niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 58


  
Hermiona stała, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie się stało. Naprawdę odszedł, zostawił ją, po tym wszytki, tak po prostu. Miał być bez względu na wszystko, a teraz zniknął z jej życia, raniąc przy tym boleśnie. Każde wypowiedziana przez niego słowo było niczym sztylet wbijany w jej serce. Czy naprawdę po tym wszystkim, co razem przeszli on tak po prostu z niej zrezygnował? Zaufała swojemu wieloletniemu wrogowi, który gnębił ją i upokarzał od niepamiętnych czasów. Ale pomimo tego uwierzyła mu i dała drugą szansę. Nagle przypomniała sobie pewną sytuacje, która również powinna jej dać do myślenia.


(Wspomnienie)

- Mówiłem ci już, że masz spadać. Jak ja mam coś zrobić, skoro ten buc nie odstępuje jej na krok? Ale powiedzmy sobie szczerze, ten ich pożal się Merlinie związek nie potrwa długo. To jest Malfoy, on się nie bawi w chodzenie.

Cormac, mówił tak jakby był święcie przekonany o prawdziwości swoich słów. Hermionie zrobiło się przykro, ale i poczuła ogarniającą ją złość. Jak ten kretyn może tak mówić o czymś, o czym nie ma zielonego pojęcia?

- Ty to jednak jesteś głupi. Łazi za nią od września, a ty myślisz, że nagle mu się odwidzi? Jakoś wątpię.

- To ty w ogóle nie myślisz. Dostał to czego chciał, zabawi się trochę i po wielkiej miłości. Granger to tylko naiwna laska, więc bardziej niż pewne jest to, że dawno wylądowała w jego łóżku. Ja im daje tydzień, póki Malfoy się nią nie znudzi.

(Koniec wspomnienia)

Nawet Cormac miał więcej oleju w głowie niż ona. Obdarzyła zaufaniem kogoś, kto wcześniej nie dał jej ku temu powodów. Teraz wiedziała, że większego błędu nie mogła popełnić. Malfoy skrzywdził ją jak jeszcze nikt dotąd. Był pierwszym mężczyzną, którego pokochała i, co jej z tego przyszło? Odrzucenie, żal, rozpacz i ból po stracie ukochanego, który potraktował ją jak zwykłą szmatę i nawet się z tym nie krył. To było ponad jej siły. Dopiero co pochowała rodziców, a teraz jeszcze to. Emocje rozsadzały ją od środka. Wszelki ból fizyczny, jakiego doświadczyła był niczym w porównaniu z tym, co czuła teraz. Już nie próbowała powstrzymać łez, które strumieniami spływały po jej policzkach. W końcu nie wytrzymała i pobiegła do sypialni, od razu rzucając się na łóżko. Gorzki szloch wyrwał się z jej gardła, gdy poczuła, że poduszka nadal pachnie jego perfumami. Błyskawicznie podniosła się do pozycji siedzącej i rzuciła ją na podłogę. Ukryła twarz w dłoniach, ścierając tym samy ścieżki wyznaczone przez łzy, których w ciągu ostatnich dni uroniła tak wiele. Dziwiła się, że jeszcze ma czym płakać. Nagle poczuła, że coś odpycha jej ręce od twarzy. Podniosła wzrok i ujrzała skamlącą cicho Lucy. Widząc zbolały wzrok psa zaszlochała jeszcze bardziej, bezwładnie opadając na materac tak, że teraz leżała na boku. Suczka natychmiast położyła się obok właścicielki, gramoląc się pod jej rękę tak, aby ta mogła się do niej przytulić. Hermiona uczyniła to natychmiast, wtulając się w ciepłe ciało swojego pupila. Potrzebowała czyjejś bliskości i to bardzo. Wiedziała, że tylko Lucy będzie z nią bez względu na wszystko, nie tak jak ludzie. Zwierzęta kochają bezwarunkowo, nie oczekując niczego w zamian i właśnie to jest w nich najpiękniejsze – bezwarunkowa i bezinteresowna miłość, której szatynka teraz tak bardzo potrzebowała.

*****

Draco szedł korytarzem, czując jak ucieka z niego życie, a z każdy kolejny krok oddala go szczęścia. Zostawiając Hermionę stracił lepszą część siebie. Przez te kilka miesięcy szatynka obudziła w nim cechy i uczucia, o których istnieniu wcześniej nie miał pojęcia. Była jego przepustką do normalności, którą utracił. Wracał do Ślizgonów. Nawet ich Granger potrafiła zmienić na lepsze. Nie on jeden poddał się jej zbawczemu wpływowi. Hermiona swoją inteligencją, uporem, zaradnością i urokiem osobistym potrafiła oczarować niemal każdego. I jak on miał niby teraz bez niej żyć? Jedyna dziewczyna, która pokochał została mu odebrana przez okrutny los. Blondyn jeszcze mocniej zacisnął pięści i przyspieszył kroku. Czuł jak nadmiar emocji zaczyna go rozsadzać od środka. Był to niemal fizyczny ból. Spadał w otchłań z której wiedział, że nie ma powrotu. Nawet nie zorientował się kiedy dotarł do lochów. Westchnął ciężko, po czym podał hasło. Przywołał na twarz maskę obojętności i z dumnie uniesioną głową wszedł do środka. Wszystkie pary oczu uczniów przebywających w salonie zwróciły się w jego stronę i nikt nawet nie próbował ukryć szoku, widząc Księcia Slytherinu z kufrem. Ten jednak kompletnie to zignorował. Swoje kroki od razu skierował do starego dormitorium. Nie miał ochoty patrzeć na tych wszystkich ludzi. Nagle jednak słowa jednego ze Ślizgonów sprawił, że to, co tłumił w sobie wybuchło.

- Co jest Smoku, Granger przejrzała na oczy i wykopała cię z waszego mieszkanka?

Zaśmiał się Jimmy, nie zdając sobie sprawy, że igra z ogniem. Draco błyskawicznie wyciągnął różdżkę i znalazł się przy Ślizgonie. Chwycił go za kołnierz koszuli, zmuszając tym samym, aby wstał, a koniec trzymanej różdżki wbił w jego gardło.

- Jeszcze słowo, a cię zabije i nie miej wątpliwości, że to groźba.

Wysyczał przez zaciśnięte zęby, a Parker głośno przełknął ślinę, nie do końca wiedząc, co tak właściwie się dzieje. Oczy blondyna błyszczały złowrogo, a cała postawa wywoływała na ciele gęsią skórę. Malfoy zmierzył kolegę zimnym wzrokiem, po czym pchnął go na fotel. Podniósł swój kufer i bez słowa udał się do dormitorium, z hukiem zamykając za sobą drzwi. W salonie zapanowała idealna cisza, którą dopiero po dłuższej chwili przerwał Jimmy.

- Co to kurwa było?

Zapytał nieco oszołomiony Parker. Dobra, może i Draco bywał agresywny, ale no bez przesady.

- Nie wiem, ale nie wygląda to dobrze.

Mruknął Blaise, który również znajdował się w salonie. Gdy tylko zobaczył przyjaciele wyczuł, że coś jest nie tak, a teraz był już tego pewny.

- Pójdę do niego.

Oznajmił, po czym podniósł się z kanapy i szybkim krokiem ruszył do dormitorium. W pokoju zastał Dracona, krążącego po pokoju. Chłopak trzymał się za włosy, a jego twarz nie wyrażała nic poza bólem.

- Stary, o co tu chodzi?

Zapytał Diabeł, zamykając za sobą drzwi.

- Nic.

- Nie rób ze mnie idioty. Najpierw nie przychodzisz na pogrzeb i nigdzie nie można cię znaleźć, a teraz wpadasz tu jak burza z kufrem na dodatek chcesz zabić Parkera. Więc nie chrzań mi, że wszystko jest ok.

Wiedział, że Blaise nie odpuści. Ten człowiek nie miał w zwyczaju dawać za wygraną. Zabini nie należał do osób, które da się oszukać. Poza tym jemu mógł zaufać, a czuł, że komuś musi się wygadać. Granger nauczyła go, że trzymanie wszystkiego w sobie nie pomaga, a wręcz przeciwnie.

- Zerwałem z Hermioną.

Szczęka bruneta opadła do samej ziemi, a oczy zrobiły się wielkie, niczym galeony. Był pewny, że się przesłyszał.

- Żartujesz.

- Czy ja kurwa wyglądam, jakbym żartował?!

Warknął poirytowany do granic możliwości blondyn. Miał już serdecznie dość, a teraz po raz kolejny musiał rozgrzebywać to, co tak bardzo go bolało.

- Coś ty znowu zrobił człowieku?

- Ty nic nie rozumiesz!

- To mi do jasnej cholery wytłumacz!

Draco zatrzymał się i spojrzał na przyjaciel morderczym wzrokiem. Ten jednak się nie ugiął. Stali tak, mierząc się gniewnym spojrzeniem, aż w końcu Smok skapitulował. Z ciężkim westchnieniem wyciągnął różdżkę i wyciszył pokój. Musiał zachować środki ostrożności. Zaczął mówić, ponownie krążąc po pokoju. Nie pominął żadnego szczegółu. Opowiedział absolutnie wszystko, nie patrząc na przyjaciela. Wyrzucał z siebie cały ból, frustracje i wściekłość. Jednak, gdy skończył poczuł się jeszcze gorzej. Wypowiedzenie tego wszystkiego na głos uświadomiło mu jeszcze bardziej, że to koniec. Już nie myślał, co robi, oprał się o najbliższą ścianę i po prostu osunął na podłogę, ukrywając twarz w dłoniach. Blaise za to stał jak spetryfikowany, usiłując przyswoić to wszystko. Lucjusz zabił rodziców Hermiony, zmusił Dracona do zerwania znajomości z nią, Smok ją zostawił, raniąc przy tym dotkliwie. Blondyn przytoczył mu całą ich rozmowę. Zabini nawet nie chciał sobie wyobrażać, co teraz czuje Miona. Od zawsze była pełna obaw, co do Dracona, choć starał się to ukryć. Nie ma się jednak co dziwić, przez tyle lat byli jednymi z największych wrogów jakich widziała ta szkoła. Jednak uczucie, które połączyło ich w tym roku był szczere i bardzo silne, co do tego nie miał wątpliwości. Gdzie Granger, tam i Malfoy. Jedno za drugim byłoby w stanie skoczyć w ogień. Sam stan jego przyjaciele w tym momencie mówił wszystko. Draco swego czasu był kobieciarzem. Niemal każda dziewczyna do niego lgnęła, a on to wykorzystywał, głównie po to, aby odreagować. Rozstania były dla niego codziennością, a teraz? Siedział zdruzgotany przy ścianie, ledwie panując na swoimi emocjami.

- Masz świadomość, że większej głupoty nie mogłeś zrobić?

Zapytał niespodziewanie Blaise, a Draco gwałtownie uniósł głowę.

- Głupotę?! Mówisz, jakbyś nie znał mojego ojca! Ten sukinsyn powiedział, że ją zabije! To nie są, żarty! Myślisz, że było mi łatwo?! Ona mnie znienawidzi! Zresztą tak będzie lepiej…

Ostatnie zdanie wypowiedział już o wiele spokojniej. Musiał się opanować. Podjął decyzję. Najważniejsze było bezpieczeństwo jego bliskich.

- Dla kogo?

Diabeł nie dawał za wygraną. Absolutnie nie popierał postępowania przyjaciele. Zawsze było inne wyście, a poza tym miał przeczucie, że to wszystko źle się skończy.

- Będzie bezpieczna, skończy szkołę i ułoży sobie życie, a ja zniknę z jej raz na zawsze. Granger jest twarda, da sobie rade i znajdzie szczęście u boku kogoś, kto będzie potrafił o nią zadbać.

Ostatnie zdanie ledwie przeszło mu przez gardło. Jego lwica z jakimś innym facetem… Szybko odsunął od siebie te myśl, choć wiedział, że właśnie tak się stanie. Zostawiając ją dał zielone światło jakiemuś kretynowi, który będzie mógł zawalczyć o jej serce.

- Kogo ty chcesz oszukać?! Gdybyś ją widział na pogrzebie! Może i zgrywa twardą, ale w środku to delikatna dziewczyna, a nie troll. Myślisz, że ile ona jest w stanie znieść? Straciła rodziców, a teraz ty wbijasz jej nóż w serce!

Draco nie chciał tego słuchać, bo wiedział, że Blaise po części ma racje. Hermiona nie jest ze stali, a to co aktualnie dzieję się w jej życiu wyniszczyłoby nawet najtwardszego człowieka.

- Musisz mi to jeszcze utrudniać?! Chyba zapomniałeś, że tu chodzi o mojego ojca. On jest bezwzględny! Jak ja mam przed nim ochronić Granger, matkę, ciotkę i jeszcze Teddy’ego?! Może i jestem idiotą, ale myślę realnie. Oni nie mogą ucierpieć za to, że ja jestem pieprzonym egoistą!

- Coś na pewno da się zrobić.

- A myślisz, że co ja robiłem przez ostatnie dni?! Oka nie zmrużyłem, myśląc o tym, co mam zrobić! Najchętniej po prostu bym go zabił, ale moja matka by się załamała, gdybym trafił do Azkabanu.

- Stary, nie możesz tego zrobić…

- Już to zrobiłem, a teraz skończmy ten temat. To koniec, mój ojczulek zatroszczył się o to, żebym miał zjebane życie. Szkoda tylko, że przez to wszystko musiała ucierpieć Granger. Nie powinienem jej wciągać w to bagno.

Jego głos był przepełniony bólem i żalem, które w tym momencie go wypełniły. Diabeł jeszcze nigdy nie widział kumpla w takim stanie.

- Kochasz ją?

Zapytał nagle brunet, a Draco nawet chwilę nie zastanawiał się nad odpowiedzią.

- Tak, ale czasami to za mało Blaise. Tu chodzi o jej życie, a tego nie mogę ryzykować.

Po tych słowach blondyn podniósł się z podłogi i nie mówiąc już nic poszedł do łazienki. Chciał być sam, aby móc sobie to wszystko poukładać. Blaise westchnął ciężko, przecierając twarz dłońmi. Bał się tego, co przyniesie jutro. Jedno wiedział na pewno, nic już nie będzie jak dotychczas i to przerażało go najbardziej.

