Hermiona
stała, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie się stało. Naprawdę odszedł,
zostawił ją, po tym wszytki, tak po prostu. Miał być bez względu na wszystko, a
teraz zniknął z jej życia, raniąc przy tym boleśnie. Każde wypowiedziana przez
niego słowo było niczym sztylet wbijany w jej serce. Czy naprawdę po tym
wszystkim, co razem przeszli on tak po prostu z niej zrezygnował? Zaufała swojemu
wieloletniemu wrogowi, który gnębił ją i upokarzał od niepamiętnych czasów. Ale
pomimo tego uwierzyła mu i dała drugą szansę. Nagle przypomniała sobie pewną
sytuacje, która również powinna jej dać do myślenia.
(Wspomnienie)
- Mówiłem ci już,
że masz spadać. Jak ja mam coś zrobić, skoro ten buc nie odstępuje jej na krok?
Ale powiedzmy sobie szczerze, ten ich pożal się Merlinie związek nie potrwa
długo. To jest Malfoy, on się nie bawi w chodzenie.
Cormac, mówił tak
jakby był święcie przekonany o prawdziwości swoich słów. Hermionie zrobiło się
przykro, ale i poczuła ogarniającą ją złość. Jak ten kretyn może tak mówić o
czymś, o czym nie ma zielonego pojęcia?
- Ty to jednak
jesteś głupi. Łazi za nią od września, a ty myślisz, że nagle mu się odwidzi?
Jakoś wątpię.
- To ty w ogóle nie
myślisz. Dostał to czego chciał, zabawi się trochę i po wielkiej miłości.
Granger to tylko naiwna laska, więc bardziej niż pewne jest to, że dawno
wylądowała w jego łóżku. Ja im daje tydzień, póki Malfoy się nią nie znudzi.
(Koniec
wspomnienia)
Nawet
Cormac miał więcej oleju w głowie niż ona. Obdarzyła zaufaniem kogoś, kto
wcześniej nie dał jej ku temu powodów. Teraz wiedziała, że większego błędu nie
mogła popełnić. Malfoy skrzywdził ją jak jeszcze nikt dotąd. Był pierwszym
mężczyzną, którego pokochała i, co jej z tego przyszło? Odrzucenie, żal,
rozpacz i ból po stracie ukochanego, który potraktował ją jak zwykłą szmatę i
nawet się z tym nie krył. To było ponad jej siły. Dopiero co pochowała rodziców,
a teraz jeszcze to. Emocje rozsadzały ją od środka. Wszelki ból fizyczny, jakiego
doświadczyła był niczym w porównaniu z tym, co czuła teraz. Już nie próbowała
powstrzymać łez, które strumieniami spływały po jej policzkach. W końcu nie
wytrzymała i pobiegła do sypialni, od razu rzucając się na łóżko. Gorzki szloch
wyrwał się z jej gardła, gdy poczuła, że poduszka nadal pachnie jego perfumami.
Błyskawicznie podniosła się do pozycji siedzącej i rzuciła ją na podłogę.
Ukryła twarz w dłoniach, ścierając tym samy ścieżki wyznaczone przez łzy,
których w ciągu ostatnich dni uroniła tak wiele. Dziwiła się, że jeszcze ma
czym płakać. Nagle poczuła, że coś odpycha jej ręce od twarzy. Podniosła wzrok
i ujrzała skamlącą cicho Lucy. Widząc zbolały wzrok psa zaszlochała jeszcze
bardziej, bezwładnie opadając na materac tak, że teraz leżała na boku. Suczka
natychmiast położyła się obok właścicielki, gramoląc się pod jej rękę tak, aby
ta mogła się do niej przytulić. Hermiona uczyniła to natychmiast, wtulając się
w ciepłe ciało swojego pupila. Potrzebowała czyjejś bliskości i to bardzo.
Wiedziała, że tylko Lucy będzie z nią bez względu na wszystko, nie tak jak
ludzie. Zwierzęta kochają bezwarunkowo, nie oczekując niczego w zamian i
właśnie to jest w nich najpiękniejsze – bezwarunkowa i bezinteresowna miłość,
której szatynka teraz tak bardzo potrzebowała.
*****
Draco
szedł korytarzem, czując jak ucieka z niego życie, a z każdy kolejny krok
oddala go szczęścia. Zostawiając Hermionę stracił lepszą część siebie. Przez te
kilka miesięcy szatynka obudziła w nim cechy i uczucia, o których istnieniu wcześniej
nie miał pojęcia. Była jego przepustką do normalności, którą utracił. Wracał do
Ślizgonów. Nawet ich Granger potrafiła zmienić na lepsze. Nie on jeden poddał
się jej zbawczemu wpływowi. Hermiona swoją inteligencją, uporem, zaradnością i
urokiem osobistym potrafiła oczarować niemal każdego. I jak on miał niby teraz
bez niej żyć? Jedyna dziewczyna, która pokochał została mu odebrana przez
okrutny los. Blondyn jeszcze mocniej zacisnął pięści i przyspieszył kroku. Czuł
jak nadmiar emocji zaczyna go rozsadzać od środka. Był to niemal fizyczny ból.
Spadał w otchłań z której wiedział, że nie ma powrotu. Nawet nie zorientował
się kiedy dotarł do lochów. Westchnął ciężko, po czym podał hasło. Przywołał na
twarz maskę obojętności i z dumnie uniesioną głową wszedł do środka. Wszystkie
pary oczu uczniów przebywających w salonie zwróciły się w jego stronę i nikt
nawet nie próbował ukryć szoku, widząc Księcia Slytherinu z kufrem. Ten jednak
kompletnie to zignorował. Swoje kroki od razu skierował do starego dormitorium.
Nie miał ochoty patrzeć na tych wszystkich ludzi. Nagle jednak słowa jednego ze
Ślizgonów sprawił, że to, co tłumił w sobie wybuchło.
-
Co jest Smoku, Granger przejrzała na oczy i wykopała cię z waszego mieszkanka?
Zaśmiał
się Jimmy, nie zdając sobie sprawy, że igra z ogniem. Draco błyskawicznie
wyciągnął różdżkę i znalazł się przy Ślizgonie. Chwycił go za kołnierz koszuli,
zmuszając tym samym, aby wstał, a koniec trzymanej różdżki wbił w jego gardło.
-
Jeszcze słowo, a cię zabije i nie miej wątpliwości, że to groźba.
Wysyczał
przez zaciśnięte zęby, a Parker głośno przełknął ślinę, nie do końca wiedząc,
co tak właściwie się dzieje. Oczy blondyna błyszczały złowrogo, a cała postawa
wywoływała na ciele gęsią skórę. Malfoy zmierzył kolegę zimnym wzrokiem, po
czym pchnął go na fotel. Podniósł swój kufer i bez słowa udał się do
dormitorium, z hukiem zamykając za sobą drzwi. W salonie zapanowała idealna
cisza, którą dopiero po dłuższej chwili przerwał Jimmy.
-
Co to kurwa było?
Zapytał
nieco oszołomiony Parker. Dobra, może i Draco bywał agresywny, ale no bez
przesady.
-
Nie wiem, ale nie wygląda to dobrze.
Mruknął
Blaise, który również znajdował się w salonie. Gdy tylko zobaczył przyjaciele
wyczuł, że coś jest nie tak, a teraz był już tego pewny.
