Czas
mijał niezwykle szybko. Uczniowie Hogwartu musieli wziąć się do nauki, jeśli
chcieli jakoś zdać egzaminy. Najgorzej mieli oczywiście na piątym i siódmym
roku. To od nich nauczycieli wymagali najwięcej i zasypywali ich pracami
domowymi. Nim ktokolwiek się obejrzał był już 13 luty. Trzy przyjaciółki
właśnie wracały z biblioteki - gdzie Hermionie cudem udało się je zaciągnąć - a
dwóm z nich nie zamykały się buzie.
-
Możecie mi łaskawi powiedzieć, czym wy jesteście tak podjadane?
Zapytała
znudzona panna Granger, szukając czegoś w swojej torbie.
-
Nie mów mi, że zapomniałaś?
-
Ale o czym Ginn?
-
Na Merlina, Miona jutro są walentynki!
Ruda
wyglądała jakby zaraz miała zacząć skakać z radości. Uwielbiała takie klimaty i
była bardzo podekscytowana.
-
I co z tego?
Szatynka
nadal grzebała w torbie, nie podzielając entuzjazmu koleżanek. Dla niej walentynki
nie były niczym szczególnym. Po Hogwarcie przez cały dzień chodziły klejące się
do siebie pary, a wszędzie dało się wyczuć przesłodzoną atmosferę. To nie była
jej bajka.
-
Żartujesz?! Ja już się nie mogę doczekać!
Pansy
była w takim samym stanie, co Ginny.
-
Nie lubię walentynek i koniec.
-
Dziwna jesteś.
Stwierdziła
panna Weasley, na co Hermiona pokazała jej język. Szły jeszcze chwile razem, po
czym Pan odłączyła się, a Gryfonki zaczęły wchodzić po schodach. Ruda ciągle
mówiła, a brązowooka tylko jej przytakiwała. W końcu dotarły na piąte piętro i
szatynka została sama. Odetchnęła z ulgą, w końcu cisza i spokój. Podała hasło
i weszła do salonu, gdzie zastała Malfoya, Zabiniego i Pottera.
-
A wy co, macie jakieś zebrania, czy jak?
Zapytała,
siadając na fotelu.
-
Coś w tym rodzaju, ale to nieważne. Mamy genialny pomysł!
Zaczął
Diabeł, ale przerwał mu Draco.
-
Poczekaj stary, bo to trzeba dobrze przedstawić.
-
Mówcie, bo już się boje, co wam wpadło do tych pustych głów.
Blondyn
zignorował jej kąśliwą uwagę i zaczął mówić.
-
Wpadliśmy na genialny pomysł. Jutro są te całe walentynki, więc zrobimy imprezę,
ale nie byle jaką. Zaprosimy wszystkich z szóstego i siódmego roku. Miejsce już
mamy, Pokój Życzeń będzie idealny. Teraz pozostała nam tylko jedna drobna
sprawa, zgoda McGonagall i to jest twoje zadanie.
-
Chyba żartujesz?
Spojrzała
po wszystkich, ale wyglądali śmiertelnie poważnie.
-
Nie ma mowy.
-
Ale Mioneczko kochana, jak my pójdziemy to w życiu się nie zgodzi i jeszcze nas
zbeszta, a ciebie ta stara cnotka uwielbia. Prosimy, ty jedna dasz rade, w
końcu jesteś taka mądra…
-
Dobra Zabini, zamknij się. Zgadam się, ale stawiacie mi za to Ognistą.
Na
twarzach całej trójki pojawiły się szerokie uśmiechy.
-
Jesteś niezastąpiona.
-
Wiem Harry.
Po
tych słowach wstała i wyszła z salonu. Kierując się na 7 piętro układała w
głowie plan, jak nakłonić Minervę do udzielenia zgody na imprezę. W końcu
dotarła pod gabinet. Po podaniu hasła, weszła po schodach i zapukała.
-
Proszę!
Niepewnie
nacisnęła na klamkę i weszła do środka.
-
Witam panno Granger, co panią do nie sprowadza?
McGonagall
siedziała za biurkiem, uzupełniając jakieś dokumenty. Hermiona podeszła bliżej
i usiadła na krześle, który wskazywała kobieta. Wzięła uspokajający wdech i
zaczęła mówić.
-
Pani dyrektor chodzi o to, że z Draconem wpadliśmy na pewien pomysł. Jutro są walentynki
i z tej okazji chcielibyśmy urządzić imprezę w Pokoju Życzeń. Głównym jej celem
będzie zintegrowanie uczniów z szóstych i siódmych klas. Oczywiście będzie to
bardzo kulturalna zabawa. I moje pytanie brzmi, czy pani wyraża na to zgodę?
Nauczycielka
siedziała z nieodgadnionym wyrazem twarzy, rozważając wszystkie za i przeciw. W
końcu westchnęła i zaczęła mówić.
-
Nie jestem przekonana, co do tego pomysłu, ale niech wam będzie, zgadzam się.
Mam tylko nadzieję, że pani jako ta rozsądniejsza będzie miała nad wszystkim
pieczę?
-
Ależ oczywiście pani dyrektor. Dziękuje bardzo.
Pożegnała
się krótko i opuściła gabinet, przysięgają, że ta trójka ją popamięta jeśli
odstawią jakiś numer i ona będzie miała przez to problemy. Gdy tylko
przekroczyła próg salonu, została zasypana pytaniami.
-
I jak, zgodziła się?
-
Możemy zrobić imprezę?
-
Co powiedziała?
-
Zgodziła się, ale ja jestem za to odpowiedzialna, więc nawet nie próbujecie nic
odwalić.
Zabini
z uciechy aż klasnął w dłonie. Widać było, że każdy z nich wkręcił się w ten
pomysł.
-
Dobra panowie, nie ma czasu trzeba się wziąć do pracy.
Brunet
pociągnął kolegów do sypialni Smoka i zamknął za nimi drzwi. Za to panna
Granger doszła do wniosku, że dzisiejsze popołudnie spędzi na kanapie przed
kominkiem, z dobrą książką. Poszła więc do siebie, gdzie najpierw przywitała
się z Lucy, a potem przebrała. Obie udały się do
salonu, gdzie Hermiona zaczęła przeglądać ich mini biblioteczkę. W końcu
znalazła jakąś książkę o urokach i zaklęciach, po czym rozsiadła się wygodnie
na kanapie. Poprosiła jeszcze tylko Stworka o gorącą czekoladę i ciasteczka, po
czym mogła zagłębić się w lekturze.
*****
-
Skupcie się, bo nie mamy za wiele czasu.
Powiedział
w końcu Smok, po kolejnych dziesięciu minutach wygłupów jego kumpli. Mieli
wszystko zaplanować, a ci dwaj zachowywali się jak idioci.
-
Stary zdecydowanie za dużo czasu spędzasz z Hermioną.
Draco
posłał Diabłowi mordercze spojrzenie, ale ten tylko się zaśmiał.
-
No już dobra. Miejsce mamy, nad wystrojem popracujemy jutro, jedzenie?
-
Mam skrzata w Hogwarcie, więc z tym nie będzie problemu.
Wtrącił
Harry.
-
Bardzo dobrze, to teraz alkohol.
Tu
cała trójka zaczęła intensywnie myśleć. Ciężko będzie przemycić taką ilość
trunku, w dzień imprezy. Nagle jednak Wybraniec wpadł na pewien pomysł.
-
Wiem! Znam tajne wyjścia ze szkoły, wymkniemy się przez nie i nie będziemy
musieli tłumaczyć, po co idziemy.
-
Powiem ci Potter, że ty czasami masz jakieś przebłyski inteligencji.
-
Dzięki Zabini.
-
Koniec tego słodzenia. Trzeba jeszcze wszystkich powiadomić.
-
Ogłoszenia, naskrobiemy krótki notki i damy komuś, żeby powiesili w salonach. My
z Diabeł weźmiemy do siebie, do Krukonów mogę podać Lunie, a z Puchonów po
prostu kogoś się złapie.
Wybraniec
uśmiechnął się triumfalnie, wyraźnie z siebie zadowolony. Ślizgoni zgodzili się
z nim i po wielu dyskusjach udało im się napisać ogłoszenie.
Walentynki
Panowie
Diabeł, Smok i Wybraniec mają zaszczyt zaprosić uczniów szóstych i siódmych
klas na imprezę roku!
Wszystko
odbywa się na siódmym piętrze. Bawimy się do białego rana!
Nie
może Cię tam zabraknąć!
Zaprasza:
Zajebiste
Trio
Hogwartu
-
To chyba tyle.
Stwierdził
blondyn, podnosząc się z miejsca.
-
Nie no zaraz, musimy wszystko obgadać.
-
Diabeł, zrobimy to jutro.
-
Czy ty nas wywalasz?
Zapytał
Harry, uśmiechając się złośliwie.
-
Cóż nie chciałem tego mówić na głos, ale tak, wypad.
-
I to ma być przyjaciel?
Prychnął
Blaise, również się podnosząc.
-
Ty to jednak nie myślisz. To chyba oczywiste, że mu się spieszy do naszej
Mionki.
Draco
zmarszczył gniewnie brwi, a Harry uśmiechnął się triumfalnie.
-
Ja zawsze wiedziałem, że ty jesteś niewyżyty, ale żeby aż kumpli wyganiać? W
głowie się to nie mieści.
Byli
już w salonie i nawet nie zauważyli siedzącej na kanapie szatynki.
-
Co ta miłość robi z ludźmi? Jesteśmy niewolnikami tych pięknych, aczkolwiek
złośliwych, istotek, które robią z nami, co chcą.
Draco
jak najszybciej chciał się pozbyć tej dwójki, dlatego popychał ich w stronę
wyjścia.
-
Dokładnie Blaise, ale bez nich to nie było by to samo. Zobacz takiego Malfoya,
kilku godzin bez Hermiony nie może wytrzymać.
Chłopaki
wygłaszali swoje mądrości, a Gryfonka się im przysłuchiwała, licząc, że dowie
się czegoś ciekawego.
-
Pilnujcie lepiej swojego nosa.
-
Ha, nie zaprzeczył! Ja to już od wakacji wiem, że cię do niej ciągnie, a ty
dalej nie chcesz się przyznać.
Blondyn
był już naprawdę zły, tym bardziej, iż wiedział, że ci debile mają racje. Nie
powiedział już nic, tylko otworzył drzwi, do których wreszcie dotarli i
dosłownie wypchnął przyjaciół na korytarz.
-
Żegnam.
Powiedział
i z ulgą zamknął drzwi.
-
Bardzo ładnie traktujesz gości Malfoy.
Spojrzał
na kanapę, na której siedziała ona, czytając książkę i nawet na niego nie
patrząc. „Wszystko słyszała!” krzyknęła jego podświadomość, a on aż pobladł. W
końcu jednak doszedł do wniosku, że najlepiej będzie udawać, że nic się nie
stało. Przywołał na twarz swój firmowy uśmiech i podszedł do kanapy, po czym
położył się na niej tak, że jego głowa wylądowała na kolanach dziewczyny.
-
Nie za wygodnie ci?
Zapytała,
odkładając książkę. Wiedziała, że przy nim i tak nie będzie jej dane poczytać.
-
Nie, muszę ci nawet powiedzieć, że masz wygodne nogi.
Hermiona
w odpowiedzi zaśmiała się tylko. Jej ręka automatycznie powędrowała do jego
włosów i zaczęła je przeczesywać. Ślizgon przymknął oczy, delektując się tą
chwilą. Nigdy wcześniej nie przypuszczał, że tak drobna czynność może sprawiać
tyle przyjemności. Choć może to zależy od osoby? Dla niego w wykonaniu
brązowookiej Gryfonki wszystko było niezwykłe, począwszy od słownych
przepychanek, skończywszy na pocałunkach i pieszczotach. Wszystko łączyło się w
jedną całość, o której wolał nie myśleć.
-
Granger?
Odezwał
się w końcu, aby przerwać swoje rozmyślania.
-
Hmm?
-
Pójdziesz ze mną jutro na imprezę?
Nie
mogła powstrzymać uśmiechu, który cisnął jej się na usta. Draco czasami bywał
naprawdę uroczy.
-
No nie wiem.
Westchnęła,
nie mogła sobie odmówić podroczenia się z nim.
-
Granger nad czym tu się zastanawiać? Właśnie najprzystojniejszy chłopak w tej
szkolę zaprosił cię na imprezę.
-
Nadal nie jestem przekonana.
Kokietowała,
a jemu zaczęło się to podobać.
-
Tak?
-
Yhm.
W
tym momencie wszystko potoczyło się bardzo szybko. Nim Hermiona zdążyła
cokolwiek zrobić leżała na kanapie, a na niej Draco.
-
To może mi pani powie, panno Granger jak mam panią przekonać?
-
Pan ma swoje sposoby pani Malfoy.
Igrała
z ogniem, ale wyśmienicie się przy tym bawiła.
-
Czy ty ze mną flirtujesz lwico?
-
Dopiero teraz to zauważyłeś?
-
Jesteś niemożliwa.
Nie
zdążyła już nic powiedzieć, gdyż blondyn wpił się zachłannie w jej usta. Oboje
potrzebowali tych chwil bliskości jak wody, jedzenia, czy powietrza. Byli od
siebie uzależnieni i to z dnia na dzień coraz bardziej. Podczas, gdy Prefekci
bardzo intensywnie zajmowali się sobą, do salonu weszły Pansy i Ginny. Chłopaki
już powiedzieli im o imprezie, więc postanowiły od razu przyjść do Hermiony.
Zatrzymały się jednak w połowie drogi do sypialni, dostrzegając jakiś ruch na
kanapie. Odwróciły się więc i ujrzały tam obściskującą się parę.
-
Czyli jednak chłopaki mówili serio.
Mruknęła
Pansy, przypominając sobie, jak Blaise mówił jej, że Draco wyrzucił ich z
pokoju.
-
Przerywamy im?
Zapytała
nieco rozbawiona ruda.
-
Sama nie wiem.
W
tym momencie do szatynki dotarło, że już nie są tu sami. Szybko oderwała się od
Smoka i spojrzała na uśmiechnięte przyjaciółki.
-
Yyy… bo my właśnie…
Zaczęła
się tłumaczyć, ale w sumie to sama nie wiedziała, co miałaby powiedzieć.
-
Nie musisz kończyć, chyba wolimy nie wiedzieć. Tak czy siak, zbieraj swój
zgrabny tyłek i idziemy się szykować na jutro.
-
Że jak?!
Spojrzała
na Pansy jak na wariatkę, ale ta nie wyglądała, jakby żartowała. Jęknęła i posłała
błagalne spojrzenie Smokowi. Ten bezbłędnie odczytał jej niemą prośbę.
-
Przykro mi, ale ona dzisiaj jest moja.
Wstał
z kanapy i podał dłoń szatynce, ta zaś ujęła ją, uśmiechając się z
wdzięcznością.
-
Miona!
Krzyknęła
oburzona Ginny, gdy Prefekci byli już przy wyjściu.
-
Pogadamy później, pa!
Rzuciła
jeszcze tylko na odchodne, po czym razem z blondynem wyszła na korytarz.
-
Dziękuje ci, uratowałeś mi życie. One przez te walentynki kompletnie
sfiksowały.
Stwierdziła
Miona, idąc przez siebie. Nie mieli konkretnego celu, po prostu spacerowali.
-
A ty nie?
-
Co ja?
-
Nie wpadłaś w walentynkowy szał?
Zaśmiał
się, przyglądając jej się badawczo.
-
Oczywiście, że nie. Dobra wszystko fajnie, święto zakochanych i w ogóle, ale po
co od razu robić wokół tego tyle szumu?
-
Dziwna jesteś.
Powiedział
po chwili, a ona spojrzała na niego pytająco, więc kontynuował.
-
Pansy i Wiewiórka są nawet normalna, a dostały jakiegoś zaćmienia, a ty nic.
-
Ja po prostu nie widzę w tym nic nadzwyczajnego.
-
Bo jesteś wyjątkowa.
Po
tych słowach odwrócił twarz w jej stronę, a ona zrobiła to samo. Jednak
spojrzenie Dracona było tak intensywne, że już po chwili zarumieniła się i
spuściła wzrok. Ale Smok uniósł jej podbródek i założył za ucho kosmyk włosów.
-
Słodka jesteś jak się rumienisz.
Teraz
już spaliła kompletnego buraka, na co Ślizgon zaśmiał się tylko.
-
A tak właściwie, to gdzie my idziemy?
Zagadnął
wesoło, co Hermiona przyjęła z ulgą. Minęła już tyle czasu odkąd zaczęli
normalnie rozmawiać, a on nadal czasami ją peszył.
-
Jak najdalej od tych dwóch zakochanych wariatek.
Powiedziała
w końcu, na co Draco wybuchnął śmiechem. Spacerowali tak, aż do kolacji. Po
posiłku udali się do siebie i rozeszli się do swoich pokoi.
*****
Promienie
słońca zaczęły wlewać się do sypialni Hermiony, przez co ta niechętnie uchyliła
powieki. Przeciągnęła się leniwie i powoli zeszła z łóżka. Nagle uświadomiła
sobie, że to dzisiaj. Walentynki. „Jakoś przeżyje.” Pocieszyła się i podeszła do szafy. Po chwili
zastanowienie wyciągnęła z niej ubrania i udała się do
łazienki. Chłodny prysznic to, to czego jej było trzeba. Pozwoliła sobie postać
dłuższą chwile w kabinie, po czym wyszła i zaczęła się szykować. Szybko
wysuszyła włosy, pomalowała się i była gotowa. Wróciła do sypialni i zostawiła
tam rzeczy. Gdy spojrzała na zegarek uznała, że już czas iść na śniadanie.
Wyszła do salonu, nie zauważyła nigdzie Dracona, więc pomyślała, że musiał już
pójść. Nie zastanawiając się zbyt długo poszła do Wielkiej Sali. Gdy była już
na miejscu szybko odnalazła wzrokiem przyjaciół. Już z daleka widziała, że od
Ginny emanuje radość, zresztą co się dziwi, obok niej spoczywał sporych
rozmiarów bukiet czerwonych róż.
-
Cześć wam.
Przywitała
się, gdy już zajęła miejsce i sięgnęła po tost.
-
Hej.
Zachichotała
ruda, szturchając w bok swojego chłopaka, a ten natychmiast wyciągnął w stronę
szatynki dłoń, w której spoczywała herbaciana róża.
-
Dziękuje Harry, ale nie trzeba…
-
Trzeba, trzeba.
Hermiona
z uśmiechem przyjęła kwiat i przez stół pocałowała zielonookiego w policzek.
Śniadanie mijało im spokojnie, dopóki do Sali nie zaczęły wlatywać sowy. Było
ich oczywiście o wiele więcej niż w normalny dzień. Każda dziewczyna z utęsknieniem
wpatrywała się w ptaki, mając nadzieje, że choć jeden ma coś dla niej. Jedyna Panna
Granger siedziała spokojnie, popijając sok dyniowy, gdy nagle to się stało. Na
stole przed nią zaczęły lądować sowy, a dwa razy tyle krążyło wokół niej.
Dziewczyna kompletnie nie wiedziała, co się dzieje, a w tym czasie sowy zaczęły
rzucać przed nią listu, lub wyciągać nóżki z przesyłkami.
-
Co to kurwa jest?!
Zaklęła
w końcu z niedowierzaniem.
-
Ktoś tu ma sporo wielbicieli.
Zaśmiał
się Harry, za co został zgromiony wzrokiem przez szatynkę.
-
Ty się nie śmiej, bo Malfoy pewnie dostaje szału.
-
Czy możecie przestać i pomóc mi z tym, żeby te cholerne ptaszyska odleciały?!
Ruda
zachichotała, ale zaczęła odwiązywać liściki. Po chwili wszystkie sowy odleciały,
a przed Hermioną spoczywał spory stos kopert i kilka pudełek czekoladek.
-
Na co czekasz, otwieraj!
Ponagliła
przyjaciółkę Ginny, gdy zauważyła, że ta znowu zaczęła jeść. Była bardzo
ciekawa zawartości kopert i od kogo one są. Zrezygnowana Gryfonka sięgnęła po
pierwszy list i zaczęła czytać. Niektóre z nich były naprawdę miłe, ale inne po
prostu niesmaczne. Większość z nich nie była podpisana, ale jej to nie
przeszkadzało, gdyż i tak nie przywiązywała do tego większej wagi. W końcu
dotarła do ostatniej koperty, która była nieco grubsza. Otworzyła ją i wtedy to
się stało…
*****
Blondyn
dotarł na śniadanie chwile po Hermionie, i dosiadł się do swoich przyjaciół,
którzy tulili się do siebie, a obok Pansy spoczywał bukiet herbacianych róż.
-
Jak słodko, chyba zaraz puszcze pawia.
Stwierdził,
nalewając sobie kawy, na co Pan prychnęła z oburzenia.
-
Bo widzisz Smoku, ty nie czujesz tego święta.
Zaczął
tłumaczyć Blaise, ale nagle urwał, patrząc na coś za swoim przyjacielem.
Blondyn odwrócił się i ku swojej rozpaczy ujrzał tam Dafne, z pudełkiem
czekoladek w kształcie serca.
-
Witaj Dracusiu, chciałabym ci życzyć wszystkiego najlepszego z okazji walentynek
i mam coś dla ciebie.
Wyciągnęła
w jego stronę rękę z łakociami, ale ten pozostał niewzruszony, więc
kontynuowała.
-
O i jeszcze chciałabym, żebyś poszedł ze mną na imprezę.
Patrzył
na nią z niedowierzaniem, nie wierząc, że można być tak pustym, nie mieściło mu
się to w głowie.
-
Posłuchaj, niczego od ciebie nie chcę, bo mogę się założyć, że to gówno naszprycowane
jest amortencją. Tym bardziej nie zamierzam z tobą nigdzie iść. Nie mam
najmniejszej ochoty przebywać w twoim towarzystwie, a poza tym zaprosiłem już
kogoś, więc z łaski swojej daj mi spokój.
Wściekła
blondyna, cała czerwona ze złości, odeszła.
-
Salazarze, dlaczego zesłałeś na mnie przekleństwo, w postaci tej idiotki?
Mruknął,
atakując widelcem jajecznice na swoim talerzu. Jedli w spokoju, do czasu, gdy
do Sali nie zaczęły wlatywać sowy. Oczywiście sporo z nich zaczęły krążyć wokół
Dracona, ale ten kompletnie je zignorował, a gdy nie dawały za wygraną,
przepłoszył je za pomocą różdżki. Nie interesowały go miłosne liściki od
napalonych panienek.
-
O kurde, widzę Smoku, że nie tylko ty masz chrapkę na naszą panią Prefekt.
Zaśmiał
się Blaise, a blondyn natychmiast odwrócił głowę. Rzeczywiście przy Hermionie
było pełno ptaków. Niebieskookiemu nie za bardzo się to spodobało, nikt nie
miał prawa bajerować JEGO Granger. Jednak sądząc po minie szatynki i jej nie za
bardzo się to podobało. Z obojętną miną czytał liściki od wszystkich naiwnych
idiotów, którzy myśleli, że kiedyś będzie ich. Gdy otwierała jedną z kopert
nagle stało się coś dziwnego. Zaczęły z niej wylatywać czerwone iskry, które po
chwili uformowały się w ogromne serce i zawisły w powietrzu. Pojawiły się też
dwa szkarłatne promienie, z których jeden był skierowany w Hermione, a drugi w
Dracona. Oboje spojrzeli na siebie z szokiem wymalowanym na twarzach, a wokół
nich zaczęły krążyć malutkie serduszka. Jednak to nie było najgorsze. Z serca
wystrzeliły dwa kolejne promienie, które tym razem zamieniły się w szkarłatnoczerwonego
lwa i lwicę tego samego koloru. Zwierzęta zaczęły się gonić, szybując w
powietrzu, a po Wielkiej Sali potoczył się dźwięk piosenki (odtworzyć koniecznie!!!) Tak Miona jak i
Smok siedzieli nieruchomo, nie mogąc uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Cała
szkoła spoglądała to na Prefektów, to na lwy, to na serce wiszące w powietrzu.
Piosenka ciągnęła się w nieskończoność, a Gryfonka czuła jak jej twarz
przybiera kolor dojrzałej wiśni. Za to blondyn zaciskał szczękę i usiłował
odgonić od siebie natrętne serduszka. W końcu piekielna melodia dobiegła końca,
a zastąpił ją tak dobrze im wszystkim znany głos.
-
Moi kochani w ten oto wyjątkowy dzień chciałbym wam życzyć wszystkiego
najlepszego i proszę o brawa dla naszych wspaniałych Prefektów Naczelnych!
Wszyscy
zaczęli klaskać i wiwatować, ale ucichli w momencie, gdy usłyszeli krzyk panny
Granger.
-
ZABINI!!!!!!!
Szatynka
podniosła się z miejsca i pewnym krokiem skierowała się w stronę stołu Slytherinu.
-
Już nie żyjesz stary.
Szepnął
Draco do kumpla, który już nie wyglądał na rozbawionego. Blondyn również był
zły, ale to było nic w porównaniu z furią Gryfonki, która w końcu dotarła na
miejsce i stanęła nad nieco spanikowany Diabłem.
-
Hej Miona, wiesz…
-
Zamknij się i w tej chwili chodź ze mną.
Warknęła
i skierowała się w stronę wyjścia. Wiedziała, że za nią pójdzie, nie był
samobójcą i wolał nie wkurzać jej jeszcze bardziej. Wyszli na korytarz i weszli
do pustej Sali. Hermiona zamknęła drzwi, wyciszyła pomieszczenie i wtedy się
zaczęło.
-
Co ty sobie do jasnej cholery wyobrażasz?! Jak mogłeś odstawić takie
przedstawienie przy całej szkole?! Jesteś kompletnym kretynem!
Wydzierała
się, gestykulując rękami. Wiedziała, że teraz cała szkoła nie będzie mówić o
niczym innym.
-
Mionuś, ale to był tylko taki żart, a poza tym i tak każdy wie, że się
kochacie.
-
Ja go kocham, a nie on mnie!
Krzyknęła,
po czym zasłoniła usta dłońmi, zdając sobie sprawę, co powiedziała. „Nie, nie,
nie, nie…”. Brunet przyglądał się jej z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-
Błagam cię, nie mów mu tego.
Wyszeptała
w końcu, w nutą lęku w głosie. Nie dopuszczała do siebie myśli, że Malfoy
mógłby poznać jej prawdziwe uczucia.
-
Nie powiem mu, jeśli mnie nie zabijesz i wysłuchasz.
Hermiona
odetchnęła z ulgą i skinęła głową.
-
Draco jest bardzo skrytym człowiekiem. On nie pokazuje swoich uczyć, a tym
bardziej o nich nie mówi. Wiem, że strasznie ciężko go zrozumieć i bywa
nieznośny, ale to nie zmienia faktu, że jest wspaniałą osobą, która potrafi
kochać. Jemu po prostu trzeba dać czas, już i tak wywróciłaś jego życie do góry
nogami.
Uśmiechnęła
się blado, słysząc te słowa. Tak bardzo chciała, aby były one prawdą. Mogła na niego czekać, gdyby tylko wiedziała,
że warto. Chociaż w sumie nie ma się, co oszukiwać i tak by nie odpuściła, za
bardzo go kochała, aby dać sobie spokój.
-
Chodźmy na śniadanie, bo pewnie wszyscy myślę, że leże już martwy.
-
Ale obiecujesz, że mu nie powiesz?
W
jej oczach wyraźnie było widać strach, ale Blaise uśmiechnął się do niej
pokrzepiająco.
-
Może i Dracze jest moim najlepszym przyjacielem, ale ty też jesteś dla mnie
ważna, więc możesz być spokojna.
Brązowookiej
ulżyło, wiedziała, że może mu ufać. Wyszli z klasy i stanęli na korytarzu.
-
Idziesz jeszcze do Wielkiej Sali?
-
Nie, już zjadłam, więc idę do siebie.
Uśmiechnęła
się jeszcze tylko i odeszła. Przez całą drogę myślała o tym, co powiedział jej
Blaise. Sama również doskonale wiedziała, że Draco jest skryty i niechętnie
mówi o tym, co czuje, nie raz się o to pokłócili. Jednak pomimo to nie miała zamiaru
przejąć inicjatywy. Zawsze uważała, że to rola faceta i nic w tej kwestii się
nie zmieniło. Dotarła w końcu na piąte piętro i od razu po przejściu przez
portret, skierowała się do swojej sypialni. Gdy tylko przekroczyła próg
zatrzymała się i z wrażenie zasłoniła usta dłońmi. Nie mogła uwierzyć własnym
oczom. Przed jej łóżkiem stał ogromny kosz, wypełniony po brzegi białymi
różami. Powoli podeszła do bukietu i pochyliła się, aby napawać się jego
zapachem. Nagle zauważyła, że do uchwytu koszyka przywiązany jest bilecik i
srebrny woreczek. Najpierw sięgnęła po liścik.
Wiem, że nie przepadasz za Walentynkami, no ale cóż, mam
nadzieję, że spodobają Ci się prezenty.
Ten, o
którym
skrycie
marzysz.
Nie
mogła się nie uśmiechną. Zastanawiała się też, skąd u licha Malfoy wiedział, że
białe róże to jej ulubione kwiaty, bo tego, że ten bukiet był od niego była
pewna. W końcu jednak jej uwagę przykuł wiszący woreczek. Sięgnęła po niego, a
gdy ujrzała jego zawartość po raz kolejny oniemiała z zachwytu. Drugim
prezentem okazała się bransoletka, ale nie byle jaka. Była wykonana z białego
złota i przedstawiała węża pożerającego własny ogon - symbol nieskończoności.
Jego oczy zastępowały dwa maleńkie, drogie kamienie w kolorze ciemnego
szmaragdu. Bransoleta naprawdę była
przepiękna i na pewno kosztowała majątek. Nagle usłyszała jakiś ruch przy
drzwiach, odwróciła głowę i ujrzała jego.
*****
Draco
wraz z Pansy siedzieli w Wielkiej Sali, z niecierpliwością wyczekując powrotu
Blaise i Hermiony.
-
Ej, ale Miona chyba nic nie zrobi Diabłowi?
Zapytała
w końcu Ślizgonka, gdy jej chłopak i przyjaciółka nie wracali zbyt długo.
-
Nie wiem, ale w takiej furii dawno jej nie widziałem, zresztą nie dziwie się. Sam
najchętniej zabiłbym tego kretyna.
W
tym momencie drzwi do Wielkiej Sali otworzyły się i przeszedł przez nie Zabini,
o dziwo z szerokim uśmiechem na twarzy. Cała sala wpatrywała się w niego, a on
jak gdyby nigdy nic usiadł obok swojej dziewczyny.
-
Gdzie Granger?
Zainteresował
się od razu blondyn.
-
Leży oszołomiona w pustej klasie.
W
jednej sekundzie Malfoy pobladł i już zaczął wstawać, aby pobiec poszukać
szatynki, a zaraz potem zabić kumpla, ale ten nagle wybuchnął niekontrolowanym
śmiechem.
-
Stary spokojnie, tylko żartuje.
-
Zabije cię kiedyś, a w ogóle to czemu ty się tak szczerzysz? Myślałem, że byłeś
pogadać z Granger?
-
A i owszem, rozmawialiśmy.
Blaise
uśmiechnął się jeszcze szerzej, na wspomnienie słów Gryfonki.
-
Podejrzewam, że nie cieszyłbyś się tak gdyby cię opieprzyła, więc o co chodzi?
-
Nie mogę ci powiedzieć.
-
Że jak?!
-
Normalnie, obiecałem.
Smok
popatrzał gniewnie na bruneta, ale ten wyglądał na niewzruszonego.
-
Dobra to chociaż mi powiedz, gdzie jest Granger?
-
Poszła do siebie.
Po
tych słowach Draco wstał z miejsca i po krótki „Idę, hej.”, ruszył na piąte
piętro. Chciał zobaczyć szatynkę, gdy ta znajdzie jego prezenty. O róże się nie
martwił, bo już dawno wyciągnął od rudej, jakie jej przyjaciółka lubi kwiaty,
chodziło mu raczej o bransoletkę. Była bardziej w Ślizgońskim stylu, ale miał
nadzieje, że przypadnie jej do gustu. W końcu doszedł do ich Pokoju Wspólnego i
od razu skierował się do jej sypialni. Drzwi był otwarte, więc ujrzał ją od
razu. Stała przed koszem róż i oglądała bransoletkę. Z łobuzerskim uśmiechem
oparł się o futrynę, a po chwili dziewczyna przekręciła głowę i zauważyła go.
-
I jak, podoba się?
Zapytał,
idąc w jej stronę.
-
Tak, ale nie mogę przyjąć tej bransoletki.
Blondyn
zmarszczył czoło, czyli jednak jej się nie podoba.
-
Coś z nią nie tak?
-
Oczywiście, że nie. Jest prześliczna, ale musiała kosztować majątek.
Ślizgon
odetchnął z ulgą, czyli jednak intuicja go nie zawiodła. Odebrał od dziewczyny
biżuterie, ale tylko po to, by umieścić ją na jej prawym nadgarstku.
-
Lwico, chyba zapomniałaś z kim rozmawiasz. Mój dziadek już się o to
zatroszczył, abym mógł sobie pozwolić na takie prezenty.
-
Ale…
-
Nie ma żadnego, ale.
-
Jest, bo ja… nic dla ciebie nie mam.
Zarumieniła
się uroczo i spuściła wzrok. Draco nie mógł powstrzymać uśmiechu. Ona była taka
inna, wyjątkowa. Uniósł jej podbródek i delikatnie musnął jej usta swoimi.
-
Wystarczy mi, że jesteś, ale skoro tak bardzo chcesz, to nad prezentem
pomyślimy później.
Wymruczał
jej do ucha, po czym wyszedł, pozostawiając ją samą.
Witam :)
W końcu udało mi się skończyć ten
rozdział :D Wiem, że niecierpliwie czekaliście, ale zaczęła się szkoła i nie
mam za wiele wolnego czasu, więc musicie uzbroić się w cierpliwość.
Co do rozdziału, jest to bardziej
wstęp do następnej notki, więc za wiele się tu nie dzieje, ale mam nadzieję, że
i tak wam się spodoba :)
Dziękuje wszystkim bardzo serdecznie
za wsparcie, zainteresowanie i szczególnie komentowanie mojego bloga, dzięki
wam chce mi się pisać :D
Pozdrawiam A♥
Ps: Wszelakie informacje o
nowych rozdziałach na waszych blogach itp, proszę umieszczać w zakładce SPAM, a nie pod rozdziałami :)
Jednak czekanie do tak późnej godziny opłaciło się. Zabieram się za czytanie. ; )
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać Twojego bloga wczoraj. W 2 dni pochłonełam 33 rozdziały. Naprawdę wspaniale piszesz. Aż chce się czytać! Uwielbiam Twoje opowiadanie. I to jak opisujesz uczucia Miony i Draco - po prostu cudo. Jesteś wspaniała dziewczyno i pisz dalej, bo już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Może wreszcie Malfoy odważy się powiedzieć, że kocha Granger albo dojdzie do jakiegoś zbliżenia pomiędzy nimi. :D No zobaczymy. Ja jak zwykle będe sprawdzała 3 razy dziennie Twojego bloga. Mam nadzieję, że szybko się uwiniesz. ; ) Mogłabym wiedzieć kiedy mniej więcej będzie nowy rozdział? Pozdrawiam ciepło. ;*
Usuńimmrsmalfoy
YAY! nareszcie nowy rozdzial! Nie moglam sie go doczekac.
OdpowiedzUsuńherma i draco sa slodziasni. tyle.
symbol nieskonczonosci, tya? :3 he, hehe
ja chce zobaczyc o jakim prezencie mysli dracus!
dalej pisaj!
ps! http://moja-dziwna-wyobraznia.blogspot.co.uk/2013/09/strajk.html
Fajny rozdział, ale już nie mogę się doczekać tej imprezy...Jak Diabełek coś wymyśli....;)
OdpowiedzUsuńhttp://music-of-lover.blogspot.com/
Świetne!!! Bardzo pięknie proszę, dodaj notkę jak najszybciej. Już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny. No i mało pracy domowej, żebyś miała więcej czasu na pisanie.
friends-hogwart-story.blogspot.com
Genialny rozdział. Czekam z niecierpliwością na kolejny.
OdpowiedzUsuńAle ten Dracuś romantyczny!!! ♥ I jeszcze Zabini przez przypadek się o wszystkim dowiedział :D
OdpowiedzUsuńCiekawe, ciekawe ;D Mam wielką nadzieje, że te walentynki będą przełomowe w relacji Hermiony i Draco ;D
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie na nowy rozdział ;)
Avad Ka;*
Cudna notka . Pomysł Diabła był wspaniały. A ta bransoletka od Draco piękna<3. Myślałam że Miona zabije Diabła w tej sali.Twój talent jest nie do opisania. Marzę o takim talencie jak twój. Ciekawe co się będzie działo w następnej notce . Kiedy przewidujesz następną cud notkę ? Pozdrawiam cię i życzę weny : Księżniczka Slytherinu (drugi tydzień nie mam netu więc piszę z telefonu:-) )
OdpowiedzUsuńAaaaa ! W końcu ! Pomyśl nad notką 18+
OdpowiedzUsuńKolejny wspaniały rozdział! Pomysł z imprezą super, ciekawe co się będzie tam działo. ;>
OdpowiedzUsuńGdybyś znalazła gdzieś zdjęcie tej bransoletki, lub podobnej, to mogłabyś mi podać link? Bo jakoś nie mogę jej sobie wyobrazić.. xD Piękne rzeczy trudniej wyobrazić, a z opisu wynika, że ta bransoletka jest naprawdę piękna. ;*
Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę.
xoxo
Sakura
Nareszcie jest *.* Nie jestem w stanie pisac, bo mi sie oczy same zamykaja, ale pozniej na gg ci przekaze :>
OdpowiedzUsuńTwoja Dramione
Bardzo podoba mi się ten rozdział, Herm się przyznała, że go kocha. <3 Czekam na następny, i ta bransoleta, mmmm :D Życzę weny
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z przedmowcami
OdpowiedzUsuńJest, jest, jest! Nareszcie :)
OdpowiedzUsuńTo że Hermiona kocha Draco, to wiedziałam od samego początku ;> Ja tam dalej czekam aż Draco się w końcu o tego przyzna :D
Świetny rozdział!
Pozdrawiam!
Ooooooch!!! Super!! Akcja Miony przed Zabinim- lubię to!! ;)) pisz szybko, proszę!! Powiedziałabym cos wiecej, ale nie mam co. Po prostu piszesz najlepiej. I tyle. Kochamy ciebie i twojego bloga! ;**
OdpowiedzUsuńJak zawsze rozdział świetny! :)
OdpowiedzUsuńPanowie Diabeł, Smok i Wybraniec... Rozwaliłaś mnie tym i śmiałam się jak głupia :D
A piosenka z "króla Lwa" mojej ukochanej bajki z dzieciństwa <3 Zabini to ma szalone pomysły, taki przyjaciel to skarb ;)
Fajnie, że w końcu Hermiona przyznała się otwarcie, że kocha Draco ;) Wszystko zmierza w dobrym kierunku:)
-----
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Twoje Zajebiste Trio Hogwartu jest wspaniałe ;) Akcja Diabełka? - cudo. W Twoim opowiadaniu po prostu go uwielbiam! Ciekawi mnie następny rozdział.
OdpowiedzUsuńNa marginesie dodam, że zaczęłam tworzyć własne Dramione, więc jeśli chcesz i masz czas, to zapraszam.
Życzę Ci weny i powodzenia w szkole!
Pozdrawiam :)
Zaczęłam czytać Twojego bloga i... WOW! Przy tym rozdziale się nieziemsko uśmiałam przy akcji z listem od Diabła. Niesamowity pomysł. No i niecierpliwie czekam aż Draco i Hermi będą w końcu razem :)
OdpowiedzUsuńRobisz bardzo dużo literówek i błędów językowych, to mi się rzuciło w oczy. Treść- świetna. Pisz dalej! :) Dużo weny życzę!
Pozdrawiam! :*
PS. Powiadamiaj mnie proszę o nowych rozdziałach!
http://hogwartsdragon.blogspot.com/
Jej... Jak ja uwielbiam Twojego bloga!!! Rozdzial jak zwykle swietny. Nie moge sie doczekac tej imprezy. Pisz szybko :D
OdpowiedzUsuń~theeverly
Jakie to słodkie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zabawnego Diabła i troskliwego, kochanego Draco.
Kocham tego bloga ! <3
Cudowny rozdzial! Czytalo mi sie naprawde bardzo dobrze :) poprawilas mi humor na caly dzisiejszy dzien <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdzial!
Pozdrawiam,
DiaMent.
Słodki rozdział :) Podobał mi się, ale skoro mówisz, że jest on przejściowy to nie mogę doczekać się następnego!! ( Jak zawsze zresztą!!! :D ) Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńBlumelinda :)
Jest świetne :)
OdpowiedzUsuńTen tekst "Panowie Smok, Diabeł i Wybraniec..." Od razu skojarzył mi się z Hucwotami:D
Akcja w Wielkiej Sali-powalająca, ta piosenka i to jak Hermiona wydarła się na Diabła, kocham twojego Zabiniego :3
Nie mogę doczekać się nn ;* Pozdro.
Kobieto! Ja myślałam, że Ty już opiszesz tą imprezę.. a tu KONIEC!
OdpowiedzUsuńJak mogłaś ;3 No po prostu nie wierzę...
Czekam na kolejny!! <3
Genialny!! Uwielbiam Twoje opowiadanie :-)
OdpowiedzUsuńmojeminiopowiadania.blogspot.com
Opłaciło się tyle czkać :) Jesteś genialna i wspaniałą, a ten rozdział cudowny *-* :D Ehhh :D tak słodkooo :D Weny :D Pozdrawiam,Lili :D
OdpowiedzUsuńAhahaha Zabini ten wariat !
OdpowiedzUsuńJak ten już coś wymyśli to płacze z beki i ta piosenka.Genialne!
Miona miała go ukatrupic a sie wygadała.;p
I na koncu ten prezent.
Cudeńko.Ja też uwielbiam białe róże ;]
pozdrawiam i zycze weny ;]
~Anka
Skoro ten rozdział to tylko wstęp to aż strach pomyśleć co będzie w następnym:D Romantyczne prezenty od Draco i genialne pomysły Blaise- I love it! Ciekawi mnie co zrobi Diabeł, bo już jest pewny uczuć Hermiony do Draco i Draco do Hermiony. Może wpadnie na jakiś genialny plan? Diabeł to zło wcielone xD Na pewno będzie się starał coś zrobić, nie wierzę, że zostawi ich w spokoju i pozwoli im samym działać. Diabeł to wcielony swat xD
OdpowiedzUsuńCo do Draco, prezent rrrrrromantyczny:) Wiedział jakie Miona lubi kwiaty awww:3 A ta bransoletka mmm, słodkie. Niech Hermi ją założy na imprezę, tak!
"Wystarczy mi, że jesteś, ale skoro tak bardzo chcesz, to nad prezentem pomyślimy później."- dwuznacznie to rozumiem. Mam nadzieję, że zrobisz to co myślę, że zrobisz i wiem, że wiesz o co mi chodzi.
"Za wiele się tu nie dzieje" Hermiona powiedziała, że go kocha- to wynagradza "brak akcji". Rozumiem, że to tylko wstęp, a więc liczę na to, że w następnym rozdziale będzie się WIELE działo.
Pozdrawiam, życzę weny i cierpliwości do tej znienawidzonej pzez wszystkich szkoły;D Ada:*
PS Czekam na scenę Sama Wiesz Jaką xD
PPS Chorować z waszymi opowiadaniami drogie autorki opowiadań Dramione, to czysta przyjemność. Dzięki wam wszystkim, że jesteście!<3
Mmm...walentynki. Białe róże!♥ W sumie to nawet odrobink poprawiłąś mi humor. Pomysł Blaise'a xDD (wiem trochę nie pokolei ale nie mogę się skupić). Scenka w klasie-niezła ^^. No i to dwuznaczne zakończenie. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Nati:*
AWWWWWW KRÓL LEW ♥ :3 !
OdpowiedzUsuńTYM razem mój komentarz będzie krótki, bo po tygodniu wstawania o 6 nie kontaktuję za bardzo. :P
No więc: jest genialnie.
:)
Czekam na nowy Rozdział.
Pozdrawiam i życzę weny,
Zakochanaa.
Noo hej :D
OdpowiedzUsuńTak sobie poczytałam twojego bloga od mojego ostatniego komentarza i muszę przyznać, że bardzo mi się podoba. ;)
Co prawda masz kilka literówek lub czasami zjadasz pojedyncze literki, ale i tak czyta się przyjemnie ;)
No cóż. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć ci weny i zaprosić do mnie ;)
Genialny rozdział, serio jeden z najlepszych! Diabeł mnie rozwalił z tą akcją w WS, ale Hermiona była jeszcze lepsza, gdy się przyznała ;D
OdpowiedzUsuńNo, no... Podoba mi się o to bardzo ;P
Czekam na kolejny <3
Odiumortis.
Fantastyczny rozdział!
OdpowiedzUsuńTwój blog jest zajebisty, trafiłam tu wczoraj i przeczytałam wszystko w nocy... no poprostu boskie!
A kiedy planujesz następny?
K
Hahaah co jak co nie spodziewałam się piosenki z Króla Lwa <3 Muszę przyznać, że genialnie pasuję. I ta bransoletka musi być śliczna. Zabini jak zwykle..geniusz :).
OdpowiedzUsuńCiekawe co będzie w następnym rozdziale...
Jejjjjj.... Kocham Draco . To jak sprawia że ona aż promienieje, jest szczęśliwa i w ogóle tak bardzo kochana przez Niego . !!!!! To musialo mega wygladac scena z wielkiej sali Król Lew <3 bajka mojego dzieciństwa. A te róże i branzoletka .. meeega !!! Juz nie moge sie doczekac kolejnego
OdpowiedzUsuń~/ Ired /~
Hahaha Diabeł...
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać imprezy!
Świetny rozdział, coraz bardziej kocham twojego bloga:)
Zgadzam się z Mioną i nie rozumiem fenomenu walentynek ale na imprezie może być bardzo ciekawie:) Czekam niecierpliwie na nn
OdpowiedzUsuńSuper rozdział:))
OdpowiedzUsuńTwój blog jest zajebisty:))
Zapraszam na mojego bloga http://draco-malfoy-and-riddle.blogspot.com/
Pozdrawiam
Szara Dama
O Boże, nie dałam komentarza? Jestem be! No i tak, dobrze że Mionka nie zabiła Diabełka...ufff. No ale rozdział suuuper i jeszcze Walentynki ♡♥ Ok ja się nie rozpisuję i jeszcze tylko zapraszam do mnie na zmiana-nam-dobrze-zrobi-dramione-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCudny, bransoletka musiała być przepiękna!!! A lwy...Myślałam że Miona zabije Diabła. Na walentynkowych skrzydełkach lecę do kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńJ.K.
Ajjjj, ładny by prezent dostał ! :3
OdpowiedzUsuńIdem dalej!! :-D
CzytelniczkaGreen.
JEzuu, Dracze taki słodki, a Zabiniego to ubić za takie jazdy, jak ja kocham te jego pomysły !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
Boże akcja w sali,prezent <3 Na prawde boskie i to ogłoszenie o imprezie...śmiechłam xD
OdpowiedzUsuńboże kocham cię wiesz ?
OdpowiedzUsuńczytam to co piszesz i mam ochote cię odnaleźć i ucałować za to co tworzysz , na serio podziwiam że tak genialnie piszesz jeszcze tylko trzeba to przetłumaczyć na angielski i napisać list do J.K.Rowling żeby przeczytała może wtedy przejży na oczy i zrozumie że Hermiś powinna być z Draco a nie z Ronem i napisze kolejną część :<
a wracając do opowiadania :
tak samo jak Hermionka nie lubie walentynek , ale musze przyznać że Draco naprawde jest uroczy i czuły już nie moge się doczekać aż będą u niej w domu jeśli wiesz co mam na myśli najbardziej nie wiem ja dam rade czytać rozdział w którym ,,Drakuś " będzie cierpiał gdy Hermionka bd w skrzydle szpialnym :(( już rycze :::(((
Jejku ^^ rozdział cudny *-*. Siedzię i czytam go na angielskim ;) scena gdy Hermiona się zdenerwowała na Zabiniego <3 wszystko sobie tak dokładnie wyobraziłam, że ledwo powstrzymuję się od śmiechu, a siedzę na lekcji ;).
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
http://dramionealexshadow.blogspot.com/?m=0
Jaki Hermi może mu dać prezent ..... AAA wiem !
OdpowiedzUsuń"Nieraz" pisze się razem, "Diabłu" nie "Diabłowi", "popatrzył" nie "popatrzał".
OdpowiedzUsuńDiabeł, Smok i Wybraniec..padłam xD
Pozdrawiam :)
"Ten, dzięki któremu teraz się uśmiechasz" skojarzyło mi się ale Smok wysłał to Hermionie na sylwestra a nie w walentynki w Demonach
OdpowiedzUsuń