piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 50


- Gdzie ty znowu chcesz iść?

Westchnął Draco, gdy Hermiona zaczęła wstawać z łóżka. Byli już po zajęciach, a teraz leżeli w dormitorium Gryfonki. Smok miał zamiar spędzić tak resztę dnia, ale najwidoczniej szatynka znowu zamierzała się gdzieś ulotnić.

- Nie ja, tylko my. Jakbyś zapomniał, to masz dzisiaj szlaban.

Blondyn podniósł się na łokciach i spojrzał zaskoczony na swoją dziewczynę. To widząc to uśmiechnęła się tylko pod nosem.

- Chyba nie myślałeś, że ci to odpuszczę?

- Właśnie tak myślałem.

Odburknął niezadowolony blondyn, ponownie opadając na poduszki. Hermiona jednak nie miała zamiaru odpuścić. Była Prefektem Naczelnym i musiała rzetelnie wypełniać swoje obowiązki, nawet jeśli było nimi nadzorowanie szlabanu Malfoya.

- To się przeliczyłeś, a teraz wstawaj i idziemy do Izby Pamięci. Im szybciej zaczniesz, tym szybciej skończysz.

- Mówiłem ci już, że jesteś upierdliwą jędzą?

Mruknął Smok, przejeżdżając ręką po twarzy. Przez tą cholerną uczciwość Granger będzie musiał sprzątać jakieś zakurzone medale i puchary ludzi, o których nikt już nawet nie pamięta.

- Tak, a teraz chodź.

Odpowiedziała tylko, po czym wymaszerowała z pokoju, mając nadzieje, że Ślizgon podąży za nią. Czas jednak mijał, a arystokraty jak nie było, tak nie ma.

- Zabiję go.

Warknęła szatynka, po czym wróciła do sypialni. Jak się okazało Smok nadal leżał na łóżku, z tą różnicą, że teraz drapał za uchem Lucy.

- Malfoy, masz dokładnie 5 sekund, żeby wstać. Skoro zachciało ci się robić przedstawienie w Wielkiej Sali, to teraz musisz wziąć za to odpowiedzialność.

- Chciałbym ci przypomnieć Granger, że to, jak to ujęłaś przedstawienie, było w twojej obronie.

Miona zmieszała się nieco, gdyż blondyn miał racje. Teraz jednak nie mogła się do tego przyznać, gdyż wtedy Ślizgon postawiłby na swoim, a do tego nie mogła dopuścić. W takich okolicznościach postanowiła zmienić taktykę.

- Dobra, nie to nie, ale śpisz dzisiaj u siebie.

Oznajmiła dobitnie, po czym po prostu wyszła z pokoju. Draco przez dłuższą chwilę rozważał wszystkie za i przeciw, aż w końcu zdecydował. „Co ja z nią mam?” pomyślał, po czym podążył za szatynką. Hermiona, która czekała na niego w salonie, gdy tylko go ujrzała uśmiechnęła się triumfalnie. Wiedziała, że na blondyna nic poza szantażem nie podziała i nie pomyliła się. Draco podszedł do niej z obrażoną miną i rękami w kieszeniach.

- Widzisz, trzeba było tak od razu.

- Dobrze ci radzę, nie wkurzaj mnie jeszcze bardziej, bo nie ręczę za siebie.

- Furiat.

Prychnęła tylko, po czym skierowała się w stronę wyjścia z salonu, Malfoy niechętnie powlókł się za nią. Przez dłuższy czas szli obok siebie w milczeniu, jednak każde z nich co chwile zerkało w stronę drugiego. Blondyn jednak nie wytrzymał zbyt długo i nim szatynka zdążyła się obejrzeć, objął ją w tali, przyciągając do siebie.

- Od kiedy to przytulasz się do upierdliwej jędzy?

Mruknęła, co wywołało na twarzy Ślizgon mimowolny uśmiech. Jak on miał się na nią złościć, gdy tak słodko marszczyła nosek?

- Jakoś to przeżyję. Ewentualnie jak będziesz bardzo nieznośna zamknę cię w jakimś ciasnym schowku na miotły.

Oznajmił śmiertelni poważnie, a Gryfonka spojrzała na niego, unosząc jedną brew.

- Czy ty mi grozisz?

- Ja bym to raczej potraktował jako ostrzeżenie.

- Uważaj, bo się przestraszę tchórzofretki.

- Grabisz sobie Granger.

- I vice versa Malfoy.

Ich dyskusja trwała, póki nie dotarli do Izby Pamięci. Draco od razu chciał wyciągnąć różdżkę, aby jak najszybciej uporać się z tym syfem, ale Hermiona miała inne plany.

- Accio różdżka Malfoya.

Nim Ślizgon się obejrzał magiczny patyk wyleciał mu z kieszeni i wylądował w wyciągniętej dłoni Miony.

- Tak dobrze to nie ma.

Oznajmiła, z uroczym uśmiechem, po czym machnęła różdżką, a obok chłopaka pojawiło się wiadro z wodą oraz ścierka.

- Ty chyba kpisz.

Zapytał, z niedowierzaniem wpatrując się w swoje narzędzia pracy. Gryfonka jednak nie wyglądała, jakby żartowała.

- Nie i lepiej się pospiesz, bo chyba nie chcesz tu siedzieć do nocy.

Po tych słowach wyczarowała sobie fotel, na którym usiadła, po czym wyciągnęła z kieszeni magicznie pomniejszoną książkę i już po chwili zagłębiła się w lekturze. Draco przez jakiś czas stał, wpatrując się z niedowierzaniem w Gryfonkę, która albo tego nie zauważyła, albo skutecznie ignorowała. W końcu zrozumiał, że szatynka nie odpuści. Klnąc pod nosem na czym świat stoi zanurzył ścierę w wodzie i po wykręcaniu jej zabrał się do pracy. Niebyt przykładał się do czyszczenia pucharów i medali, więc szło mu to dość szybko. Za to panna Granger siedziała, czytając w najlepsze i co jakiś czas przewracając kolejne strony książki. W końcu po ponad dwóch godzinach Draco mniej więcej wyczyścił wszystkie puchary i medale.

- Skończyłem.

Burknął Ślizgon, wrzucając brudną szmatę do wiadra.

- I widzisz, nie było tak strasznie.

Stwierdziła Hermiona, likwidując fotel i ponownie chowając pomniejszoną już książkę do kieszeni.

- Strasznie to będzie jutro na treningu.

- C-co?

- Od jutra zaczynamy lekcje latania kochanie.

Gryfonce zrzedła mina, a blondyn uśmiechnął się triumfalnie. Już on się odegra za ten szlaban, oj tak.

- A-ale…

W sumie, to sama nie wiedziała, co chcę powiedzieć. Latanie? Na samą wzmiankę o nim, czuła jak ogarnia ją panika, nie mówiąc o perspektywie wejścia na miotłę. Zaczęła się zastanawiać, czy jest jakaś szans, aby wyperswadować Malfoyowi z głowy ten absurdalny pomysł, ale wystarczyło jedno spojrzenie na niego, aby jej nadzieję nieco przygasły. Draco przez cały czas uśmiechał się złośliwie, a jego oczy rozbłysły dziwnym blaskiem i już wiedziała, że ma przesrane. Za to blondyn w wyjątkowo dobrym humorze po prostu opuścił Izbę Pamięci, napawając się miną Hermiony. Ta z barku innych pomysłów ruszyła za nim. Nie odzywali się do siebie słowem. Hermiona gorączkowo usiłowała wymyślić plan, jak odwieść Ślizgona od rozpoczęcie jej edukacji latania. Owszem, razem z nim mogła wsiąść na miotłę, ale sama? Nie ma mowy. Już ona znajdzie sposób, żeby zmienić plany arystokraty. Na Merlina, przecież nazywa się Hermiona Granger, ona zawsze potrafi wybrnąć z sytuacji bez wyjścia. Jednak tym razem panna Granger zdecydowanie nie doceniła swojego zawziętego chłopaka.

*****

Hermiona właśnie stała w swojej sypialni, przeglądając się w lustrze. Miała już plan, jak uniknąć tej przeklętej lekcji latania. Była niemal pewna, że on wypali. Może nie była do końca, co do niego przekonana i prawdę powiedziawszy wydawał jej się nieco żałosny, ale nie miała wyboru. Musiała jakoś zatrzymać Dracona w pokoju tak, aby zapomniał o tym cholernym lataniu, którego ona tak się bała. Malfoy był tylko facetem i miała nadzieję, że odpowiednie argumenty i zachęta podziałają. Teraz jednak usiadła na łóżku, czekając na blondyna, który zniknął gdzieś zaraz po obiedzie. Dla umilenie sobie czasu sięgnęła po książkę, którą zaczęła czytać jakiś czas temu. Gdy na dobre pogrążyła się w lekturze, nagle drzwi do jej sypialni otworzyły się, a przez nie wszedł Smok. Wystarczyło, że na niego spojrzała i mina jej zrzedła. Miał na sobie czarne dresy i szary podkoszulek, a w dłoni, o zgrozo, trzymał miotłę. Teraz zaczęła wątpić w powodzenie jej idiotycznego plany, ale nie mogła się teraz poddać. Jak to mówią mugole – tonący brzytwy się chwyta. Odłożyła książkę, lecz nim cokolwiek zdążyła powiedzieć, odezwał się Malfoy.

- No lwico, zdejmuj te seksowne ciuszki, wskakuj w dresy, bierz miotłę i zaczynamy.

Z Dracona niemal emanował radość, a widząc zlękniony wzrok szatynki był jeszcze bardziej pewny swego. Nauczy ją latać, choćby nie wiem co.

- A-a… nie możemy zostać tutaj? Pomyślała, że… możemy to popołudnie spędzić razem.

Zeszła z łóżka i podeszła do blondyna. Była bardzo zdeterminowana. Gdy była już bardzo blisko Smoka, oparła ręce o jego tors i spojrzała mu głęboko w oczy. „Co za cwana bestia.”, pomyślał Ślizgon, gdy zrozumiał, co dziewczyna usiłuje zrobić.

- I spędzimy je razem… na nauce latania.

Odpowiedział z prostotą, a Gryfonka zrobiła minę zbitego psa i spojrzała na niego błagalnie.

- Słodka jesteś Granger, ale  tym razem nawet twój urok osobisty nic tu nie wskóra, więc wskakuj w dresy i idziemy.

W tym momencie Hermiona zrozumiała, że przegrała, a Draco nie odpuści. Z frustracji i bezsilności, niczym mała dziewczyna, tupnęła nogą, po czym podeszła do szafy. Co ten wstręty gad sobie wyobraża? Czy ona wyraziła się niejasno, mówiąc, że nie chce latać na miotle, a raczej, że się boi? Widocznie tak, bo chłopak stał rozbawiony, przyglądając się jej. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jest zła i to głownie na niego, ale on to robił tylko i wyłącznie dla jej dobra, a to, że przy tym sam będzie miał niezły ubaw to już zupełnie inna sprawa. Panna Granger mamrocząc pod nosem coś o upartych i przebrzydłych Ślizgonach, w końcu wyciągnęła z szafy odpowiednie ubrania. Zamiast jednak iść do łazienki z perfidnym uśmiechem zaczęła przebierać się w sypialni. A co, niech ta paskuda też trochę się pomęczy. Bardzo powoli ściągała z siebie kolejne części ubrania, ani trochę się nie spiesząc. Co jakiś czas zerkała na Dracona, ledwie zauważalnie przygryzając dolną wargę, co jednak nie uszło uwadze chłopaka. Przełkną ślinę, obserwując, co ta manipulantka wyprawia. Stwierdził jednak, że nie da się tak łatwo. Przecież to niedopuszczalne, aby jakakolwiek dziewczyna manipulowała nim za pomocą kilku sztuczek. Tak być nie mogło. Myśli myślami, ale gdy szatynka została tylko i wyłącznie w bieliźnie zaczął nieco wątpić w swoje opanowanie. Szczególnie, gdy nagle Hermiona nie stąd, ni zowąd  podeszła do niego.

- Draco słoneczko, boli mnie kostka. Przez tą krowę chyba sobie coś naciągnęłam, mógłbyś zerknąć?

Zapytała słodko, pomimo tego, że na jej twarzy gościł wredny uśmiech, którego nauczyła się właśnie od niego.

- Nie prawda.

Powiedział spokojnie Ślizgon, starając się ignorować kuszące ciało dziewczyny i skupić się tylko i wyłącznie na jej oczach. Ta jednak nie dawała za wygraną.

- Proszę cię, to naprawdę boli.

Zrobiła tak żałosną minkę, że Draco w końcu zmiękł, ale tylko trochę.

- Dobra, siadaj.

Westchnął, przysuwając dziewczynie krzesło, na którym ta usiadła. Smok kucnął przed nią i ujął jej prawą nogę, którą wyciągnęła w jego stronę. Obejrzał dokładnie jej kostkę, po czym za pomocą różdżki przywołał do siebie jakąś maść. Nasmarował nią delikatnie jej nogę, skupiając się tylko i wyłącznie na wykonywanej czynności. Gdy skończył ponownie stanął na równych nogach.

- Nic ci nie jest. Noga jest tylko trochę stłuczona, więc wskakuj w dresy i za chwile widzę cię z miotłą w salonie.

Mówił to z ironicznym uśmiechem na ustach. Hermiona nie tego się spodziewała. Robiła z siebie skończoną idiotkę, tylko po to, aby teraz i tak  iść na lekcje latania? „Za jakie grzechy?”, jęknęła w duchu, gdy Draco pocałował ją w czoło i po prostu wyszedł z pokoju. Miona przymknęła powieki, aby policzyć do dziesięciu, co miało ją nieco uspokoić. W tym przypadku jednak ta metoda zawiodła. Malfoy nie rozumiał, że dla niej nie lada wyczynem było to, że wsiadła na miotłę z nim i tyle powinno mu wystarczyć, ale nie, bo po co. Ociągając się podeszła do szafki, gdzie leżały wcześniej przygotowane ubrania. Założyła je, związała włosy w wysoki kucyk i była gotowa. Popatrzyła nieufnie na miotłę stojącą pod ścianą, aż w końcu po nią sięgnęła. Z dumnie uniesioną głową wymaszerowała z pokoju. Tak jak powiedział blondyn, czekał na nią w salonie.

- No i widzisz, o co było tyle krzyku? Chodź.

Nie dał jej dojść do słowa, tylko chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. Szli w ciszy, Miona obrażona na cały świat, a Draco planując ich trening. Nagle jednak, gdy byli już blisko Sali Wyjściowej natknęli się na czwórkę swoich przyjaciół.

- O, a my właśnie mieliśmy do was iść, żeby…

Zaczął Blaise, jednak nagle przerwał mu Harry.

- Po co wam miotły?

Zapytał, patrząc badawczo na Prefektów. Hermiona wyglądała, jakby szła co najmniej na ścięcie, a Draco za to był wyraźnie z czegoś zadowolony.

- Potter, pomyśl trochę, przecież nie do zamiatania. Mam zamiar nauczyć Granger latać.

Oznajmił z dumą, a wszystkim szczęki opadły. Jako pierwszy otrząsnął się Diabeł.

- Ja to muszę zobaczyć!

- Nie!

Krzyknęła do razu Gryfonka. Nie miała najmniejszego zamiaru kompromitować się przy wszystkich. Już wystarczyło, że Malfoy będzie to oglądał.

- No weź, co ci szkodzi? Będzie zabawnie.

- Może dla ciebie.

- Jak ci się udało ją do tego namówić?

Zapytała nagle Ginny. Nie raz truła Hermionie, aby ta z nią polatała, ale panna Granger była nieugięta i zawsze jakoś się wykręcała.

- Widzisz Ruda, ma się ten dar przekonywania i odpowiednie argumenty.

- Dobra koniec. Albo idziemy, albo ja wracam do siebie.

Warknęła poirytowana Hermiona. Nie dość, że była zła, to jest ta piątka uprzykrzała jej życie.

- Ej no ale my idziemy z wami. Nie dajcie się prosić.

Zabini nie dawał za wygraną. Draco zerknął na szatynkę, która wlepiła w niego swoje czekoladowe tęczówki. Postanowił się nad nią zlitować.

- Cóż… nie. Granger, wskakuj.

Mówiąc to Smok wsiadł na miotłę, a Gryfonka bez wahania uczyniła to samo. Jedną ręką mocno objęła chłopaka, a w drugiej trzymała swoją miotłę. To był najlepszy sposób, aby uwolnić się od nieustępliwego Zabiniego, więc nawet nie myślała o tym, aby protestować.

- Trzymaj się lwico.

Rzucił jeszcze tylko blondyn, po czym mocno odepchnął się nogami do ziemi. Wznieśli się pod sam sufit i nim reszta się obejrzała Prefekci zniknęli im z oczu.

- Dzięki.

Mruknęła Miona, gdy byli już na błoniach. Smok uśmiechnął się pod nosem. Choć trochę udało mu się ją udobruchać.

- Gdzie lecimy?

Zapytała po chwili szatynka, gdy zdała sobie sprawę, że nie kierują się w stronę boiska.

- Na polane w Zakazanym Lesie. Tam nikt nam nie będzie przeszkadzał.

Jak powiedział, tak też uczynił. Bardzo szybko znaleźli się na polanie, która wyglądała jeszcze piękniej niż jesienią. Teraz kwiatów było o wiele więcej i były jeszcze pięknieje, a na dodatek co chwile siadały na nich kolorowe motyle. Nadal jednak najbardziej imponującą rzeczą tego miejsca pozostała perłowa skała z mini wodospadem.

- Tu zawsze jest tak ślicznie?

Zapytała Gryfonka, gdy zeszła już z miotły i teraz pochylała się nad jednym z kwiatów.

- Dopóki nie spadnie śnieg, chociaż wtedy też jest nieźle.

Na chwilę zapadł cisza, którą jednak szybko przerwał Draco.

- Dobra, wszystko pięknie, ale teraz zaczynamy.

Brązowooka bardzo niechętnie oderwała się od ślicznego kwiatka i ruszyła z blondynem na środek polany.

- W twoim przypadku musimy zacząć od podstaw.

Zastanawiał się na głos Ślizgon, po czym odebrał od dziewczyny Nimbusa i położył go po jej prawej stronie.

- Wyciągnij rękę i…

- Tyle jeszcze pamiętam z lekcji na pierwszym roku.

Mruknęła szatynka, wyciągając przed siebie prawą dłoń. Pamiętała, co mówiła pani Hooch. Trzeba być stanowczym, aby miotła posłuchała. Z tym jednak nie miała problemu. Lata zażartych kłótni ze Ślizgonami sporo jej dały.

- Do mnie.

Powiedziała stanowczo, a miotła natychmiast znalazła się w jej dłoni. Uśmiechnęła się triumfalnie, przenosząc wzrok na Smoka, który był mile zaskoczony.

- Całkiem nieźle, to teraz…

- Poczekaj.

Przerwała mu nagle Gryfonka, a blondyn umilknął.

- Ty chyba nie do końca rozumiesz, jaki ja mam problem. Podstawy latania teoretycznie to ja mam w małym palcu. Tu chodzi o to, że ja się boję.

Ostatnie zdanie wypowiedziała nieco ciszej, spuszczając wzrok. Szczerze, to było jej głupio. Jako Gryfonka powinna być nieustraszona, a ona boi się dwóch tak banalnych rzeczy, jak latanie i ciemność. Draco zamyślił się na chwilę. Wychodzi na to, że te lekcje muszą zacząć od terapii, a nie praktyki. To jednak ani trochę go nie zraziło. W końcu nazywał się Malfoy i tak łatwo nie odpuszczał.

- Czego tak właściwie się boisz?

Zapytał po dłuższej chwili, gdy w jego głowie pojawił się pewien plan. Tym razem to szatynka musiała się zastanowić. W sumie to nie potrafiła jednoznacznie określić, co jest przyczyną jej lęku. Strach po prostu był.

- Nie wiem.

- To nie jest odpowiedź.

- Ale ja…

- Posłuchaj lwico, jeśli mam ci pomóc musisz ze mną współpracować.

Brązowooka westchnęła ciężko. Ten gad miał racje, ale co ona mogła zrobić? Kto niby potrafi zawsze konkretnie zdefiniować, czego się boi? Lęk towarzyszył ludziom od zawsze i niewielu zastanawiało się nad jego konkretnym źródłem, on po prostu był.

- Bałeś się kiedyś czegoś?

Zapytała w końcu, chcąc przekazać mu swój punkt widzenia.

- Tak.

Odpowiedział bez wahania. Każdy człowiek odczuwa strach i on nie był wyjątkiem.

- Potrafisz powiedzieć, czego konkretnie?

- Tak.

- W takim razie zamieniam się w słuch.

- Bałem się o matkę podczas wojny i, gdy została sama z tym bydlakiem. O to, że trafię do Azkabanu, pomimo tego, że nie zawiniłem z własnej woli. A chyba najbardziej o ciebie. Począwszy od wszystkich twoich wybryków, skończywszy na tym, że ode mnie odejdziesz.

Hermionę zatkało, takiej odpowiedzi się nie spodziewała. Teraz nie miała pojęcia, co ma powiedzieć. Nie było to jednak problemem, gdyż głos ponownie zabrał Draco.

- Widzisz, skoro ja nauczyłem się mówić o swoich słabościach, to ty opanujesz latanie. Wiesz doskonale, że nie pozwolę, żeby coś ci się stało, więc wskakuj na miotłę.

Gryfonka przełknęła głośno ślinę, ale wykonała jego polecenie. Jej serce przyspieszyło rytm, a dłonie zaczęły delikatnie drżeć. Teraz była jednak o wiele bardziej zdeterminowana. Słowa blondyna dały jej do myślenia.

- Ufasz mi?

Zapytał nagle Ślizgon, patrząc dziewczynie w oczy. Ta nawet nie musiała się zastanawiać nad odpowiedzą, gdyż była ona oczywista.

- Tak.

- W takim razie odepchnij się od ziemi. 

- I nie bój się, ja tu cały czas jestem.

Dodał, widząc strach w oczach szatynki. Hermiona wzięła głęboki wdech, aby nieco się uspokoić. Była przecież Gryfonką! Musi dać radę. Mocno zacisnęła dłonie na trzonku miotły i odepchnęła się. W pierwszej chwili nie czując gruntu pod nogami spanikowała, ale Draco był na to przygotowany.

- Teraz spokojnie. Oprzyj nogi o podpórki i nie panikuj. Nie jesteś wysoko, nawet jeśli spadniesz nic ci nie będzie. Ja polecę zaraz obok ciebie.

Tak też uczynił. Wszedł na miotłę i już po chwili zawisnął mniej więcej na wysokości półtora metra, czyli tuż obok panny Granger, która poczuła się nieco pewniej, wiedząc, że Malfoy jest w pogotowiu. Spróbowała ruszyć, ale jedynym tego efektem było to, że straciła kontrolę i gdyby nie szybka reakcja Dracona, który jedną ręką chwycił za trzon jej miotły, zapewne wylądowałaby na drzewie.

- Delikatnie. Z miotłą jak z kobietą Granger.

- Pan delikatny się znalazł.

Prychnęła pod nosem, ale posłuchała go i tym razem jakimś cudem udało jej się ruszyć. Draco bardzo wolno leciał tuż obok niej. Hermiona nie była już tak zlękniona, co jednak nie oznaczało, iż poczuła się pewnie. Bardzo pomagał jej Malfoy, który przez cały czas ją uspokajał i mówił, co ma robić. Takim sposobem wzbijali się coraz wyżej, aż w końcu byli na równi z koronami drzew. Gryfonka nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje. Naprawdę siedziała na miotle i leciała. No może nie szło jej to najlepiej, a Draco nieustannie musiał jej pilnować, ale dla niej to i tak był sukces. Malfoy zdawał sobie sprawę, że jeśli dziewczyna teraz coś sobie zrobi potem nawet siłą nie zaciągnie jej na miotłę. Dlatego też po około trzydziestu minutach ponownie znaleźli się na ziemi. Panna Granger odetchnęła z ulgą. Bez względu na wszystko pewniej się czuła na stabilnym gruncie.

- Nie no Granger żyjesz, nie połamałaś się, trwałych urazów brak, miotła cała. Śmiało mogę to uznać za swój życiowy sukces.

Zadrwił arystokrata odkładając miotłę swoją i szatynki na bok. Ta posłała mu tylko mordercze spojrzenie, po czym z dumniej uniesioną głową podeszła do perłowej skały. Musiała przyznać, że ten krótki trening nieco wyczerpał jej siły. Dlatego też chłodną wodą obmyła sobie twarz i ręce. Od razu poczuła się o wiele lepiej. Przymknęła powieki i położyła sobie mokrą dłoń na karku. Teraz było idealnie. Dopiero po dłuższej chwili otworzyła oczy i odwróciła się w stronę, gdzie stał Ślizgon. Jednak widok jaki tam zastała nieco ją zaskoczył. Chłopak siedział w najlepsze na jej ulubionym zielonym kocu, a obok niego stał wiklinowy koszyk.

- Łał.

Zdołała tylko powiedzieć, podchodząc bliżej. Niebieskooki uśmiechnął się triumfalnie, właśnie o to mu chodziło. Uwielbiał ją zaskakiwać, to były te nieliczne chwile, gdy panna Granger nie wiedziała, co powiedzieć.

- Tak wiem, jestem wspaniały, nie musisz mi o tym przypominać.

Żachnął się blondyn, dumnie wypinając pierś, a szatynka w momencie  oprzytomniała.

- Ty to jednak zawsze musisz wyskoczyć z jakąś bzdurą.

- Nie marudź już, tylko siadaj.

Hermiona postanowiła powstrzymać się od komentarza i zajęła swoje miejsce. Szczerze to blondyna jej zaimponował. Jego sporadyczne przebłyski romantyka były naprawdę uroczę. Między innymi to w nim kochała. Był twardy, męski i pewny siebie, ale czasami, gdy zachodziła taka potrzeba, potrafił być naprawdę kochany. Zawsze chciała mieć przy sobie kogoś takiego. No, może niekoniecznie przypuszczała, że będzie to Draco Malfoy, ale jakoś szczególnie jej to nie przeszkadzało.

- Kiedy to zrobiłeś?

Zapytała, gdy Ślizgon zaczął wyciągać z kosza przeróżne smakołyki, a nawet butelkę białego wina.

- Poprosiłem o to skrzaty domowe.

- Poprosiłeś?

- Tak i nie patrz tak na mnie. Nie jestem aż takim gburem.

Mruknął, nalewając wina do kieliszków, po czym jeden z nich podał Gryfonce.

- Czasami ci się zdarza.

Pocałowała go krótko w policzek i dopiero wtedy przyjęła naczynie. Siedzieli tak przez chwile w ciszy, aż w końcu Hermiona uznała, że jest jej niewygodnie. Przysunęła się do blondyna i umościła się pomiędzy jego nogami, opierając plecy o tors chłopaka.

- Nie za wygodnie ci?

Mruknął Draco, co rzecz jasna nie przeszkodziło mu w objęciu jej jedną ręką w tali.

- Nie, jest wręcz idealnie.

Odpowiedziała, po czym sięgnęła po winogrono i wsadziła je chłopakowi do ust, gdyż ten miał zamiar coś powiedzieć. Właśnie tak spędzili to popołudnie. Śmiejąc się, jedząc i po prostu będąc ze sobą. Co więcej było im potrzebne do szczęścia? Mieli siebie i to wystarczyło. Co z tego, że nie zawsze było idealnie? Sztuką nie jest żyć, gdy wszystko idzie po naszej myśli, ale przezwyciężać przeciwności losu i brać z życia garściami. Taki też mieli zamiar. Los nie raz zakpił z nich okrutnie, ale póki mieli siebie to nie było im straszne. Razem stawią czoło wszystkiemu, nawet i całemu światu. Bo i czym są przeciwności losu wobec prawdziwej miłości?



Witam :)

Przyznam szczerze że ten rozdział wyszedł mi dość ckliwy i słodki, ale spokojnie to już jeden z ostatnich takich, o czym niebawem przekonacie się sami :D Nie jest za długi, ale jakoś tak wyszło.
Mam do was jeszcze dwie sprawy.
Autorka bloga http://i-am-free-spirit.blogspot.com/ poszukuje bety. Jeśli ktoś byłby chętny proszę o kontakt z nią na jej blogu :)
Jeśli chodzi o poprzedni rozdział, a raczej komentarze, nie chciałabym żadnych niepotrzebnych spięć pomiędzy czytelnikami. Każdy ma święte prawo do wyrażania swojej opinii zarówno negatywnej jak i pozytywnej i ja to jak najbardziej szanuję, więc chciałabym, aby każdy zrobił to samo. Ja tu jestem po to żeby pisać, a w czytać i wydaje mi się, że to jest najważniejsze, więc tego się trzymajmy:) Każdy ma prawo pisać co chcę, no może wyjątkiem obrażania mnie lub innych, ale to jest oczywiste :D


Pozdrawiam A





59 komentarzy:

  1. Druga! Zabieram się do czytania ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny !!! Czemu jeden z ostatnich takich , ja kocham Draco jako słodziaka :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza? Ale ekstra NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ CO BĘDZIE DAALEJ <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko ale słodki rozdział kocham to jak piszesz ! Podziwiam ze ci sie chce i znajdujesz na to czas. Nie moge sie doczekać następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Luuuubię Cię bardzo :DD Haha jaka ja ci jestem wdzięczna za to, że tak ładnie piszesz ^^ Owszem, rozdział słodki, ale idealny na poprawę humoru. Mam nadzieję, że skończy się happy endem bo to że napisałaś "rozdział wyszedł mi dość ckliwy i słodki, ale spokojnie to już jeden z ostatnich takich, o czym niebawem przekonacie się sami :D" - to mnie przeraziło xD Tak czy inaczej pozdrawiam i życzę duuużo weny. Może dasz radę dodać szybciutko nn? Taka wierna fanka:
    dark-family-dtb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam takie rozdziały :) Hermiona na miotle? Stał się cud :)
    Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie no, no nie xD
    Megaaa <3
    I takie ma być zakończenie :3 Happy end :>
    Czekam na następny ;)
    Y♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział:)
    Całość wyszła ci dobrze, oprócz końcówki z tym winogronem, nie lubię takich romantycznych banałów:(
    Ale cała reszta- cudowna.
    Pozdrawiam i Życzę weny!
    ~Salvio

    OdpowiedzUsuń
  9. Ehhhhh... Jak czytam takie coś to wszystko wydaje mi się zbyt idealne, więc już tylko czekałam na końcówkę typu 'nagle jakiś stwór wysloczył z krzaków' a tu prosze wszystko kończy się bardzo słodko i romantycznie... :) ogólnie to rozdział mi się podobał, ale uważam że były dużo lepsze :) pisz dalej, weny i pozdrawiam :)
    JuliaFeb

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Były w sensie że nie lepiej napisane tylko że więcej się w nich działo :)

      Usuń
  10. Aaa ja wiem co bedzie dalej ;)
    P.s. spokojnie A nie wygadam si ;D rodzial cudny
    K. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko byś spróbowała :p
      Spotykamy się już w przyszłym tygodniu, jakbyś zapomniała :D
      A od kiedy ty w ogóle czytasz moje opowiadanie ? ;>

      Usuń
    2. Od samego początku ;)
      No dobra przyznaje sie wiem co mniej wiecej bd się dzialo... bardziej mniej, ale...
      K.

      Usuń
    3. Z kimś w końcu muszę się dzileić moimi "genialnymi" pomysłami, zanim zostaną one przelana na papier :D

      Usuń
  11. Uwielbiam takie słodkie rozdziały <3 hahaha, ale ciężko mi sobie wyobrazić Hermione przekonującą Dracona, żeby nie poszli na lekcje latania :D Jestem strasznie ciekawa, co będzie się działo dalej, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D Pozdrawiam i życzę dużo weny :*
    ~Ania

    OdpowiedzUsuń
  12. Jaki ten rozdzial jest slodki ;3
    Najlepszy moment jak Miona grozi Draco ze bd spal w swojej sypialni <3
    Weny i mam nadzieje ze nas zaskoczysz skoro tak piszesz ^^
    /Mei
    ps. Przepraszam za brak polskich liter. Jestem na telefonie. ^^"

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział faktycznie słodki ;)
    Och jak ja czekałam na tą lekcję latania w wykonaniu Herm ;) No i wyszło jej to całkiem nieźle ;)
    No i tak myślałam, że Miona nie odpuści Draco sprzątania tej Izby Pamięci.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo fajny roździał! Może i ckliwy , ale to nic! Naprawdę świetny ;> / Mar

    OdpowiedzUsuń
  15. ten rozdział jest wspaniały, po prostu cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspaniały rozdział, czekam z niecierpliwością na następny :). Z.

    OdpowiedzUsuń
  17. kocham twojego bloga! <3
    zawsze z niecierpliwością czekam na nowy rozdział a kiedy już jest nie mogę się doczekać następnego i tak w kółko! <3

    pozdrawiam :*
    Patrycja Malfoy

    PS: Zapraszam do siebie:
    http://milosc-to-nie-tylko-slowa-ale-i-czyny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak zwykle super i cudownie :)
    Oby jak najwięcej takich słodkich rozdziałów, uwielbiam je <3
    Miłe zaskoczenie bo nie spodziewałam się rozdziału już dzisiaj, a tak właściwie to wczoraj ;P
    A.Abrams

    OdpowiedzUsuń
  19. Superaśnie!! Jak tylko obiecałaś szlaban w tamtym rozdziale już przeczuwałam, że Malfoy sobie to odbije. I nie pomyliłam się. Lekcja latania taka słodka i do tego póżniej piknik. Za to najśmieszniejsza scena to ta z Zabbinim, albo jak Mionka "odwracała uwagę ;)". Sama nwm. Pozdrawiam cię serdecznie i oczekuję na kolejny rozdział, w którym jak obiecałaś będzie aię działo. Jeszcze raz pozdrawiam
    ~Olciak ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Na serio slodkie :3 nie narzekam,lubię czasem takie ckliwe rzeczy,no ale z umiarem.Rozdzial naprawdę slodki i fajny (jak zawsze zarąbisty :D ) Mam nadzieję że następny rozdzial będzie szybko bo ciekawość mnie zeżre i będzie po mnie :P Pozdrawiam i życzę weny :D
    ~Lin
    http://czarjednejkrwi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Zajebista końcówka... i w ogóle pomysł

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozdział naprawdę fajny. Końcówka najlepsza.
    Zapraszam na hermionariddle-dracomalfoy.blogspot.com
    Chciałabym poznać twoją opinie.

    Pozdro i aby życzę Tonks

    OdpowiedzUsuń
  23. Wspaniały rozdział.
    Cudownie opisałaś Mionę usiłującą przekonać Draco do zmiany decyzji.
    Lekcje latania... ciekawe co jeszcze wymyśli Malfoy.
    Uroczo słodkie były niektóre sceny, zastanawia mnie dlaczego sielanka wkrótce się skończy.
    Mam nadzieję na happy end.
    Życzę weny.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  24. Boże jak ja kocham Twojego bloga <3 Rozdział cudowny (zresztą jak zwykle ;P) Mam nadzieje, że nie będę musiała czekać długo na następny. Pozdrawiam i życzę duuuuuużo weny.
    PS Mogłabyś mi powiedzieć na ile rozdziałów przewidujesz opowiadanie?? ;)
    ~Maad *.*

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudo.. geniusz...
    Omg jak ja to kocham... <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Na początku Draco mnie trochę wkurzał (w tym rozdziale) no, ale i tak było super :) Jesteś świetna w pisaniu. Kocham twojego bloga. EXTRA !!

    OdpowiedzUsuń
  27. Kocham Draco. Kocham Draco. Kocham Draco.
    Jej, jak ja bym chciała mieć takiego wspaniałego chłopaka <3 niestety takie ideały to tylko w opowiadanaich, niestety ;c
    Rozdział jest zajebisty. Bardzo mi się podoba. Szczerze powiedziawszy to liczyłam, że jednak Hermiona nie pójdzie i nie zgodzi na tę lekcję latania, ale się chyba trochę przeliczyłam, nie? :) Ale i tak wszystko wyszło fajnie :)

    Pozdrawiam,
    L.I.

    OdpowiedzUsuń
  28. Jak zawsze wspaniały! Już się boje co wymyśliłaś, aby przerwać te słodkości :3
    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  29. Jeeej jak słodko :) Ja też tak chcę !
    Masz naprawdę wielki talent.
    Życzę weny, Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  30. Wspaniały rozdział ;) Naprawdę ukazuje tak słodko Dramione i wgl miód malina. Życzę weny i czekam na nexta. ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Boski rozdział :D Draco taki romantyk <3
    Życzę weny i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Łał...... jak to powiedziała Hermiona.. Ten rozdział jest... znaczy tak: pierwsza część jest super jak zawsze, ale te ostatnie 6 wersów jest no poprostu magiczne :) Kocham takie początki i zakończenia rozdziałów :* Oby było ich więcej, kochana ♥
    Pozdrawiam,
    Życzę weny,
    Agnes Delaquere

    OdpowiedzUsuń
  33. Kocham ckliwość *-* I cb też dziewczyno! :D
    Rozdział uroczy, takiego Draco zawsze widziałam *-*
    Mam teraz trochę weny, bo naczytałam się na prawdę dużo blogów o Dramione, więc chyba sama blog założę :D
    (Ps. Ten blog jest jednym z 2 najlepszych jakie przeczytałam)

    Pozdrawiam Jul ka :*

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie dobra Miona = nie dobry smok xd
    Genialny rozdział, nie mogę się doczekać kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  35. Świetny rozdział. Uśmiałam się, kiedy Hermiona próbowała przekonać Draco do porzucenia swoich planów. Czekam z niecierpliwością na następny :D
    Dużo weny <3
    Pozdrawiam,
    Lumos

    OdpowiedzUsuń
  36. Nadrobiłam zaległości. :) Fajnie, że pierwsza nauka latania poszła jej dobrze. Liczę na więcej pikantnych scen :D

    ------
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  37. Oo super ^^
    Fajne i długie ;*. Najlepiej by było, gdybyś nie kotańczyła xD
    Weny. Pozdr. Rain *.*

    OdpowiedzUsuń
  38. Kończyła*. Przepraszam za błędy, jestem na telefonie

    OdpowiedzUsuń
  39. Uwielbiam twojego bloga! <3
    Rozdział strasznie słodki, chyba nawet trochę za bardzo, ale mimo wszystko świetny ;)
    Nie mogę się już doczekać kolejnej notki ;)
    Pozrawiam

    Zapraszam też do nas: http://dramione-way-to-your-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  40. Rozdział super! A zakończenie wygladało tak, jakbyś chciała juz wszystko skończyć i aż się przez chwilę wystraszyłam :)
    Czekam na następny rodział
    Życzę weny
    ~Kam

    OdpowiedzUsuń
  41. świetny rozdział i cieszę się że go dodałaś tak szybko :) a zakończenie chyba najlepsze wyglądało to tak jakby byli już starym dobrym małżeństwem:) pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Hej, jakieś 3 dni temu przypadkowo natrafiłam na Twojego bloga. Oczywiście okazał się taki wciągający i tak perfidnie kończyłaś każdy rozdział, że nie byłam w stanie powstrzymać swojej wrodzonej ciekawości i nie czytać go dalej : D Szczegół, że przez to zawaliłam jakieś 3 sprawdziany, warto było <3 Muszę się (z ciężkim sercem i zżerana wstydem) przyznać, że zazwyczaj nie komentuję blogów - sama nie wiem dokładnie dlaczego... Ale od kiedy zauważyłam, że kilka naprawdę uzdolnionych autorek zawiesiło przez demotywujący brak komentarzy swoje blogi (jak i również jakieś dwa lata temu ja sama) to uznałam, że muszę zmienić swoje..hm..przyzwyczajenia? (o ile tak to można nazwać) Chociaż myślę, że Tobie to nie grozi i komentarzy również Ci nie brakuje to od czegoś trzeba zacząć : D Twój blog jest wspaniały, notka oczywiście, jak zawsze zresztą, niesamowita <3 Pozdrawiam i życzę weny :*
    ~ Cherie

    OdpowiedzUsuń
  43. Rzeczywiście słodziutki :D Ale mam dzisiaj nastrój na właśnie takie teksty. Nie wiem czy po prostu tak długo tu nie zagladałam, ale mam wrażenie, że nadal robisz nie lada postępy. Piszesz coraz lepiej i lepiej :) Wyłapuję nawet coraz mniej literówek, których w poprzednich rozdziałach potrafiło być naprawdę dużo. Jest świetnie!
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  44. Jak Ja dawno Tu nie komentowałam :) Dobra to zacznę :D no to tak SUPERrrr że są razem ale ale mam nadzieję że się jeszcze pokłócą nie żeby coś ale trochę słodko jest :D no cóż czekam na dalszy ciąg i mam nadzieją że będę miała czas teraz na komentowanie :D pozdrawiam i całuję ❤

    OdpowiedzUsuń
  45. Jesteś na prawdę świetną pisarką. Życzę Ci z całego serca powodzenia w życiu, mam też nadzieję że będziesz się kierować pisaniem w wyborze zawodu. Jeśli tak, to obiecuję, że będę Twoją wierną czytelniczką ;)

    OdpowiedzUsuń
  46. ojeju jaki super blog. Świetnie piszesz :)
    zapraszam do mnie , dopiero zaczynam, :)
    http://dramionejustbelieve.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  47. Słodko.
    Bosko.
    Idealnie.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  48. Pod paroma nie komentowałam , ale to dlatego że na komórce nie chciało mi przyjąć komentarzy, no ale cóż. Jest świetnie Draco taki kochany , a Hermionka w końcu się przełamała. Lecę czytać dalej !
    Pozdrawiam,
    Tsuki <3

    OdpowiedzUsuń
  49. I constantly spent my half an hour to read this web site's
    content all the time along with a cup of coffee.

    Here is my page - google.ca ()

    OdpowiedzUsuń
  50. Bardzo ładne i głębokie zakończenie :) W sumie nic nadzwyczajnego się tutaj nie działo, ale i takie rozdziały są potrzebne :).

    http://saveyourself-kt.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  51. Ha! Pierwszy komentarz w 2016!
    Dziewczyno piszesz genialnie, rozdziały są ciekawe. Dużo wątków, więc nic się nie nudzi. Takim oto sposobem zamiast czytać teraz "Lalkę" B. Prusa, czytam Dramione, cudowny blog, boję się, że się skończy (chociaż widziałam już spis treści i koniec nie jest tajemnicą...). xD

    OdpowiedzUsuń
  52. Wampirzyca \ Intruz25 marca 2016 18:51

    Piękna powieść .

    OdpowiedzUsuń
  53. "Przełknął" nie "przełkną", "nieprawda" razem, "nieraz" razem.
    Coś czuję, że ta nauka latania jej się przyda i to bardzo..
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń