Nastał ranek, Hermiona nadal smacznie spała,
póki promienie słońca nie zaczęły padać na jej twarzy. Powoli otworzyła oczy,
przeciągając się niczym kotka. Na jej twarzy pojawił się błogi uśmiech, gdy
przypomniała sobie ubiegły wieczór. Zaniepokoiła się jednak, gdy położyła rękę
po drugiej stronie materaca i nie poczuła tam ciała swojego ukochanego.
Przekręciła głowę i istotnie tam go nie było, ale zauważyła co innego. Na
poduszce leżała herbaciana róża i mały liścik.
Przepraszam, że mnie
przy Tobie teraz nie ma,
ale Mia uparła się,
żeby iść do miasta po prezenty dla rodziców.
Tak słodko spałaś, że
nie miałem sumienie Cię budzić.
Zamów sobie śniadanie,
a my powinniśmy wrócić na obiad.
Twój Draco
PS:
Kocham Cię.
Hermiona uśmiechnęła się pod nosem,
sięgając po róże. Malfoy był facetem, o którym zawsze marzyła. Jak to się
stało, że nie zauważyła tego wcześniej? No ale cóż, lepiej późno niż wcale.
Leżała tak jeszcze chwilę, wpatrując się w
sufit i rozpamiętując wczorajszy dzień, gdy nagle jej rozmyślania przerwał dźwięk
telefonu. Sięgnęła po swoją komórkę i spojrzała na wyświetla. Spodziewała się,
że to Draco, ale ujrzała numer, którego nigdy wcześniej nie widziała.
- Halo?
Powiedziała, odbierając telefon.
- Czy rozmawiam z Hermioną Granger?
Zapytał kobiecy głos, który skądś
kojarzyła, ale nie miała pojęcia skąd.
- Tak, o co chodzi i z kim mam przyjemność?
- Ty się jeszcze pytasz?!
- Nie rozumiem.
- Jakim prawem wyjeżdżasz z MOIM chłopakiem
na jakieś cholerne wakacje, Merlin jeden wie gdzie?!
Hermionę zatkało. Nie, to przecież nie
możliwe. Malfoy mówił, że nie ma nikogo.
- To jakaś pomyłka. Ja nie wiem, o czym
pani mówi.
- Doskonale wiesz suko! Uwiodłaś mojego
faceta i wywiozłaś niewiadomo gdzie! Co ty myślisz, że ja tak po prostu pozwolę
go sobie odebrać?! Niedoczekanie!
- Przepraszam bardzo, ale o kim pani mówi?
Musiała się upewnić, choćby prawda miała
być najgorsza.
- To chyba oczywiste, że o Draconie Malfoyu
kretynko! Nie wiem coś ty mu zrobiła, ale on należy do mnie i dobrze ci radzę
daj mu święty spokój! Zapamiętaj sobie, z Astorią Greengrass się nie zadziera!
Po tych słowach arystokrata rozłączyła się,
ale Hermiona nadal trzymała telefon przy uchu. Była w szoku, który stopniowo
zaczął przemieniać się w rozpacz. Okłamała ją, wykorzystał i okłamał. Mówił, że
kocha, a w Anglii ma inną. Jak ona mogła być tak naiwna? Znała go tyle lat,
przecież to było oczywiste, że jego intencje nie są szczere. Ona była dla niego
tylko zabawką, głupią panienką, która nie ma żadnego znaczenia. Łzy same zaczęły
spływać po jej policzkach, a serce po raz kolejny pękło na jeszcze mniejsze
kawałki. Czy nie nauczyła się już, że mężczyzną nie można ufać? Przecież
dostała nauczkę i po raz drugi popełniła ten sam błąd - zaufała. Starała się
opanować, ale jedynym efektem było to, że z jej gardła wyrwał się gorzki
szloch. Ukryła twarz w dłoniach, pozwalając łzom płynąć. Jeszcze wczoraj była
najszczęśliwszą kobietą na świecie, a teraz? Po raz kolejny dostała nauczkę.
Siedziała tak płacząc, lecz nagle zerwała
się na równe nogi. Przecież Malfoy tu niedługo wróci. Ostatnie czego chciała to
się z nim zobaczyć i wsłuchiwać pozbawionych krztyny prawdy wyjaśnień. Pobiegła
do garderoby i zaczęła pospiesznie pakować rzeczy. Dzięki magii po chwili była
gotowa. Już miała wychodzić, ale zatrzymała się w progu i wróciła do pokoju,
aby napisać krótki liścik. Łzy przez cały czas spływały po jej policzkach,
mocząc pergamin, ale kompletnie się tym nie przejmowała. Złożyła papier, na
wierzchu napisała Draco Malfoy i położyła go na poduszce. Po raz ostatni spojrzała
na pokój, po czym ze złamanym sercem opuściła go, pragnąc zapomnieć o
wszystkim, co tu przeżyła.
*****
- Mia, możemy już wracać do cioci?
Zapytał Draco koło 13, gdy miał już
serdecznie dość łażenia po mieście. Nie wiedział skąd ta mała ma tyle siły na
chodzenie po tych wszystkich sklepach. Najbardziej jednak śpieszyło mu się do
hotelu, ponieważ już tęsknił za Hermioną. Nie widzieli się raptem parę godzin,
a on wariował. W końcu była jego i chciał się nią nacieszyć. Tyle lat czekał na
ten dzień, aż los się do niego uśmiechnął.
- Tak wracajmy, chcę naleśniki.
Oznajmiała dziewczynka, klaszcząc w dłonie.
Draco zaśmiał się tylko, po czym oboje skierowali się w stronę hotelu, który na
szczęście był niedaleko. Gdy weszli do holu „Marina Cupido” Mia nagle pisnęła, wyrywając rączkę w uścisku Dracona.
- Mamusia, tatuś!
Nim blondyn się obejrzał mała już była w
objęciach swoich rodziców. Trochę się zdziwił widokiem Zabinich, ale również do
nich podszedł.
- Witaj Smok, widzę, że żyjesz, więc wyjazd
można uznać za udany.
Przywitał się Blaise, podając przyjacielowi
rękę.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo, ale tak
właściwie to, co wy tu robicie?
- Moja matka czuje się już o wiele lepiej,
a poza tym stęskniliśmy się za naszą księżniczką.
Mówiąc to porwał w ramiona Mię, podrzucając
ją do góry. Mała śmiała się, zwracając na siebie uwagę wszystkich obecnych w
holu.
- Draco, a gdzie jest Miona?
Zapytała Pansy, witając się z blondynem.
- W pokoju. Wasz mały potworek uparła się
rano, żeby iść do miasto, a Hermiona spała, więc jej nie budziłem.
Małżeństwo nagle spoważniało i spojrzało po
sobie, co wcale nie spodobało się Draconowi.
- Pytaliśmy w recepcji i powiedzieli nam,
że nikogo nie ma.
- To niemożliwe Diabeł, przecież mówię ci,
że zostawiłem ją tam rano.
Malfoy nawet nie brał pod uwagę, że ta
dwójka może mieć rację. Przecież to było niedorzeczne, gdzie niby Granger
miałaby pójść? Poza tym zadzwoniłaby do niego. Nie, to zdecydowanie musiała być
jakaś pomyłka. Pomimo swoich przekonać bardzo szybko udał się na drugie piętro,
aby mieć stu procentową pewność. Gdy znalazł się przy drzwiach nacisnął na
klamkę, ale ta nie ustąpiła.
- Hermiona, otwórz to my.
Zapukał, licząc na odpowiedź, jednak nic
takiego nie nastąpiło. Teraz naprawdę zaczął się niepokoić. Wyciągną różdżkę i
za pomocą jednego zaklęcia otworzył zamek. Wszedł do środka i rozejrzał się po
pokoju. Poza niezaścielanym łóżkiem wszystko było w najlepszym porządku.
- Granger, jesteś tu?
Zapytał, zaglądając do łazienki, ale i tam
jej nie zastał. Wszedł do garderoby i wtedy to zobaczył. Wszędzie panował
niezły bałagan, a rzeczy Hermiony zniknęły.
- Co tu się kurwa dzieje?
Szepnął sam do siebie i wrócił do sypialni.
Nie, to wszystko musiało być jakimś mało śmiesznym żartem. Pospiesznie wyciągnął
telefon i wybrał numer do szatynki.
- Wyzywany abonent ma wyłączony telefon
lub…
- Kurwa!
Z trudem powstrzymał się przed rozbicie
aparatu o ziemie. Czuł jak ogarnia go panika. Co się mogło stać?
- Smoku, co się dzieje?
W tym momencie w sypialni pojawili się
państwo Zabinie z córką. Diabeł spojrzał na kumpla i przyjrzał mu się uważnie.
Coś było nie tak i to bardzo.
- Nie ma jej rzecz i nie odbiera telefonu.
Zabini już miał coś odpowiedzieć, gdy głos
zabrała jego córeczka.
- Wujku, tu jest jakaś karteczka.
Draco natychmiast odwrócił się w stronę
chrześnicy, która siedziała na łóżku, w którym jeszcze niedawno spał razem z
Granger. Myślał, że to ten sam liścik, który zostawił Hermionie rano, ale jak
się okazało na tym pergaminie było jego imię i nazwisko. Pospiesznie rozłożył
list i zaczął czytać.
Sama nie wiem, dlaczego
to piszę, no ale trudno. Nie wiem, po co Ci to wszystko było, dla zabawy, żeby
mnie upokorzyć, zadać ból? Tak, czy siak udało Ci się. Przez jedną chwilę
myślałam, że naprawdę jesteś inny, ale jak widać nie jestem taka mądra za jaką
mnie mają skoro w to uwierzyłam. Wiesz, co jest najgorsze? Że ty zabawiłeś się
mną jak jakąś szmatą, a ja głupia naprawdę zaczęłam coś do Ciebie czuć. Po raz
kolejny popełniłam ten sam błąd, zaufałam mężczyźnie. Mam nadzieję, że już nigdy
więcej Cię nie zobaczę. Chcę zapomnieć, że istniej ktoś taki jak Draco Malfoy.
Hermiona
Ps: Pozdrów Astorie i wracaj do niej, bo
zaczyna się martwić.
Draco patrzył na list, nie mogąc uwierzyć w
to, co czyta. Co on takiego zrobił? Czym ją skrzywdził? Dlaczego nie chce go
znać? A, co najważniejsze, o co do cholery jej chodzi z jakąś Astorią? Przecież
zaledwie parę godzin temu wszystko było w porządku. Udało mu się ją przekonać,
że nie jest taki, za jakiego go uważa, że mu na niej zależy, że ją kocha…
- Draco, co się stało?
Zapytała ostrożnie Pansy, widząc, że jej
przyjaciel jest na granicy wybuchu. Blondyna bez słowa podał jej liścik, a ona
i Blaise natychmiast go przeczytali.
- Możesz nam wyjaśnić, co tu zaszło i, co
cię u licha łączy z Greengrass?
Zapytała zszokowana, ale i nieco zła Pan.
Jeżeli Smok naprawdę skrzywdził jej przyjaciółkę, która i tak wiele już
przeszła, to nie chciałaby być w jego skórze. Draco, który od dłuższej chwili
wpatrywał się w okno na słowa pani Zabini gwałtownie odwrócił się w jej stronę.
- Co ma do tego Greengrass?
- Nie rób z siebie idioty stary. Astoria
Greengrass, Ślizgonka dwa lata młodsza od nas, która uganiała się za tobą w
szkole.
Tym razem głos zabrał Diabeł, ale Draco drugiej
połowy wypowiedzi już nie słuchał. Jego mózg zaczął pracować na najwyższych
obrotach, łącząc ze sobą fakty. Astorie znał doskonale. Ta dziewczyna zatruwała
mu życie swoimi nieudolnymi próbami zdobycia go. Z tą kobietą łączyły go tylko
interesy, gdyż firma jej ojca, w której ona pracowała zajmowała się
marketingiem jego przedsiębiorstwa. Jasno dał zarówno jej, jak i panu
Greengrassowi do zrozumienia, że nie ma zamiaru poślubić jego córki, ale jak
widać nie pomogło. Był niemal pewny, że to co się stało jest winą Astorii.
Jeszcze nie wiedział, czym konkretnie zawiniła, ale to była tylko kwestia
czasu.
- Co ty robisz?
Zapytał Blaise, gdy jego kumpel nagle
pobiegł do garderoby i zaczął na oślep wrzucać swoje rzeczy do walizki. Nie
miał zamiaru tracić czasu. Natychmiast musiał wrócić do Londynu.
- Lecę odzyskać kobietę mojego życia, więc
życzcie mi szczęścia.
Gdy zdołał wszystko upchać do walizki szybko
ją zamknął i nie żegnając się nawet z rodziną Zabinich wybiegł z pokoju.
*****
- Jak to nie ma miejsc?!
Wściekły Draco stał właśnie przy kasach
biletowych, usiłując kupić bilet do Londynu. Był na granicy wytrzymałości
psychicznej, a jakaś durna baba będzie mu mówić, że nie ma miejsc?!
- Przykro mi, ale samolot startuje za 20
minut, a wszystkie bilety zostały wyprzedane. Najbliższy lot do Londynu jest za
8 godzin.
- Czy pani sobie ze mnie jaja robi?!
- Proszę się nie unosić. Nie mam wpływu na
częstotliwość lotów, więc proszę bez zbędnych dyskusji zaczekać lub opuścić
teren lotniska.
Malfoy przymknął oczy, zwalczając w sobie
chęć mordu na pracownikach tego cholernego lotniska. Czuł, że los naprawdę się
na niego uwziął. Ale co miał teraz zrobić? Przecież nie ukradnie samolotu i nie
poleci do Londynu. „Chociaż w sumie, jakby tak…” „Nawet o tym nie myśl
kretynie! Po pierwsze nie umiesz tym latać, a po drugie martwy na pewno nic nie
zrobisz!” Jego głos rozsądku wygrał i nim myśl o kradzieży samolotu zdążyła w
pełni się uformować odsunął ją do siebie. Zamiast tego wziął głęboki wdech i
ponownie zwrócił się do pracownicy lotniska.
- Dobrze, w takim razie poproszę jeden
bilet na ten lot za 8 godzin, w pierwszej klasie.
- Oczywiście, płaci pan gotówką, czy kartą?
- Kartą.
*****
Czas dłużył mu się niemiłosiernie. Nie
opuszczał lotniska nawet na krok. Co najwyżej chodził do bufetu po coś do
jedzenia lub do toalety, dlatego teraz, gdy w końcu siedział w samolocie, który
lada moment miał ruszać czuł minimalną ulgę. Wraca do Londynu, gdzie wszystko
naprostuje. W tym przypadku dla niego pojęcie porażki nie istniało. Choćby miał
poruszyć niebo i ziemie odzyska Granger. Wiedział jednak, że najpierw czeka go
wizyta u tej stukniętej Greengrass. Na samą myśl o tej kobiecie robiło mu się
niedobrze, a potęgowała to świadomość, że ta idiotka skrzywdziła Hermionę. Wiedział,
że jej tego nie podaruje. Granger była dla niego całym światem i nie miał
zamiaru tak po prostu pozwolić jej odejść. Kochał ją ponad życie, a poza tym
był Malfoyem i zawsze dostawał to, czego chciał.
Gdy samolot w końcu wylądował zegary
wskazywały godzinę 1 w nocy. Zdawał sobie sprawę, że o tej porze nic nie
zdziała, więc po opuszczeniu lotniska w Londynie teleportował się do swojego
mieszkania. Prawdę powiedziawszy nie tęsknił za nim ani trochę. Tu był sam,
nikt na niego nie czekał, nikt nie cieszył się z jego powrotu. Zostawił walizkę
w salonie i udał się do kuchni. Ze srebrnej lodówki wyciągnął butelkę wina i po
otworzeniu jej, nie trudząc się szukaniem kieliszka, pociągnął z gwinta. W tym
jednak momencie nawet alkohol nie przyniósł mu ukojenia. Zrezygnowany odłożył wino
na swoje miejsce i udał się do łazienki. Rozebrał się do naga i wszedł pod
prysznic, po czym puścił zimną wodę. To choć w minimalnym stopniu odwróciło
jego uwagę od myśli kłębiących się w jego głowie. Stał tak, póki jego ciało nie
było zdrętwiałe z powodu zimna. Wytarł się ręcznikiem i po okręceniu go sobie
wokół bioder udał się do sypialni. Tam od razu opadł na łóżku, ukrywając twarz
w dłoniach. Czemu to wszystko musiało być tak skomplikowane? Dopiero co zdobył
kobietę, która kochał, a los już chciał mu ją odebrać?
- Niedoczekanie.
*****
Tej nocy nie zmrużył oka, ale pomimo to nie
czuł zmęczenia. Przepełniała go determinacja, która dawała mu siłę. Choć teraz,
gdy wszedł klatką schodową do apartamentu Astorii chyba bardziej przydałby mu
się spokój. Kontakty z tą kobietą zwykle ograniczał do minimum, ale teraz
niestety musiał się przełamać. Robił to
dla Granger, która była tego warta.
Gdy stanął przed odpowiednimi drzwiami wziął
głęboki wdech i zadzwonił. Powtarzał sobie, że musi zachować spokój i nie dać
się ponieść emocją, ale gdy tylko drzwi się otworzyły, a w nich stanęła Astoria
wszystko szlag trafił.
- Draco! Jak miło cię widzieć.
Pisnęła uradowana, a jej oczy zaczęły
błyszczeć.
- Daruj sobie.
Warknął blondyn i nie czekając na
zaproszenie wszedł do mieszkania, co w sumie byłej Ślizgonce ani trochę nie
przeszkadzało.
- Co cię do mnie sprowadza?
Zapytała słodko, prowadząc go do salonu. Z
rozmysłem szła przodem, zalotnie kręcąc biodrami, co na wielu mężczyznach
zapewne zrobiłoby niemałe wrażenie, szczególnie, że miała na sobie tylko kusy
szlafroczek. Draco jednak był niewzruszony, dla niego istniał tylko Hermiona, a
poza tym Astorię miał ochotę udusić gołymi rękami.