-
Pójdę do niego.
Oznajmił,
po czym podniósł się z kanapy i szybkim krokiem ruszył do dormitorium. W pokoju
zastał Dracona, krążącego po pokoju. Chłopak trzymał się za włosy, a jego twarz
nie wyrażała nic poza bólem.
-
Stary, o co tu chodzi?
Zapytał
Diabeł, zamykając za sobą drzwi.
-
Nic.
-
Nie rób ze mnie idioty. Najpierw nie przychodzisz na pogrzeb i nigdzie nie
można cię znaleźć, a teraz wpadasz tu jak burza z kufrem na dodatek chcesz
zabić Parkera. Więc nie chrzań mi, że wszystko jest ok.
Wiedział,
że Blaise nie odpuści. Ten człowiek nie miał w zwyczaju dawać za wygraną.
Zabini nie należał do osób, które da się oszukać. Poza tym jemu mógł zaufać, a
czuł, że komuś musi się wygadać. Granger nauczyła go, że trzymanie wszystkiego
w sobie nie pomaga, a wręcz przeciwnie.
-
Zerwałem z Hermioną.
Szczęka
bruneta opadła do samej ziemi, a oczy zrobiły się wielkie, niczym galeony. Był
pewny, że się przesłyszał.
-
Żartujesz.
-
Czy ja kurwa wyglądam, jakbym żartował?!
Warknął
poirytowany do granic możliwości blondyn. Miał już serdecznie dość, a teraz po
raz kolejny musiał rozgrzebywać to, co tak bardzo go bolało.
-
Coś ty znowu zrobił człowieku?
-
Ty nic nie rozumiesz!
-
To mi do jasnej cholery wytłumacz!
Draco
zatrzymał się i spojrzał na przyjaciel morderczym wzrokiem. Ten jednak się nie
ugiął. Stali tak, mierząc się gniewnym spojrzeniem, aż w końcu Smok
skapitulował. Z ciężkim westchnieniem wyciągnął różdżkę i wyciszył pokój. Musiał
zachować środki ostrożności. Zaczął mówić, ponownie krążąc po pokoju. Nie
pominął żadnego szczegółu. Opowiedział absolutnie wszystko, nie patrząc na
przyjaciela. Wyrzucał z siebie cały ból, frustracje i wściekłość. Jednak, gdy
skończył poczuł się jeszcze gorzej. Wypowiedzenie tego wszystkiego na głos
uświadomiło mu jeszcze bardziej, że to koniec. Już nie myślał, co robi, oprał
się o najbliższą ścianę i po prostu osunął na podłogę, ukrywając twarz w
dłoniach. Blaise za to stał jak spetryfikowany, usiłując przyswoić to wszystko.
Lucjusz zabił rodziców Hermiony, zmusił Dracona do zerwania znajomości z nią,
Smok ją zostawił, raniąc przy tym dotkliwie. Blondyn przytoczył mu całą ich
rozmowę. Zabini nawet nie chciał sobie wyobrażać, co teraz czuje Miona. Od
zawsze była pełna obaw, co do Dracona, choć starał się to ukryć. Nie ma się
jednak co dziwić, przez tyle lat byli jednymi z największych wrogów jakich
widziała ta szkoła. Jednak uczucie, które połączyło ich w tym roku był szczere
i bardzo silne, co do tego nie miał wątpliwości. Gdzie Granger, tam i Malfoy.
Jedno za drugim byłoby w stanie skoczyć w ogień. Sam stan jego przyjaciele w
tym momencie mówił wszystko. Draco swego czasu był kobieciarzem. Niemal każda
dziewczyna do niego lgnęła, a on to wykorzystywał, głównie po to, aby
odreagować. Rozstania były dla niego codziennością, a teraz? Siedział zdruzgotany
przy ścianie, ledwie panując na swoimi emocjami.
-
Masz świadomość, że większej głupoty nie mogłeś zrobić?
Zapytał
niespodziewanie Blaise, a Draco gwałtownie uniósł głowę.
-
Głupotę?! Mówisz, jakbyś nie znał mojego ojca! Ten sukinsyn powiedział, że ją
zabije! To nie są, żarty! Myślisz, że było mi łatwo?! Ona mnie znienawidzi!
Zresztą tak będzie lepiej…
Ostatnie
zdanie wypowiedział już o wiele spokojniej. Musiał się opanować. Podjął
decyzję. Najważniejsze było bezpieczeństwo jego bliskich.
-
Dla kogo?
Diabeł
nie dawał za wygraną. Absolutnie nie popierał postępowania przyjaciele. Zawsze
było inne wyście, a poza tym miał przeczucie, że to wszystko źle się skończy.
-
Będzie bezpieczna, skończy szkołę i ułoży sobie życie, a ja zniknę z jej raz na
zawsze. Granger jest twarda, da sobie rade i znajdzie szczęście u boku kogoś,
kto będzie potrafił o nią zadbać.
Ostatnie
zdanie ledwie przeszło mu przez gardło. Jego lwica z jakimś innym facetem…
Szybko odsunął od siebie te myśl, choć wiedział, że właśnie tak się stanie.
Zostawiając ją dał zielone światło jakiemuś kretynowi, który będzie mógł
zawalczyć o jej serce.
-
Kogo ty chcesz oszukać?! Gdybyś ją widział na pogrzebie! Może i zgrywa twardą,
ale w środku to delikatna dziewczyna, a nie troll. Myślisz, że ile ona jest w
stanie znieść? Straciła rodziców, a teraz ty wbijasz jej nóż w serce!
Draco
nie chciał tego słuchać, bo wiedział, że Blaise po części ma racje. Hermiona nie
jest ze stali, a to co aktualnie dzieję się w jej życiu wyniszczyłoby nawet
najtwardszego człowieka.
-
Musisz mi to jeszcze utrudniać?! Chyba zapomniałeś, że tu chodzi o mojego ojca.
On jest bezwzględny! Jak ja mam przed nim ochronić Granger, matkę, ciotkę i
jeszcze Teddy’ego?! Może i jestem idiotą, ale myślę realnie. Oni nie mogą
ucierpieć za to, że ja jestem pieprzonym egoistą!
-
Coś na pewno da się zrobić.
-
A myślisz, że co ja robiłem przez ostatnie dni?! Oka nie zmrużyłem, myśląc o
tym, co mam zrobić! Najchętniej po prostu bym go zabił, ale moja matka by się
załamała, gdybym trafił do Azkabanu.
-
Stary, nie możesz tego zrobić…
-
Już to zrobiłem, a teraz skończmy ten temat. To koniec, mój ojczulek
zatroszczył się o to, żebym miał zjebane życie. Szkoda tylko, że przez to
wszystko musiała ucierpieć Granger. Nie powinienem jej wciągać w to bagno.
Jego
głos był przepełniony bólem i żalem, które w tym momencie go wypełniły. Diabeł
jeszcze nigdy nie widział kumpla w takim stanie.
-
Kochasz ją?
Zapytał
nagle brunet, a Draco nawet chwilę nie zastanawiał się nad odpowiedzią.
-
Tak, ale czasami to za mało Blaise. Tu chodzi o jej życie, a tego nie mogę
ryzykować.
Po
tych słowach blondyn podniósł się z podłogi i nie mówiąc już nic poszedł do
łazienki. Chciał być sam, aby móc sobie to wszystko poukładać. Blaise westchnął
ciężko, przecierając twarz dłońmi. Bał się tego, co przyniesie jutro. Jedno
wiedział na pewno, nic już nie będzie jak dotychczas i to przerażało go
najbardziej.
*****
Hermiona
gwałtownie poderwała się z łóżka, budząc się tym samym z potwornego snu. Jej
twarz była mokra od potu i łez, a oddech przyspieszony. Czuła się jak w jakimś
horrorze. Draco stał i z zimną krwią mordował jej rodziców. Próbowała go
powstrzymać, ale jakaś dziwna siła nie pozwalała jej się ruszyć. Gdy Jane i
Iana byli już martwi, Smok spojrzał na nią z niekrytą pogardą i rzucił zaklęcie
uśmiercające. Właśnie w momencie, gdy zielony promień uderzył w jej klatkę
piersiową obudziła się. Szatynka zadając sobie sprawę, że to tylko sen ukryła
twarz w dłoniach, ponownie opadając na poduszki. Leżała tak, usiłując się
uspokoić, gdy nagle wydarzenia z poprzedniego dnia uderzył w nią niczym grom z
jasnego nieba. Pogrzeb, nieobecność Dracona, powrót do Hogwartu, odejście Smoka.
Niczym oparzona wyskoczyła z łóżka i popędziła do sypialni naprzeciwko. W duchu
modliła się, aby to był tylko jeden z jej potwornych koszmarów. Jednak, gdy
tylko wpadła do sypialni Ślizgona i zobaczyła otwartą na oścież, pustą szafę
już wiedziała, że koszmar okazała się rzeczywistością. Wpatrywała się w
opustoszały pokój, pozwalając aby łzy powoli spływały po jej policzkach.
Straciła go raz na zawsze. Ta myśl sprawiała, że poczuła się jeszcze gorzej.
Wszyscy, których kochała odeszli, a potworne uczucie pustki zagościło w jej
sercu. Pospiesznie opuściła byłą już sypialnie blondyna, czując, że nie
wytrzyma tu ani chwili dłużej. Wróciła do swojego pokoju z zamiarem ponownego
ukrycia się w pościele, ale w połowie drogi do ukochanego łóżka przystanęła. Spojrzała
na zegarek. Za godzinę zaczynało się śniadanie. Szatynka zaczęła się
zastanawiać, czy powinna na nie pójść. Szczerze, to nie miała ochoty spotkać
się z tymi wszystkimi ludźmi. Nie czuła się również na siłach, aby stanąć
twarzą w twarz z Malfoyem. Na samą myśl o tym robiło jej się słabo. Nagle
jednak przypomniało jej się kilka sytuacji, które teraz dały jej do myślenia.
(wspomnienia)
„- Nie myśl o tym
śmieciu, nie warto wiem, że to musi boleć kiedy przyjaciel okazuje się takim
sukinsynem, ale smutek nic tu nie da. Musisz mu pokazać, że jesteś silna, bo
wtedy najbardziej mu dopieczesz. Nic tak nie denerwuje człowiek jak szczęście
osoby, której stara się zadać ból.”
„- Granger, czy ty naprawdę chcesz się objawić w
Skrzydle Szpitalnym?
- Jest mi wszystko jedno.
- Ale mi nie. Nie mam zamiaru patrzeć, jak nabawiasz się
zapalenia płuc, przez jakiegoś rudego szmaciarza. Co ja ci mówiłem? Musisz mu
pokazać, że jesteś silna. Przed takimi ludźmi nie pokazuje się swoich słabości.
Zachowuje się tak jak w stosunku do mnie, przez te siedem lat.
Ta uwaga wywołała uśmiech na jej twarzy, czyli to, co
chciał osiągnąć Ślizgon.
- Masz racje. Na Merlina jestem Hermiona Granger i nie
pozwolę się tak traktować.”
(koniec wspomnień)
Musiała
się zgodzić z Malfoyem. Nie może obnażyć swoich słabości, bo wtedy zostaną one
wykorzystana przeciwko niej. Otarła resztki łez i wzięła głęboki wdech. Nie da
się tak łatwo złamać. Pokaże im wszystkim, że jest silna. Właśnie tego by
chcieli jej rodzice. To dla nich musiała się zmierzyć z brutalną
rzeczywistością. Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej ubrania, po czym udała się
do łazienki. Prysznic zdecydowanie dobrze jej zrobi. Spędziła w kabinie ponad
20 minut, pozwalając, aby ciepła woda spływała po jej ciele. Czuła jak napięte
mięśnie choć na chwile się rozluźniają. Wiedziała jednak, że nie może stać tu
wiecznie. Już i tak opuściła trzy dni zajęć, co oznaczało zaległości, które
musiała jak najszybciej nadrobić. Jej plan na najbliższe dni był bardzo prosty.
Cały swój czas wypełnić nauką tak, aby nie myśleć o tym, co tak ją wyniszczało.
Na tę chwilę to było jedyne wyjście, aby nie zwariowała. W końcu opuściła
prysznic, ubrała się i nałożyła delikatny makijaż, który głownie miał na celu
ukrycie sińców pod oczami. Co prawda, gdy opuściła łazienkę było jeszcze
wcześnie, ale postanowiła już pójść do Wielkiej Sali. O tej porze na śniadaniu
nie było jeszcze tłumów, co szatynce bardzo odpowiadało. Nie pomyliła się. Gdy
weszła do Wielkiej Sali sporo miejsc było jeszcze pustych. W pierwszej chwili
chciała podejść do stołu Slytherinu, lecz szybko zdała sobie sprawę, że tam już
nie ma dla niej miejsca. Na te myśl posmutniała jeszcze bardziej, ale nic nie
dała po sobie poznać. Usiadała przy stole Gryffindoru, z daleka od reszty
uczniów. Przed sobą miała stół Ślizgonów, ale tam wolała nie patrzeć. Starała
się skupić tylko i wyłącznie na wmuszeniu w siebie czegoś do jedzenia. Od kilku
dni kompletnie nie miała apetytu. Jadła tylko po to, aby jakoś trzymać się na
nogach. W tym momencie skupiała się tylko na tej jedne czynności, aby nie
dopuszczać do siebie ponurych myśli, które tylko pogarszały jej stan. Siedziała
tak wpatrując się w talerz i ignorując otaczający ją świat. Wielka Sala powoli
się zapełniała, a wszędzie wokół było słychać wesołe rozmowy i śmiechy. Nagle
Hermiona kierowana jakimś przeczuciem podniosła głowę i spojrzała na drzwi. I
właśnie wtedy go zobaczyła. Straciła władzę nad swoim ciałem, przez co trzymany
przez nią widelec z brzdękiem upadł na podłogę. Nie tylko ona była w szoku.
Cała Wielka Sala nagle zamilkła i wszyscy bez wyjątku wpatrywali się z
niedowierzaniem w drzwi. Tam zaś stał Draco Malfoy, trzymając za rękę Dafne
Greengrass. Panna Granger była pewna, że ma halucynacje. Przecież to
niemożliwe, żeby Draco spotykał się teraz z tą Ślizgońską szmatą. On jej
nienawidzi! Jednak sekundy miały, a ona coraz bardziej utwierdzała się w
przekonaniu, że to wszystko jednak dzieję się naprawdę. „A czego się
spodziewałaś? Zostawił ciebie, to musiał sobie znaleźć kolejną, naiwną
panienkę.” Usłyszała głos w swojej głowie, a do jej oczu napłynęły łzy. Nie
pozwoliła im jednak wypłynąć. Nie tutaj, nie przy tych wszystkich ludziach.
Musi być silna, musi. Za to nowa para zupełnie nieprzejęta sensacją jaką
wywołała jak gdyby nigdy nic usiadła przy stole Slytheriunu. Draco celowo
wybrał miejsce niemal naprzeciwko Hermiony. Wiedział, że jest okrutny, ale ona
musiała go znienawidzić tak, aby mogła o nim zapomnieć. Bo i co mogło ją
bardziej zranić niż to, co robił teraz? Ignorował uczucie obrzydzenia, które
pojawiało się za każdym razem, gdy ta idiotka była blisko niego. Robił to dla
dobra Hermiony, a bynajmniej to usiłował sobie wmówić. W końcu odważył się, aby
podnieść wzroki i spojrzeć w czekoladowe oczy szatynki, na chwilę zapominając o
paplającej Greengrass. Nawet z daleka widział, że Gryfonak jest na granicy
płaczu, a jej oczy wypełnia żal i rozpacz. Nie wytrzymał i spuścił wzrok.
Świadomość, że płakała przez niego była nie do zniesienia. Nie mógł się jednak
teraz wycofać. Jeśli powiedziało się A, to trzeba powiedzieć i B. Odwrócił się
w stronę uwieszonej na nim Dafne i starając się nie myśląc o ty, co robi,
pocałował ją. Hermiona widząc to wszystko poczuła, jakby ktoś dał jej w twarz.
Wiedziała, że nie wytrzyma tu ani chwili dłużej. Podniosła się powoli z
miejsca, wiedząc, że jest obserwowana przez większość zgromadzonych tu uczniów.
Nie będzie robić scen jak inne rozhisteryzowane panienki. O nie, ona ma swoją
godność. Z dumnie podniesioną głową opuściła Wielką Salę, powtarzając sobie, że
musi być silna, czemu zaprzeczały łzy, które z trudem powstrzymywała. Draco,
gdy tylko zdał sobie sprawę, że szatynki nie ma już w pobliżu natychmiast
odsunął od siebie Ślizgonkę. Czuł, jak zbiera mu się na wymioty. Ta dziewczyna
wywoływała w nim wszystkie negatywne emocje, a teraz na własne życzenie musiał
się z nią użerać. Wczoraj, gdy oznajmił jej, że od dzisiaj są parą, Dafne nie
posiadała się z radości. Nie przeszkadzało jej nawet to, że zaraz potem
ponownie zaszył się w dormitorium. Nie musiał się nawet silić na to, aby być
dla niej miłym. Była tak zaślepiona, że nie przeszkadzała jej nawet jego
niechęć do jej osoby. Tak jak teraz. Dafne trajkotała coś bez przerwy, usiłując
zwrócić na siebie jego uwagę, a on wpatrywał się tępo w swój talerz, kompletnie
ją ignorując. Nagle jednak poczuł jak ktoś mocno łapie go za ramie i przekręca
w swoją stronę.
-
Możesz mi powiedzieć, co ty kurwa wyprawiasz?!
Blaise
kipiał z wściekłości. Razem z Pansy mijali na korytarzu bliska płaczu Hermionę,
jednak ta kompletnie ich zignorowała i pobiegła w tylko sobie znanym kierunku. Pan
chciała za nią iść, ale Diabeł ją powstrzymał. Zamiast tego oboje weszli do
Sali, gdyż brunet był przekonany, że to tam jest przyczyna stanu szatynki i nie
pomylił się. Nie mógł uwierzyć w to, co widzi, a tym bardziej w głupotę swojego
przyjaciela. Jak ten kretyn mógł wpaść na pomysł związania się z tą idiotką?!
-
Nie wiem, o co ci chodzi.
W
tym momencie Blasie’a szlag trafił. Pociągnął przyjaciela za koszulę, zmuszając
go tym samym, aby wstał. Już on sobie z nim pogada.
-
Zostaw mojego chłopaka!
-
Zamknij się Greengrass, bo z tobą nie rozmawiam.
Jego
to był na tyle groźny, iż nawet Dafne uznała, że lepiej się wycofać. Zabini
zaprowadził Dracona do jednej z opuszczonych sal, w której niegdyś ćwiczyli
zaklęcie Patronusa, po czym zamknął drzwi i wyciszył pomieszczenia.
-
W co ty pogrywasz?!
-
I tak nie zrozumiesz.
Bąknął
blondyn, opierając się o jedną z ławek. Nie miał teraz najmniejszej ochoty
wysłuchiwać mądrości życiowych Blaise’a Zabiniego.
-
To mnie oświeć, bo to, co ty robisz to jest jakiś cyrk!
-
Robię to dla jej dobra.
Mrukną
cicho Smok, nie spuszczając wzroku z znajdującego się nieopodal okna.
-
Dobra?! Człowieku, ona niedawno straciła rodziców, a teraz ty odstawiasz takie
szopki? Jak ty chcesz jej do ciężkiej cholery pomóc?!
-
Chcę, żeby żyła! Z mną nie ma takiej możliwości, niech to w końcu do ciebie
dotrze!
Teraz
stali twarzą w twarz. Obaj wściekli i zdeterminowani. Chyba jeszcze nigdy nie
doszło miedzy nimi do poważnej kłótni, ale teraz sytuacja była zupełnie inna.
Mieli bardzo ważny powód.
-
I żeby ją chronić prowadzasz się z tą wywłoką?! Czy tobie już kompletnie na
mózg padło?!
-
Jak mnie znienawidzi to łatwiej zapomni i ułoży sobie życie!
Blaise
spojrzał na niego z politowaniem. Nie poznawał człowieka, którego znał od lat.
To nie był ten Draco, który zawsze dostawał to czego chciał.
-
Chyba sam nie wierzysz w to, co mówisz. Popełniasz ogromny błąd i prędzej, czy
później się o tym przekonasz.
Powiedział
w końcu już nieco spokojniej Blaise, patrząc blondynowi prosto w oczy.
Wiedział, że w tym momencie nic tu nie wskóra, bo ten idiota zawsze musiał
wiedzieć lepiej. Jedyne, na co miał ochotę to przywalić mu i opieprzyć jeszcze
bardziej, ale ostatkami sił się powstrzymał. Zamiast tego zdjął z klasy
zaklęcie wyciszające i po prostu wyszedł, trzaskając przy okazji drzwiami.
Draco został sam ze swoimi myślami, co ani trochę mu się nie podobało, gdyż
krążył one wokół jednej osoby. Początkowo chciał zapomnieć o Granger tak, jakby
nigdy nie pojawiła się w jego życiu, ale szybko zdał sobie sprawę, że to
niemożliwe. Bo w końcu jak można zapomnieć o osobie, która obdarzyło się
bezgraniczną miłością i, która odmieniła nasze życie, dając nadzieje, na lepsze
jutro?
*****
Hermiona
zmierzała do klasy transmutacji, gdzie aktualnie mieli lekcje. Do dzwonka nie
zostało zbyt wiele czasu, ale właśnie o to jej chodziło. Takim sposobem jej
przyjaciele nie zdążą zadręczać ją niewygodnymi pytaniami. Gdy znalazła się
przed salą, nie patrząc na nikogo, podeszła do okna i usiadła na parapecie.
Wyciągnęła książkę i zaczęła czytać dzisiejszy temat. Jej spokój nie trwał
jednak długo, gdyż po chwili zdała sobie sprawę, że ktoś przed nią stoi.
Podniosła wzrok i tak, jak się spodziewała ujrzała czwórkę swoich przyjaciół.
Westchnęła ciężko, ale nie powiedziała nic, tylko wróciła do lektury.
„Przedstawienie czas zacząć za 3…2…1…”
-
Hermiona, co tu się dzieje?
Zapytała
zaniepokojona Ginny. Gdy zobaczyła Malfoya z tą blond wywłoką miała ochotę
własnoręcznie go wykastrować. Jedyne, co ją powstrzymało to Harry. Nie
wiedziała jak on mógł spokojnie patrzeć na tę fretkę, która zrobiła coś takiego
ich Mionie.
-
Nic, wszystko w porządku, czytam.
Odpowiedziała
na pozór obojętnie szatynka, przewracając stronę w książce. Nie była na to
wszystko gotowa. Najpierw sama musiała się z tym uprać. Obarczanie przyjaciół
tym, co działo się w jej głowie byłoby nie fair. Każdy miał swoje problemy.
-
Wiesz doskonale, o co nam chodzi.
W
tym momencie zadzwonił dzwonek, a panna Granger jak gdyby nigdy nic zeskoczyła
z parapetu, zbierając swoje rzeczy.
-
Wszystko w porządku, naprawdę.
Nienawidziła
kłamać, ale w tym momencie było to konieczne. Przywołała na twarz sztuczny
uśmiech, który bardziej przypomniał grymas, po czym jako jedna z pierwszych
weszła do klasy. Dziewczyny westchnęły ciężko, lecz uczyniły to samo. Blaise
już miał iść za nimi, ale powstrzymał go Harry.
-
Wiem, że wiesz, co się tu dzieje, więc oświeć mnie, bo inaczej Malfoy długo nie
pożyje.
Powiedział
na pozór spokojnie Potter, choć w jego oczach czaiła się żądza mordu. Zabini
wcale mu się nie dziwił. I dla niego Hermiona była bardzo ważna, więc wiedział,
co teraz czuje Wybraniec.
-
Przykro mi, ale nie mogę ci powiedzieć. Sprawa jest poważniejsza niż się
wydaje. Nie oceniaj Dracona po pozorach, bo się pomylisz. Wiem, że szlag cię
trafia, ale postaram się to wszystko odkręcić.
-
Mam nadzieje, że wiesz, co robisz.
Mruknął
po chwili Harry, choć nie wyglądał na zbyt przekonanego, co do słów Zabiniego.
„Ja też” pomyślał Blaise, gdy razem z Potterem weszli do klasy. O dziwo lekcje
dziś minęły wszystkim dość szybko. Hermiona udzielała się na zajęciach,
zdobywając kolejne punkty dla swojego domu. Na przerwach zaszywała się jakichś
kątach, aby ograniczyć kontakt z ludźmi do minimum. Już wiedziała, że jest
tematem plotek w całej szkole. Nie dość, ze niemal każdy dowiedział się o śmierci
jej rodziców, to jeszcze teraz ta sprawa z Malfoyem. Nie mogła znieść tych
wszystkich spojrzeń przepełnionych współczuciem lub drwiną. Sama nie wiedziała,
co jest gorsze. Dlatego też z ulgą przyjęła zakończenie ostatniej tego dnia
lekcji. Nie miała zamiaru iść na obiad, dlatego też od razu po zajęciach
skierowała się na piąte piętro. Miała w planach wyjść z Luzy na błonia, zaszyć
się w jakimś odludnym miejscu i zatracić się w świecie książek. Chociaż tam
mogła liczyć na chwilę wytchnienia. Draco za to zaraz po zajęciach udał się na
siódme piętro, a dokładnie do Pokoju Życzeń. Gdy był na miejscu wyobraził sobie
to samo miejsce, co po pierwszej randce z Granger. Mały pokoik, kominek i
owalny materac z masą poduszek. Idealne miejsce na upicie się. Z kieszeni
spodni wyciągnął dwie pomniejszone butelki Whisky i przywrócił im normalny
rozmiar, po czym otworzył jedną z nich. Alkohol to było to, czego mu trzeba. Po
całym dniu z Greengrass i ostatnich wydarzeniach miał serdecznie dość. Myślał,
że da radę, ale już teraz to wszystko zaczęło go przerastać. Dlaczego znowu
został zmuszony do bycia pieprzonym draniem? Nie miał pojęcia ile tak jeszcze
pociągnie, ale starał się o tym nie myśleć. Upił spory łyk Ognistej, po czym
opadł na poduszki.
-
Moje życie to bagno.
Mruknął,
po raz kolejny pociągając Whisky.
*****
Gdy
Draco wracał do lochów było już grubo po 22. Ku swojej rozpaczy nie upił się,
tylko był lekko wstawiony. Nawet Ognista nie smakowała mu tak jak kiedyś. On,
Draco Malfoy, nie miał ochoty na Whisky. „Co tam miłość robi z ludźmi…”,
pomyślał, wzdychając ciężko. Był już przy wejściu do salonu Slytherinu. Nie
mógł się pogodzić z tym, że znowu musi tu mieszkać. Polubił dormitorium na
piątym piętrze, szczególnie, że była tam Granger.
-
Czysta krew.
Podał
hasło i wszedł do salonu. Nie zastał tam prawie nikogo, co było dość dziwne,
zważywszy na to, że było dopiero po 22. Jednak prawdę powiedziawszy niewiele go
to obeszło. Swoje kroki od razu skierował do sypialni, licząc na to, że uda mu
się zasnąć choć na chwilę. Otworzył drzwi dormitorium, a to, co tam zastał
wmurowało go w ziemię. Na jego łóżku leżała półnaga Greengrass, uśmiechając się
drapieżnie na jego widok. Miała na sobie komplet koronkowej bielizny, którą
równie dobrze można by wziąć za strzępki czerwonego materiału, a na nogach
niebotycznie wysokie, złote szpilki. Jej twarz pokrywał mocny makijaż, z
którego najbardziej wyróżniały się krwistoczerwone usta. Leżała na boku,
opierając głowę o rękę, ani trochę nie skrępowana swoim strojem.
-
Nareszcie jesteś Draco, czekam tu i czekam, a ciebie nie ma. Już myślałam, że
mój Smoczek gdzieś się zgubił.
Zaszczebiotała
słodko Dafne, wywołując u blondyna odruch wymiotny. To, co widział wykraczało
poza granice jego umysłu.
-
Można wiedzieć, co ty tu robisz?
Zapytał
w końcu, nawet nie kryjąc swojego wrogiego nastawienie do zaistniałej sytuacji.
-
Przyszłam ci umilić wieczór. Po tak długim czasie z szlamą na pewno przyda ci
się nieco przyjemności z prawdziwa kobietą.
I
w tym momencie ostatecznie przekroczyła granicę. Draco poczuł jak wszystko się
w nim gotuje. Jak ta szmata śmiała obrażać Granger? Może i publicznie musiał ją
znosić, ale tego rodzaju wybryków nie miał zamiaru tolerować.
-
Wynoś się stąd.
Warknął,
otwierając nieco szerzej drzwi i patrząc złowrogo na zaskoczoną dziewczynę.
Takiego obrotu sprawy się nie spodziewała. Liczyła na miłą noc z Malfoyem, a on
ją wyrzuca?
-
Ale Dracuciu…
-
Spieprzaj i nie waż się więcej wchodzić do mojego dormitorium! Poza czasem
kiedy pokazujemy się publicznie udawaj, że mnie nie ma i to nie jest prośba!
Teraz
już nad sobą nie panował. Nie miał ani ochoty, ani siły, aby kłócić się z tą
idiotką. Dafne chyba zrozumiała, że Smok jest w takim stanie, iż lepiej go nie
drażnić. Niechętnie podniosła się z łóżka i po narzuceniu na siebie kusego
szlafroku, opuściła dormitorium. Dopiero wtedy Draco nieco się uspokoił i
zrezygnowany opadł na łóżko, wcześniej z hukiem zamykając drzwi. Jak on
cholernie tęsknił za Hermioną. Za jej niewinnością, słodyczą, kąśliwymi
uwagami, nawet pouczaniem go, po prostu za nią całą. Nie minął nawet tydzień, a
on już nie potrafił wyobrazić sobie życia bez tej nieznośniej Gryfonki.
Podniósł się na łóżku i sięgnął do szafki nocnej po eliksir Słodkiego Snu.
Tylko to, choć na kilka godzin mogło uwolnić go od bolesnej rzeczywistości.
Opróżnił całą buteleczkę, po czym ignorują fakt, iż nadal ma na sobie ubrania,
ponownie opadł na materac. Nim odpłynął do krainy Morfeusza zdążył jeszcze
tylko wyszeptać.
-
Dobranoc lwico.
Witam :)
Oto i powstał kolejny rozdział :)
Nie jest on zbyt zaskakujący ani wesoły, ale spokojnie, powoli limit tragedii w
tym opowiadaniu się kończy, więc już niebawem wszystko zacznie się prostować,
ale na to jeszcze musicie troszkę poczekać. Mam nadzieje, że pomimo wszystko
was nie zawiodłam i zostaniecie ze mną do samego końca oraz zostawicie po sobie
ślad w postaci opinii na temat notki. To bardzo mnie motywuje, więc mam
nadzieje, znajdziecie minutkę lub dwie na napisanie komentarzu :D
Pozdrawiam A♥
Boski rozdział <3
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że limit tragedii się już kończy :) Mam nadzieję, że Lucjusz będzie podziwiał kwiatki od spodu a Miona i Draco będą razem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alh.
Grrrrrr jak ta greengrass mnie wkurza głupia wywłoka no ale cóż rozdział super szkoda że Hermiona tak cierpi ale niech mu pokaże co stracił hihhi :D
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńCieszę sie, że limit tragedii się już kończy.
Mam nadzieję, że Blaisowi uda się znaleźć jakieś rozwiązanie, albo komuś innemu.
Liczę na to, że Hermiona nie załamie sie i sobie poradzi.
Ciekawe kiedy Draco zmądrzeje?
Czekam na dalszy ciąg.
Jestem ciekawa co będzie dalej.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Och ostatnie rozdziały nie dają powodów do radości, ale wierze że wszystko i tak skończy się dobrze ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
cudnie.:P
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten rozdział. Smutno i wgl ale mam nadzieję, że namiętność nad nimi weźmie górę. Najbardziej szkoda mi Hermiony. Mam nadzieję, że Draco oprzytomnieje.Choć ja będąc na jej miejscu bym mu nie wybaczyła. Mimo wszystko. Życzę weny i czekam na nexta. Ciekawie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńNa prawdę extra rozdział. Bardzo smutny, no ale trochę poczekamy i wszystko będzie się prostować. Pisz dalej, życzę weny.
OdpowiedzUsuńPs. Ja zostanę do samego końca ♥
Jej... jak mi żal Hermiony :( Musi się czuć okropnie!
OdpowiedzUsuńCo do Dracona to... ech szkoda gadać. Chłopak chce dobrze ale przecież zawsze jest inne wyjście, nie? Jak przeczytałam o tym, że wszedł z Dafnę do Wielkiej Sali to opadła mi szczęka xD
Co do Blaise'a - bardzo mi zaimponował. Niech wspiera Mionę dalej!
Ogólnie rozdział bardzo dobry. Czekam na nn, oby pojawiła się szybko.
dark-family-dtb.blogspot.com
Masakra jakie to było smutne :(
OdpowiedzUsuńtaki smutny, ale i tak go kocham <3
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę weny
Avalon
Blaise mógł Draco przywalić. I to tak pożądnie. A Hermiona niech poprawi. No i niech się ten facet opamięta. A Lucek albo do Azkabanu albo do ziemi. Wcale nie będzie mi go żal. Rozdział smutny ale myślę, że szybko się wszystko wyjaśni dlatego czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuń~Olciak
Ugh! Co za idiota ;<
OdpowiedzUsuńBiedna Hermiona :( ten Malfoy to normalnie czasami zachowuje się tak, jakby zamienił się mózgiem z trollem! jak on mógł na domiar tego wszystkiego związać się z tą wywłoką? :/ Nie mogę się doczekać zakończenia tragedii w Twoim opowiadaniu ;) no i oczywiście mam nadzieję, że wszystko zakończy się happy endem, bo uwielbiam to opowiadanie <3 dużo weny :*
OdpowiedzUsuń~Ania
Kolejny rozdział , na którym płaczę ;c Uwielbiam Zabiniego i jego postawę <3 może w końcu przetłumaczy temu debilowi, że nie na tym rzecz polega... wrr. lucka to ja zabije zaraz własnoręcznie!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i życzę weeny! <3
Piękny rozdział, zresztą jak zwykle :3
OdpowiedzUsuńKońcówka taka słodka.
I jak to napisała Alhena Serpenthine:
"Dobrze wiedzieć, że limit tragedii się już kończy :) Mam nadzieję, że Lucjusz będzie podziwiał kwiatki od spodu a Miona i Draco będą razem."
Trafiłaś w sedno :)
~Letie
No mega smutny. Ten rozdział kojarzy mi się z depresją. Ale i tak wszystko fajnie opisałaś, więc wszystko wyszło niesamowicie.
OdpowiedzUsuńAle z Draco idiota, matoł, debil, imbecyl, osioł, bałwan, baran, bęcwał, błazen, cep, ciećwierz, ciołek, ciul, cymbał, kapuściana głowa, matoł, półgłówek, tępak, tłuk, ćwok, dureń, palant, kretyn, głąb, patafian, prostak, gnój, grzmot, ignorant, imbecyl, jełop, jełopa, ptasi móżdżek, pusta głowa, czub, łajza, marynowane cielę, zjeb, jełop, gamoń, szajbus itd. Mam OGROMNĄ nadzieje, że się opamięta i przeprosi Mione.
Pozdrawiam i WENY
PS Wariat, wariatuńcio, wieprz, wolnomyśliciel, wsioch, wsiok, wybryk natury, zajob, zakuta pała, zakuty łeb, zbereźnik, zjeb, żłób to też trafne określenia Malfoya.
PS2 Zapraszam na czy-to-jest-milosc.blogspot.com
Uwaga dodaje komentarz.... , 2, 1 . Już !
OdpowiedzUsuńA więc rozdział świetnie napisany :) Opisane wszystkie uczucia, stany psychiczne... a nawet rozmowa z samym sobą. Tematyka jest świetna, lepszej nie mogłaś wybrać ^^ Zakazana miłość, która przeżyje wieczność ♥ Jakie słodkie :* Taka tragedia jest fajna, bo nie wiemy czego się spodziewać dlaje ;] Podsumowując - świetna akcja ☺ Oby tak dalej ☻
Pozdrawiam,
Życzę weny,
Agnes Delaquere
Ach wiedziałam, że on będzie z tą Greengrass, ale tak na poważnie to on zachowuje się jak największy cham.W 100% zgadzam się z Blaisem na gorszy pomysł nie mógł wpaść skończony idiota. Szczerz spodziewałam się gwałtowniejsze reakcji ze strony Harr'ego, a szczególnie dziewczyn no ale dobrze, że chociaż Blaise sobie z nim pogadał choć do rękoczynów też mogło dojść. :)
OdpowiedzUsuńLimit tragedii już wyczerpany to najważniejsze. Niech Draco wymyśli jakiś fajny sposób, aby prosić ją o wybaczenie, ale by było słodko.
Czekam ze zniecierpliwością na następny i życzę dużo weny!!!
Pozdrawiam
CoCo.M
Niiiiiiiiiiiiiiiiiiieeeeeeeee tak nie może byyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyć to nie feeeeeeeeeeeeeeeeeeeeer:'<
OdpowiedzUsuńOni mieeeeeeeeeeeli być szczęśliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiwi
Ja chce żeby oni byli raaaaaaaaaaaaaaazeeeeeeeeeeeeeeeeeen (tupnięcie nogą)
Muszą,muszą,muszą!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ps. Rozdział świetny oby tak dalej ale UWAŻAJ na literówki;-)
Aż mi się płakać chce! Biedna Hermiona!
OdpowiedzUsuńDraco mógł jej powiedzieć prawdę , a nie ją ranić!
Wspaniały rozdział i nie mogę doczekać się kolejnego :D
Coś mi się wydaje, że Blaise ich pogodzi. :)
OdpowiedzUsuń-----
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Rozdział wspaniały <3 Ja chcę by wszystko się rozwiązało i żeby znowu byli razem <3
OdpowiedzUsuńKocham ♥
OdpowiedzUsuńJa płakałam.
OdpowiedzUsuńZrób coś ambitnego żeby Lucek zdechł a Draco i Mionka byli razem, pliiiiiiis! :3
Koalka :3
JAK ON MÓGŁ JEJ TO ZROBIĆ ??? Grr. .. Ależ mnie ten Draco zdenerwował... Teraz tak sobie myśle i stwierdzam że już nie lubie Lucjusza. To wszystko przez niego.
OdpowiedzUsuńOby wszystko szybko się ułożyło między Hermioną a Draco. :)
Rozdział jak zawsze cudowny ;**
Z niecierpliwoscią czekam na ciąg dalszy ;*
Coś pięknego ;) I ta piosenka jest cudowna ! tak swietnie pasuje ,że słucham ją chyba 10 raz ;p
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak długo Draco i Hermiona wytrzymają to psychicznie i czy przypadkiem Diabeł albo Harry nie wybuchna .
Już myślałam ,że Zabini wytrzaska Malfoya w tej klasie .Normalnie na to liczyłam .Może wtedy blondas by sie otrząsnał.
Moim zdaniem postapił bardzo źle ,bo razem można pokonac wszystkie przeciwności.
Jakoś watpie ,że tutaj będzie Happy End. Gdyby Draco zobaczył swoja Lwice w objęciach innego to by zrozumiał co stracił.
Naprawdę świetny rozdział ;)
Pozdrawiam ;]
Nie, nie, nie, nie, nie. Czy już mówiłam? Nie!
OdpowiedzUsuńNo oni... to Dramione. Draco i Hermiona. No kuźwa XD
Cudownie napisane, tylko, jakby byli razem to by było bóstwo <3
Nie wiem ile wytrzymam... :')
Weny i czasu,
Y♥
Jedno pytanie: CO MY, TWOI BIEDNI CZYTELNICY CI ZROBILIŚMY?! :""""""""""""""(
OdpowiedzUsuńNie dość, że wizje obrzydliwej Greengrass przed snem nie są zbyt dobre to jeszcze łzy przez Mionę i Draco... Ehhhh... Jednym słowem moje jutrzejsze wory pod oczami będę zawdzięczać Tobie :(
Tak mi ich szkoda... Ale cieszę się, że Draco nie umie znów włożyć swojej maski w 100%... Jednak w środku to dalej jest Draco, prawdziwy Draco, którego poznaliśmy dzięki Herm... Ymmm... No jednym zdaniem: Cudo pełne skrajnych emocji <3
Weny,
pozdrawiam
Julia :)
Boski rozdział.
OdpowiedzUsuńNiezważając na to, że nic nie idzie po mojej myśli typu : 'Żyli dłygo i szczęśliwie'...
Jezu Chryste gdzie nie spojrzysz to jest tam ten plastik Greengrass ;-; jak ja jej nienawidze.
Wracjąc do sedna sprawy.
Mam nadzieje ze sie wszystko naprawi i bedzie super ^^
Pozdrawiam i życzę weny/M.G
smutam :( pogódź ich, błagam ;-;
OdpowiedzUsuńRozdział super!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że draco bd z herm ❤️
I bd typu "żyli dlugo i szcześliwie" (M.G).
~Lena
Przegladałam sobie internet i przeróżne blogi i nagle wpadła mi taka myśl "A sprawdze co tam u kochanej LaFinDeLaVie słychać". No to wpisuje i patrze... szok. Nowy rozdział! Myślałam, że się posikam ze szczęścia :D Wspaniały. I im bliżej końca, tym batdziej bliska jesrem płaczu, a te zerwanie i ból Dracona, sposób w jaki to opisałaś... poryczałam się. Poryczałam jak małe dziecko. Nie nie nie ja niie chce końca! Ja chce byś była zawsze! Czy wy sie jakos zmówiliście czy co? Wszystkie blogi które czytam kończą się. Ja chyba nie wytrzymam.
OdpowiedzUsuńWracajac do twojego bloga który jest wyciskaczem łez... Naprawde szkoda mi Hermiony i na pewno nie byłabym taka silna jak ona. Ciesze sie że zrobiłaś z niej twarda nastolatke a nie wiecznie płaczącą dziewczynę która zamknęła sie w pokoju. Szkoda mi też Draco. Jego ojciec to prawdziwa świnia i myśle że każdy się ze mną zgodzi
Z niecierpliwością czekam na CDN
Pozdrawiam i całuję
Diabełek ♥
Zapomniałam spytać. Czy planujesz jeszcze pisać? Byłabym bardzo szczęśliwa, gdybyś miała jeszcze jakieś pomysły. Nie oszukujmy się ale wszystko opisujesz fantastycznie i byłaby to wielka szkoda gdyby napis KONIEC na tym blogu był końcem twojej kariery blogerki- Dramione
OdpowiedzUsuńDiabełek :*
Absolutnie nie kończę kariery z co najmniej dwóch porodów:
Usuń1. Za bardzo kocham pisać. Nie wyobrażam sobie, co bym miała robić w wolnym czasie jak nie to, chyba bym się zanudziła :)
2. W ciągu tego niecałego roku pokochałam was wszystkich moi drodzy czytelnicy i gwarantuje wam, że tak szybko się mnie z bloggera nie pozbędziecie :D
No ne powiem, że poprwawiłaś mi ta informacją humor. Sama chce rozpocząć przygodę z Dramione i szczerze już coś tam zaczęłam pisać w zeszycie ale narazoe nie mam czasu. Może w wakacje... zobaczy się. Nie mogę doczekać sie kolejnego autorstwa z twojej strony
UsuńPozdrawiam i dziekuje za odpowiedź
Diabełek♥
dobrze, że koniect tragedii! ;) lubie to Dramione i byłoby mi smutno gdyby się źle zakończyło. licze na cukierkowe zakonczenie ;*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, bardzo podoba mi się sposób w jaki opisujesz uczucia. Cały rozdział jest przepełniony emocjami. Cieszę się, że Blaise próbuje coś zrobić i wydaje się, że ma jakiś plan, który mam nadzieję, że wypali. Pozdrawiam i życzę dużo weny :D
OdpowiedzUsuńLumos <3
Jestem załamana takim obrotem spraw.. No, ale przynajmniej wyrzucił Greengrass ze swojej sypialni.
OdpowiedzUsuńSerce się kraje... Ale mówisz, że niedługo wszystko zacznie się prostować, a więc czekam na ten moment :)
Dramione True Love <3
Strasznie smutny rozdział, chciało mi się płakać. Mam nadzieje, że się niedługo wszystko wyprostuje. Oczywiście rozdział jest boski:)
OdpowiedzUsuńCzekam na NN
Całuski, Ala
Ech! Jak ja nienawidze takich smutnych rozdzialow! Dobrze że zacznie sie prostowac bo mam uz dosc tej tragedii. Mimo to rozdzial udany.
OdpowiedzUsuńPizdrawiam i z niecierpliwoscią czekam na nastepny rozdzial!
Czarna Róża
Draco i Dafne?
OdpowiedzUsuńO fujj..
Szkoda mi Miony. biedaczaka straciła rodziców, a Draco ją jeszcze nie świadomie dobija coraz bardziej
Zyczę weny.
Ever
http://dramione-milosc-bez-konca.blogspot.com/
Rozdział tak samo smutny jak poprzedni, mimo to świetny. Szkoda, że Draco tak postępuje, naprawdę mógł to inaczej rozegrać, no ale trudno - stało się.
OdpowiedzUsuńMam jednak cichą nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży, że Hermiona wybaczy Draconowi i, że będzie piękny happy end! :)
Zapraszam: http://dramione-way-to-your-heart.blogspot.com/
Pozdrawiam
nieeeeeeeee!
OdpowiedzUsuńWyję, przez Ciebie!
Oni mają być razem:(
-Natalia..
Świetny. Perfekcyjnie oddajesz ich przeżycia, emocje oraz punkty widzenia. Zachowanie Dracona jest okropne, ale... myślę, że w jakimś stopniu potrafię to zrozumieć.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że będzie weselszy.
Szkoda ze Draco posunąl sie do calowania Greengrass >_<
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze wszystko sobie wyjasnia.
Weny /Mei
Boże jak to się wszystko pokomplikowało. Draco jest niemożliwy czy on w ogóle nie myśli przecież w takim tempie to Hermiona się zabije !!! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńLittle Monster
Następny smutny rozdział... Trzymam Cię za słowo, że następne będą choć troche weselsze...
OdpowiedzUsuńDraco zachowuje się coraz gorzej, najpierw to zerwanie a teraz Dafnee??? O masakra.
Przynajmniej Diabeł zachował się jak należy i wygranął Malfoy`owi co i jak.
Podoba mi się też zachowanie Harrego, bo widać, że się o Mionkę martwi.
Pozdrawiam ;)
Jak ty cholero mogłaś zrobić coś takiego?!
OdpowiedzUsuńO boże, ale się pokąplikowało. :(
Czekam na więcej.
Tak na początek; niech ta pierdolona szmata Greengrass odpierdoli się łaskawie od Draco, bo mnie rozniesie! A tak po za tym, to przecudowny rozdział, kochana. Chociaż mówiąc szczerze, miałam ochotę Cię udusić przy tym jak Hermiona płakała, a później jeszcze, gdy ten głupi Draco (na tą chwilę jest głupi) pocałował tą wywłokę, którą właśnie w swojej mega rozwiniętej wyobraźnią głowie torturuje Cruciatusem i Sectumsemprą - hahah wiem, że jestem psychiczna, cóż c: Wiedz, że mimo to kocham Cię i dzielnie czekam na kolejny rozdział, no a teraz.. CZESĆ! <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze juz niedlugo pojawi sie kolejny rozdzial, nie moge sie doczekac i zycze wiele pomyslow i pochwalam to w jaki spodob opisujesz to wszystko ... ;)
OdpowiedzUsuńDobrze,że limit tragedii się już kończy :) Super rozdział. Życzę weny i czekam nn Z.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog. Chciałąbym cię też zaprosić na mojego bloga, jednak ostrzegam cię nie jest on tematyce dramione http://czas-rozmowy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTo takie okropne.. :( Why Draco?! Why? >:( Dobrze przedstawiasz emocje.. nawet sie wzruszylam. Pisz dalej :0
OdpowiedzUsuńP.J.M
uuu rozdzialik :)
OdpowiedzUsuńA Love jak zwykle spuzniona ...
Ale juz przeczytalam i bardzo mi sie podoba...
Pozdrawiam Love i naturalnie zapraszam do mnie na nowy rozdzialik
pomysl-na-bloga.blogspot.com
i tak na nudę
ludzie-sa-dobrzy.blogspot.com
Jezu Zabije Draconaaa , jak on może ?!?!?!?!??!?!??!?!
OdpowiedzUsuńTsuki
Kończy mi się zapas łez na najbliższy rok <3 :(
OdpowiedzUsuńMerlinie... Przez ciebie płaczę.... Jesteś zajebista !!!!!!!!!!!!!! 😍😘❤👄💘💙💚💛💜💋 Kocham *♡*
OdpowiedzUsuńPotrafisz wywołać nie małe emocję !
OdpowiedzUsu������������
"Przynajmniej" nie "bynajmniej", "ze wściekłości" nie "z", "możnaby" razem, "ze szlamą" nie z "z", "ignorując" nie "ignorują".
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale końcówka dała mi jakąś nadzieję..może się mylę,...ale jakoś tak..nie wiem..zobaczymy co będzie dalej..
Pozdrawiam :)