siebie oderwali, ale nadal byli na tyle blisko, by stykać się czołami.

- Draco?

Zaczęła niepewnie, nieco zawstydzona szatynka.

- Hmm…

- Mógłbyś ze mną dzisiaj zostać? Nie chcę być sama.

Chłopak mimowolnie się uśmiechnął. On czuł dokładnie to samo, ale najpierw musiał coś jeszcze załatwić.

- Oczywiście, ale najpierw muszę coś zrobić. Weź kąpiel, dobrze ci to zrobi.

Miona skinęła tylko głową i zniknęła za drzwiami swojego pokoju. Smok szybko udał się do siebie, wyszperał z biurka pergamin i pióro, po czym zaczął pisać.


Dobrze Ci radzę, czytaj uważnie, to co teraz napiszę. Masz zostawić Hermione w świętym spokoju. Nie pozwolę Ci jej skrzywdzić, przez twoje widzi mi się. Jakbyś zapomniał, to nie jesteś już moim ojcem, więc przestań wpierdalać się w moje życie. Nie masz do tego żadnego prawa. Mało Ci tego, że zniszczyłeś życie mnie i matce? Ostrzegam Cię, że nie pozwolę zrobić tego samego Hermione, więc daj jej spokój raz na zawszę, a jak nie to gorzko tego pożałujesz. Ja nie żartuje.

Draco


Nie był pewny, czy dobrze robi, ale to jedyne, co przyszło mu do głowy, a w końcu coś musiał zrobić. Przywołał do siebie Harolda i wręczył mu list.

- Zanieś to mojemu ojcu.

Ptak zahuczał tylko i już go nie było. Smok westchnął, po czym zamknął okno. Nim poszedł do Hermiony, postanowił wziąć prysznic, aby się nieco odprężyć. Nie zajęło mu to dużo czasu, więc już po chwili stał przed drzwiami Gryfonki, w swoich dresowych spodniach. Wszedł bez pukania i zastał ją stojącą przed oknem, miała na sobie jedynie króciutką, satynową koszulkę. Wpatrywała się w okno i zdawała się nawet nie zauważyć jego przybycia. Podszedł do niej bezszelestnie i stanął tuż za nią, po czym położył ręce na jej biodrach.

- Jest chłodno, chodź już do łóżka.

Wyszeptał tuż nad jej uchem, czując, że dziewczyna ma gęsią skórkę. Ta skinęła tylko głową i pozwoliła się poprowadzić. Ułożyli się na materacu, a szatynka od razu przylgnęła go Ślizgona tak, że nie dzieliły ich nawet minimetry.

- Dobranoc lwico.

Pocałował ją w czubek głowy, po czym oparł o nią brodę. Nie minęło wiele czasu, a oboje odpłynęli.

*****

Lucjusz siedział w salonie, popijając poranną kawę i czytając Proroka Codziennego. Nagle jednak zmaterializował się przed nim skrzat.

- Panie.

Skrzat skłonił się nisko, ryjąc nosem o podłogę.

- O co chodzi?

Mruknął tylko, przewracając kolejną stronę gazety.

- Przyszli aurorzy i chcą się z panem widzieć.

Lucjusz spojrzał na skrzata szeroko otwartymi oczami, ale zaraz się opanował.

- Przyprowadź ich.

Skrzat ukłonił się nisko i zniknął. Po chwili w salonie pojawili się dwaj mężczyźni, na oko po trzydzieści parę lat. Nie wyglądali na doświadczonych w swoim fachu.

- Witam panie Malfoy, nazywam się Eric Lebron, a to mój kolega Tony Haris.

Mężczyźni wymienili uściski dłoni, po czym aurorzy zajęli miejsca na kanapie.

- Zapewne wie pan w jakiej przychodzimy sprawie?

Zaczął Eric, nie spuszczając wzroku z Lucjusza.

- Przykro mi, ale nie mam pojęcia.

- W Hogwarcie doszło do pewnego incydentu, został zamordowany pies pewnej uczennicy. Schwytano sprawcę, który zeznał, że to pan go do tego zmusił.

Lucjusz zachował kamienną twarz, lecz w środku wszystko się w nim gotowało. Jak mógł sądzić, że ten kretyn poradzi sobie z tym zadaniem?

- Przepraszam, ale nadal nie wiem o czym panowie mówią.

- Ale Gregory Goyle…

Zaczął Tony, ale blondyn natychmiast mu przerwał.

- Proszę mnie posłuchać. Ja jestem szanowany pracownikiem Ministerstwa, a ponownie mnie posądzają o powiązania z jakimiś małolatami. Wydaje mi się, że moje słowo jest więcej warte.

Widać było, że Haris był nieco zlękniony, ale Lebron nie dawał za wygraną.

- Proszę mi powiedzieć, co pana łączy z Gregory Goylem?

- Absolutnie nic, to kolega mojego syna, a ja znam jego ojca. Przepraszam na chwilę, Morus!

W mgnieniu oka przed arystokratą pojawił się skrzat.

- Przynieś moją sakwę, natychmiast.

Marus skłonił się nisko i zniknął. Aurorzy wymienili znaczące spojrzenia, ale nim którykolwiek z nich zdążył cokolwiek powiedzieć, skrzat wrócił.

- Proszę panie.

Lucjusz odebrał sakwę i nakazał słudze odejść. Blondyn spojrzał na obu mężczyzn, po czym rzucił na stół worek z galeonami.

- Zadaje pan sobie sprawę, że przekupywanie aurorów jest karalne?

- Drogi pani Lebron, to w żadnym wypadku nie jest łapówka. Proszę to potraktować jako daninę dla panów, za odpowiedni raport. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ja jestem człowiekiem, który nie może sobie pozwolić na takie sytuacje, tylko dlatego, że jakiś gówniarz oskarża mnie o coś, czego nie zrobiłem.

Mężczyźni zawahali się, jednak już po chwili Tony sięgnął po sakwę.

- Myślę, że możemy przystać na taki układ.

Eric nie wyglądał na przekonanego, ale Lucjusz nie dał mu dojść do słowa.

- Wspaniale, w takim razie muszę panów przeprosić, ale mam coś do załatwienia.

Mężczyźni wstali i po wymienieniu uścisków dłoni, opuścili dom. Malfoy Senior podszedł do barku i nalał sobie sporą porcje Ognistej, był naprawdę wściekły. Nie mógł znieść myśli, że o mały włos nie został zdemaskowany, jak dobrze, że jako aurorów zatrudniają samych przekupnych kretynów. Nagle do salonu przez otwarte okno wleciała sowa, upuściła przed mężczyzna list, po czym zniknęła. Zaintrygowany blondyn sięgnął po kopertę i zaczął czytać. Z każdym przeczytanym słowem jego ręka coraz mocniej zaciskała się na pergaminie. Gdy skończył pogniótł go i wrzucił w płomienie. Zaczął krążyć po salonie, w środku wszystko w nim krzyczało z wściekłości. Jak ten gówniarz śmie zwracać się do niego w taki sposób i to jeszcze przez jakąś głupią szlamę? Nigdy nie przypuszczał, że będzie miał tyle problemów ze swoim synem. Widać pomylił się i ten smarkacz nie wdał się w niego, tylko w jego przeklętą żonę. To jednak nie zmieniało faktu, że miał on na nazwisko Malfoy, a to zobowiązuje.

- Skoro chcesz wojny, to będziesz ją miał.

*****

- Blaise, martwię się o nich.

Stwierdziła Pansy, co chwile zerkając na wejście do Wielkiej Sali. Śniadanie trwało już od dłuższego czasu, a Prefektów Naczelnych nadal nie było.

- Spokojnie, przecież nic się nie dzieje.

- Diabeł pomyśl, oni się wczoraj pokłócili i to ostro, a teraz nie ma ich na śniadaniu. Nie zastanawia cię to?

Brunet spojrzał na swoją dziewczynę. Miała racje, to było dziwne. Przez to wszystko sam zaczął się niepokoić, szczególnie, że ta dwójka w nerwach była nieprzewidywalna.

- Pan, ale chyba nie myślisz, że oni mogli sobie coś zrobić?

- Nie… chyba nie. Chodźmy do nich, tak będzie najlepiej.

Zabini przytaknął i po chwili oboje kierowali się w stronę drzwi. Po drodze jednak natknęli się na parę Gryfonów.

- Cześć, widzieliście Mione i Smok?

Odezwali się jednocześnie, po czym wybuchli śmiechem, zwracając tym samym na siebie uwagę wszystkich zgromadzonych.

- Ej dobra, stop. Trzeba iść do naszych Naczelnych, bo coś tu nie gra.

Powiedział w końcu Potter, gdy już trochę się uspokoili.

- Masz racje, idziemy.

Zarządziła Pansy i cała trójka podążyła za nią. Przez całą drogę dyskutowali o tym, co mogło się stać tej dwójce. Im dłużej rozmawiali, tym ich teorie były bardziej nierealne. W końcu znaleźli się w Pokoju Wspólnym Prefektów Naczelnych.

- Dobra to wy idziecie do Miony, a my do Smoka.

