sobota, 19 października 2013

Rozdział 38 część 2


Nagle wszystko wokół niej zniknęło. Nie wiedziała, co się dzieje. Nie mogła się ruszyć, leżała w jakimś ciemnym pomieszczeniu, panikując coraz bardziej. Jej serce biło nienaturalnie szybko. Chciała krzyknąć, wezwać pomoc, ale z jej ust nie wydobył się żaden dźwięk. Nagle huknęło, a przy niej znalazła się piątka jej przyjaciół. Draco stał za jej głową, a reszta po bokach. Poczuła ulgę, póki nie przyjrzała się ich twarzom. Wyrażały one jedynie niechęć i pogardę. Nagle widma przemówiły.

- Nie powinnaś żyć.

- Plamisz szlamem szlachetną nacje czarodziei.

- Jesteś niczym.

- Nie chcemy cię tu.

- Już dawno powinnaś zginąć.

- Jak śmiesz żyć wśród nas, szlachetnych czarodziei?

Mówili na zmianę, a Hermiona poczuła łzy pod powiekami. Chciała coś powiedzieć, zapytać, co się dzieje, ale na Merlina nie mogła, była bezbronna. Nagle Smok kucnął za nią, patrząc prostu w jej przerażone oczy.

- Bo widzisz Granger, ty nie zasługujesz na życie. Nie możemy pozwolić, abyś dalej brudziła świat szlamem.

W tym momencie uniósł rękę, w której trzymał długi sztylet. Serce szatynki stanęło, a łzy jeszcze obficiej zaczęły spływać po policzkach. Jej strach rósł w miarę, gdy blondyn unosił rękę z nożem coraz wyżej. Chciała krzyczeć, uciec, zrobić cokolwiek, ale nie mogła.

- Nie próbuj się ruszać szlamciu. I tak nic ci to nie da, a poza tym, nie chcę się za bardzo pobrudzić szlamem. Teraz trochę się zabawimy, zanim raz na zawsze uwolnimy świat od Hermiony Granger

*****

Draco przemierzał korytarze, przeklinając w myślach tego cholernego kota i swoją głupotę. Co mu do łba strzeliło, żeby puszczać Granger samą? Jakby nie wiedział, że ona zawsze musi się w coś wpakować. Miał jednak nadzieję, że tym razem się myli. Jednak wszystkie jego nadzieję zniknęły, gdy usłyszał przeraźliwy dziewczęcy pisk.

- Czy ja do jasnej cholery zawszę muszę mieć racje?

Warknął, po czym puścił się biegiem w przeciwną stronę niż szedł wcześniej. Ślizgonka na szczęście nadal krzyczała, więc wiedział, gdzie ma biec. Po jego głowie krążyło milion myśli, a wszystkie sprowadzały się do tego, żeby Granger była cała i zdrowa. W końcu krzyk stał się bardzo wyraźny, a on dostrzegł jakieś drzwi. Przyspieszył jeszcze bardziej i już po chwili znalazł się w komnacie. Przy drzwiach stała drobna blondynka, krzyczą i płacząc, ale jego uwagę przykuła leżąc na podłodze Hermiona. Miała szeroko otwarte oczy i wyglądała jak spetryfikowana. Szybko podbiegł bliżej i kucnął przy dziewczynie.

- Granger, co ci jest?!

Zapytał, ale nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Zaniepokoił się jeszcze bardziej, widząc w jej czekoladowych oczach zwierzęcy strach.

- Co tu się stało?!

Krzyknął w stronę panny Anes, która zanosiła się płaczem.

- He-hemiona, p-poszła po M-mikiego, a… j-jak spojrzała, n-na ten o-obraz to-to… u-upadła.

Udało jej się wydusić z siebie, po czym wpadła w jeszcze większą histerię. Smok natychmiast podniósł wzrok i ujrzał obraz. Od razu go rozpoznał. W mgnieniu oka wyciągnął różdżkę i wycelował nią w płótno.

- Incendio!

Obraz niemal natychmiast stanął w płomieniach, a gdy zamienił się w popiół, Hermiona gwałtownie poderwała się do pozycji siedzącej.


- NIEEEE!!!

Oddychała bardzo szybko, a serce waliło jej jak młotem, Rozglądała się nerwowo, jakby bojąc się, że zaraz ktoś się na nią rzuci.

- Granger.

Dotknął delikatnie jej ramienia, a ta natychmiast się odwróciła. W pierwszej chwili, gdy go ujrzała spanikowała i zaczęła się cofać.

- Lwico.

Podszedł do niej i spojrzał głęboko w oczy. Teraz Gryfonka nie widziała w tych niebieski tęczówkach pogardy, tylko troskę i niepokój.

- Draco.

Szepnęła, po czym rzuciła mu się na szyję z taką siłą, że wylądowali na podłodze.

- Ciii, spokojnie mała, już nic się nie dzieje.

Gładził ją po plecach, usiłując uspokoić. Domyślał się, że ostanie kilka minut były dla niej koszmarem.

- To było straszne.

Wyszlochała w jego koszulę, łamiącym się głosem. Leżeli tak jeszcze chwilę, póki Hermiona się nie uspokoiła.

- Już dobrze?

Zapytał z troską, odgarniając jej włosy z twarzy.

- Tak.

Blondyn wstał jako pierwszy i pomógł w tym Gryfonce. Panna Granger rozejrzała się po pomieszczeniu, aż w końcu jej wzrok padł na zapłakaną Ślizgonkę. Musiała ją nieźle przestraszyć. Podeszła do blondynki i otarła łzy z jej policzka, a ta natychmiast się do niej przytuliła.

- Nie płacz, już wszystko dobrze. Weź Mikiego i chodźmy stąd.

Lizy pociągnęła nosem i poszła po swojego kotka, który uciekł w kąt komnaty. Wzięła pupila, po czym wróciła do szatynki i złapała ją za rękę.

- Chodźmy stąd.

Powiedział Draco, a dziewczyny ochoczo na to przystały. Szli szybko, chcąc jak najszybciej opuścić to miejsce. Zatrzymali się dopiero przy wejściu do Pokoju Wspólnego Slytherinu.

- Dziękuję.

Lizy już się uspokoiła i była bardzo wdzięczna Prefektom, a w szczególności Hermionie, którą zdążyła polubić. Nie przypominała starszych dziewczyn z jej domu, była naprawdę miła i nie znęcała się nad nią.

- Nie ma za co, a tak właściwie, to wejdziemy z tobą i pokarzesz nam, kto wystraszył twojego kotka.

Panna Anes nie wyglądała na zbyt zachwyconą tym pomysłem, ale niepewnie skinęła głową.

- Nie bój się, możesz być pewne, że nic ci nie zrobią, już ja się o to postaram.

Gryfonka była pewna swego. Przez jakichś debili przeżyła koszmar i nie tylko ona. Dziewczynka podała hasło i weszli do środka. W salonie byli wszyscy, a gdy tylko ujrzeli, kto do niego wszedł, w napięciu czekali, co zaraz nastąpi.

- Gdzie oni są?

Zapytał Draco, przerywając ciszę, a Lizy wskazała na stolik, przy którym siedzieli trzej chłopacy z siódmego roku.

- Dobra, to ty zmykaj do siebie, a my sobie z nimi porozmawiamy.

Smok był zły. Przez jakichś kretynów miał zepsute całe popołudnia, a do tego Granger znowu wpakowała się w kłopoty. Blondynka szybko udała się do siebie, nie chcąc uczestniczyć w tej rozmowie. Prefekci za to podeszli do trzech chłopaków.

- Nott, Harper, Peakes szlaban.

Powiedział spokojnie arystokrata, obserwując jak na twarzach kolegów maluje się zdziwienie.

- Niby za co?

Zapytał w końcu Alan, nie mając pojęcia, o co chodzi.

- Za głupotę.

Ci jednak nadal wyglądali na zdezorientowanych, więc odezwała się Hermiona.

- Powiem jaśniej, jeszcze raz spróbujecie straszyć albo znęcać się nad jakimś zwierzęciem, a gorzko tego pożałujecie.

- Aaa, czyli wam chodzi o sierściucha tej gówniary?

Powiedział bez zastanowienie Teodor, czego od razu pożałował. Szatynka poczuła jak ogarnia ją wściekłość. Nie znosiła tego Ślizgona, a w tym momencie to już w ogóle miała ochotę udusić go gołymi rękami.

- Czy ty jeszcze nie zrozumiałeś, że ze mną nie warto zadzierać? Mało ci pamiątek?

Brunet momentalnie zbladł. Doskonale pamiętał jego ostanie spotkanie z Granger.

- Widzę, że pamiętasz. W taki razie teraz przyswój też to, że nad zwierzętami się nie znęca, a i nawet nie próbuj się pastwić na Lizy Anes, bo możesz być pewny, że się o tym dowiem, a wtedy nie chciałabym być w twojej skórze.

Była wkurzona, ale mówiła spokojnie. Tego opanowanie nauczyła się od Dracona, nie zawsze jej to wychodziło, no ale cóż.

- No, skoro wszystko jasne, jutro o 20 macie być na boisku Quidditcha. Przydałoby się je trochę ogarnąć przed rozpoczęciem sezonu.

Stwierdził Smok, uśmiechając się złośliwie. Ślizgoni jęknęli załamani, ale nic nie powiedzieli. Wiedzieli, że z tą dwójką się nie zadziera. Osobno byli niebezpieczni, a co dopiero razem.

- To skoro wszystko jasne my się będziemy zbierać, do zobaczenia jutro.

Zaszczebiotała szatynka, po czym w towarzystwie Malfoya opuściła salon.

- Jestem padnięty.

Westchnął blondyn, chcąc już znaleźć się w swoim łóżku.

- Dlaczego spaliłeś ten obraz?

Zapytała Gryfonka, ignorując deklaracje arystokraty. Była bardzo ciekawa, co się z nią tak właściwie działo, a miała przeczucie, że właśnie Draco może jej to powiedzieć.

- Bo inaczej mogłabyś zginąć.

Takiej odpowiedzi się nie spodziewała. Może to i było straszne, ale nie myślała, że do tego stopnia.

- Ale jak to? Przecież ja go nawet nie dotknęłam.

- Granger, czy ty naprawdę chcesz usłyszeć całą historię tego obrazu?

- Tak.

- Jasne, zapomniałem z kim rozmawiam.

Prychnął, ale to ani trochę nie zniechęciło szatynki, więc nie miał wyjścia.

- Dawno temu ojciec opowiadał mi o tym portrecie. Powstał on w tym samym czasie, co sam Hogwart i przedstawia rzecz jasna Salazara Slytherina. Stworzył go on sam, aby wytępić mugolaków. Podobno rzucono na niego wiele skomplikowanych klątw. Gdy ktoś nieczystej krwi spojrzy w oczy Salazara w jego umyśle pojawiają się różne wizje. Najczęściej są to nasz najgłębiej skrywane lęki. Dłuższe przebywanie w takim stanie doprowadza człowieka do obłędu, a potem do śmierci. No ale na szczęście już nie istnieje.

Doskonale pamiętał, gdy ojciec opowiadał mu tę historię. Wtedy był tym nieco przerażony, ale Lucjusz skutecznie wytłumaczył mu, że szlamy nie zasługują na nic innego jak śmierć w męczarniach. Na samo wspomnienie tych czasów, po jego plecach przeszedł dreszcz. Z rozmyślań wyrwał go głos Hermiony.

- W takim razie, jak udało ci się go tak łatwo zniszczyć?

- To tylko dlatego, że jestem arystokratą. Czarodziej pół krwi albo mugolskiego pochodzenia nie byłby go w stanie nawet zarysować.

- Nie raz czytałam Historię Hogwartu i nie natrafiłam na żadną wzmiankę o tym obrazie.

- Bo jej tam nie ma. Większość uważa, że to tylko legenda, nieliczni w niego wierzą. To tak jak z Komnatą Tajemnic, niewiele osób uważało, że istnieję naprawdę.

Szatynka skinęła tylko głową, analizując wszystko, co usłyszała. Wychodzi na to, że mogła zwariować lub zginąć przez jakiś kawałek płótna. Szli w milczeniu, każde pogrążone we własnych myślach, aż w końcu dotarli na piąte piętro. Po podaniu hasła, zatrzymali się dopiero przy drzwiach do swoich sypialni.

- Dzięki za ratunek.

Powiedziała Gryfonka, zakładając za ucho niesforny kosmyk, po czym podeszła bliżej i cmoknęła blondyna w policzek. Już chciała odejść, ale poczuła ręce oplatające ją w tali.

- Mówiłem ci już, że słabo dziękujesz?

Zapytał uwodzicielskim głosem, a brązowooka uparcie wpatrywała się w kołnierz jego koszuli. Jednak Draco ujął jej podbródek i zmusił, aby spojrzała mu w oczy.

- Słodka jesteś, jak się denerwujesz.

- Nie denerwuję się.

- Akurat.

- Malfoy, nie wmawiaj mi…

Nie dokończyła, gdyż zamknął jej usta namiętny pocałunkiem. Nawet nie próbowała protestować. Choć dla nich to była bez mała codzienność, to za każdym razem towarzyszyło im to samo uczucie spełnienie i euforii. Szatynka uwielbiała, gdy ich języki splatały się w erotycznym tańcu, a ręce blondyna błądziły po jej ciele lub, gdy przygryzał jej dolną wargę. W końcu jednak się od siebie oderwali, ale nadal byli blisko. Patrzyli sobie prosto w oczy i obje próbowali coś z nich wyczytać. Błękitne tęczówki Dracona jak zwykle były nieprzeniknione. Tylko, gdy targały nim skrajne emocje mogła coś z nich wyczytać. Bardzo chciała zobaczyć w nich miłość, taką samą jaką ona darzyła jego, ale nic takiego nie nastąpiło. Teraz zrozumiała, dlaczego ostatnio przy bliskim kontakcie ze Smokiem czuła się nieco nieswojo. Ona darzyła go uczuciem, które z dnia na dzień stawało się coraz silniejsze, a on… No właśnie, w dalszym ciągu nie wiedziała, co on czuje i to ją bolało.

- Ja już pójdę, dobranoc.

Mruknęła nieco przygaszona i wyswobodziła się z uścisku blondyna. A ten patrzył, jak kobieta jego życia znika za drzwiami swojej sypialni. Zauważył, że coś jest nie tak i zastanawiał się, co się stało, a raczej, co on zrobił. Westchnął ciężko i wszedł do swojego pokoju. Od razu położył się na łóżku i zakrył twarz dłońmi. Nie mógł przestać o niej myśleć. To wszystko był takie skomplikowane i nowe, że już sam się gubił. Może Blaise ma racje i nie powinien dłużej zwlekać, bo w końcu ją straci? Sam już nie wiedział, co ma robić. Jedno jest pewne, nie może jej stracić, bo tego chyba by nie przeżył.

*****

Hermiona nie spała dziś za dobrze. Przez całą noc myślała o Malfoyu. Rozważała wiele opcji, co ma z nim zrobić. Myślała nawet, aby ograniczyć ich kontakty do czysto koleżeńskich, ale bardzo szybko zdała sobie sprawę, że to się nie uda. Ostatecznie postanowiła zaufać przyjaciołom i poczekać, bo i tak nic innego nie przychodziło jej do głowy. Pomimo tego, że było jeszcze wcześnie, zwlekła się z łóżka, gdyż i tak wiedziała, że już nie zaśnie. Podeszła do szafy i wyjęła z niej ubrania na dzisiaj. Korzystając z tego, że ma dużo czasu postanowiła wziąć kąpiel. Ciepła woda zawsze działała na nią kojąco, a i tym razem nie zawiodła. Gdy po około 30 minutach wyszła z łazienki już gotowa, czuła się nieco lepiej. Nadal miała dużo czasu, więc po prostu wróciła do sypialni, aby posiedzieć z Lucy. Ta niegdyś maleńka kruszynka robiła się coraz większa i silniejsza, ale i bardziej inteligentna. Hermiona często miała wrażenie, że suczka rozumie wszystko, co się do niej mówi. Gdy była już u siebie położyła się na łóżku, a Lucy jak to miała w zwyczaj umieściła łeb na jej brzuchu. Szatynka przez cały czas drapała psa za uchem, a ten przymkną oczy, rozkoszując się pieszczotą. Sama Gryfonka po chwili opuściła powieki. Leżały tak dłuższy czas, aż w końcu ktoś wszedł do pokoju. To Draco postanowił sprawdzić, czy jego współlokatorka przypadkiem jeszcze nie śpi. Przynajmniej tak sobie wmawiał. Tak naprawdę jednak chciał zobaczyć, czy wszystko u niej w porządku, w końcu wczoraj była jakaś dziwna, gdy się rozstawali.

- Ty się nigdy nie nauczysz pukać?

Westchnęła, nie otwierając oczu. Szczerze to nie chciało jej się dzisiaj nigdzie iść. Najchętniej zostałaby w łóżku.

- Raczej nie.

Podszedł bliżej i usiadł obok niej. Chciał coś powiedzieć, ale w sumie to sam nie wiedział, co.

- Co ty taki spokojny?

Zapytała w końcu szatynka, otwierając oczy i podnosząc się do pozycji siedzącej. Na jej twarzy gościł delikatny uśmiech, co lekko uspokoiło blondyna.

- Myślę i patrzę.

- O czym i na co?

- Na ciebie i o tobie.

Uśmiech dziewczyny poszerzył się nieco, a na twarzy zagościł delikatny rumieniec, dzięki czemu wyglądała prze uroczo.

- Dobra lwico, na pewno przyjemnie ci się leży, ale musimy już iść na śniadanie.

Stwierdził po chwili, z łobuzerskim uśmiechem.

- Masz racje. Pa Lucy.

Cmoknęła suczkę w czubek głowy, po czym w towarzystwie Malfoya udała się na śniadanie. Przemierzali korytarze gawędząc wesoło, aż w końcu dotarli do Wielkiej Sali.

- Jesz z nami.

Rzucił tylko Ślizgon, prowadząc brązowooką do swojego stołu. Nie protestowało, bo w sumie lubiła tam jadać. Usiedli oczywiście naprzeciwko Blaise i Pansy. Zajęli się rozmowa i jedzeniem, gdy do ich uszu dotarł jakiś krzyk.

- Hermiona!

Szatynka obejrzała się i ujrzała biegnąca w jej stronę Lizy. Z uśmiechem podniosła się z ławki i już po chwili tuliła do siebie drobną blondyneczkę.

- Cześć słoneczko.

Pogładziła ją po włosach, a dziewczynka uniosła głowę, aby na nią spojrzeć.

- Mam coś dla ciebie.

Panna Anes wyciągnęła coś z kieszeni i podała to Gryfonce. Okazało się, że jest to bransoletka z czarnych rzemyków, na której znajdowała się przywieszka w kształcie złotego słońca. Była skromna, ale na prawdę ładna.

- Dziękuję ci bardzo.

Hermiona od razu założyła podarunek, co wywołało jeszcze większy uśmiech na twarzy Ślizgonki.

- Jak tam Miki?

- Dobrze, już przestał się bać.

- To dobrze. A tak w ogóle, to może zjesz z nami?

- Mogę?

Zapytała z nutką niedowierzania w głosie, ale w jej szarych oczach pojawiły się wesołe iskierki.

- Oczywiście.

Panna Granger wzięła blondynkę z rękę i posadziła na miejscu obok siebie.

- Cześć.

Przywitali się wszyscy, widząc nową towarzyszkę.

- Hej.

Lizy trochę się zmieszała i przysunęła bliżej Gryfonki. Była bardzo nieśmiała w stosunku do ludzi, a już szczególnie tych starszych. Jedyna brązowooka bardzo szybo zdobyła jej zaufanie.

- Nie bój się ich, oni tylko tak strasznie wyglądają, ale są nieszkodliwi.

Blondynka nieco się rozluźniła i zabrała za jedzenie. Szatynka przez cały czas rozmawiała z nią na różne tematy, co nie było łatwe biorąc pod uwagę fakt, iż mała była bardzo skryta.

- Jeśli masz problem z Transmutacją, to ja ci chętnie pomogę. Na przykład jutro po obiedzie możemy spotkać się w bibliotece.

- Naprawdę?

- Pewnie, że tak.

Spędzili tak całe śniadanie, gdy wszyscy już zjedli zaczęli się zbierać.

- W takim razie do zobaczenia jutro.

Powiedziała Gryfonka, gdy byli już przy wyjściu, po czym przytuliła dziewczynką.

- Cześć.

Mała posłała starszej koleżance promienny uśmiech, po czym skierowała się w stronę lochów, a zaraz za nią Pansy i Blaise. Pierwszą mieli Transmutacji, więc Prefekci po zabraniu z dormitoriów toreb, udali się na pierwsze piętro, gdzie czekała już para Ślizgonów.

- Hej.

Przywitała się wesoło Hermiona.

- Cześć. Ej Miona, skąd ty znasz młoda Anes?

Zapytał Blaise z dziwnym wyrazem twarzy.

- Wczoraj McGonagall kazała nam znaleźć jej kota, a co?

- Nie, nic.

- Diabeł.

- Po prostu ona jest… dziwna.

- Co masz na myśli?

Brunet zawahał się, ale widząc zaciętą minę dziewczyny zaczął mówić.

- Jest u nas dość nielubiana.

- Dlaczego? Przecież to świetna dziewczynka.

- Tego nikt nie wie, bo o ile mi wiadomo, to z nikim nie rozmawia. Dlatego tak się zdziwiłem, widząc ją z tobą.

Szatynka przez chwilę analizowała to, co usłyszała. Dla niej Lizy była cudownym dzieckiem, trochę skrytym, ale to przecież nic złego.

- Ale dlaczego? Opowiedz mi o niej.

- Ona… jej matka i starsza siostra zginęły, gdy miała 10 lat. Został jej tylko ojciec, ale on popadł w depresję i przestał się interesować małą. Do tego jest chora, ma astmę. No a wiesz jacy są niektórzy Ślizgoni, krótko mówiąc nie ma u nas łatwego życia.

Panna Granger nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Ta dwunastolatka tyle przeszła, nie ma się co dziwić, że jest taka skryta, nie miała łatwego życia. W tym momencie jeszcze bardziej zapragnęła ją bliżej poznać. Doskonale pamiętała, gdy ona sama, nim zaprzyjaźniła się z Harrym i Ronem, była samotna i nielubiana, ale miała przynajmniej kochających rodziców, a Lizy? Była ze wszystkim sama.

- Biedne dziecko.

Powiedziała w końcu, przerywając ciszę, która zapanowała. Reszta jednak nie wyglądała na szczególnie poruszonych. Ślizgoni raczej wychodzili z założenia, że nie mogą przejmować się problemami całego świata. Jednak Hermiona była szlachetną Gryfonką i teraz za punkt honoru postawiła sobie pomóc pannie Anes. W końcu zadzwoniła dzwonek i wszyscy weszli do klasy. Dzisiaj na Transmutacji zaczęli nowy dział, więc każdy usiłował się skupić, aby nie narobić sobie zaległości. Następne lekcje minęły im już nieco szybciej. Nim się obejrzeli zmierzali już na obiad. Popołudnie Prefekci spędzili z Lucy na błoniach. Do zamku wrócili dopiero na kolację, po której czekał ich szlaban z trójką Ślizgonów.

- Malfoy!

Zawołała Herm ze swojej sypialni. Niedługo mieli wychodzić, o ile nie chcieli się spóźnić.

- Tak?

Blondyn niemal od razu pojawił się w jej drzwiach.

- Weź ze sobą ten puchaty koc.

Mówiąc to uśmiechnęła się do niego uroczo. Była pewna, że na boisku spędzą dużo czasu, biorąc pod uwagę fakt, że ta trójka miała posprzątać cały obiekt.

- A, co będę z tego miał?

- Satysfakcje ty wstrętny gadzie.

- Słabo.

- Nie to nie.

Prychnęła, powracając do przeszukiwania szafki. Draco nie mógł się nie uśmiechnąć, uwielbiał ją denerwować.

- Niech ci będzie. Odwdzięczysz się w naturze.

Uśmiechnął się wrednie, szybko zamykając drzwi, aby uniknąć lecącej w jego stronę bluzki. Szatynka pokręciła z dezaprobatą głową, po czym przebrała się w przygotowane ubrania. Do szlabanu zostało im już tylko 20 minut. Założyła jeszcze tylko buty i wyszła z pokoju. W salonie oczywiście już czekał na nią Smok, z zielonym kocem pod pachą. Na ten widok mimowolnie się uśmiechnęła.

- No to idziemy.

Stwierdziła Gyfonka, kierując się w stronę drzwi, a zaraz za nią ruszył blondyn. W ciszy dotarli do wyjścia ze szkoły. Gdy wyszli na zewnątrz uderzyła w nich fala zimnego powietrza. Był już początek marca, ale noce nadal były zimne.

- Powiem ci Granger, że z tym kocem to nie był taki głupi pomysł.

Odezwał się w końcu arystokrata.

- Wiem, bo w końcu mój.

Chłopak zaśmiał się, ale nic nie odpowiedział, gdyż byli już na miejscu.

- Macie szczęście, że się nie spóźniliście. Tam jest schowek i wszystko, co wam potrzebne. Nott sprzątasz szatnie, Harper trybuny, Peakes murawę. Radzę wam się pospieszyć, bo nie wyjdziecie stąd, póki wszystko nie będzie posprzątane. A i oddajcie mi różdżki.

Szatynka ze złośliwym uśmiechem wyciągnęła dłoń w stronę Ślizgonów, którzy niechętnie oddali jej swoje magiczne patyki.

- Lumos Maxima.

Wypowiedziała zaklęcie, a nad boiskiem zawisła duża kula światła, dzięki której wszystko było widoczne.

- No to do roboty.

Rzucił jeszcze tylko Malfoy, po czym razem z szatynką udali się na trybuny dla nauczycieli. Tam mogli się wygodnie rozsiąść. Rozłożyli koc i usiedli tak, że ich nogi spoczywały na ławkach, a tyłki na podłodze. Było już całkowicie ciemno, przez co zrobiło się jeszcze chłodniej.

- Zimno ci?

Zapytał Draco, gdyż nawet on, pomimo koca, odczuwał niską temperaturę.

- Nie.

Odpowiedziała, ale dreszcz, który przeszedł przez jej ciało, zdradził, że kłamię.

- Wiesz, wbrew pozorom zazwyczaj nie gryzę, więc możesz się przytulić.

Poruszył sugestywnie brwiami, na co Hermiona prychnęła pod nosem. Blondyn jednak kompletnie to zignorował i rozłożył ręce tak, aby móc ją objąć.

- Czemu to robisz?

- Co?

Zapytał nieco zbity z tropu.

- Wszystko!

Była już dość poirytowana. Nie lubiła niejasnych sytuacji, a teraz jej życie opierało się głównie na nich. Ślizgon powoli zaczął rozumieć, o co jej chodzi, ale za nic nie wiedział, co odpowiedzieć. „Może prawdę?”, szepnął głosik w jego głowię. Już otwierał usta, aby to powiedzieć, ale te dwa na pozór proste słowa uwięzły mu w gardle. „Tchórz”, warknęła jego podświadomość, co nieco go zmobilizowało.

- Bo jesteś dla mnie ważna.

Wydusił w końcu z siebie, patrząc prosto w jej czekoladowe oczy, które w tym momencie rozbłysły tajemniczym blaskiem. Miona nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Co prawda najbardziej chciała usłyszeć, co innego, ale sam fakt, że blondyn powiedział cokolwiek o swoich uczuciach był już nie lada sukcesem. Zamiast odpowiedzieć mu cokolwiek, po prostu wtuliła się w jego bok. Draco bardzo zadowolony z siebie, objął ją ramieniem. Ten niezwykły błysk, który ujrzał w jej oczach był tego wart.  Siedzieli w ciszy, ona wtulona w niego, on wpatrując się w gwizdy, które od zawsze go fascynowały. Przez cały czas gładził ją po plecach, czując jak zaczyna odpływać. Jej oddech stawał się coraz bardziej miarowy, aż w końcu zasnęła. Smok nie był jednak śpiący, mógłby godzinami wpatrywać się to w gwiazdy, to w śpiącą dziewczynę. Gdy wybiła pierwsza w nocy, przed nim pojawiła się trójka Ślizgonów.

- Skończyliśmy.

Westchnął Jimmy, ocierając pot z czoła. Byli naprawdę wykończeni.

- Macie i spadajcie, byle cicho.

Podał im różdżki, aby jak najszybciej sobie poszli i przypadkiem nie obudzili Granger. Nim jednak odeszli usłyszał jeszcze głos Harpera.

- Poszczęściło ci się stary.

Mówiąc to wskazał głową na śpiącą Hermionę, po czym jak gdyby nigdy nic odszedł.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo.

Mruknął sam do siebie, całując szatynkę w czubek głowy. Najdelikatniej jak potrafił wstał, trzymając na rękach Gryfonkę, która poruszyła się niespokojnie, ale nie obudziła się. Jednym machnięciem różdżki odesłał koc do swojej komnaty, po czym skierował się w stronę schodów. Pomimo tego, że zaczął już odczuwać zmęczenie nigdzie się nie spieszył. Szedł powoli, rozmyślając o istotce, która aktualnie spała w jego ramionach. Była jego i nic nie było w stanie tego zmienić.





Witam

Oto i druga część rozdziału. Ja osobiście jestem z niej dość zadowolona, ale ocenę pozostawiam wam.
Dziękuje serdecznie za dużą liczbę komentarzy pod poprzednia notką :)  Mam nadzieję, że pod tą będzie ich równie wiele :D

Pozdrawiam A









49 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Rozdział genialny.
      Pomysł, że Draco się wykiwał jest mi... pół na pół. Byłam już przygotowana na: Kocham Cię i nie opuszczę, aż do śmierci, ale sam fakt, że powiedział coś o swoich uczuciach jest MEGA *_*
      Szczerze to wchodziłam tu codziennie ^^
      Nigdy nie pomyślałabym o takim zacnym szlabanie :D A co powiesz na wspólny szlaban DLA prefektów? :D
      Genialnie piszesz i ogólnie czuję jakbym czytała książkę ;*
      Kiedy następny? :3
      Życzę weny,
      Yśka ;*

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. OMG !
      Rozdział?
      MEGAMEGAMEGA <3
      Końcowa scena?
      słiiiiiit <3
      Niech oni w końcu wyznają sobię minę i będzie *W*
      AAAAAAAA sikam sercami <3<3<3<3<3<3<3<3
      Kocham twojego bloga <3
      Informuj o następnych rozdziałach pllz.! :)
      I Zapraszam do mnie. :)
      http://dramionemoimzyciem.blogspot.com/

      Usuń
  3. To jest tak nieziemsko piękne, że aż tego nie skomentuję.
    A tak serio, to meega słodkoo <3
    "Nawet nie wiesz jak bardzo"
    Padłam i nie wstałam.
    To z piękna.
    Lumossy
    im-possible-dramione.blogspot.com
    P.S trzecia maybe?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe no i powiedział jej, że jest dla niego ważna ahhhhh <3
    Będą żyć długo i szczęśliwie, mam nadzieję.
    Fajny pomysł z tym obrazem, oryginalny.
    Życzę weny i czekam na next,
    Zapraszam do siebie.
    wbrewszystkim.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej no normalnie cię uwielbiam za to opowiadanie <333 Szkoda tylko, że coraz rzadziej dodajesz rozdziały... OCzywiście nic nie mówię, bo na twoje notki mogłabym czekać latami! To tylko taka drobna sugestia, że to jedno z moich ulubionych opowiadań i chciałabym czytać je częściej :D
    Draco jest przesłodki, a Hermiona naprawdę fajna :D Ciekawa jestem co wyjdzie z jej znajomości z Lizy... ta dziewczynka jest dla mnie trochę podejrzana :) PRzepraszam, wiem, że jest biedna i samotna ale normalnie nie mogę się pozbyć tego uczucia. Hermiona podświadomie boi się tego, że przyjaciele zostawią ją bo jest szlamą... hm... na jej miejscu dawno pozbyłabym się takich obaw kiedy ma się obok kochającego Dracona :3 Pozdrawiam i życzę weny. Liczę na nn jak najszybciej.
    dark-family-dtb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej.:)
    Rozdział jest świetny. Początkowa wizja napawała mnie strachem, bałam się, że jednak coś się znowu Mionie stanie, jednak jest wszystko dobrze. A nawet lepiej. W końcu Draco zdradził 0,1 swoich uczuć, a to i tak dużo jak na niego. Intryguje mnie ta mała Lizzy. Jestem ciekawa czy faktycznie jest to tylko pokrzywdzone przez los dziecko, czy może znowu jakaś sztuczka, która ma zniszczyć Hermi.
    Dorasta nam Draco w Twoim opowiadaniu. Cieszę się, że ma takie uczucia do Gryfonki, że nie wyobraża sobie bez niej życia. Może kiedyś będzie w stanie wyznać jej swoje uczucia. A może sama Hermiona to zrobi. W końcu mamy równouprawnienie.xD
    Czekam na kolejny.:)
    Życzę weny.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    PS. Zapraszam na ostatni rozdział na amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com oraz prolog nowego opowiadania dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział. Dobrze, że Dracze wychował się arystokratą inaczej Miona by umarła, albo w ogóle do tego by nie doszło? Cóż, kto wie... xd No w każdym razie rozdział (w całości) wyszedł Ci świetnie (choć oczywiście zdarzały się błędy, ale komu się one nie zdarzają?).

    Życzę weny i pozdrawiam.

    xoxo
    Sakura

    OdpowiedzUsuń
  8. Nooo, rozdział super, warto było tyle czekać na niego ;)
    Draco miał rację, jak zwykle musiał ratować Mionę... ehh ta dziewczyna ciągle pakuje się w kłopoty. no ale widac za to jak bardzo mu na niej zależy. W końcu sam stwierdził, że chyba by nie przeżył gdyby ją stracił.
    Ciągle natomiast czekam kiedy nasza parka wyzna sobie uczucia, no i mam nadzieję, że jest ku temu coraz bliżej. Tak bardzo bym chciał czytać o ich szczęściu ;)

    Bardzo fajny pomysł na szlaban ;) Widać, że Miona wzbudza trochę respekt wśród Ślizgonów (a szczególnie u Nott`a, no ale w końcu on na własnej skórze odczuł gniew Granger ;)) No i oby chłopcy pomyśleli następnym razem zanim się w coś wpakują.

    A co do tej dziewczynki... trochę dziwna jest, no ale z drugiej strony Ślizgoni nie są jacyś uczuciowi i współczujący, więc może dlatego ona trzyma się bardziej na uboczu. No nie wiem. Mam nadzieję, że ona nic nie namiesza w "związku" Herm i Draco ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Strasznie mi się podoba ten rozdział :D cieszę się, że Draco już się po części przyznał do swoich uczuć :) nie mogę doczekać się już kolejnego rozdziału
    Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny na dalsze rozdziały :*
    ~Ania

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak mogłaś ! Za krótkie.. kiedy już wczuwam się w całe opowiadanie i chce coraz więcej... to zawsze jest koniec ;c Proszę o następny , dłuższy rozdział bo nie daruję ! <33

    OdpowiedzUsuń
  11. Wchodziłam dzisiaj tu z 4 razy sprawdzając czy aby na pewno nic nowego nie ma:)
    Świetne jak zwykle..
    Czekam na kolejne rozdziały.
    Pozdrawiam i życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Szczerze? Liczyłam na coś więcej ze strony Draco. Mam nadzieje, że w nastepnym rozdziale pojawi się to wyznanie, na które tak długo czekam. (: Poza tym nie mam zastrzeżeń do rozdziału. Jest świetny. Życzę duużo weny i z niecierpliwością oczekuję kolejnego rozdziału.
    ~Paulina

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny rozdział. Nareszcie Draco się trochę przemógł i powiedział coś o swoich uczuciach. Życzę weny i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  14. CUDOOO ! *.*
    Serio. xD Czekam już na nowy rozdział z niecierpliwością, a więc życzę dużo weny i pozdrawiam,
    Zakochanaa.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie no, niesamowite. Przepiękne, tylko tyle mogę powiedzieć. Bardzo się cieszę, że Draco wreszcie się przemogl i wyjawił choć najmniejszą część swoich uczuć. Mam nadzieję, że rozdział 39 pojawi sie szybko ;**

    OdpowiedzUsuń
  16. "Bo jesteś dla mnie ważna"- najlepsze i najpiękniejsze słowa w tym rozdziale!! *.* Kocham cię <3 Bosze.... Boski rozdział, mam nadzieję że na następny długo nie będę czekać xd Życzę duuuużo weny :)
    Pozdrawiam,
    Dark Liliane

    OdpowiedzUsuń
  17. Ooooch :) Uwielbiam tego bloga. Rozdział fantastyczny :)
    Życzę weny i pozdrawiam, Dramione True Love :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Buraczku jak będzie 100.000 wyświetleń to stawiasz piwo! :D
    <3 <3 <3


    /N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przemyśle to, ale uczcić tak wiekopomne wydarzenie na pewno musimy :D

      Usuń
  19. Ciekawy motyw z tym obrazem, bardzo mi się spodobał.
    Dlaczego oni tak się mijają? Czemu nie może jej wreszcie wyznać co czuje? Normalnie jestem sfrustrowana.
    Świetny rozdział :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  20. No no paluszku lizać, cudeńko :D
    Jak czytam o Draco i jego uczuciach rozpływam sie, mam nadzieje ze juz nic ani nikt miedzy nimi nie stanie ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. No w końcu Draco zdobył się na odwagę i powiedział, że Hermiona jest dla niego ważna! Super!!:)


    ------
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny rozdział *.*
    Zapraszam od mnie :http://myonwidea.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Wspaniały rozdział! Z niecierpliwością czekam na kolejny!


    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Na stos z obrazem!!
    Na ty boisku awww ;3
    Kiedy ty ich w końcu zeswatasz?
    P.S. Zapraszam na
    nowe-dramione.blogspot.com
    I
    pamietnik-pani-malfoy.blogspot.com
    Buźki :*

    OdpowiedzUsuń
  25. Tak wiec zyskałas kolejna fankę :* piszesz tak bosko..Malfoy jest taki kachaniutki. W pierwszych rozdzialach jakoś nie mogłam sie przekonać do twojego stylu pisania ale teraz nie wyobrażam sobie życia bez czytania twoich notkę. Z każdym kolejnym rozdziałem widząc jak rozwijasz swój talent. Jestem oczarowana twoja opowieścią i z niecierpliwością wyczekują kolejnego rozdziału. Zapraszam do siebie na
    http://dramion-zycietowielkaniewiadoma.blogspot.co.uk/?m=0 oraz na nowe opowiadania, całkowicie inne niż te co pisze
    http://elton-zakochaniuczniowie.blogspot.co.uk/2013/10/prolog.html?m=1

    Pozdrawiam DraMion :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Jak zawsze genialnie *w* życzę weny.
    Luna

    OdpowiedzUsuń
  27. Zakochałam się w twoim opowiadaniu. Zaczełam czytać w sobotę i przeczytałam całość już w niedziele , CUDO ! ;3

    OdpowiedzUsuń
  28. Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to Kocham to

    Zobacz ile razy ja wyznałam swoje uczucia względem tego bloga a Draco nie może raz powiedzieć JEDEN raz Hermi, że ją kocha! Szaleństwo! No ale jak już pisałam wyżej Kocham Tego Bloga ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♥♥♥♥

    Twoja czytelniczka Optymistyczna Pesymistka ♥:-)

    OdpowiedzUsuń
  29. Fajna ta legenda z tym obrazem :)

    Potterhead

    OdpowiedzUsuń
  30. Supeer;)
    Zapraszam do mnie http://mystory-imigation.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  31. Proszę napisz coś takiego o dramione co wsprawi mnie dreszczy !!!! np. Draco śpi z mioną(wiesz o co mi chodzi c; ) itd. Emilka<3 /slyt

    OdpowiedzUsuń
  32. Jej *o* Cudowne ;D Ta legenda i wgl wszystko genialne :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Świetny rozdział ;) całość jest taka normalnie realistyczna aż :P
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <3
    Odiumortis.

    OdpowiedzUsuń
  34. Smok, którego przedstawiasz jest genialny, idealny. Ile bym dała, żeby mieć takiego Malfoya w domu. :D czekam na następny rozdział, byle by był szybko. :)
    Pozdrawiam, Maadź .
    www.dramione-impossible-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to bym nawet cały majątek sprzedała! (oczywiście Malfoy'ów ^^)

      - OP ♥

      Usuń
  35. Na merlina! Ja rozumiem ze chcecie żeby rozdzial był szybko i zeby długością przebijał cale opowiadania, ale weźcie pod uwagę, że La Fin jest w liceum, wiec ma pewnie w cholere nauki! I tak dodaje bardzo czesto, w porownaniu z innymi bloggerkami!

    OdpowiedzUsuń
  36. Cudeńko!Lecę czytać dalej

    OdpowiedzUsuń
  37. Coraz bardziej interesuje mnie Harper jednakże Draco i tak lepszy ) Pozdro /Silver

    OdpowiedzUsuń
  38. Jezuuu ,tak świetnee. Czytam dalej !
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  39. Wampirzyca \ Intruz17 marca 2016 13:57

    Mimo , że Draco jest skryty powinien powiedzieć jej o swoich uczuciach .

    OdpowiedzUsuń
  40. "Pokażesz" nie "pokarzesz", "chłopaki" albo "chłopcy", ale nie "chłopacy", wyjątkowo nie znoszę tej błędnej formy, "półkrwi" razem, "zwlokła" nie "zwlekła", "zamknął" nie "zamkną", "przeuroczo" razem, "naprawdę" razem.
    No Malfoy rusz dupę, bo Hermiona powie Ci pa pa..
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń