Rano
Hermiona obudziła się w paskudnym humorze. Przewróciła się na drugi bok i zauważyła
leżącą na poduszce karteczkę. Wzięła ją i odczytała krótki liścik.
Poszłam do siebie
uszykować się na lekcje. Widzimy się przed Wielką Salą. Trzymaj się Mionka.
Pansy
Odłożyła
pergamin i bardzo niechętnie zwlokła się z łóżka. Najchętniej w ogóle nie
opuszczałaby pokoju, ale nie mogła opuścić zajęć, a poza tym musiały jeszcze
zrealizować plan Pansy, o którym dopiero miała jej powiedzieć. Cieszyła się, że
Ślizgonka wie o wszystkim. Naprawdę potrzebowała wsparcia, a Pan właśnie tak
owym dla niej była. Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej ubrania. W między
czasie obok niej znalazła się Lucy. Popatrzyła na nią smutno, po czym zaczęła
lizać jej dłoń, skamląc żałośnie. Hermiona uśmiechnęła się blado, suczka zawsze
wiedziała, kiedy coś ją dręczy. Kucnęła przy psie i mocno go do siebie
przytuliła.
-
Kocham cię mała.
Świadomość,
że ma przy sobie tego futrzaka nieco poprawiła jej humor. Po chwili podniosła
się i w towarzystwie Lucy udała do łazienki. Wzięła szybki, ale gorący
prysznic, który podziałał niczym balsam na jej zmęczone ciało. Wysuszyła włosy,
ubrałasię
i nałożyła makijaż, tak aby zakryć cienie pod oczami. Po dwudziestu minutach
była już gotowa. Odniosła rzeczy do pokoju, nakarmiła psa i udała się na
śniadanie. Nie spotkała Dracona w salonie jak co dzień, a i nawet wczoraj nie słyszała,
aby wrócił do dormitorium. Z tego, co mówiła Pansy domyślała się, że jest zły,
ale przecież ona nie zrobiła tego celowo. Gdyby wiedziała, że to on w życiu nie
podniosłaby na niego ręki. To był impuls, w takim stanie nie panowała na swoimi
odruchami. Biegła wystraszona, zapłakana, a on tak nagle ją złapał, jak miała
zareagować? Spanikowała. Przez to teraz miała na głowie kolejny problem w
postawi obrażonego Malfoya. Musiała go jakoś udobruchać, ale jednocześnie nie
mówiąc, o co chodzi. Cóż może jakoś da radę. Gdy była już blisko Wielkiej Sali,
zauważyła go. Szedł z Blaise i Pansy. Przyspieszyła kroku i po chwili wyszła im
naprzeciw.
-
Draco…
Zaczęła,
a blondyn spojrzał na nią od niechcenia i wtedy zrozumiała, że jest naprawdę
zły. To nieco podcięło jej skrzydła i już sama nie wiedziała, co ma powiedzieć.
-
Co Granger, znowu masz zamiar dać mi w twarz? Bo jak tak, to ja chyba nie
skorzystam.
Jego
chłodny ton ugodził prosto w jej serce. On nic nie rozumiał, nic nie wiedział.
Przecież ona nie chciała!
-
Ja…
-
Słuchaj, nie wiem, o co ci chodzi. Najpierw jest wszystko dobrze, a zaraz potem
zachowujesz się jak wariatka. Dziewczyno, ciebie nie da się ogarnąć.
Szatynka
słuchała go ze spuszczoną głową, walcząc ze łzami. Zrozumiała, że ta rozmowa
nie ma sensu. On i tak nie rozumie, a prawdy po prostu nie może mu powiedzieć.
To dla jego dobra. Los się do niej jednak uśmiechnął, gdyż Pansy widząc stan
przyjaciółki natychmiast znalazła się przy niej.
-
Jesteś skończonym kretynem Malfoy!
Warknęła
oskarżycielsko, dźgając blondyna w pierś, po czym otoczyła przyjaciółkę
ramieniem.
-
Idziemy Miona.
Weszły
do Wielkiej Sali i skierowały się w stronę stołu Gryffindoru. Chłopaki
odprowadzali je wzrokiem, z niezrozumieniem wypisanym na twarzy.
-
Pieprzona, babska solidarność.
Mruknął
pod nosem Smok i ruszył w stronę swojego stołu. Teraz wychodzi na to, że to on
jest winny i niezrównoważony, a nie Granger. Po prostu zajebiście. W tym czasie
dziewczyny zajęły miejsca przy stole Gryfonów. Usiadły z daleka od innych
uczniów, aby móc spokojnie porozmawiać.
-
Nie przejmuj się nim.
Pocieszała
Hermione Pansy, widząc, że ta zamiast jeść grzebie widelcem w jajecznicy.
-
Pozbędziemy się tego szmaciarza i wtedy wszystko się naprostuje.
-
Wiem.
-
A i dzisiaj na lekcjach siedzisz ze mną.
Szatynka
uśmiechnęła się z wdzięczności do Ślizgonki, po czym wróciła do przerwanej
czynności. Po śniadaniu każda poszła po swoją torbę i spotkały się przy klasie.
Dotarły tam jako pierwsze. Stały pod oknem, a Pansy szeptem przedstawiała
Hermionie swój plan. Nagle jednak znikąd pojawił się przy nich Blaise.
-
Co wy tak szepczecie?
Zapytał
patrząc badawczo na obie dziewczyny, które wyglądały na nieco zlęknione.
-
Nic, co powinieneś wiedzieć kochanie.
Zapewniła
go Pan, przywołując na twarz uśmiech. On też nie mógł o niczym wiedzieć,
przynajmniej na razie.
-
Coś kombinujecie.
-
Powiemy ci wszystko, ale nie teraz.
Ślizgonka
cmoknęła go w policzek, ale brunet nadal nie wyglądał na przekonanego, patrząc
na nie podejrzliwie.
-
Mam tylko nadzieję, że się w nic nie wpakowałyście?
-
Oczywiście, że nie.
Skłamała
gładko panna Parkinson, uśmiechając się uroczo. Była świetną aktorką.
-
O jeszcze jedno, Blaise, dzisiaj siedzę z Mioną.
-
A nie lepiej, żeby siedzieli razem i…
-
Nie.
Odpowiedziały
jednocześnie. Diabeł zmarszczył brwi. Był pewny, że te dwie coś ukrywają. Nie
miał jednak czasu, aby drążyć temat, gdyż zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli
wchodzić do klasy. Na zaklęciach powtarzali materiał, więc dwie przyjaciółki
siedzące w ostatniej ławce mogły spokojnie przedyskutować plan Ślizgonki.
Lekcje mijały im stosunkowo szybko, aż w końcu przyszedł czas na OPCM. Hermiona
stała pod klasą blada niczym kreda. Nie miała pojęcia jak ma się zachować, gdy
stanie twarzą w twarz z Benzem. Nie mogła i nie chciała sobie tego wyobrażać.
Wolała nie dołować się jeszcze bardziej, tylko poczekać, co przyniesie los.
Pansy nie odstępowała jej na krok. W końcu zadzwonił dzwonek, a drzwi do klasy
otworzyły się. Szatynka z duszą na ramieniu weszła do Sali. Jakie był jej
zdziwienie, gdy zamiast Rogera zastała tam dyrektorkę. Kobieta stała za
biurkiem, czekając aż uczniowie zajmą swoje miejsca.
-
Witam. Pan Benz jest dzisiaj niedysponowany, ale lekcja się odbędzie. Panno
Granger, profesor uważa, że poradzi sobie pani z omówieniem kolejnego tematu.
Prosił, aby dostarczyła mu pani sprawozdanie z tego, co zrealizuje na lekcji.
Powodzenie.
Zakończyła
dyrektorka, po czym opuściła klasę. Zrezygnowana szatynka podniosła się ze
swojego miejsca i podeszła do biurka. Wzięła podręcznik i przeanalizowała
dzisiejszy temat. Okazało się, że dotyczy on czarów najczęściej występujących
na egzaminach praktycznych. Roger nie pomylił się, przeprowadzenie tej lekcji
to dla niej żadne wyzwanie.
-
Cisza!
Powiedziała,
gdy była już gotowa. Uczniowie umilkli i zwrócili się w jej stronę.
-
Powtarzamy dzisiaj uroki i zaklęcia, które mogą się pojawić na OWUTEM- ach.
Zaczęła
pytać poszczególny osoby, a czego oni nie powiedzieli, to sama dopowiedziała,
prezentując też wszystkie czary. Każdy musiał przyznać, że Gryfonka w roli
nauczycielki OPCM sprawiała się lepiej, niż niejeden z ich wcześniejszy
profesorów. Gdy lekcja się skończyła, wszyscy opuścili klasę.
-
Dostrzegam tu niemały talent pedagogiczny.
Stwierdził
Blaise, wciskając się pomiędzy dziewczyny idące korytarzem i objął je.
-
Jakoś mi się do tego fachu nie śpieszy.
-
Jak tam sobie chcesz. A tak w ogóle, to może pogodzilibyście się ze
Smokiem.
Szatynka
spojrzała na Ślizgona, który również się jej przyglądał.
-
Od wczoraj chodzi wściekły jak wygłodzony hipogryf. Nie da się z nim normalnie
rozmawiać. Po co wy się kłócicie, skoro i tak potem się pogodzicie?
-
Blasie, obiecuje ci, że z nim pogadam, ale później. Teraz musimy coś załatwić.
-
I wy niby nic nie ukrywacie?
-
Diabeł, błagam cię, dowiesz się wszystkiego, ale później.
Brunet
niechętnie odpuścił i zmienił temat. Ostatnia lekcja, czyli runy minęła im
bardzo szybko. Przyjaciółki na obiad do Wielkiej Sali wpadły tylko no chwilę.
Skubnęły co nieco, a przynajmniej Pansy i już ich nie było.
-
To teraz na siódme piętro.
Powiedziała
Hermiona i zaczęła wchodzić po schodach. Wszyscy byli na obiedzie, więc mogły
spokojnie dyskutować o akcji, którą zamierzały przeprowadzić. W końcu dotarły
pod portret Grubej Damy. Gryfonka podała hasło i obie dziewczyny weszły do
środka.
-
Poczekaj tu, a ja pójdę do jego dormitorium.
Oznajmiła
szatynka i już jej nie było. Po chwili odnalazła drzwi, których szukała. Weszła do dormitorium swojego
przyjaciele – Harrego Pottera. Sypialnia nic się nie zmieniła, odkąd ostatnio
tu była. Nadal stało tu pięć łóżek, z tą różnicą, że jedno było już nieużywane.
Szybko jednak otrząsnęła się z tych myśli. To nie był czas na rozmyślanie o
Ronie, nie teraz. Bez trudu odnalazła kufer Chłopca-Który-Przeżył. Otworzyła go
i zaczęła przeglądać jego zawartość. Było jej strasznie głupio, że grzebie w
cudzych rzeczy, ale nie miała wyboru. Gdyby poprosiła o to Harrego na pewno
zadawałby pytania, których wolałaby uniknąć. W końcu jej palce natrafiły na
cienki, śliski materiał.
-
Jest.
Mruknęła
pod nosem, wyciągając pelerynę niewidkę. Zadowolona z siebie wróciła do salonu,
gdzie czekała na nią Pansy.
-
Mam, możemy iść.
Opuściły
Pokój Wspólny, nie chcąc się na nikogo natknąć.
-
Myślisz, że to się uda?
Zapytała
Gryfonka, gdy były już w salonie Prefektów. Nie była pewna, czy dobrze robią.
Jednak strach przed tym, co może jej zrobić Roger motywował ją na tyle, aby się
nie wycofać.
-
Oczywiście, że tak. Wszystko zaplanowałyśmy, a on niczego się nie spodziewa.
Musimy jeszcze tylko zdobyć ostateczne dowody, a wtedy ten bydlak już się nie
wywinie i nigdy więcej go nie zobaczysz.
Brązowooka
skinęła tylko głową. Gdyby nie Pansy chyba nie zdecydowałaby się na kolejną
wizytę u profesora. Wiedziała jednak, że na nią może liczyć.
-
Dobra Miona, pora na nas.
Pan
podniosła się z kanapy i zarzuciła na siebie pelerynę, którą dała jej Hermiona.
Ciało Ślizgonki natychmiast zniknęło. Niewidka jak zwykle nie zawiodła.
-
Trzymaj się blisko mnie.
Nakazała
Gryfonka, po czym ruszyła w stronę drzwi. Drogę do gabinetu Rogera pokonały
dość szybko. Stanęła przed wejściem do siedziby profesora i wzięła głęboki oddech.
Pomimo lęku była zdeterminowana. W jednej ręce trzymała pergamin, z notatkami z
dzisiejszej lekcji, a w drugą zapukała.
-
Proszę!
Na
dźwięk tego głosu po jej ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz, ale nacisnęła na
klamkę. Na trzęsących się nogach weszła do środka, tak aby umożliwić to również
Pansy. Ślizgonka delikatnie musnęła jej rękę, dając tym samym do zrozumienia,
że jest w środku. Dlatego też szatynka zamknęła drzwi i podeszła do biurka
nauczyciela, który siedział na krześle, wpatrując się w nią z zaciekawieniem,
ale i zaskoczenie. Prawdę mówiąc nie spodziewał się, że tak chętnie tu wróci.
Już obmyślał, jak zwabić ją tu podstępem, a tu proszę, taka niespodzianka.
-
Dzień dobry, oto sprawozdanie, o które pan prosił.
Powiedziała
nadzwyczaj pewnie i odłożyła rulon na biurko. Świadomość, że jest tu z nią
Pansy, gotowa w każdej chwili użyć różdżki dodawała jej otuchy i odwagi.
-
Kogo ja widzę, nasz pani Prefekt Naczelna.
Z
kpiącym uśmiechem Roger podniósł się z krzesła i obszedł biurko.
-
Masz świadomość, że zaszłaś mi za skórę?
Zapytał,
patrząc jej prosto w oczy. Teraz jednak nie widział w nich tego zwierzęcego
strachu, a determinacje i pewność siebie.
-
To pan zachował się delikatnie mówiąc niestosownie w stosunku do mnie.
-
Nie pozwalaj sobie. Ja jestem nauczycielem i autorytetem, myślisz, że możesz
mnie tak traktować? Jeśli tak, to grubo się mylisz.
W
tym momencie miała ochotę go uderzyć, kopnąć, zrobić cokolwiek, byle sprawić mu
ból. Wiedziała jednak, że nie po to tu przyszły, a on jeszcze jej za to
wszystko zapłaci.
-
Posada nauczyciele nie uprawnia pana do molestowania uczennic.
Jej
pewność siebie i wyniosłość bardzo go denerwowała. Nie miał zamiaru pozwolić na
coś takiego. Już wczoraj odważyła się mu sprzeciwić, a tego nie tolerował. W
jednej chwili złapał ją za dolną szczękę i przyciągnął do siebie, tak że ich
twarze dzieliły zaledwie centymetry.
-
Jesteś bezczelna i zapominasz, gdzie twoje miejsce. Masz niezły temperament,
ale już ja wiem, jak go ostudzić.
Oblizał
dolną wargę, co wywołało odruch wymiotny u szatynki. Już miała go od siebie
odepchnąć, ale w tym momencie rozbłysło czerwone światło, a Roger z głupim
wyrazem twarze padł na podłogę, niczym kłoda.
-
Co za bezczelny sukinsyn.
Warknęła
Pansy, zdejmując pelerynę i patrząc z obrzydzeniem na oszołomionego
mężczyznę.
-
Zwiąż go, a ja poszukam mojej różdżki.
Ślizgonka
przytaknęła i po chwili Benza oplotły niewidzialne liny. W tym czasie Hermiona
przeszukiwała jego biurko, póki nie odnalazła swojej własności.
-
Mam.
-
To teraz trzymaj fiolkę i wiesz, co robić.
Gryfonka
przyjęła naczynie i przyłożył koniec różdżki do swojej skroni. Przymknęła oczy
i po chwili umieściła w fiolce pierwsze wspomnienie. Z drugim również poszło
jej gładko. Jeszcze tylko zakorkowała fiolkę i umieściła ją w swojej kieszeni.
-
To teraz idziemy do McGonagall.
Stwierdziła
Pan uśmiechając się delikatnie. Wszystko poszło po jej myśli. Ta akcja miała
służyć tylko i wyłącznie ostatecznemu pogrążeniu Rogera. Owszem, miały inne wspomnienie,
ale wolały być pewne, że ten łajdak się z tego nie wywinie.
-
Zaczekaj jeszcze chwilę. Accio różdżka Benza.
Na
wyciągniętej dłoni szatynki niemal natychmiast znalazł się magiczny patyk
mężczyzny. Bez zastanowienie chwyciła go też drugą ręką i po prostu złamała, po
czym rzuciła w Roger jego własnością.
-
Teraz możemy iść.
Z
ogromną ulgą opuściła to pomieszczenie. Czuła się o niebo lepiej, choć
wiedziała, że czeka ją jeszcze ciężka rozmowa z dyrektorką, która na pewno nie
będzie należała do najprzyjemniejszych. Ale cóż, nie ma wyjścia, jeśli chce
mieć święty spokój. Zabezpieczyła jeszcze tylko drzwi zaklęciem i w towarzystwie
Pansy ruszyła na siódme piętro. Miała obawy, co do przebiegu wizyty u
McGonagall, a szczególnie co do tego, jak zareaguje na jej oskarżenie.
Ślizgonka jednak, aby dodać jej otuch cały czas powtarzała, że wspomnienie
Hermiony to niezbity dowód winy Rogera i nie ma opcji, aby Minerva im nie
uwierzyła. W końcu dotarły na miejsce. Brązowooka podała hasło, po czym obie
dziewczyny weszły po schodach.
-
Proszę!
Usłyszały
głos dyrektorki, gdy Gryfonka zapukała, po czym weszły do środka.
-
Witam, proszę usiąść. Co panie do mnie sprowadza?
Dziewczyny
zajęły miejsca na fotelach przed biurkiem kobiety, a Pan dyskretnie złapała Mionę
za rękę, chcąc dodać przyjaciółce otuchy. Domyślała się, że musi jej być ciężko
mówić o tym wszystkim.
-
J-ja chciałabym złożyć skargę.
Wydusiła
w końcu z siebie, a Minerva spojrzała na nią badawczo.
-
Skargę? Ale na kogo?
-
Na profesora Rogera Benza.
-
A można wiedzieć, co panią do tego skłoniło?
Hermiona
przełknęła głośno ślinę, ale drżącą rękę sięgnęła do kieszeni i wyjęła z niej
fiolkę ze srebrzystą cieczą.
-
Proszę obejrzeć te wspomnienia, a wtedy wszystkiego się pani dowie.
Dyrektorka
bez słowa przyjęła fiolkę, po czym wstała z fotela. Podeszła do szafki, gdzie
znajdowała się myślodsiewnia. Umieściła w niej wspomnienia, po czym zanurzyła w
nich twarz. Dziewczyny siedziały jak na szpilkach, a minuty wlokły się
niemiłosiernie. Brązowooka chciała już mieć to za sobą i to jak najszybciej. W
końcu dyrektora skończyła oglądać wspomnienia i odwróciła się w stronę
przyjaciółek. Jej oczy były szeroko otwarte i bardzo wyraźnie było w nich widać
szok. Nie mogła uwierzyć, że człowiek, którego sama przyjęła do pracy, okazał
się takim zwyrodnialcem.
-
Czy wcześniej zdarzały się podobne incydenty?
Zapytała
w końcu dyrektorka, drżącym z emocji głosem.
-
Tak.
Szepnęła
szatynka, spuszczając wzrok. Wiedziała, że nie ma czego, ale i tak się wstydziła,
tego, co miało miejsce.
-
Proszę tu zostać.
Oznajmiła
Minerva, głosem nieznoszącym sprzeciwu, po czym podeszła do kominka. Weszła do
niego, w międzyczasie nabierając garść proszku Fiuu.
-
Biuro Aurorów! Ministerstwo Magii!
Powiedziała
wyraźnie, rzucając proszek pod nogi, po czym zniknęła w zielonych płomieniach.
-
To już koniec Miona.
Stwierdziła
Pansy, uśmiechając się do przyjaciółki, a ta odwzajemniła ten gest. Ślizgonka
miała racje, Roger już się z tego nie wywinie. W końcu będzie miała święty
spokój. Siedziały w ciszy, pogrążone we własnych myślach. Nie wiedziały, ile
czasu upłynęło, nim wróciła dyrektorka.
Razem z nią przybyli dwaj aurorzy oraz sam Minister Magii - Kingsley Shacklebolt .
-
Proszę tutaj.
Powiedziała
McGonaggal, wskazując na myślodsiewnie, w której po chwili zanurzyli się
mężczyźni. Hermiona poczuła, jak na jej twarzy pojawiają się dwa szkarłatne
rumieńce. Kolejne osoby, będą oglądać tak krepującą dla niej sytuacje. Wiedziała
jednak, że to koniecznie, Roger musi zapłacić za swoje przewinienia. Gdy
wspomnienia się skończyły, mężczyźni „wrócili” do gabinetu.
-
Gdzie jest Benz?
Zapytał
ostro Kingsley. Było widać, że ten zwykle spokojny człowiek jest niezwykle
wzburzony.
-
W swoim gabinecie. Jest oszołomiony i związany, a drzwi zabezpieczone
zaklęciem.
Wyjaśniła
Pan, widząc, że jej przyjaciółka nie ma zamiaru zabrać głosu.
-
Peter, Carl idźcie po niego. Panno Parkinson, proszę ich tam zaprowadzić.
Niestety, ale nie może pani być obecna przy przesłuchaniu.
Ślizgonka
już chciała zaprotestować, ale uprzedził ją minister.
-
Takie są przepisy. Proszę się nie martwić, Hermionie nic nie będzie.
Pansy
spojrzała pytająco na Gryfonkę, a ta skinęła głową na znak zgody. Chciała to
mieć już po prostu z głowy. Była Hermioną Granger, więc musi dać radę. Pan
niechętnie podniosła się z miejsca i w towarzystwie dwóch mężczyzn opuściła
gabinet, w którym zapanowała idealna cisza. Brązowooka siedziała sztywno na
fotelu, wpatrując się w jeden punkt. Perspektywa kolejnego spotkania z Rogerem
nie była zbyt zachęcająca. Minęło 10 minut, a w gabinecie pojawili się aurorzy
z nauczycielem OPCM. Profesor nadal był skrępowany linami, a na dodatek
mężczyźni trzymali go na celowniku swoich różdżek.
-
Można wiedzieć, co to wszystko do jasnej cholery ma znaczyć?!
Zapytał
z wyrzutem, ale gdy tylko ujrzał siedzącą na fotelu dziewczynę mina mu zrzedła.
Już wiedział, co tu jest grane, ale to napawało go jeszcze większym lękiem. Nie
dał jednak nic po sobie poznać.
-
Jest pan oskarżony o molestowanie i próbę gwałtu na uczennicy.
Powiedział
Kingsley, patrząc na profesor z odrazą. Najchętniej już teraz wtrąciłby go do
Azkabanu, ale wszystko w swoim czasie.
-
To jakaś pomyłka! Nie mam pojęcia, o co chodzi.
Starał
się brzmieć przekonująco, ale wiedział, że ma kłopoty i to poważne.
-
Dowody mówią co innego.
-
Ta mała dziwka kłamie!
Roger
stracił nad sobą panowanie. Był wściekły, na szatynkę, a w szczególności na
siebie. Jak mógł być tak głupi, żeby zadzierać z dziewczyną należącą do zbawców
świata? Teraz wiedział, że popełnił błąd, który może go wiele kosztować. W tym
zamku było tyle puszczalskich dziewczyn, a on się musiał uprzeć akurat na tą.
Teraz nie wiedział jak, ale musiał z tego wybrnąć, a z ta gówniara jeszcze się
policzy.
-
To ty łżesz jak pies! Widzieliśmy wspomnienia, więc nie wiem, po co się
wypierasz!
Shacklebolt zacisnął gniewnie szczękę, był pewny, że
dołoży wszelkich starań, aby ten mężczyzna prędko nie opuścił Azkabanu. W tym
samym czasie Hermiona siedziała na fotelu, chcąc zniknąć. Miała już serdecznie
dość. Nie chciała tego wszystkiego wysłuchiwać. Zrobiła już swoje, doniosła na
tego bydlaka, dostarczyła dowody, więc po co ma się dalej męczyć. Do tego
czuła, że kumulujące się w niej emocje zaraz ją rozsadzą. Z tego wszystkiego
jej oczy zaczęły się niebezpiecznie szklić.
- Pani
dyrektor, czy ja mogę już iść?
Zapytała
łamiącym się głosem, a Minerva spojrzała na nią ze współczuciem.
- Przykro
mi, ale musi pani złożyć zeznania.
Szatynka
jęknęła, ale skinęła głową. Benza posadzili na krześle obok niej, przez co
czuła się bardzo niekomfortowo. Minister zajął miejsce za biurkiem, po czym
jednemu z aurorów nakazał spisywać zeznania.
-
Hermiono, powiedz proszę, czy to był pierwszy taki incydent?
Brązowooka
czuła, jakby coś zacisnęło się na jej gardle i nie była w stanie wydusić z
siebie ani jednego słowa. Brakowało jej tu kogoś bliskiego, ale wiedziała, że
musi wziąć się w garść.
- Już
dożo wcześniej pan Benz zachowywał się w stosunku do mnie niestosownie.
- To ona
mnie prowokowała! Robiła słodkie minki, przymilała się.
-
Nieprawda! Ja nic takiego nie robiłam. To pan sobie coś ubzdurał i zaczął mnie
prześladować.
- Ty
kłamliwa suko…!
- Cisza!
Proszę natychmiast przestać obrażać pannę Granger i dać jej w spokoju zeznawać.
- Czy ja
muszę?
Zapytała
z nadzieją. Miała już tego wszystkiego dosyć i z trudem walczyła ze łzami.
- Przykro
mi Hermiono, ale tak. Musisz nam wszystko powiedzieć, to naprawdę konieczne.
Gryfonka
westchnęła ciężko, ale skinęła głową. Opowiedziała wszystko od początku, aż do
teraz. Benz cały czas się wtrącał i rzucał pod jej adresem wiele wyzwisk, póki
Kingsley nie uciszył do za pomocą zaklęcia. Siedzieli tak ponad dwie godziny,
nim Shacklebolt uznał, że wiedzą już
wszystko.
- Dziękuje ci Hermiono i obiecuje, że on
za to odpowie.
Zapewnił ją minister, uśmiechając się
pokrzepiająco.
- To ja dziękuje, do widzenia.
Jak najszybciej opuściła gabinet i
odetchnęła z ulgą. „To już koniec.” Chciało jej się płakać. Sama nie wiedziała
dlaczego, chyba nadmiaru emocji, które kumulowały się w niej przez cały dzień
chciały znaleźć ujście. Pogrążona we własnych myślach, przemierzała korytarze,
chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Była już na piątym piętrze.
Szła wpatrując się w podłogę, gdy nagle na coś wpadła. Straciła na chwile
równowagę, ale nie upadła. Podniosła wzrok i ujrzała Malfoya. Przypomniało jej
się, że miała z nim porozmawiać, jednak nim zaczęła on zabrał głos.
- Co, tym razem też masz zamiar mi
przyłożyć, czy może staranować?
Zapytał
zimnym głosem, przez co po plecach szatynki przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Zabolał ją jego ton, szczególnie, że teraz bardzo potrzebowała kogoś bliskiego.
Już nawet nie próbowała powstrzymać łez, które zaczęły spływać po jej
policzkach.
-
Jesteś okropny i nic nie rozumiesz!
Wykrzyczała
mu prosto w twarz, a ten zrobił duże oczy, widząc jej stan. Chciała od niego
odejść, ale chwycił ją za rękę.
-
Puszczaj!
Próbowała
się wyrwać, ale to było na nic.
-
To mi w końcu powiedz, o co ci do jasnej cholery chodzi?!
-
Benz próbował mnie wczoraj zgwałcić! Dzisiaj znowu musiałam do niego iść! Przed
chwilą wyszłam z przesłuchania, a ty cały czas na mnie naskakujesz! Myślisz, że
jak ja się czuję?!
Teraz
już rozpłakała się na dobre i nawet przestała się wyrywać. Za to Draco stał jak
spetryfikowany. Jej słowa odbijały się echem w jego głowie. Nagle wszystko
zrozumiał, spóźnienie, szlaban, uciekając Granger, dziwne zachowanie Pansy i
on, skończony idiota. Teraz czuł się jak świnia i drań. Co on najlepszego
narobił? Zasrana, urażona duma.
-
Czemu mi nie powiedziałaś?
Zapytał
w końcu, już o wiele łagodniej.
-
B-bo ja wiedziałam, ż-że się… wściekniesz i-i zrobisz coś głupiego, a n-nie
chciała, żebyś… przeze mnie m-miał kłopoty…
Patrzył
na nią z troską i rozczuleniem. Ta dziewczyna była niemożliwa. Nawet w takich
chwilach potrafiła myśleć o innych.
-
Mogę cię przytulić?
Zapytał
w końcu, nie chcąc jej przestraszyć. Szatynka pokiwała tylko głową i już po
chwili Ślizgon tulił ją do siebie. Dopiero teraz poczuła się naprawdę
bezpiecznie. Obejmował ją stanowczo, ale czule i nieustanie gładził jej plecy.
-
Przepraszam lwico.
Wyszeptał,
całując ją w czubek głosy. Był na siebie cholernie wściekły. Jak przez
Greengrass i jakiś cholerny trening mógł zapomnieć o tym całym szlabanie?!
Powinien zrobić wszystko, aby tam nie szła i teraz nie cierpiała, a on po raz
kolejny zawiódł. Teraz dręczyło go jeszcze jedno pytanie, które musiał jej
zadać.
-
Lwico, czy on…?
-
Nie, udało mi się uciec.
-
Na Salazara, dlaczego ja ci pozwoliłem tam pójść?
Warknął
sam na siebie, przyciągając ją jeszcze bliżej.
-
Nic nie mogłeś zrobić.
-
Mogłem, wykastrować go już dawno temu.
-
Draco przestań, to już nie ważne. Zabrali go aurorzy i więcej go nie zobaczymy.
-
A szkoda, bo bym go zabił gołymi rękami.
-
Właśnie dlatego o niczym ci nie powiedziałam.
Smok
przewrócił tylko oczami, ale nic nie powiedział. Nie chciał się sprzeczać, już
i tak wystarczająco zawinił.
-
Chodźmy do siebie.
Hermiona
chętnie na to przystała, gdyż była już wykończona. W nocy męczyły ją koszmary,
a dzień również nie należał do najprzyjemniejszych. Już po chwili byli w
salonie.
-
Chcesz coś na uspokojenie?
-
Nie, ale…
Nim
zdążyła dokończyć, gdyż głośno zaburczało jej w brzuchu.
-
Jadłaś coś dzisiaj?
-
Yyy…
O
ile dobrze pamiętała, to na śniadaniu skubnęła tylko nieco jajecznicy, a obiadu
nie tknęła. Zresztą wczorajszą kolacje też opuściła. Miała prawo być głodna.
-
Tak myślałem.
Mruknął
blondyn, patrząc na zegar.
-
Masz szczęście, za chwile jest kolacja, no chyba, że chcesz zjeść tutaj?
-
Nie, chodźmy do Wielkiej Sali.
Tak
też zrobili. Przez całą drogę nie odzywali się do siebie, gdyż każde było
pogrążone we własnych myślach.
-
Siedzisz z nami.
Zastrzegł
Draco, nim jeszcze weszli do Wielkiej Sali. Hermiona nie protestowała, chciała tylko
coś zjeść i położyć się we własnym łóżku. Ten dzień był równie wyczerpujący, co
poprzedni. Potrzebowała teraz trochę spokoju. Jednak gdy tylko przekroczyli
prób Sali, już wiedziała, że o wyciszeniu może co najwyżej pomarzyć. Wszyscy
zebrani, nagle przerwali wykonywanie czynności i zwrócili głowy w stronę
Prefektów. Szatynka czuła na sobie spojrzenia całej szkoły, a niektórzy nawet
pokazywali ją sobie palcami, szepcząc coś między sobą. Nagle zrozumiała, o co
chodzi i miała ochotę zapaść się pod ziemię. Była niemal pewna, że wszyscy już
wiedzą o Benzie. W tej szkole informacje rozchodziły się z prędkością światła,
a szczególnie te, o których nikt nie powinien wiedzieć.
-
Chce stąd wyjść.
Powiedziała
cicho, spuszczając głowę, ale Ślizgon doskonale ją usłyszał.
-
Weźmiemy coś do jedzenie i już nas nie ma.
Niechętnie
skinęła głową, a Smok spojrzał na nią ze współczuciem. Objął ją ramieniem i
szybkim krokiem podeszli do stołu Slytherinu.
-
Miona…
Zaczęła
Pansy, gdy ujrzała przyjaciółkę, ale nie wiedziała, co ma powiedzieć. Gryfonka,
nie wyglądała najlepiej, a jej zwykle wesołe oczy, teraz były pozbawione
wyrazu.
-
Jest dobrze Pan.
Szatynka
zdobyła się na słaby uśmiech, a w tym czasie Draco, powiększył jedne z talerz i
zaczął nakładać na niego kanapki.
-
No szlamo, można się było spodziewać, że na swoje dobre oceny zapracowałaś
tyłkiem, a nie inteligencją.
Hermiona,
słysząc ten przepełniony pogardą głos, zadrżała. Tylko tego jej teraz
brakowało. Odwróciła się i ujrzała Dafne Greengrass, która uśmiechała się z
wyższością. Gryfonka poczuła, jakby ktoś dał jej w twarz, a w jej oczach
zaczęły zbierać się łzy upokorzenia. Była tak rozbita przez to wszystko, a ta
suka jak zwykle musiała wykorzystać okazje, aby uprzykrzyć jej życie.
-
Nie wiesz jak było, więc się nie odzywaj.
Wysyczała
przez zaciśnięte zęby, usiłując się opanować, co nie było takie łatwe.
-
Komu jeszcze dawałaś za lepsze stopnie? Może…
-
Dość!
Po
Sali potoczył się krzyk Smoka, który z hukiem odłożył talerz i teraz stał obok
panny Granger, patrząc na Dafne z obrzydzeniem.
-
Jeszcze jedno słowo, a pożałujesz.
Ślizgon
mówił niepokojąco cicho i wyglądał, jakby zaraz miał zabić stojącą przed nim
blondynkę.
-
Dracusiu, czy ty naprawdę chcesz się zadawać z dziewczyną, która puszcza się z
nauczycielami?
-
Przeginasz!
Warknął
Blaise, podnosząc się z miejsca. Nie mógł pozwolić na takie traktowanie
Hermiony, szczególnie po tym, co przeszła. Już miał zwymyślać Ślizgonkę, ale
jego kumpel go uprzedził. Zrobił krok w stronę dziewczyny i złapał ją za
ramiona, wbijając w nie boleśnie place.
-
To boli!
Pisnęła
usiłując się wyrwać, przez co uścisk niebieskookiego wzmocnił się jeszcze
bardziej.
-
Bo ma boleć. To teraz pomyśl, że jeśli jeszcze raz obrazisz Granger, to dowiesz
się, co to prawdziwy ból i gówno mnie obchodzi, że podobno jesteś dziewczyną.
W
tym momencie Dafne przestraszyła się nie na żarty. Była pewna, że nie żartuje i
byłby w stanie zrobić jej krzywdę. Wystarczyło na niego spojrzeć. Wyglądał
niczym wulkan tuż przed wybuchem.
-
Co tu się dzieję?!
Nagle obok nich pojawiała się McGonagall. Spojrzała po wszystkich, a gdy jej wzrok
zatrzymał się na Hermionie, która była bliska płaczu, zmarszczyła brwi. W co ta
dziewczyna znowu się wplątała?
-
Panno Granger, wszystko w porządku?
Zapytała,
nim jednak ta zdążyła cokolwiek powiedzieć, odezwał się Draco, któremu już
puściły nerwy.
-
Nic nie jest w porządku! Ta wywłoka pastwi się nad nią bez powodu! Czy pani nie
może uświadomić wszystkim, że Benz to skończony sukinsyn, nie rozumiejący
słowa” nie”?!
Nawet
nie próbował opanować swojego gniewu. Cała szkoła przypatrywała się tej scenie
w idealnej ciszy. Zresztą obserwowali tą sytuacje od samego początku. Informacja
o zatrzymaniu nauczyciela OPCM i jego rzekomym romansie z uczennicą rozeszła
się po szkole bardzo szybko i teraz każdy był ciekaw, czy jest ona prawdziwa.
-
Nie tym tonem panie Malfoy. Proszę się uspokoić.
-
Jak ja się mam uspokoić?! Nie widzi pani, że ona cierpi przez to, że pani
zatrudniła gwałciciela jako nauczyciela, a teraz nie raczy powiedzieć wszystkim
prawdy?!
Hermiona
nie wytrzymała i z płaczem wybiegała z Wielkiej Sali. Coś w niej pękło, nie
mogła już dłużej tego znieść. Było jej tak strasznie wstyd, nie chciała tu
zostać ani minuty dłużej.
-
Zajebiście.
Mruknął
Draco i puścił się biegiem za szatynką. Jednak na korytarzu już jej nie było.
Przez chwilę zastanawiał się, gdzie mogła pójść, ale nagle go olśniło. Wybiegał
ze szkoły na błonia i pognał w stronę jeziora. Na dworze była już szarówka, a
słońce prawie całkowicie schowało się za horyzontem. Biegł bardzo szybko, by
już znaleźć się nad jeziorem. Nie pomylił się, zastał skuloną Hermionę pod
starym dębem. Już z daleka słyszał jej szloch. Szybko podszedł bliżej i kucnął
za szatynką, kładąc ręce na jej ramionach. Dziewczyna momentalnie się spięła, a
blondyn zrozumiał swój błąd. Natychmiast zabrał ręce i przesunął się, tak że
teraz był przodem do Gryfonki.
-
Hej mała, nie płacz.
Ujął
jej twarz w obie dłonie i zmusił, aby na niego spojrzała. Jej oczy były
czerwone i załzawione. Nienawidził, gdy płakała.
-
W-wszyscy mnie… ma-mają za dziwkę…
Załkała
usiłując spuścić głowę, ale jej na to pozwolił. Przecież nie będzie spokojnie
patrzył jak ta wariatka obwinia się za coś, co kompletnie nie jest jej winą.
Miał zamiar natychmiast wybić jej z głowy te głupoty.
-
Posłuchaj mnie Granger, nie jesteś żadną dziwką. To, że ten bydlak chciał cię
wykorzystać to nie twoja wina i nawet nie próbuj tak o siebie myśleć. Musisz im
pokazać, że gówno wiedzą, a nie cały czas się mazać. Jesteś Gryfonką do
cholery, czy nie?!
Mówił
stanowczo, usiłując przemówić jej do rozsądku. Wiedział, że jest silna, tylko
musiała sobie o tym przypomnieć. Szatynka spojrzała mu głęboko w oczy, tym
razem widząc w nich nie tylko stanowczość, ale też niepokój i troskę.
-
Masz racje.
Powiedziała
w końcu, pociągając nosem. Zadręczanie się jej nic nie da, musi wziąć się
garść. Poza tym, teraz w końcu może odetchnąć z ulgą. Już jest bezpieczna i nic
jej nie zagraża, a do tego ma przy sobie bliskich, na których zawsze może
liczyć. Czego chcieć więcej?
-
Nareszcie gadasz z sensem Granger.
-
Ja zawsze gadam z sensem Malfoy.
„To
jest moja lwica.” Przeszło mu przez myśl i nie mógł się nie uśmiechnąć.
-
Nie prawda, czasami pieprzysz większe głupoty niż Potter na eliksirach.
Miona
mimowolnie się zaśmiała, a o to właśnie chodziło Draconowi. Nie mógł na nią
patrzeć, gdy była smutna, bo i jego humor ulegał znacznemu pogorszeniu.
-
O i tak masz być zawsze.
Powiedział,
wycierając resztki łez z jej policzka i zakładając z ucho niesforny lok.
Dziewczyna zarumieniła się delikatnie, po czym bez zastanowienie rzuciła się
niczego nie spodziewającemu się blondynowi na szyję, przez co ten wylądował na
ziemi, a ona na nim.
-
Ał.
Mruknął,
czując coś twardego pod placami. Nie przeszkadzało mu to jednak, w objęciu
brązowookiej i przyciągnięciu jej bliżej siebie.
-
Przepraszam i dziękuję, że jesteś.
Po
tych słowach złożyła na jego ustach bardzo delikatny i subtelny pocałunek,
który ten z chęcią odwzajemnił. Nie trwał on jednak długo, gdyż Hermiona
podniosła się i stanęła przed leżącym chłopakiem, wyciągając do niego dłoń.
-
Wstawaj i idziemy do siebie. Jestem głodna i zmęczona.
Draco
przyjął jej rękę i już po chwili szli w stronę zamku, nie puszczając swoich
dłoni.
Witajcie :)
No i jest rozdział :D Wiem, że wiele
osób spodziewało się jakiejś wymyślnej zemsty na Benzie, ale cóż, ja miała inne
plany. Czy podoba wam taki obrót sprawy oceńcie sami :D
Jak zawsze dziękuje wszystkim wiernym
czytelnikom, którzy mnie wspierają i doceniają moją twórczość. Nie wiem, co bym
bez was zrobiła :*
Pozdrawiam A♥
Jak zwykle boskie! <3
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć
Pozdrawiam i życzę weny
Cudowny rozdział. Twoje pomysły są genialne. Bardzo się cieszę, że Benz zapłaci za swoje.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Czytam wiele blogów, ale tylko 3 kocham.
OdpowiedzUsuń1) Lubię gdy jesteś obok
2) Gdy jesteśmy samo
3) Ten.
Nie zawiodłam się. Genialny. I wcale nie chciałam, żeby Malfoy się mścił, tylko żeby Hermionie pomógł i ty to właśnie zrobiłaś. To znaczy, Draco zrobił.
Cudowne.
Lumossy
im-possible-dramione.blogspot.com
Ach... kocham <3 Ja tam nienawidzę kiedy ktoś się mści. Ludzie wtedy stają się jeszcze gorszymi potworami niż ci którzy zrobili im krzywdę. Taki obrót spraw idealnie mi pasuje. Dracuś jest cudowny <3 Haha przesłodki. Hermiona nie jest wkurzająca a Blaise i Pansy idealnie do siebie pasują.
OdpowiedzUsuńUwialbiam to opowiadanie. Pozdrawiam i życzę weny. Może uda ci się dodać częściej jakąś notkę??
dark-family-dtb.blogspot.com
Uwielbiam twoje opowiadania !!! Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę :3
Martyna ;3
Genialnie !!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńEmilka c;
/s
Fantastyczny rozdział <3.
OdpowiedzUsuńUwielbiam to jak piszesz.
Pozdrawiam,
M.
Genialny rozdział!! Dobrze że pozbyli się tego kretyna! Draco cudowny , taki opiekuńczy! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!!
OdpowiedzUsuńPo prostu genialny!!! Nareszcie udało im się pozbyć Benza. Zemsta moim zdaniem bardzo dobra, bo gdyby zrobiły coś Benzowi to później mogły by mieć przez to problemy. Czekam na następny, mam nadzieję, że będzie szybko ;)
OdpowiedzUsuńA.Abrams
Wreszcie Benz dostał nauczkę! Co za zwyrol.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Hermiona dała się przekonać i postanowiła wziąć się w garść. Nie doszło do najgorszego, poradziła sobie z tym, więc wszystko powinno być już w porządku :)
Draco zachowywał się jak typowy facet. Można było się tego spodziewać.
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam,
DiaMent.
Fajny, fajny <3
OdpowiedzUsuńJa to już nie mogę się doczekać, kiedy oni powiedzą sobie '' kocham Cię ''!
Lacarnum Inflamare.
Ten Benz nawet, gdy już jest pewne, że zostanie ukarany nie potrafi się zamknąć i z honorem się zachować.
OdpowiedzUsuńTwoje dialogi są świetne: ,, Nie prawda, czasami pieprzysz większe głupoty niż Potter na eliksirach.''
<3. No i myślę, że powtarzam się, uwielbiam jak Draco myśli o niej jako o Lwicy.
Fragment w Wielkiej Sali, a potem jak Draco za nią pobiegł i pocieszał bezbłędny.
Pozdrawiam i czekam na następny :))
G.E.N.I.A.L.N.I.E !! <3
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, pokazałaś, że Hermi może na Draco zawsze liczyć. Nieważne co by się nie stało. Życze weny. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że ten bydlak w końcu został złapany, mam także nadzieję, że między Draco i Hermioną wszystko się dobrze ułoży :D pozdrawiam i życzę dużo weny :*
OdpowiedzUsuń~Ania
C.U.D.O!.!.!
OdpowiedzUsuńŻyczę duuuużo weny!!!!! Czekam na NN!!!!
Julie
Uwielbiam twoje opowiadanie, jejku jak ja się cieszę że dodałaś nowy rozdział :P cieszę się że benza już nie ma nie lubiłam typa :P czekam na kolejny :3
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, że się doigrał.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że z Mioną i Draco będzie wszystko spoko.
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com
Swietny rozdzialek <3 <3 Jak zawsze ;3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ze wtedy nieodpisywalam :< komputer mi umarl i niemoglam zlapac cie na GG.
Jak bedziesz mogla wejdz na skajpaja ^^
Pozdrowionka - ciocia Dramionka ;3
http://swiat-wedlug-mnie-dramione.blogspot.com/
No i świetnie wyszło. Ja to bym nie potrafiła nawet takiego planu wymyślić, a Ty już gadasz, że on nie jest wymyślny. W dodatku komentując ostatni rozdział zapomniałam, że przecież oni są czarodziejami i Benz zapewne zrobiłby coś... coś... no coś po prostu, żeby nie dać się zamknąć, a gdyby Miona tak szybko o wszystkim opowiedziała byłoby tylko gorzej z nią, a nie z tym (przepraszam za słownictwo, ale tego typka inaczej nie nazwę) sku*wielem. Teraz wszystko potoczyło się gładko i Mionka będzie wreszcie szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńCHWILA! Co ja piszę? Przecież to ff i to w dodatku Twojego autorstwa, na pewno nie od razu będzie dobrze xD
No więc ten... weny! ;D
xoxo
Sakura
PS A to za tę scenkę +18 do mojego opka:
DZIĘKUJĘ <3 DZIEKUJĘ ♥ DZIĘKUJĘ ♥ NIE WIEM, CZEMU NIE CHCESZ NIC W ZAMIAN ZA TAKIE ŚWIETNE CUŚ! DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 JESTEŚ KURDE BÓG! DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 SAMA W ŻYCIU BYM CZEGOŚ TAKIEGO NIE NAPISAŁA.. :C DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 DZIEKUJĘ <3 KOCHANA JESTEŚ! DZIEKUJĘ <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
GENIALNE! Dobrze, że Miona jest bezpieczna.Mam nadzieje, że teraz wszystko się ułoży. A ten tekst 'Nie prawda, czasami pieprzysz większe głupoty niż Potter na eliksirach.' padłam. haha.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne!!!
Świtny!
OdpowiedzUsuńZresztą jak zwykle <3
Pozdrawiam i życzę weny!
*Świetny
Usuńhej, no zemsta może nie wymyślna, ale najważniejsze, że sprawiedliwości stała się zadość
OdpowiedzUsuńJA JEBIE ! Jaki rozdział ! Weny , weny, weny życzę ! I nie kończ tego bloga zrób go do końca ... do starości Draco i Hermiony <3 Weny ! <3 Boski rozdział omomomo awwww <3
OdpowiedzUsuńFantastyczne...
OdpowiedzUsuńFenomenalne...
F...
F...
F...
FSPANIAŁE
A tak wogóle to strasznie mi sie podoba. Czekam na next. Pozdrawiam i życzę weny
~Olciak
sm-przerwanatradycja.blogspot.com
Boooooski! Ta zemsta i wreszcie wywalili Rogera. Tak! Jak ja go nienawidzę. Jebany skurwiel. Grrrr. No i Miona z Draco się pogodziła. :) Jezu nie wiem co jeszcze napisać. Idealnie. Sama bym tego lepiej nie nie wymyśliła.
OdpowiedzUsuńWeny!!!!!!!!!!!! I pisz jak najdłużej, to jest cudowne i kocham ciebie i twojego bloga.
Panna Malfoy, wcześniej byłam Bellatrix
dla-milosci-warto-cierpiec.blogspot.com
Rozdział świetny, bardzo przyjemnie mi się go czytało. A zemsta idealna! Lepiej nie mogłaś tego opisać.
OdpowiedzUsuń------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Po raz pierwszy nie wiem co powiedzieć. Na prawdę. Zaskoczyłaś mnie. Pansy tutaj była... świetna, wspaniała, kochana taka jak powinna być zawsze. Draco i ta jego pieprzona duma... ja rozumiem że mógł się wściec ale żeby ją tak traktować? Dobrze że potem zrozumiał swój błąd i jakim idiotą był.. jest xd Cieszę się że w końcu Benz dostanie za swoje ale moim skromnym zdaniem Draco i Blaise powinni go wykastrować. Serio. Hmmm... to chyba tyle. życzę dużo weny i zaje... znaczy super pomysłów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dark Liliane
Roździał jak zwykle boski *.* ~ Martyna
OdpowiedzUsuńWchodzę z nudów na bloga, patrzę a tu rozdział! I to jeszcze długi! I jakże zajebisty! Umarłam i jestem w niebie, naprawdę xD
OdpowiedzUsuńNareszcie ten pajac (no sory, to dzieci czytają, więc bez przekleństw xD) będzie w Azkabanie, a wszystkie Greengrassy i inne puste lale oddać do śmieci i przerobić na butelki na colę, może chociaż raz się do czegoś przydadzą :p
Mam nadzieję, że kolejny rozdział niedługo, pozdrawiam i życzę weny,
KK
:)
Rozdział jak zawsze cudowny.
OdpowiedzUsuńNie wiem ci więcej powiedzieć ;) czekam na kolejny!
Zajebi*ty rozdział :P kocham cię ty aurorko z piekła rodem xD Czekam na kolejny rozdział jak na szpilkach (bo je lubię :P ) Może napisz cos takiego extra, na nie wiem np. jak Draco mówi jej, że ja kocha, ona ryczy, on jeszcze pyta czy zostanie jego dziewczyną, ona się godzi czy cos tam :P To był mój pomysł jak coś xD
OdpowiedzUsuńOooo jak słodko :D
OdpowiedzUsuńW końcu niema.Benza :)
Niech oni się w końcu przyznają.doswoich uczuć :D
Weny.
Pozdrawiam,lili:)
Zapraszam na panstwoweasley.blogspot.com i proszę o opinie :)
No, no, świetnie! ten rozdział jest absolutnie najlepszy (jak każdy, ale ten szczególnie ;>). Przepięknie opisałaś, jak już zdążyłam napisać ci Ask'u, akcję i uczucia Dracona <3 super! liczymy na więcj ;***
OdpowiedzUsuńpzdr., Potterhead ;**
Świetna zemsta ! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego bloga :)
Życzę weny i pozdrawiam, Dramione True Love :)
Świetne!
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga :)
Życzę weny i pozdrawiam :**
Kooooocham <3 *u*
OdpowiedzUsuńMionka chociaż ma spokój '-'
Genialneee :3
Weny!!
Boskie
OdpowiedzUsuńBoskie
Boskie!!!!!!!!!
Malfoy taki słooodki :* A miona biedna, znam ten stan gdy czujesz jakby coś stanęło ci w gardle, nie jest to przyjemne :(
Pozdrawiam, Kat :*
Jak zawsze wspaniale. Czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńZapraszam równiez do siebie :3
http://great-unknown-feeling.blogspot.com/
Rozdział super ;)
OdpowiedzUsuńZemsta na Benzu wyszła świetnie. Oby spędził długie lata w Azkabanie (mam nadzieję, że Kingsley się o to postara ;))
Dobrze, że między Mioną i Draco się wszystko wyjasniło, oni są stworzeni do bycia razem ;)
Pozdrawiam
Rozdział jest cudny. Dobrze, że Hermiona zemściła się na Benzie i pogodziła się z Draco. To było takie słodkie. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny Kasiuu98
OdpowiedzUsuńWiesz za co kocham tego bloga?
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: dzięki niemu zawalam którąś noc z kolei :)
Po drugie: Za barwną historię Dramione
Po trzecie: Za Pansy którą uwielbiam. Ja starsznie ją lubię i twoja jest dla mnie idealna♥
Po czwarte: Za (uwaga cytuję ),,Nie prawda. Czasami pieprzysz większe głupoty niż Potter na eliksirach'' ^^ Nic dodać nic ująć ;*
Suma sumarum: KOCHAM TEN BLOG!!!!!!!!!! ♡♡♡♡♥♥♥♥♡♡♡♡♥♥♥♥♡♡♡♡♥♥♥♥♡♡♡♡♥♥♥♥♡♡♡♡♥♥♥♥♡♡♡♡♥♥♥♥♡♡♡♡♥♥♥♥♡♡♡♡♥♥♥♥♡♡♡♡♥♥♥♥
W miarę jasny przekaz?
Na zawsze twoja- Optymistyczna Pesymistka ♡
Pansy z Mioną maiły genialny plan.
OdpowiedzUsuńMalfoy wyszedł znowu na głąba i kretyna , ale na szczęście się pogodzili.
Greengrass ta menda rozszarpałabym ją na strzępy.
Dracon nieźle nagadał Dafne i dyrce ;p
Zakończenie świetne ;]
Bardzo dobry rozdział. Błędy kłują mnie w oczy niemiłosiernie, już nawet nie ortograficzne, ale także językowe. Radzę uważniej sprawdzać swoją pracę przed wstawieniem. :)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na więcej, pozdrawiam!
Ina
kocham ten blog nie mogę się doczekać następnego rozdziału
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie czytasz=komentujesz http://ccnmmm.blogspot.com/
Przeczytałam całe opowiadanie jednym tchem i cały czas czuje niedosyt. Nie chodzi o to, że w opowiadaniu czegoś zabrakło, po prostu chce więcej :) Całe opowiadanie i jego przebieg bardzo mi się podobał.
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie rozdziały przez jeden dzień, więc pogłam dostrzec twoją zmiane, z każdym rozdziałem na lepsze :) Literówek na samym początku było całą mase, a z każdym rozdziałem było ich stopniowo co raz mniej, aż zaczęły się pojawiać się sporadycznie.
Cała historia nie jest nudna i przewidywalna. Jak już coś czytam i zaczynam się nudzić to nagle mi wyskakuje jakaś akcja, że po prostu szok. Mam nadzieję, że dalej będziesz mnie tak zaskakiwać :)
Niektóre sytacje w opowiadaniu mi nie odpowiadają jak zachowanie Miony czy jakieś przesłodzone miedzy Draco, a Herm, ale mi się nie dogodzi! :)
Mam nadzieję, że szybko wstawisz coś nowego i dalej będę tak zafascynowana twoim opowiadaniem.
Pozdrawiam i życzę dużo weny!
~Salvio
dramione-moment-only-for-us.blogspot.com
Bardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńWlasnie poznalam twojego bloga i jest SWIETNY.! :D No wprost sie zakochalam <3 Pisz szybko nastepny , oby dluuuugi.! ^^ Weny , weny i weny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam , Patrycja :3
nie umiesz pisać
OdpowiedzUsuńCo jak co ale kilka błędów typowo przestawkowych na pewno nie dowodzi, że nie umie pisać. Jest to jeden z najlepszych blogów, więc proszę o to, kimkolwiek jesteś, zrozum, że nie każdy sprawdza 50 razy przestawki lub literówki, tylko pisze z pasją. Dziękuję. Dobranoc./Silver
UsuńTak bardzo świetny rozdział, niech Benz zgnije !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
ale dziwka z tej Dafne no myslałam że rozwale pokój ale spk rzuciłam tylko telefonem o ściane i ekran się rozwalił :> ( na szczęście działa )
OdpowiedzUsuńhahahahahahahahaha Benz ma za swoje
Udało się ! Sprawiedliwość rządzi !! Przynaimniej w tym świecie ��
OdpowiedzUsuń"W międzyczasie" razem, "Harry'ego" nie "Harrego", "zalazłaś za skórę" nie "zaszłaś", "nieprawda" razem.
OdpowiedzUsuńNo, pięknie go urządziły, tak jak obstawiałam.
Pozdrawiam :)