Stwierdził Zab i tak też zrobili. Zabini z Potterem bez pukania wparowali do sypialni blondyna, ale go tam nie zastali.

- A nie mówiłem, że to Hermiona wykończyła Malfoya!

Żachnął się Wybraniec.

- Dobra już, dobra, zobaczmy, co u dziewczyn.

Wyszli na korytarz i spotkali swoje ukochane, stojące w drzwiach drugiej sypialni.

- A co wy tak…

Zaczął Diabeł, ale gdy spojrzał na łóżko zamilknął. Na materacu wtuleni w siebie, spokojnie spali ich przyjaciele. Nie wiedzieli, co robić, no może poza Blaisem. Ten wpadła do sypialni i bezceremonialnie ściągnął z przyjaciół kołdrę, co od razu ich obudziło.

- To my się o was martwimy, a wy się tu w najlepsze wylegujecie? No ale widzę, że chociaż się pogodziliście, nawet za bardzo.

Prefekci nie wiedzieli, co się dzieje. Nad nimi stał rozbawiony Diabeł, a w drzwiach pozostała trójka ich przyjaciół. Nagle jednak Hermiona zaczęła analizować całą sytuacje i zdała sobie sprawę, że leży w łóżku z Malfoyem, a w dodatku ma na sobie, tylko kusą koszulkę. W momencie oblała się rumieńcem i przyciągnęła do siebie kołdrę.

- Zabini, odpowiedz mi na jedno proste pytanie, czy was już do reszty pogięło?

Warknął poirytowany blondyn. Średnio podobało mu się to zbiegowisko w pokoju Granger, szczególnie, że zastali ich razem w łóżku. Nie robili nic szczególnego (niestety), ale wiedział, że do tych pół mózgów nigdy nic nie dociera.

- Ludzie, wczoraj nieźle się pożarliście, Miona zniknęła gdzieś w pociągu, a potem nie przychodzicie na śniadanie. Martwiliśmy się.

Tym razem to Pansy zabrała głos.

- Wiem, ale mieliśmy wczoraj ciężki dzień.

Mruknęła szatynka, przypominając sobie wszystko. Na samą myśl o tym posmutniała.

- Ja się domyślam, że noc też…

- Zabini przymknij się, Hermi, o co chodzi?

Wtrąciła się Ginn, widząc swoją przyjaciółkę, którą właśnie przytula do siebie Draco.

- Znaleźli zabójcę Demona…

Wyszeptała, ale i tak wszyscy doskonale ją usłyszeli i wstrzymali oddech.

- To…

Zawahała się, nie wiedząc, czy powinna wszystkim o tym powiedzieć, ale blondyn dokończył za nią.

- Goyle, mój ojciec go szantażował i dlatego zabił Demona.

Szczęki wszystkich wylądowały na podłodze. Nie wiedzieli, co powiedzieć. Zapadła krepująca cisza, którą przerwała Lucy. Weszła do sypialni i z naburmuszoną miną podeszła do łóżka, patrząc wyczekująco na właścicielkę.

- Yyy…

Zaczął Draco, ale przerwała mu Hermiona.

- Która godzina?

- 8:30.

Odpowiedział Harry, zerkając na swój zegarek.

- Na Merlina, tak późno?!

Miona natychmiast zeskoczyła z łóżka, nie zważając na swój strój.

- Chodź mała, dam ci coś do jedzenia.

Suczka od razu się ożywiła i podbiegła do właścicielki. Szatynka stanęła na placach, aby ściągnąć karmę z półki, przez co jej koszulka podniosła się do góry, niemal odsłaniając pośladki. Męska część wpatrywał się w nią z niemała fascynacją, gdy nagle blondyn zdał sobie sprawę, że nie są tu tylko we dwoje.

- Ej! Wynocha stąd i przestańcie się na nią gapić.

Warknął, wstając z łóżka, a Hermiona spojrzała na niego jak na wariata, nie wiedząc, o co mu chodzi.

- Ty w tej chwili się ubieraj, a wy wypad.

Mówiąc to wziął z oparcia łóżka szlafrok i narzucił go na Gryfonke. Pozostała czwórka dłużej już nie mogła wytrzymać i wybuchła niekontrolowanym śmiechem. Smok spojrzał na nich wzrokiem godnym bazyliszka, ale ci nic sobie z tego nie robili, śmiejąc się jeszcze głośniej. Dłuższą chwile zajęło im uspokojenie się.

- Smoku, ty nie bądź taki zazdrosny.

Powiedział w końcu Zabini, nadal chichocząc.

- Nikt poza mną nie będzie się na nią gapił.

- Zaraz, co ja jestem, eksponat? Was już chyba wszystkich do reszty pogięło. W tej chwili do siebie, niedługo zaczynają się lekcje.

W tym momencie szatynka do złudzenie przypominała Mcgonagall. Stała z surową miną i rękami skrzyżowanymi na piersiach. Jedyne, co nie pasowało to wygląd i rzecz jasna strój.

- Tak jest pani profesor.

Diabeł zasalutował i po chwili cała czwórka zniknęła.

- Malfoy chyba mówiłam, że masz sobie iść.

Warknęła, widząc, że chłopak nadal tu jest. Podeszła do szafy i zaczęła w niej grzebać, szukając czegoś na dzisiaj. Draco jednak kompletnie ignorując jej polecenie, podszedł do niej i położył ręce na biodrach dziewczyny.

- Błagam cię, czy ty przez pięć minut nie potrafisz utrzymać rąk przy sobie?

Nie, żeby jej się to nie podobało, ale jak tak dalej pójdzie, to spóźnią się na lekcje, a to nie wchodziło w grę.

- Lwico…

- Żadna lwico, w tej chwili do siebie.

Wyjęła z szafy ubrania i wymijając blondyn udała się do łazienki. Smok uśmiechnął się pod nosem, właśnie taką ją uwielbiał.

*****

- Co mamy pierwsze?

Zapytał Draco, gdy razem z Hermioną przemierzali korytarze.

- Eliksiry, więc lepiej się pospieszmy.

Przyspieszyli kroku i równo z dzwonkiem byli pod klasą. Do środka weszli jako ostatni i zajęli swoje miejsca.

- Witam was moi drodzy. Mam nadzieje, że wypoczęliście, bo teraz od razu zabieramy się za naukę. Na dzisiejszej lekcji będziecie pracować w parach. Instrukcje macie na 96 stronie, a teraz do pracy.

Zakończył profesor Slughorn i usiadł za biurkiem. Wszyscy od razu zabrali się do pracy. Prefekci Naczelni ważyli eliksir, co chwile się o coś sprzeczając. Hermiona właśnie miała dodać kolejny składniki, gdy do ich kociołka wpadł zwitek pergaminu. Szatynka pisnęła, gdyż część wywaru wylądowała na jej bluzce. Draco jednak szybko usunął plamę i wyjął pergamin.


Pożałujesz za sylwestra.


Od razu poznał to pismo i zalał go fal wściekłości. Brązowooka zerknęła mu przez ramie i odczytała liściki

- Zabije tę gnidę.

Warknął, już rozglądając się za Weasleyem.

- Draco proszę cię, uspokój się.

- O nie, na pewno nie ujdzie mu to na sucho.

- Błagam cię i tak jesteśmy na lekcji.

Blondyn zacisnął pięści, ale nagle wpadł na genialny pomysł.

- Poczekaj chwile.

- Nie, proszę.

Gryfonka złapała go za rękę, bojąc się, co może zrobić.

- Lwico, idę tylko do Blaise. Zaraz wrócę, a ty przypilnuj eliksiru.

Obdarzył ją uroczym uśmiechem, a ona niechętnie go puściła.

- Diabeł słuchaj, potrzebne mi te małe bomby od Weasleyów, które dostałeś.

Powiedział bez zbędnych wstępów, gdy był już przy ławce przyjaciela.

- A po co ci one?

- Trzeba dać nauczkę łasicy.

- Wchodzę w to i nawet już mam pomysł.

Na twarzy bruneta pojawił się diabelski uśmiech.

- Pan jak ci powiem, to od razu rzucisz na naszą ławkę zaklęci ochronne.

Pansy skinęła głową, a chłopaki udali się po „ingrediencje”.

- Dobra tu masz bomby.

- A nie wystarczy jedna?

- Nie, to musi być zajebiste bum!

- Czyli zrobimy tak…

Zaczęli się namawiać, a gdy wszystko mieli już zaplanowane, wrócili na lekcje. Specjalnie przechodzili obok ławki Rona, a Diabeł „przypadkiem” traciła go barkiem, przez co ten zachwiał się na nogach.

- Patrz jak łazisz idioto!

- Ojj przepraszam łasico, nie zauważyłem cię.

W czasie, gdy rudy kłócił się z Blaisem, Draco podrzucił do jego kociołka kilka bomb.

- Stary spadamy.

Szepnął do przyjaciela, a ten skinął głową i oboje w pośpiechu udali się do swoich ławek.

- Granger, rzuć na nas zaklęcie ochronne!

- Co?

Hermiona spojrzała na niego jak na idiotę, nie rozumiejąc, o czym on mówi.

- Chociaż raz nie zadawaj głupich pytań i zrób, co mówię.

Miona nadal nie rozumiejąc, rzuciła na nich zaklęcie i dosłownie sekundę potem to się stało. Potężny huk rozniósł się po klasie, a dziewczęta zaczęły piszczeć. Kociołek Rona wybuchł z taką siłą, że cała jego zawartość rozprysła się po klasie. Sam Weasley, lekko oszołomiony, leżał na ziemi, odrzucony siłą eksplozji. Panna Granger patrzyła na to wszystko z niedowierzaniem, a Draco i Blaise, z trudem powstrzymywali wybuch śmiechu.

- To wasza spawarka.

Bardziej stwierdziła, niż zapytała szatynka.

- Jasne, że tak.

- Panie Wesley, może mi pan powiedzieć, co to ma znaczyć?!

Wściekły profesor stał nad chłopakiem z surową miną. On również cały umazany był w eliksirze.

- Ja…

- Szlaban panie Weasley! Takie zachowanie jest niedopuszczalne!

Po tych słowach, nie zważając na to, że trwa lekcja, udał się do swojej komnaty, mamrocząc coś pod nosem, o bezczelnej młodzieży i ich wybrykach.

- Wychodzi na to, że mamy wolne.

Stwierdził Draco, napełniając fiolkę ich eliksirem. Odniósł go na biurko profesora, po czym w towarzystwie panny Granger opuścił klasę. Po chwili dołączyli do nich Blaise i Pansy.

- Smoku niech mówią, co chcą, ale jesteśmy genialni.

Żachnął się brunet, klepiąc kumpla po ramieniu.

- Najważniejsze, że łasica ma za swoje.

Wszyscy zaczęli się śmiać, lecz Miona była nieco przygaszona. Niby już przywykła do tej sytuacji, ale to nadal bolało.

- Dobra chodźmy już pod klasę.

Stwierdziła, by zmienić tor rozmowy i udało się. Teraz dyskutowali na temat OPCM, której mieli teraz dwie godziny. Stali chwili pod klasą, gdy równo z dzwonkiem drzwi otworzyły się. Weszli do środka, ale cała sal była pusta, tylko na środku stał Roger.

- Dzień dobry. Dzisiejsze lekcje będą nieco inne, zrobimy sobie mały turniej.

Dało się słyszeć szepty, ale profesor uciszył je skinieniem ręki.

- Będziecie się pojedynkować. Podzielcie się na dwie grupy, dziewczęta na lewo, panowie na prawo.

W mgnieniu oka wszyscy ustawili się tak jak kazał Benz.

- Dobrze w taki razie zaczniemy od panów. Para, która wskażę wychodzi na środek. Wygrani potem będą się pojedynkować z wygranymi i tak dalej, aż w końcu wyłonimy zwycięzcę. Tak samo u dziewcząt. Wszystko jasne?

- Tak.

- W taki razie zaczynamy. To może na pierwszy ogień pójdą…

Spojrzał po uczniach i już po chwili wiedział kogo wybrać.

- Pan Potter i pan Malfoy, zapraszam na środek.

Oboje spełnili poleceni i po chwili stali twarzami do siebie.

- Cześć bliznowaty.

- Hej fretko.

Na twarzy obojga gościł przebiegły uśmiech. Już raz mieli okazje się pojedynkować na 2 roku. Odwrócili się do siebie tyłem i zrobili kilka kroków w przód, po czym stanęli w odpowiednich pozycjach.

- Zaczynacie, gdy doliczę do trzech, a i wolałbym, aby obyło się bez trwalszych urazów. Raz, dwa, trzy!

W tym momencie z różdżek obu chłopaków wystrzeliły czerwone promienie, które zderzyły się ze sobą, ale to był dopiero początek. Pojedynek był bardzo zacięty, a zaklęcia coraz silniejsze. Groty światła co chwile przelatywały przez klasę, ale oni zręcznie je odbijali. W końcu jednak Harry popełnił mały błąd, a Draco to wykorzystał i już po chwili trzymał jego różdżkę. Roger nie był zachwycony taki obrotem sprawy. Miał nadzieje, że utrze nosa temu gówniarzowi i dlatego wybrał na jego przeciwnika sławnego Harry’ego Potter, a tu nic z tego.

- Dobrze, zapraszam kolejnych.

I tak zaczęły się dalsze pojedynki. Większość z nich nie był już tak widowiskowa i zażarta. No poza pojedynkiem Rona i Blaise, który nie zakończył się zbyt szczęśliwie dla tego pierwszego. Nieprzytomnego rudzielca Dean i Seamus musieli odstawić do Skrzydła Szpitalnego. Ostatnie walka odbyła się pomiędzy Diabłem, a Smokiem. Oni równie walczyli zażarcie, ale jednak Draco okazał się lepszy.

- No cóż gratuluje panie Malfoy. Proszę stanąć z boku i poczekać na swoją przeciwniczkę.

Blondyn nic nie odpowiedział, tylko posłał pannie Granger łobuzerki uśmiech. Był pewny, że to właśnie ona zostanie jego rywalką i nie pomylił się. Hermiona była niepokonana. Bez trudu zwyciężyła wszytki swoje przeciwniczki. Przy jednej nawet dała się ponieść. Dafne Greengrass nieprzytomna została odstawiona do pani Pomfrey, w dodatku ze złamaną ręką. W ostatecznym pojedynku pokonała Ginny.

- Brawo moja droga, spisałaś się doskonale.

Profesor już zamierzał podejść do dziewczyny, ale uprzedził go Draco. Od raz objął ją w tali, przyciągając do siebie.

- Wiedziałem, że dasz rade mała.

Wyszeptał jej prosto do ucha tak, aby tylko ona go słyszała.

- Nie zapomnij, że ja zawsze daje radę.

- Ze mną tak łatwo ci nie pójdzie.

- To się jeszcze okaże.




Witajcie J

Oto i jest rozdział 31, osobiście jestem z niego zadowolona, ale ocene pozostawiam wam :D
Bardzo serdecznie chciałabym podziękować za nominowanie mnie do konkursu na blog miesiąca na http://stowarzyszenie-dhl.blogspot.com/ Sprawiło mi to ogromną przyjemność J

Dziękuje też za odwiedzanie mojego bloga i wszystkie komentarze, jesteście najlepsi

41 komentarzy:

  1. Ejejej! W takim momencie? ;c Pojedynek Draco vs. Hermiona - to będzie genialne! :D Czekam z niecierpliwością, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej swietny rozdzial *.*

    Jaka to musialabys slodka scena kiedy Gin, Pan, Harry i Blaise nakryli ich razem :DD
    Mnie tez tak moga nakryc z Draco :>

    Jestem ciekawa kto wygra ten pojedynek ^ ^

    Diabel and Smok Company :* Uwielbiam ta dwojke :]
    Moze mnie przyjma do ekipy co?
    Bo ja jestem: "Ciocia Dramionka Geniusz Zua "
    Hehehe xD
    Wogole ja bym jeszcze cos zrobila temu Rudemu... moze powiesimy go za fiu*a na jednej z Hogwardzkich wiez? Ja bym polecala Wieze Astronomiczna...

    Tak wogole to La fin wielbie cie za to opowiadanie :3
    Geniusz *.*

    Pozdrawiam i zycze weny, abys czesciej dodawala nam rozdziali :]

    Pozdrawiam.
    Dramione.

    OdpowiedzUsuń
  3. ROZDZIAŁ TRZECI ▬ DODANY!
    Zapraszam na http://jednoczesniedwieosoby.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Claudia.

    OdpowiedzUsuń
  4. No, no bardzo dobry rozdział. Goyla się nie spodziewałam, gratuluję pomysłowości :)
    Niestety muszę napisać, że ciężko czytało mi się ten rozdział, ale to pewnie przez porę, jest w końcu już prawie 3.
    Życzę weny i czekam na kolejny rozdział <3
    Odiumortis.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze niexle Goyla bym sie nie spodziewała a tutaj taki zonk ;p
    No tak cały Lucjusz skurwiel jakich mało ;/
    Ceikawe co tym razem wymyśli ??
    Akcja z kociołkiem Rona była niezła ;)
    Musiałaś zakonczyć w takim momencie ??
    Jestem ciekawa kto z nich wygra i jak będzie wygladał ich pojedynek ;p
    Na pewno bd widowiskowy ;]
    ~Anka

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie, nareszcie, nareszcie! :D
    Można było przewidzieć, że za wszystkim będzie stał ten cholerny Lucjusz. ;/
    Jak ja go nie lubię!
    Powinni go zamknąć w Azkabanie, raz na zawsze.
    Dobrze chociaż, że się tego dowiedzieli, bo inaczej pewnie dalej by byli skłóceni.
    No cóż.
    Rozdział baaaaardzo mi się podoba. :D
    Szczególnie ta scena w łóżku. xD

    Ronowi oczywiście się należało.
    Jest razem z Malfoyem Seniorem na mojej Czarnej Liście, ot co.
    Zgadzam się z "Dramione ;3" na pomysł powieszenie go za jaja w jakiejś ciemnej sali
    albo w lochach. :P

    Szkoda, oczywiście, że urwałaś w takim momencie bo pojedynek tej dwójki może być ciekawy. :D

    Życzę duuuuuużo weny i pozdrawiam. :)
    Zakochanaa.

    PS. Czekam już na nowy Rozdział. :D :*

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany czekam niecierpliwie na kolejny rozdział... Jak mogłaś przerwać w takim momencie? <3
    Julie
    http://music-of-lover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieźle urządziłaś łasice ;D Jestem w szoku, że to Ojciec Malfoya za tym wszystkim stoi, choć można by było się tego spodziewać. Biedna Hermiona, na pewno coś jeszcze dla niej szykuje okropnego :(
    Pojedynek Hermiony z Malfoyem będzie zapewne widowiskowy ;D
    Czekam na nn;D
    i zaprasza do siebie
    http://milosny-skandal.blogspot.com
    http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com

    pozdrawiam serdecznie Avad Ka;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały rozdział. :-* Cud, miód i orzeszki<3. Księżniczka Slytherinu

    OdpowiedzUsuń
  10. Ej!! Jak mogłaś przerwać ? Czekam na pojedynek Draco i Hermiony :-)
    Mam nadzieję , że Lucjusz da im spokój...
    Weny życzę :-)


    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham Twoje opowiadanie, ale przerwać w taki momencie toż to zbrodnia!! Nie mogę się doczekać tego pojedynku!!

    Blumelinda

    OdpowiedzUsuń
  12. Ty to masz talent do przerywania w takich momentach.:> Sadystka, znęcasz się nad nami, biednymi czytelnikami.:)
    Rozdział jak zwykle świetny. Masz tam kilka błędów, ale to nic.;p
    Życzę weny.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajne, fajne :) Końcówka już trochę mi się ciągnęła, ale ogólnie ok :)
    Zaskoczyłaś mnie z tym mordercą. W życiu bym nie powiedziała, że to Goyle!
    Duży plus za to :)
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :)
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  14. rozdział jak zawsze świetny.. nie mogę się doczekać pojedynku... ciekawe kto wygra...
    Pozdrawiam i życzę duuuuuużo weny
    Marlena ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem bardzo ciekawa jak zakończy się ten pojedynek:) Bardzo chcę żeby oni w końcu byli już razem!
    I oby Lucjusz się od nich odczepił.
    Ogólnie rozdział jak zawsze genialny!

    ------
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział, Goyle mordercą?! Głupi Lucek! Ciekawe do jeszcze czego jest zdolny... No i ten pojedynek, ciekawa jestem kto wygra ;D

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie spodziewałam się, że mordercą Demona będzie Goyle.. namówiony przez Lucjusza. No zdziwiłaś mnie nie powiem :D
    Boje się trochę o Mionkę bo nie wiadomo do czego ten palant jest jeszcze zdolny. ;/
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie;

    1)http://hermionariddle-story.blogspot.com/
    2)http://evil-song.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Wszystko jest cud miód itd....tylko krótki.Goyle zabił Demona? Zamorduję skur... A Lucka to powieszę za jaja na suchej gałęzi. Ugh. Głupi blondas. Draco....ah, zakochałam się *.* Hahaha..Ron ma za swoje ☺ I pojedynek...mrrał. Ciekawa jestem co się stanie...przerwałaś w najlepszym momencie. Powinnam cię walnąć za to Cruciatusem...Dawaj kolejny rozdział...plosę..
    Całuję i życzę weny
    Nati:*

    OdpowiedzUsuń
  19. Super rozdział, ale czemu skończyłaś w takim momencie? Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  20. NO NIE!!! w takim momencie? serio, znowu? -.- nie no, jest super. jesteś geniuszem. Baaaaardzo mnie ciekawi pojedynek Draco vs. Mionka <3 wow, Goyle? a tu piszą, że jesteś przewidywalna... o Merlinie. no to czekamy! ;*
    PS. TY CHYBA ŻARTUJESZ SOBIE Z NAS NA TYM CAŁYM ASKU! JAK TO NIE LUBISZ HAPPYENDÓW??! TY NAM NIE MOŻESZ TEGO ZROBIĆ !! ;< <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurde, przepraszam z denerwowanie was, bo tam miało być nieszczęśliwymi, a nie szczęśliwymi, tylko oczywiście mało inteligentna ja, musiałam się pomylić :/
      Już wszystko poprawiłam, żeby nie stresować ludzi :)

      Usuń
    2. o Merlinie, ale mnie wystraszyłaś !!! <3 ale już jestem spokojna, ratujesz mi życie <3

      Usuń
  21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  22. Zapraszam serdecznie na Bonus 001 „Przeszłość, która kształtuje przyszłość” na adres bloga : http://pokochac-lotra.blogspot.com! Życzę przyjemnej lektury i dziękuje za wszelkie opinie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie wiem czemu nie wyświetliło się w aktualnościach, ale serdecznie zapraszam cię na rozdział 15 http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Śewieeetny :D Zwłaszcza ta akcja z Lucjuszem i Ronem :3

    OdpowiedzUsuń
  25. Draco i Hermiona ?? pojedynek :D Czekam

    Zajrzyj do mnie http://hogwartitsmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Jak ja nienawidzę Lucjusza. Rozdział świetny czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Nowy Rozdział http://dramione-umrzec-z-mlosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  29. Widze, ze wreszcie nadgonilam, wiec teraz smialo moge wyrazic swoja opinie. Urzeklo mnie Twoje opowiadanie. Ciesze sie, ze Hermiona zostala soba, a Draco z przez nia sie zmienia, lecz oboje w slad ostatnich 7 sie sprzeczaja, w co mozna sie wczytac z rozbawieniem. Jak juz zeszlam na temat humoru, to przyznam, ze tego tez tu nie brakuje, za co Ci strasznie dziekuje. Wiele Dramione to po prostu rozczulajaca historia o milosci, ale Ty zachowujesz pewien dystans i poza miloscia glownych bohaterow mozna dostrzec zabawne sytuacje, czesto stwarzane przez Blais`a, dzieki czemu smieje sie do monitora jak glupia. To opowiadanie jest inne. Genialne. Pomyslowe. Twoje. I za to Ci dziekuje

    ~theeverly

    OdpowiedzUsuń
  30. Coś mi się wydaje, że Hermiona do mu ostro popalić.Ktoś mu w końcu musi zetrzeć ten ślizgoński usmieszek z twarzy. Rozdział na prawde bardzo dobra, zreszta jak wszystkie inne. Z niecierpliwością czekam na następny. Tymczasem zapraszam bloga który pisze z koleżanką. Jesteśmy nowicjuszkami więc szczerze powiem, że twoja rada może nam sie przydać. Weny.Malfoyówna.
    http://bowszystkocodobre.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetny! Boski! Cudo! Ale to nie zmienia faktu, że mam Cię ochotę zamordować za przerwanie w takim momencie. Duuużo weny i kiedy następny rozdział?

    pozdraiwm :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Wspaniały blog. Znalazłam go wczoraj wieczorem i całą noc spędziłam na czytaniu, normalnie nie mogłam się oderwać;)
    Co do rozdziału: miałam przeczucie, że to będzie Benz(sama nie wiem czemu, tak jakoś), a tu- Goyle. Poważnie?! W życiu by mi do głowy nie przyszło, że to on. Każdy inny, ale Goyle?! Już bym bardziej była skłonna do Filcha, który tak bardzo kocha swoją kotkę, że mógłby się zacząć obawiać czegoś ze strony Demona. Zszokowałaś mnie tym i to pożądnie;D Ogółem w rozdziale humoru nie brakuje, jak zwykle się uśmiałam. Ten wybuch na eliksirach- genialne. Wiem o Tobie od wczoraj, a już Cię Kocham. No i po raz drugi- Poważnie?! Kocham Cię, ale Cię zabiję, bo jak mogłaś zakończyć w takim momencie? Dodawaj szybko nn, bo umrę z ciekawości! Kto wygra?!
    Pozdowionka ;*

    OdpowiedzUsuń
  33. piknie!
    jebany ojczulek ! -.- mam go dosc! niech sie wreszcie odczepi ! -.-
    A pojedynek super pomysl, ciekawe jak im teraz pojdzie.. :3
    A z Ronem? Swietna nauczka!! :-D
    CzytelniczkaGreen.

    OdpowiedzUsuń
  34. O tak! Końcówka najlepsza :) love it! Genialny pomysł z tymi pojedynkami ;)
    - Tula

    OdpowiedzUsuń
  35. OOO, czekam na ten pojedyneek !! Jezu nie domyśliłabym się że to wszystko zlecił Malfoy Senior , grr, wredny gościu
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  36. Wampirzyca \ Intruz15 marca 2016 14:51

    Och ! Kto wygra ?

    OdpowiedzUsuń
  37. "Mógłby" razem, "tymczasem razem, "widzimisię" razem, "ze wściekłości" nie "z wściekłości", "półmózgów" razem.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń