Weekend
minął bardzo szybko i nim ktokolwiek się obejrzał zaczął się kolejny tydzień.
Prawie całą niedzielę Prefekci Naczelni spędzili w Pokoju Życzeń. Stworek
dostarczał im jedzenie, więc nie musieli wychodzić nawet na posiłki. Zjawili
się dopiero na kolacji, gdzie przyjaciele zasypali ich milionem pytań.
Oczywiście jak to zwykle oni wymigali się od odpowiedzi i zwinnie zmieniali
temat. W poniedziałek rano Hermiona, jak to zwykle ona, wstała dość wcześnie.
Zeszła z łóżka, przeciągając się niczym kotka. Miała dzisiaj wyjątkowo dobry
humor. Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej ubrania. Tanecznym krokiem
udała się do łazienki, aby nieco się ogarnąć. Nie zajęło jej to wiele czasu,
więc już po 20 minutach była gotowa. Wyszła z łazienki, nie patrząc przed
siebie, czego skutkiem było to, że wpadła prosto w ramiona Dracona.
-
Aż tak cię do mnie ciągnie?
Zapytał
zalotnie, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie.
-
Nie pochlebiaj sobie Malfoy, na ciebie mogą lecieć co najwyżej muchy albo taka
Greengrass.
-
Auć, zabolało.
-
Nie dramatyzuj.
Pod
wpływem impulsu, cmoknęła go szybko w usta, po czym wyplatała się z jego
uścisku.
-
Ktoś tu ma dzisiaj dobry humorek.
Stwierdził
blondyn, wodząc wzrokiem za Gryfonką, która była już przy drzwiach swojej
sypialni.
-
Dokładnie.
Nie
mógł się nie uśmiechnąć. Jej radość była zaraźliwa. Wszedł do łazienki i wziął
szybki prysznic. Gdy był już gotowy wrócił do salonu, gdzie czekała na niego
Hermiona.
-
No lwico, zbieraj się, idziemy na śniadanie.
Szatynka
skinęła tylko głową i dołączyła do Ślizgona. Przez całą drogę śmiali się
praktycznie ze wszystkiego. Nawet, gdy siedzieli już przy stole Slytherinu
dobry humor ich nie opuszczał.
-
Czy wy się aby na pewno dobrze czujecie?
Zapytał
podejrzliwie Diabeł, widząc Prefektów prawie pokładających się ze śmiechu.
-
Oczywiście, a wręczy bym powiedziała, że wspaniale.
Brązowooka
opanowała się nieco i w końcu zabrała za jedzenie. Śniadanie upłynęło im bardzo
szybko, więc gdy tylko zabrali z dormitorium torby, ruszyli na lekcje. Pod
klasą byli jako jedni z pierwszych. Nauczyciele dawali im dzisiaj nieźle
popalić. Był dopiero poniedziałek, a oni już mieli do napisanie 4 eseje nie
mówiąc o ilości materiału do przyswojenia. Godziny ciągnęły się niemiłosiernie,
dlatego też wszyscy odetchnęli z ulgą, gdy zmierzali na ostatnią dziś lekcję –
OPCM. Prefekci stali już pod klasą, gdy nagle usłyszeli krzyk.
-
Hermiona!
Szatynka
odwróciła się i ujrzała zmierzającą ku niej pannę Anes.
-
Lizy.
Gryfonka
jak to miała w zwyczaju, na powitanie
przytuliła do siebie dziewczynkę.
-
Co u ciebie słoneczko?
-
Mam do ciebie prośbę.
-
O co chodzi?
-
Mam teraz oddać esej na transmutacje, ale nie wiem, czy dobrze go napisałam.
Szukałam cię wczoraj cały dzień, ale nie znalazłam.
-
Yyy… byłam zajęta, ale przejrzę go teraz.
-
Tylko, że mam go w torbie.
Szatynka
zamyśliła się na chwilę. Zaraz zacznie się lekcja, a nie chciała narażać się
Benzowi, z drugiej jednak strony nie mogła zawieść dwunastoletniej Ślizgonki.
-
Draco, gdybym nie zdążyła powiedz, że Hagrid mnie wzywał, a my chodźmy.
Nie
czekając nawet na reakcje Smoka, chwyciła blondynkę za rękę i ruszyły przed
siebie. W czasie niedługiej znajomości pomiędzy dziewczynami narodziła się
swego rodzaju więź, która szczególne służyła Lizy. Dzięki pannie Granger stała
się bardziej pewna siebie i otwarta. Hermiona również bardzo polubiła
Ślizgonkę, a najwięcej radości czerpała z tego, że blondynka zaczyna się
zmieniać i to między innymi dzięki niej. W tej małej odnalazła młodszą siostrę,
która od zawsze chciała mieć. W końcu dotarły po klasę Transmutacji, a Lizy od
razu podała szatynce pergamin z pracą domową. Ta zaczęła szybko przeglądać
tekst, co jakiś czas stukając w niego różdżką. Po około pięciu minutach
skończyła.
-
Całkiem nieźle, miałaś tylko dwa błędy, więc gratuluje.
Lizy
z szerokim uśmiechem odebrała swój esej.
-
Dziękuję.
-
Nie ma za co, ale teraz muszę już iść.
W
tym momencie zadzwonił dzwonek, więc Hermiona pomachała tylko blondynce, po
czym szybkim krokiem ruszyła do klasy OPCM. Miała cichą nadzieje, że dziś
wyjątkowo Roger nie przyjdzie na czas. Jednak, gdy dotarła na miejsce i
zauważyła, że nie ma tam nikogo już wiedziała, że nie ma szczęścia. Wzięła
głęboko oddech i zapukała.
-
Proszę!
Nacisnęła
na klamkę i niepewnie weszła do środka.
-
Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie, ja…
-
-5 punktów dla Gryffindoru i proszę usiąść tutaj.
Nauczyciel
wskazał na ławkę znajdującą się tuż przed jego biurkiem. Miał dziwny wyraz
twarzy, a jego oczy niepokojąco błyszczały.
-
Ale ja siedzę z Draconem.
Powiedziała,
a profesor ledwie zauważalnie uniósł kąciki ust.
-
W takim razie szlaban panno Granger.
-
Słucham?!
Niedowierzała
w to, co słyszy. Co ona niby takiego zrobiła?
-
Szlaban, dziś u mnie w gabinecie o 20 i jutro też.
-
Ale za co?!
-
Spóźniła się pani, teraz ze mną dyskutuje, mam wyliczać dalej, czy zajmie pani
w końcu miejsce? No chyba, że życzysz sobie jeszcze jeden szlaban.
Hermiona
z trudem powstrzymała się, aby nie zwymyślać profesora. Co on sobie wyobrażał?
To było niesprawiedliwe! Wiele osób robi gorsze rzecz i co najwyżej są im
odejmowany punkty, a ona za jedno spóźnienie zarobiła dwa szlabany. Z
zaciśniętymi pięściami podeszła do ławki i zajęła swoje tymczasowe miejsce.
Wyjęła podręcznik i zaczęła czytać dzisiejszy temat, byleby zająć czymś myśli.
Powoli gniew zaczął ustępować, a zastąpił go niepokój. Cały czas miała w
pamięci sytuacje z walentynek. Od tego czasu nie wydarzyło się już nic takiego,
choć Benz nadal zachowywał się w stosunku do niej dość niestosownie. Nie wiedziała
jednak, czego się może po nim spodziewać, gdy będą sami. Przez to wszystko nie
mogła się skupić. Po kilka razy czytała to samo zdanie, a i tak nie wiedziała,
o co w nim chodzi. Czas dłużył jej się niemiłosiernie, ale w końcu zabrzmiał
upragniony dzwonek. Jak najszybciej zabrała swoje rzeczy i prawie wybiegła z
klasy. Temu wszystkiemu z niepokojem przyglądał się Draco. Perspektywa
zostawienie Granger sam na sam z tym bydlakiem ani trochę mu się nie podobała.
Poczekał aż wszyscy wyjdą z klasy, po czym podszedł do nauczyciela.
-
O co chodzi?
Zapytał
Roger, nawet nie kryjąc swojej niechęci do blondyna.
-
Zrób coś Granger, a cię zabiję.
Warknął,
patrząc nauczycielowi prosto w oczy, po czym po prostu wyszedł.
-
Bez obaw, będzie w dobrych rękach.
Powiedział
Benz sam do siebie, uśmiechając się przebiegle.
*****
W
tym czasie Hermiona dotarła już do swojej sypialni. Miała zamiar wybrać się z
Lucy na spacer, gdyż to zawsze ją odprężało. Szybko się przebrała i zapięła suczkę
na smycz. Gdy już miała wychodzić z pokoju zorientowała się, że w drzwiach stoi
Draco. Nie spodziewała się go tam, więc przestraszona cofnęła o krok.
-
Czy ty się w końcu nauczysz pukać?
Zapytała
z wyrzutem, ale Smok wydawał się być niewzruszony jej tonem.
-
Gdzie idziesz?
-
Na spacer.
-
Nie.
-
Słucham?
-
Nie.
-
Nie będziesz mi mówił, co mam robić.
Skrzyżowała
ręce na piersi, patrząc na niego wyzywająco, na co blondyn zaśmiał się tylko.
-
Dobra powiem jaśniej, idziesz na obiad, a czy po dobroci, czy też nie, to
zależy tylko i wyłącznie od ciebie kochanie.
-
Ale ja obiecałam Lucy spacer, teraz.
Próbowała
przemówić mu do rozsądku jakimiś argumentami, gdyż wiedziała, że nie żartuje.
-
Nie ma problemu, bestia pójdzie z nami, a ty w końcu przestań się ze mną
kłócić. I tak wiesz, że postawie na swoim.
Odebrał
jej smycz i ruszył w stronę drzwi. Wkurzona dziewczyna, nie mając zbytnio innej
alternatywy, ruszyła za nim.
-
Jesteś bezczelny.
Mruknęła
tylko, w ramach podsumowanie jego zachowania.
-
To ja tu o ciebie dbam, a ty tak mi się odpłacasz? Niewdzięcznica.
Przekomarzali
się tak, aż do Wielkiej Sali. Gdy weszli do środka wszystkie pary oczu zwróciły
się w ich stronę. Lucy była rozpoznawalna w całej szkole, między innymi
dlatego, że w Hogwarcie, nie licząc Kła, była jedynym psem. Prefekci wraz z
suczką skierowali się do stołu Slytherinu, gdzie rzecz jasna poprowadził ich
Draco.
-
Cóż to się stało, że nasza królewna zawitała z wami na obiad?
Zapytał
Diabeł, gdy trójka przybyszy była już wystarczająco blisko.
-
Idziemy potem na spacer.
-
Chyba chciałeś powiedzieć, że one idą.
Brunet
widząc pytając spojrzenie kumpla, w geście załamania, przejechał sobie otwartą
dłonią po twarzy.
-
Smoku, dzisiaj mamy trening teoretyczny. Mówiłeś w zeszłym tygodniu, że
koniecznie mamy się dzisiaj spotkać, bo musisz w końcu przedstawić nam nową
taktykę.
Blondyn
po chwili wszystko sobie przypomniał. Istotnie sam tak mówił, gdyż niebawem
rozpoczyna się sezon Quidditcha, ale teraz jakoś średnio mu to odpowiadało.
-
Zapomniałem.
-
Czyli idziemy same.
Żachnęła
się szatynka, unosząc dumnie głowę. W sumie to taki obrót sprawy jej
odpowiadał. Dzisiaj miała ochotę pobyt trochę sama.
-
Lucy słońce, połóż się obok ławki.
Pies
natychmiast spełnił polecenie właścicielki, a Prefekci również zajęli swoje
miejsca.
-
I ty nie chciałaś iść na obiad?
Zadrwił
Draco, widząc sporą porcję jedzenia na talerzu Gryfonki.
-
Nie bądź głupi Malfoy, przecież Lucy też musi coś jeść.
Jak
na potwierdzenie tych słów podała suczce kawałek mięsa, który ta przyjęła z
dużym entuzjazmem. Przyjaciele jedli w spokoju, dyskutując z sobą w
międzyczasie, chłopaki o zbliżającym się meczu, a dziewczyny o egzaminach.
Nagle jednak przerwał im rozpaczliwy pisk psa. Hermiona z prędkością światła
odwróciła się i ujrzała Lucy, która poderwała się ze swojego miejsca, kulejąc
na jedną łapę. Spojrzała wyżej i ujrzała stojącą nieopodal Dafne, na której
twarzy gościł złośliwy uśmiech.
-
Ups, nie zauważyłam tego pchlarza.
W
szatynce wszystko się zagotowało. Wiele rzeczy jest w stanie darować, ale nie
jeśli dotyczą one jej maleństwa.
-
Ty wywłoko.
Warknęła,
zrywając się z miejsca. Nim ktokolwiek zdążył w jakikolwiek sposób zareagować,
pięść brązowookiej wylądowała na nosie Ślizgonki. Wszyscy zastygli w bezruchu.
Nie mogli uwierzyć, że są światkami tego wydarzenia, które przed sekundą miało
miejsce.
-
Jeszcze raz choć zbliżysz się do Lucy, a gorzko tego pożałujesz.
Jej
oczy ciskały błyskawicami, a ręce trzęsły się z nerwów. Teraz jak nigdy dotąd
pragnęła zadać tej wywłoce ból.
-
Panno Granger!
W
tym momencie otrząsnęła się Minerva McGonagall i już po chwili była przy
dziewczynach.
-
Może mi pani powiedzieć, co to niby miało znaczyć?
Zapytała
surowym głosem dyrektorka, ale szatynka była niewzruszona. Dafne w stu
procentach zasłużyła na to, co dostała, bez względu na konsekwencje.
-
Ta idiotka…
-
Proszę się wyrażać.
-
Przepraszam, ta uczennica z premedytacją okaleczyła mojego psa.
-
To nie prawda pani profesor. Ja tylko przechodziłam, a ten kundel pałętał się
pod nogami.
-
Kłamiesz!
-
Panno Granger!
-
Nie pozwolę, żeby jakaś pusta lala krzywdziła mojego psa!
Cała
aż wrzała z wściekłości. Czy wszyscy się dzisiaj na nią uwzięli? A pomyśleć, że
jeszcze rano miała tak dobry humor, po którym teraz nie było już ani śladu.
