Nagle
wszystko wokół niej zniknęło. Nie wiedziała, co się dzieje. Nie mogła się
ruszyć, leżała w jakimś ciemnym pomieszczeniu, panikując coraz bardziej. Jej
serce biło nienaturalnie szybko. Chciała krzyknąć, wezwać pomoc, ale z jej ust
nie wydobył się żaden dźwięk. Nagle huknęło, a przy niej znalazła się piątka
jej przyjaciół. Draco stał za jej głową, a reszta po bokach. Poczuła ulgę, póki
nie przyjrzała się ich twarzom. Wyrażały one jedynie niechęć i pogardę. Nagle
widma przemówiły.
-
Nie powinnaś żyć.
-
Plamisz szlamem szlachetną nacje czarodziei.
-
Jesteś niczym.
-
Nie chcemy cię tu.
-
Już dawno powinnaś zginąć.
-
Jak śmiesz żyć wśród nas, szlachetnych czarodziei?
Mówili
na zmianę, a Hermiona poczuła łzy pod powiekami. Chciała coś powiedzieć,
zapytać, co się dzieje, ale na Merlina nie mogła, była bezbronna. Nagle Smok
kucnął za nią, patrząc prostu w jej przerażone oczy.
-
Bo widzisz Granger, ty nie zasługujesz na życie. Nie możemy pozwolić, abyś
dalej brudziła świat szlamem.
W
tym momencie uniósł rękę, w której trzymał długi sztylet. Serce szatynki
stanęło, a łzy jeszcze obficiej zaczęły spływać po policzkach. Jej strach rósł
w miarę, gdy blondyn unosił rękę z nożem coraz wyżej. Chciała krzyczeć, uciec,
zrobić cokolwiek, ale nie mogła.
-
Nie próbuj się ruszać szlamciu. I tak nic ci to nie da, a poza tym, nie chcę
się za bardzo pobrudzić szlamem. Teraz trochę się zabawimy, zanim raz na zawsze
uwolnimy świat od Hermiony Granger
*****
Draco
przemierzał korytarze, przeklinając w myślach tego cholernego kota i swoją
głupotę. Co mu do łba strzeliło, żeby puszczać Granger samą? Jakby nie
wiedział, że ona zawsze musi się w coś wpakować. Miał jednak nadzieję, że tym
razem się myli. Jednak wszystkie jego nadzieję zniknęły, gdy usłyszał
przeraźliwy dziewczęcy pisk.
-
Czy ja do jasnej cholery zawszę muszę mieć racje?
Warknął,
po czym puścił się biegiem w przeciwną stronę niż szedł wcześniej. Ślizgonka na
szczęście nadal krzyczała, więc wiedział, gdzie ma biec. Po jego głowie krążyło
milion myśli, a wszystkie sprowadzały się do tego, żeby Granger była cała i
zdrowa. W końcu krzyk stał się bardzo wyraźny, a on dostrzegł jakieś drzwi.
Przyspieszył jeszcze bardziej i już po chwili znalazł się w komnacie. Przy
drzwiach stała drobna blondynka, krzyczą i płacząc, ale jego uwagę przykuła
leżąc na podłodze Hermiona. Miała szeroko otwarte oczy i wyglądała jak
spetryfikowana. Szybko podbiegł bliżej i kucnął przy dziewczynie.
-
Granger, co ci jest?!
Zapytał,
ale nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Zaniepokoił się jeszcze bardziej, widząc w
jej czekoladowych oczach zwierzęcy strach.
-
Co tu się stało?!
Krzyknął
w stronę panny Anes, która zanosiła się płaczem.
-
He-hemiona, p-poszła po M-mikiego, a… j-jak spojrzała, n-na ten o-obraz to-to…
u-upadła.
Udało
jej się wydusić z siebie, po czym wpadła w jeszcze większą histerię. Smok natychmiast
podniósł wzrok i ujrzał obraz. Od razu go rozpoznał. W mgnieniu oka wyciągnął
różdżkę i wycelował nią w płótno.
-
Incendio!
Obraz
niemal natychmiast stanął w płomieniach, a gdy zamienił się w popiół, Hermiona
gwałtownie poderwała się do pozycji siedzącej.
-
NIEEEE!!!
Oddychała
bardzo szybko, a serce waliło jej jak młotem, Rozglądała się nerwowo, jakby
bojąc się, że zaraz ktoś się na nią rzuci.
-
Granger.
Dotknął
delikatnie jej ramienia, a ta natychmiast się odwróciła. W pierwszej chwili,
gdy go ujrzała spanikowała i zaczęła się cofać.
-
Lwico.
Podszedł
do niej i spojrzał głęboko w oczy. Teraz Gryfonka nie widziała w tych niebieski
tęczówkach pogardy, tylko troskę i niepokój.
-
Draco.
Szepnęła,
po czym rzuciła mu się na szyję z taką siłą, że wylądowali na podłodze.
-
Ciii, spokojnie mała, już nic się nie dzieje.
Gładził
ją po plecach, usiłując uspokoić. Domyślał się, że ostanie kilka minut były dla
niej koszmarem.
-
To było straszne.
Wyszlochała
w jego koszulę, łamiącym się głosem. Leżeli tak jeszcze chwilę, póki Hermiona
się nie uspokoiła.
-
Już dobrze?
Zapytał
z troską, odgarniając jej włosy z twarzy.
-
Tak.
Blondyn
wstał jako pierwszy i pomógł w tym Gryfonce. Panna Granger rozejrzała się po
pomieszczeniu, aż w końcu jej wzrok padł na zapłakaną Ślizgonkę. Musiała ją
nieźle przestraszyć. Podeszła do blondynki i otarła łzy z jej policzka, a ta
natychmiast się do niej przytuliła.
-
Nie płacz, już wszystko dobrze. Weź Mikiego i chodźmy stąd.
Lizy
pociągnęła nosem i poszła po swojego kotka, który uciekł w kąt komnaty. Wzięła
pupila, po czym wróciła do szatynki i złapała ją za rękę.
-
Chodźmy stąd.
Powiedział
Draco, a dziewczyny ochoczo na to przystały. Szli szybko, chcąc jak najszybciej
opuścić to miejsce. Zatrzymali się dopiero przy wejściu do Pokoju Wspólnego
Slytherinu.
-
Dziękuję.
Lizy
już się uspokoiła i była bardzo wdzięczna Prefektom, a w szczególności
Hermionie, którą zdążyła polubić. Nie przypominała starszych dziewczyn z jej
domu, była naprawdę miła i nie znęcała się nad nią.
-
Nie ma za co, a tak właściwie, to wejdziemy z tobą i pokarzesz nam, kto
wystraszył twojego kotka.
Panna
Anes nie wyglądała na zbyt zachwyconą tym pomysłem, ale niepewnie skinęła
głową.
-
Nie bój się, możesz być pewne, że nic ci nie zrobią, już ja się o to postaram.
Gryfonka
była pewna swego. Przez jakichś debili przeżyła koszmar i nie tylko ona. Dziewczynka
podała hasło i weszli do środka. W salonie byli wszyscy, a gdy tylko ujrzeli,
kto do niego wszedł, w napięciu czekali, co zaraz nastąpi.
-
Gdzie oni są?
Zapytał
Draco, przerywając ciszę, a Lizy wskazała na stolik, przy którym siedzieli
trzej chłopacy z siódmego roku.
-
Dobra, to ty zmykaj do siebie, a my sobie z nimi porozmawiamy.
Smok
był zły. Przez jakichś kretynów miał zepsute całe popołudnia, a do tego Granger
znowu wpakowała się w kłopoty. Blondynka szybko udała się do siebie, nie chcąc
uczestniczyć w tej rozmowie. Prefekci za to podeszli do trzech chłopaków.
-
Nott, Harper, Peakes szlaban.
Powiedział
spokojnie arystokrata, obserwując jak na twarzach kolegów maluje się
zdziwienie.
-
Niby za co?
Zapytał
w końcu Alan, nie mając pojęcia, o co chodzi.
-
Za głupotę.
Ci
jednak nadal wyglądali na zdezorientowanych, więc odezwała się Hermiona.
-
Powiem jaśniej, jeszcze raz spróbujecie straszyć albo znęcać się nad jakimś
zwierzęciem, a gorzko tego pożałujecie.
-
Aaa, czyli wam chodzi o sierściucha tej gówniary?
Powiedział
bez zastanowienie Teodor, czego od razu pożałował. Szatynka poczuła jak ogarnia
ją wściekłość. Nie znosiła tego Ślizgona, a w tym momencie to już w ogóle miała
ochotę udusić go gołymi rękami.
-
Czy ty jeszcze nie zrozumiałeś, że ze mną nie warto zadzierać? Mało ci
pamiątek?
Brunet
momentalnie zbladł. Doskonale pamiętał jego ostanie spotkanie z Granger.
-
Widzę, że pamiętasz. W taki razie teraz przyswój też to, że nad zwierzętami się
nie znęca, a i nawet nie próbuj się pastwić na Lizy Anes, bo możesz być pewny,
że się o tym dowiem, a wtedy nie chciałabym być w twojej skórze.
Była
wkurzona, ale mówiła spokojnie. Tego opanowanie nauczyła się od Dracona, nie
zawsze jej to wychodziło, no ale cóż.
-
No, skoro wszystko jasne, jutro o 20 macie być na boisku Quidditcha. Przydałoby
się je trochę ogarnąć przed rozpoczęciem sezonu.
Stwierdził
Smok, uśmiechając się złośliwie. Ślizgoni jęknęli załamani, ale nic nie
powiedzieli. Wiedzieli, że z tą dwójką się nie zadziera. Osobno byli
niebezpieczni, a co dopiero razem.
-
To skoro wszystko jasne my się będziemy zbierać, do zobaczenia jutro.
Zaszczebiotała
szatynka, po czym w towarzystwie Malfoya opuściła salon.
-
Jestem padnięty.
Westchnął
blondyn, chcąc już znaleźć się w swoim łóżku.
-
Dlaczego spaliłeś ten obraz?
Zapytała
Gryfonka, ignorując deklaracje arystokraty. Była bardzo ciekawa, co się z nią
tak właściwie działo, a miała przeczucie, że właśnie Draco może jej to powiedzieć.
-
Bo inaczej mogłabyś zginąć.
Takiej
odpowiedzi się nie spodziewała. Może to i było straszne, ale nie myślała, że do
tego stopnia.
-
Ale jak to? Przecież ja go nawet nie dotknęłam.
-
Granger, czy ty naprawdę chcesz usłyszeć całą historię tego obrazu?
-
Tak.
-
Jasne, zapomniałem z kim rozmawiam.
Prychnął,
ale to ani trochę nie zniechęciło szatynki, więc nie miał wyjścia.
-
Dawno temu ojciec opowiadał mi o tym portrecie. Powstał on w tym samym czasie,
co sam Hogwart i przedstawia rzecz jasna Salazara Slytherina. Stworzył go on
sam, aby wytępić mugolaków. Podobno rzucono na niego wiele skomplikowanych
klątw. Gdy ktoś nieczystej krwi spojrzy w oczy Salazara w jego umyśle pojawiają
się różne wizje. Najczęściej są to nasz najgłębiej skrywane lęki. Dłuższe
przebywanie w takim stanie doprowadza człowieka do obłędu, a potem do śmierci.
No ale na szczęście już nie istnieje.
Doskonale
pamiętał, gdy ojciec opowiadał mu tę historię. Wtedy był tym nieco przerażony,
ale Lucjusz skutecznie wytłumaczył mu, że szlamy nie zasługują na nic innego
jak śmierć w męczarniach. Na samo wspomnienie tych czasów, po jego plecach
przeszedł dreszcz. Z rozmyślań wyrwał go głos Hermiony.
-
W takim razie, jak udało ci się go tak łatwo zniszczyć?
-
To tylko dlatego, że jestem arystokratą. Czarodziej pół krwi albo mugolskiego
pochodzenia nie byłby go w stanie nawet zarysować.
-
Nie raz czytałam Historię Hogwartu i nie natrafiłam na żadną wzmiankę o tym
obrazie.
-
Bo jej tam nie ma. Większość uważa, że to tylko legenda, nieliczni w niego
wierzą. To tak jak z Komnatą Tajemnic, niewiele osób uważało, że istnieję
naprawdę.
Szatynka
skinęła tylko głową, analizując wszystko, co usłyszała. Wychodzi na to, że
mogła zwariować lub zginąć przez jakiś kawałek płótna. Szli w milczeniu, każde
pogrążone we własnych myślach, aż w końcu dotarli na piąte piętro. Po podaniu
hasła, zatrzymali się dopiero przy drzwiach do swoich sypialni.
-
Dzięki za ratunek.
Powiedziała
Gryfonka, zakładając za ucho niesforny kosmyk, po czym podeszła bliżej i
cmoknęła blondyna w policzek. Już chciała odejść, ale poczuła ręce oplatające
ją w tali.
-
Mówiłem ci już, że słabo dziękujesz?
Zapytał
uwodzicielskim głosem, a brązowooka uparcie wpatrywała się w kołnierz jego
koszuli. Jednak Draco ujął jej podbródek i zmusił, aby spojrzała mu w oczy.
-
Słodka jesteś, jak się denerwujesz.
-
Nie denerwuję się.
-
Akurat.
-
Malfoy, nie wmawiaj mi…
Nie
dokończyła, gdyż zamknął jej usta namiętny pocałunkiem. Nawet nie próbowała
protestować. Choć dla nich to była bez mała codzienność, to za każdym razem
towarzyszyło im to samo uczucie spełnienie i euforii. Szatynka uwielbiała, gdy
ich języki splatały się w erotycznym tańcu, a ręce blondyna błądziły po jej
ciele lub, gdy przygryzał jej dolną wargę. W końcu jednak się od siebie
oderwali, ale nadal byli blisko. Patrzyli sobie prosto w oczy i obje próbowali
coś z nich wyczytać. Błękitne tęczówki Dracona jak zwykle były nieprzeniknione.
Tylko, gdy targały nim skrajne emocje mogła coś z nich wyczytać. Bardzo chciała
zobaczyć w nich miłość, taką samą jaką ona darzyła jego, ale nic takiego nie
nastąpiło. Teraz zrozumiała, dlaczego ostatnio przy bliskim kontakcie ze
Smokiem czuła się nieco nieswojo. Ona darzyła go uczuciem, które z dnia na
dzień stawało się coraz silniejsze, a on… No właśnie, w dalszym ciągu nie
wiedziała, co on czuje i to ją bolało.
-
Ja już pójdę, dobranoc.
Mruknęła
nieco przygaszona i wyswobodziła się z uścisku blondyna. A ten patrzył, jak
kobieta jego życia znika za drzwiami swojej sypialni. Zauważył, że coś jest nie
tak i zastanawiał się, co się stało, a raczej, co on zrobił. Westchnął ciężko i
wszedł do swojego pokoju. Od razu położył się na łóżku i zakrył twarz dłońmi.
Nie mógł przestać o niej myśleć. To wszystko był takie skomplikowane i nowe, że
już sam się gubił. Może Blaise ma racje i nie powinien dłużej zwlekać, bo w
końcu ją straci? Sam już nie wiedział, co ma robić. Jedno jest pewne, nie może
jej stracić, bo tego chyba by nie przeżył.
*****
Hermiona
nie spała dziś za dobrze. Przez całą noc myślała o Malfoyu. Rozważała wiele
opcji, co ma z nim zrobić. Myślała nawet, aby ograniczyć ich kontakty do czysto
koleżeńskich, ale bardzo szybko zdała sobie sprawę, że to się nie uda. Ostatecznie
postanowiła zaufać przyjaciołom i poczekać, bo i tak nic innego nie
przychodziło jej do głowy. Pomimo tego, że było jeszcze wcześnie, zwlekła się z
łóżka, gdyż i tak wiedziała, że już nie zaśnie. Podeszła do szafy i wyjęła z
niej ubrania na dzisiaj.
Korzystając z tego, że ma dużo czasu postanowiła wziąć kąpiel. Ciepła woda
zawsze działała na nią kojąco, a i tym razem nie zawiodła. Gdy po około 30
minutach wyszła z łazienki już gotowa, czuła się nieco lepiej. Nadal miała dużo
czasu, więc po prostu wróciła do sypialni, aby posiedzieć z Lucy. Ta niegdyś
maleńka kruszynka robiła się coraz większa i silniejsza, ale i bardziej
inteligentna. Hermiona często miała wrażenie, że suczka rozumie wszystko, co
się do niej mówi. Gdy była już u siebie położyła się na łóżku, a Lucy jak to
miała w zwyczaj umieściła łeb na jej brzuchu. Szatynka przez cały czas drapała
psa za uchem, a ten przymkną oczy, rozkoszując się pieszczotą. Sama Gryfonka po
chwili opuściła powieki. Leżały tak dłuższy czas, aż w końcu ktoś wszedł do
pokoju. To Draco postanowił sprawdzić, czy jego współlokatorka przypadkiem
jeszcze nie śpi. Przynajmniej tak sobie wmawiał. Tak naprawdę jednak chciał
zobaczyć, czy wszystko u niej w porządku, w końcu wczoraj była jakaś dziwna,
gdy się rozstawali.
-
Ty się nigdy nie nauczysz pukać?
Westchnęła,
nie otwierając oczu. Szczerze to nie chciało jej się dzisiaj nigdzie iść.
Najchętniej zostałaby w łóżku.
-
Raczej nie.
Podszedł
bliżej i usiadł obok niej. Chciał coś powiedzieć, ale w sumie to sam nie
wiedział, co.
-
Co ty taki spokojny?
Zapytała
w końcu szatynka, otwierając oczy i podnosząc się do pozycji siedzącej. Na jej
twarzy gościł delikatny uśmiech, co lekko uspokoiło blondyna.
-
Myślę i patrzę.
-
O czym i na co?
-
Na ciebie i o tobie.
Uśmiech
dziewczyny poszerzył się nieco, a na twarzy zagościł delikatny rumieniec,
dzięki czemu wyglądała prze uroczo.
-
Dobra lwico, na pewno przyjemnie ci się leży, ale musimy już iść na śniadanie.
Stwierdził
po chwili, z łobuzerskim uśmiechem.
-
Masz racje. Pa Lucy.
Cmoknęła
suczkę w czubek głowy, po czym w towarzystwie Malfoya udała się na śniadanie.
Przemierzali korytarze gawędząc wesoło, aż w końcu dotarli do Wielkiej Sali.
-
Jesz z nami.
Rzucił
tylko Ślizgon, prowadząc brązowooką do swojego stołu. Nie protestowało, bo w
sumie lubiła tam jadać. Usiedli oczywiście naprzeciwko Blaise i Pansy. Zajęli
się rozmowa i jedzeniem, gdy do ich uszu dotarł jakiś krzyk.
-
Hermiona!
Szatynka
obejrzała się i ujrzała biegnąca w jej stronę Lizy. Z uśmiechem podniosła się z
ławki i już po chwili tuliła do siebie drobną blondyneczkę.
-
Cześć słoneczko.
Pogładziła
ją po włosach, a dziewczynka uniosła głowę, aby na nią spojrzeć.
-
Mam coś dla ciebie.
Panna
Anes wyciągnęła coś z kieszeni i podała to Gryfonce. Okazało się, że jest to
bransoletka z czarnych rzemyków, na której znajdowała się przywieszka w
kształcie złotego słońca. Była skromna, ale na prawdę ładna.
-
Dziękuję ci bardzo.
Hermiona
od razu założyła podarunek, co wywołało jeszcze większy uśmiech na twarzy
Ślizgonki.
-
Jak tam Miki?
-
Dobrze, już przestał się bać.
-
To dobrze. A tak w ogóle, to może zjesz z nami?
-
Mogę?
Zapytała
z nutką niedowierzania w głosie, ale w jej szarych oczach pojawiły się wesołe
iskierki.
-
Oczywiście.
Panna
Granger wzięła blondynkę z rękę i posadziła na miejscu obok siebie.
-
Cześć.
Przywitali
się wszyscy, widząc nową towarzyszkę.
-
Hej.
Lizy
trochę się zmieszała i przysunęła bliżej Gryfonki. Była bardzo nieśmiała w
stosunku do ludzi, a już szczególnie tych starszych. Jedyna brązowooka bardzo
szybo zdobyła jej zaufanie.
-
Nie bój się ich, oni tylko tak strasznie wyglądają, ale są nieszkodliwi.
Blondynka
nieco się rozluźniła i zabrała za jedzenie. Szatynka przez cały czas rozmawiała
z nią na różne tematy, co nie było łatwe biorąc pod uwagę fakt, iż mała była
bardzo skryta.
-
Jeśli masz problem z Transmutacją, to ja ci chętnie pomogę. Na przykład jutro
po obiedzie możemy spotkać się w bibliotece.
-
Naprawdę?
-
Pewnie, że tak.
Spędzili
tak całe śniadanie, gdy wszyscy już zjedli zaczęli się zbierać.
-
W takim razie do zobaczenia jutro.
Powiedziała
Gryfonka, gdy byli już przy wyjściu, po czym przytuliła dziewczynką.
-
Cześć.
Mała
posłała starszej koleżance promienny uśmiech, po czym skierowała się w stronę
lochów, a zaraz za nią Pansy i Blaise. Pierwszą mieli Transmutacji, więc
Prefekci po zabraniu z dormitoriów toreb, udali się na pierwsze piętro, gdzie
czekała już para Ślizgonów.
-
Hej.
Przywitała
się wesoło Hermiona.
-
Cześć. Ej Miona, skąd ty znasz młoda Anes?
Zapytał
Blaise z dziwnym wyrazem twarzy.
-
Wczoraj McGonagall kazała nam znaleźć jej kota, a co?
-
Nie, nic.
-
Diabeł.
-
Po prostu ona jest… dziwna.
-
Co masz na myśli?
Brunet
zawahał się, ale widząc zaciętą minę dziewczyny zaczął mówić.
-
Jest u nas dość nielubiana.
-
Dlaczego? Przecież to świetna dziewczynka.
-
Tego nikt nie wie, bo o ile mi wiadomo, to z nikim nie rozmawia. Dlatego tak
się zdziwiłem, widząc ją z tobą.
Szatynka
przez chwilę analizowała to, co usłyszała. Dla niej Lizy była cudownym
dzieckiem, trochę skrytym, ale to przecież nic złego.
-
Ale dlaczego? Opowiedz mi o niej.
-
Ona… jej matka i starsza siostra zginęły, gdy miała 10 lat. Został jej tylko
ojciec, ale on popadł w depresję i przestał się interesować małą. Do tego jest
chora, ma astmę. No a wiesz jacy są niektórzy Ślizgoni, krótko mówiąc nie ma u
nas łatwego życia.
Panna
Granger nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Ta dwunastolatka tyle przeszła, nie
ma się co dziwić, że jest taka skryta, nie miała łatwego życia. W tym momencie
jeszcze bardziej zapragnęła ją bliżej poznać. Doskonale pamiętała, gdy ona
sama, nim zaprzyjaźniła się z Harrym i Ronem, była samotna i nielubiana, ale
miała przynajmniej kochających rodziców, a Lizy? Była ze wszystkim sama.
-
Biedne dziecko.
Powiedziała
w końcu, przerywając ciszę, która zapanowała. Reszta jednak nie wyglądała na
szczególnie poruszonych. Ślizgoni raczej wychodzili z założenia, że nie mogą
przejmować się problemami całego świata. Jednak Hermiona była szlachetną
Gryfonką i teraz za punkt honoru postawiła sobie pomóc pannie Anes. W końcu
zadzwoniła dzwonek i wszyscy weszli do klasy. Dzisiaj na Transmutacji zaczęli
nowy dział, więc każdy usiłował się skupić, aby nie narobić sobie zaległości.
Następne lekcje minęły im już nieco szybciej. Nim się obejrzeli zmierzali już
na obiad. Popołudnie Prefekci spędzili z Lucy na błoniach. Do zamku wrócili
dopiero na kolację, po której czekał ich szlaban z trójką Ślizgonów.
-
Malfoy!
Zawołała
Herm ze swojej sypialni. Niedługo mieli wychodzić, o ile nie chcieli się
spóźnić.
-
Tak?
Blondyn
niemal od razu pojawił się w jej drzwiach.
-
Weź ze sobą ten puchaty koc.
Mówiąc
to uśmiechnęła się do niego uroczo. Była pewna, że na boisku spędzą dużo czasu,
biorąc pod uwagę fakt, że ta trójka miała posprzątać cały obiekt.
-
A, co będę z tego miał?
-
Satysfakcje ty wstrętny gadzie.
-
Słabo.
-
Nie to nie.
Prychnęła,
powracając do przeszukiwania szafki. Draco nie mógł się nie uśmiechnąć,
uwielbiał ją denerwować.
-
Niech ci będzie. Odwdzięczysz się w naturze.
Uśmiechnął
się wrednie, szybko zamykając drzwi, aby uniknąć lecącej w jego stronę bluzki. Szatynka
pokręciła z dezaprobatą głową, po czym przebrała się w przygotowane ubrania. Do szlabanu
zostało im już tylko 20 minut. Założyła jeszcze tylko buty i wyszła z pokoju. W
salonie oczywiście już czekał na nią Smok, z zielonym kocem pod pachą. Na ten
widok mimowolnie się uśmiechnęła.
-
No to idziemy.
Stwierdziła
Gyfonka, kierując się w stronę drzwi, a zaraz za nią ruszył blondyn. W ciszy
dotarli do wyjścia ze szkoły. Gdy wyszli na zewnątrz uderzyła w nich fala
zimnego powietrza. Był już początek marca, ale noce nadal były zimne.
-
Powiem ci Granger, że z tym kocem to nie był taki głupi pomysł.
Odezwał
się w końcu arystokrata.
-
Wiem, bo w końcu mój.
Chłopak
zaśmiał się, ale nic nie odpowiedział, gdyż byli już na miejscu.
-
Macie szczęście, że się nie spóźniliście. Tam jest schowek i wszystko, co wam
potrzebne. Nott sprzątasz szatnie, Harper trybuny, Peakes murawę. Radzę wam się
pospieszyć, bo nie wyjdziecie stąd, póki wszystko nie będzie posprzątane. A i
oddajcie mi różdżki.
Szatynka
ze złośliwym uśmiechem wyciągnęła dłoń w stronę Ślizgonów, którzy niechętnie
oddali jej swoje magiczne patyki.
-
Lumos Maxima.
Wypowiedziała
zaklęcie, a nad boiskiem zawisła duża kula światła, dzięki której wszystko było
widoczne.
-
No to do roboty.
Rzucił
jeszcze tylko Malfoy, po czym razem z szatynką udali się na trybuny dla
nauczycieli. Tam mogli się wygodnie rozsiąść. Rozłożyli koc i usiedli tak, że
ich nogi spoczywały na ławkach, a tyłki na podłodze. Było już całkowicie
ciemno, przez co zrobiło się jeszcze chłodniej.
-
Zimno ci?
Zapytał
Draco, gdyż nawet on, pomimo koca, odczuwał niską temperaturę.
-
Nie.
Odpowiedziała,
ale dreszcz, który przeszedł przez jej ciało, zdradził, że kłamię.
-
Wiesz, wbrew pozorom zazwyczaj nie gryzę, więc możesz się przytulić.
Poruszył
sugestywnie brwiami, na co Hermiona prychnęła pod nosem. Blondyn jednak
kompletnie to zignorował i rozłożył ręce tak, aby móc ją objąć.
-
Czemu to robisz?
-
Co?
Zapytał
nieco zbity z tropu.
-
Wszystko!
Była
już dość poirytowana. Nie lubiła niejasnych sytuacji, a teraz jej życie
opierało się głównie na nich. Ślizgon powoli zaczął rozumieć, o co jej chodzi,
ale za nic nie wiedział, co odpowiedzieć. „Może prawdę?”, szepnął głosik w jego
głowię. Już otwierał usta, aby to powiedzieć, ale te dwa na pozór proste słowa
uwięzły mu w gardle. „Tchórz”, warknęła jego podświadomość, co nieco go
zmobilizowało.
-
Bo jesteś dla mnie ważna.
Wydusił
w końcu z siebie, patrząc prosto w jej czekoladowe oczy, które w tym momencie
rozbłysły tajemniczym blaskiem. Miona nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Co
prawda najbardziej chciała usłyszeć, co innego, ale sam fakt, że blondyn
powiedział cokolwiek o swoich uczuciach był już nie lada sukcesem. Zamiast
odpowiedzieć mu cokolwiek, po prostu wtuliła się w jego bok. Draco bardzo
zadowolony z siebie, objął ją ramieniem. Ten niezwykły błysk, który ujrzał w
jej oczach był tego wart. Siedzieli w
ciszy, ona wtulona w niego, on wpatrując się w gwizdy, które od zawsze go
fascynowały. Przez cały czas gładził ją po plecach, czując jak zaczyna
odpływać. Jej oddech stawał się coraz bardziej miarowy, aż w końcu zasnęła.
Smok nie był jednak śpiący, mógłby godzinami wpatrywać się to w gwiazdy, to w
śpiącą dziewczynę. Gdy wybiła pierwsza w nocy, przed nim pojawiła się trójka
Ślizgonów.
-
Skończyliśmy.
Westchnął
Jimmy, ocierając pot z czoła. Byli naprawdę wykończeni.
-
Macie i spadajcie, byle cicho.
Podał
im różdżki, aby jak najszybciej sobie poszli i przypadkiem nie obudzili
Granger. Nim jednak odeszli usłyszał jeszcze głos Harpera.
-
Poszczęściło ci się stary.
Mówiąc
to wskazał głową na śpiącą Hermionę, po czym jak gdyby nigdy nic odszedł.
-
Nawet nie wiesz, jak bardzo.
Mruknął
sam do siebie, całując szatynkę w czubek głowy. Najdelikatniej jak potrafił
wstał, trzymając na rękach Gryfonkę, która poruszyła się niespokojnie, ale nie
obudziła się. Jednym machnięciem różdżki odesłał koc do swojej komnaty, po czym
skierował się w stronę schodów. Pomimo tego, że zaczął już odczuwać zmęczenie
nigdzie się nie spieszył. Szedł powoli, rozmyślając o istotce, która aktualnie
spała w jego ramionach. Była jego i nic nie było w stanie tego zmienić.
Witam
Oto i druga część rozdziału. Ja
osobiście jestem z niej dość zadowolona, ale ocenę pozostawiam wam.
Dziękuje serdecznie za dużą liczbę
komentarzy pod poprzednia notką :) Mam
nadzieję, że pod tą będzie ich równie wiele :D
Pozdrawiam A♥
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńRozdział genialny.
UsuńPomysł, że Draco się wykiwał jest mi... pół na pół. Byłam już przygotowana na: Kocham Cię i nie opuszczę, aż do śmierci, ale sam fakt, że powiedział coś o swoich uczuciach jest MEGA *_*
Szczerze to wchodziłam tu codziennie ^^
Nigdy nie pomyślałabym o takim zacnym szlabanie :D A co powiesz na wspólny szlaban DLA prefektów? :D
Genialnie piszesz i ogólnie czuję jakbym czytała książkę ;*
Kiedy następny? :3
Życzę weny,
Yśka ;*
Druga! Ha
OdpowiedzUsuńOMG !
UsuńRozdział?
MEGAMEGAMEGA <3
Końcowa scena?
słiiiiiit <3
Niech oni w końcu wyznają sobię minę i będzie *W*
AAAAAAAA sikam sercami <3<3<3<3<3<3<3<3
Kocham twojego bloga <3
Informuj o następnych rozdziałach pllz.! :)
I Zapraszam do mnie. :)
http://dramionemoimzyciem.blogspot.com/
To jest tak nieziemsko piękne, że aż tego nie skomentuję.
OdpowiedzUsuńA tak serio, to meega słodkoo <3
"Nawet nie wiesz jak bardzo"
Padłam i nie wstałam.
To z piękna.
Lumossy
im-possible-dramione.blogspot.com
P.S trzecia maybe?
Wspaniałe no i powiedział jej, że jest dla niego ważna ahhhhh <3
OdpowiedzUsuńBędą żyć długo i szczęśliwie, mam nadzieję.
Fajny pomysł z tym obrazem, oryginalny.
Życzę weny i czekam na next,
Zapraszam do siebie.
wbrewszystkim.blogspot.com
Ojej no normalnie cię uwielbiam za to opowiadanie <333 Szkoda tylko, że coraz rzadziej dodajesz rozdziały... OCzywiście nic nie mówię, bo na twoje notki mogłabym czekać latami! To tylko taka drobna sugestia, że to jedno z moich ulubionych opowiadań i chciałabym czytać je częściej :D
OdpowiedzUsuńDraco jest przesłodki, a Hermiona naprawdę fajna :D Ciekawa jestem co wyjdzie z jej znajomości z Lizy... ta dziewczynka jest dla mnie trochę podejrzana :) PRzepraszam, wiem, że jest biedna i samotna ale normalnie nie mogę się pozbyć tego uczucia. Hermiona podświadomie boi się tego, że przyjaciele zostawią ją bo jest szlamą... hm... na jej miejscu dawno pozbyłabym się takich obaw kiedy ma się obok kochającego Dracona :3 Pozdrawiam i życzę weny. Liczę na nn jak najszybciej.
dark-family-dtb.blogspot.com
Hej.:)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny. Początkowa wizja napawała mnie strachem, bałam się, że jednak coś się znowu Mionie stanie, jednak jest wszystko dobrze. A nawet lepiej. W końcu Draco zdradził 0,1 swoich uczuć, a to i tak dużo jak na niego. Intryguje mnie ta mała Lizzy. Jestem ciekawa czy faktycznie jest to tylko pokrzywdzone przez los dziecko, czy może znowu jakaś sztuczka, która ma zniszczyć Hermi.
Dorasta nam Draco w Twoim opowiadaniu. Cieszę się, że ma takie uczucia do Gryfonki, że nie wyobraża sobie bez niej życia. Może kiedyś będzie w stanie wyznać jej swoje uczucia. A może sama Hermiona to zrobi. W końcu mamy równouprawnienie.xD
Czekam na kolejny.:)
Życzę weny.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
PS. Zapraszam na ostatni rozdział na amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com oraz prolog nowego opowiadania dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com
Świetny rozdział. Dobrze, że Dracze wychował się arystokratą inaczej Miona by umarła, albo w ogóle do tego by nie doszło? Cóż, kto wie... xd No w każdym razie rozdział (w całości) wyszedł Ci świetnie (choć oczywiście zdarzały się błędy, ale komu się one nie zdarzają?).
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam.
xoxo
Sakura
Nooo, rozdział super, warto było tyle czekać na niego ;)
OdpowiedzUsuńDraco miał rację, jak zwykle musiał ratować Mionę... ehh ta dziewczyna ciągle pakuje się w kłopoty. no ale widac za to jak bardzo mu na niej zależy. W końcu sam stwierdził, że chyba by nie przeżył gdyby ją stracił.
Ciągle natomiast czekam kiedy nasza parka wyzna sobie uczucia, no i mam nadzieję, że jest ku temu coraz bliżej. Tak bardzo bym chciał czytać o ich szczęściu ;)
Bardzo fajny pomysł na szlaban ;) Widać, że Miona wzbudza trochę respekt wśród Ślizgonów (a szczególnie u Nott`a, no ale w końcu on na własnej skórze odczuł gniew Granger ;)) No i oby chłopcy pomyśleli następnym razem zanim się w coś wpakują.
A co do tej dziewczynki... trochę dziwna jest, no ale z drugiej strony Ślizgoni nie są jacyś uczuciowi i współczujący, więc może dlatego ona trzyma się bardziej na uboczu. No nie wiem. Mam nadzieję, że ona nic nie namiesza w "związku" Herm i Draco ;)
Pozdrawiam ;)
Strasznie mi się podoba ten rozdział :D cieszę się, że Draco już się po części przyznał do swoich uczuć :) nie mogę doczekać się już kolejnego rozdziału
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę mnóstwo weny na dalsze rozdziały :*
~Ania
Jak mogłaś ! Za krótkie.. kiedy już wczuwam się w całe opowiadanie i chce coraz więcej... to zawsze jest koniec ;c Proszę o następny , dłuższy rozdział bo nie daruję ! <33
OdpowiedzUsuńWchodziłam dzisiaj tu z 4 razy sprawdzając czy aby na pewno nic nowego nie ma:)
OdpowiedzUsuńŚwietne jak zwykle..
Czekam na kolejne rozdziały.
Pozdrawiam i życzę weny:)
Szczerze? Liczyłam na coś więcej ze strony Draco. Mam nadzieje, że w nastepnym rozdziale pojawi się to wyznanie, na które tak długo czekam. (: Poza tym nie mam zastrzeżeń do rozdziału. Jest świetny. Życzę duużo weny i z niecierpliwością oczekuję kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuń~Paulina
Cudowny rozdział. Nareszcie Draco się trochę przemógł i powiedział coś o swoich uczuciach. Życzę weny i czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńCUDOOO ! *.*
OdpowiedzUsuńSerio. xD Czekam już na nowy rozdział z niecierpliwością, a więc życzę dużo weny i pozdrawiam,
Zakochanaa.
Nie no, niesamowite. Przepiękne, tylko tyle mogę powiedzieć. Bardzo się cieszę, że Draco wreszcie się przemogl i wyjawił choć najmniejszą część swoich uczuć. Mam nadzieję, że rozdział 39 pojawi sie szybko ;**
OdpowiedzUsuńSłodko ...........
OdpowiedzUsuńcudo...
OdpowiedzUsuńExpecto
"Bo jesteś dla mnie ważna"- najlepsze i najpiękniejsze słowa w tym rozdziale!! *.* Kocham cię <3 Bosze.... Boski rozdział, mam nadzieję że na następny długo nie będę czekać xd Życzę duuuużo weny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dark Liliane
Genialnie! Cudo!
OdpowiedzUsuńPaulla K
Ooooch :) Uwielbiam tego bloga. Rozdział fantastyczny :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam, Dramione True Love :)
Buraczku jak będzie 100.000 wyświetleń to stawiasz piwo! :D
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3
/N.
No przemyśle to, ale uczcić tak wiekopomne wydarzenie na pewno musimy :D
UsuńCiekawy motyw z tym obrazem, bardzo mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńDlaczego oni tak się mijają? Czemu nie może jej wreszcie wyznać co czuje? Normalnie jestem sfrustrowana.
Świetny rozdział :)
Pozdrawiam i czekam na kolejny,
DiaMent.
Cudny!
OdpowiedzUsuńNo no paluszku lizać, cudeńko :D
OdpowiedzUsuńJak czytam o Draco i jego uczuciach rozpływam sie, mam nadzieje ze juz nic ani nikt miedzy nimi nie stanie ;)
Pozdrawiam
No w końcu Draco zdobył się na odwagę i powiedział, że Hermiona jest dla niego ważna! Super!!:)
OdpowiedzUsuń------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Świetny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam od mnie :http://myonwidea.blogspot.com/
Wspaniały rozdział! Z niecierpliwością czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńmojeminiopowiadania.blogspot.com
Na stos z obrazem!!
OdpowiedzUsuńNa ty boisku awww ;3
Kiedy ty ich w końcu zeswatasz?
P.S. Zapraszam na
nowe-dramione.blogspot.com
I
pamietnik-pani-malfoy.blogspot.com
Buźki :*
Tak wiec zyskałas kolejna fankę :* piszesz tak bosko..Malfoy jest taki kachaniutki. W pierwszych rozdzialach jakoś nie mogłam sie przekonać do twojego stylu pisania ale teraz nie wyobrażam sobie życia bez czytania twoich notkę. Z każdym kolejnym rozdziałem widząc jak rozwijasz swój talent. Jestem oczarowana twoja opowieścią i z niecierpliwością wyczekują kolejnego rozdziału. Zapraszam do siebie na
OdpowiedzUsuńhttp://dramion-zycietowielkaniewiadoma.blogspot.co.uk/?m=0 oraz na nowe opowiadania, całkowicie inne niż te co pisze
http://elton-zakochaniuczniowie.blogspot.co.uk/2013/10/prolog.html?m=1
Pozdrawiam DraMion :D
Jak zawsze genialnie *w* życzę weny.
OdpowiedzUsuńLuna
Zakochałam się w twoim opowiadaniu. Zaczełam czytać w sobotę i przeczytałam całość już w niedziele , CUDO ! ;3
OdpowiedzUsuńKocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to
OdpowiedzUsuńZobacz ile razy ja wyznałam swoje uczucia względem tego bloga a Draco nie może raz powiedzieć JEDEN raz Hermi, że ją kocha! Szaleństwo! No ale jak już pisałam wyżej Kocham Tego Bloga ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♥♥♥♥
Twoja czytelniczka Optymistyczna Pesymistka ♥:-)
Fajna ta legenda z tym obrazem :)
OdpowiedzUsuńPotterhead
Supeer;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://mystory-imigation.blogspot.com/
Proszę napisz coś takiego o dramione co wsprawi mnie dreszczy !!!! np. Draco śpi z mioną(wiesz o co mi chodzi c; ) itd. Emilka<3 /slyt
OdpowiedzUsuńJej *o* Cudowne ;D Ta legenda i wgl wszystko genialne :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) całość jest taka normalnie realistyczna aż :P
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <3
Odiumortis.
Smok, którego przedstawiasz jest genialny, idealny. Ile bym dała, żeby mieć takiego Malfoya w domu. :D czekam na następny rozdział, byle by był szybko. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Maadź .
www.dramione-impossible-love.blogspot.com
Ja to bym nawet cały majątek sprzedała! (oczywiście Malfoy'ów ^^)
Usuń- OP ♥
Na merlina! Ja rozumiem ze chcecie żeby rozdzial był szybko i zeby długością przebijał cale opowiadania, ale weźcie pod uwagę, że La Fin jest w liceum, wiec ma pewnie w cholere nauki! I tak dodaje bardzo czesto, w porownaniu z innymi bloggerkami!
OdpowiedzUsuńWięc wiecie, wyrozumiale! ;>>
UsuńCudeńko!Lecę czytać dalej
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej interesuje mnie Harper jednakże Draco i tak lepszy ) Pozdro /Silver
OdpowiedzUsuńJezuuu ,tak świetnee. Czytam dalej !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
Mimo , że Draco jest skryty powinien powiedzieć jej o swoich uczuciach .
OdpowiedzUsuń"Pokażesz" nie "pokarzesz", "chłopaki" albo "chłopcy", ale nie "chłopacy", wyjątkowo nie znoszę tej błędnej formy, "półkrwi" razem, "zwlokła" nie "zwlekła", "zamknął" nie "zamkną", "przeuroczo" razem, "naprawdę" razem.
OdpowiedzUsuńNo Malfoy rusz dupę, bo Hermiona powie Ci pa pa..
Pozdrawiam :)