- Daruj sobie i od razu powiedz, co
zrobiłaś Granger, że nie chce mnie znać?
Nie zamierzał bawić się w podchody. Jego
interesowały tylko konkrety.
Astoria na te słowa nieco się spięła, ale
za wszelką cenę starała się nie dać po sobie poznać, że ją to ruszyło.
- Nie mam pojęcie, o czym mówisz skarbi. Ja
nie mam nic wspólnego z tą szlamą.
- Obraź ją jeszcze raz, a w Mungu nie będą
mieli co składać.
Wysyczał przez zaciśnięte zęby, a po
plecach kobiety przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Przed nią stał naprawdę
wściekły Malfoy, który w tym momencie wydawał się być zdolny do wszystkiego.
- Ale ja…
- Jeśli znowu masz zamiar skłamać to dobrze
ci radzę zamilcz i zastanów się dwa razy zanim coś powiesz. Ostrzegam cię, że nie
wyjdę stąd póki nie poznam prawdy, nawet jeśli miałbym na ciebie rzucić
Imperiusa.
Astoria straciła całą pewność siebie, a
teraz wręcz się bała. Draco był wściekły i, co gorsza na nią. Często był
niemiły, ale teraz w jego oczach widziała czystą pogardę, a co najważniejsze,
że mówi prawdę. Wahała się jeszcze tylko przez chwilę, aż w końcu zaczęła
mówić.
- Rozmawiałam z nią wczoraj przez telefon…
- O czym?
- To nic ważnego…
- Greengrass, nie drażnij mnie jeszcze
bardziej, bo moja cierpliwość się kończy! Pytam po raz ostatni, co jej
nagadałaś?!
Kobiet zadrżała słysząc podniesiony głos
blondyna. Jak widać próby wymigania się do szczegółowych zeznań były daremne.
- Powiedziałam, że ma się o ciebie oczepić
i, że nie pozwolę jej sobie ciebie odebrać.
Wyrzuciła z siebie na jednym wydechu, a
Dracona szlag trafił. Teraz to on się nie dziwił, że Granger nie chce go znać,
jak ta wariatka nagadała jej Merlin jeden wie czego.
- Co ci odbiło kobieto?! My nigdy nie
byliśmy i nie będziemy razem, kiedy to w końcu do ciebie dotrze?!
- Ona myśli inaczej.
Szepnęła cicho, ale Draco i tak ją
usłyszał. Stała przed nim kuląc się w sobie i najwidoczniej usiłując go
zmiękczyć, ale to było na nic. Blondyn kipiał z wściekłości i gdyby nie to, że
nie bił kobiet te kretynka już dawno byłaby w drodze do Munga
- Ubieraj się i wychodzimy.
Powiedział nagle Smok, czym zaskoczył młodą
kobietę. Spojrzała na niego zdziwiona, co zdenerwowało go jeszcze bardziej.
- Nie gap się na mnie, tylko wskakuj w
jakieś szmaty i idziemy odkręcić to, co spieprzyłaś!
*****
Hermiona rozsiadała się wygodnie na swojej
bezowej kanapie, po czym nakryła się bordowym kocem. Sięgnęła po wcześniej
zaparzoną kawę i upiła mały łyk, delektując się jej smakiem. Niby dzień jako co
dzień, ale wystarczyło na nią spojrzeć, aby wiedzieć, że tak nie jest.
Zaczerwienione i podpuchnięte oczy świadczyły o tym, że całą noc przepłakała.
Gdy tylko uciekała z hotelu cudem udało jej się złapać samolot do Londynu,
dzięki czemu popołudniu była już w swoim mieszkaniu. Poczuła wtedy lekką ulgę,
ale było to tylko chwilowe, gdyż zaraz przypomniała sobie o tym, co zaszło w
Hiszpanii. Nie mogła uwierzyć, że dała się tak łatwo złapać Malfoyowi. Wystarczyły
niecałe dwa tygodnie, aby ją w sobie rozkochał, niemal jak w jakiejś cholernej
komedii romantyczniej z tą różnicą, że to nie było miejsca na happy end. Co z
tego, że go pokochała, skoro potraktował ją jak szmatę, spotykając się z inną? Co
z tego, że przy nim po raz pierwszy od bardzo dawna czuła się bezpiecznie?
Zawiódł jej zaufanie, a tego nie dało się tak po prostu wrócić. Zbyt dotkliwie
została skrzywdzona przez los, aby teraz ufać byle komu. Raz już dostała od
życia w kość właśnie z powodu faceta, więc dlaczego zdecydowała się na coś
takiego po raz drugi? Odpowiedz była prosta, pomimo całej swojej inteligencji
była naiwna. Wierzyła, że każdy się zmienia i zasługuje na drugą szansę, ale
jak widać nie. Tylko dlaczego musiała się o tym przekonać dopiero, gdy
pokochała tego cholernego dupka? Nie chciała znowu płakać, ale łzy same zaczęły
płynąco po jej policzkach. Już zapomniała jak bardzo boli złamane serce,
chociaż nie, tym razem było o wiele gorzej. Nie wiedziała, jak to możliwe, ale
Draco w bardzo krótkim czasie stał się dla niej ważniejszy niż Ron kiedyś, co
ani trochę jej nie pomagało. Malfoya już nie było w jej życiu i musiała się z
tym pogodzić. Z nim, czy bez da sobie radę. Nie takie rzeczy przechodziła. Poboli
i przestanie. To nie pierwszy facet, który potraktował ją w ten sposób. „To
dlaczego płaczesz kretynko?”, warknęła jej podświadomość, nie pomagając się
opanować. Płakała, ponieważ cierpiała i tęskniła. Była tylko człowiekiem, więc
miała prawo do słabości, którą w jej przypadku stał się Malfoy.
- Opanuj się i zapomnij o tym dupku. Żyłam
bez niego tyle czasu, to czemu teraz miałabym nie dać rady?
Zapewniała sama siebie, co wcale nie przeszkadzało
jej łzom nadal płynąć. Mogła sobie wmawiać, co chciała, ale serca nie oszuka i
to było najgorsze.
Siedziała tak, popijając kawę, gdy nagle
usłyszała dzwonek do drzwi. Zdziwiła się nieco, ale i tak nie zamierzała otwierać.
Wszelkie wizyty były jej teraz zbędne, przynajmniej póki nie stania na nogi.
Dlatego też nadal siedziała na kanapie, usilnie ignorując coraz bardziej
natarczywy dźwięk dzwonka.
- Cholera jasna!
Krzyknęła po pięciu minutach, gdy
nieproszony gość nie odpuszczał. Odłożyła niedopitą kawę i zrzuciwszy z siebie
koc skierowała się w stronę drzwi, nie zważając na swój co najmniej kiepski
wygląd. Na patrząc nawet kto to, otworzyła drzwi, a gdy tylko to zrobiła
natychmiast chciała je zamknąć, co gość skutecznie jej uniemożliwił, wkładając
pomiędzy nie nogę. Hermiona z przerażeniem spojrzała na Dracona Malfoya, który
uśmiechał się do niej w ten swój firmowy sposób. Jak on w ogóle miał czelność
się tu zjawić, po tym wszystkim co jej zrobił?
- Wynoś się stąd.
Warknęła, napierając na drzwi, co niewiele
jej dało, gdyż blondyn ani myślał spełnić jej prośby.
- Ciebie też miło widzieć Granger, ale na
grzeczności przyjdzie czas później.
Mówiąc to bez większego trudu otworzył
drzwi, ignorując mordercze spojrzenie Gryfonki. Ta już miała na niego nawrzeszczeć,
gdy jej wzrok padł na stojącą za nim kobietę. Od razu ją poznała i poczuła się
jakby ktoś dał jej w twarz. Czy naprawdę chciał ją upokorzyć, aż tak bardzo
przychodząc ze swoją dziewczyną? Wiele się po nim spodziewała, ale nie tego. Jak
widać pomyliła się po raz kolejny.
- Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?
Zapytała tym razem łamiącym się głosem. To,
co się teraz działo przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Nawet w
najczarniejszych scenariuszach nie przewidziałaby takiego bólu i upokorzenia.
- Porozmawiać.
- Nie mamy o czym.
- Owszem, mamy.
- Nie no jasne wchodźcie, rozgośćcie się, a
ja zrobię kawę, przyniosę ciasteczka i powspominamy sobie stare czasy!
Powoli ogarniała ją wściekłość i Draco
doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale nie mógł teraz odpuścić. Choćby musiał
ją związać i zakneblować to powie, co ma powiedzieć.
- Nie, mi raczej chodzi o list, który mi
zostawiłaś.
- Chyba wyraziłam się jasno, pisząc, że nie
chcę cię więcej widzieć.
- Owszem, ale ty nie znasz prawdy.
- Daruj sobie teksty typu „to nie tak jak
myśli kochanie”. Nie wierzę ci, rozumiesz?! Nie możesz mnie po prostu zostawić
w spokoju?!
- Nie.
- Powiedziałam ci już, żebyś się stąd
wynosił, ty i twoja panienka!
- Chciałem po dobroci, ale skoro nie.
Szatynka nie zdążyła nawet mrugnąć, gdy jej
nogi oderwały się od podłoża, a ona sama została przerzucona przez ramię
Dracona. Rezultatu nie przynosiły piski, wyrywanie się, czy też bicie go.
Wiedział, że igra z ogniem, ale raz się żyje.
- Greengrass, zamknij drzwi i za mną.
Rozkazał Draco kobiecie, która czuła się co
najmniej głupio. Oglądanie kłótni jej ukochanego z jego wybranka nie było wcale
przyjemne, a tym bardziej fakt, że on pomimo tych wszystkich fochów i trudności
nadal o nią zabiega, gdy tymczasem jej zaloty ma w głębokim poważaniu. Bolało i
to nawet bardzo, ale wiedziała, że jest na straconej pozycji. Bez słowa
wykonała polecenie i poszła za niosącym wrzeszczącą Hermionę blondynem.
- Ty cholerny gnomie! Postaw mnie w tej
chwili! Ciebie powinno się zamknąć na w Mungu! Puść mnie do cholery!
Była tak oburzona, że jej policzki zmieniły
kolor na purpurowy. Bezczelność tego idioty nie znała granic, a utwierdziła się
w tym jeszcze bardziej, gdy po znalezieniu się w salonie bezceremonialnie
rzucił ją na kanapę.
- No to teraz siedź i słuchaj, a jak nie to
cię spetryfikuje.
- Nie będziesz mi rozkazywał!
- To zawrzyjmy układ…
- Z tobą?! W życiu!
- Daj mi pięć minut, podczas których
będziesz milczeć, a potem jeśli tylko będziesz chciała zniknę raz na zawsze.
Hermiona już miała zacząć swoją tyradę, ale
coś ją powstrzymało. Pięć minut to chyba nie tak wiele, a potem będzie mogła
raz na zawsze pozbyć się tego gada i spróbować o nim zapomnieć. Bardzo
niechętnie skinęła głową, na co Draco uśmiechnął się triumfalnie.
- To teraz Greengrass wyjaśnisz Hermionie
to nieporozumienie i uprzedzam, nawet nie próbuj kłamać, bo gorzko tego
pożałujesz.
Łagodny ton, którym blondyn zwracał się do
panny Granger zniknął, a zastąpił go nadzwyczaj ostry i groźni. Nie dla
wszystkich posiadał tyle serca i cierpliwości co do Granger. Ona była jego
oczkiem w głowie, ale reszta świata nie zasługiwała na żadną taryfę ulgową.
Astoria przełknęła głośno ślinę, zbierając
się w sobie. Nawet nie myślała o wymiganiu się od odpowiedzi. Pojęła, że
przegrała i nic tego nie zmieni. Poza tym, wolała się nie narażać na jeszcze
większy gniew Dracona.
- Wszystko, co powiedziałam ci wczoraj
przez telefon było kłamstwem. Byłam zazdrosna o Dracona, gdy się dowiedziałam,
że razem wyjechaliście na wakacje, dlatego wymyśliłam tę historyjkę, żeby was
skłócić. My nigdy nie byliśmy razem, a Draco nie zwracał na mnie uwagi. Dotarło
do mnie w końcu, że to ty cały czas siedziałaś mu w głowie. Popełniłam błąd i…
przepraszam.
Smok, chyba po raz pierwszy widział tak
naprawdę skruszoną Greengrass. Zawsze postrzegał ją jako skończoną idiotkę, ale
jak widać była na tyle rozumna, aby pojąć, że musi się wycofać. Nie zmieniało
to oczywiście faktu, że gdyby tylko mógł rozszarpałby ją na kawałki za to, co
zrobiła Granger. Widok jej zaczerwienionych oczu, gdy tu weszli był dla niego
niczym cios w twarz. Płakała z jego powodu przez głupotę Greengrass. Czegoś
takiego na pewno nie puści jej płazem.
- Spróbuj jeszcze raz wywinąć takie numer,
a cię zniszczę, choćby nie wiem co. Trzymaj się z daleka i ode mnie i od
Granger, a teraz zjeżdża i lepiej nie pokazuj mi się na oczy.
Kobieta nie powiedziała już nic, tylko
posłusznie opuściła mieszkanie, zostawiając Malfoya i Granger samych.
- Dalej chcesz, żebym spieprzał, czy może
jednak mogę zostać?
Zapytał spokojnie Draco, przyglądając się
zszokowanej Hermionie, której myśli szalały. Jeszcze kilka minut temu miała
tego faceta za skończoną świnie, ale teraz? Przyszedł tu, pomimo jej wrzasków i
niechęci wszystko wyjaśnił i jeszcze przyprowadził tę idiotkę. Czy starałby się
tak, gdyby mu nie zależało? Gdyby chciał się nią tylko zabawić teraz by nie
walczył, tylko w spokoju dał jej odejść, pozbywając się tym samym problemu. W
jednym momencie zrobiło jej się strasznie głupio. Wczoraj postąpiła bardzo
pochopnie. Jeden telefon sprawił, że go skreśliła, zamiast zostać i wszystko
wyjaśnić. Zachowała się jak jakaś histeryczka, a nie dorosła kobieta.
- Przepraszam.
To jedyne, na co mogła się w tej chwili
zdobyć. Potraktowała go okropnie, a on i tak nie dał za wygraną.
Draco początkowo planował ją nieco pomęczyć,
ale przeszło mu bardzo szybko. Siedziała taka skruszona i roztrzęsiona, że jedyne
na co miał ochotę to mocno ją przytulić. Postanowił się jednak jeszcze chwilę
wstrzymać. Zamiast tego podszedł do kanapy na której siedziała, przykucnął
przed nią i ujął jej twarz w obie dłonie tak, aby na niego spojrzała.
- Masz pojęcie jak się bałem po
przeczytaniu tego cholernego listu, że cię stracę? Nie wiedziałem, co się
dzieje, co zrobiłem nie tak, a ciebie nigdzie nie było. Myślałem, że oszaleję.
Tyle lat czekałem, żebyś w końcu się do mnie przekonała, a tu bum, a ciebie już
nie ma. Wiem, co zrobiła ci ta ruda świnia, ale ja taki nie jestem. Przysięgam,
że przy mnie będziesz bezpieczna i szczęśliwa, ale musisz się nauczyć mi ufać.
Jesteś dla mnie jedną jedyną i kocham cię jak wariat, ale bez zaufania to nie
wyjdzie, rozumiesz?
Mówił łagodnie, patrząc jej w oczu i
kciukami gładząc po policzkach. Siedział przed nim cały jego świat, którego nie
mógł stracić. Rozumiał, że zaufanie to nie jest takie hop siup i na to
potrzebują czasu, ale on go miał. Choćby trwało to latami nie odpuści i sprawi,
że Granger zaufa mu bezgranicznie, co przy miłości jest konieczne. Ofiarując
komuś serce musimy mieć do niego zaufanie.
- Przepraszam, że w ciebie zwątpiłam. Ja
też cię kocham.
Tyle zdążyła powiedzieć, nim mocno się do
niego przytuliła. On jednak nie potrzebował słów. Ponownie mógł ją mieć przy
sobie i to było najważniejsze, bo czego potrzeba więcej, skoro trzyma się w
ramionach cały świat, który jakimś cudem ogranicza się do jednej drobnej
istotki? Mieli siebie, a poza tym do szczęścia nie było im wiele potrzeba.
Wszystko w końcu było na swoim miejscu.
*****
6 lat później…
- Mamo, mamo, ziobać!
Hermiona podniosła wzrok na swojego
trzyletniego synka Tobiasa, który od dobrej godziny wraz z jedenastoletnią Mią
budował zamek z piasku. Te wakacje ponownie spędzali w Hiszpanii, tylko tym
razem w o wiele większym gronie. Niedaleko szatynki na drugim kocu leżeli
państwo Zabini, a raczej Pansy leżała, ponieważ Blaise zabawiał ich rocznego
synka Timmy’ego. Za to obok niej siedział Draco. Nie mogła uwierzyć, że już od
sześciu lata są razem i tworzą szczęśliwą rodzinę, do której niebawem na
dołączyć maleńka Emily, kolejny owoc ich miłości.
- Jest cudowny kochanie.
Zawołała do swojego synka, który uśmiechnął
się tylko, ukazując białe ząbki i wrócił do przerwanej czynności.
- Tobias, chodź do taty, żeby się napić!
- Zalaz!
Odkrzyknął chłopiec, nawet nie patrząc na
ojca.
- Po tobie jest takie uparty i nieznośny.
Stwierdził dobitnie Draco, spoglądając na
swoją żonę. Każdego dnia dziękował Merlinowi, że ta kobieta jest przy nim i
obdarza go tak silną miłością jak on ją. Co z tego, że nie raz się kłócili i
nie zgadzali w wielu rzeczach? Nigdy nie był tak szczęśliwy jak teraz.
- Wiadomo, dostała od mamusi to, co
najlepsze.
Draco uśmiechnął się tylko i przybliżył do
żony, aby pocałować ją w czoło, po czym zniżył się nieco, kładąc rękę na jej
już dość sporym brzuchu.
- A jak się mam moja księżniczka?
Zapytał nadzwyczaj łagodnie, co wywołała na
twarzy szatynki uśmiech. Oboje nie mogli się doczekać, kiedy ta mała kruszynka
do nich dołączy, co miało nastąpić już niebawem, gdyż Hermiona była w siódmym
miesiącu ciąży.
- Chyba śpi, bo w końcu przestała się
wiercić. Ja nie wiem, skąd ona ma tyle siły, żeby w kółko mnie kopać.
- Kolejna złośnica rośnie. Ja nie wiem jak
ja z wami dwiema w domu wytrzymam.
Hermiona spojrzała oburzona na męża i
trzepnęła go trzymana książką w ramię, na co ten zaśmiała się tylko.
- Przecież wiesz, że i tak cię kocham.
Stwierdził i czule pocałował kobietę.
Choćby nie wiem, co robiła i jaka była kochał ją ponad życie i nie wyobrażał
sobie, aby mógł ją stracić. Dała mu więcej, niż ktokolwiek na tym świecie i za
to był jej wdzięczny. Stworzyli razem coś pięknego, mimo wielu przeszkód jakie
napotkali na swoje drodze. Te jednak tylko umacniały ich w przekonaniu, że
razem są w stanie pokonać cały świat i zwyciężyć wszystkie trudności. Kto by
pomyślał, że jedne wakacje tak diametralnie odmienią ich życie, dając obojgu
upragnione szczęście i miłość.
Koniec♥
Witajcie :)
Nie chciałam was już dłużej trzymać w niepewności,
więc po mały trudnościach miniaturka jest :D Ja już mówiłam ta część jest moją
ulubioną i ciekawa jestem, czy wam również przypadnie do gustu, dlatego proszę o
dzielenie się swoimi opiniami w komentarzach.
Co do kolejnej miniaturki to nie wiem kiedy się ona
ukaże. Pomysłów mam już kilka, ale jest koniec roku i nie mam aż tyle czasu na
pisanie.
Pozdrawiam A♥
Nie no chyba nie będę płakać? A jednak.. Siedzę i płaczę. To miniaturka była mega wzruszająca ^^ tak zwany wyciskacz łez. Wiedziałam, że w tek części natrafię na nagły wzrost akcji, że bo było zbyt pięknie. Kocham takiego Malfoya :*
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejną genialną miniaturkę :)
Ann
Cudownaaaaa! Więcej takich proszę! :3
OdpowiedzUsuńKK
Pierwsza! :D Chyba.:p Na poczatku powiem ze nienawidze Astorii teraz jeszcze mocniej. Glupia zołza :d I uwielbiam te wyznania Draco <3 A ta koncowka...awww ^^ A synek o imieniu Tobias...hmm wyczuwam Niezgodną? :D Czytalas?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam P.J.M
Czytałam oczywiście całą trylogię i wielbię ją całym sercem, mimo iż na samą myśl o zakończeniu chce mi się płakać...♥
UsuńPiękna miniaturka
OdpowiedzUsuń~Lena
Super super super!!!!! Genialna czesc jak i cala miniaturka wiecej takich prosze :)
OdpowiedzUsuńPiękne, naprawdę piękne zakończenie miniaturki :)
OdpowiedzUsuńTak trzymaj! :)
------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Swietne
OdpowiedzUsuńChcę więcej takich słodkich. ;D
Ever
http://dramione-milosc-bez-konca.blogspot.com/
BOSKA MINIATURKA <3
OdpowiedzUsuńCHYBA NAWET MOJA ULUBIONA CZĘŚĆ.
BOSKA PO PROSTU ♥
OBY TAK DALEJ <3
Genialne !
OdpowiedzUsuńDobrze, że skończyło się pozytywnie :) Mam nadzieję że jeszcze dodasz kolejne miniaturki, bo ta wyszła Ci cudownie :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka !
Cudowne zakończenie cudownej miniaturki. Wiesz to już ale powtórze to kolejny raz. Jesteś wspaniałą bloggerką i chyba kazdy Dramionowicz uznał twoje opowiadanie jako jedno z najlepszych.
OdpowiedzUsuńŻycze powodzenia z kolejna miniaturka.
D.
Ps. Kiedy bedzie kolejna miniaturka?
Tak jak pisałam w mowie końcowej, nie wiem, bo jest koniec roku i z czasem u mnie krucho, bo poza szkół mam jeszcze inne obowiązki. Jak skończę kolejną miniaturkę to na pewno ją dodam.
Usuńhihihihihi głupia krowa astoria :D eh wszystko co dobre kiedyś się kończy :( superrrr miniaturka czekam na więcej
OdpowiedzUsuńświetna miniaturka ;*
OdpowiedzUsuńpo telefonie Astorii już myślałam, że wszystko się spieprzy i nie będzie szczęśliwego zakończenia
ale na szczęście JEST !!! <3
szkoda, że to już koniec ;)
Pozdrawiam ;*
Boże, jestes swietna!! Niedawno skończyłam czytac tamto opowiadanie, i nie spalam po nocach bo chcialam kolejny i kolejny rozdzial :D a teraz ta miniaturka, GENIALNE!!! Nie przestawaj pisać bo jestes swietna. ^.^
OdpowiedzUsuńMmm... Tobias *.* Też lubię niezgodną. Właśnie kończę ją czytać. A co do miniaturki jest zajebista. Nie spodziewałam się tego że Astoria może być aż tak głupia i że będzie próbowała rozwalić związek Draco i Hermiony. Nie mogę doczekać się kolejnej miniaturki i nowego bloga <3 Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńTo było PIĘKNE!!!
OdpowiedzUsuńMasz rację to najlepsza część <3.
Pozdrawiam i weny życzę Tonks :*
PS Kiedy będzie rozdział na Twoim nowym blogu?
Najpóźniej wystartuję z nim w połowie wakacji, choć ten termin może jeszcze ulec zmianie. Nie planuję nic na 100%, bo jeszcze nie raz coś się może zmienić.
UsuńŚwietna miniaturka.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się jak skomplikujesz tą historię, ale tego się nie spodziewałam.
Dobrze, że wszystko sie wyjaśniło.
Bardzo sie cieszę, ze Draco i Hermiona stworzyli wspólnie szczęśliwą rodzinę.
Słodko. Mają synka i będą mieć córeczkę, a Pansy i Blaise też są szczęśliwi.
Cudowne.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Mogę napisać tylko jedno - ta część miniaturki jest świetna ;)
OdpowiedzUsuńI chyba też moja ulubiona...
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło a takie historie uwielbiam najbardziej ;)
Pozdrawiam
Słodkie ale wspaniałe dokładnie czegoś takiego potrzebowałam. Naprawdę bardzo mi się podobała ta miniaturka. :)
OdpowiedzUsuńLittle Monster
Trochę mi było żal na końcu Astorii , ale no kurde... zasłużyła sobie! Biedna Hermiona :C Uwielbiam scenę w jej mieszkaniu :) Taki zdeterminowany Draco <3 Cieszę się, że skończyło się happy endem! Nie mogę doczekać się kolejnych miniaturek i oczywiście nowego bloga :D
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i zapraszam do mnie,
http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
Cudownie i wspaniale :D
OdpowiedzUsuńW dwóch słowach mogłabym to opisać :) Bardzo mi się podoba,a akcja z Astorią była genialna :D
Takie wakacje to świetne wakacje :D
Czekam na kolejną miniaturkę :)
Pozdrawiam i weny życzę :)
Wspaniały ciąg dalszy... przez chwilę myślałam, ze nie będą razem, ale jednak ♥
OdpowiedzUsuńWeny, pozdrawiam!
Cudeńko ;)
OdpowiedzUsuńZresztą czego innego można się po Tobie spodziewać ;p
Trochę mi się żal zrobiło Astorii ,ale naważyła piwa wiec musiała je sama wypić ;d
Dobrze ,że to Happy End już myślałam ,ze go odprawi z kwitkiem ;p
pozdrawiam ;*
Genialne po prostu, nic dodać nic ująć !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tsuki <3
Nie komentowałam pozostałych części, bo czytałam je na telefonie, ale tą już dałam rade normalnie. :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobała ta miniatrurka.
Jest smutna, ale z szczęśliwym zakończeniem.
Takie jakie lubię najbardziej.
Zazdroszczę trochę Hermi i Draco, że mają już wakacje, ale już niedługo i ja będę się mogła nimi nacieszyć.
Pozdrawiam.
~Evelin.
Genialna miniaturka , zakończenie super :)
OdpowiedzUsuńSuper miniaturka, bardzo mi się podoba :D Życzę weny
OdpowiedzUsuńFantastyczna miniaturka *.* Końcówka najlepsza c: Życzę weny i czekam nn :) Z.
OdpowiedzUsuńCudowna dziewczyno, cudna!
OdpowiedzUsuńZakończenie chyba tylko mnie nie powaliło. Jest takie, jak wszystkie w końcach wszystkich Dramione. :/
Całą resztę uwielbiam.
Twoj Draco jest idealny dla Hermiony;) i do tego tak strasznie mu na niej zalezy. Notka swietna;) Czekam na kolejne;)
OdpowiedzUsuńSzkoda że to już koniec tej miniaturki, była świetna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chyba ostatnio zaniedbałam strefę bloggera ;)
OdpowiedzUsuńNo nic, lepiej późno niż wcale, nie?
Cudowna wspaniała i genialna miniaturka!
Wspaniała miniaturka ♥
OdpowiedzUsuńZdeterminowany, a później opiekuńczy Draco- pi prostu mmm ♥
Boli mnie tylko to, że Hermiona nie domyśliła się, że Greengrass kłamie.
Nie mogę doczekać się kolejnej miniaturki ♥
Kiedy i o czym będzie kolejny wpis?
OdpowiedzUsuńPisałam w mowie końcowej, że nie wiem, kiedy będzie następna miniaturka, więc polecam czytanie tego tekstu, bo tam umieszczam większość informacji.
UsuńKolejna miniaturka to najprawdopodobniej "Twarda sztuka", czasy szkolne i tyle mogę o niej powiedzieć.
Cudne, bo przesłodkie :) Ostatnio trochę zaniedbałam blogi, ale jak zobaczyłam ostatnią część miniaturki, to bez wahania zaczęłam ją czytać. Po prostu ją uwielbiam :) Dziękuję Ci za nią
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
precious-fondness.blogspot.com
piękne :D
OdpowiedzUsuńweny.
Pozdrawiam,Luki.
ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com
Po prostu genialna ! :)
OdpowiedzUsuńDramione True Love <3
Uwielbiam! Tak długo czekałam aby móc to przeczytać. Wiedziałam, że to się tak skończy! Malfoy nigdy się nie poddaje.
OdpowiedzUsuńświetna ;) przeczyatałam całą ale skomentuje tylko tutaj... Cudna i urocza ;) pozdrawiam i życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńJesteś moją idolką . ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ślę wenę :)
Blagam dodaj cos w końcu bo juz nie wytrzymam :D
OdpowiedzUsuńCud, miód, słodzik i orzeszki :) musiałaby pć afera, bo bez tego nie byłoby smaczku. Ogólnie podobało mi się bardzo, a już ostatnia scena szczególnie złapała mnie za serce. Czekam z niecierpliwością na kolejną miniaturkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
M.D.
To było piękne *.*
OdpowiedzUsuńnie napiszę nic więcej, bo nic więcej mi nie przyszłi do głowy kiedy skończyłam czytac xd
to zdanie chyba wyraza cały mój zachwyt na temat całej miniaturki ;)
~Acruxia
magiczna-szatynka-zhogwartu.blogspot.com
Ale genialne! :D <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie: http://imhere-withyou-dramione.blogspot.com/
Cudne:)
OdpowiedzUsuńKocham twoją twórczość. To, jak kreujesz wszystkie postacie jest niepowtarzalne. Masz wielki talent do pisania, wyobraznie. Zakochalam sie w tej miniaturce. Nie przestawaj pisac, jestes w tym baardzo dobra. Pozdrawian cieplutko:*
OdpowiedzUsuńBardzo fajna i przyjemna miniaturka, szkoda tylko że przez większość czasu akcji w Hiszpanii Draco zachowuje się jak kompletny creep :/
OdpowiedzUsuń