Draco obserwował całą sytuacje z niemałym szokiem. Tak wściekłej Granger
jeszcze nie widział, nawet po numerze Zabiniego w walentynki była bardziej
opanowana. W pewnym momencie uznał, że czas wkroczyć do akcji, bo to wszystko
może się skończyć bardzo źle. Podniósł się więc z miejsca i podszedł do
szatynki.
-
Pani dyrektor, Greengrass naprawdę zrobiła to celowo.
Złapał
Hermionę za rękę, aby nieco ją uspokoić, jednak nie przyniosło to żadnych
rezultatów. Dziewczyna nadal wyglądała jak tykająca bomba zegarowa, która lada
moment ma wybuchnąć.
-
Co nie zmienia faktu, że zachowanie panny Granger było skandaliczne. Takie
postępowanie nie przystoi damie, a tym bardziej Prefekt Naczelnej. Jednak ze
względu na to, że to pierwszy taki wybryk, odejmuje pani 30 punktów i proszę
bezzwłocznie przeprosić pannę Greengrass.
Miona
spojrzała na kobietę z politowaniem, a potem przeniosła swój wzrok na Ślizgonkę,
która uśmiechała się złośliwie. Najchętniej znowu by jej przywaliła, ale wolała
nie narobić sobie jeszcze większych kłopotów.
-
Nie ma mowy, co najwyżej mogę ją ostrzec, że ma się trzymać z daleka od mojego
psa, bo jak nie to gorzko tego pożałuje.
Teraz
mówiła spokojnie, ale wyglądała jeszcze groźniej.
-
Do widzenia pani dyrektor.
Powiedziała
jeszcze tylko, po czym wyrwała rękę z uścisku Dracona i kucnęła przy Lucy.
-
Idziemy maleńka.
Suczka
lekko kuląc podniosła się. Hermiona posłała Dafne mordercze spojrzenie, po czym
z dumnie uniesioną głową ruszyła do wyjścia. Najchętniej wyszłaby stąd jak
najszybciej, ale nie chciała przeforsowywać Lucy, póki nie wiedziała, co jej
jest.
-
Zaraz będziemy w Skrzydle Szpitalnym.
Po
chwili tak jak powiedziała były na miejscu. Za pomocą zaklęcie położyła psa na
łóżku, a sama poszła po uzdrowicielkę.
-
Witaj kochana, co cię do mnie sprowadza?
Zapytała
kobieta, gdy tylko Gryfonka weszła do jej gabinetu.
-
Chodzi o mojego psa, jedna dziewucha nadepnęła jej na łapę i boję się, że mogła
jej coś zrobić.
-
Przykro mi, ale niewiele mogę zrobić, za to profesor Hagrid zna się na
zwierzętach.
-
No tak, Hagrid. Dziękuję i do widzenia.
Dziwiła
się, że sama na to nie wpadła. Wróciła do Sali i za pomocą zaklęcie uniosła
Lucy, po czym opuściła Skrzydło. Gdy była już przy Wielkiej Sali, usłyszała, że
ktoś ją woła.
-
Granger!
Odwróciła
się i ujrzała zmierzającego ku niej Dracona.
-
Sorry Malfoy, ale spieszę się.
-
Co z bestią?
-
Nie wiem, idę do Hagrida, żeby ją obejrzał.
-
Pójdę z tobą.
-
Nie, masz spotkanie z drużyną. Ja sobie poradzę, zobaczymy się wieczorem.
Cmoknęła
go w policzek i już jej nie było. Szła szybko, dzięki czemu po chwili była
przed chatką gajowego. Przez zimę nie zaglądała do niego i rozmawiali tylko w
szkolę. Szczerze to stęskniła się za nim. Zapukała i po chwili drzwi się
otworzyły.
-
Hermiona! Cholibka, dawno cię nie widziałem, wejdź.
Rubeus
odsunął się, robiąc dziewczynie przejście.
-
Witaj Hagridzie.
-
Przypomniałaś sobie o starym przyjacielu, co?
Zapytał
mężczyzn, gdy siedzieli już przy stole.
-
Hagridzie, ja nigdy o tobie nie zapomniała. Dzisiaj jednak mam bardzo ważną
sprawę. Ta krowa Greengrass nadepnęła Lucy na łapę i ona teraz kuleje.
–
Cholibka, zaraz ją obejrzę.
Gajowy
wstał i podszedł do suczki, która aktualnie zajmowała legowisko Kła.
-
No to pokaż mała, co ci jest.
Bardzo
delikatnie ujął łapę suczki i zaczął ją oglądać. Hermiona w napięci czekała na
to, co powie jej Rubeus. Bardzo się bała o swojego pupila, ta mała znaczyła dla
niej bardzo wiele.
-
Możesz być spokojna, wszystko z nią dobrze. Zrobię jej tylko okład i będzie jak
nowo narodzona.
Oznajmił
po chwili gajowy, po czym podszedł do komody i zaczął w niej grzebać. W końcu
wrócił do suczki, trzymając w ręku miskę z dziwną mazią. Wziął jeszcze szmatę i
po nałożeni leku, obwiązał nią łapę psa.
-
Poleży tak chwilę i będzie dobrze.
-
Dziękuję ci Hagridzie.
-
E tam, to nic takiego. To jak napijesz się herbaty?
-
Oczywiście.
Brakowało
jej przesiadywania u Hagrida. Siedzieli i wspominali dawne czasy, a Lucy, gdy
tylko Rubeus zdjął jej opatrunek, pobiegła wraz z Kłem na błonia. Spędzili tak
całe popołudnie, śmiejąc się i rozmawiając. Dopiero po 19 Hermiona zdała sobie
sprawę, która jest godzina.
-
Na Wielkiego Merlina, jak późno! Przepraszam cię Hagridzie, ale muszę już iść.
Pożegnała
się z gajowym i szybkim krokiem ruszyła w stronę zamku. Miała niewiele czasu,
więc zdążyła tylko odprowadzić Lucy i już musiała iść. Prawdę mówiąc przez tą
akcje z Greengrass i wizytę u Hagrida na śmierć zapomniała o szlabanie. W sumie
to nie przeszkadzało jej to, bo przynajmniej nie zadręczała się tym cały dzień,
ale teraz niepokój powrócił. Bardzo się denerwowała, ale co miała zrobić?
Musiała jakoś przeżyć te dwa dni. Gdy stanęła przed drzwiami gabinetu Rogera
ręce zaczęły jej się trząść. „Dam radę.” pomyślała, po czym niepewnie zakukała
i w tym momencie wszystko podeszło jej do gardła, a ciałem zawładnęła panika.
Próbowała chociaż uspokoić oddech, ale niewiele to dało.
-
Proszę!
Na
trzęsących się nogach weszła do środka.
-
Widzę, że tym razem się nie spóźniłaś. Proszę, siadaj.
Posłusznie
zajęła miejsce wskazane przez profesora, po czym spojrzała na niego
wyczekująco. Ten jednak siedział tylko, wpatrując się w nią z taką
intensywnością, że dziewczyna poczuła jak się rumieni i spuściła wzrok.
-
Co mam zrobić?
Zapytała
w końcu, chcąc przerwać tę ciszę i jak najszybciej stąd wyjść.
-
Zacznij od uzupełnienie tych dokumentów, a i oddaj mi różdżkę.
Szatynka
niechętnie oddała swój magiczny patyk i zabrała się do pracy. Jak się okazało
dokumenty dotyczyły uczniów jej rocznika, a konkretniej podstawowych danych na
temat ich edukacji z wcześniejszych lat. Siedziała, uzupełniając papiery jak
najszybciej, a Roger obserwował każdy jej ruch. W pewnym momencie podniósł się
z miejsca, a serce brązowookiej przyspieszyło. Z ulgą jednak odkryła, że
podszedł on do szafki, po przeciwnej stronie gabinetu. Jej szczęście nie trwało
jednak długo, gdyż po chwili wrócił do biurka, z tą różnicą, że tym razem
stanął obok Gryfonki, trzymając w ręku dwie szklanki Whisky.
-
Proszę.
Postawił
jedno naczynie obok dziewczyn, a ta spojrzała na nie nieufnie.
-
Nie dziękuje.
Odpowiedziała
krótko, nie przerywając pracy, przez co nie zauważyła jak Roger marszczy
gniewnie brwi.
-
Nalegam.
Przysunął
szklankę bliżej niej, a Miona dla świętego spokoju sięgnęła po naczynie. Jednak
gdy już miała upić łyk trunku zdała sobie sprawę, że coś tu jest nie tak. Do
jej nozdrzy dotarł zapach, który za nic nie przypominał Whisky. Mogła się
założyć, że poczuła pergamin, białe róże i… męskie perfumy. „Draco!” I nagle
przyszło zrozumienie – Amortencja. Hermiona nie mogła w to uwierzyć, ale była
pewna swego. Teraz zaczęła gorączkowo myśleć, co ma zrobić. Intencje profesora
były bardziej niż jasne, chciał ją napoić Amortencją i wykorzystać. Teraz
zaczęła się cholernie bać. Nagle wpadła na genialny pomysł.
-
J-ja przypomniała sobie, że piłam dzisiaj eliksir przeciwbólowy i nie mogę
spożywać alkoholu.
Skłamała
dość gładko i odłożyła szklane. Chwyciła pióro i ponownie zaczęła pisać. Roger
powoli tracił cierpliwość. Ta Gryfonka coraz bardziej go irytowała,
szczególnie, że przed jej przyjściem zdążył już sporo wypić. Opróżnił kolejną
szklane i odstawił ją na biurko, po czym stanął tuż za krzesłem szatynki.
-
Jesteś strasznie spięta.
Zamruczał,
kładąc ręce na jej ramionach. Na ten gest brązowooka wzdrygnęła się z
obrzydzenie i strachu.
-
Proszę zabrać ręce.
Powiedziała
stanowczym głosem, co ostatecznie wyprowadziło mężczyznę z równowagi. W jednej
chwili chwycił ją za nadgarstek i pociągnął tak, że musiała wstać. Jej serce
zaczęło wybijać nienaturalnie szybki rytm, gdy nauczyciel przygwoździł ją do
biurka.
-
Zaczynasz mnie denerwować. Chciałem być miły, ale ty oczywiście nie. Zrozum, że
mi się nie odmawia.
-
Proszę mnie puścić.
Załkała,
czując jak do oczu napływają jej słone łzy. Jednak Roger nic sobie z tego nie
robił. Pchnął szatynkę tak, że teraz leżała na biurku. Jedną ręką unieruchomił
jej nadgarstki za głową. Szarpała się, ale to nie przynosiło żadnych
rezultatów. Chciała go kopnąć, lecz mężczyzna ulokował się pomiędzy jej nogami,
nie dając jej takiej możliwości. Czuła się tak bezradna i przerażona. Z barku
innych możliwości zaczęła krzyczeć, modląc się, aby ktoś ją usłyszał.
-
Pokój jest wyciszony, więc krzycz sobie do woli.
-
Puść mnie!
Teraz
już wpadła w prawdziwą histerię. W jej żyłach zaczęła krążyć adrenalina, a mózg
pracował na dwa razy szybszych obrotach. Oddała by wszystko, byleby uciec stąd
jak najdalej. Nawet nie zorientowała się kiedy z jej oczy zaczęły spływać łzy.
Nagle ze zgrozą odkryła, że nauczyciel zaczął dotykać jej uda. Przeszedł ją
dreszcz, który w żadnym wypadku nie był spowodowany podnieceniem. Dłoń mężczyzn
sunęła coraz wyżej wywołując w niej jeszcze większą rozpacz. Wszystko w niej
krzyczało, aby przestał i żeby to piekło skończyło się jak najszybciej. Czym
ona zawiniała, że los tak okrutnie ją kara? Szarpała się, usiłując wyrwać, nie
miała zamiaru poddać się bez walki, choć wiedziała, że jej sytuacja jest co
najmniej beznadziejna. Była bezbronna, odebrano jej różdżkę, nikt nie mógł jej
usłyszeć, a do tego miała do czynienie z silnym mężczyzną, który w dodatku nie
był trzeźwy. Czy mogło być jeszcze gorzej?
-
Kochanie zacznij współpracować, bo będzie nieprzyjemnie.
Wymruczał
jej o ucha, wsuwając rękę pod bluzkę dziewczyny. Jego dotyk palił ją żywmy
ogniem, a każda komórka jej ciała błagała, aby przestał. Jednak Roger nie miał
takiego zamiaru. W końcu odnalazł dłonią jej pierś i po odchyleniu stanika
zaczął ją brutalnie ugniatać, sprawiając dziewczynie ból, nie tylko psychiczny,
ale i fizyczny.
-
Teraz będziesz moja.
Powiedział,
patrząc prosto w jej załzawione oczy, po czym naparł na jej wargi swoimi.
Hermiona za wszelka cenę starała się przed tym bronić, ale mężczyzna był natarczywy
i w końcu wepchnął jej język do ust. Czuła, że zaraz zwymiotuje. Nie mogła
znieść jego bliskości, ani myśli, co ten bydlak zamierza jej zrobić. Nagle
jednak zatliła się w niej iskierka nadziei. Z wielką niechęcią zaczęła oddawać
pocałunek, co mężczyzna przyjął z dużym entuzjazmem. Trwało to jednak tylko
chwilę. Gdy tylko panna Granger wyczuła odpowiedni moment, z całej siły ugryzła
Roger w język. Poczuła w ustach metaliczny smak krwi, a Benz zawył z bólu,
odsuwając się od niej.
-
Ty suko!
Wybełkotał,
jednak szatynka nie zważała na jego słowa. W mgnieniu oka kopnęła nauczyciela w
krocze, a ten wyjąc z bólu upadł na kolana. Gryfonka jak najszybciej zeskoczyła
z biurka i podbiegła do drzwi, modląc się, aby były one otwarte. Jej serce
stanęło w momencie, gdy dotknęła klamki. Po chwili jednak z wielką ulgą
odkryła, że zamek ustąpił. Jak burza wypadła z gabinetu nauczyciel OPCM. Biegła
przed siebie ile sił w nogach, a łzy spływały po jej policzkach. Czuła ulgę,
ale nadal była roztrzęsiona i zlękniona. Nie mogła zrozumieć, dlaczego los
uwziął się właśnie na nią. Czy mało już wycierpiała w życiu? Czy po pokonaniu
Voldemorta nie miała odetchnąć z ulgą i zacząć cieszyć się życiem, a nie zmagać
z kolejny przeszkodami, które stawia na jej drodze los? Za nic nie mogła tego
wszystkiego zrozumieć. Nie zważając na zmęczenie biegła dalej, nawet na chwile
nie zwalniając. Jedyne czego w tym momencie chciała to zamknąć się z swoim
pokoju i zniknąć. Już nigdy w życiu nie oglądać tych wszystkich ludzi. Była już
bardzo blisko celu, gdy poczuła jak ktoś łapie ją w tali. Cały strach powrócił,
ale obudziła się też wola walki. Nie pozwoli się skrzywdzić. W jednej chwili
odwróciła się i uderzyła napastnika z całej siły w twarz.
-
Nie waż się mnie dotykać!
Nawet
nie spojrzała, kto za nią stoi, tylko ponownie puściła się biegiem. Draco
przyglądał się jej, trzymając się za obalały policzek.
-
Co ja jej niby zrobiłem?
Zapytał
sam siebie i poczuł, jak ogarnia go irytacja. Szukał jej już od dobrej godziny.
Gdy tylko skończył spotkanie wrócił do salonu, gdzie miał nadzieje ją zastać,
ale się przeliczył. Był dosłownie wszędzie: w bibliotece na błoniach, w
Skrzydle Szpitalnym, przeszukał nawet damskie toalety i nic. A teraz, gdy w
końcu ją znalazł skończyło się tym, że dostał w mordę za nic. Po chwili Draco
postanowił wrócić do salonu Slytherinu. Skoro Granger życzy sobie, żeby trzymał
się do niej z daleka to proszę bardzo. Przez całą drogę zastanawiał się jednak,
co ją ugryzło. Jeszcze po obiedzie wszystko było w porządku, a teraz ona zachowuję
się jak opętana i nie dość, że go bije, to jeszcze ucieka od niego jak
oparzona, nim nawet zdążył się jej przyjrzeć. Chyba nigdy nie zrozumie tej
dziewczyny, co nie zmienia faktu, że nie ma zamiaru przymykać oczu na każdej
jej wybryki. Wszystko ma swoje granice. Gdy w końcu dotarł do lochów w salonie
zastał dwóję swoich przyjaciół, siedzących na jednej z kanap.
-
A co ty tu robisz Smoku? Nie jesteś z naszą Gryfoneczką?
Zaśmiał
się Blasie, gdy jego kumpel opadł na fotel naprzeciwko nich.
-
Weź mi nawet nie mów.
Mruknął,
przeczesując palcami włosy. Zawsze tak robił, gdy nad czymś intensywnie myślał,
a teraz miał nad czym.
-
Co jest stary?
-
Szukałem jej przez dobą godzinę, a gdy w końcu znalazłem dała mi w pysk,
krzycząc, że mam jej nie dotykać i uciekła.
Ślizgoni
patrzyli na niego szeroko otwartymi oczami. Takie zachowanie ni jak nie pasował
im do Hermiony. Może i bywała wybuchowa, no ale bez przesady. Nagle jednak
Pansy zaczęła kojarzyć fakty i jej serce w momencie zaczęło bić szybciej.
-
Tylko nie to…
Wyszeptała,
po czym nie zważając na pytające spojrzenie chłopaków, zerwała się z miejsca i
pobiegła w stronę wyjścia.
-
Co ją ugryzło?
Zapytał
blondyn, patrząc na drzwi, za którymi przed sekundą zniknęła panna Parkinson.
-
Nie mam pojęcia.
W
tym samym czasie Pan ile sił w nogach biegła na piąte piętro. Modliła się, aby
jej przypuszczenia, nie był prawdziwe, lecz niestety wszystko na to wskazywało.
Przez całe popołudnie myślała o szlabanie przyjaciółki. Chłopaki byli tak
pochłonięci Quidditchem i aferą z Dafne, że kompletnie o tym zapomnieli, ale
nie ona. Miała tylko nadzieję, że nie doszło do najgorszego. W końcu dotarła na
miejsce. Po podaniu hasła wbiegała do salonu i od razu skierowała się do
sypialni przyjaciółki, ale tam jej nie zastała. Nagle jednak usłyszała szum
wody i już wiedziała, gdzie iść. Bez pukania weszła do łazienki i istotnie
zastała tam Hermionę. Siedziała pod prysznicem z podkurczonymi nogami i głową
ukrytą między kolanami, jednak miała na sobie bieliznę. Kran był odkręcony,
więc po ciele szatynki spływała woda i była ona cała mokra. Pansy od razu
zauważyła, że płacze. Podeszła bliżej i otworzyła kabinę, kucając przy
przyjaciółce.
-
Miona?
Zapytała
łagodnie, a brązowooka od razu podniosła głowę. Jej oczy były zaczerwienione i
podpuchnięte.
-
Pan.
Załkała,
po czym rzuciła się Ślizonce na szyję. Ta nie zważając na to, że brązowooka
jest cała mokra, przytuliła ją mocno do siebie. Hermiona była lodowata, tak jak
woda lecąca z prysznica, przez co jej ciałem co chwilę wstrząsały dreszcze.
-
Ciii kochanie, spokojnie już tu jestem. Wstań i chodźmy do ciebie, bo zaraz się
przeziębisz.
-
Wszystko mi jedno.
Wydusiła
z siebie, nadal zanosząc się płaczem.
-
Nie opowiadaj głupot, tylko wstań.
Pomogła
jej się podnieść, po czym zakręciła wodę i poprowadziła Gryfonkę do jej
sypialni.
-
Poczekaj tu.
Posadziła
Hermione na łóżku, a samo podeszła do jej szafy. Wyciągnęła z niej ciepłe
ubrania i wróciła do szatynki. Przy pomocy zaklęcie wysuszyła jej włosy i
bieliznę, po czym podała ciuchy.
-
Ubierz się.
W
czasie, gdy Miona zakładała ubrania, Pansy odnalazła butelkę Ognistej i dwie
szklanki. Jednak, gdy tylko brązowooka ujrzała Whisky, chwyciła ją i pociągnęła
spory łyk z gwinta. Pansy usiadła obok i przytuliła ją do siebie.
-
Powiesz mi, co się stało?
Zapytała,
widząc, że Gryfonka przestała już szlochać, jednak ta potrząsnęła przecząco
głową. Nie miała teraz ani siły, ani ochoty, aby o tym mówić, to było ponad jej
siły.
-
Benz coś ci zrobił?
Na
wspomnienie o tym bydlaku panna Granger cała się spięła, a do jej oczu napłynęła
nowa fala łez. Ponownie pociągnęła z butelki, chcąc w jakiś sposób zagłuszyć
swoje myśli. Przez cały czas zadawała sobie jedno pytanie: dlaczego akurat ją
to spotyka? Jak nie pijani faceci w dyskotece, to napalony Ślizgon, to teraz
jeszcze nienormalny nauczyciel! Przecież to się w głowie nie mieści! Czemu
wszyscy uwzięli się akurat na nią? Z Nottem było tyle dobrze, że nic nie
pamiętała, ale reszta…
-
Hermiona, błagam cię, powiedz coś.
Poprosiła
w końcu Pansy, coraz bardziej się niepokojąc.
-
On…
Zaczęła,
ale głos odmówił jej posłuszeństwa.
-
Czy on cię skrzywdził?
Pansy
wiedziała, że to trudne dla jej przyjaciółki, ale musiała to wiedzieć, w innym
przypadku zaraz mogłaby oszaleć z niepokoju.
-
Nie, ale chciał.
Wyrzuciła
w końcu z siebie, odstawiając butelkę i chowając twarz w dłoniach. Z jednej
stronie pannie Parkinson kamień spadł z serca, ale z drugiej poczuła jak zalewa
ją fala wściekłości. Wiedziała jednak, że na to przyjdzie czas potem, teraz
ważniejsza była Hermiona.
-
Jestem przy tobie. Obiecuje, że on już nigdy cię nie skrzywdzi. Opowiedz mi
proszę, co tam się stało.
Pansy
wiedziała, że szatynka nie może tego dusić w sobie, bo wtedy to wszystko może
ją przerosnąć i po prostu nie da sobie z tym rady. Hermiona westchnęła ciężko, ale zaczęła
mówić. Pomimo łez spływających po jej policzka, opowiedziała przyjaciółce
wszystko ze szczegółami. Pansy słuchała uważnie, przez cały czas przytulając do
siebie Gryfonke, aby dodać jej otuchy.
-
A wiesz, co jest najgorsze? Jutro mam kolejny szlaban, a on ma moją różdżkę.
Zakończyła
zrezygnowana Miona, przytulając do siebie Lucy, która przez cały czas siedziała
obok niej.
-
Mam pewien pomysł, co zrobić z tym frajerem, ale wszystko powiem ci jutro.
Przez
chwilę siedziały w ciszy, po czym znowu odezwała się Ślizgonka.
-
Draco się o ciebie martwi.
Szatynka
spojrzała na przyjaciółkę z niezrozumienie wypisanym na twarz. W ogóle nie
myślała dzisiaj o Malfoy, a i nie widziała go od obiadu.
-
No podobno cię szukał, a gdy znalazł i chciał zatrzymać, to dałaś mu w twarz,
zwymyślałaś i uciekłaś.
Hermiona
spojrzała na nią jak na wariatkę, ale po chwili pokojarzyła fakty.
-
Na Merlina, ja nie wiedziałam, że to był on. Ledwie uciekłam od Benza, a ktoś
łapie mnie tak znienacka, spanikowała.
-
Rozumiem cię, musisz tylko wytłumaczyć to…
-
Nie! Chłopaki nie mogą się o tym dowiedzieć.
-
Ty chyba żartujesz?!
-
Pansy, oni dostaną szału, a Malfoy to już w ogóle wpadnie w furię. Ja nie chcę,
żeby przeze mnie narobili sobie problemów. Mówiłaś, że masz plan, więc
poradzimy sobie same.
Ślizgonka
musiała się z nią zgodzić. Chłopaki są zbyt porywczy i na pewno zrobiliby coś
głupiego, a w szczególności Smok. Może i chętnie by zobaczyła Roger ze
zmasakrowaną buźką, ale nie taki kosztem. Poza tym miała już plan.
-
Pansy?
-
Tak?
-
Mogłabyś zostać ze mną na noc? Nie chcę być sama.
-
Jasne.
Obie
dziewczyny szybko wskoczyły w piżamy Miony i już po chwili leżały pod kołdrą, a
pomiędzy nimi Lucy. Sen przyszedł do nich zadziwiająco szybko, gdyż obie były
wykończone dzisiejszym dniem.
Witam :)
Jednak udało mi się skończyć
rozdział wcześniej :D Co o nim myślę? Hmm osobiście jestem z niego zadowolona,
ale ocenę pozostawiam wam.
Wiem, że motyw z próbą gwałtu pojawi
się w mojej historii już po raz trzeci, ale obiecuje, że to ostatni raz. Co nie
oznacza, że wszystko będzie już cudownie, to by było za proste :D
Dziękuje wam oczywiście, że ze mną
jesteście. Nie wiem, co bym bez was wszystkich zrobiła. Jesteście kochani ♥
Pozdrawiam A♥
Omm z każdym rozdziałem jest coraz ciekawiej *.* kocham twojego bloga!!
OdpowiedzUsuńZaczynam nadrabiać zaległość. Dopiero 5 rozdział, ale piszesz super i w ogóle mało błędów.
OdpowiedzUsuńI zapraszam na mój blog
http://drarry-truestory.blogspot.com/
Tak na początek to rozdział super ;)
OdpowiedzUsuńNo a teraz... Nosz kurde ale z tego Benza bydlak! Normalnie powinni go z hukiem wyrzucić ze szkoly i jeszcze za to zamknąć w Azkabanie. Może tam by ochłonął. Nie wiem za kogo on się uważa, myśli, że może mieć każdą. Biedna Miona. No i jeszcze za tą całą sytuację oberwał niczego nieświadomy Draco. Ciekawe też co wymyślą dziewczyny. Oby coś takiego co utemperuje tego Benza. Choć z jednym się zgodzę z Herm - jakby powiedziała o tym co się stało chłopakom to by niemale piekło zrobili no i wpakowali by się w niemałe kłopoty,
A tak swoją drogą to naszej Mionce nieźle się zmienił charakterek ;)
Pozdrawiam
Czemu tak szybko skończyłaś ?!?
OdpowiedzUsuńJestem tak podekscytowana ze nie umiem o nieczynne innym myśleć ...
Nmg sie doczekać kolejnego rozdziału :3
Pozdrawiam Martyna :)
Te gwałty Twojego autorstwa nigdy mi się nie znudzą. Umiałabyś może napisać scenę gwałtu zakończonym śmiercią? Bo planuję umieścić taką scenę w moim opku fantasy, a kompletnie się na tym nie znam. Oczywiście odwdzięczyłabym Ci się za to jakoś. Jeśli się zgadzasz, to napisz do mnie na jednym z moich blogów, OK? Lub na gg, jak wolisz. ;>
OdpowiedzUsuńTo teraz przejdźmy do tego, co muszę Ci napisać (wybacz).
Masz tam kilka błędów. Musisz sobie posprawdzać zanim opublikujesz, jak już (chyba) pisałam. Dodatkowo męczy mnie ta sprawa z Benzem, przecież to podchodzi pod molestowanie. One to powinny zgłosić do Ministerstwa, a nie wymyślać jakieś swoje plany... No ale to chyba tylko moja opinia xD Zresztą - rób jak uważasz, to Twój blog.
Pozdrawiam i weny życzę!
xoxo
Sakura
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńTraszkę żal mi Draco, dostał w twarz, a nawet nie wie za co...
Ale, cóż...
Ciekawi mnie na jaki pomysł wpadła Pans.
Pozdrawiam i życzę weny
http://victoria-baker-gordon.blogspot.com/
Mam przeczucie, że przez to, że Miona nic nie powie o próbie gwałtu wynikną jakieś problemy. Ale to tylko moja wyobraźnia. Tak w ogógle Draco dostał w twarz, haha dobre ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Biedna Miona..:(
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Pansy wymyśliła cos naprawdę podłego:)
życzę weny i czekam na kolejny rozdział!!
Skurczybyk... ale miałam De ja vu, bo zdawało mi się, że początek już czytałam O.o
OdpowiedzUsuńNiech Draco mu da nauczkę! :D
Jejciu kazałaś długo czekać... Co prawda warto było. Jestem zafascynowana. Jeden z lepszych rozdziałów. Owszem, w tym opowiadaniu zakochana byłam od początku ale teraz to coś wspaniałego.
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham takie akcje! :D
Pozdrawiam i życzę weny.
dark-family-dtb.blogspot.com
Hej.:)
OdpowiedzUsuńRozdział genialny.:) Bardzo dobrze opisana próba gwałtu. Fajnie też ukazałaś emocje, jakie zawładnęły Mioną po tym całym wydarzeniu. Naprawdę jest to jeden z twoich lepszych rozdziałów.
Życzę weny.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com
Rozdział bardzo fajny, biedny Draco, w twarz dostał za nic. ;) Szkoda, że mu nie powiedziała, jakby Draco dostał go w swoje ręce... Życzę weny i czekam na nexta
OdpowiedzUsuńJak Draco się dowie to zabije tego kretyna i dobrze zrobi!!! Biedna Miona! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!!
OdpowiedzUsuńOoo cholera! No tego to się nie spodziewałam..
OdpowiedzUsuńPrędzej czy później i tak Draco się dowie..
Jestem ciekawa jaki plan ma Pansy :D
Czekam na kolejny! ;*
Uwielbiam twojego bloga. Piszesz po prostu prześwietnie. Co do rozdziału dobrze, że Hermiona dała Dafne w twarz należało jej się. A co do Benza mam nadzieję, że dziewczyny wymyślą jakąś bardzo bolesną zemste. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny Kasiuu98
OdpowiedzUsuńJak zwykle u Ciebie nie brakuje akcji *u*
OdpowiedzUsuńGdy się dowiedziałam że Mionka będzie miała dwa szlabany z tym kretynem to się sama zaczęłam bać.
Ajć i nie mogę się już doczekać nn :3 WENY!!!
Matko bosko..... Weź niech Draco mu wpier*doli tem Benzowi.... Biedna mionka :P Czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita (to do autorki) a twoje rozdziały przyprawiają mnie o bóle głowy (w pozytywnym znaczeniu :P ). Nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Pozdrawiam i życzę pomysłu na kolejny rozdział !!! :P
OdpowiedzUsuńPisz dalej...
OdpowiedzUsuńNie no nie spodziewałam się tego.
Czekam na kolejny.
M.
Co za Benz, wiedziałam, że będzie próbował coś zrobić Mionce. Oby Pansy wymyśliła jakiś podły plan. Liczę, że wymyślisz coś okrutnego, ale to by było za piękne, żeby było prawdziwe. :D
OdpowiedzUsuńBardzo realistycznie opisałaś próbę gwałtu. Rozdział ogółem mi się podobał, ale był bądź co bądź dosyć przygnębiający. Czekam niecierpliwie na następny.
Pozdrawiam, Maadź.
www.dramione-impossible-love.blogspot.com
Rozdział fajny, ale powoli zaczyna mnie irytować to, że Hermionie ciagle się coś dzieje, w każdym rozdziale. Jeszcze niedawno miała połamane kości, potem zepchnięto ją ze schodów, potem obraz, teraz próba gwałtu i to wszystko w krótkim czasie. Cieszę sie, że masz tyle pomysłów, ale nie przesadzaj z tym tak.
OdpowiedzUsuńP.S. Jestem ciekawa, kiedy Draco i Hermiona w końcu pójdą do łóżka...
Pozdrawiam i życzę weny, Asix
Zabić Benza!!
OdpowiedzUsuńNasłać na niego Malfoy`a i Zabbiniego i Pottera i Pansy i Ginny i zamordować a wcześniej wykastrować!!!
No nie, ale się zdenerwowałam. A tak to rozdział super pozdrawiam i czekam na kolejny
~Olciak
sm-przerwanatradycja.blogspot.com
Jeju.. wspaniały:)!
OdpowiedzUsuńDziękuje za poinformowanie o notce!:)
A tymczasem zapraszam do mnie na nową notkę!:)
http://www.dramionemoimzyciem.blogspot.com/
E tam, co z tego, że trzeci raz. Za każdym jednym czytam z takim napięciem, że aż spinam mięśnie. Świetny rozdział. Mam nadzieję, że zemszczą się na nim, bo szczerze mówiąc ten cały Benz już mnie zaczyna nieźle irytować.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i pozdrawiam,
DiaMent.
Jak można być takim CHAMEM żeby nie użyć gorszego słowa, jak Roger?! No jak?
OdpowiedzUsuńNauczyciel chciał wykorzystać swoją uczennicę!
Przecież tak być nie może... Gorsze jest to, że takie rzeczy dzieją się nie tylko w opowiadaniach...
Co do rozdziału... Hmm... Był bardzo emocjonujący i fajny :)
Spodobał mi się. Bardzo dobrze opisałaś wszytskie sytuacje.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;D
Odiumortis.
Z każdym rozdziałem robi się coraz bardziej ciekawie... *.*
OdpowiedzUsuńŻyczę meeega dużo weny!!! I czekam na NN!!!
Julie
Powiedz mi: Ty tak naprawde kochasz te zwierzęta,że wpychasz jak nie tego poprzedniego to Lucy wszędzie.I drugie to fakt ciągle cos sie dzieje tej Hermionie,rozumiem główna bohaterka itd.ale to robi się irytujące.
OdpowiedzUsuńTak wgl to uwielbiam twojego bloga tylko są to 2 rzeczy które mnie przynajmniej irytują.
Biedny Draco dostał za nic ;c
Mimo wszystko dobrze miec taką przyjaciółkę jaką jest Pansy.
Ciekawa jestem kiedy dasz nam przeczyta jakąś pikantną scene między głównymi bohaterami ;>
Także czekam na kolejny rozdział
Życzę weny
~`Laura
Robi się interesująco *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny roździał ;) ~ Martyna
Nie ma to, jak dawanie komuś w twarz za nic xd
OdpowiedzUsuńCholerny Benz, debil -.-
Ale z tego Benza bydlak! Mam nadzieję, że dziewczyny go pięknie załatwią
OdpowiedzUsuńCiekawe jak Miona wytłumaczy swoje zachowanie Draco...
Rozdział jak zawsze genialny, życzę weny i czekam na kolejny.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Spoko
OdpowiedzUsuńNormalnia aż się we mnie zagotowało jak czytałam co ten idiota chciał zrobić Mionie! Uważam, że Smok i Diabeł powinni się dowiedzieć o tej próbie gwałtu. Rozdział jak zawsze mi się podoba, bo przecież muszą być jakieś komplikacje :) nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, życzę dużo weny :*
OdpowiedzUsuń~Ania
Nareszcie rozdział! Niech Miona powie McGonnagall o Benzie i niech go wykastrują i dadzą w pysk xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Koalka Koalkowa
P.S. Dracuś to słodziak! *.*
U Ciebie jak zawsze szalona akcja trwa i trwa! Tutaj absolutnie nie można się nudzić! :)
OdpowiedzUsuńA ten cały Benz... mam nadzieję, że dostanie za swoje!
-----
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Znalazłam twojego bloga przez przypadek i powiem Ci, że nie żałuję ! To jest super, mega, cudowne ! Jak ty dziewczyno cudownie piszesz ! Pochłonęłam w zawrotnym tempie wszystkie rozdziały ! Ten cały Benz, to idiota, nie lubię go...A Draco, moje Dracze, o boże jak ja go lubię ! A może kocham ? No cóż...Kiedy nowy rozdział ? A ile ogółem przewidujesz rozdziałów na całą historię ?
OdpowiedzUsuńChuda :***
*_*_*_*_*
TO JEST ZAJEBISTE. Biedna Mionka... zawsze coś ją złego spotyka. Dafne suka.. zabiłabym ją najchętniej tak jak Benza. Nie rozumiem Benza ale to nic jeszcze dużo rozdziałów do końca więc na pewno zrozumiemxdd A Draco mnie trochę zdenerwował. Mógł za nią pobiec czy coś a nie zrobił tak jak ona chciała... masakra. Czekam na następny! :**
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dark Liliane
Kolejny zły dzień dla Hermiony.. Biedna dziewczyna.. Ten cały Benz już mnie wkurza ! Dupek ! czekam na zemstę dziewczyn :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam, Dramione True Love :)
Rozdział genialny <3.
OdpowiedzUsuńNiestety Hermionie los nie sprzyja :c.
Cóż, czekam, aż w końcu spotka ją coś dobrego :).
Pozdrawiam :)
http://wojowniczki-losu.blogspot.com/
Ah super rodział. Przez chwile bałam sie, że Hermiona nie da rady uciec :o
OdpowiedzUsuńCzekam na next i życze duuużo weny. :*
bowszystkocodobre.blogspot.com
Lubie jak Benz próbuje zgwałcić Mione bo fajnie piszesz opisy c; możesz teraz pomyśleć że jestem chora albo zboczona ale ja po prostu lb takie momenty bo one wywołują taki dreszczyk ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam /s
Co z tego, że motyw się powtarza jak po raz kolejny jest ciekawie xD Ciekawe co Pan wymyśli, mam nadzieję, że ten Benz dostanie za swoje :) Jakby Draco się o tym dowiedział...No i niech Malfoy się na nią nie gniewa, no.
OdpowiedzUsuńRzuciło mi się w oczy, że napisałaś -5 punktów dla Gryffindoru. Wydaję mi się, że ,,dla'' automatycznie znaczy dodatnie. Zastąpiłabym to na Gryffindor traci 5 punktów ;)).
Czekam na następny, ciekawe co się będzie działo po tej sytuacji ze szlabanem.
Boże cudowny rozdział, że aż brak mi słów!!! Czekam z niecierpliwością na next!!!!
OdpowiedzUsuń~Nicka~
Bosz. Nie trawię Benza, psychol. biedna Miona.
OdpowiedzUsuńJ.K.
Ok... jest dobry rozdział. Mam tylko kilka uwag:
OdpowiedzUsuń1. Szok po takim ataku nauczyciela powinien być dłuższy. Hermiona zareagowała tak jakby średnio raz na tydzień ktoś ją próbował gwałcić - niby przerażona ale po pięciu minutach już jest ok. Tak, ja wiem bała się tak, że ktoś musiał z nią spać ale jej rozmowa z Pansy... Za krótko, za szybko, za mało strachu.
2. Coś mi się nie podoba jeśli chodzi o Hagrida. Może to te dwa "cholibka" pod rząd? On aż tak często tego nie mówił... A może to coś innego? Hagrid wydaje się po prostu takim pięcioplanowym bohaterem od którego nawet wieszak na kurtki jest ważniejszy. Spójrz jak opisujesz (prawie) wszystko a Hagrida zbywasz w kilkunastu zdaniach... Za krótko, tak jakby był nic nie ważną wstawką...
3. Zgadzam się z kol. Asix z dnia 2 listopada: nie przesadzaj tak z uszkadzaniem Hermiony bo to po pewnym czasie staje się dość nudzące. Przydałaby się jakaś kłótnia z Malfoyem... Albo w ogóle trochę więcej Malfoya na pierwszym planie... Może zamiast mordować Hermionę w 42 rozdziale (bo 41 znowu będzie o Rogerze) przypomnisz postać Rona i ktoś się zainteresuje co się z nim dzieje?
Ogólnie dobrze piszesz (coraz lepiej z rozdziału na rozdział) ale nie przesadzaj z niektórymi wydarzeniami. I nie skracaj na siłę innych wydarzeń:)
Pozdrawiam :)
No nie co za zakichany skurwiel!
OdpowiedzUsuńJa bym mu tak okopała jaja żeby mu się odechciało molestować Mione.
Ciekawe co Pan ma za plan??
I jak Hermiona wytlumaczy sie Draconowi ?
Akcja z Greengrass byla genialna! ;]
Go go Granger!! dokop wywłoce Greengrass!!! A co do Rogera... Grrr przeklęty, nienormalny, stuknięty.. hmm a stuknięty i nienormalny to jest to samo no nie? e tam mniejsza o to. Po prostu brak słów na tego profesorka! Zboczeniec jeden!! Niech go w końcu wywalą, będzie spokój!
OdpowiedzUsuńFundujesz Mionce same atrakcje :) Rozdział świetny :)
zapraszam do siebie są już rozdziały na obu blogach. Pozdrawiam DraMion
http://dramion-zycietowielkaniewiadoma.blogspot.co.uk/
http://elton-zakochaniuczniowie.blogspot.co.uk/
Nie wiem czy wcześniej ci komentowałam czy nie. Ale rozdział boski!!!! Same emocje. Debilowaty Benz niech go wywalą na zbity pysk z tej szkoły. Wgl szkoda Miony ona tyle musi przeżywać :( A co do Draco jak zawsze świetnie <3 rewelacyjna akcja z tym uderzeniem Miony :D można było sie pośmiać haha i ta próba gwałtu... niezłe, really. Poza tym z każdym rozdziałem jest coraz mniej błędów i bardzo mnie to cieszy (mam wyczucie w ortografii). Coś jeszcze chciałam dodać... A właśnie jakaś kłótnia z Malfoyem? Dawno nie było a kocham te ich sprzeczki <3 No nie wiem to chyba tyle. Czekam na nową notkę. Co tym razem wymyślisz? Życzę weny. Do następnego.
OdpowiedzUsuńBellatrix
PS. zapraszam: dla-milosci-warto-cierpiec.blogspot.com
Kurwa, zabije Benza !!!!!!!!!!!!!!!!! Jaki gnój !!!!!!!!!!!!!!!111111
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
Nie chciałabym mieć takiego nauczyciela . Mam nadzieję , że dostanie za swoje .
OdpowiedzUsuń"Świadkami" a nie "światkami", mówi się "świadek" a nie "światek"..."nieprawda" razem, "ze wściekłości" nie "z wściekłości", "kulejąc" nie "kuląc", "oddałaby" razem.
OdpowiedzUsuńBenz ty pieprzony kutasie, już dziewuchy Cię urządzą.
Pozdrawiam :)