Czwórka
przyjaciół siedziała właśnie na obiedzie przy stole Slytherinu. Dyskutowali na
temat meczu Ślizgonów z Puchonami, który miał odbyć się już jutro. Nagle do
Wielkiej Sali zaczęły wlatywać sowy. Jedna z nich podleciała do Hermiony i
usiadała jej na ramieniu. Bez trudu rozpoznała w niej puchacza, którego
podarowała rodzicom, aby mogli się kontaktować, podczas jej pobytu w szkole.
-
Co tam dla mnie masz Nil?
Sowa
zahuczała i wyciągnęła w jej stronę nóżkę z listem. Gdy szatynka go odczepiła,
ku jej zaskoczeniu, ptak odleciał. Nil zawsze czekał, aż napisze odpowiedz. Zaintrygowana
rozerwała kopertę i zaczęła czytać.
Kochana córeczko
Mamy dla Ciebie niezbyt dobre wieści. Wzięliśmy z twoim ojcem
udział w pewnym konkursie i wygraliśmy. Jedziemy na tydzień do Ameryki.
Niestety, wyjazd jest tego samego dnia, kiedy Ty wracasz z Hogwartu. Wiem, że
dawno się nie widzieliśmy i mieliśmy spędzić te święta razem, ale to dla nas
naprawdę jedyna taka okazja. Mam nadzieję, że się nie gniewasz i zrozumiesz
nas. Pamiętaj, że strasznie Cię kochamy i już nie możemy się doczekać twojego
powrotu w czerwcu. Wtedy wszystko nadrobimy.
Zawsze
kochający
Mama i Tata
Gryfonka
przeczytała list i musiała przyznać, że było jej trochę smutno. Bardzo liczyła
na to, że zobaczy się z rodzicami. Z drugiej jednak strony wiedziała, że zależy
im na tym wyjeździe. Kochali podróże i ona nie miała zamiaru odbierać im tej
przyjemności.
-
Co jest?
Zapytał
Draco, widząc niewyraźną minę szatynki.
-
Nic, tylko moi rodzice wyjeżdżają, akurat wtedy, kiedy ja wracam, więc wygląda
na to, że znowu nie mam z kim spędzić świąt.
-
No wiesz, jedne już razem przeżyliśmy, więc w sumie można zaryzykować jeszcze
raz.
Blondyn
uśmiechnął się zadziornie, patrząc na dziewczynę. Szczerze, to taki obrót
sprawy bardzo mu odpowiadał. Już wcześniej zastanawiał się, jak on bez niej
wytrzyma cały tydzień. Jednak wygląda na to, że jego problem rozwiązał się sam.
-
Pod jednym warunkiem, tym razem jedziemy do mnie.
Odpowiedziała,
po chwili zastanowienie, uśmiechając się uroczo. Nie miała nic przeciwko
spędzeniu tego czasu w towarzystwie Smoka.
-
Zgoda.
-
Jakie to słodkie, kolejne cudowne, rodzinne święta. Jeszcze wam tylko brakuje
małego blondaska z lokami.
-
Zamknij się Zabini.
Powiedział
tylko arystokrata, szczerząc się jak kretyn. Tylko ta Gryfonka potrafiła
wywołać u niego taką radość. Nagle jednak coś przyszło mu od głowy. Nachylił
się nad szatynka i szepnął jej do ucha.
-
Czy ty przypadkiem nie masz tylko jednej sypialni?
-
Owszem.
Odpowiedziała,
uśmiechając się tajemniczo, na co chłopak zmarszczył brwi.
-
Zaraz, ja nie mam zamiaru spać na kanapie.
-
Nikt ci nie każe Smoku.
Spojrzała
na niego z dziwnym błyskiem w oku, po czym po prostu podniosła się z miejsca i
kołysząc biodrami skierowała się w stronę wyjścia. Chłopak dopiero po chwili
zrozumiał sens jej słów i uśmiechnął się łobuzersko. „A to lwica.” przeszło mu
przez myśl, po czym odwrócił się w stronę wyjścia.
-
Granger!
Zawołał,
widząc, że dziewczyna jest już prawie na korytarzu. Zaskoczona szatynka
przystanęła i odwróciła się w stronę Ślizgona. Cała Wielka Sala zaczęła im się
przyglądać z zaciekawieniem.
-
Czego chcesz Malfoy?
-
Idziesz dzisiaj ze mną na trening kochanie!
Z
satysfakcją obserwował jaj policzki Gryfonki zmieniają kolor na lekko różowy.
Uwielbiam wprowadzać ją w zakłopotanie.
-
Zastanowię się.
-
Masz być gotowa o 18 słoneczko!
-
Zabije cię Malfoy!
Rzuciła
jeszcze tylko i już jej nie było. Draco nie skończył jeszcze obiadu, więc
został. Poza tym wiedział, że Granger wybiera się teraz do Lizy i wcześniej niż
o 18 jej nie odzyska.
-
Wpadłeś stary po uszy.
Stwierdził
nagle filozoficznie Blaise, szczerząc się jak idiota.
-
Tak samo jak ty.
Mruknął
w odpowiedzi Smok, wracając do posiłku. W tym samym czasie Hermiona siedziała
już w bibliotece, czekając na Lizy, której miała pomóc w lekcjach. Nie minęło
jednak pięć minut, a blondynka zjawiła na miejscu.
-
Cześć.
Przywitała
się z uśmiechem, po czym zajęła miejsce naprzeciwko Gryfonki i zaczęła wyciągać
swoje rzeczy z torby.
-
Hej, to jak, co dzisiaj robimy?
-
Eliksiry, przerabiamy teraz bezoar i mamy napisać esej o jego właściwościach i
zastosowaniu.
-
W takim razie chodź, pokaże ci, gdzie znaleźć potrzebne książki.
Przeglądały
regał, a Hermiona mówiła Lizy, gdzie powinna czego szukać. W końcu ona znała tą
bibliotek jak własną kieszeń. Dzięki jej pomocy Lizy bardzo podciągnęła się w
nauce i stała się nieco bardziej otwarta na innych.
-
Jak ci idzie?
Zapytała
szatynka, gdy już od dłuższego czasu siedziały przy stoliku, a Lizy pisała swój
esej.
-
Już niewiele mi zostało.
-
To dobrze, bo wiesz ja dzisiaj muszę się zebrać tak po 17. Obiecałam Draconowi,
że pójdę na jego trening.
-
Lubisz go.
Bardziej
stwierdziła niż zapytała blondynka, uśmiechając się uroczo.
-
Tak.
-
On też cię bardzo lubi.
-
Tak?
Zapytała
zaintrygowana szatynka, zastanawiając się, co też Ślizgonka ma konkretnie ma
myśli.
-
No tak. Odkąd się z tobą zadaje jest dla mnie miły, rozmawia ze mną, a nawet
broni przed starszymi. Kilka razy nawet pytał mnie o różne rzeczy, dotyczące
ciebie. Tylko nie mów mu, że o tym wiesz.
Szatynka
uśmiechnęła się rozczulona. Malfoy jak chciał potrafił być naprawdę uroczy.
-
Pasujecie do siebie.
-
Ale my nie jesteśmy razem.
-
Dlaczego?
Bezpośredniość
tej dziewczyny była po prostu rozbrajająca. Hermiona zamyśliła się na chwile.
„Właśnie, dlaczego?”
-
Bo on nie powiedział mi dwóch bardzo ważnych słów i nie jestem pewna, czy mu
zależy.
Odpowiedziała,
po chwili zastanowienie. W sumie to była jedyna sprawa. Ogólnie wszystko było
wspaniale, ale jedna, ta na pozoru drobna rzecz nie dawała jej spokoju.
-
Kocham cię?
-
Tak.
-
Moja mama zawsze powtarzała, że liczą się czyny, a nie słowa. Jeśli się kogoś
kocha to trzeba to pokazać, a nie w kółko o tym mówić.
Brązowooka
przez dłuższą chwilę analizowała słowa dwunastolatki. Ta mała miała racje, czym
są słowa w obliczu czynów? Czy Malfoy niejednokrotnie nie udowodnił, że nie
jest mu obojętna? Zawsze był, gdy go potrzebowała, a nawet częściej. W sumie to
on w ogóle nie odstępował jej na krok. Był kochany, opiekuńczy. Uwielbiała jego
charakter: pewny siebie, czasami bezczelny i przede wszystkim męski. A do tego
wszystkiego jeszcze cholernie przystojny. Czego więc chcieć więcej? No właśnie,
Hermiona nie raz była zapewniana przez Pansy, Blaise, czy też Ginny, a nawet
Harry’ego , że Draco poza nią świata nie widzi, ale to nie było to samo, co
usłyszeć to z jego ust. Prawda była taka, że ludzie mogą mówić, co chcą, a w
jej głowie nadal gdzieś była myśl, że Smok nie traktuje jej poważnie. Co prawda
ona też nigdy nie powiedziała mu, że jest dla niej całym światem, ale to co
innego. Po pierwsze się bała, a po drugie była dziewczyną.
-
Hermiona!
Z
rozmyślań wyrwał ją głos Lizy.
-
Co się stało?
-
Skończyłam pisać. Jest już po 17, ale chyba zdążysz go sprawdzić?
-
Oczywiście, w razie czego Malfoy poczeka.
Szatynka
z uśmiechem wzięła esej i zaczęła go przeglądać. Okazało się, że Ślizgonka
zrobiła tylko jeden błąd.
-
Gratuluje, idzie ci coraz lepiej.
-
Dziękuję.
Uradowana
blondynka przytuliła się do Gryfonki, a ta odwzajemniał ten gest. Uwielbiała tą
małą pod każdym względem.
-
Jest już w pół do szóstej. Powinnaś już iść.
Stwierdziła
w końcu panna Anes, patrząc na zegar stojąc przy ścienia i odsuwając się od
szatynki.
-
Malfoyem się nie przejmuj, nic mu nie będzie.
-
Lepiej nie drażnić Smoka, bo zacznie ziać ogniem.
Na
tą uwagę Hermiona wybuchła szczerym śmiechem, za co została zgromiona wzrokiem
przez bibliotekarkę.
-
Nie ładnie Granger, nie wiesz, że w bibliotece trzeba być cicho?
Dziewczyna
słysząc głos tuż przy swoim uchu, o mało nie spadła z krzesła. Odwróciła się
szybko i ujrzała pochylającego się nad nią Dracon. Na jego twarzy gościł
łobuzerski uśmiech.
-
Czy ty musisz mnie tak straszyć?
-
Granger, wszyscy doskonale wiedzą, że ty się mnie nie boisz, więc nie
histeryzuj. Cześć Lizy.
-
Hej.
-
Można wiedzieć, co ty tu robisz?
Zapytała
nieco naburmuszona Gryfonka.
-
Wiedziałem, że zapomnisz o treningu, więc po ciebie przyszedłem. A ty mała, nie
obrazisz się jak ją porwę?
Ostatnie
zdanie skierował do blondynki, która zachichotała, widząc oburzoną minę
starszej koleżanki.
-
Jasne, że nie. Hermiona i tak miała do ciebie iść, bo mówiła, że bardzo cię
lubi.
-
Lizy!
Oburzyła
się panna Granger, czując jak jej policzki robią się czerwone.
-
Pa.
Ślizgonka
z szerokim uśmiechem zebrała swoje rzeczy i w podskokach opuściła bibliotekę.
-
Więc powiadasz, że bardzo mnie lubisz?
Zapytał
zalotnie arystokrata, opierają ręce o stół, po obu stronach dziewczyny.
-
Odczep się Malfoy.
Wyplątała
się z jego pułapki i z dumnie uniesioną głową ruszyła do wyjścia. Draco zaśmiał
się pod nosem i podążył za nią. Już po chwili szli ramię w ramię.
-
Co jest Granger, już mnie tak bardzo nie lubisz?
Świetnie
się bawił, widząc jak szatynka marszczy gniewnie nosek. Gdy się złościła
wyglądała naprawdę uroczo.
-
A kto powiedział, że ja cię lubię?
-
Pomyślmy: ty, Diabeł, Pansy, Wiewiórka, Potter, Lizy, połowa szkoły…
-
Dobra, skończ.
-
Ale jak tam mogę w nieskończoność. Każdy w tej szkole ci powie, że na mnie
lecisz słoneczko.
-
Dupek.
-
Ale za to jaki przystojny.
-
Uduszę cię kiedyś gołymi rękami!
„Merlinie,
jaki on jest irytujący!”, pomyślała przyspieszając kroku. „O co ci chodzi?
Wszystko, co mówi jest prawdom.” Szepnęła jej podświadomość, przez co jeszcze
bardziej się zirytowała. Dotarli w końcu na piąte piętro, a gdy Draco podał
hasło, weszli do salonu.
-
Lwico, masz 10 minut na ogarnięcie się, a potem idziemy na trening.
-
Możesz mi powiedzieć, po co ja tam jestem potrzebna?
Zapytała
buntowniczo, krzyżując ręce na piersi.
-
Bo ja tak chce.
Odpowiedział
lekceważąco, uśmiechając się łobuzersko, a w szatynce aż coś się zagotowało.
-
I ty myślisz, że ja będę spełniała twoje zachcianki?! Niedoczekanie! Nie mam
zamiary nigdzie z tobą iść.
-
Słoneczko, wiesz doskonale, że po dobroci, czy też nie pójdziesz ze mną na ten
trening. Ale ja jako dżentelmen daje ci alternatywę, więc którą opcje
wybierasz?
-
Cham!
Krzyknęła
oburzona Gryfonka, tupiąc nogą, niczym mała dziewczynka, po czym szybkim
krokiem udała się do swojej sypialni. Spojrzała na łóżko, gdzie leżała Lucy,
która przyglądała jej się jakby z rozbawieniem.
-
I z czego się cieszysz bestio?
Zapytała
na pozór groźnie, ale nie mogła powstrzymać uśmiechu, który cisnął jej się na
usta, gdy patrzyła na machającą ogonem suczkę. Ta w odpowiedzi szczeknęła tylko
wesoło, wskazując łbem na drzwi, które po chwili się otworzyły, a w nich stanął
niejaki Malfoy.
-
Zła jesteś?
Zapytał
robią minę niewiniątka, na co Hermiona nie mogła nie wybuchnąć śmiechem. Ten
gad był po prostu rozbrajający. W jednej chwili z bezczelnego faceta zmieniał
się w uroczego chłopczyka.
-
Widzę, że nie, w takim razie ogarnij się szybko i przyjdź do salonu.
Nie
zdążyła nic odpowiedzieć, gdyż już go nie było. „I jak tu takiego nie kochać?”
Przeszło jej przez myśl, po czym z uśmiechem podeszła do szafy. Wybrała ubrania i szybko się w nie
przebrała. Spięła jeszcze tylko włosy w niedbały kok i była gotowa. W salonie
już czekał na nią Draco.
-
Wiesz, że przez ciebie się spóźnimy?
Zapytał
Smok, chwytając miotłę, która do tej pory stała oparta o kanapę. Chłopak miał
już na sobie strój do Quidditcha i był w stu procentach gotowy do treningu.
-
Trzeba było na mnie nie czekać.
-
Nie marudź, mam pomysł.
Na
jego twarzy zagościł ten specyficzny uśmiech, który zawsze oznaczał że Smok coś
kombinuje.
-
Przerażasz mnie.
Stwierdziła
zupełnie szczerze szatynka, widząc dziwny błysk w oczach arystokraty.
-
Wsiadaj na miotłę.
Powiedział
nagle blondyn, a dziewczyna spojrzała na niego, jak na skończonego kretyna.
-
Czy ty się aby na pewno dobrze czujesz?
-
Nawet bardzo, a teraz przestań gadać i wsiadaj.
Sam
siedział już na miotle i teraz czekał tylko na Gryfonkę.
-
Najpierw mi powiedz, co chcesz zrobić.
-
A niby taka inteligenta jesteś. Na piechotę nie zdążymy, ale na miotle bez
problemu.
-
Wiedziałam, odbiło ci już całkowicie. A było nie pić tyle Ognistej, teraz są
tego skutki.
Powiedziała
to tak poważnym głosem, że Draco na jej wypowiedz zareagował głośnym śmiechem.
-
Mała, wsiadasz sama albo ci pomogę, nie mamy czasu na dyskusje.
Gryfonka
zmarszczyła gniewnie brwi, ale bez słowa usiadła za chłopakiem. Wiedziała, że
on nie żartuje.
-
Grzeczna lwica.
Po
tych słowach blondyn odepchnął się nogami od ziemi tak, że teraz unosili się
metr nad nią. Za pomocą różdżki otworzył okno, przez które po chwili wylecieli na
zewnątrz. Hermiona bardzo mocno przytuliła się do pleców Ślizgona. Niby nie
odczuwała już tak panicznego lęku, ale w powietrzu nadal nie czuła się
najbezpieczniej. Zdecydowanie bliskość blondyna działa na nią uspokajająco. Poczyniła
jednak pewnie postęp, gdyż tym razem nie miała zamkniętych oczu, a wręcz
chłonęła otaczając ją widoki. Nagle przypomniała sobie, że gdy ostatnim razem
lecieli na miotle, po raz pierwszy się całowali. Na samo wspomnienie tego dnia
jej usta ułożyły się w uroczy uśmiech. Nie miała pojęcia, że w tym momencie
Draco myśli dokładnie o tym samym.
-
Co ty na to, żeby niedługo wybrać się na naszą polankę?
Zapytał
w końcu, gdy byli już blisko boiska.
-
Chętnie.
-
Trzymaj się mała, lądujemy.
Arystokrata
skierował miotłę w dół, przez co dość szybko zaczęli się zbliżać ku ziemi.
Zauważył, że na boisku czeka już na nich cała drużyna. Zapomniał jednak, że nie leci sam i dopiero,
gdy poczuł mocniejszy uścisk szatynki, zrozumiał, że chyba trochę za bardzo się
rozpędził. Natychmiast zwolnił, a już po chwili znalazł się przy swojej
drużynie, jednak nadal nie wylądował.
-
No Smoku, nie ma to jak efektowne wejście, ale następnym razem mógłbyś się nie
spóźniać.
Zadrwił
Blaise, patrząc z rozbawieniem na Prefektów.
-
Nie moja wina, Granger się strasznie ociągała.
Z
tę uwagę oberwał od Gryfonki w żebra.
-
A właściwie, po co tu ona?
Zapytał
bezmyślnie Nott, za co od razu został zgromiony wzrokiem przez blondyna.
-
Bo ja tak chcę, a jeśli coś ci się nie podoba, to wypad. Na twoje miejsce mam
wielu chętnych. Komuś jeszcze coś się nie podoba?
Warknął
Draco, ale wszyscy milczeli, a Teodor przeklinał w myślach swoją głupotę.
Zapomniał, że ta niunia jest oczkiem w głosie Malfoya i jeżeli o nią chodzi to
lepiej trzymać język za zębami.
-
Tak też myślałem. W takim razie zaczynajcie rozgrzewkę, a ja zaraz do was
dołączę.
Odwrócił
się i podleciał na trybuny. Nie pozwoli, żeby jakiś tam Nott mówił mu, co ma
robić. Niedoczekanie. Poza tym, od dłuższego czasu nie trawił tego kolesia.
Gdyby nie to, że był bardzo dobrym obrońcą już dawno wykopałby go z drużyny na
zbity pysk.
-
No to teraz patrz i podziwiaj.
Stwierdził
z dumą, pomagając Hermione zejść z miotły.
-
Oczywiście, o niczym innym nie marzę.
Mruknęła
sarkastycznie, ale Ślizgon zdawał się nie usłyszeć ironii w jej głosie.
-
Poza mną oczywiście.
Cmoknął
ją jeszcze tylko w policzek i już go nie było. Miona uśmiechnęła się pod nosem,
po czym z braku lepszego zajęcia, usiadała na ławce i zaczęła obserwować
chłopaków na miotłach.
-
Dobra, podlećcie tu!
Krzyknął
Malfoy, gdy szybował już na środku boiska. Nie minęła chwila, a wszyscy byli
przy nim.
-
Jak wiecie jutro gramy z Puchanami i ja nawet nie dopuszczam, do siebie myśli,
że moglibyśmy to przegrać.
-
Przecież to Hufflepuff, wygraną mamy w kieszeni.
-
Z takim podejściem to daleko nie zajedziesz Harper. Nie wiesz, że nie można
lekceważyć żadnego przeciwnika? Tak, czy siak, musimy to wygrać. Taktykę
znacie, ćwiczyliśmy ją już, ale nie wszystko idzie, tak jak ja chcę, więc radze
wam się dzisiaj przyłożyć. Nie zejdziemy z boiska, póki wszystko nie będzie
idealnie, jasne?!
-
Tak!
Odpowiedzieli
chórem.
-
To jazda na swoje pozycje i do roboty, bo jak nie to przysięgam, że pozabijam
was gołymi rękami!
Wszyscy
odlecieli w swoją stronę, a Draco uwolnił piłki. I tak zaczął się trening. Smok
latał po całym boisku i co chwile na kogoś wrzeszczał, pouczając go. Nawet
Blaiseowi oberwało się kilka razy. W Quidditchu tak jak i w życiu, Malfoy nie
odpuszczał i wszystko musiało iść po jego myśli, a tym czasem było zupełnie na
odwrót. Nikt nie mógł się odnaleźć w nowej taktyce, co arystokratę doprowadzało
do szału.
-
Stop!!! Do mnie, natychmiast!
Ryknął
w końcu kompletnie wyprowadzony z równowagi blondyn, po dobrej godzinie
treningu, a wszyscy niemal natychmiast znaleźli się przy nim, aby nie
doprowadzać swojego kapitana do jeszcze większego szału.
-
Czy wy wszyscy macie jakieś problemy ze sobą?! Jak jutro zagracie tak jak
teraz, to nawet ci debile z Hufflepuffu nas rozniosą! Macie 10 minut przerwy, a
potem macie zacząć grać, a nie się opierdalać!
Zakończył,
po czym odleciał w stronę trybun. Był wściekły i można to było dostrzec na
pierwszy rzut oka. Nie miał już siły do tej bandy kretynów. Czy on naprawdę tak
wiele od nich wymaga? Mają po prostu dobrze zagrać, ale widać i to zbyt dużo. W
końcu znalazł się przy Hermionie. Natychmiast zszedł z miotły i zajął miejsce
obok niej, ukrywając twarz w dłoniach.
-
Pozabijam tych wszystkich idiotów.
-
To przez tą twoją taktykę.
Powiedziała,
jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świcie, a Draco gwałtownie
podniósł głowę i spojrzał na nią zaskoczony.
-
Czy ty sugerujesz, że jestem złym kapitanem?
-
Nie, ale za dużo kombinujesz. Oni nie mogą się w tym wszystkim połapać.
-
Powiedziała ta, co nie umie latać na miotle.
Prychnął,
patrząc na nią z politowaniem. Nienawidził, gdy ktoś go pouczał, a już
szczególnie jeśli chodzi o Quidditcha.
-
Może i nie latam, ale zasady i taktyki znam lepiej niż niejeden gracz. Nie
zapominaj, że wszyscy moi przyjaciele grają w Quidditcha, a poza tym
przeczytałam kilka książek na ten temat.
-
No to może Panna-Wiem-To-Wszystko oświeci mnie, co robię źle.
Gryfonka
spojrzała na nie wrogo i poczuła się nieco urażona. Ona nie miała nic złego na
myśli, a ten kretyn warczy na nią, jakby zrobiła niewiadomo co.
-
Jak masz się tak zachowywać, to ja nie widzę sensu tej rozmowy. Chciałam tylko
pomóc, ale jak nie, to nie.
Wstała
z zamiarem odejścia, ale Draco złapał ją za rękę.
-
Puść!
-
Granger, nie dąsaj się. Niech ci będzie, powiedz, co jest nie tak.
„Na
Salazara, kobieta będzie mnie pouczać jak grać w Quidditcha, świat się kończy.”
Pomyślał zrezygnowany Malfoy, po czym przeniósł wzrok na Gryfonkę. Widząc, że
ta nie poruszyła się z miejsca i nadal stoi z niewyraźną miną, pociągnął ją za
rękę tak, że wylądowała na jego kolanach. Zrozumiał, że chyba trochę za ostro
ją potraktował. W końcu to nie jej wina, że te imbecyle doprowadzają go do
szału.
-
Lwico, przepraszam. Po prostu nie mam już siły, a nic nie idzie po mojej myśli.
-
To nie jest powód, żeby wyżywać się na mnie.
Odburknęła,
nawet na niego nie patrząc. Draco westchnął ciężko, po czym złapał ją za
podbródek, odwracając jej twarz w swoją stronę.
-
Wiem, już nie będę.
-
Dobra, powiedzmy, że ci wierzę.
Zaczęła
po kolei tłumaczyć, co według niej jest nie tak, a Draco słuchał jej w niezwykłym
skupieni. Niechętnie musiał przyznać, że ta dziewczyna ma pojęcie o Quidditchu.
No ale to w końcu Granger, na czym ona się nie znam?
-
No mała, muszę ci przyznać, że niezła jesteś.
Stwierdził
w końcu z uznaniem, na co szatynka zarumieniła się nieco.
-
Ykhm, nie chciałbym wam przeszkadzać gołąbeczki, ale wszyscy na ciebie czekają
Smoku. Jakbyś zapomniał, to mamy trening.
Powiedział
rozbawiony Blaise, który pojawił się przy nich znikąd.
-
Dobra stary, już idę.
Diabeł
skinął tylko głową i już go nie było, a Prefekci zostali sami.
-
Granger, wsiadaj na miotłę. Idziemy przedstawić tym pół mózgom ulepszoną
taktykę.
Hermiona
spojrzała na niego, jak na skończonego kretyna. Że niby ona mam czegokolwiek
nauczyć bandę Ślizgonów? Przecież to absurd.
-
Żartujesz?
Zapytała
w końcu, widząc, że blondyn wsiadł na miotłę i o zgrozo, zrobi jej miejsce.
-
Nie.
-
Malfoy, czy ty sądzisz, że banda chłopaków ze Slytherinu posłucha dziewczyny z
Gryffindoru, a do tego mugolaczki? Śmiem wątpić.
-
Granger, nie zapominaj, że to ja jestem kapitanem i ja tu rządzę, a jak któryś
będzie miał jakieś „ale” nikt mu nie każe grać. A teraz wsiadaj na miotłę i
przestać marudzić. Mamy dużo do zrobienie.
Gryfonka
wiedziała, że kłótnia z nim nie ma sensu, więc po prostu wsiadła na miotłę.
Draco natychmiast wzbił się w powietrze i po chwili byli już przy reszcie
drużyny.
-
Dobra ludzie, zmieniamy taktykę. Teraz Granger jest kapitanem i ona wam mówi,
co macie robić.
Wszyscy
wytrzeszczyli oczy, czekając, aż blondyn wybuchnie śmiechem i powie, że to
żart. Nawet Zabini wyglądał na nieźle zszokowanego. Draco jednak był śmiertelnie
poważnie, co już kompletnie zbiło z tropu wszystkich zawodników.
-
Ty chyba sobie jaja robisz?
Odezwał
się w końcu Jimmy Parker – jeden z pałkarzy.
-
Nie.
-
I ty serio chcesz, żeby ona nami kierowała? Zidiociałeś do reszty. W takim
razie jutro od razu możemy się poddać.
Hermiona
poczuła jak Draco ze złości napina mięście i nawet zaczęła trochę współczuć tym
chłopakom. Wściekły Malfoy nie wróżył nic dobrego.
-
To teraz posłuchajcie mnie wszyscy! O ile mnie pamięć nie zawodzi, a śmiem w to
wątpić, to ja tu jestem kapitanem i ja decyduje! Granger ma całkiem niezły
pomysł, jak przerobić moją taktykę, tak żebyście wy debile w końcu ją pojęli!
Więc dobrze wam radzę jej posłuchać! Gówno mnie obchodzi, co o tym myślicie!
Macie robić, co mówię, a jak nie to możecie od razu stąd spierdalać,
zrozumiano?!
Z
blondyna aż emanował furia. To on robi, co może, żeby jutro się nie
skompromitowali, a ci jeszcze mają czelność się czepiać. I jak on niby ma być
spokojny?!
-
Tak jest!
Odpowiedzieli
chórem, nie chcąc drażnić swojego kapitana jeszcze bardziej. Każdy głupi
wiedział, że z wściekłym Malfoyem nie wato zadzierać, no chyba, że życie ci
niemiłe.
-
No to Granger, do roboty.
Tym
razem jego głos brzmiał zadziwiająco łagodnie. W tym momencie większość drużyny
dziękowała Merlinowi, że Hermiona tu jest, bo jak widać jej obecność dobrze
działa na nerwy Dracona. W przeciwnym razem ten trening mógłby się źle dla nich
skończyć. Szatynka wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić.
-
Po pierwsze, Gregory, Jimmy każdy z was musi się skupić na jednym tłuczku. To
będzie o wiele bardziej skuteczne niż obserwowanie wszystkich zawodników. W
końcu łatwiej się skupić na jednej rzeczy niż kilku. Co do ścigających, nie
możecie polegać tylko na Blaise. Rozumiem, że jest dobry, ale to wszyscy
wiedzą. Jeżeli zaskoczycie przeciwnika będzie mu trudniej się odnaleźć. Teodor,
musisz się bardziej skupić i podzielić swoją uwagę, pomiędzy wszystkie obręcze,
bo bez tego daleko nie zajedziesz. Z ogólnych rzeczy to chyba tyle. O
wszystkich innych zmianach w taktyce Malfoya, będziemy wam mówić w trakcie gry.
Zakończył
Hermiona i spojrzała na zawodników, którzy siedzieli na miotłach, a ich szczeki
opadły, aż do samej ziemi. Gdyby im ktoś powiedział, że ta dziewczyna wie
cokolwiek o Quidditchu, to by go chyba śmiechem zabili. A tu proszę, taka
niespodzianka. No ale co się dziwić, Malfoy zawsze zgarnia to, co najlepsze.
-
Słyszeliście? Zaczynamy!
I
tak też zrobili. Draco wraz z Hermioną krążyli po boisku, co chwile do kogoś
podlatując i tłumacząc mu poszczególne rzeczy. Szatynka miała o wiele więcej cierpliwości
i opanowania niż Malfoy, dlatego zawodnikom o wiele łatwiej był zrozumieć to,
co chce im przekazać. Z minuty na minutę szło im coraz lepiej, aż w końcu po
dwóch godzinach bardzo intensywnego treningu, kapitanowie uznali, że wszystko
jest tak jak powinno.
-
Dobra panowie, muszę przyznać, że jest nieźle. Jeśli tylko zgramy tak jutro
zmiażdżymy Puchonów.
Stwierdził
blondyn, gdy byli już na ziemi. Był bardzo zadowolony ze swojej drużyny, a
jeszcze bardziej z Granger.
-
Trzeba to uczcić!
Krzyknął
nagle Alan, a wszyscy zaczęli mu przytakiwać.
Witam :)
Szczerze, myślała, że rozdział
będzie później, no ale jakoś tak wyszło, że jest. Średnio jestem z niego
zadowolona, bo jest on bardziej wprowadzeniem do dalszej części opowiadania,
więc nie dzieje się nic ciekawego. Nie mniej jednak mam nadzieje, że was nie
rozczarowałam :)
Bardzo, ale to bardzo serdecznie,
chciałabym podziękować z nominacje do konkursu na blog miesiąca. Jest to dla
mnie ogromne wyróżnienie i zaszczyt. Zachęcam was również do głosowania na
waszych faworytów na stronie Stowarzyszenie DHL :D
Jak zawsze dziękuje, że ze mną
jesteście, jest to bardzo motywujące i w ogóle :)
Pozdrawiam A♥
pierwsz! xD
OdpowiedzUsuńpierwsza*
UsuńPierwsza :D lece czytać
OdpowiedzUsuń~JuliaFeb
Kurde -,- Jednak nie pierwsza
Usuńsorcia, ale dzisiaj ja pierwsza :P
UsuńZtem rozdziału jeszcze nie przeczytałam, ale juz na samym starcie napiszę swietny!!! Czekałam na niego cały tydzień, i gdyby nie myśl o nim, wywaliliby mnie ze szkoły za spanie na lekcji xD Kocham twoje pisanie La Fin De La vie :P
OdpowiedzUsuńJeszcze chciałam dodać, że na cb zagłosowałam stowarzyszeniu DHL xd
UsuńCały dzień wchodziłam tu i odświeżałam z nadzieją, że się pojawi, a tu prosze :D
OdpowiedzUsuńGenialny, nie mogę się doczekać świąt XD
Pisz, pisz ;*
Yśka
Cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńSprzeczki Draco i Hermiony są urocze.
Mionka "kapitanem" drużyny Slytherinu po prostu genialny pomysł.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Yay, nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńJaki słodki *.*
Nie wiem co mam napisać, ale to jest naprawdę zacne... <3333
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen rozdział jak zawsze jest cudowny! Ale chyba się już tym powtarzam, bo mam wrażenie, że piszę to w każdym komentarzu. :P No ale, w końcu to Twoja zasługa, bo masz talent! :)
UsuńTydzień sam na sam w domu Hermiony z jedną sypialnią? O matko, nie mogę się doczekać!! Kiedy ta notka się pojawi? Oby jak najszybciej, bo już na samą myśl o tym mam ochotę skakać z radości! :)
Marzy mi się też sytuacja, w której w końcu ta dwójka wyzna sobie miłość. Każdy wie (oni też), że świata poza sobą nie widzą. Ale muszę przyznać, że ich przekomarzanie się jest urocze. ;) Diabełka też uwielbiam, on zawsze wie co ma powiedzieć.
Czekam na nowości u Ciebie! Oby jak najszybciej, bo czuję ogromny niedosyt! :)
W wolnej chwili, zapraszam do mnie na jeszcze ciepły rozdział 13! :)
-----
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
jeju jeju jeju jak zwykle jest super nie mogę się doczekać następnego :P www.ccnmmm.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDopiero teraz udało mi się go skończyć (uroki siedzenia z młodzym bratem) ale jest ! Rozdział fajny, ale wydaje się krótszy od poprzednich :c nie wiem czy mi się tylko wydaje ale mam takie wrażenie... Ogólnie to rozdział fajny i mi się podobał ;D
OdpowiedzUsuńHahahahaha jak sobie wyobraziłam miny chłopaków na boisku jak Miona zaczęła im tłumaczyć hahahaha ;ppp
Świetne opowiadanie, czekam na następny *.*
~ JuliaFeb
mrauuuuu.... wreszcie <3
OdpowiedzUsuńNooo nareszcie! :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, nic ciekawego w rozdziale się nie działo, ale i tak się czytało bardzo fajnie. :)
Było parę literówek, ale to się zdarza nawet najlepszym. :P
Czekam na święta u Miony ♥
Pozdrawiam i życzę weny,
Zakochanaa.
Wspaniałe naprawdę, niech jej powie, że ją kocha !!!! ;D
OdpowiedzUsuńBędą sami w jednym łóżku, <3
Życzę weny
Fajny rozdział ale trochę nudny w porównaniu do wszystkich innych..
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać świąt i przesiadywań na polanie <3
No nic.. życzę Ci weny do pisania i dużo pomysłów!! Pisz, pisz i jeszcze raz pisz.
Najlepiej by było jakbyś wpisy dodawała 2 razy w tygodniu bo nie wytrzymuje całego tygodnia ;p
Pozdrawiam, nowa czytelniczka
Miona była świetna. Raz urocza i słodka a z pazurem. Bardzo podobało mi się pokazanie jej dwóch twarzy z wielu innych. Draco.. Draco jak zwykle chwilami zachowywał się jak rozpieszczony bachor a chwilami jak dorosły mężczyzna. Najbardziej mnie zaskoczyła scena z Hermioną-kapitanem. To było epickie, a mina chłopaków musiała być piękna po prostu xdd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dark Liliane
Hermiona i Quidditch? A myślałam, że takie cuda, to tylko u mnie xd
OdpowiedzUsuńNie no, żartowałam oczywiście ;)
Bardzo mi sie ten rozdział podoba i z niecierpliwością czekam na nowy ;)
Miona jako kapitan? xd podoba mi się :D i oczwiście nie mogę się doczekać aż w końcu Draco powie, że ją kocha. Dużo weny :*
OdpowiedzUsuń~Ania
Świetne <3
OdpowiedzUsuńM.
Cudo <3 Czekam na kolejny rozdział. Może by tak wplątać kolejną ciekawą intrygę??? :) Pozdrawiam i życzę weny. dark-family-dtb.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHermiona chyba tylko do wróżbiarstwa nie ma talentu.:)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny.:D
Czekam na kolejny.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com
Rozdział świetny. A co do głosowania zagłosowałam na ciebie. Twój blog jest genialny. Lubię czytać Dramione gdzie wszystko dzieje się powoli. W twoim przypadku jest wszystko wręcz idealnie. Rozdział 42 a oni nadal nie sa oficjalnie razem. Nie żeby mi to przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. W każdym bądź razie czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie. Dopiero zaczynam i potrzebuje wsparcia :)
http://great-unknown-feeling.blogspot.com/
Pozdrawiam serdecznie
Wspólne święta... nono już nie mogę się doczekać! :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału cieszę się, że Miona czasem umie się przeciwstawić Dracze. <3
Czekam na kolejny ;3
Super rozdział!! Ta scena na boisku wspaniała !! Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny .
OdpowiedzUsuńZapowiadają się kolejne wspólne święta naszej parki. Nie mogę się tego doczekać. Już oni coś wymyślą żeby nudno nie było ;)
Lizy ma rację - ważniejsze od słów są czyny a Malfoy już nie raz udowodnił nimi swoją miłość do Gryfonki.
No i ten trening - cudo ;) Kto by pomyślał, że z Herm taki strateg ;) Ciekawe czy też będzie tak pomagać drużynie ukochanego jak Gryfoni będą grać ze Ślizgonami ;)
Pozdrawiam ;)
Bardzo fajny rozdział! Ciekawie się czyta! Czekam na next!
OdpowiedzUsuńŚwietny po prostu tego trzeba mi bylo ;) uwielbiam cię :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rozdział wręcz cudowny.
OdpowiedzUsuńLekki, romantyczny, słodki i tak dalej...
Lizy ma po części rację jeśli chodzi o miłość. Ważniejsze są czyny niż słowa, ale to właśnie one są dopełnieniem do idealnej całości. Jak słodko to zabrzmiało :)
Pozdrawiam i Życzę weny!
~Salvio
dramione-moment-only-for-us.blogspot.com
Wspaniały rozdział :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam, Dramione True Love :)
Ajć Malfoy jest słodki :) uwielbiam tego drania :p swoją drogą dlaczego oni nie są jeszcze razem?? no ja się pytam? niech Miona się w końcu za niego weźmie bo ktoś go sprzątnie jej sprzed nosa, albo na odwrót
OdpowiedzUsuńrozdział jak zawsze super :) wybacz, że nie skomentowałam poprzedniego posta ale nie miała czasu, na czytanie :) Elton za dużo zabiera mi go..
Pozdrawiam i całuje DraMion
http://elton-zakochaniuczniowie.blogspot.co.uk/
http://dramion-zycietowielkaniewiadoma.blogspot.co.uk/
Nic ciekawego się nie dzieje? Było naprawdę dużo fajnych momentów! Draco krzyczący za Hermioną i zwracający się do niej wszelkimi rodzajami pieszczotliwych zwrotów- urocze. Rozmowa między Lizzy i Mioną też świetna.Fragment na boisku Quiditcha, bardzo mnie wciągnął. Niestety było dużo literówek i parę błędów ortograficznych :C Pomijając te małe błędy czytało się bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńCzekam, aż rozwinie się akcja.
http://how-to-say-i-am-sorry.blogspot.com/
http://scorose-our-senior-year.blogspot.com/
Omg.. omg..omg.. CUDOWNY.! :D Chce jak najszybciej nastepny rozdzial.! Tu i terraz.! Draco z Herma w swieta.aww.. <3 Pisz szybko.! Weny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam , Patrycja :3
Czytalo mi sie bardzo dobrze i lekko :) wylowilam kilka dosc znaczacych bledow, ale nie bede bawila sie w wytykanie. Mam nadzieje, ze juz niedlugo wyznaja sobie uczucia :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie tez jak beda wygladac te swieta i czy Hermiona planuje to, co mysle ze planuje ;D
Pozdrawiam,
DiaMent.
PS wybacz, ze z anonima, ale telefon cos swiruje ;x
Usuńdramionovelove.blogspot.com
Miałam 11 rozdziałów do nadrobienia... ale o Merlinie! Było naprawdę warto. Kocham twoich bohaterów, dialogi, styl, no nie wiem co mam jeszcze napisać, bo słów zachwytu, by mi nie zabrakło. Wspaniałe pomysły, bardzo lekki klimat, bez zbędnych spięć i dramatyzmu. Wspaniale! Ron i depresja po wojnie - takie proste, a jakie genialne! :) Psinka też bardzo dodaje uroku temu opowiadaniu, uwielbiam jak się pojawia :) Fantastyczna kreacja Pansy - taka prawdziwa kumpela, którą zwykle w ff dramione jest Ginny - znów brawa za oryginalność. No i najważniejsze... Najcudowniejszy, kochany, słodki i cudownie opiekuńczy Draco... Mój facet będzie miał jutro kiepski dzień, bo będę chyba na niego narzekać, że nie jest aż taki idealny jak wykreowany przez ciebie Smoczek :) Twoje dramione trafia do mojej dwudziestki najlepszych historii, a wierz mi czytałam ich już chyba z tysiąc :) Gratuluje Ci talentu i wyobraźni i oczywiście czekam na ciąg dalszy. Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńVenetiia
Uwielbiam Twojego bloga, ale trochę irytue mnie to, że Draco jest taki.. nie-Draconowy. Jednak oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńCudny!
OdpowiedzUsuńCo dalej powiedzieć? Czekam na kolejny?
Tak na marginesie to ile bedzie rozdzialów?
Pozdrawiam Alutka:*
Świetny, Boski, Genialny KOCHAAAM <333
OdpowiedzUsuńfajny blog zapraszam także do mnie na http://kochamcieinigdyniezapomne.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJestes dziwny. nawet nie przeczytales rozdzialu a wklejasz link do swojego.. chamstwo.. nie licz ze ktos wejdzie..
Usuńchyba coś Ci się z szablonem stało :o
OdpowiedzUsuńRozdział świetny:)
Dzięki za zwrócenie uwagi na szablon, bo u mnie wszystko było tak jak wcześniej.
UsuńJuż naprawiłam tą usterkę :)
Droga autorko, twój blog jest niezwykły bo wczorajszej nocy w ogólne nie poszłam spać tylko zaczytywałam się w nim a to mi się nigdy nie zdarzyło. Jest to najlepszy blog o dramione jaki do tej pory czytałam. Uwielbiam takiego Draco- jest taki słodki i opiekuńczy. Natomiast Hermiona jest taka drapieżna. Nie mogę się doczekać ich wspólnych świąt- coś czuję, że będzie się działo i to dużo. Dziś cały dzień sprawdzam czy nie pojawił się nowy rozdział- stałam się psychofanką tego opowiadania XD. Czekam z niecierpliwością i życzę weny
OdpowiedzUsuńDwa dni temu natknęłam się na Twojego bloga, niestety byłam na telefonie więc nie mogłam skomentować notek dlatego zrobię to pod ostatnim rozdziałem, który szczególnie wyrył mi się w pamięci. Jest niesamowity,zresztą jak wszystkie poprzednie. Aczkolwiek najbardziej podobał mi się ten z nauczycielem w roli głównej kiedy ten próbował ją zgwałcić. Nie jestem sadystką ale gdyby nie zdołała mu uciec jeszcze bardziej by mi się podobał, lubie takie sytuacje w Dramione, zwłaszcza gdy później Draco się o wszystkim dowiaduje i chce zabić kolesia za to, że ją dotykał. Wiem, wiem troche oklepana jestem ale lubię takie akcje w opowiadaniach, wtedy coś się dzieje. Szkoda, że tak mało z nim akcji było kiedy to Hermiona próbuje uciekać ale zawsze coś, i tam mi się zresztą podobało. Już gdy zaczęłam czytać wiedziałam, że pogłębie się w tym opowiadaniu już od pierwszego rozdziału. Zaczęłaś niesamowicie i nadal tak twierdzę.
OdpowiedzUsuńNie wiem nawet czy przeczytasz ten komentarz bo masz ich starsznie dużo pod rozdziałem ale mam nadzieję, że chodź troche bardziej zmotywuje Cie do pracy. ;))
Zapraszam również do siebie, jeśli będziesz miała czas to wpadnij i powiec co myślisz, potrzebuje szczerych opini bo nie wiem czy ma sens, żebym dalej pisała, link zostawiam w SPAMIE.
Pozdrawiam gorąco i niecierpliwie czekam na nowy rozdział, czuje, że będzie świetny. ;DD
Gdzie jesteś nowy rozdziale? :O
OdpowiedzUsuń"Jeśli się kogoś kocha to trzeba to pokazać, a nie w kółko o tym mówić. "
OdpowiedzUsuń" Lepiej nie drażnić Smoka, bo zacznie ziać ogniem."
" Bo ja tak chce."
" Wiedziałam, odbiło ci już całkowicie. A było nie pić tyle Ognistej, teraz są tego skutki. "
"- To jazda na swoje pozycje i do roboty, bo jak nie to przysięgam, że pozabijam was gołymi rękami!"
"- Pozabijam tych wszystkich idiotów. "
„Na Salazara, kobieta będzie mnie pouczać jak grać w Quidditcha, świat się kończy.”
"- Malfoy, czy ty sądzisz, że banda chłopaków ze Slytherinu posłucha dziewczyny z Gryffindoru, a do tego mugolaczki? Śmiem wątpić."
Kocham te teksty ♥
Trooooche nie komentowałam, ale to dlatego, ze czytam wszyściutko na telefonie! ;-))
OdpowiedzUsuńAjj ta Hermionka i tu sie sprawdza .. ? :3
Najlepsze ? '' Malfoy zawsze zgarnia to, co najlepsze. '' <333
Ajj.. chyba wygrają, noo nie ? :-* :-D
CzytelniczkaGreen.
Jak fajnie !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki
ohh Alanek boże jak ja go kocham a najlepsze jest to że on i Astoria będą razem
OdpowiedzUsuńhhhhhiiiiiiiiihhhhhhhhiiiiiiii
Draco + Hermiona +Blaise +drużyna = impreza, alkochol i Astoria :*
Och ciekawe co się będzie działo na imprezie ������
OdpowiedzUsuń"Nieładnie" razem, "prawdą" nie "prawdom", "tymczasem" razem, "półmózgom" razem, "ze wściekłym" nie "z wściekłym".
OdpowiedzUsuńNo, ciekawe jak ten mecz wypadnie :) Btw, coś Lucjusz ucichł, nie podoba mi się to, pewnie szykuje coś dla Draco..
Pozdrawiam :)