środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 51


Minęły dwa tygodnie. Wiosna rozpoczęła się już na dobre. Maj był pięknym miesiącem, choć dla uczniów Hogwartu oznaczał on również zbliżające się egzaminy. Szczególnie przeżywali to piąto i siódmoklasiści. SUMY i OWUTEMY nie należały do łatwych testów, a do tego wiele od nich zależało. Jednak chyba najbardziej przeżywała to pewna Gryfonka z ostatniej klasy. Hermiona Granger, gdyby tylko mogła całe dnie spędzałaby przy książkach, powtarzając materiał, który i tak już dawno opanowała. Jej zdaniem, którego nie podzielał nikt inny, w tym roku zaniedbała nieco naukę i teraz musiała się wziąć do roboty. W końcu od tego, jak zda OWUTEMY zależy jej przyszłość. Na szczęście jednak był ktoś taki jak Draco Malfoy. Chyba tylko dzięki niemu panna Granger nie wykończyła się z przemęczenia. Ślizgon za nic w świecie nie mógł pozwolić, aby jego dziewczyna interesowała się tylko i wyłącznie książkami. Nie raz zrobiła mu o to awanturę, ale już on miał swoje sposoby, aby ją udobruchać. Byli ze sobą od ponad dwóch tygodni i nic szczególnie się nie zmieniło. Dwójka młodych, zakochanych w sobie ludzi, którzy jednak, mają dość specyficzny sposób bycia. Granger i Malfoy od zawsze stanowili mieszankę wybuchową i nic nie było tego w stanie zmienić. Przy ich zadziornych i wybuchowych charakterach dzień bez zażartej dyskusji nie istniał. Ale chyba właśnie to z dnia na dzień zbliżało ich do siebie coraz bardziej. Nikt nie miał wątpliwości, co do tego, że ta dwójka świata poza sobą nie widzi. A to, że jedno drugie momentami doprowadza do białej gorączki to już zupełnie inna sprawa. Taki też właśnie teraz miał zamiar Draco. Zaraz po obiedzie udał się do lochów, aby odwiedzić kolegów z domu, ale szybko mu się to odwidziało, więc postanowił wrócić do swojej lwicy. Miał szczerze dość przebywania w towarzystwie Ślizgonek, które lamentowały nad tym, że ich bóstwo postanowiło się ustatkować i to nie z żadną z nich. Szczególnie Dafne popadła w rozpacz, co rzecz jasna nie oznaczało, że nagle zaprzestała swoich wybryków, z tą różnicą, że teraz „polowała” na Malfoya, gdy ten był sam, co zdarzało się niezwykle rzadko. Po pamiętnej imprezie Ślizgonów Dafne unikała Hermiony niczym  Snape szamponu, co zapewniało parze względny spokój. Jednak dziś, gdy panna Greeengass zorientowała się, że jej wybranek jest sam od razu się na niego „rzuciła”. Była tak nachalna i irytująca, że Smok bardzo szybko postanowił się zmyć. Gdy w końcu dotarł na piąte piętro i wszedł do ich Pokoju Wspólnego zastała Hermionę siedzącą na kanapie, rzecz jasna z nosem w książce. „Ona nigdy się nie zmieni.” Stwierdził w myślach, po czym z łobuzerskim uśmiechem podszedł do szatynki. Jednym zwinnym ruchem wyrwał jej  książkę, przez co ta posłała mu mordercze spojrzenie.

- Ja wiem, że ty masz naukę w głęboki poważaniu, ale ja chcę zdać egzaminy na Wybitne, więc w tej chwili oddaj mi tę książkę.

Powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu, ale na blondynie nie zrobiło to najmniejszego wrażania. Widząc, że Ślizgon w żadne sposób nie reaguje na jej słowa zmarszczyła gniewnie brwi. Każdy wiedział, że gdy panna Granger czytała tyko głupiec jej przerywa, no ale przecież to był Malfoy.

- Ja jestem na tyle inteligentny, że i tak wszystko zaliczę na Wybitne, a poza tym tobie też jakoś pójdzie.

Szatynka zgromiła go wzrokiem, na co ten podniósł ręce w obronnym geście.

- Lwico, każdy wie, że zdasz to najlepiej z nas wszystkich, więc teraz podnieś swój seksowny tyłek i idziemy polatać.

- Znowu?

Jęknęła Gryfonka, opierając głowę o wezgłowie kanapy. Od dwóch tygodni, co najmniej godzinę dziennie spędzali w powietrzu. Draco za punkt honoru postawił sobie nauczenie jej dobrze latać. Nie było to jednak takie łatwe, biorąc pod uwagę fakt, że szło jej to dość opornie. Pomimo szczerych starań nie mogła się wyzbyć lęku, który nadal gdzieś w niej siedział. Owszem, latała, ale bez rewelacji. Dodatkowo świadomość, że nie jest w czymś dobra była dla niej dość frustrująca. To wszystko jednak ani trochę nie zniechęcało jej pedagoga.

- Tak.

- Poczekaj, tylko się przebiorę.

Mruknęła, podnosząc się z kanapy. Nie widziała sensu w dyskutowaniu z nim na ten temat, bo jeszcze nigdy z takiej potyczki nie wyszła zwycięsko, więc po pewnym czasie w ogóle z nich zrezygnowała. Weszła do sypiali i szybko zarzuciła na siebie wygodne ubrania. Spięła jeszcze tylko włosy, zabrała miotłę i mogła iść. W salonie zwarty i gotowy czekał na nią Draco. I tak trzymając się za ręce wyszli z Pokoju Wspólnego. Gdy tylko opuścili mury zamku od razu wzbili się w powietrze.

- Ścigamy się do jeziora?

Zapytał po dłuższej chwili Smok, gdy Hermiona zdążyła się już nieco oswoić z tym, że jej nogi nie dotykają podłoża. Ta jednak w odpowiedzi spojrzała na niego z politowaniem.

- Ty się chyba źle czujesz.

- Czyżby ktoś tu tchórzył?

- Nawet nie próbuj sztuczki z odwagą Gryfonów!

Warknęła, ale Draco i tak wiedział, że osiągnie swój cel. Żadne szanujący się członek Domu Lwa nie był w stanie znieść takiej zniewagi. Lwiątka momentami były strasznie przewidywalne, co zresztą blondyn nie raz wykorzystywał.

- Dam ci fory.

- Nie.

- Tchórz.

- Słucham?

- Słyszałaś.

Teraz przesadził. Nikt nie będzie jej zarzucał tchórzostwa, co to, to nie. Już ona mu pokaże.

- Dobra, w takim razie start!

Krzyknęła i już jej nie było.

- Oszukujesz!

Oburzył się blondyn i natychmiast ruszył za swoją dziewczyną. Ta jednak nie zwracała na niego uwagi. Skupiała się głównie na okiełznaniu strachu, który pomimo wszystko był. Głównym powodem tego, iż zdecydowała się na to szaleństwo, była chęć utarcia Ślizgonowi nosa. Niestety czuła, że Draco jest coraz bliżej niej. Cóż, nie ma się jednak, co dziwić, on latał od dziecka, a ona od dwóch tygodni. Nagle Gryfonka zdała sobie sprawę, że w dość szybkim tempie zbliżają się do Wierzby Bijącej. Od razu skręciła w prawo, aby ominąć drzewo i nieco dłuższą drogą dotrzeć do mety. Draco miał jednak inny plan. Wzbił się wyżej, aby – jego zdaniem – bezpiecznie przelecieć nad wierzbą. Gdy Hermiona zdała sobie sprawę, co ten kretyn zamierza zrobić natychmiast się zatrzymała.

- Malfoy!

Krzyknęła spanikowana, doskonale wiedząc, co potrafi to drzewo.

- Nie pa…

Blondyn nie zdążył jednak dokończyć, gdyż w tym momencie wierzba uniosła jedną ze swoich gałęzi i zamachnęła się na niego. Nie miał szans na ucieczkę. Jedyne, co zdążył zrobić, to zasłonić ręką głowę. Sekundę później poczuł przeraźliwy ból w przedramieniu. W momencie zrobiło mu się ciemno przed oczami i stracił panowanie nad miotłą, przez co razem z nią zaczął bezwładnie spadać w dół. Hermiona z przerażeniem obserwowała, jak Smok uderza o ziemię, najprawdopodobniej tracąc przytomność. Jednak prawdziwa panika ogarnęła ją, gdy zorientowała się, że drzewo zamierza zadać kolejny cios, z tą różnicą, że tym razem o wiele grubszym konarem. Decyzję podjęła w ciągu sekundy. Nie zastanawiając się wystrzeliła niczym z procy w stronę swego ukochanego. Teraz strach przestał istnieć. Draco był w niebezpieczeństwie i tylko to się liczyło. Zwinnie ominęła atakujące ją konary, aż w końcu dotarła do Ślizgona. Nie miała zbyt wiele czasu, raptem kilkanaście sekund, więc złapała go za zdrową rękę i wciągnęła jego bezwładne ciało na miotłę. Dzięki adrenalinie krążącej w jej żyłach nie miała z tym większego problemu. Zaledwie chwilę po tym, jak Prefekci odlecieli konar wylądował w miejscu, gdzie jeszcze niedawno spoczywała głowa Dracona. To już ją jednak nie obchodziło. Odleciała jak najdalej od drzewa i wylądowała. Położyła Ślizgona na plecach, uważając na jego rękę. Miał zamknięte oczy i nie dawał żadnych znaków życia. Spojrzała na jego uszkodzone przedramię i przeraziła się jeszcze bardziej. Było ono wygięte pod bardzo dziwnym kątem i nie wyglądało najlepiej. To jednak teraz nie było najważniejsze. Hermiona szybko klęknęła przy chłopaku, ujmując jego twarz w obie dłonie.

- Draco, słyszysz mnie? Otwórz oczy.

Poprosiła nieco płaczliwym głosem, gładząc kciukami jego policzki. Wiedział, że oddycha, ale nie reagował na żadne bodźce, co bardzo ją martwiło. Jak zwykle przez swoją głupotę i nie przyszłościowe myślenie musiał się w coś wpakować.

- Malfoy do jasnej cholery, ocknij się! Czy ty nigdy nie możesz mnie posłuchać?! Masz się w tej chwili obudzić!

Krzyknęła w końcu, mając łzy w oczach, gdy chłopak nadal nie reagował. Nagle jednak powieki blondyna drgnęły, a z jego ust wydobył się przeciągły jęk.

- Ja pierdole.

Mruknął, czując nieznośny ból w ręce. Hermionie kamień spadł z serca. Obudził się, mówił i to było najważniejsze. Nie myśląc wiele przytuliła się do nadal leżącego blondyna.

- Ty cholerny kretynie, wiesz jak mnie przestraszyłeś?! Stałoby się coś, gdybyś choć raz mnie posłuchał i nie zrobił czegoś wybitnie głupiego?

Wyrzucała z siebie, nadal przytulając się do Ślizgona, który z kolei z trudem hamował wybuch śmiechu. Granger była po prostu niesamowita i taka inna. Większość lasek w tym momencie lamentowałoby nad jego marny losem, a ona ściskała go i ochrzaniała. Po dłuższej chwili delikatnie odsunął ją od siebie i spojrzał jej w oczy.

- Wiesz, że cię kocham Granger?

Zapytał z łobuzerskim uśmiechem, a dziewczyna pokręciła z niedowierzaniem głową. Bądź tu teraz człowieku mądry ochrzaniaj takiego za głupotę.

- Coś mi się obiło o uszy, ale nie zmienia to faktu, że jesteś skończonym kretynem, którzy używa mózgu od wielkiego święta. Dobra, ale teraz musimy iść do Skrzydła Szpitalnego, bo to, że ta ręka jest złamana jest bardziej niż pewne.

Smok spojrzał na swoje przedramię i wiedział, że szatynka ma rację. Było ono wygięte pod bardzo dziwnym kątem i bolało jak jasna cholera.

- Zaraz, a gdzie jest moja miotła?

Zainteresował się blondyn, gdy stał już na własnych nogach. Szatynka spojrzała w stronę Wierzby Bijącej, a Ślizgon podążył za jej wzrokiem.

- No chyba nie.

Szlag go trafił, gdy ujrzał jego miotłę, która teraz była kupą połamanych patyków. Jego ukochana towarzyszka została bezpowrotnie unicestwiona. Miał szczególny sentyment do tej miotły, a teraz jej już nie było. Hermiona obserwowała jak chłopak marszczy brwi i zaciska szczękę, co mogło oznaczać tylko jedno, był zły. Postanowiła spróbować nieco załagodzić sytuację.

- Mogę ci oddać moją miotłę, są takie same i…

- Nie.

Odpowiedział krótko, wpatrując się w kupkę patyków. Granger nie była w stanie tego zrozumieć. Ta miotła naprawdę znaczyła dla niego bardzo wiele.

- Draco, kupisz sobie nową.

- Innego wyjścia nie mam.

Gryfonka przytuliła się do boku chłopaka, z trudem powstrzymując chichot. Rozżalona mina Ślizgona upodabniała go w tym momencie do małego chłopca, który stracił ulubioną zabawkę. „Faceci”.

- Idziemy jutro do Hogsmade.

Powiedział nagle Smok, a dziewczyna spojrzała na niego pytająco.

- Tam jest sklep z miotłami.

- Dobrze, ale teraz chodźmy do pani Pomfrey.

Oznajmiła Gryfonka, a Draco skinął tylko głową. Po raz ostatni spojrzał na kupkę patyków, po czym ruszyli do zamku. W międzyczasie Hermiona odesłała swoją miotłę do dormitorium, aby swobodnie mogli iść do skrzydła. Dotarcie tam nie zajęło im zbyt dużo czasu.

- Poczekaj tu.

Nakazała panna Granger, prowadząc Dracona do jednego z łóżek, po czym sama udała się do gabinetu uzdrowicielki. Nie minęła chwila, a obie kobiety były z powrotem.

- No panie Malfoy, tak nieodpowiedzialnego zachowanie się po panu nie spodziewałam.

Smok spojrzał z wyrzutem na swoją dziewczynę, która najwyraźniej powiedziała staruszce wszystko, co jego zdaniem nie było konieczne.

- Proszę pokazać rękę.

Blondyn bez słowa spełnił polecenie, a kobieta zaczęła badać jego przedramię.

- Kość jest złamana w trzech miejscach, będę ją musiała nastawić.

Magomedyczka wyciągnęła różdżkę i skierowała jej koniec na przedramię chłopaka.

- Może zaboleć.

Oznajmiła, na co Draco prychnął tylko pod nosem. Pani Pomfrey zaczęła po cichu rzucać jakieś zaklęcia, a Smok skrzywił się nieznacznie. Nastawianie kości nie należało do rzeczy przyjemnych, ale przecież był facetem, a do tego obok stała jego dziewczyna, nie mógł robić z siebie mięczaka. Reperacja kości poszła w miarę szybko. Potem uzdrowicielka nasmarowała jego przedramię jakąś śmierdzącą maścią i unieruchomiła je bandażem.

- Jutro proszę przyjść na zmianę opatrunku i…

- Ja się tym zajmę.

Przerwała uzdrowicielce Hermiona, na co ta uśmiechnęła się tylko.

- Zapomniałam, że nasi Prefekci jak zwykle samodzielni.

Zaśmiała się staruszka, podając dziewczynie maść i zapas bandaży.

- Proszę smarować rękę raz dziennie i wtedy też zmieniać bandaż. Myślę, że za dwa dni powinno już być w porządku.

- Dziękujemy bardzo, do widzenia.

Odpowiedziała grzecznie Hermiona, po czym razem z Draconem opuściła skrzydło.

- Chodźmy na kolacje, jestem głodny.

Stwierdził Smok, gdy zorientował się, że już ta godzina. Szatynka chętnie na to przystała, gdyż sama czuła, że musi coś zjeść. Do Wielkiej Sali weszli nieco spóźnieni i od razu skierowali się do stołu Slytherinu.

- Coś ty znowu człowieku zrobił?

Zapytał Blaise, widząc zabandażowaną rękę kumpla. Zamiast niego jednak odpowiedziała mu Hermiona.

- Jak jest na tyle głupi, żeby latać nad Bijącą Wierzbą, to teraz ma nauczkę.

- To twoja wina.

- Moja?! To ty się chciałeś ścigać.

- Trzeba się było nie zgodzić.

- Jasne, teraz zwal wszystko na mnie!

- Dobra, koniec. Powiedzcie nam lepiej, co się w końcu stało?

Przerwała im Pansy, wiedząc, że ta dwójka dopiero się rozkręca.

- To próchno trzasnęło mnie badylem, jak chciałem nad nim przelecieć. Zasłoniłem się ręką no i załamałem ją w trzech miejscach. Ale najgorsze jest to, że moja miotła jest w częściach.

- Co?!

Krzyknął Diabeł, zwracając na siebie uwagę kilku siedzących nieopodal uczniów. Wyglądał na równie poruszonego, co Draco. Dziewczyny wymieniły tylko porozumiewawcze spojrzenia. Widać obie nie rozumiały zachowania chłopaków i wolały się nad nim głębiej nie zastanawiać. Obaj Ślizgoni zajęli się rozpaczaniem nad tragicznym losem miotły Dracona, a dziewczyny, aby nie zacząć się śmiać starały się w spokoju zjeść posiłek. Po kolacji cała czwórka, zgarniając po drodze Ginny i Harrego, udała się do Pokoju Wspólnego Prefektów, gdzie spędzili miło wieczór. Rozeszli się do siebie dopiero późną nocą.

*****

- Granger, wstawaj.

Hermiona poruszyła się niespokojnie, czując jak coś dotyka jej policzka. Dopiero po chwili bardzo niechętnie zdecydowała się uchylić powieki i wtedy ujrzała twarz pochylającego się nad nią Dracona.

- Malfoy, co ty robisz? Która jest godzina?

- 8.

- Żartujesz? Jest sobota, daj mi święty spokój.

Mruknęła Gryfonka, przekręcając się na drugi bok. Choć raz w tygodniu chciała się wyspać, szczególnie, że na ogół po nocach siedzi przy książkach, ale oczywiście Smok musiał jej to utrudniać.

- Musimy iść do Hogsmade po miotłę.

Nie dawał za wygraną. Siedział obok szatynki, nieustannie dźgając ją palcem w ramię, co było niezwykle irytujące.

- Czy ty wiesz chociaż, od której otwarty jest ten sklep?!

- W sumie to… nie.

Odpowiedział po chwili zastanowienie blondyn, a Hermiona ukryła twarz w poduszce. Za co Merlin pokarał ją takim chłopakiem?

- Albo idziesz grzecznie spać, albo w tej chwili wyjdź.

Mruknęła, jeszcze mocniej wtulając się w poduszkę. Ani myślała teraz gdziekolwiek iść.

- Ale co ja mam robić?

- Nie wiem! Weź Lucy na spacer, cokolwiek!

Chłopak przez chwile przyglądał się leżącej szatynce. Po krótkim namyśle uznał, że jednak da jej spokój. Wiedział, że niekiedy zarywa noce nad książkami, więc niech chociaż teraz się wyśpi. Ostatecznie pocałował ją w czubek głowy i podniósł się z łóżka.

- Bestio, idziemy.

Lucy bez wahania zeskoczyła na podłogę i po chwili oboje z Draconem zniknęli za drzwiami. Hermiona zdziwiła się nieco, że blondyn dał za wygraną, ale w sumie jak najbardziej jej to odpowiadało. Nie minęła chwila, gdy ponownie odpłynęła do krainy Morfeusza. Draco i Lucy spędzili na błoniach ponad dwie godziny. Blondyn postanowił urządzić sobie „mały” jogging, przez który stracił poczucie czasu. Gdy wrócili do Pokoju Wspólnego Hermiona siedziała już ogarnięta, czytając jakąś książkę.

- Widzę, że zbytnio wam się nie spieszyło. A tak strasznie marudziłeś.

Zaśmiała się, odkładają opasły tom Transmutacji dla Zaawansowanych na stolik.

- I tak wypad do miasteczka cię nie ominie. Daj mi 20 minut.

Powiedział, całując ją w czoło i już go nie było. Istotnie, wyszykowanie się nie zajęło mu wiele czasu, więc bardzo szybko opuścili salon. Gdy w końcu dotarli do Hogsmade najpierw postanowili coś zjeść, gdyż oboje przegapili śniadanie W Hogwarcie. Mała knajpka w bocznej uliczce wydała im się idealna.

- Nie byłem tu wcześniej.

Stwierdził Draco, rozglądając się po lokalu. Pomieszczenie było niewielki, ale całkiem gustowne. Ściany w kolorze przygaszonego pomarańczu idealnie współgrały z białymi meblami. Znajdowało się tu również dużo obrazów i kwiatów. Za ladą stała miła staruszka, z której twarzy nie schodził uśmiech.

- Ginny mnie tu kiedyś przyprowadziła.

- Zobaczymy jeszcze jakie tu mają jedzenie.

Gdy tylko spróbowali zamówionych wcześniej faszerowanych jajek z grzankami, musieli przyznać, że są naprawdę wyśmienite.

- Ruda jednak ma nosa do jedzenia.

Oznajmił Draco, upijając łyk herbaty.

- To w końcu Ginn.

Nie spiesząc się zbytnio dokończyli posiłek, zapłacili i opuścili lokal. Teraz skierowali się do celu ich wypadu. Sklep w Hogsmade może i nie był tak imponujący ten na Pokątnej, ale musiał wystarczyć.

- Dzień dobry.

Gdy tylko weszli do sklepu przywitał ich młody mężczyzna, może o 4 lata starszy od nich. Był dość wysoki, choć nie tak jak Draco i w przeciwieństwie do niego miał nieco przydługawe ciemnobrązowe włosy.

- Witam, przyszliśmy kupić miotłę.

Ślizgon od razu przeszedł do konkretów. Nie lubił owijać w bawełnę i niepotrzebnie tracić czas.

- Dla pana, czy ślicznej towarzyszki?

I w tym momencie Smok zaczął odczuwać szczerą niechęć do sprzedawcy. Każdy, kto choć w najmniejszym stopniu zalecał się do Granger był dla niego stracony i lądował na czarnej liście Dracona Malfoya.

- MOJA dziewczyna ma już miotłę.

- W takim razie jaki model pana interesuje?

- Moja poprzednia miotła to Nimbus 2001, dobrze mi służyła, więc…

- Moim zdaniem ten model to niewypał. Bardziej nadaje się dla początkujących. Ja osobiście latam od dziecka i to całkiem nieźle, dlatego z czystym sumieniem mogę polecić Błyskawicę. Jest szybko, zwinna i doskonale się nią prowadzi, a przy tym jest wprost idealna no loty z uroczą damą.

Mówiąc to puścił oczko do Hermiony, na którą co chwilę zerkał. W tym momencie blondyna szlag trafił. Nie dość, że ten palant ma czelność podważać jego umiejętności, to jeszcze zaleca się do Granger. To już była przesada. Chciał być miły, ale skoro tak…

- Jeśli ktoś potrafi latać, to sprzęt nie ma aż takiego znaczenia. No ale sądząc po twoich poglądach u ciebie z tym raczej krucho.

- Umiejętnościom można pomóc, ale jeśli ich brak to i byle Zmiatacz nada się do latania.

W pomieszczeniu coraz bardziej dało się wyczuć napiętą atmosferę. Obaj mężczyźni mierzyli się gniewnym spojrzeniem, a Gryfonka przyglądała się im z boku. Ich miny nie wróżyły absolutnie nic dobrego.

- I akurat ty masz o tym największe pojęcie. Handel sprzętem nie czyni z ciebie mistrza.

- Na pewno jestem lepszy od ciebie.

- Tak się składa, że ja nie bez powodu zostałem kapitanem drużyny Ślizgonów.

- Więc wy z Hogwartu, mogłem się od razu domyślić. Tej waszej imitacji gry nawet Quidditchem nie można nazwać.

Draco zacisnął pięści, powoli tracąc nad sobą panowanie. Ten buc przeginał i to bardzo, a jego cierpliwość była bardzo ograniczona.

- Gówno się znasz wymoczku. W gębie to każdy jest taki mocny, a jak przyjdzie, co do czego to dupa.

- A chcesz się przekonać szczeniaki?

Obaj mężczyźni zrobili krok w swoją stronę, a panna Granger uznała, że to najlepszy moment, aby wkroczyć do akcji, aby nie dopuścić do rękoczynów lub co gorsza sięgnięcia po różdżki.

- Panowie, spokojnie. Chyba trochę was poniosło. My tu przyszliśmy tylko po miotłę, więc nie wiem, po co te sprzeczki. Wszyscy jesteśmy dorośli, więc tak się zachowujmy.

Mówiła spokojnie, patrząc to na jednego, to na drugiego. W takich momentach zastanawiała się, czy mężczyźni, aby na pewno potrafią używać organu takiego jak mózg.

- To ten pajac zaczął.

Burknął Draco, nie spuszczając wzroku z sprzedawcy. Był zły i teraz nawet nie myślał o kupnie miotły.

- Licz się ze słowami gówniarzu.

- Bo co mi zrobisz łajzo?

- Ty…

- Dość!

Tym razem głos szatynki był o wiele bardzie stanowczy, a wręcz groźny. Ta cała sytuacja już dawno przestała być śmieszna, a stała się irytująca.

- Draco, w tej chwili się uspokój, przyszliśmy tu tylko po miotłę. Za to pan, zamiast wdawać się w dyskusje z klientami mógłby nas w końcu obsłużyć, bez zbędnych komentarzy.

W tym momencie czuła się jak matka, która musi upominać swoje dzieci. Zresztą ta dwójka właśnie tak się zachowywała. Doskonałym dowodem na to był to, że mężczyźni nadal stali, mierząc się gniewnym spojrzeniem i ani myśleli przestać. Zrezygnowana Hermiona wywróciła oczami, modląc się do Merlina o cierpliwość.

- Dobrze, my z oglądaniem poradzimy sobie sami, a potem zgłosimy się do pana.

Szatynka nie czekając na odpowiedz, której zapewne i tak by nie uzyskała, pociągnęła Dracona w stronę wystawy. Ten ostatecznie poddał się jej woli, gdyż stwierdził, iż szkoda mu czasu na takiego kretyna jak ten tutaj, do którego i tak nic nie dociera. I tak zaczęli oglądać wystawione miotły, choć arystokrata podświadomie już wiedział, który modle wybierze. Po około 20 minutach ponownie podeszli do lady, gdzie czekał na nich sprzedawca.

- Weźmiemy Nimbusa 2001.

Powiedział triumfalnie blondyn, rzucając na ladę wcześniej wypisany czek.

- Doskonały wybór.

Ironie w głosie mężczyzny można było wyczuć na kilometr. Smok już miał coś odpyskować, lecz poczuł jak smukłe palce Hermiony mocniej zaciskają się na jego dłoni. Nagle w jego głowie pojawiła się pewna myśl. Co z tego, że ten kretyn mu dogryza, skoro on ma coś, czego ten nigdy nie dostanie, a mianowicie – Granger. Ta myśl od razu poprawiła mu humor.

- Też tak sądzę, w końcu moja lwica pomagała mi wybierać.

Mówiąc to pocałował szatynkę w skroń, nie spuszczając wzroku z sprzedawcy, któremu zrzedł mina. Wzrok arystokraty mówił wszystko - „Wygrałem”. Mężczyzna w milczeniu schował czek i zapakował przyniesioną z zaplecza miotłę.

- Proszę.

- Dziękuje i do widzenia.

Głos Ślizgona był tak przesycony ironią i jadem, że tylko głupiec by tego nie wyłapał. Draco zabrał miotłę i razem z Hermioną opuścili sklep. Zakup od razu odesłali do zamku, gdzie jeszcze nie mieli zamiaru wracać.

- Wiesz, że zachowujesz się gorzej niż dziecko?

Zapytała nieco rozbawiona szatynka, gdy szli już główną ulicą. To jak blondyn był o nią zazdrosny naprawdę momentami ją bawiło. Bo tego, że chodziło właśnie o to była niemal pewna. Arystokrata zawsze robił się opryskliwy, gdy w jej pobliżu pojawiał się jakikolwiek facet. Czasami bywało to irytujące, ale wiedziała, że on taki jest i już. Nawet nie starała się go zmienić.

- Ja? A ten kretyn to, co niby? Nie dość, że podważał moje umiejętności, o których gówno wie, to jeszcze przystawiał się do ciebie. Za coś takiego, to powinien dostać w pysk.

- Jesteś przewrażliwiony. Dla ciebie każdy facet to potencjalny rywal.

- Granger, bo taka jest prawda.

- Ale, czy ty nie wiesz, że ja i tak wolę ciebie?

- Wiem, ale oni nie.

Po tych słowach bez zastanowienia przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował. Miał największy skarb na świcie, więc to chyba oczywiste, że musiał go pilnować. A to, że był nerwowy i porywczy to już inna sprawa.

- Co powiesz, na coś do picie?

Zaproponował Ślizgon, gdy znaleźli się niedaleko Trzech Mioteł.

- Chętnie.

Po chwili byli już w pubie. Zajęli miejsce przy oknie, gdzie mieli doskonały widok na główną ulicę. Draco od razu przyniósł dla nich dwa kieliszki wina Skrzatów. Czas mijał im szybko, jednak nagle Hermiona zauważyła coś, co ją zaniepokoiło. W jednej z ciemnych uliczek dostrzegła trzech mężczyzn, którzy wyglądali co najmniej podejrzanie. Stali oni nad kimś, kto leżał przed nimi na ziemi. Widziała, że jeden z mężczyzn krzyczy, po czym kopie leżącą osobę. Gdy ofiara podniosła głowę, a Hermiona ujrzała jej twarz ogarnęło ją przerażenie.

- Draco spójrz, przecież to…




Witam :)

Wiem, moment na przerwanie wybrałam idealny, ale nie mogłam się powstrzymać :) Mam nadzieję, że tym razem nie jest za słodko i spokojnie :D Rozdział dodałam wcześniej, ale nie wiem, czy na weekend uda mi się napisać następny, więc nie wiem kiedy ukaże się kolejna notka.


Pozdrawiam A







58 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jak mogłaś przerwać w takim momencie ?!? Rozdział jak zwykle cudowny :* Sytułacja w sklepie mnie rozwaliło :D
      Cieszczę sie ze dodałaś rozdział przed weekendem :)

      Usuń
    2. Zgadzam się w stu procentach

      Usuń
  2. O ku*wa...BOSKIE !
    Tam jest ojciec Draco lub Gpy;e (nwm dlaczego o.O)
    No, ale mniejsza z tym ;D
    Rozdział, super, mega...
    CUd, miód i malina !
    Ta sprzeczka w sklepie, boska !
    Ja wiedziałam, że to tak będzie wyglądać, ale co tam !
    Podoba mi się ;D

    Pozdrawiam,
    Avril

    http://could-love-draco.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. No ty to umiesz podtrzymać napięcie!! Kto tam leży?!
    Błagam wstaw nowy rozdział szybko!!! Nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację moment na skończenie idealny! Nie no rodział jak zwykle boski!

    OdpowiedzUsuń
  5. fajny rozdział, podoba mi się jak zawsze :P Ja tam lubię jak przerywasz w takich momentach, chce się więcej dzięki temu :D

    OdpowiedzUsuń
  6. nie jest słodko jest dobrze :D a no i jestem bardzo ciekawa kto tam leżał :D a no i świetny rozdziała ale nigdy nie zrozumiem że ona może tyle siedzieć przy książkach ha ha :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ekstra, jak zwykle zresztą :)
    Czekam na kolejne! :D
    KK
    historiajednejmilosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach... Draco jest taki cudowny ;3 Zgadzam się z Hermioną, bo kłótnia w sklepie z miotłami była beznadziejna xD Czasami Malfoy zachowuje się jak dziecko :D Rozdział bardzo fajny, aż przyjemnie się czytało. Pozdrawiam i życzę dduuuuużo weny ^^
    dark-family-dtb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. NAPRAWDĘ?! W takim momencie, jak mogłaś ? :C
    Rozdział świetny!
    Ta sprzeczka w sklepie świetna, rozdział nie za słodki wręcz idealny :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny :D
    Pozdrawiam, Martyna :*

    OdpowiedzUsuń
  10. KOCHAM ! Normalnie boski, tak, tak jesteś okropna :). Czekam na next.
    1. Scena w sklepie ♥
    2. Sam koniec ♥
    3. Styl pisania ♥
    i wiele innych ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiesz co? Spadaj na Bijącą Wierzbę z takimi zakończeniami -.-'
    Ej no!! Ja też martwiłabym się o swoją miotłę, co ty chcesz? ;d
    W ogóle, jakby to próchno zrobiło coś gorszego mojemu Draco, to bym ścięła chwasta ...
    Rozdział niesamowity, ale to jak zawsze ;)
    Pozdrawiam serdecznie, Cave ;)
    a tak na marginesie, to u mnie nie dawno pojawił się rozdział, a zaraz dodam kolejny. Czyżby Cave powróciła? Wątpię, ale zawsze to coś ;d

    OdpowiedzUsuń
  12. Roździał jak zwykle przecudny *.* / Martyna

    OdpowiedzUsuń
  13. Przecież to...?!
    Kto? *.*
    Boskie, genialne, wspaniałe :D
    Weny,
    Y♥

    OdpowiedzUsuń
  14. W takim momencie ??? Wstydziła byś się XD. Co do rozdziału; ŚWIETNY !

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział super...
    No ale zakończenie... w takim momencie...NO! Grrr jak tak można trzymać nas w takiej niewiedzy....
    Historia z Bijącą Wierzbą i potem wybór miotły w sklepie - genialne. A jeszcze lepsze okreslenie Wierzby przez Draco - próchno i badyl, normalnie padłam ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. No zabiję Cię! :D W takim momencie skończyć!
    Rozdział jak zawsze najlepszy <3
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak mogłaś przerwać w takim momencie ? Tam będzie Ron albo Goyle ja to wiem !
    Rozdział jak zwykle cudny <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Kim jest ten ktoś ? I co to za ludzie ? Ja chcę kolejny rozdział ! :D
    jejku.. cudownie to wszystko opisałaś :)
    życzę weny, Dramione True Love ;>

    OdpowiedzUsuń
  19. Ależ ten Draco zazdrosny ;)
    Super rozdział, taki słodki, ale to zakończenie... nie mogę się już doczekać następnego rozdziału ;)
    Super, że udało Ci się napisać tak szybko
    Pozdrawiam
    A.Abrams

    OdpowiedzUsuń
  20. W takim momencie? Serio? Mam ochotę ukatrupic pocwiartwac i inne. A tak w ogole cudny :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Wooooooow... No ten rozdział miło mnie zaskoczył :) myślałam że wypadek Draco będzie jedyną nieprzyjemną sprawą, a tu proszę takie zaskoczenie :) co do rozdziału to nie mam żadnych zastrzeżeń bo nie jest za krótki :) jest po prostu Perfect :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Cudowny rozdział z niecierpliwością czekam na następny :) Z.

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak mogłaś przerwać w takim momencie?? Ale co do rozdziału był świetny :D
    Czekam z niecierpliwością na następny i życzę dużo weny ;*
    Pozdrawiam,
    Lumos

    OdpowiedzUsuń
  24. Boziu boziu boziu boziuuu! <3 uwielbiam :D
    nadrobiłam wszystkie rozdziały i teraz jestem na bieżąco :*
    czekam na następną notkę ;)
    magiczna-szatynka-zhogwartu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Przerwać w takim momencie? No wiesz co?! :)
    Udało mi się w końcu wszystko przeczytać.
    Podobała mi się scena w sklepie. Zachowanie typowego faceta, ale to chyba dobrze, że tak "pilnuje" Hermiony.
    Za to przestraszyłam się nie na żarty, gdy Draco spadał. Myślała, że będzie gorzej niż tylko złamana ręka, uff.
    No nic, rodział genialny jak zwykle. :)
    Mam nadzieję, że następny będzie równie szybko. ♥
    Pozdrawiam,
    Zakochanaa.
    PS. Gdybyś miała czas, wpadnij do mnie. :)
    http://need-somebody-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Jak mogłaś przerwać w takim momencie?? ;)) rozdział bardzo mi się podoba, w szczególności ta scena w sklepie xD
    Mam nadzieje że że kolejna notka szybko się pojawi ;*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Hej.

    Jak zwykle zajebiście. Oby tak dalej kochana :* Nic dodać, nic ująć. Ogółem cud, miód i ciasteczka *.*

    Życzę Ci duuużo weny :3
    Obliviate Granger

    P.S. Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam. Postaram się nadrobić. :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ej! Nie ładnie tak kończyć w takim momencie!! :C O Merlinie... DLACZEGO?!?! :(
    Co do rozdzialu to fajny :)
    czekam z niecierpliwoscia na następny :)
    Pozdrawiam Aggie (wcześniej Potterhead)

    OdpowiedzUsuń
  29. Wrrrr... no w takim momencie? ?
    Moje podejrzenia
    -Ron
    -Blaise
    -Harry. Ale wątpie aby to był któryś z nich, bo znając Ciebie pewnie coś wymyślisz :)
    Czasem robisz małe literowki, bo gdy mówisz o Draco, piszesz blondyna
    Np. Blondyna coś tam. Ale nie wypominam Ci, bo do tego idzie się przyzwyczaić.
    Rozdział super i nareszcie wprowadziłaś wątek owiany tajemnicą ^^
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, weny ;***
    Raini *.*

    OdpowiedzUsuń
  30. Wspaniały rozdział.
    Żeby lecieć nad Bijącą Wierzbą to trzeba naprawdę nie myśleć.
    Związek Draco i Miony jest cudowny i ich zachowania również.
    Sytuacja w sklepie była zabójcza, zazdrosny Draco jest taki uroczy ;P
    Ciekawe kogo zobaczyła Hermiona...
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetne!
    Nie wiem jak to robisz ale naprawdę zazdroszczę... nie będę się rozpisywać, bo nie raz pisałam jako Maaka. Teraz zapraszam do siebie:
    http://4everdramione.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Solis ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Znalazlam kilka bledow , co czasem utrudnia czytanie , ale jako tako rozdzial jest ok. Malo akcji , ale ostatni moment ciekawy.
    ~P.J.M

    OdpowiedzUsuń
  33. Oj, jesteś okrutna, że przerywasz w takim miejscu. Ale rozdział i tak cudowny! Ciekawe kogo widzieli. I ten Draco to faktycznie małe dziecko . . .
    Pozdrawiam,
    Hermiona Hasting

    OdpowiedzUsuń
  34. Awwww... Draco zazdrosny! Ręka połamana na jego życzenie.:) Obeje są mega uroczy:)
    Merlinie kto nad nimi stoi? Albo raczej nad tym człowiekiem? I kto to jest?

    OdpowiedzUsuń
  35. świetnie czekam na next :) pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Wrr nie dobra Ty, w takim momencie przerywać ;p Jestem bardzo ciekawa, kto padł ofiarą tych mężczyzn.

    OdpowiedzUsuń
  37. Rozdział jak zawsze wspaniały! <3 JAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE!? Chociaż powinnam się już przyzwyczaić :D
    pozdrawiam i życzę dużo dużo weny! <3
    ~Cherie

    OdpowiedzUsuń
  38. Kocham to <3 Draco w sklepie z miotłami... Tak słodko *.*
    Czekam na następny rozdział, mam nadzieję, że pojawi się w weekend :D
    Weny! /Mei

    OdpowiedzUsuń
  39. Super rozdział już czekam na kolejny <3
    Ponieważ twoje opowiadanie jest zachwycające to jeśli będziesz miała czas to wpadnij do mnie i przeczytaj co ja wymyśliłam, ponieważ bardzo zależy mi na twojej opinii...
    Prosiłabym również abyś informowała mnie o nowych rozdziałach na moim blogu <3
    http://givemelovemw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  40. Ja tu wyczekuje do soboty, a tu w czwartek już był! Ale i tak zacieszam jak głupia ;) Rozdział - no jaki może być rozdział, bo na pewno nie do dupy xd nigdy taki nie był ;D Nie muszę mówić, że czekam na kolejny? Ale jednak powiem: czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział i zaskocz mnie, tak jak zawsze ^^
    Pozdrawiam,
    Życzę weny,
    Ages Delaquere

    OdpowiedzUsuń
  41. Nie wiem, czy dam radę przeczytać tego bloga od początku, ale bardzo bym chciała!
    To jest świetne !

    Liczę również na opinię od Ciebie ;)
    thatisveryinteresting.blogspot.com

    #Iryna

    OdpowiedzUsuń
  42. Myślę, że Draco rzeczywiście trochę przegina z tą swoją chorobliwą zazdrością i mnie osobiście strasznie irytuje :D Ale chyba myślę tak dlatego, że nigdy z czymś takim nie miałam do czynienia i zawsze mnie to jakoś odrzucało jak widziałam takie zachowanie u innych. Ogólnie rozdział fajny. Jak dla mnie z pewnością ie za słodki :) Szkoda tylko, że przerwałaś akurat w taki momencie...
    no nic, czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  43. Wow...
    Draco zachowuje się czasem jak dziecko xD
    Ale... kogóż to tam biją....
    Czekam na więcej ;)
    Weny.
    Pozdrawiam, Lili.

    OdpowiedzUsuń
  44. Draco zazdrośnik;) Dobrze, że przygoda z Bijącą Wierzbą skończyła się szczęśliwie :)


    ----
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  45. a dla mnie zachowanie Dracona jest urocze *.*
    a ty wredoto jak zwykle przerywasz w takim momencie?! ;) nosz po prostu...
    dobra nieważne czekam na nexta i życzę duuużo weny :D
    - Tula

    OdpowiedzUsuń
  46. O matko, jak można przerwać w takim momencie?! Teraz będę czekała w napięciu i niepewności na kolejną notkę ;) Rozdział wspaniały, kłótnia Dracona ze sprzedawcą musiała być urocza :D i te niektóre przemyślenia Hermiony odnośnie zachowania Malfoya po prostu genialne :D duuużo weny :*
    ~Ania

    OdpowiedzUsuń
  47. Hahahah kocham jak przerywasz w takich momentach <3 Rozdział jak zawsze cudowny. Zazdrosny Draco jest taki uroczy... Nie było za słodko, było idealnie. Pozdrawiam i życzę weny.
    ~Maad *.*

    OdpowiedzUsuń
  48. O.o w takim momencie...no wiem że to specjalnie żeby trzymać w napięciu,ale to i tak boli...( XD ) Rozdział jak zwykle mega-hiper-bomba-cudownie zaje**sty :D Sytuacja w sklepie doprowadziła mnie do niekontrowanego szczerzenia się do komputera :DD Pozdrawiam i życze weny ( i żeby następny rozdział był szybciutko :) )
    ~Lin

    OdpowiedzUsuń
  49. Co ?!? W takim momencie przerywać ?! Draco jest słodki jak tak zazdrosny o Mionę zawsze jest ! :)
    Pozdrawiam,
    Tsuki <3

    OdpowiedzUsuń
  50. Wampirzyca \ Intruz26 marca 2016 17:20

    Ten koniec , no nie, nie wytzymam.

    OdpowiedzUsuń
  51. "Nieraz" razem, "Harry'ego" nie "Harrego", "ze sprzedawcy" nie "z sprzedawcy", "odpysknąć" nie "odpyskować".
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ,,Odpyskować" akurat jest dobrze. Nie ma takiego słowa jak ,,odpysknąć". I przepraszam bardzo, że się czepiam, ale cierpię na syndrom nauczyciela j. Polskiego ;) Pozdrawiam wszystkich! <3 Peace and love (nie mogłam się powstrzymać ;)) wszystkim, bo skoro czytacie twórczość Laf, jesteście mądrzy. Gratuluję dobrych wyborów! <3
      Garielka

      Usuń