*****

Hermiona gwałtownie poderwała się z łóżka, budząc się tym samym z potwornego snu. Jej twarz była mokra od potu i łez, a oddech przyspieszony. Czuła się jak w jakimś horrorze. Draco stał i z zimną krwią mordował jej rodziców. Próbowała go powstrzymać, ale jakaś dziwna siła nie pozwalała jej się ruszyć. Gdy Jane i Iana byli już martwi, Smok spojrzał na nią z niekrytą pogardą i rzucił zaklęcie uśmiercające. Właśnie w momencie, gdy zielony promień uderzył w jej klatkę piersiową obudziła się. Szatynka zadając sobie sprawę, że to tylko sen ukryła twarz w dłoniach, ponownie opadając na poduszki. Leżała tak, usiłując się uspokoić, gdy nagle wydarzenia z poprzedniego dnia uderzył w nią niczym grom z jasnego nieba. Pogrzeb, nieobecność Dracona, powrót do Hogwartu, odejście Smoka. Niczym oparzona wyskoczyła z łóżka i popędziła do sypialni naprzeciwko. W duchu modliła się, aby to był tylko jeden z jej potwornych koszmarów. Jednak, gdy tylko wpadła do sypialni Ślizgona i zobaczyła otwartą na oścież, pustą szafę już wiedziała, że koszmar okazała się rzeczywistością. Wpatrywała się w opustoszały pokój, pozwalając aby łzy powoli spływały po jej policzkach. Straciła go raz na zawsze. Ta myśl sprawiała, że poczuła się jeszcze gorzej. Wszyscy, których kochała odeszli, a potworne uczucie pustki zagościło w jej sercu. Pospiesznie opuściła byłą już sypialnie blondyna, czując, że nie wytrzyma tu ani chwili dłużej. Wróciła do swojego pokoju z zamiarem ponownego ukrycia się w pościele, ale w połowie drogi do ukochanego łóżka przystanęła. Spojrzała na zegarek. Za godzinę zaczynało się śniadanie. Szatynka zaczęła się zastanawiać, czy powinna na nie pójść. Szczerze, to nie miała ochoty spotkać się z tymi wszystkimi ludźmi. Nie czuła się również na siłach, aby stanąć twarzą w twarz z Malfoyem. Na samą myśl o tym robiło jej się słabo. Nagle jednak przypomniało jej się kilka sytuacji, które teraz dały jej do myślenia.

(wspomnienia)

„- Nie myśl o tym śmieciu, nie warto wiem, że to musi boleć kiedy przyjaciel okazuje się takim sukinsynem, ale smutek nic tu nie da. Musisz mu pokazać, że jesteś silna, bo wtedy najbardziej mu dopieczesz. Nic tak nie denerwuje człowiek jak szczęście osoby, której stara się zadać ból.”


„- Granger, czy ty naprawdę chcesz się objawić w Skrzydle Szpitalnym?

- Jest mi wszystko jedno.

- Ale mi nie. Nie mam zamiaru patrzeć, jak nabawiasz się zapalenia płuc, przez jakiegoś rudego szmaciarza. Co ja ci mówiłem? Musisz mu pokazać, że jesteś silna. Przed takimi ludźmi nie pokazuje się swoich słabości. Zachowuje się tak jak w stosunku do mnie, przez te siedem lat.

Ta uwaga wywołała uśmiech na jej twarzy, czyli to, co chciał osiągnąć Ślizgon.

- Masz racje. Na Merlina jestem Hermiona Granger i nie pozwolę się tak traktować.”

(koniec wspomnień)

Musiała się zgodzić z Malfoyem. Nie może obnażyć swoich słabości, bo wtedy zostaną one wykorzystana przeciwko niej. Otarła resztki łez i wzięła głęboki wdech. Nie da się tak łatwo złamać. Pokaże im wszystkim, że jest silna. Właśnie tego by chcieli jej rodzice. To dla nich musiała się zmierzyć z brutalną rzeczywistością. Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej ubrania, po czym udała się do łazienki. Prysznic zdecydowanie dobrze jej zrobi. Spędziła w kabinie ponad 20 minut, pozwalając, aby ciepła woda spływała po jej ciele. Czuła jak napięte mięśnie choć na chwile się rozluźniają. Wiedziała jednak, że nie może stać tu wiecznie. Już i tak opuściła trzy dni zajęć, co oznaczało zaległości, które musiała jak najszybciej nadrobić. Jej plan na najbliższe dni był bardzo prosty. Cały swój czas wypełnić nauką tak, aby nie myśleć o tym, co tak ją wyniszczało. Na tę chwilę to było jedyne wyjście, aby nie zwariowała. W końcu opuściła prysznic, ubrała się i nałożyła delikatny makijaż, który głownie miał na celu ukrycie sińców pod oczami. Co prawda, gdy opuściła łazienkę było jeszcze wcześnie, ale postanowiła już pójść do Wielkiej Sali. O tej porze na śniadaniu nie było jeszcze tłumów, co szatynce bardzo odpowiadało. Nie pomyliła się. Gdy weszła do Wielkiej Sali sporo miejsc było jeszcze pustych. W pierwszej chwili chciała podejść do stołu Slytherinu, lecz szybko zdała sobie sprawę, że tam już nie ma dla niej miejsca. Na te myśl posmutniała jeszcze bardziej, ale nic nie dała po sobie poznać. Usiadała przy stole Gryffindoru, z daleka od reszty uczniów. Przed sobą miała stół Ślizgonów, ale tam wolała nie patrzeć. Starała się skupić tylko i wyłącznie na wmuszeniu w siebie czegoś do jedzenia. Od kilku dni kompletnie nie miała apetytu. Jadła tylko po to, aby jakoś trzymać się na nogach. W tym momencie skupiała się tylko na tej jedne czynności, aby nie dopuszczać do siebie ponurych myśli, które tylko pogarszały jej stan. Siedziała tak wpatrując się w talerz i ignorując otaczający ją świat. Wielka Sala powoli się zapełniała, a wszędzie wokół było słychać wesołe rozmowy i śmiechy. Nagle Hermiona kierowana jakimś przeczuciem podniosła głowę i spojrzała na drzwi. I właśnie wtedy go zobaczyła. Straciła władzę nad swoim ciałem, przez co trzymany przez nią widelec z brzdękiem upadł na podłogę. Nie tylko ona była w szoku. Cała Wielka Sala nagle zamilkła i wszyscy bez wyjątku wpatrywali się z niedowierzaniem w drzwi. Tam zaś stał Draco Malfoy, trzymając za rękę Dafne Greengrass. Panna Granger była pewna, że ma halucynacje. Przecież to niemożliwe, żeby Draco spotykał się teraz z tą Ślizgońską szmatą. On jej nienawidzi! Jednak sekundy miały, a ona coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że to wszystko jednak dzieję się naprawdę. „A czego się spodziewałaś? Zostawił ciebie, to musiał sobie znaleźć kolejną, naiwną panienkę.” Usłyszała głos w swojej głowie, a do jej oczu napłynęły łzy. Nie pozwoliła im jednak wypłynąć. Nie tutaj, nie przy tych wszystkich ludziach. Musi być silna, musi. Za to nowa para zupełnie nieprzejęta sensacją jaką wywołała jak gdyby nigdy nic usiadła przy stole Slytheriunu. Draco celowo wybrał miejsce niemal naprzeciwko Hermiony. Wiedział, że jest okrutny, ale ona musiała go znienawidzić tak, aby mogła o nim zapomnieć. Bo i co mogło ją bardziej zranić niż to, co robił teraz? Ignorował uczucie obrzydzenia, które pojawiało się za każdym razem, gdy ta idiotka była blisko niego. Robił to dla dobra Hermiony, a bynajmniej to usiłował sobie wmówić. W końcu odważył się, aby podnieść wzroki i spojrzeć w czekoladowe oczy szatynki, na chwilę zapominając o paplającej Greengrass. Nawet z daleka widział, że Gryfonak jest na granicy płaczu, a jej oczy wypełnia żal i rozpacz. Nie wytrzymał i spuścił wzrok. Świadomość, że płakała przez niego była nie do zniesienia. Nie mógł się jednak teraz wycofać. Jeśli powiedziało się A, to trzeba powiedzieć i B. Odwrócił się w stronę uwieszonej na nim Dafne i starając się nie myśląc o ty, co robi, pocałował ją. Hermiona widząc to wszystko poczuła, jakby ktoś dał jej w twarz. Wiedziała, że nie wytrzyma tu ani chwili dłużej. Podniosła się powoli z miejsca, wiedząc, że jest obserwowana przez większość zgromadzonych tu uczniów. Nie będzie robić scen jak inne rozhisteryzowane panienki. O nie, ona ma swoją godność. Z dumnie podniesioną głową opuściła Wielką Salę, powtarzając sobie, że musi być silna, czemu zaprzeczały łzy, które z trudem powstrzymywała. Draco, gdy tylko zdał sobie sprawę, że szatynki nie ma już w pobliżu natychmiast odsunął od siebie Ślizgonkę. Czuł, jak zbiera mu się na wymioty. Ta dziewczyna wywoływała w nim wszystkie negatywne emocje, a teraz na własne życzenie musiał się z nią użerać. Wczoraj, gdy oznajmił jej, że od dzisiaj są parą, Dafne nie posiadała się z radości. Nie przeszkadzało jej nawet to, że zaraz potem ponownie zaszył się w dormitorium. Nie musiał się nawet silić na to, aby być dla niej miłym. Była tak zaślepiona, że nie przeszkadzała jej nawet jego niechęć do jej osoby. Tak jak teraz. Dafne trajkotała coś bez przerwy, usiłując zwrócić na siebie jego uwagę, a on wpatrywał się tępo w swój talerz, kompletnie ją ignorując. Nagle jednak poczuł jak ktoś mocno łapie go za ramie i przekręca w swoją stronę.

- Możesz mi powiedzieć, co ty kurwa wyprawiasz?!

Blaise kipiał z wściekłości. Razem z Pansy mijali na korytarzu bliska płaczu Hermionę, jednak ta kompletnie ich zignorowała i pobiegła w tylko sobie znanym kierunku. Pan chciała za nią iść, ale Diabeł ją powstrzymał. Zamiast tego oboje weszli do Sali, gdyż brunet był przekonany, że to tam jest przyczyna stanu szatynki i nie pomylił się. Nie mógł uwierzyć w to, co widzi, a tym bardziej w głupotę swojego przyjaciela. Jak ten kretyn mógł wpaść na pomysł związania się z tą idiotką?!

- Nie wiem, o co ci chodzi.

W tym momencie Blasie’a szlag trafił. Pociągnął przyjaciela za koszulę, zmuszając go tym samym, aby wstał. Już on sobie z nim pogada.

- Zostaw mojego chłopaka!

- Zamknij się Greengrass, bo z tobą nie rozmawiam.

Jego to był na tyle groźny, iż nawet Dafne uznała, że lepiej się wycofać. Zabini zaprowadził Dracona do jednej z opuszczonych sal, w której niegdyś ćwiczyli zaklęcie Patronusa, po czym zamknął drzwi i wyciszył pomieszczenia.

- W co ty pogrywasz?!

- I tak nie zrozumiesz.

Bąknął blondyn, opierając się o jedną z ławek. Nie miał teraz najmniejszej ochoty wysłuchiwać mądrości życiowych Blaise’a Zabiniego.

- To mnie oświeć, bo to, co ty robisz to jest jakiś cyrk!

- Robię to dla jej dobra.

Mrukną cicho Smok, nie spuszczając wzroku z znajdującego się nieopodal okna.

- Dobra?! Człowieku, ona niedawno straciła rodziców, a teraz ty odstawiasz takie szopki? Jak ty chcesz jej do ciężkiej cholery pomóc?!

- Chcę, żeby żyła! Z mną nie ma takiej możliwości, niech to w końcu do ciebie dotrze!

Teraz stali twarzą w twarz. Obaj wściekli i zdeterminowani. Chyba jeszcze nigdy nie doszło miedzy nimi do poważnej kłótni, ale teraz sytuacja była zupełnie inna. Mieli bardzo ważny powód.

- I żeby ją chronić prowadzasz się z tą wywłoką?! Czy tobie już kompletnie na mózg padło?!

- Jak mnie znienawidzi to łatwiej zapomni i ułoży sobie życie!

Blaise spojrzał na niego z politowaniem. Nie poznawał człowieka, którego znał od lat. To nie był ten Draco, który zawsze dostawał to czego chciał.

- Chyba sam nie wierzysz w to, co mówisz. Popełniasz ogromny błąd i prędzej, czy później się o tym przekonasz.

Powiedział w końcu już nieco spokojniej Blaise, patrząc blondynowi prosto w oczy. Wiedział, że w tym momencie nic tu nie wskóra, bo ten idiota zawsze musiał wiedzieć lepiej. Jedyne, na co miał ochotę to przywalić mu i opieprzyć jeszcze bardziej, ale ostatkami sił się powstrzymał. Zamiast tego zdjął z klasy zaklęcie wyciszające i po prostu wyszedł, trzaskając przy okazji drzwiami. Draco został sam ze swoimi myślami, co ani trochę mu się nie podobało, gdyż krążył one wokół jednej osoby. Początkowo chciał zapomnieć o Granger tak, jakby nigdy nie pojawiła się w jego życiu, ale szybko zdał sobie sprawę, że to niemożliwe. Bo w końcu jak można zapomnieć o osobie, która obdarzyło się bezgraniczną miłością i, która odmieniła nasze życie, dając nadzieje, na lepsze jutro?

*****

Hermiona zmierzała do klasy transmutacji, gdzie aktualnie mieli lekcje. Do dzwonka nie zostało zbyt wiele czasu, ale właśnie o to jej chodziło. Takim sposobem jej przyjaciele nie zdążą zadręczać ją niewygodnymi pytaniami. Gdy znalazła się przed salą, nie patrząc na nikogo, podeszła do okna i usiadła na parapecie. Wyciągnęła książkę i zaczęła czytać dzisiejszy temat. Jej spokój nie trwał jednak długo, gdyż po chwili zdała sobie sprawę, że ktoś przed nią stoi. Podniosła wzrok i tak, jak się spodziewała ujrzała czwórkę swoich przyjaciół. Westchnęła ciężko, ale nie powiedziała nic, tylko wróciła do lektury. „Przedstawienie czas zacząć za 3…2…1…”

- Hermiona, co tu się dzieje?

Zapytała zaniepokojona Ginny. Gdy zobaczyła Malfoya z tą blond wywłoką miała ochotę własnoręcznie go wykastrować. Jedyne, co ją powstrzymało to Harry. Nie wiedziała jak on mógł spokojnie patrzeć na tę fretkę, która zrobiła coś takiego ich Mionie.

- Nic, wszystko w porządku, czytam.

Odpowiedziała na pozór obojętnie szatynka, przewracając stronę w książce. Nie była na to wszystko gotowa. Najpierw sama musiała się z tym uprać. Obarczanie przyjaciół tym, co działo się w jej głowie byłoby nie fair. Każdy miał swoje problemy.

- Wiesz doskonale, o co nam chodzi.

W tym momencie zadzwonił dzwonek, a panna Granger jak gdyby nigdy nic zeskoczyła z parapetu, zbierając swoje rzeczy.

- Wszystko w porządku, naprawdę.

Nienawidziła kłamać, ale w tym momencie było to konieczne. Przywołała na twarz sztuczny uśmiech, który bardziej przypomniał grymas, po czym jako jedna z pierwszych weszła do klasy. Dziewczyny westchnęły ciężko, lecz uczyniły to samo. Blaise już miał iść za nimi, ale powstrzymał go Harry.

- Wiem, że wiesz, co się tu dzieje, więc oświeć mnie, bo inaczej Malfoy długo nie pożyje.

Powiedział na pozór spokojnie Potter, choć w jego oczach czaiła się żądza mordu. Zabini wcale mu się nie dziwił. I dla niego Hermiona była bardzo ważna, więc wiedział, co teraz czuje Wybraniec.

- Przykro mi, ale nie mogę ci powiedzieć. Sprawa jest poważniejsza niż się wydaje. Nie oceniaj Dracona po pozorach, bo się pomylisz. Wiem, że szlag cię trafia, ale postaram się to wszystko odkręcić.

- Mam nadzieje, że wiesz, co robisz.

Mruknął po chwili Harry, choć nie wyglądał na zbyt przekonanego, co do słów Zabiniego. „Ja też” pomyślał Blaise, gdy razem z Potterem weszli do klasy. O dziwo lekcje dziś minęły wszystkim dość szybko. Hermiona udzielała się na zajęciach, zdobywając kolejne punkty dla swojego domu. Na przerwach zaszywała się jakichś kątach, aby ograniczyć kontakt z ludźmi do minimum. Już wiedziała, że jest tematem plotek w całej szkole. Nie dość, ze niemal każdy dowiedział się o śmierci jej rodziców, to jeszcze teraz ta sprawa z Malfoyem. Nie mogła znieść tych wszystkich spojrzeń przepełnionych współczuciem lub drwiną. Sama nie wiedziała, co jest gorsze. Dlatego też z ulgą przyjęła zakończenie ostatniej tego dnia lekcji. Nie miała zamiaru iść na obiad, dlatego też od razu po zajęciach skierowała się na piąte piętro. Miała w planach wyjść z Luzy na błonia, zaszyć się w jakimś odludnym miejscu i zatracić się w świecie książek. Chociaż tam mogła liczyć na chwilę wytchnienia. Draco za to zaraz po zajęciach udał się na siódme piętro, a dokładnie do Pokoju Życzeń. Gdy był na miejscu wyobraził sobie to samo miejsce, co po pierwszej randce z Granger. Mały pokoik, kominek i owalny materac z masą poduszek. Idealne miejsce na upicie się. Z kieszeni spodni wyciągnął dwie pomniejszone butelki Whisky i przywrócił im normalny rozmiar, po czym otworzył jedną z nich. Alkohol to było to, czego mu trzeba. Po całym dniu z Greengrass i ostatnich wydarzeniach miał serdecznie dość. Myślał, że da radę, ale już teraz to wszystko zaczęło go przerastać. Dlaczego znowu został zmuszony do bycia pieprzonym draniem? Nie miał pojęcia ile tak jeszcze pociągnie, ale starał się o tym nie myśleć. Upił spory łyk Ognistej, po czym opadł na poduszki.

- Moje życie to bagno.

Mruknął, po raz kolejny pociągając Whisky.

*****

Gdy Draco wracał do lochów było już grubo po 22. Ku swojej rozpaczy nie upił się, tylko był lekko wstawiony. Nawet Ognista nie smakowała mu tak jak kiedyś. On, Draco Malfoy, nie miał ochoty na Whisky. „Co tam miłość robi z ludźmi…”, pomyślał, wzdychając ciężko. Był już przy wejściu do salonu Slytherinu. Nie mógł się pogodzić z tym, że znowu musi tu mieszkać. Polubił dormitorium na piątym piętrze, szczególnie, że była tam Granger.

- Czysta krew.

Podał hasło i wszedł do salonu. Nie zastał tam prawie nikogo, co było dość dziwne, zważywszy na to, że było dopiero po 22. Jednak prawdę powiedziawszy niewiele go to obeszło. Swoje kroki od razu skierował do sypialni, licząc na to, że uda mu się zasnąć choć na chwilę. Otworzył drzwi dormitorium, a to, co tam zastał wmurowało go w ziemię. Na jego łóżku leżała półnaga Greengrass, uśmiechając się drapieżnie na jego widok. Miała na sobie komplet koronkowej bielizny, którą równie dobrze można by wziąć za strzępki czerwonego materiału, a na nogach niebotycznie wysokie, złote szpilki. Jej twarz pokrywał mocny makijaż, z którego najbardziej wyróżniały się krwistoczerwone usta. Leżała na boku, opierając głowę o rękę, ani trochę nie skrępowana swoim strojem.

- Nareszcie jesteś Draco, czekam tu i czekam, a ciebie nie ma. Już myślałam, że mój Smoczek gdzieś się zgubił.

Zaszczebiotała słodko Dafne, wywołując u blondyna odruch wymiotny. To, co widział wykraczało poza granice jego umysłu.

- Można wiedzieć, co ty tu robisz?

Zapytał w końcu, nawet nie kryjąc swojego wrogiego nastawienie do zaistniałej sytuacji.

- Przyszłam ci umilić wieczór. Po tak długim czasie z szlamą na pewno przyda ci się nieco przyjemności z prawdziwa kobietą.

I w tym momencie ostatecznie przekroczyła granicę. Draco poczuł jak wszystko się w nim gotuje. Jak ta szmata śmiała obrażać Granger? Może i publicznie musiał ją znosić, ale tego rodzaju wybryków nie miał zamiaru tolerować.

- Wynoś się stąd.

Warknął, otwierając nieco szerzej drzwi i patrząc złowrogo na zaskoczoną dziewczynę. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewała. Liczyła na miłą noc z Malfoyem, a on ją wyrzuca?

- Ale Dracuciu…

- Spieprzaj i nie waż się więcej wchodzić do mojego dormitorium! Poza czasem kiedy pokazujemy się publicznie udawaj, że mnie nie ma i to nie jest prośba!

Teraz już nad sobą nie panował. Nie miał ani ochoty, ani siły, aby kłócić się z tą idiotką. Dafne chyba zrozumiała, że Smok jest w takim stanie, iż lepiej go nie drażnić. Niechętnie podniosła się z łóżka i po narzuceniu na siebie kusego szlafroku, opuściła dormitorium. Dopiero wtedy Draco nieco się uspokoił i zrezygnowany opadł na łóżko, wcześniej z hukiem zamykając drzwi. Jak on cholernie tęsknił za Hermioną. Za jej niewinnością, słodyczą, kąśliwymi uwagami, nawet pouczaniem go, po prostu za nią całą. Nie minął nawet tydzień, a on już nie potrafił wyobrazić sobie życia bez tej nieznośniej Gryfonki. Podniósł się na łóżku i sięgnął do szafki nocnej po eliksir Słodkiego Snu. Tylko to, choć na kilka godzin mogło uwolnić go od bolesnej rzeczywistości. Opróżnił całą buteleczkę, po czym ignorują fakt, iż nadal ma na sobie ubrania, ponownie opadł na materac. Nim odpłynął do krainy Morfeusza zdążył jeszcze tylko wyszeptać.

- Dobranoc lwico.



Witam :)

Oto i powstał kolejny rozdział :) Nie jest on zbyt zaskakujący ani wesoły, ale spokojnie, powoli limit tragedii w tym opowiadaniu się kończy, więc już niebawem wszystko zacznie się prostować, ale na to jeszcze musicie troszkę poczekać. Mam nadzieje, że pomimo wszystko was nie zawiodłam i zostaniecie ze mną do samego końca oraz zostawicie po sobie ślad w postaci opinii na temat notki. To bardzo mnie motywuje, więc mam nadzieje, znajdziecie minutkę lub dwie na napisanie komentarzu :D


Pozdrawiam A

60 komentarzy:

  1. Boski rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze wiedzieć, że limit tragedii się już kończy :) Mam nadzieję, że Lucjusz będzie podziwiał kwiatki od spodu a Miona i Draco będą razem.

    Pozdrawiam Alh.

    OdpowiedzUsuń
  3. Grrrrrr jak ta greengrass mnie wkurza głupia wywłoka no ale cóż rozdział super szkoda że Hermiona tak cierpi ale niech mu pokaże co stracił hihhi :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział.
    Cieszę sie, że limit tragedii się już kończy.
    Mam nadzieję, że Blaisowi uda się znaleźć jakieś rozwiązanie, albo komuś innemu.
    Liczę na to, że Hermiona nie załamie sie i sobie poradzi.
    Ciekawe kiedy Draco zmądrzeje?
    Czekam na dalszy ciąg.
    Jestem ciekawa co będzie dalej.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  5. Och ostatnie rozdziały nie dają powodów do radości, ale wierze że wszystko i tak skończy się dobrze ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się ten rozdział. Smutno i wgl ale mam nadzieję, że namiętność nad nimi weźmie górę. Najbardziej szkoda mi Hermiony. Mam nadzieję, że Draco oprzytomnieje.Choć ja będąc na jej miejscu bym mu nie wybaczyła. Mimo wszystko. Życzę weny i czekam na nexta. Ciekawie się zapowiada.

    OdpowiedzUsuń
  7. Na prawdę extra rozdział. Bardzo smutny, no ale trochę poczekamy i wszystko będzie się prostować. Pisz dalej, życzę weny.
    Ps. Ja zostanę do samego końca ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej... jak mi żal Hermiony :( Musi się czuć okropnie!
    Co do Dracona to... ech szkoda gadać. Chłopak chce dobrze ale przecież zawsze jest inne wyjście, nie? Jak przeczytałam o tym, że wszedł z Dafnę do Wielkiej Sali to opadła mi szczęka xD
    Co do Blaise'a - bardzo mi zaimponował. Niech wspiera Mionę dalej!
    Ogólnie rozdział bardzo dobry. Czekam na nn, oby pojawiła się szybko.
    dark-family-dtb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Masakra jakie to było smutne :(

    OdpowiedzUsuń
  10. taki smutny, ale i tak go kocham <3
    pozdrawiam i życzę weny
    Avalon

    OdpowiedzUsuń
  11. Blaise mógł Draco przywalić. I to tak pożądnie. A Hermiona niech poprawi. No i niech się ten facet opamięta. A Lucek albo do Azkabanu albo do ziemi. Wcale nie będzie mi go żal. Rozdział smutny ale myślę, że szybko się wszystko wyjaśni dlatego czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny
    ~Olciak

    OdpowiedzUsuń
  12. Biedna Hermiona :( ten Malfoy to normalnie czasami zachowuje się tak, jakby zamienił się mózgiem z trollem! jak on mógł na domiar tego wszystkiego związać się z tą wywłoką? :/ Nie mogę się doczekać zakończenia tragedii w Twoim opowiadaniu ;) no i oczywiście mam nadzieję, że wszystko zakończy się happy endem, bo uwielbiam to opowiadanie <3 dużo weny :*
    ~Ania

    OdpowiedzUsuń
  13. Kolejny rozdział , na którym płaczę ;c Uwielbiam Zabiniego i jego postawę <3 może w końcu przetłumaczy temu debilowi, że nie na tym rzecz polega... wrr. lucka to ja zabije zaraz własnoręcznie!
    Czekam na kolejny rozdział i życzę weeny! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękny rozdział, zresztą jak zwykle :3
    Końcówka taka słodka.
    I jak to napisała Alhena Serpenthine:
    "Dobrze wiedzieć, że limit tragedii się już kończy :) Mam nadzieję, że Lucjusz będzie podziwiał kwiatki od spodu a Miona i Draco będą razem."
    Trafiłaś w sedno :)
    ~Letie

    OdpowiedzUsuń
  15. No mega smutny. Ten rozdział kojarzy mi się z depresją. Ale i tak wszystko fajnie opisałaś, więc wszystko wyszło niesamowicie.
    Ale z Draco idiota, matoł, debil, imbecyl, osioł, bałwan, baran, bęcwał, błazen, cep, ciećwierz, ciołek, ciul, cymbał, kapuściana głowa, matoł, półgłówek, tępak, tłuk, ćwok, dureń, palant, kretyn, głąb, patafian, prostak, gnój, grzmot, ignorant, imbecyl, jełop, jełopa, ptasi móżdżek, pusta głowa, czub, łajza, marynowane cielę, zjeb, jełop, gamoń, szajbus itd. Mam OGROMNĄ nadzieje, że się opamięta i przeprosi Mione.
    Pozdrawiam i WENY
    PS Wariat, wariatuńcio, wieprz, wolnomyśliciel, wsioch, wsiok, wybryk natury, zajob, zakuta pała, zakuty łeb, zbereźnik, zjeb, żłób to też trafne określenia Malfoya.
    PS2 Zapraszam na czy-to-jest-milosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwaga dodaje komentarz.... , 2, 1 . Już !
    A więc rozdział świetnie napisany :) Opisane wszystkie uczucia, stany psychiczne... a nawet rozmowa z samym sobą. Tematyka jest świetna, lepszej nie mogłaś wybrać ^^ Zakazana miłość, która przeżyje wieczność ♥ Jakie słodkie :* Taka tragedia jest fajna, bo nie wiemy czego się spodziewać dlaje ;] Podsumowując - świetna akcja ☺ Oby tak dalej ☻
    Pozdrawiam,
    Życzę weny,
    Agnes Delaquere

    OdpowiedzUsuń
  17. Ach wiedziałam, że on będzie z tą Greengrass, ale tak na poważnie to on zachowuje się jak największy cham.W 100% zgadzam się z Blaisem na gorszy pomysł nie mógł wpaść skończony idiota. Szczerz spodziewałam się gwałtowniejsze reakcji ze strony Harr'ego, a szczególnie dziewczyn no ale dobrze, że chociaż Blaise sobie z nim pogadał choć do rękoczynów też mogło dojść. :)
    Limit tragedii już wyczerpany to najważniejsze. Niech Draco wymyśli jakiś fajny sposób, aby prosić ją o wybaczenie, ale by było słodko.
    Czekam ze zniecierpliwością na następny i życzę dużo weny!!!
    Pozdrawiam
    CoCo.M

    OdpowiedzUsuń
  18. Niiiiiiiiiiiiiiiiiiieeeeeeeee tak nie może byyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyć to nie feeeeeeeeeeeeeeeeeeeeer:'<
    Oni mieeeeeeeeeeeli być szczęśliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiwi

    Ja chce żeby oni byli raaaaaaaaaaaaaaazeeeeeeeeeeeeeeeeeen (tupnięcie nogą)
    Muszą,muszą,muszą!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!




    Ps. Rozdział świetny oby tak dalej ale UWAŻAJ na literówki;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Aż mi się płakać chce! Biedna Hermiona!
    Draco mógł jej powiedzieć prawdę , a nie ją ranić!
    Wspaniały rozdział i nie mogę doczekać się kolejnego :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Coś mi się wydaje, że Blaise ich pogodzi. :)

    -----
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział wspaniały <3 Ja chcę by wszystko się rozwiązało i żeby znowu byli razem <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja płakałam.
    Zrób coś ambitnego żeby Lucek zdechł a Draco i Mionka byli razem, pliiiiiiis! :3
    Koalka :3

    OdpowiedzUsuń
  23. JAK ON MÓGŁ JEJ TO ZROBIĆ ??? Grr. .. Ależ mnie ten Draco zdenerwował... Teraz tak sobie myśle i stwierdzam że już nie lubie Lucjusza. To wszystko przez niego.
    Oby wszystko szybko się ułożyło między Hermioną a Draco. :)
    Rozdział jak zawsze cudowny ;**
    Z niecierpliwoscią czekam na ciąg dalszy ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. Coś pięknego ;) I ta piosenka jest cudowna ! tak swietnie pasuje ,że słucham ją chyba 10 raz ;p
    Jestem ciekawa jak długo Draco i Hermiona wytrzymają to psychicznie i czy przypadkiem Diabeł albo Harry nie wybuchna .
    Już myślałam ,że Zabini wytrzaska Malfoya w tej klasie .Normalnie na to liczyłam .Może wtedy blondas by sie otrząsnał.
    Moim zdaniem postapił bardzo źle ,bo razem można pokonac wszystkie przeciwności.
    Jakoś watpie ,że tutaj będzie Happy End. Gdyby Draco zobaczył swoja Lwice w objęciach innego to by zrozumiał co stracił.
    Naprawdę świetny rozdział ;)
    Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie, nie, nie, nie, nie. Czy już mówiłam? Nie!
    No oni... to Dramione. Draco i Hermiona. No kuźwa XD
    Cudownie napisane, tylko, jakby byli razem to by było bóstwo <3
    Nie wiem ile wytrzymam... :')
    Weny i czasu,
    Y♥

    OdpowiedzUsuń
  26. Jedno pytanie: CO MY, TWOI BIEDNI CZYTELNICY CI ZROBILIŚMY?! :""""""""""""""(
    Nie dość, że wizje obrzydliwej Greengrass przed snem nie są zbyt dobre to jeszcze łzy przez Mionę i Draco... Ehhhh... Jednym słowem moje jutrzejsze wory pod oczami będę zawdzięczać Tobie :(
    Tak mi ich szkoda... Ale cieszę się, że Draco nie umie znów włożyć swojej maski w 100%... Jednak w środku to dalej jest Draco, prawdziwy Draco, którego poznaliśmy dzięki Herm... Ymmm... No jednym zdaniem: Cudo pełne skrajnych emocji <3
    Weny,
    pozdrawiam
    Julia :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Boski rozdział.
    Niezważając na to, że nic nie idzie po mojej myśli typu : 'Żyli dłygo i szczęśliwie'...
    Jezu Chryste gdzie nie spojrzysz to jest tam ten plastik Greengrass ;-; jak ja jej nienawidze.
    Wracjąc do sedna sprawy.
    Mam nadzieje ze sie wszystko naprawi i bedzie super ^^
    Pozdrawiam i życzę weny/M.G

    OdpowiedzUsuń
  28. smutam :( pogódź ich, błagam ;-;

    OdpowiedzUsuń
  29. Rozdział super!
    Mam nadzieje że draco bd z herm ❤️
    I bd typu "żyli dlugo i szcześliwie" (M.G).

    ~Lena

    OdpowiedzUsuń
  30. Przegladałam sobie internet i przeróżne blogi i nagle wpadła mi taka myśl "A sprawdze co tam u kochanej LaFinDeLaVie słychać". No to wpisuje i patrze... szok. Nowy rozdział! Myślałam, że się posikam ze szczęścia :D Wspaniały. I im bliżej końca, tym batdziej bliska jesrem płaczu, a te zerwanie i ból Dracona, sposób w jaki to opisałaś... poryczałam się. Poryczałam jak małe dziecko. Nie nie nie ja niie chce końca! Ja chce byś była zawsze! Czy wy sie jakos zmówiliście czy co? Wszystkie blogi które czytam kończą się. Ja chyba nie wytrzymam.
    Wracajac do twojego bloga który jest wyciskaczem łez... Naprawde szkoda mi Hermiony i na pewno nie byłabym taka silna jak ona. Ciesze sie że zrobiłaś z niej twarda nastolatke a nie wiecznie płaczącą dziewczynę która zamknęła sie w pokoju. Szkoda mi też Draco. Jego ojciec to prawdziwa świnia i myśle że każdy się ze mną zgodzi
    Z niecierpliwością czekam na CDN
    Pozdrawiam i całuję
    Diabełek ♥

    OdpowiedzUsuń
  31. Zapomniałam spytać. Czy planujesz jeszcze pisać? Byłabym bardzo szczęśliwa, gdybyś miała jeszcze jakieś pomysły. Nie oszukujmy się ale wszystko opisujesz fantastycznie i byłaby to wielka szkoda gdyby napis KONIEC na tym blogu był końcem twojej kariery blogerki- Dramione
    Diabełek :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie kończę kariery z co najmniej dwóch porodów:
      1. Za bardzo kocham pisać. Nie wyobrażam sobie, co bym miała robić w wolnym czasie jak nie to, chyba bym się zanudziła :)
      2. W ciągu tego niecałego roku pokochałam was wszystkich moi drodzy czytelnicy i gwarantuje wam, że tak szybko się mnie z bloggera nie pozbędziecie :D

      Usuń
    2. No ne powiem, że poprwawiłaś mi ta informacją humor. Sama chce rozpocząć przygodę z Dramione i szczerze już coś tam zaczęłam pisać w zeszycie ale narazoe nie mam czasu. Może w wakacje... zobaczy się. Nie mogę doczekać sie kolejnego autorstwa z twojej strony
      Pozdrawiam i dziekuje za odpowiedź
      Diabełek♥

      Usuń
  32. dobrze, że koniect tragedii! ;) lubie to Dramione i byłoby mi smutno gdyby się źle zakończyło. licze na cukierkowe zakonczenie ;*

    OdpowiedzUsuń
  33. Super rozdział, bardzo podoba mi się sposób w jaki opisujesz uczucia. Cały rozdział jest przepełniony emocjami. Cieszę się, że Blaise próbuje coś zrobić i wydaje się, że ma jakiś plan, który mam nadzieję, że wypali. Pozdrawiam i życzę dużo weny :D
    Lumos <3

    OdpowiedzUsuń
  34. Jestem załamana takim obrotem spraw.. No, ale przynajmniej wyrzucił Greengrass ze swojej sypialni.
    Serce się kraje... Ale mówisz, że niedługo wszystko zacznie się prostować, a więc czekam na ten moment :)
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  35. Strasznie smutny rozdział, chciało mi się płakać. Mam nadzieje, że się niedługo wszystko wyprostuje. Oczywiście rozdział jest boski:)
    Czekam na NN
    Całuski, Ala

    OdpowiedzUsuń
  36. Ech! Jak ja nienawidze takich smutnych rozdzialow! Dobrze że zacznie sie prostowac bo mam uz dosc tej tragedii. Mimo to rozdzial udany.
    Pizdrawiam i z niecierpliwoscią czekam na nastepny rozdzial!
    Czarna Róża

    OdpowiedzUsuń
  37. Draco i Dafne?
    O fujj..
    Szkoda mi Miony. biedaczaka straciła rodziców, a Draco ją jeszcze nie świadomie dobija coraz bardziej
    Zyczę weny.
    Ever
    http://dramione-milosc-bez-konca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  38. Rozdział tak samo smutny jak poprzedni, mimo to świetny. Szkoda, że Draco tak postępuje, naprawdę mógł to inaczej rozegrać, no ale trudno - stało się.
    Mam jednak cichą nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży, że Hermiona wybaczy Draconowi i, że będzie piękny happy end! :)
    Zapraszam: http://dramione-way-to-your-heart.blogspot.com/

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  39. nieeeeeeeee!
    Wyję, przez Ciebie!
    Oni mają być razem:(

    -Natalia..

    OdpowiedzUsuń
  40. Świetny. Perfekcyjnie oddajesz ich przeżycia, emocje oraz punkty widzenia. Zachowanie Dracona jest okropne, ale... myślę, że w jakimś stopniu potrafię to zrozumieć.
    Czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że będzie weselszy.

    OdpowiedzUsuń
  41. Szkoda ze Draco posunąl sie do calowania Greengrass >_<
    Mam nadzieje ze wszystko sobie wyjasnia.
    Weny /Mei

    OdpowiedzUsuń
  42. Boże jak to się wszystko pokomplikowało. Draco jest niemożliwy czy on w ogóle nie myśli przecież w takim tempie to Hermiona się zabije !!! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział
    Little Monster

    OdpowiedzUsuń
  43. Następny smutny rozdział... Trzymam Cię za słowo, że następne będą choć troche weselsze...
    Draco zachowuje się coraz gorzej, najpierw to zerwanie a teraz Dafnee??? O masakra.
    Przynajmniej Diabeł zachował się jak należy i wygranął Malfoy`owi co i jak.
    Podoba mi się też zachowanie Harrego, bo widać, że się o Mionkę martwi.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  44. Jak ty cholero mogłaś zrobić coś takiego?!
    O boże, ale się pokąplikowało. :(
    Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  45. Tak na początek; niech ta pierdolona szmata Greengrass odpierdoli się łaskawie od Draco, bo mnie rozniesie! A tak po za tym, to przecudowny rozdział, kochana. Chociaż mówiąc szczerze, miałam ochotę Cię udusić przy tym jak Hermiona płakała, a później jeszcze, gdy ten głupi Draco (na tą chwilę jest głupi) pocałował tą wywłokę, którą właśnie w swojej mega rozwiniętej wyobraźnią głowie torturuje Cruciatusem i Sectumsemprą - hahah wiem, że jestem psychiczna, cóż c: Wiedz, że mimo to kocham Cię i dzielnie czekam na kolejny rozdział, no a teraz.. CZESĆ! <3

    OdpowiedzUsuń
  46. Mam nadzieje ze juz niedlugo pojawi sie kolejny rozdzial, nie moge sie doczekac i zycze wiele pomyslow i pochwalam to w jaki spodob opisujesz to wszystko ... ;)

    OdpowiedzUsuń
  47. Dobrze,że limit tragedii się już kończy :) Super rozdział. Życzę weny i czekam nn Z.

    OdpowiedzUsuń
  48. Bardzo fajny blog. Chciałąbym cię też zaprosić na mojego bloga, jednak ostrzegam cię nie jest on tematyce dramione http://czas-rozmowy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  49. To takie okropne.. :( Why Draco?! Why? >:( Dobrze przedstawiasz emocje.. nawet sie wzruszylam. Pisz dalej :0
    P.J.M

    OdpowiedzUsuń
  50. uuu rozdzialik :)
    A Love jak zwykle spuzniona ...
    Ale juz przeczytalam i bardzo mi sie podoba...
    Pozdrawiam Love i naturalnie zapraszam do mnie na nowy rozdzialik
    pomysl-na-bloga.blogspot.com
    i tak na nudę
    ludzie-sa-dobrzy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  51. Jezu Zabije Draconaaa , jak on może ?!?!?!?!??!?!??!?!
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  52. Kończy mi się zapas łez na najbliższy rok <3 :(

    OdpowiedzUsuń
  53. Merlinie... Przez ciebie płaczę.... Jesteś zajebista !!!!!!!!!!!!!! 😍😘❤👄💘💙💚💛💜💋 Kocham *♡*

    OdpowiedzUsuń
  54. Wampirzyca \ Kosogłos29 marca 2016 17:58

    Potrafisz wywołać nie małe emocję !
    ��������������

    OdpowiedzUsuń
  55. "Przynajmniej" nie "bynajmniej", "ze wściekłości" nie "z", "możnaby" razem, "ze szlamą" nie z "z", "ignorując" nie "ignorują".
    Nie wiem czemu, ale końcówka dała mi jakąś nadzieję..może się mylę,...ale jakoś tak..nie wiem..zobaczymy co będzie dalej..
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń