sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 40


Weekend minął bardzo szybko i nim ktokolwiek się obejrzał zaczął się kolejny tydzień. Prawie całą niedzielę Prefekci Naczelni spędzili w Pokoju Życzeń. Stworek dostarczał im jedzenie, więc nie musieli wychodzić nawet na posiłki. Zjawili się dopiero na kolacji, gdzie przyjaciele zasypali ich milionem pytań. Oczywiście jak to zwykle oni wymigali się od odpowiedzi i zwinnie zmieniali temat. W poniedziałek rano Hermiona, jak to zwykle ona, wstała dość wcześnie. Zeszła z łóżka, przeciągając się niczym kotka. Miała dzisiaj wyjątkowo dobry humor. Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej ubrania. Tanecznym krokiem udała się do łazienki, aby nieco się ogarnąć. Nie zajęło jej to wiele czasu, więc już po 20 minutach była gotowa. Wyszła z łazienki, nie patrząc przed siebie, czego skutkiem było to, że wpadła prosto w ramiona Dracona.


- Aż tak cię do mnie ciągnie?

Zapytał zalotnie, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie.

- Nie pochlebiaj sobie Malfoy, na ciebie mogą lecieć co najwyżej muchy albo taka Greengrass.

- Auć, zabolało.

- Nie dramatyzuj.

Pod wpływem impulsu, cmoknęła go szybko w usta, po czym wyplatała się z jego uścisku.

- Ktoś tu ma dzisiaj dobry humorek.

Stwierdził blondyn, wodząc wzrokiem za Gryfonką, która była już przy drzwiach swojej sypialni.

- Dokładnie.

Nie mógł się nie uśmiechnąć. Jej radość była zaraźliwa. Wszedł do łazienki i wziął szybki prysznic. Gdy był już gotowy wrócił do salonu, gdzie czekała na niego Hermiona.

- No lwico, zbieraj się, idziemy na śniadanie.

Szatynka skinęła tylko głową i dołączyła do Ślizgona. Przez całą drogę śmiali się praktycznie ze wszystkiego. Nawet, gdy siedzieli już przy stole Slytherinu dobry humor ich nie opuszczał.

- Czy wy się aby na pewno dobrze czujecie?

Zapytał podejrzliwie Diabeł, widząc Prefektów prawie pokładających się ze śmiechu.

- Oczywiście, a wręczy bym powiedziała, że wspaniale.

Brązowooka opanowała się nieco i w końcu zabrała za jedzenie. Śniadanie upłynęło im bardzo szybko, więc gdy tylko zabrali z dormitorium torby, ruszyli na lekcje. Pod klasą byli jako jedni z pierwszych. Nauczyciele dawali im dzisiaj nieźle popalić. Był dopiero poniedziałek, a oni już mieli do napisanie 4 eseje nie mówiąc o ilości materiału do przyswojenia. Godziny ciągnęły się niemiłosiernie, dlatego też wszyscy odetchnęli z ulgą, gdy zmierzali na ostatnią dziś lekcję – OPCM. Prefekci stali już pod klasą, gdy nagle usłyszeli krzyk.

- Hermiona!

Szatynka odwróciła się i ujrzała zmierzającą ku niej pannę Anes.

- Lizy.

Gryfonka jak to miała  w zwyczaju, na powitanie przytuliła do siebie dziewczynkę.

- Co u ciebie słoneczko?

- Mam do ciebie prośbę.

- O co chodzi?

- Mam teraz oddać esej na transmutacje, ale nie wiem, czy dobrze go napisałam. Szukałam cię wczoraj cały dzień, ale nie znalazłam.

- Yyy… byłam zajęta, ale przejrzę go teraz.

- Tylko, że mam go w torbie.

Szatynka zamyśliła się na chwilę. Zaraz zacznie się lekcja, a nie chciała narażać się Benzowi, z drugiej jednak strony nie mogła zawieść dwunastoletniej Ślizgonki.

- Draco, gdybym nie zdążyła powiedz, że Hagrid mnie wzywał, a my chodźmy.

Nie czekając nawet na reakcje Smoka, chwyciła blondynkę za rękę i ruszyły przed siebie. W czasie niedługiej znajomości pomiędzy dziewczynami narodziła się swego rodzaju więź, która szczególne służyła Lizy. Dzięki pannie Granger stała się bardziej pewna siebie i otwarta. Hermiona również bardzo polubiła Ślizgonkę, a najwięcej radości czerpała z tego, że blondynka zaczyna się zmieniać i to między innymi dzięki niej. W tej małej odnalazła młodszą siostrę, która od zawsze chciała mieć. W końcu dotarły po klasę Transmutacji, a Lizy od razu podała szatynce pergamin z pracą domową. Ta zaczęła szybko przeglądać tekst, co jakiś czas stukając w niego różdżką. Po około pięciu minutach skończyła.

- Całkiem nieźle, miałaś tylko dwa błędy, więc gratuluje.

Lizy z szerokim uśmiechem odebrała swój esej.

- Dziękuję.

- Nie ma za co, ale teraz muszę już iść.

W tym momencie zadzwonił dzwonek, więc Hermiona pomachała tylko blondynce, po czym szybkim krokiem ruszyła do klasy OPCM. Miała cichą nadzieje, że dziś wyjątkowo Roger nie przyjdzie na czas. Jednak, gdy dotarła na miejsce i zauważyła, że nie ma tam nikogo już wiedziała, że nie ma szczęścia. Wzięła głęboko oddech i zapukała.

- Proszę!

Nacisnęła na klamkę i niepewnie weszła do środka.

- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie, ja…

- -5 punktów dla Gryffindoru i proszę usiąść tutaj.

Nauczyciel wskazał na ławkę znajdującą się tuż przed jego biurkiem. Miał dziwny wyraz twarzy, a jego oczy niepokojąco błyszczały.

- Ale ja siedzę z Draconem.

Powiedziała, a profesor ledwie zauważalnie uniósł kąciki ust.

- W takim razie szlaban panno Granger.

- Słucham?!

Niedowierzała w to, co słyszy. Co ona niby takiego zrobiła?

- Szlaban, dziś u mnie w gabinecie o 20 i jutro też.

- Ale za co?!

- Spóźniła się pani, teraz ze mną dyskutuje, mam wyliczać dalej, czy zajmie pani w końcu miejsce? No chyba, że życzysz sobie jeszcze jeden szlaban.

Hermiona z trudem powstrzymała się, aby nie zwymyślać profesora. Co on sobie wyobrażał? To było niesprawiedliwe! Wiele osób robi gorsze rzecz i co najwyżej są im odejmowany punkty, a ona za jedno spóźnienie zarobiła dwa szlabany. Z zaciśniętymi pięściami podeszła do ławki i zajęła swoje tymczasowe miejsce. Wyjęła podręcznik i zaczęła czytać dzisiejszy temat, byleby zająć czymś myśli. Powoli gniew zaczął ustępować, a zastąpił go niepokój. Cały czas miała w pamięci sytuacje z walentynek. Od tego czasu nie wydarzyło się już nic takiego, choć Benz nadal zachowywał się w stosunku do niej dość niestosownie. Nie wiedziała jednak, czego się może po nim spodziewać, gdy będą sami. Przez to wszystko nie mogła się skupić. Po kilka razy czytała to samo zdanie, a i tak nie wiedziała, o co w nim chodzi. Czas dłużył jej się niemiłosiernie, ale w końcu zabrzmiał upragniony dzwonek. Jak najszybciej zabrała swoje rzeczy i prawie wybiegła z klasy. Temu wszystkiemu z niepokojem przyglądał się Draco. Perspektywa zostawienie Granger sam na sam z tym bydlakiem ani trochę mu się nie podobała. Poczekał aż wszyscy wyjdą z klasy, po czym podszedł do nauczyciela.

- O co chodzi?

Zapytał Roger, nawet nie kryjąc swojej niechęci do blondyna.

- Zrób coś Granger, a cię zabiję. 

Warknął, patrząc nauczycielowi prosto w oczy, po czym po prostu wyszedł.

- Bez obaw, będzie w dobrych rękach.

Powiedział Benz sam do siebie, uśmiechając się przebiegle.

*****

W tym czasie Hermiona dotarła już do swojej sypialni. Miała zamiar wybrać się z Lucy na spacer, gdyż to zawsze ją odprężało. Szybko się przebrała i zapięła suczkę na smycz. Gdy już miała wychodzić z pokoju zorientowała się, że w drzwiach stoi Draco. Nie spodziewała się go tam, więc przestraszona cofnęła o krok.

- Czy ty się w końcu nauczysz pukać?

Zapytała z wyrzutem, ale Smok wydawał się być niewzruszony jej tonem.

- Gdzie idziesz?

- Na spacer.

- Nie.

- Słucham?

- Nie.

- Nie będziesz mi mówił, co mam robić.

Skrzyżowała ręce na piersi, patrząc na niego wyzywająco, na co blondyn zaśmiał się tylko.

- Dobra powiem jaśniej, idziesz na obiad, a czy po dobroci, czy też nie, to zależy tylko i wyłącznie od ciebie kochanie.

- Ale ja obiecałam Lucy spacer, teraz.

Próbowała przemówić mu do rozsądku jakimiś argumentami, gdyż wiedziała, że nie żartuje.

- Nie ma problemu, bestia pójdzie z nami, a ty w końcu przestań się ze mną kłócić. I tak wiesz, że postawie na swoim.

Odebrał jej smycz i ruszył w stronę drzwi. Wkurzona dziewczyna, nie mając zbytnio innej alternatywy, ruszyła za nim.

- Jesteś bezczelny.

Mruknęła tylko, w ramach podsumowanie jego zachowania.

- To ja tu o ciebie dbam, a ty tak mi się odpłacasz? Niewdzięcznica.

Przekomarzali się tak, aż do Wielkiej Sali. Gdy weszli do środka wszystkie pary oczu zwróciły się w ich stronę. Lucy była rozpoznawalna w całej szkole, między innymi dlatego, że w Hogwarcie, nie licząc Kła, była jedynym psem. Prefekci wraz z suczką skierowali się do stołu Slytherinu, gdzie rzecz jasna poprowadził ich Draco.

- Cóż to się stało, że nasza królewna zawitała z wami na obiad?

Zapytał Diabeł, gdy trójka przybyszy była już wystarczająco blisko.

- Idziemy potem na spacer.

- Chyba chciałeś powiedzieć, że one idą.

Brunet widząc pytając spojrzenie kumpla, w geście załamania, przejechał sobie otwartą dłonią po twarzy.

- Smoku, dzisiaj mamy trening teoretyczny. Mówiłeś w zeszłym tygodniu, że koniecznie mamy się dzisiaj spotkać, bo musisz w końcu przedstawić nam nową taktykę.

Blondyn po chwili wszystko sobie przypomniał. Istotnie sam tak mówił, gdyż niebawem rozpoczyna się sezon Quidditcha, ale teraz jakoś średnio mu to odpowiadało.

- Zapomniałem.

- Czyli idziemy same.

Żachnęła się szatynka, unosząc dumnie głowę. W sumie to taki obrót sprawy jej odpowiadał. Dzisiaj miała ochotę pobyt trochę sama.

- Lucy słońce, połóż się obok ławki.

Pies natychmiast spełnił polecenie właścicielki, a Prefekci również zajęli swoje miejsca.

- I ty nie chciałaś iść na obiad?

Zadrwił Draco, widząc sporą porcję jedzenia na talerzu Gryfonki.

- Nie bądź głupi Malfoy, przecież Lucy też musi coś jeść.

Jak na potwierdzenie tych słów podała suczce kawałek mięsa, który ta przyjęła z dużym entuzjazmem. Przyjaciele jedli w spokoju, dyskutując z sobą w międzyczasie, chłopaki o zbliżającym się meczu, a dziewczyny o egzaminach. Nagle jednak przerwał im rozpaczliwy pisk psa. Hermiona z prędkością światła odwróciła się i ujrzała Lucy, która poderwała się ze swojego miejsca, kulejąc na jedną łapę. Spojrzała wyżej i ujrzała stojącą nieopodal Dafne, na której twarzy gościł złośliwy uśmiech.

- Ups, nie zauważyłam tego pchlarza.

W szatynce wszystko się zagotowało. Wiele rzeczy jest w stanie darować, ale nie jeśli dotyczą one jej maleństwa.

- Ty wywłoko.

Warknęła, zrywając się z miejsca. Nim ktokolwiek zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, pięść brązowookiej wylądowała na nosie Ślizgonki. Wszyscy zastygli w bezruchu. Nie mogli uwierzyć, że są światkami tego wydarzenia, które przed sekundą miało miejsce.

- Jeszcze raz choć zbliżysz się do Lucy, a gorzko tego pożałujesz.

Jej oczy ciskały błyskawicami, a ręce trzęsły się z nerwów. Teraz jak nigdy dotąd pragnęła zadać tej wywłoce ból.

- Panno Granger!

W tym momencie otrząsnęła się Minerva McGonagall i już po chwili była przy dziewczynach.

- Może mi pani powiedzieć, co to niby miało znaczyć?

Zapytała surowym głosem dyrektorka, ale szatynka była niewzruszona. Dafne w stu procentach zasłużyła na to, co dostała, bez względu na konsekwencje.

- Ta idiotka…

- Proszę się wyrażać.

- Przepraszam, ta uczennica z premedytacją okaleczyła mojego psa.

- To nie prawda pani profesor. Ja tylko przechodziłam, a ten kundel pałętał się pod nogami.

- Kłamiesz!

- Panno Granger!

- Nie pozwolę, żeby jakaś pusta lala krzywdziła mojego psa!

Cała aż wrzała z wściekłości. Czy wszyscy się dzisiaj na nią uwzięli? A pomyśleć, że jeszcze rano miała tak dobry humor, po którym teraz nie było już ani śladu. Draco obserwował całą sytuacje z niemałym szokiem. Tak wściekłej Granger jeszcze nie widział, nawet po numerze Zabiniego w walentynki była bardziej opanowana. W pewnym momencie uznał, że czas wkroczyć do akcji, bo to wszystko może się skończyć bardzo źle. Podniósł się więc z miejsca i podszedł do szatynki.

- Pani dyrektor, Greengrass naprawdę zrobiła to celowo.

Złapał Hermionę za rękę, aby nieco ją uspokoić, jednak nie przyniosło to żadnych rezultatów. Dziewczyna nadal wyglądała jak tykająca bomba zegarowa, która lada moment ma wybuchnąć.

- Co nie zmienia faktu, że zachowanie panny Granger było skandaliczne. Takie postępowanie nie przystoi damie, a tym bardziej Prefekt Naczelnej. Jednak ze względu na to, że to pierwszy taki wybryk, odejmuje pani 30 punktów i proszę bezzwłocznie przeprosić pannę Greengrass.

Miona spojrzała na kobietę z politowaniem, a potem przeniosła swój wzrok na Ślizgonkę, która uśmiechała się złośliwie. Najchętniej znowu by jej przywaliła, ale wolała nie narobić sobie jeszcze większych kłopotów.

- Nie ma mowy, co najwyżej mogę ją ostrzec, że ma się trzymać z daleka od mojego psa, bo jak nie to gorzko tego pożałuje.

Teraz mówiła spokojnie, ale wyglądała jeszcze groźniej.

- Do widzenia pani dyrektor.

Powiedziała jeszcze tylko, po czym wyrwała rękę z uścisku Dracona i kucnęła przy Lucy.

- Idziemy maleńka.

Suczka lekko kuląc podniosła się. Hermiona posłała Dafne mordercze spojrzenie, po czym z dumnie uniesioną głową ruszyła do wyjścia. Najchętniej wyszłaby stąd jak najszybciej, ale nie chciała przeforsowywać Lucy, póki nie wiedziała, co jej jest.

- Zaraz będziemy w Skrzydle Szpitalnym.

Po chwili tak jak powiedziała były na miejscu. Za pomocą zaklęcie położyła psa na łóżku, a sama poszła po uzdrowicielkę.

- Witaj kochana, co cię do mnie sprowadza?

Zapytała kobieta, gdy tylko Gryfonka weszła do jej gabinetu.

- Chodzi o mojego psa, jedna dziewucha nadepnęła jej na łapę i boję się, że mogła jej coś zrobić.

- Przykro mi, ale niewiele mogę zrobić, za to profesor Hagrid zna się na zwierzętach.

- No tak, Hagrid. Dziękuję i do widzenia.

Dziwiła się, że sama na to nie wpadła. Wróciła do Sali i za pomocą zaklęcie uniosła Lucy, po czym opuściła Skrzydło. Gdy była już przy Wielkiej Sali, usłyszała, że ktoś ją woła.

- Granger!

Odwróciła się i ujrzała zmierzającego ku niej Dracona.

- Sorry Malfoy, ale spieszę się.

- Co z bestią?

- Nie wiem, idę do Hagrida, żeby ją obejrzał.

- Pójdę z tobą.

- Nie, masz spotkanie z drużyną. Ja sobie poradzę, zobaczymy się wieczorem.

Cmoknęła go w policzek i już jej nie było. Szła szybko, dzięki czemu po chwili była przed chatką gajowego. Przez zimę nie zaglądała do niego i rozmawiali tylko w szkolę. Szczerze to stęskniła się za nim. Zapukała i po chwili drzwi się otworzyły.

- Hermiona! Cholibka, dawno cię nie widziałem, wejdź.

Rubeus odsunął się, robiąc dziewczynie przejście.

- Witaj Hagridzie.

- Przypomniałaś sobie o starym przyjacielu, co?

Zapytał mężczyzn, gdy siedzieli już przy stole.

- Hagridzie, ja nigdy o tobie nie zapomniała. Dzisiaj jednak mam bardzo ważną sprawę. Ta krowa Greengrass nadepnęła Lucy na łapę i ona teraz kuleje.

– Cholibka, zaraz ją obejrzę.

Gajowy wstał i podszedł do suczki, która aktualnie zajmowała legowisko Kła.

- No to pokaż mała, co ci jest.

Bardzo delikatnie ujął łapę suczki i zaczął ją oglądać. Hermiona w napięci czekała na to, co powie jej Rubeus. Bardzo się bała o swojego pupila, ta mała znaczyła dla niej bardzo wiele.

- Możesz być spokojna, wszystko z nią dobrze. Zrobię jej tylko okład i będzie jak nowo narodzona.

Oznajmił po chwili gajowy, po czym podszedł do komody i zaczął w niej grzebać. W końcu wrócił do suczki, trzymając w ręku miskę z dziwną mazią. Wziął jeszcze szmatę i po nałożeni leku, obwiązał nią łapę psa.

- Poleży tak chwilę i będzie dobrze.

- Dziękuję ci Hagridzie.

- E tam, to nic takiego. To jak napijesz się herbaty?

- Oczywiście.

Brakowało jej przesiadywania u Hagrida. Siedzieli i wspominali dawne czasy, a Lucy, gdy tylko Rubeus zdjął jej opatrunek, pobiegła wraz z Kłem na błonia. Spędzili tak całe popołudnie, śmiejąc się i rozmawiając. Dopiero po 19 Hermiona zdała sobie sprawę, która jest godzina.

- Na Wielkiego Merlina, jak późno! Przepraszam cię Hagridzie, ale muszę już iść.

Pożegnała się z gajowym i szybkim krokiem ruszyła w stronę zamku. Miała niewiele czasu, więc zdążyła tylko odprowadzić Lucy i już musiała iść. Prawdę mówiąc przez tą akcje z Greengrass i wizytę u Hagrida na śmierć zapomniała o szlabanie. W sumie to nie przeszkadzało jej to, bo przynajmniej nie zadręczała się tym cały dzień, ale teraz niepokój powrócił. Bardzo się denerwowała, ale co miała zrobić? Musiała jakoś przeżyć te dwa dni. Gdy stanęła przed drzwiami gabinetu Rogera ręce zaczęły jej się trząść. „Dam radę.” pomyślała, po czym niepewnie zakukała i w tym momencie wszystko podeszło jej do gardła, a ciałem zawładnęła panika. Próbowała chociaż uspokoić oddech, ale niewiele to dało.

- Proszę!

Na trzęsących się nogach weszła do środka.

- Widzę, że tym razem się nie spóźniłaś. Proszę, siadaj.

Posłusznie zajęła miejsce wskazane przez profesora, po czym spojrzała na niego wyczekująco. Ten jednak siedział tylko, wpatrując się w nią z taką intensywnością, że dziewczyna poczuła jak się rumieni i spuściła wzrok.

- Co mam zrobić?

Zapytała w końcu, chcąc przerwać tę ciszę i jak najszybciej stąd wyjść.

- Zacznij od uzupełnienie tych dokumentów, a i oddaj mi różdżkę.

Szatynka niechętnie oddała swój magiczny patyk i zabrała się do pracy. Jak się okazało dokumenty dotyczyły uczniów jej rocznika, a konkretniej podstawowych danych na temat ich edukacji z wcześniejszych lat. Siedziała, uzupełniając papiery jak najszybciej, a Roger obserwował każdy jej ruch. W pewnym momencie podniósł się z miejsca, a serce brązowookiej przyspieszyło. Z ulgą jednak odkryła, że podszedł on do szafki, po przeciwnej stronie gabinetu. Jej szczęście nie trwało jednak długo, gdyż po chwili wrócił do biurka, z tą różnicą, że tym razem stanął obok Gryfonki, trzymając w ręku dwie szklanki Whisky.

- Proszę.

Postawił jedno naczynie obok dziewczyn, a ta spojrzała na nie nieufnie.

- Nie dziękuje.

Odpowiedziała krótko, nie przerywając pracy, przez co nie zauważyła jak Roger marszczy gniewnie brwi.

- Nalegam.

Przysunął szklankę bliżej niej, a Miona dla świętego spokoju sięgnęła po naczynie. Jednak gdy już miała upić łyk trunku zdała sobie sprawę, że coś tu jest nie tak. Do jej nozdrzy dotarł zapach, który za nic nie przypominał Whisky. Mogła się założyć, że poczuła pergamin, białe róże i… męskie perfumy. „Draco!” I nagle przyszło zrozumienie – Amortencja. Hermiona nie mogła w to uwierzyć, ale była pewna swego. Teraz zaczęła gorączkowo myśleć, co ma zrobić. Intencje profesora były bardziej niż jasne, chciał ją napoić Amortencją i wykorzystać. Teraz zaczęła się cholernie bać. Nagle wpadła na genialny pomysł.

- J-ja przypomniała sobie, że piłam dzisiaj eliksir przeciwbólowy i nie mogę spożywać alkoholu.

Skłamała dość gładko i odłożyła szklane. Chwyciła pióro i ponownie zaczęła pisać. Roger powoli tracił cierpliwość. Ta Gryfonka coraz bardziej go irytowała, szczególnie, że przed jej przyjściem zdążył już sporo wypić. Opróżnił kolejną szklane i odstawił ją na biurko, po czym stanął tuż za krzesłem szatynki.

- Jesteś strasznie spięta.

Zamruczał, kładąc ręce na jej ramionach. Na ten gest brązowooka wzdrygnęła się z obrzydzenie i strachu.

- Proszę zabrać ręce.

Powiedziała stanowczym głosem, co ostatecznie wyprowadziło mężczyznę z równowagi. W jednej chwili chwycił ją za nadgarstek i pociągnął tak, że musiała wstać. Jej serce zaczęło wybijać nienaturalnie szybki rytm, gdy nauczyciel przygwoździł ją do biurka.

- Zaczynasz mnie denerwować. Chciałem być miły, ale ty oczywiście nie. Zrozum, że mi się nie odmawia.

- Proszę mnie puścić.

Załkała, czując jak do oczu napływają jej słone łzy. Jednak Roger nic sobie z tego nie robił. Pchnął szatynkę tak, że teraz leżała na biurku. Jedną ręką unieruchomił jej nadgarstki za głową. Szarpała się, ale to nie przynosiło żadnych rezultatów. Chciała go kopnąć, lecz mężczyzna ulokował się pomiędzy jej nogami, nie dając jej takiej możliwości. Czuła się tak bezradna i przerażona. Z barku innych możliwości zaczęła krzyczeć, modląc się, aby ktoś ją usłyszał.

- Pokój jest wyciszony, więc krzycz sobie do woli.

- Puść mnie!

Teraz już wpadła w prawdziwą histerię. W jej żyłach zaczęła krążyć adrenalina, a mózg pracował na dwa razy szybszych obrotach. Oddała by wszystko, byleby uciec stąd jak najdalej. Nawet nie zorientowała się kiedy z jej oczy zaczęły spływać łzy. Nagle ze zgrozą odkryła, że nauczyciel zaczął dotykać jej uda. Przeszedł ją dreszcz, który w żadnym wypadku nie był spowodowany podnieceniem. Dłoń mężczyzn sunęła coraz wyżej wywołując w niej jeszcze większą rozpacz. Wszystko w niej krzyczało, aby przestał i żeby to piekło skończyło się jak najszybciej. Czym ona zawiniała, że los tak okrutnie ją kara? Szarpała się, usiłując wyrwać, nie miała zamiaru poddać się bez walki, choć wiedziała, że jej sytuacja jest co najmniej beznadziejna. Była bezbronna, odebrano jej różdżkę, nikt nie mógł jej usłyszeć, a do tego miała do czynienie z silnym mężczyzną, który w dodatku nie był trzeźwy. Czy mogło być jeszcze gorzej?

- Kochanie zacznij współpracować, bo będzie nieprzyjemnie.

Wymruczał jej o ucha, wsuwając rękę pod bluzkę dziewczyny. Jego dotyk palił ją żywmy ogniem, a każda komórka jej ciała błagała, aby przestał. Jednak Roger nie miał takiego zamiaru. W końcu odnalazł dłonią jej pierś i po odchyleniu stanika zaczął ją brutalnie ugniatać, sprawiając dziewczynie ból, nie tylko psychiczny, ale i fizyczny.

- Teraz będziesz moja.

Powiedział, patrząc prosto w jej załzawione oczy, po czym naparł na jej wargi swoimi. Hermiona za wszelka cenę starała się przed tym bronić, ale mężczyzna był natarczywy i w końcu wepchnął jej język do ust. Czuła, że zaraz zwymiotuje. Nie mogła znieść jego bliskości, ani myśli, co ten bydlak zamierza jej zrobić. Nagle jednak zatliła się w niej iskierka nadziei. Z wielką niechęcią zaczęła oddawać pocałunek, co mężczyzna przyjął z dużym entuzjazmem. Trwało to jednak tylko chwilę. Gdy tylko panna Granger wyczuła odpowiedni moment, z całej siły ugryzła Roger w język. Poczuła w ustach metaliczny smak krwi, a Benz zawył z bólu, odsuwając się od niej.

- Ty suko!

Wybełkotał, jednak szatynka nie zważała na jego słowa. W mgnieniu oka kopnęła nauczyciela w krocze, a ten wyjąc z bólu upadł na kolana. Gryfonka jak najszybciej zeskoczyła z biurka i podbiegła do drzwi, modląc się, aby były one otwarte. Jej serce stanęło w momencie, gdy dotknęła klamki. Po chwili jednak z wielką ulgą odkryła, że zamek ustąpił. Jak burza wypadła z gabinetu nauczyciel OPCM. Biegła przed siebie ile sił w nogach, a łzy spływały po jej policzkach. Czuła ulgę, ale nadal była roztrzęsiona i zlękniona. Nie mogła zrozumieć, dlaczego los uwziął się właśnie na nią. Czy mało już wycierpiała w życiu? Czy po pokonaniu Voldemorta nie miała odetchnąć z ulgą i zacząć cieszyć się życiem, a nie zmagać z kolejny przeszkodami, które stawia na jej drodze los? Za nic nie mogła tego wszystkiego zrozumieć. Nie zważając na zmęczenie biegła dalej, nawet na chwile nie zwalniając. Jedyne czego w tym momencie chciała to zamknąć się z swoim pokoju i zniknąć. Już nigdy w życiu nie oglądać tych wszystkich ludzi. Była już bardzo blisko celu, gdy poczuła jak ktoś łapie ją w tali. Cały strach powrócił, ale obudziła się też wola walki. Nie pozwoli się skrzywdzić. W jednej chwili odwróciła się i uderzyła napastnika z całej siły w twarz.

- Nie waż się mnie dotykać!

Nawet nie spojrzała, kto za nią stoi, tylko ponownie puściła się biegiem. Draco przyglądał się jej, trzymając się za obalały policzek.

- Co ja jej niby zrobiłem?

Zapytał sam siebie i poczuł, jak ogarnia go irytacja. Szukał jej już od dobrej godziny. Gdy tylko skończył spotkanie wrócił do salonu, gdzie miał nadzieje ją zastać, ale się przeliczył. Był dosłownie wszędzie: w bibliotece na błoniach, w Skrzydle Szpitalnym, przeszukał nawet damskie toalety i nic. A teraz, gdy w końcu ją znalazł skończyło się tym, że dostał w mordę za nic. Po chwili Draco postanowił wrócić do salonu Slytherinu. Skoro Granger życzy sobie, żeby trzymał się do niej z daleka to proszę bardzo. Przez całą drogę zastanawiał się jednak, co ją ugryzło. Jeszcze po obiedzie wszystko było w porządku, a teraz ona zachowuję się jak opętana i nie dość, że go bije, to jeszcze ucieka od niego jak oparzona, nim nawet zdążył się jej przyjrzeć. Chyba nigdy nie zrozumie tej dziewczyny, co nie zmienia faktu, że nie ma zamiaru przymykać oczu na każdej jej wybryki. Wszystko ma swoje granice. Gdy w końcu dotarł do lochów w salonie zastał dwóję swoich przyjaciół, siedzących na jednej z kanap.

- A co ty tu robisz Smoku? Nie jesteś z naszą Gryfoneczką?

Zaśmiał się Blasie, gdy jego kumpel opadł na fotel naprzeciwko nich.

- Weź mi nawet nie mów.

Mruknął, przeczesując palcami włosy. Zawsze tak robił, gdy nad czymś intensywnie myślał, a teraz miał nad czym.

- Co jest stary?

- Szukałem jej przez dobą godzinę, a gdy w końcu znalazłem dała mi w pysk, krzycząc, że mam jej nie dotykać i uciekła.

Ślizgoni patrzyli na niego szeroko otwartymi oczami. Takie zachowanie ni jak nie pasował im do Hermiony. Może i bywała wybuchowa, no ale bez przesady. Nagle jednak Pansy zaczęła kojarzyć fakty i jej serce w momencie zaczęło bić szybciej.

- Tylko nie to…

Wyszeptała, po czym nie zważając na pytające spojrzenie chłopaków, zerwała się z miejsca i pobiegła w stronę wyjścia.

- Co ją ugryzło?

Zapytał blondyn, patrząc na drzwi, za którymi przed sekundą zniknęła panna Parkinson.

- Nie mam pojęcia.

W tym samym czasie Pan ile sił w nogach biegła na piąte piętro. Modliła się, aby jej przypuszczenia, nie był prawdziwe, lecz niestety wszystko na to wskazywało. Przez całe popołudnie myślała o szlabanie przyjaciółki. Chłopaki byli tak pochłonięci Quidditchem i aferą z Dafne, że kompletnie o tym zapomnieli, ale nie ona. Miała tylko nadzieję, że nie doszło do najgorszego. W końcu dotarła na miejsce. Po podaniu hasła wbiegała do salonu i od razu skierowała się do sypialni przyjaciółki, ale tam jej nie zastała. Nagle jednak usłyszała szum wody i już wiedziała, gdzie iść. Bez pukania weszła do łazienki i istotnie zastała tam Hermionę. Siedziała pod prysznicem z podkurczonymi nogami i głową ukrytą między kolanami, jednak miała na sobie bieliznę. Kran był odkręcony, więc po ciele szatynki spływała woda i była ona cała mokra. Pansy od razu zauważyła, że płacze. Podeszła bliżej i otworzyła kabinę, kucając przy przyjaciółce.

- Miona?

Zapytała łagodnie, a brązowooka od razu podniosła głowę. Jej oczy były zaczerwienione i podpuchnięte.

- Pan.

Załkała, po czym rzuciła się Ślizonce na szyję. Ta nie zważając na to, że brązowooka jest cała mokra, przytuliła ją mocno do siebie. Hermiona była lodowata, tak jak woda lecąca z prysznica, przez co jej ciałem co chwilę wstrząsały dreszcze.

- Ciii kochanie, spokojnie już tu jestem. Wstań i chodźmy do ciebie, bo zaraz się przeziębisz.

- Wszystko mi jedno.

Wydusiła z siebie, nadal zanosząc się płaczem.

- Nie opowiadaj głupot, tylko wstań.

Pomogła jej się podnieść, po czym zakręciła wodę i poprowadziła Gryfonkę do jej sypialni.

- Poczekaj tu.

Posadziła Hermione na łóżku, a samo podeszła do jej szafy. Wyciągnęła z niej ciepłe ubrania i wróciła do szatynki. Przy pomocy zaklęcie wysuszyła jej włosy i bieliznę, po czym podała ciuchy.

- Ubierz się.

W czasie, gdy Miona zakładała ubrania, Pansy odnalazła butelkę Ognistej i dwie szklanki. Jednak, gdy tylko brązowooka ujrzała Whisky, chwyciła ją i pociągnęła spory łyk z gwinta. Pansy usiadła obok i przytuliła ją do siebie.

- Powiesz mi, co się stało?

Zapytała, widząc, że Gryfonka przestała już szlochać, jednak ta potrząsnęła przecząco głową. Nie miała teraz ani siły, ani ochoty, aby o tym mówić, to było ponad jej siły.

- Benz coś ci zrobił?

Na wspomnienie o tym bydlaku panna Granger cała się spięła, a do jej oczu napłynęła nowa fala łez. Ponownie pociągnęła z butelki, chcąc w jakiś sposób zagłuszyć swoje myśli. Przez cały czas zadawała sobie jedno pytanie: dlaczego akurat ją to spotyka? Jak nie pijani faceci w dyskotece, to napalony Ślizgon, to teraz jeszcze nienormalny nauczyciel! Przecież to się w głowie nie mieści! Czemu wszyscy uwzięli się akurat na nią? Z Nottem było tyle dobrze, że nic nie pamiętała, ale reszta…

- Hermiona, błagam cię, powiedz coś.

Poprosiła w końcu Pansy, coraz bardziej się niepokojąc.

- On…

Zaczęła, ale głos odmówił jej posłuszeństwa.

- Czy on cię skrzywdził?

Pansy wiedziała, że to trudne dla jej przyjaciółki, ale musiała to wiedzieć, w innym przypadku zaraz mogłaby oszaleć z niepokoju.

- Nie, ale chciał.

Wyrzuciła w końcu z siebie, odstawiając butelkę i chowając twarz w dłoniach. Z jednej stronie pannie Parkinson kamień spadł z serca, ale z drugiej poczuła jak zalewa ją fala wściekłości. Wiedziała jednak, że na to przyjdzie czas potem, teraz ważniejsza była Hermiona.

- Jestem przy tobie. Obiecuje, że on już nigdy cię nie skrzywdzi. Opowiedz mi proszę, co tam się stało.

Pansy wiedziała, że szatynka nie może tego dusić w sobie, bo wtedy to wszystko może ją przerosnąć i po prostu nie da sobie z tym rady.  Hermiona westchnęła ciężko, ale zaczęła mówić. Pomimo łez spływających po jej policzka, opowiedziała przyjaciółce wszystko ze szczegółami. Pansy słuchała uważnie, przez cały czas przytulając do siebie Gryfonke, aby dodać jej otuchy.

- A wiesz, co jest najgorsze? Jutro mam kolejny szlaban, a on ma moją różdżkę.

Zakończyła zrezygnowana Miona, przytulając do siebie Lucy, która przez cały czas siedziała obok niej.

- Mam pewien pomysł, co zrobić z tym frajerem, ale wszystko powiem ci jutro.

Przez chwilę siedziały w ciszy, po czym znowu odezwała się Ślizgonka.

- Draco się o ciebie martwi.

Szatynka spojrzała na przyjaciółkę z niezrozumienie wypisanym na twarz. W ogóle nie myślała dzisiaj o Malfoy, a i nie widziała go od obiadu.

- No podobno cię szukał, a gdy znalazł i chciał zatrzymać, to dałaś mu w twarz, zwymyślałaś i uciekłaś.

Hermiona spojrzała na nią jak na wariatkę, ale po chwili pokojarzyła fakty.

- Na Merlina, ja nie wiedziałam, że to był on. Ledwie uciekłam od Benza, a ktoś łapie mnie tak znienacka, spanikowała.

- Rozumiem cię, musisz tylko wytłumaczyć to…

- Nie! Chłopaki nie mogą się o tym dowiedzieć.

- Ty chyba żartujesz?!

- Pansy, oni dostaną szału, a Malfoy to już w ogóle wpadnie w furię. Ja nie chcę, żeby przeze mnie narobili sobie problemów. Mówiłaś, że masz plan, więc poradzimy sobie same.

Ślizgonka musiała się z nią zgodzić. Chłopaki są zbyt porywczy i na pewno zrobiliby coś głupiego, a w szczególności Smok. Może i chętnie by zobaczyła Roger ze zmasakrowaną buźką, ale nie taki kosztem. Poza tym miała już plan.

- Pansy?

- Tak?

- Mogłabyś zostać ze mną na noc? Nie chcę być sama.

- Jasne.

Obie dziewczyny szybko wskoczyły w piżamy Miony i już po chwili leżały pod kołdrą, a pomiędzy nimi Lucy. Sen przyszedł do nich zadziwiająco szybko, gdyż obie były wykończone dzisiejszym dniem.





Witam :)

Jednak udało mi się skończyć rozdział wcześniej :D Co o nim myślę? Hmm osobiście jestem z niego zadowolona, ale ocenę pozostawiam wam.
Wiem, że motyw z próbą gwałtu pojawi się w mojej historii już po raz trzeci, ale obiecuje, że to ostatni raz. Co nie oznacza, że wszystko będzie już cudownie, to by było za proste :D
Dziękuje wam oczywiście, że ze mną jesteście. Nie wiem, co bym bez was wszystkich zrobiła. Jesteście kochani


Pozdrawiam A






50 komentarzy:

  1. Omm z każdym rozdziałem jest coraz ciekawiej *.* kocham twojego bloga!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczynam nadrabiać zaległość. Dopiero 5 rozdział, ale piszesz super i w ogóle mało błędów.
    I zapraszam na mój blog
    http://drarry-truestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak na początek to rozdział super ;)

    No a teraz... Nosz kurde ale z tego Benza bydlak! Normalnie powinni go z hukiem wyrzucić ze szkoly i jeszcze za to zamknąć w Azkabanie. Może tam by ochłonął. Nie wiem za kogo on się uważa, myśli, że może mieć każdą. Biedna Miona. No i jeszcze za tą całą sytuację oberwał niczego nieświadomy Draco. Ciekawe też co wymyślą dziewczyny. Oby coś takiego co utemperuje tego Benza. Choć z jednym się zgodzę z Herm - jakby powiedziała o tym co się stało chłopakom to by niemale piekło zrobili no i wpakowali by się w niemałe kłopoty,

    A tak swoją drogą to naszej Mionce nieźle się zmienił charakterek ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu tak szybko skończyłaś ?!?
    Jestem tak podekscytowana ze nie umiem o nieczynne innym myśleć ...
    Nmg sie doczekać kolejnego rozdziału :3

    Pozdrawiam Martyna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Te gwałty Twojego autorstwa nigdy mi się nie znudzą. Umiałabyś może napisać scenę gwałtu zakończonym śmiercią? Bo planuję umieścić taką scenę w moim opku fantasy, a kompletnie się na tym nie znam. Oczywiście odwdzięczyłabym Ci się za to jakoś. Jeśli się zgadzasz, to napisz do mnie na jednym z moich blogów, OK? Lub na gg, jak wolisz. ;>
    To teraz przejdźmy do tego, co muszę Ci napisać (wybacz).
    Masz tam kilka błędów. Musisz sobie posprawdzać zanim opublikujesz, jak już (chyba) pisałam. Dodatkowo męczy mnie ta sprawa z Benzem, przecież to podchodzi pod molestowanie. One to powinny zgłosić do Ministerstwa, a nie wymyślać jakieś swoje plany... No ale to chyba tylko moja opinia xD Zresztą - rób jak uważasz, to Twój blog.

    Pozdrawiam i weny życzę!

    xoxo
    Sakura

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział!
    Traszkę żal mi Draco, dostał w twarz, a nawet nie wie za co...
    Ale, cóż...
    Ciekawi mnie na jaki pomysł wpadła Pans.
    Pozdrawiam i życzę weny
    http://victoria-baker-gordon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam przeczucie, że przez to, że Miona nic nie powie o próbie gwałtu wynikną jakieś problemy. Ale to tylko moja wyobraźnia. Tak w ogógle Draco dostał w twarz, haha dobre ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! Biedna Miona..:(
    Mam nadzieje, że Pansy wymyśliła cos naprawdę podłego:)
    życzę weny i czekam na kolejny rozdział!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Skurczybyk... ale miałam De ja vu, bo zdawało mi się, że początek już czytałam O.o
    Niech Draco mu da nauczkę! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejciu kazałaś długo czekać... Co prawda warto było. Jestem zafascynowana. Jeden z lepszych rozdziałów. Owszem, w tym opowiadaniu zakochana byłam od początku ale teraz to coś wspaniałego.
    Kocham, kocham, kocham takie akcje! :D
    Pozdrawiam i życzę weny.
    dark-family-dtb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej.:)
    Rozdział genialny.:) Bardzo dobrze opisana próba gwałtu. Fajnie też ukazałaś emocje, jakie zawładnęły Mioną po tym całym wydarzeniu. Naprawdę jest to jeden z twoich lepszych rozdziałów.
    Życzę weny.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział bardzo fajny, biedny Draco, w twarz dostał za nic. ;) Szkoda, że mu nie powiedziała, jakby Draco dostał go w swoje ręce... Życzę weny i czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak Draco się dowie to zabije tego kretyna i dobrze zrobi!!! Biedna Miona! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ooo cholera! No tego to się nie spodziewałam..
    Prędzej czy później i tak Draco się dowie..
    Jestem ciekawa jaki plan ma Pansy :D
    Czekam na kolejny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam twojego bloga. Piszesz po prostu prześwietnie. Co do rozdziału dobrze, że Hermiona dała Dafne w twarz należało jej się. A co do Benza mam nadzieję, że dziewczyny wymyślą jakąś bardzo bolesną zemste. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny Kasiuu98

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak zwykle u Ciebie nie brakuje akcji *u*
    Gdy się dowiedziałam że Mionka będzie miała dwa szlabany z tym kretynem to się sama zaczęłam bać.
    Ajć i nie mogę się już doczekać nn :3 WENY!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Matko bosko..... Weź niech Draco mu wpier*doli tem Benzowi.... Biedna mionka :P Czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Jesteś niesamowita (to do autorki) a twoje rozdziały przyprawiają mnie o bóle głowy (w pozytywnym znaczeniu :P ). Nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Pozdrawiam i życzę pomysłu na kolejny rozdział !!! :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Pisz dalej...
    Nie no nie spodziewałam się tego.
    Czekam na kolejny.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  20. Co za Benz, wiedziałam, że będzie próbował coś zrobić Mionce. Oby Pansy wymyśliła jakiś podły plan. Liczę, że wymyślisz coś okrutnego, ale to by było za piękne, żeby było prawdziwe. :D
    Bardzo realistycznie opisałaś próbę gwałtu. Rozdział ogółem mi się podobał, ale był bądź co bądź dosyć przygnębiający. Czekam niecierpliwie na następny.
    Pozdrawiam, Maadź.
    www.dramione-impossible-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział fajny, ale powoli zaczyna mnie irytować to, że Hermionie ciagle się coś dzieje, w każdym rozdziale. Jeszcze niedawno miała połamane kości, potem zepchnięto ją ze schodów, potem obraz, teraz próba gwałtu i to wszystko w krótkim czasie. Cieszę sie, że masz tyle pomysłów, ale nie przesadzaj z tym tak.
    P.S. Jestem ciekawa, kiedy Draco i Hermiona w końcu pójdą do łóżka...
    Pozdrawiam i życzę weny, Asix

    OdpowiedzUsuń
  22. Zabić Benza!!
    Nasłać na niego Malfoy`a i Zabbiniego i Pottera i Pansy i Ginny i zamordować a wcześniej wykastrować!!!
    No nie, ale się zdenerwowałam. A tak to rozdział super pozdrawiam i czekam na kolejny
    ~Olciak
    sm-przerwanatradycja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeju.. wspaniały:)!
    Dziękuje za poinformowanie o notce!:)
    A tymczasem zapraszam do mnie na nową notkę!:)
    http://www.dramionemoimzyciem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. E tam, co z tego, że trzeci raz. Za każdym jednym czytam z takim napięciem, że aż spinam mięśnie. Świetny rozdział. Mam nadzieję, że zemszczą się na nim, bo szczerze mówiąc ten cały Benz już mnie zaczyna nieźle irytować.
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jak można być takim CHAMEM żeby nie użyć gorszego słowa, jak Roger?! No jak?
    Nauczyciel chciał wykorzystać swoją uczennicę!
    Przecież tak być nie może... Gorsze jest to, że takie rzeczy dzieją się nie tylko w opowiadaniach...
    Co do rozdziału... Hmm... Był bardzo emocjonujący i fajny :)
    Spodobał mi się. Bardzo dobrze opisałaś wszytskie sytuacje.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;D
    Odiumortis.

    OdpowiedzUsuń
  26. Z każdym rozdziałem robi się coraz bardziej ciekawie... *.*
    Życzę meeega dużo weny!!! I czekam na NN!!!
    Julie

    OdpowiedzUsuń
  27. Powiedz mi: Ty tak naprawde kochasz te zwierzęta,że wpychasz jak nie tego poprzedniego to Lucy wszędzie.I drugie to fakt ciągle cos sie dzieje tej Hermionie,rozumiem główna bohaterka itd.ale to robi się irytujące.
    Tak wgl to uwielbiam twojego bloga tylko są to 2 rzeczy które mnie przynajmniej irytują.
    Biedny Draco dostał za nic ;c
    Mimo wszystko dobrze miec taką przyjaciółkę jaką jest Pansy.
    Ciekawa jestem kiedy dasz nam przeczyta jakąś pikantną scene między głównymi bohaterami ;>
    Także czekam na kolejny rozdział
    Życzę weny
    ~`Laura

    OdpowiedzUsuń
  28. Robi się interesująco *.*
    Czekam na kolejny roździał ;) ~ Martyna

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie ma to, jak dawanie komuś w twarz za nic xd
    Cholerny Benz, debil -.-

    OdpowiedzUsuń
  30. Ale z tego Benza bydlak! Mam nadzieję, że dziewczyny go pięknie załatwią
    Ciekawe jak Miona wytłumaczy swoje zachowanie Draco...
    Rozdział jak zawsze genialny, życzę weny i czekam na kolejny.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  31. Normalnia aż się we mnie zagotowało jak czytałam co ten idiota chciał zrobić Mionie! Uważam, że Smok i Diabeł powinni się dowiedzieć o tej próbie gwałtu. Rozdział jak zawsze mi się podoba, bo przecież muszą być jakieś komplikacje :) nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, życzę dużo weny :*
    ~Ania

    OdpowiedzUsuń
  32. Nareszcie rozdział! Niech Miona powie McGonnagall o Benzie i niech go wykastrują i dadzą w pysk xD
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Koalka Koalkowa
    P.S. Dracuś to słodziak! *.*

    OdpowiedzUsuń
  33. U Ciebie jak zawsze szalona akcja trwa i trwa! Tutaj absolutnie nie można się nudzić! :)
    A ten cały Benz... mam nadzieję, że dostanie za swoje!

    -----
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  34. Znalazłam twojego bloga przez przypadek i powiem Ci, że nie żałuję ! To jest super, mega, cudowne ! Jak ty dziewczyno cudownie piszesz ! Pochłonęłam w zawrotnym tempie wszystkie rozdziały ! Ten cały Benz, to idiota, nie lubię go...A Draco, moje Dracze, o boże jak ja go lubię ! A może kocham ? No cóż...Kiedy nowy rozdział ? A ile ogółem przewidujesz rozdziałów na całą historię ?

    Chuda :***

    *_*_*_*_*

    OdpowiedzUsuń
  35. TO JEST ZAJEBISTE. Biedna Mionka... zawsze coś ją złego spotyka. Dafne suka.. zabiłabym ją najchętniej tak jak Benza. Nie rozumiem Benza ale to nic jeszcze dużo rozdziałów do końca więc na pewno zrozumiemxdd A Draco mnie trochę zdenerwował. Mógł za nią pobiec czy coś a nie zrobił tak jak ona chciała... masakra. Czekam na następny! :**
    Pozdrawiam,
    Dark Liliane

    OdpowiedzUsuń
  36. Kolejny zły dzień dla Hermiony.. Biedna dziewczyna.. Ten cały Benz już mnie wkurza ! Dupek ! czekam na zemstę dziewczyn :)
    Życzę weny i pozdrawiam, Dramione True Love :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Rozdział genialny <3.
    Niestety Hermionie los nie sprzyja :c.
    Cóż, czekam, aż w końcu spotka ją coś dobrego :).
    Pozdrawiam :)
    http://wojowniczki-losu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  38. Ah super rodział. Przez chwile bałam sie, że Hermiona nie da rady uciec :o
    Czekam na next i życze duuużo weny. :*
    bowszystkocodobre.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  39. Lubie jak Benz próbuje zgwałcić Mione bo fajnie piszesz opisy c; możesz teraz pomyśleć że jestem chora albo zboczona ale ja po prostu lb takie momenty bo one wywołują taki dreszczyk ;p
    Pozdrawiam /s

    OdpowiedzUsuń
  40. Co z tego, że motyw się powtarza jak po raz kolejny jest ciekawie xD Ciekawe co Pan wymyśli, mam nadzieję, że ten Benz dostanie za swoje :) Jakby Draco się o tym dowiedział...No i niech Malfoy się na nią nie gniewa, no.
    Rzuciło mi się w oczy, że napisałaś -5 punktów dla Gryffindoru. Wydaję mi się, że ,,dla'' automatycznie znaczy dodatnie. Zastąpiłabym to na Gryffindor traci 5 punktów ;)).
    Czekam na następny, ciekawe co się będzie działo po tej sytuacji ze szlabanem.

    OdpowiedzUsuń
  41. Boże cudowny rozdział, że aż brak mi słów!!! Czekam z niecierpliwością na next!!!!
    ~Nicka~

    OdpowiedzUsuń
  42. Bosz. Nie trawię Benza, psychol. biedna Miona.

    J.K.

    OdpowiedzUsuń
  43. Ok... jest dobry rozdział. Mam tylko kilka uwag:
    1. Szok po takim ataku nauczyciela powinien być dłuższy. Hermiona zareagowała tak jakby średnio raz na tydzień ktoś ją próbował gwałcić - niby przerażona ale po pięciu minutach już jest ok. Tak, ja wiem bała się tak, że ktoś musiał z nią spać ale jej rozmowa z Pansy... Za krótko, za szybko, za mało strachu.
    2. Coś mi się nie podoba jeśli chodzi o Hagrida. Może to te dwa "cholibka" pod rząd? On aż tak często tego nie mówił... A może to coś innego? Hagrid wydaje się po prostu takim pięcioplanowym bohaterem od którego nawet wieszak na kurtki jest ważniejszy. Spójrz jak opisujesz (prawie) wszystko a Hagrida zbywasz w kilkunastu zdaniach... Za krótko, tak jakby był nic nie ważną wstawką...
    3. Zgadzam się z kol. Asix z dnia 2 listopada: nie przesadzaj tak z uszkadzaniem Hermiony bo to po pewnym czasie staje się dość nudzące. Przydałaby się jakaś kłótnia z Malfoyem... Albo w ogóle trochę więcej Malfoya na pierwszym planie... Może zamiast mordować Hermionę w 42 rozdziale (bo 41 znowu będzie o Rogerze) przypomnisz postać Rona i ktoś się zainteresuje co się z nim dzieje?
    Ogólnie dobrze piszesz (coraz lepiej z rozdziału na rozdział) ale nie przesadzaj z niektórymi wydarzeniami. I nie skracaj na siłę innych wydarzeń:)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  44. No nie co za zakichany skurwiel!
    Ja bym mu tak okopała jaja żeby mu się odechciało molestować Mione.
    Ciekawe co Pan ma za plan??
    I jak Hermiona wytlumaczy sie Draconowi ?
    Akcja z Greengrass byla genialna! ;]

    OdpowiedzUsuń
  45. Go go Granger!! dokop wywłoce Greengrass!!! A co do Rogera... Grrr przeklęty, nienormalny, stuknięty.. hmm a stuknięty i nienormalny to jest to samo no nie? e tam mniejsza o to. Po prostu brak słów na tego profesorka! Zboczeniec jeden!! Niech go w końcu wywalą, będzie spokój!
    Fundujesz Mionce same atrakcje :) Rozdział świetny :)
    zapraszam do siebie są już rozdziały na obu blogach. Pozdrawiam DraMion
    http://dramion-zycietowielkaniewiadoma.blogspot.co.uk/
    http://elton-zakochaniuczniowie.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  46. Nie wiem czy wcześniej ci komentowałam czy nie. Ale rozdział boski!!!! Same emocje. Debilowaty Benz niech go wywalą na zbity pysk z tej szkoły. Wgl szkoda Miony ona tyle musi przeżywać :( A co do Draco jak zawsze świetnie <3 rewelacyjna akcja z tym uderzeniem Miony :D można było sie pośmiać haha i ta próba gwałtu... niezłe, really. Poza tym z każdym rozdziałem jest coraz mniej błędów i bardzo mnie to cieszy (mam wyczucie w ortografii). Coś jeszcze chciałam dodać... A właśnie jakaś kłótnia z Malfoyem? Dawno nie było a kocham te ich sprzeczki <3 No nie wiem to chyba tyle. Czekam na nową notkę. Co tym razem wymyślisz? Życzę weny. Do następnego.

    Bellatrix

    PS. zapraszam: dla-milosci-warto-cierpiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  47. Kurwa, zabije Benza !!!!!!!!!!!!!!!!! Jaki gnój !!!!!!!!!!!!!!!111111
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  48. Wampirzyca \ Intruz19 marca 2016 16:42

    Nie chciałabym mieć takiego nauczyciela . Mam nadzieję , że dostanie za swoje .

    OdpowiedzUsuń
  49. "Świadkami" a nie "światkami", mówi się "świadek" a nie "światek"..."nieprawda" razem, "ze wściekłości" nie "z wściekłości", "kulejąc" nie "kuląc", "oddałaby" razem.
    Benz ty pieprzony kutasie, już dziewuchy Cię urządzą.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń