-
Gdzie ty znowu chcesz iść?
Westchnął
Draco, gdy Hermiona zaczęła wstawać z łóżka. Byli już po zajęciach, a teraz
leżeli w dormitorium Gryfonki. Smok miał zamiar spędzić tak resztę dnia, ale
najwidoczniej szatynka znowu zamierzała się gdzieś ulotnić.
-
Nie ja, tylko my. Jakbyś zapomniał, to masz dzisiaj szlaban.
Blondyn
podniósł się na łokciach i spojrzał zaskoczony na swoją dziewczynę. To widząc
to uśmiechnęła się tylko pod nosem.
-
Chyba nie myślałeś, że ci to odpuszczę?
-
Właśnie tak myślałem.
Odburknął
niezadowolony blondyn, ponownie opadając na poduszki. Hermiona jednak nie miała
zamiaru odpuścić. Była Prefektem Naczelnym i musiała rzetelnie wypełniać swoje
obowiązki, nawet jeśli było nimi nadzorowanie szlabanu Malfoya.
-
To się przeliczyłeś, a teraz wstawaj i idziemy do Izby Pamięci. Im szybciej
zaczniesz, tym szybciej skończysz.
-
Mówiłem ci już, że jesteś upierdliwą jędzą?
Mruknął
Smok, przejeżdżając ręką po twarzy. Przez tą cholerną uczciwość Granger będzie
musiał sprzątać jakieś zakurzone medale i puchary ludzi, o których nikt już
nawet nie pamięta.
-
Tak, a teraz chodź.
Odpowiedziała
tylko, po czym wymaszerowała z pokoju, mając nadzieje, że Ślizgon podąży za
nią. Czas jednak mijał, a arystokraty jak nie było, tak nie ma.
-
Zabiję go.
Warknęła
szatynka, po czym wróciła do sypialni. Jak się okazało Smok nadal leżał na
łóżku, z tą różnicą, że teraz drapał za uchem Lucy.
-
Malfoy, masz dokładnie 5 sekund, żeby wstać. Skoro zachciało ci się robić
przedstawienie w Wielkiej Sali, to teraz musisz wziąć za to odpowiedzialność.
-
Chciałbym ci przypomnieć Granger, że to, jak to ujęłaś przedstawienie, było w
twojej obronie.
Miona
zmieszała się nieco, gdyż blondyn miał racje. Teraz jednak nie mogła się do
tego przyznać, gdyż wtedy Ślizgon postawiłby na swoim, a do tego nie mogła
dopuścić. W takich okolicznościach postanowiła zmienić taktykę.
-
Dobra, nie to nie, ale śpisz dzisiaj u siebie.
Oznajmiła
dobitnie, po czym po prostu wyszła z pokoju. Draco przez dłuższą chwilę
rozważał wszystkie za i przeciw, aż w końcu zdecydował. „Co ja z nią mam?”
pomyślał, po czym podążył za szatynką. Hermiona, która czekała na niego w
salonie, gdy tylko go ujrzała uśmiechnęła się triumfalnie. Wiedziała, że na
blondyna nic poza szantażem nie podziała i nie pomyliła się. Draco podszedł do
niej z obrażoną miną i rękami w kieszeniach.
-
Widzisz, trzeba było tak od razu.
-
Dobrze ci radzę, nie wkurzaj mnie jeszcze bardziej, bo nie ręczę za siebie.
-
Furiat.
Prychnęła
tylko, po czym skierowała się w stronę wyjścia z salonu, Malfoy niechętnie
powlókł się za nią. Przez dłuższy czas szli obok siebie w milczeniu, jednak
każde z nich co chwile zerkało w stronę drugiego. Blondyn jednak nie wytrzymał
zbyt długo i nim szatynka zdążyła się obejrzeć, objął ją w tali, przyciągając
do siebie.
-
Od kiedy to przytulasz się do upierdliwej jędzy?
Mruknęła,
co wywołało na twarzy Ślizgon mimowolny uśmiech. Jak on miał się na nią
złościć, gdy tak słodko marszczyła nosek?
-
Jakoś to przeżyję. Ewentualnie jak będziesz bardzo nieznośna zamknę cię w
jakimś ciasnym schowku na miotły.
Oznajmił
śmiertelni poważnie, a Gryfonka spojrzała na niego, unosząc jedną brew.
-
Czy ty mi grozisz?
-
Ja bym to raczej potraktował jako ostrzeżenie.
-
Uważaj, bo się przestraszę tchórzofretki.
- Grabisz sobie Granger.
- I vice versa Malfoy.
Ich
dyskusja trwała, póki nie dotarli do Izby Pamięci. Draco od razu chciał
wyciągnąć różdżkę, aby jak najszybciej uporać się z tym syfem, ale Hermiona
miała inne plany.
-
Accio różdżka Malfoya.
Nim
Ślizgon się obejrzał magiczny patyk wyleciał mu z kieszeni i wylądował w
wyciągniętej dłoni Miony.
-
Tak dobrze to nie ma.
Oznajmiła,
z uroczym uśmiechem, po czym machnęła różdżką, a obok chłopaka pojawiło się
wiadro z wodą oraz ścierka.
-
Ty chyba kpisz.
Zapytał,
z niedowierzaniem wpatrując się w swoje narzędzia pracy. Gryfonka jednak nie
wyglądała, jakby żartowała.
-
Nie i lepiej się pospiesz, bo chyba nie chcesz tu siedzieć do nocy.
Po
tych słowach wyczarowała sobie fotel, na którym usiadła, po czym wyciągnęła z
kieszeni magicznie pomniejszoną książkę i już po chwili zagłębiła się w
lekturze. Draco przez jakiś czas stał, wpatrując się z niedowierzaniem w
Gryfonkę, która albo tego nie zauważyła, albo skutecznie ignorowała. W końcu
zrozumiał, że szatynka nie odpuści. Klnąc pod nosem na czym świat stoi zanurzył
ścierę w wodzie i po wykręcaniu jej zabrał się do pracy. Niebyt przykładał się
do czyszczenia pucharów i medali, więc szło mu to dość szybko. Za to panna
Granger siedziała, czytając w najlepsze i co jakiś czas przewracając kolejne
strony książki. W końcu po ponad dwóch godzinach Draco mniej więcej wyczyścił
wszystkie puchary i medale.
-
Skończyłem.
Burknął
Ślizgon, wrzucając brudną szmatę do wiadra.
-
I widzisz, nie było tak strasznie.
Stwierdziła
Hermiona, likwidując fotel i ponownie chowając pomniejszoną już książkę do
kieszeni.
-
Strasznie to będzie jutro na treningu.
-
C-co?
-
Od jutra zaczynamy lekcje latania kochanie.
Gryfonce
zrzedła mina, a blondyn uśmiechnął się triumfalnie. Już on się odegra za ten
szlaban, oj tak.
-
A-ale…
W
sumie, to sama nie wiedziała, co chcę powiedzieć. Latanie? Na samą wzmiankę o
nim, czuła jak ogarnia ją panika, nie mówiąc o perspektywie wejścia na miotłę. Zaczęła
się zastanawiać, czy jest jakaś szans, aby wyperswadować Malfoyowi z głowy ten
absurdalny pomysł, ale wystarczyło jedno spojrzenie na niego, aby jej nadzieję
nieco przygasły. Draco przez cały czas uśmiechał się złośliwie, a jego oczy
rozbłysły dziwnym blaskiem i już wiedziała, że ma przesrane. Za to blondyn w
wyjątkowo dobrym humorze po prostu opuścił Izbę Pamięci, napawając się miną
Hermiony. Ta z barku innych pomysłów ruszyła za nim. Nie odzywali się do siebie
słowem. Hermiona gorączkowo usiłowała wymyślić plan, jak odwieść Ślizgona od
rozpoczęcie jej edukacji latania. Owszem, razem z nim mogła wsiąść na miotłę,
ale sama? Nie ma mowy. Już ona znajdzie sposób, żeby zmienić plany arystokraty.
Na Merlina, przecież nazywa się Hermiona Granger, ona zawsze potrafi wybrnąć z
sytuacji bez wyjścia. Jednak tym razem panna Granger zdecydowanie nie doceniła
swojego zawziętego chłopaka.
*****
Hermiona
właśnie stała w swojej sypialni, przeglądając się w lustrze. Miała już plan,
jak uniknąć tej przeklętej lekcji latania. Była niemal pewna, że on wypali.
Może nie była do końca, co do niego przekonana i prawdę powiedziawszy wydawał
jej się nieco żałosny, ale nie miała wyboru. Musiała jakoś zatrzymać Dracona w
pokoju tak, aby zapomniał o tym cholernym lataniu, którego ona tak się bała.
Malfoy był tylko facetem i miała nadzieję, że odpowiednie argumenty i zachęta
podziałają. Teraz jednak usiadła na łóżku, czekając na blondyna, który zniknął
gdzieś zaraz po obiedzie. Dla umilenie sobie czasu sięgnęła po książkę, którą zaczęła
czytać jakiś czas temu. Gdy na dobre pogrążyła się w lekturze, nagle drzwi do
jej sypialni otworzyły się, a przez nie wszedł Smok. Wystarczyło, że na niego
spojrzała i mina jej zrzedła. Miał na sobie czarne dresy i szary podkoszulek, a
w dłoni, o zgrozo, trzymał miotłę. Teraz zaczęła wątpić w powodzenie jej
idiotycznego plany, ale nie mogła się teraz poddać. Jak to mówią mugole –
tonący brzytwy się chwyta. Odłożyła książkę, lecz nim cokolwiek zdążyła
powiedzieć, odezwał się Malfoy.
-
No lwico, zdejmuj te seksowne ciuszki, wskakuj w dresy, bierz miotłę i
zaczynamy.
Z
Dracona niemal emanował radość, a widząc zlękniony wzrok szatynki był jeszcze
bardziej pewny swego. Nauczy ją latać, choćby nie wiem co.
-
A-a… nie możemy zostać tutaj? Pomyślała, że… możemy to popołudnie spędzić
razem.
Zeszła
z łóżka i podeszła do blondyna. Była bardzo zdeterminowana. Gdy była już bardzo
blisko Smoka, oparła ręce o jego tors i spojrzała mu głęboko w oczy. „Co za
cwana bestia.”, pomyślał Ślizgon, gdy zrozumiał, co dziewczyna usiłuje zrobić.
-
I spędzimy je razem… na nauce latania.
Odpowiedział
z prostotą, a Gryfonka zrobiła minę zbitego psa i spojrzała na niego błagalnie.
-
Słodka jesteś Granger, ale tym razem
nawet twój urok osobisty nic tu nie wskóra, więc wskakuj w dresy i idziemy.
W
tym momencie Hermiona zrozumiała, że przegrała, a Draco nie odpuści. Z
frustracji i bezsilności, niczym mała dziewczyna, tupnęła nogą, po czym
podeszła do szafy. Co ten wstręty gad sobie wyobraża? Czy ona wyraziła się
niejasno, mówiąc, że nie chce latać na miotle, a raczej, że się boi? Widocznie
tak, bo chłopak stał rozbawiony, przyglądając się jej. Doskonale zdawał sobie
sprawę z tego, że jest zła i to głownie na niego, ale on to robił tylko i
wyłącznie dla jej dobra, a to, że przy tym sam będzie miał niezły ubaw to już
zupełnie inna sprawa. Panna Granger mamrocząc pod nosem coś o upartych i
przebrzydłych Ślizgonach, w końcu wyciągnęła z szafy odpowiednie ubrania.
Zamiast jednak iść do łazienki z perfidnym uśmiechem zaczęła przebierać się w
sypialni. A co, niech ta paskuda też trochę się pomęczy. Bardzo powoli ściągała
z siebie kolejne części ubrania, ani trochę się nie spiesząc. Co jakiś czas
zerkała na Dracona, ledwie zauważalnie przygryzając dolną wargę, co jednak nie
uszło uwadze chłopaka. Przełkną ślinę, obserwując, co ta manipulantka wyprawia.
Stwierdził jednak, że nie da się tak łatwo. Przecież to niedopuszczalne, aby
jakakolwiek dziewczyna manipulowała nim za pomocą kilku sztuczek. Tak być nie
mogło. Myśli myślami, ale gdy szatynka została tylko i wyłącznie w bieliźnie
zaczął nieco wątpić w swoje opanowanie. Szczególnie, gdy nagle Hermiona nie
stąd, ni zowąd podeszła do niego.
-
Draco słoneczko, boli mnie kostka. Przez tą krowę chyba sobie coś naciągnęłam,
mógłbyś zerknąć?
Zapytała
słodko, pomimo tego, że na jej twarzy gościł wredny uśmiech, którego nauczyła
się właśnie od niego.
-
Nie prawda.
Powiedział
spokojnie Ślizgon, starając się ignorować kuszące ciało dziewczyny i skupić się
tylko i wyłącznie na jej oczach. Ta jednak nie dawała za wygraną.
-
Proszę cię, to naprawdę boli.
Zrobiła
tak żałosną minkę, że Draco w końcu zmiękł, ale tylko trochę.
-
Dobra, siadaj.
Westchnął,
przysuwając dziewczynie krzesło, na którym ta usiadła. Smok kucnął przed nią i
ujął jej prawą nogę, którą wyciągnęła w jego stronę. Obejrzał dokładnie jej
kostkę, po czym za pomocą różdżki przywołał do siebie jakąś maść. Nasmarował
nią delikatnie jej nogę, skupiając się tylko i wyłącznie na wykonywanej
czynności. Gdy skończył ponownie stanął na równych nogach.
-
Nic ci nie jest. Noga jest tylko trochę stłuczona, więc wskakuj w dresy i za
chwile widzę cię z miotłą w salonie.
Mówił
to z ironicznym uśmiechem na ustach. Hermiona nie tego się spodziewała. Robiła
z siebie skończoną idiotkę, tylko po to, aby teraz i tak iść na lekcje latania? „Za jakie grzechy?”,
jęknęła w duchu, gdy Draco pocałował ją w czoło i po prostu wyszedł z pokoju.
Miona przymknęła powieki, aby policzyć do dziesięciu, co miało ją nieco
uspokoić. W tym przypadku jednak ta metoda zawiodła. Malfoy nie rozumiał, że
dla niej nie lada wyczynem było to, że wsiadła na miotłę z nim i tyle powinno
mu wystarczyć, ale nie, bo po co. Ociągając się podeszła do szafki, gdzie
leżały wcześniej przygotowane ubrania. Założyła je,
związała włosy w wysoki kucyk i była gotowa. Popatrzyła nieufnie na miotłę
stojącą pod ścianą, aż w końcu po nią sięgnęła. Z dumnie uniesioną głową
wymaszerowała z pokoju. Tak jak powiedział blondyn, czekał na nią w salonie.
-
No i widzisz, o co było tyle krzyku? Chodź.
Nie
dał jej dojść do słowa, tylko chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
Szli w ciszy, Miona obrażona na cały świat, a Draco planując ich trening. Nagle
jednak, gdy byli już blisko Sali Wyjściowej natknęli się na czwórkę swoich
przyjaciół.
-
O, a my właśnie mieliśmy do was iść, żeby…
Zaczął
Blaise, jednak nagle przerwał mu Harry.
-
Po co wam miotły?
Zapytał,
patrząc badawczo na Prefektów. Hermiona wyglądała, jakby szła co najmniej na
ścięcie, a Draco za to był wyraźnie z czegoś zadowolony.
-
Potter, pomyśl trochę, przecież nie do zamiatania. Mam zamiar nauczyć Granger
latać.
Oznajmił
z dumą, a wszystkim szczęki opadły. Jako pierwszy otrząsnął się Diabeł.
-
Ja to muszę zobaczyć!
-
Nie!
Krzyknęła
do razu Gryfonka. Nie miała najmniejszego zamiaru kompromitować się przy
wszystkich. Już wystarczyło, że Malfoy będzie to oglądał.
-
No weź, co ci szkodzi? Będzie zabawnie.
-
Może dla ciebie.
-
Jak ci się udało ją do tego namówić?
Zapytała
nagle Ginny. Nie raz truła Hermionie, aby ta z nią polatała, ale panna Granger
była nieugięta i zawsze jakoś się wykręcała.
-
Widzisz Ruda, ma się ten dar przekonywania i odpowiednie argumenty.
-
Dobra koniec. Albo idziemy, albo ja wracam do siebie.
Warknęła
poirytowana Hermiona. Nie dość, że była zła, to jest ta piątka uprzykrzała jej
życie.
-
Ej no ale my idziemy z wami. Nie dajcie się prosić.
Zabini
nie dawał za wygraną. Draco zerknął na szatynkę, która wlepiła w niego swoje
czekoladowe tęczówki. Postanowił się nad nią zlitować.
-
Cóż… nie. Granger, wskakuj.
Mówiąc
to Smok wsiadł na miotłę, a Gryfonka bez wahania uczyniła to samo. Jedną ręką
mocno objęła chłopaka, a w drugiej trzymała swoją miotłę. To był najlepszy
sposób, aby uwolnić się od nieustępliwego Zabiniego, więc nawet nie myślała o
tym, aby protestować.
-
Trzymaj się lwico.
Rzucił
jeszcze tylko blondyn, po czym mocno odepchnął się nogami do ziemi. Wznieśli
się pod sam sufit i nim reszta się obejrzała Prefekci zniknęli im z oczu.
-
Dzięki.
Mruknęła
Miona, gdy byli już na błoniach. Smok uśmiechnął się pod nosem. Choć trochę
udało mu się ją udobruchać.
-
Gdzie lecimy?
Zapytała
po chwili szatynka, gdy zdała sobie sprawę, że nie kierują się w stronę boiska.
-
Na polane w Zakazanym Lesie. Tam nikt nam nie będzie przeszkadzał.
Jak
powiedział, tak też uczynił. Bardzo szybko znaleźli się na polanie, która
wyglądała jeszcze piękniej niż jesienią. Teraz kwiatów było o wiele więcej i
były jeszcze pięknieje, a na dodatek co chwile siadały na nich kolorowe motyle.
Nadal jednak najbardziej imponującą rzeczą tego miejsca pozostała perłowa skała
z mini wodospadem.
-
Tu zawsze jest tak ślicznie?
Zapytała
Gryfonka, gdy zeszła już z miotły i teraz pochylała się nad jednym z kwiatów.
-
Dopóki nie spadnie śnieg, chociaż wtedy też jest nieźle.
Na
chwilę zapadł cisza, którą jednak szybko przerwał Draco.
-
Dobra, wszystko pięknie, ale teraz zaczynamy.
Brązowooka
bardzo niechętnie oderwała się od ślicznego kwiatka i ruszyła z blondynem na
środek polany.
-
W twoim przypadku musimy zacząć od podstaw.
Zastanawiał
się na głos Ślizgon, po czym odebrał od dziewczyny Nimbusa i położył go po jej
prawej stronie.
-
Wyciągnij rękę i…
-
Tyle jeszcze pamiętam z lekcji na pierwszym roku.
Mruknęła
szatynka, wyciągając przed siebie prawą dłoń. Pamiętała, co mówiła pani Hooch.
Trzeba być stanowczym, aby miotła posłuchała. Z tym jednak nie miała problemu.
Lata zażartych kłótni ze Ślizgonami sporo jej dały.
-
Do mnie.
Powiedziała
stanowczo, a miotła natychmiast znalazła się w jej dłoni. Uśmiechnęła się
triumfalnie, przenosząc wzrok na Smoka, który był mile zaskoczony.
-
Całkiem nieźle, to teraz…
-
Poczekaj.
Przerwała
mu nagle Gryfonka, a blondyn umilknął.
-
Ty chyba nie do końca rozumiesz, jaki ja mam problem. Podstawy latania
teoretycznie to ja mam w małym palcu. Tu chodzi o to, że ja się boję.
Ostatnie
zdanie wypowiedziała nieco ciszej, spuszczając wzrok. Szczerze, to było jej
głupio. Jako Gryfonka powinna być nieustraszona, a ona boi się dwóch tak
banalnych rzeczy, jak latanie i ciemność. Draco zamyślił się na chwilę.
Wychodzi na to, że te lekcje muszą zacząć od terapii, a nie praktyki. To jednak
ani trochę go nie zraziło. W końcu nazywał się Malfoy i tak łatwo nie
odpuszczał.
-
Czego tak właściwie się boisz?
Zapytał
po dłuższej chwili, gdy w jego głowie pojawił się pewien plan. Tym razem to
szatynka musiała się zastanowić. W sumie to nie potrafiła jednoznacznie
określić, co jest przyczyną jej lęku. Strach po prostu był.
-
Nie wiem.
-
To nie jest odpowiedź.
-
Ale ja…
-
Posłuchaj lwico, jeśli mam ci pomóc musisz ze mną współpracować.
Brązowooka
westchnęła ciężko. Ten gad miał racje, ale co ona mogła zrobić? Kto niby
potrafi zawsze konkretnie zdefiniować, czego się boi? Lęk towarzyszył ludziom
od zawsze i niewielu zastanawiało się nad jego konkretnym źródłem, on po prostu
był.
-
Bałeś się kiedyś czegoś?
Zapytała
w końcu, chcąc przekazać mu swój punkt widzenia.
-
Tak.
Odpowiedział
bez wahania. Każdy człowiek odczuwa strach i on nie był wyjątkiem.
-
Potrafisz powiedzieć, czego konkretnie?
-
Tak.
-
W takim razie zamieniam się w słuch.
-
Bałem się o matkę podczas wojny i, gdy została sama z tym bydlakiem. O to, że
trafię do Azkabanu, pomimo tego, że nie zawiniłem z własnej woli. A chyba
najbardziej o ciebie. Począwszy od wszystkich twoich wybryków, skończywszy na
tym, że ode mnie odejdziesz.
Hermionę
zatkało, takiej odpowiedzi się nie spodziewała. Teraz nie miała pojęcia, co ma
powiedzieć. Nie było to jednak problemem, gdyż głos ponownie zabrał Draco.
-
Widzisz, skoro ja nauczyłem się mówić o swoich słabościach, to ty opanujesz
latanie. Wiesz doskonale, że nie pozwolę, żeby coś ci się stało, więc wskakuj
na miotłę.
Gryfonka
przełknęła głośno ślinę, ale wykonała jego polecenie. Jej serce przyspieszyło
rytm, a dłonie zaczęły delikatnie drżeć. Teraz była jednak o wiele bardziej
zdeterminowana. Słowa blondyna dały jej do myślenia.
-
Ufasz mi?
Zapytał
nagle Ślizgon, patrząc dziewczynie w oczy. Ta nawet nie musiała się zastanawiać
nad odpowiedzą, gdyż była ona oczywista.
-
Tak.
-
W takim razie odepchnij się od ziemi.
-
I nie bój się, ja tu cały czas jestem.
Dodał,
widząc strach w oczach szatynki. Hermiona wzięła głęboki wdech, aby nieco się
uspokoić. Była przecież Gryfonką! Musi dać radę. Mocno zacisnęła dłonie na
trzonku miotły i odepchnęła się. W pierwszej chwili nie czując gruntu pod
nogami spanikowała, ale Draco był na to przygotowany.
-
Teraz spokojnie. Oprzyj nogi o podpórki i nie panikuj. Nie jesteś wysoko, nawet
jeśli spadniesz nic ci nie będzie. Ja polecę zaraz obok ciebie.
Tak
też uczynił. Wszedł na miotłę i już po chwili zawisnął mniej więcej na
wysokości półtora metra, czyli tuż obok panny Granger, która poczuła się nieco
pewniej, wiedząc, że Malfoy jest w pogotowiu. Spróbowała ruszyć, ale jedynym
tego efektem było to, że straciła kontrolę i gdyby nie szybka reakcja Dracona,
który jedną ręką chwycił za trzon jej miotły, zapewne wylądowałaby na drzewie.
-
Delikatnie. Z miotłą jak z kobietą Granger.
-
Pan delikatny się znalazł.
Prychnęła
pod nosem, ale posłuchała go i tym razem jakimś cudem udało jej się ruszyć.
Draco bardzo wolno leciał tuż obok niej. Hermiona nie była już tak zlękniona,
co jednak nie oznaczało, iż poczuła się pewnie. Bardzo pomagał jej Malfoy,
który przez cały czas ją uspokajał i mówił, co ma robić. Takim sposobem
wzbijali się coraz wyżej, aż w końcu byli na równi z koronami drzew. Gryfonka
nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje. Naprawdę siedziała na miotle i leciała.
No może nie szło jej to najlepiej, a Draco nieustannie musiał jej pilnować, ale
dla niej to i tak był sukces. Malfoy zdawał sobie sprawę, że jeśli dziewczyna
teraz coś sobie zrobi potem nawet siłą nie zaciągnie jej na miotłę. Dlatego też
po około trzydziestu minutach ponownie znaleźli się na ziemi. Panna Granger
odetchnęła z ulgą. Bez względu na wszystko pewniej się czuła na stabilnym
gruncie.
-
Nie no Granger żyjesz, nie połamałaś się, trwałych urazów brak, miotła cała.
Śmiało mogę to uznać za swój życiowy sukces.
Zadrwił
arystokrata odkładając miotłę swoją i szatynki na bok. Ta posłała mu tylko
mordercze spojrzenie, po czym z dumniej uniesioną głową podeszła do perłowej
skały. Musiała przyznać, że ten krótki trening nieco wyczerpał jej siły.
Dlatego też chłodną wodą obmyła sobie twarz i ręce. Od razu poczuła się o wiele
lepiej. Przymknęła powieki i położyła sobie mokrą dłoń na karku. Teraz było
idealnie. Dopiero po dłuższej chwili otworzyła oczy i odwróciła się w stronę,
gdzie stał Ślizgon. Jednak widok jaki tam zastała nieco ją zaskoczył. Chłopak
siedział w najlepsze na jej ulubionym zielonym kocu, a obok niego stał
wiklinowy koszyk.
-
Łał.
Zdołała
tylko powiedzieć, podchodząc bliżej. Niebieskooki uśmiechnął się triumfalnie,
właśnie o to mu chodziło. Uwielbiał ją zaskakiwać, to były te nieliczne chwile,
gdy panna Granger nie wiedziała, co powiedzieć.
-
Tak wiem, jestem wspaniały, nie musisz mi o tym przypominać.
Żachnął
się blondyn, dumnie wypinając pierś, a szatynka w momencie oprzytomniała.
-
Ty to jednak zawsze musisz wyskoczyć z jakąś bzdurą.
-
Nie marudź już, tylko siadaj.
Hermiona
postanowiła powstrzymać się od komentarza i zajęła swoje miejsce. Szczerze to
blondyna jej zaimponował. Jego sporadyczne przebłyski romantyka były naprawdę
uroczę. Między innymi to w nim kochała. Był twardy, męski i pewny siebie, ale
czasami, gdy zachodziła taka potrzeba, potrafił być naprawdę kochany. Zawsze
chciała mieć przy sobie kogoś takiego. No, może niekoniecznie przypuszczała, że
będzie to Draco Malfoy, ale jakoś szczególnie jej to nie przeszkadzało.
-
Kiedy to zrobiłeś?
Zapytała,
gdy Ślizgon zaczął wyciągać z kosza przeróżne smakołyki, a nawet butelkę
białego wina.
-
Poprosiłem o to skrzaty domowe.
-
Poprosiłeś?
-
Tak i nie patrz tak na mnie. Nie jestem aż takim gburem.
Mruknął,
nalewając wina do kieliszków, po czym jeden z nich podał Gryfonce.
-
Czasami ci się zdarza.
Pocałowała
go krótko w policzek i dopiero wtedy przyjęła naczynie. Siedzieli tak przez
chwile w ciszy, aż w końcu Hermiona uznała, że jest jej niewygodnie. Przysunęła
się do blondyna i umościła się pomiędzy jego nogami, opierając plecy o tors
chłopaka.
-
Nie za wygodnie ci?
Mruknął
Draco, co rzecz jasna nie przeszkodziło mu w objęciu jej jedną ręką w tali.
-
Nie, jest wręcz idealnie.
Odpowiedziała,
po czym sięgnęła po winogrono i wsadziła je chłopakowi do ust, gdyż ten miał
zamiar coś powiedzieć. Właśnie tak spędzili to popołudnie. Śmiejąc się, jedząc
i po prostu będąc ze sobą. Co więcej było im potrzebne do szczęścia? Mieli
siebie i to wystarczyło. Co z tego, że nie zawsze było idealnie? Sztuką nie
jest żyć, gdy wszystko idzie po naszej myśli, ale przezwyciężać przeciwności
losu i brać z życia garściami. Taki też mieli zamiar. Los nie raz zakpił z nich
okrutnie, ale póki mieli siebie to nie było im straszne. Razem stawią czoło
wszystkiemu, nawet i całemu światu. Bo i czym są przeciwności losu wobec
prawdziwej miłości?
Witam :)
Przyznam szczerze że ten rozdział
wyszedł mi dość ckliwy i słodki, ale spokojnie to już jeden z ostatnich takich,
o czym niebawem przekonacie się sami :D Nie jest za długi, ale jakoś tak
wyszło.
Mam do was jeszcze dwie sprawy.
Autorka bloga http://i-am-free-spirit.blogspot.com/ poszukuje bety. Jeśli ktoś byłby
chętny proszę o kontakt z nią na jej blogu :)
Jeśli chodzi o poprzedni rozdział, a
raczej komentarze, nie chciałabym żadnych niepotrzebnych spięć pomiędzy
czytelnikami. Każdy ma święte prawo do wyrażania swojej opinii zarówno
negatywnej jak i pozytywnej i ja to jak najbardziej szanuję, więc chciałabym,
aby każdy zrobił to samo. Ja tu jestem po to żeby pisać, a w czytać i wydaje mi
się, że to jest najważniejsze, więc tego się trzymajmy:) Każdy ma prawo pisać
co chcę, no może wyjątkiem obrażania mnie lub innych, ale to jest oczywiste :D
Pozdrawiam A♥
Aaaa wreście rozdział ♡
OdpowiedzUsuńDruga! Zabieram się do czytania ;p
OdpowiedzUsuńCudowny !!! Czemu jeden z ostatnich takich , ja kocham Draco jako słodziaka :-)
OdpowiedzUsuńPierwsza? Ale ekstra NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ CO BĘDZIE DAALEJ <3
OdpowiedzUsuńMatko ale słodki rozdział kocham to jak piszesz ! Podziwiam ze ci sie chce i znajdujesz na to czas. Nie moge sie doczekać następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńLuuuubię Cię bardzo :DD Haha jaka ja ci jestem wdzięczna za to, że tak ładnie piszesz ^^ Owszem, rozdział słodki, ale idealny na poprawę humoru. Mam nadzieję, że skończy się happy endem bo to że napisałaś "rozdział wyszedł mi dość ckliwy i słodki, ale spokojnie to już jeden z ostatnich takich, o czym niebawem przekonacie się sami :D" - to mnie przeraziło xD Tak czy inaczej pozdrawiam i życzę duuużo weny. Może dasz radę dodać szybciutko nn? Taka wierna fanka:
OdpowiedzUsuńdark-family-dtb.blogspot.com
Uwielbiam takie rozdziały :) Hermiona na miotle? Stał się cud :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział :D
Nie no, no nie xD
OdpowiedzUsuńMegaaa <3
I takie ma być zakończenie :3 Happy end :>
Czekam na następny ;)
Y♥
Świetny rozdział:)
OdpowiedzUsuńCałość wyszła ci dobrze, oprócz końcówki z tym winogronem, nie lubię takich romantycznych banałów:(
Ale cała reszta- cudowna.
Pozdrawiam i Życzę weny!
~Salvio
Ehhhhh... Jak czytam takie coś to wszystko wydaje mi się zbyt idealne, więc już tylko czekałam na końcówkę typu 'nagle jakiś stwór wysloczył z krzaków' a tu prosze wszystko kończy się bardzo słodko i romantycznie... :) ogólnie to rozdział mi się podobał, ale uważam że były dużo lepsze :) pisz dalej, weny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJuliaFeb
Były w sensie że nie lepiej napisane tylko że więcej się w nich działo :)
UsuńAaa ja wiem co bedzie dalej ;)
OdpowiedzUsuńP.s. spokojnie A nie wygadam si ;D rodzial cudny
K. :*
Tylko byś spróbowała :p
UsuńSpotykamy się już w przyszłym tygodniu, jakbyś zapomniała :D
A od kiedy ty w ogóle czytasz moje opowiadanie ? ;>
Od samego początku ;)
UsuńNo dobra przyznaje sie wiem co mniej wiecej bd się dzialo... bardziej mniej, ale...
K.
Z kimś w końcu muszę się dzileić moimi "genialnymi" pomysłami, zanim zostaną one przelana na papier :D
UsuńUwielbiam takie słodkie rozdziały <3 hahaha, ale ciężko mi sobie wyobrazić Hermione przekonującą Dracona, żeby nie poszli na lekcje latania :D Jestem strasznie ciekawa, co będzie się działo dalej, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D Pozdrawiam i życzę dużo weny :*
OdpowiedzUsuń~Ania
Jaki ten rozdzial jest slodki ;3
OdpowiedzUsuńNajlepszy moment jak Miona grozi Draco ze bd spal w swojej sypialni <3
Weny i mam nadzieje ze nas zaskoczysz skoro tak piszesz ^^
/Mei
ps. Przepraszam za brak polskich liter. Jestem na telefonie. ^^"
Rozdział faktycznie słodki ;)
OdpowiedzUsuńOch jak ja czekałam na tą lekcję latania w wykonaniu Herm ;) No i wyszło jej to całkiem nieźle ;)
No i tak myślałam, że Miona nie odpuści Draco sprzątania tej Izby Pamięci.
Pozdrawiam
Bardzo fajny roździał! Może i ckliwy , ale to nic! Naprawdę świetny ;> / Mar
OdpowiedzUsuńten rozdział jest wspaniały, po prostu cudowny <3
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, czekam z niecierpliwością na następny :). Z.
OdpowiedzUsuńkocham twojego bloga! <3
OdpowiedzUsuńzawsze z niecierpliwością czekam na nowy rozdział a kiedy już jest nie mogę się doczekać następnego i tak w kółko! <3
pozdrawiam :*
Patrycja Malfoy
PS: Zapraszam do siebie:
http://milosc-to-nie-tylko-slowa-ale-i-czyny.blogspot.com/
Jak zwykle super i cudownie :)
OdpowiedzUsuńOby jak najwięcej takich słodkich rozdziałów, uwielbiam je <3
Miłe zaskoczenie bo nie spodziewałam się rozdziału już dzisiaj, a tak właściwie to wczoraj ;P
A.Abrams
Superaśnie!! Jak tylko obiecałaś szlaban w tamtym rozdziale już przeczuwałam, że Malfoy sobie to odbije. I nie pomyliłam się. Lekcja latania taka słodka i do tego póżniej piknik. Za to najśmieszniejsza scena to ta z Zabbinim, albo jak Mionka "odwracała uwagę ;)". Sama nwm. Pozdrawiam cię serdecznie i oczekuję na kolejny rozdział, w którym jak obiecałaś będzie aię działo. Jeszcze raz pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~Olciak ;)
Na serio slodkie :3 nie narzekam,lubię czasem takie ckliwe rzeczy,no ale z umiarem.Rozdzial naprawdę slodki i fajny (jak zawsze zarąbisty :D ) Mam nadzieję że następny rozdzial będzie szybko bo ciekawość mnie zeżre i będzie po mnie :P Pozdrawiam i życzę weny :D
OdpowiedzUsuń~Lin
http://czarjednejkrwi.blogspot.com/
Zajebista końcówka... i w ogóle pomysł
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę fajny. Końcówka najlepsza.
OdpowiedzUsuńZapraszam na hermionariddle-dracomalfoy.blogspot.com
Chciałabym poznać twoją opinie.
Pozdro i aby życzę Tonks
Wspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńCudownie opisałaś Mionę usiłującą przekonać Draco do zmiany decyzji.
Lekcje latania... ciekawe co jeszcze wymyśli Malfoy.
Uroczo słodkie były niektóre sceny, zastanawia mnie dlaczego sielanka wkrótce się skończy.
Mam nadzieję na happy end.
Życzę weny.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Boże jak ja kocham Twojego bloga <3 Rozdział cudowny (zresztą jak zwykle ;P) Mam nadzieje, że nie będę musiała czekać długo na następny. Pozdrawiam i życzę duuuuuużo weny.
OdpowiedzUsuńPS Mogłabyś mi powiedzieć na ile rozdziałów przewidujesz opowiadanie?? ;)
~Maad *.*
Zostało jest 13 rozdziałów + epilog :)
UsuńCudo.. geniusz...
OdpowiedzUsuńOmg jak ja to kocham... <3
Na początku Draco mnie trochę wkurzał (w tym rozdziale) no, ale i tak było super :) Jesteś świetna w pisaniu. Kocham twojego bloga. EXTRA !!
OdpowiedzUsuńKocham Draco. Kocham Draco. Kocham Draco.
OdpowiedzUsuńJej, jak ja bym chciała mieć takiego wspaniałego chłopaka <3 niestety takie ideały to tylko w opowiadanaich, niestety ;c
Rozdział jest zajebisty. Bardzo mi się podoba. Szczerze powiedziawszy to liczyłam, że jednak Hermiona nie pójdzie i nie zgodzi na tę lekcję latania, ale się chyba trochę przeliczyłam, nie? :) Ale i tak wszystko wyszło fajnie :)
Pozdrawiam,
L.I.
Jak zawsze wspaniały! Już się boje co wymyśliłaś, aby przerwać te słodkości :3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;*
Jeeej jak słodko :) Ja też tak chcę !
OdpowiedzUsuńMasz naprawdę wielki talent.
Życzę weny, Dramione True Love <3
Wspaniały rozdział ;) Naprawdę ukazuje tak słodko Dramione i wgl miód malina. Życzę weny i czekam na nexta. ;)
OdpowiedzUsuńBoski rozdział :D Draco taki romantyk <3
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam. :)
Łał...... jak to powiedziała Hermiona.. Ten rozdział jest... znaczy tak: pierwsza część jest super jak zawsze, ale te ostatnie 6 wersów jest no poprostu magiczne :) Kocham takie początki i zakończenia rozdziałów :* Oby było ich więcej, kochana ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Życzę weny,
Agnes Delaquere
Kocham ckliwość *-* I cb też dziewczyno! :D
OdpowiedzUsuńRozdział uroczy, takiego Draco zawsze widziałam *-*
Mam teraz trochę weny, bo naczytałam się na prawdę dużo blogów o Dramione, więc chyba sama blog założę :D
(Ps. Ten blog jest jednym z 2 najlepszych jakie przeczytałam)
Pozdrawiam Jul ka :*
Nie dobra Miona = nie dobry smok xd
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział, nie mogę się doczekać kolejnego <3
Świetny rozdział. Uśmiałam się, kiedy Hermiona próbowała przekonać Draco do porzucenia swoich planów. Czekam z niecierpliwością na następny :D
OdpowiedzUsuńDużo weny <3
Pozdrawiam,
Lumos
Nadrobiłam zaległości. :) Fajnie, że pierwsza nauka latania poszła jej dobrze. Liczę na więcej pikantnych scen :D
OdpowiedzUsuń------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Oo super ^^
OdpowiedzUsuńFajne i długie ;*. Najlepiej by było, gdybyś nie kotańczyła xD
Weny. Pozdr. Rain *.*
Kończyła*. Przepraszam za błędy, jestem na telefonie
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga! <3
OdpowiedzUsuńRozdział strasznie słodki, chyba nawet trochę za bardzo, ale mimo wszystko świetny ;)
Nie mogę się już doczekać kolejnej notki ;)
Pozrawiam
Zapraszam też do nas: http://dramione-way-to-your-heart.blogspot.com/
Rozdział super! A zakończenie wygladało tak, jakbyś chciała juz wszystko skończyć i aż się przez chwilę wystraszyłam :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rodział
Życzę weny
~Kam
świetny rozdział i cieszę się że go dodałaś tak szybko :) a zakończenie chyba najlepsze wyglądało to tak jakby byli już starym dobrym małżeństwem:) pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńHej, jakieś 3 dni temu przypadkowo natrafiłam na Twojego bloga. Oczywiście okazał się taki wciągający i tak perfidnie kończyłaś każdy rozdział, że nie byłam w stanie powstrzymać swojej wrodzonej ciekawości i nie czytać go dalej : D Szczegół, że przez to zawaliłam jakieś 3 sprawdziany, warto było <3 Muszę się (z ciężkim sercem i zżerana wstydem) przyznać, że zazwyczaj nie komentuję blogów - sama nie wiem dokładnie dlaczego... Ale od kiedy zauważyłam, że kilka naprawdę uzdolnionych autorek zawiesiło przez demotywujący brak komentarzy swoje blogi (jak i również jakieś dwa lata temu ja sama) to uznałam, że muszę zmienić swoje..hm..przyzwyczajenia? (o ile tak to można nazwać) Chociaż myślę, że Tobie to nie grozi i komentarzy również Ci nie brakuje to od czegoś trzeba zacząć : D Twój blog jest wspaniały, notka oczywiście, jak zawsze zresztą, niesamowita <3 Pozdrawiam i życzę weny :*
OdpowiedzUsuń~ Cherie
Rzeczywiście słodziutki :D Ale mam dzisiaj nastrój na właśnie takie teksty. Nie wiem czy po prostu tak długo tu nie zagladałam, ale mam wrażenie, że nadal robisz nie lada postępy. Piszesz coraz lepiej i lepiej :) Wyłapuję nawet coraz mniej literówek, których w poprzednich rozdziałach potrafiło być naprawdę dużo. Jest świetnie!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Pozdrawiam,
DiaMent.
Jak Ja dawno Tu nie komentowałam :) Dobra to zacznę :D no to tak SUPERrrr że są razem ale ale mam nadzieję że się jeszcze pokłócą nie żeby coś ale trochę słodko jest :D no cóż czekam na dalszy ciąg i mam nadzieją że będę miała czas teraz na komentowanie :D pozdrawiam i całuję ❤
OdpowiedzUsuńJesteś na prawdę świetną pisarką. Życzę Ci z całego serca powodzenia w życiu, mam też nadzieję że będziesz się kierować pisaniem w wyborze zawodu. Jeśli tak, to obiecuję, że będę Twoją wierną czytelniczką ;)
OdpowiedzUsuńojeju jaki super blog. Świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie , dopiero zaczynam, :)
http://dramionejustbelieve.blogspot.com/
Słodko.
OdpowiedzUsuńBosko.
Idealnie.
Pozdrawiam,Lili.
Pod paroma nie komentowałam , ale to dlatego że na komórce nie chciało mi przyjąć komentarzy, no ale cóż. Jest świetnie Draco taki kochany , a Hermionka w końcu się przełamała. Lecę czytać dalej !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki <3
I constantly spent my half an hour to read this web site's
OdpowiedzUsuńcontent all the time along with a cup of coffee.
Here is my page - google.ca ()
Bardzo ładne i głębokie zakończenie :) W sumie nic nadzwyczajnego się tutaj nie działo, ale i takie rozdziały są potrzebne :).
OdpowiedzUsuńhttp://saveyourself-kt.blogspot.com
Ha! Pierwszy komentarz w 2016!
OdpowiedzUsuńDziewczyno piszesz genialnie, rozdziały są ciekawe. Dużo wątków, więc nic się nie nudzi. Takim oto sposobem zamiast czytać teraz "Lalkę" B. Prusa, czytam Dramione, cudowny blog, boję się, że się skończy (chociaż widziałam już spis treści i koniec nie jest tajemnicą...). xD
Piękna powieść .
OdpowiedzUsuń"Przełknął" nie "przełkną", "nieprawda" razem, "nieraz" razem.
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że ta nauka latania jej się przyda i to bardzo..
Pozdrawiam :)